Janielscy nie kłamią.
Na spotkanie z panią Halinką mama przygotowywała się od kilku dni. Mieszkanie było wysprzątane, ciasto upieczone a dzieci obiecały, że nie będą przeszkadzać w rozmowie. Cieszyli się, że mama spędzi przyjemnie czas ze swoja dawno niewidzianą przyjaciółką. Jakież było więc ich zaskoczenie gdy po wizycie gościa przez mieszkanie rozszedł się jej zdenerwowany głos.
- Kuba!!!!
Ten prawie krzyk postawił wszystkich na równe nogi. Kuba przybiegł do kuchni z szybkością rakiety. Za nim rządna sensacji podążyła cała rodzinka.
- Gdzie jest ciasto, które upiekłam dla pani Halinki? - ton mamy nie wróżył nic dobrego.
- Nie brałem - Kuba poczerwieniał nie wiadomo dlaczego.
- Tak mi było wstyd przed Halinką. Wszystkie szafki obszukałam a ciasta ani śladu. Znalazłam tylko słone paluszki i krakersy. Nie widziałam, że mam syna łakomczucha
- To niemożliwe - Magda wyrosła za plecami Kuby. - Widziałabym gdyby je jadł.
- Och - mama nie dawała się przekonać - Maluchy były w przedszkolu, tata i ja w pracy a ty tez poszłaś do szkoły na ósmą. To mógł zrobić tylko Kuba.
- Tak nie można - tata wtrącił się do rozmowy. - Kuba ma prawo do uczciwego „procesu”. Skoro mama „oskarża” go, że zjadł ciasto to ty Magda może mogłabyś być jego adwokatem?
- Oczywiście - Magda przejęła się nową rolą - Uważam , że Kuba nie mógł zjeść tego ciasta. Po pierwsze : po takiej ilości rozbolałby go brzuch Po drugie: Kuba jak je zostawia wszędzie okruchy , a te toby Jasiek od razu wywęszył. Po trzecie: Kuba nie kłamie.
- Teraz udzielam głosu mamie - tata rozsiadł się za kuchennym stołem - Jako prokurator oczywiście. Zabawimy się w sąd.
- Dobrze - pociągnęła atak mama. - Kuba nigdy dotąd nie kłamał, ale zawsze może być ten pierwszy raz. A ciasto mógł zjeść w szkole z kolegami.
- Nie, Kuba nie mógłby zrobić czegoś tak okropnego- Magda stanęła przed mamą z poważną miną - wiedział, że przyjdzie dziś do nas ważny gość.
- Jakie są pani dalsze argumenty? - tata spojrzał na mamę.
- Może Kuba boi się kary i dlatego nie mówi prawdy?
- Kuba nie jest tchórzem - adwokat Magda weszła mamie w słowo - przecież wszyscy wiemy że Janielscy nie kłamią.
- To ja już nie wiem - mama poczuła się trochę bezradna - Przecież to ciasto nie zapadło się pod ziemię, chyba, że zjadły je Anioły.
- No dobrze - prokurator zwrócił się do Kuby - Czy oskarżony ma coś na swoją obronę?
Kuba drżącym głosem odpowiedział - Ja po prostu go nie zjadłem. Owszem zaglądałem do szafki, widziałem je. Wyglądało smakowicie i apetycznie pachniało. Ale go nie ruszałem . Zresztą babcia by mi nie pozwoliła
- Babcia? - mama zrobiła okrągłe oczy - Nie mówiłeś że babcia była.
- Zapomniałem…- Kuba nie zdążył dokończyć zdania, bo mama już wystukiwała numer telefonu.
- Mamo, wiesz gdzie jest to ciasto dla Halinki?
- Stoi na parapecie za zasłonką - przez włączony głośnik słychać było wyraźnie każde słowo - Kuba tak na nie łapczywie patrzył, że postanowiłam je schować.
Mamę zamurowało. To im się Anioł przezorny trafił.
- W takim razie ogłaszam werdykt - tata ruchem ręki poprosił by wszyscy wstali - Kuba Janielski jest niewinny.
- Kuba, przepraszam,że ci nie uwierzyłam. - mama patrzyła ciepło w oczy syna. - Powinnam ci ufać bez szukania świadków. Powinnam wiedzieć , że Janielscy nigdy nie kłamią - dodała podając Kubie pierwszą porcję ciasta.