LEGENDA NA DZIEŃ ŚW. PAWŁA PUSTELNIKA
15 stycznia
Zaraz w pierwszym zdaniu rej legendy wskazuje Jakub de Voragine na źródło, z którego czerpał: był nim żywot pustelnika Pawia pióra św. Hieronima [PL XXIII 18-30]. Początki chrześcijańskiego życia zakonnego zawiązały się w Egipcie, gdzie ludzie o skłonnościach kontemplacyjnych usuwali się na pustynię, graniczącą bezpośrednio z żyzną doliną Nilu, i tam wiedli żywot pustelniczy, a z czasem zaczęli łączyć się w małe społeczności wspólnie oddające się praktykom religijnym. Z ukształconymi tam zwyczajami zapoznał się w w. IV św. Bazyli i na ich podstawie [eliminując przy tym niejedną ich ujemną stronę] stworzył pierwszą chrześcijańską regułę zakonną.
Starożytni lubili dochodzić mniej lub więcej krytycznie, kto pierwszy coś wynalazł lub zrobił. Tak też i chrześcijanie za »pierwszego« pustelnika uważali św. Pawia. Umarł on w istocie później, niż tego chce Zioła legenda, bo dopiero około r. 340, przeżywszy podobno lat z górą sto. Mamy o nim szereg legend greckich [BHG nr 1466-70], a w języku łacińskim poza żywotem Hieronimowym istnieje też rozdział jemu poświęcony w prastarym zbiorku hagiograficznym Vitae patrum [ob. Skorowidz źródeł pod hasłem: Żywoty ojców].
Porównanie krótkiego opowiadania Jakuba de Voragine z jego wzorem, św. Hieronimem, jest bardzo pouczające, jeśli idzie o wyrobienie sobie poglądu na to, jak autor Złotej legendy korzysta! ze swych źródeł. Dobitnie uwidoczniają się na tym przykładzie dwie jego naczelne tendencje: z jednej strony chęć ujmowania w krótkości przekazanej treści, a z drugiej wydobywania z niej elementów, które mogłyby zainteresować czytelnika, przykuć jego uwagę. Dlatego np. z obszerniejszego opisu prześladowania chrześcijan za Decjusza, którym Hieronim rozpoczyna swe dziełko, Jakub zachowuje tylko opowiadanie o spętanym młodzieńcu i pięknej ulicznicy, jako szczególnie zwracające na siebie uwagę.
W połowie XIII w. przewieziono relikwie św. Pawia do miasta Pecs na Węgrzech, co opisała osobna translacja [BHL nr 6598]. Powstał też tam osobny zakon pod jego wezwaniem [paulini], który rychło przeniósł się do Polski i do dziś ma u nas klasztory na Jasnej Górze w Częstochowie i na Skałce w Krakowie.
Paweł, pierwszy pustelnik, jak stwierdza Hieronim, który życie jego opisał, w czasie srożącego się prześladowania Decjusza [1] udał się na ogromną pustynię i tam pozostał lat czterdzieści w pewnej jaskini, nie znany ludziom. Ów zaś Decjusz miał być także zwany Galienus, ponieważ nosił dwa imiona, a zaczął panować w roku Pańskim 256. Otóż św. Paweł, widząc rozliczne męki zadawane chrześcijanom, uciekł na pustynię. W tym czasie mianowicie schwytano dwu młodzieńców chrześcijańskich, z których jednego wysmarowano miodem na całym ciele i na skwarze słonecznym wystawiono na ukąszenia much, pająków i os. Drugiego zaś złożono na miękkim posłaniu i umieszczono w uroczym zakątku, gdzie powietrze było przyjemne, szumiały potoki, śpiewały ptaki i pachniały kwiaty; jednakże sznurami ukrytymi w barwnych kwiatach tak skrępowano tego młodzieńca, że nie mógł bronić się ani rękami, ani nogami. Była zaś tam pewna młoda dziewczyna, nader piękna, ale bezwstydna i bezwstydnie zaczęła sobie poczynać z młodzieńcem pełnym miłości Bożej. On zaś, skoro poczuł w ciele odruchy przeciwne rozumowi, nie mając broni, którą by mógł odpędzić wroga, własnymi zębami odgryzł swój język i splunął nim na twarz bezwstydnicy i tak oto pokusę odegnał ból, a on zasłużył sobie na chwalebne zwycięstwo [2].
Otóż św. Paweł przerażony karami, które spotkały tych i innych, udał się na pustynię. A kiedy Antoni [3] myślał, że jest pierwszym pustelnikiem między mnichami, dowiedział się we śnie, że jest inny, o wiele jeszcze od niego doskonalszy pustelnik. Szukając go po lasach, spotkał hippocentaura, półczłowieka, półkonia, który wskazał mu właściwą drogę. Następnie spotkał stworzenie niosące owoce palm, mające u góry postać człowieczą, a u dołu kształt kozy. Kiedy je przez Boga zaklął, aby mu powiedziało, kim jest, odparło, że jest satyrem, bogiem leśnym wedle błędów pogańskich. Na koniec spotkał go wilk, który zaprowadził go do celi św. Pawła. Paweł jednak przeczuwając przybycie Antoniego zamknął drzwi na zasuwę, ale Antoni błagał, aby mu otworzył, twierdząc, że żadną miarą stamtąd nie odejdzie, lecz raczej umrze na tym miejscu. Na koniec Paweł ulegając jego prośbom otworzył i od razu obaj padli sobie w objęcia. Skoro zaś nadeszła godzina posiłku, kruk przyniósł podwójną porcję chleba [4], a gdy Antoni dziwił się temu, Paweł odparł, że Bóg co dzień go tak zaopatrywał, a podwoił zaopatrzenie ze względu na gościa. Powstał pomiędzy nimi pobożny spór, który jest godniejszy, by dzielić chleb. Paweł oddawał ten zaszczyt gościowi, a Antoni starszemu. Na koniec obaj położyli rękę na chlebie i podzielili go na równe części.
Gdy zaś Antoni wracając zbliżał się już do swojej celi, zobaczył aniołów unoszących duszę Pawła. Za czym wrócił co prędzej i zastał ciało Pawła wyprostowane na kolanach, tak jakby się modlił, myślał więc, że on żyje. Przekonawszy się jednak, że jest martwy, powiedział: O święta duszo, coś czyniła za życia, toś i w śmierci okazała. Nie miał jednak czym sprawić mu pogrzebu, lecz oto nadeszły dwa lwy i wygrzebały jamę [5], a gdy pochowano Pawła, wróciły do lasu. Antoni zaś zabrał ze sobą tunikę Pawła zeszytą z liści palmowych i używał jej potem w dni uroczyste. Zmarł on około roku 287.