Prawda o Harrym Potterze
- albo co zobaczył skrzat domowy -
(UWAGA! Czytanie grozi zgonem… ze śmiechu)
- Co ty robi, Mrużko? - zapytał Zgredek, ze zdziwieniem obserwując pijaną skrzatkę ciągnącą za sobą ciężką, kamienną płytę.
- To nie jest sprawa Zgredka, to co robi Mrużka - odpowiedziała szorstko. - Zgredek nie powinien wtrącać się w jej - hik! - sprawy.
- To jest sprawa Zgredka - odburknął skrzat podbiegając do kominka, przed którym Mrużka pozostawiła płytę. W płomieniach stało duże, kamienne żelazko. - Profesor Dumbledore kazał Zgredkowi trzymać na Mrużce oko odkąd złapano ją na kąpieli w zupie w ostatnim tygodniu. - Teraz. Co ty robi?
Mrużka spojrzała z wściekłością, ostrożnie podnosząc żelazko ze stojaka i umiejscawiając je na kamiennej płycie.
- Jeśli Zgredek musi wiedzieć, Mrużka prasuje swoją - hik! - najlepszą sukienkę. Mrużka zamierza rano poprosić profesora Snape'a o przysługę i chce wyglądać najlepiej jak umie, gdy będzie to robić. - Zaczęła grzebać w wypełnionym świeżym praniem koszyku, po chwili wyciągając z niego starą, poszarpaną poszewkę na poduszkę i rozpościerając ją na płycie. Jej "najlepsza sukienka" była dużo czyściejsza niż poplamiona piwem kremowym i upstrzona okruszkami spódniczka i bluzka, które zwykle nosiła, ale to nie wyjaśniało jej zachowania.
- Mrużka nie będzie przeszkadzać profesorowi Snape'owi - stanowczo oznajmił skrzat. - Profesor Snape kazał Zgredkowi trzymać Mrużkę z daleka od niego. On nie lubi, kiedy ty włamuje się do jego laboratorium i mówi, że jeśli Zgredek jej nie powstrzyma, to on użyje jej śledziony w jednej ze swoich mikstur.
- Ale Mrużka musi porozmawiać z profesorem Snape'em! - zawyła skrzatka opadając ciężko na podłogę i wybuchając płaczem. - Tylko profesor Snape może pomóc Mrużce!
Zgredek westchnął.
- Mrużko, o co chodzi tym razem? - zapytał łagodnie. Te powtarzające się wybuchy stały się już męczące. - Czego ty chce od profesora?
Spojrzała w górę swoimi smutnymi, wyłupiastymi oczami, które teraz lśniły od łez.
- Mrużka chce poprosić profesora by - hik! - wyleczył panicza Barty'ego - wyszeptała.
Zgredek westchnął znowu I usiadł koło niej, uspakajająco kładąc rękę na jej ramieniu.
- Mrużko - zaczął tonem, którego używa się do zestresowanych dzieci. - Ty wie, że nic nie może uleczyć panicza Barty'ego. Ile razy profesor Dumbledore musi ci to powtarzać? Ty próbowała tak wielu rzeczy od czasu, gdy zabrali panicza Barty'ego do Świętego Mungo i tylko przez to wpakowywała się w większe tarapaty. - Poklepał ją delikatnie po ramieniu. - Zgredek wie, że ty ma złamane serce, ale ty musi zaakceptować, że twój pan nigdy nie zostanie wyleczony.
- Och, ale profesor Snape jest potężnym czarodziejem - odparła, a jej głos stał się nagle ochrypły z zapału. - On ma moce, których nigdy wcześniej nie ujawnił, moce, które Mrużka wie, że mogą uleczyć panicza Barty'ego. Mrużka wie! Mrużka widziała!
- Co Mrużka widziała?
Zbliżyła się do niego i wyszeptała dość głośno do jego ucha:
- Mrużka widziała, jak profesor Snape zabił Harry'ego Pottera i potem - hik!- przywrócił go do życia!
Zgredek odskoczył do tyłu na samo wspomnienie o krzywdzeniu Harry'ego Pottera.
- Co ty mówi? - wykrztusił. - Zabijał Harry'ego Pottera? Mrużka widziała jak profesor Snape zabijał Harry'ego Pottera?
Skrzatka skinęła z entuzjazmem głową, rozpryskując łzy na wszystkie możliwe kierunki.
- Tak! - odpowiedziała. - Mrużka była właśnie na dole, w lochach, kiedy zobaczyła.
- Co ty robiła w lochach? - Zgredek przerwał ostrym tonem. Nie wolno jej było samotnie opuszczać kuchni od czasu, kiedy pojawiła się w Wielkiej Sali i spróbowała powiesić się na brodzie dyrektora. Dumbledore o mało nie skończył z głową w talerzu wypełnionym jajkami w połowie wygłaszania porannych ogłoszeń.
- Nie bądź zły na Mrużkę, Zgredku - powiedziała, spuszczając głowę w nagłym przypływie wstydu. - Mrużka potrzebowała rozprostować nogi i wybrała się na spacer. - Z powrotem podniosła wzrok, a na jej twarzy malował się wyraz powagi. - Swoją drogą, Mrużka przechodziła koło komnat profesora Snape'a, kiedy usłyszała dochodzące z nich hałasy. Hałasy takie, jak te, które kiedyś Mrużka słyszała, kiedy pan Filch był w gabinecie profesor McGonagall. Jęki i zawodzenia, jakby ktoś cierpiał. Więc. Mrużka wpadła do komnat profesora, by zobaczyć - hik! - czy może pomóc.
- Mrużko - zganił ją skrzat. - Ty wie, że surowo zabrania się skrzatom domowym wchodzić do ludzkich komnat bez zapowiedzi!
- Tak, Mrużka wie - odpowiedziała z przygnębieniem. - Ale Mrużka bała się, że dzieje się coś okropnego. Mrużka musiała pomóc. Nikt nie widział! Mrużka była ostrożna, ukryła się w cieniu.
Zgredek raz jeszcze westchnął.
- Bardzo dobrze. Mów dalej.
Mrużka zniżyła swój głos i kontynuowała konspiracyjnym tonem.
- Profesor Snape i Harry Potter byli tam razem, w sypialni profesora. Walczyli przeciw sobie, rozrywając ubrania, wbijając sobie pazury w skórę, warcząc jak dwa wściekłe wilkołaki. Mrużka była przerażona! Twarz profesora była nawet surowsza niż zwykle, ciemna, mordercza, jakby nienawidził Harry'ego Pottera. - Zadrżała na to wspomnienie. - I ich ubrania były porozrzucane po podłodze - kontynuowała.- Mrużka nigdy nie widział wcześniej rozebranego mężczyzny.
- Przez te wszystkie lata opiekowania się paniczem Bartym, Mrużka nigdy nie widziała rozebranego mężczyzny? - dopytał oniemiały skrzat.
- Nieee. - odpowiedziała Mrużka, przerażona samą myślą. - Panicz Barty zawsze sam się kąpie i ubiera. On jest bardzo - hik! - nieśmiały, jak chodzi o bycie bez ubrania. Profesor Snape był pierwszym człowiekiem, którego Mrużka widziała bez ubrania i to przeraziło ją jeszcze bardziej. Zgredku, profesor miał... - pochyliła się ponownie, nagle zaróżowiona aż po czubki uszu. - Miał sztylet między nogami.
Zgredek zmarszczył brwi.
- Mrużka mówi prawdę! - wykrzyknęła z zapałem, błędnie interpretując jego wyraz twarzy jako niedowierzanie. - Profesor Snape musiał go długo ukrywać, czekając na swoją szansę, by zaatakować nim Harry'ego Pottera. Nie był bardzo ostry, ale wystarczająco długi i wyglądał jakby mógł skrzywdzić kogoś bardzo mocno. Przyciągnął Harry'ego Pottera do siebie i próbował nim rozciąć brzuch Harry'ego Pottera i Mrużka prawie wbiegła do pokoju, żeby ratować Harry'ego Pottera, zanim było za późno. - Nagle jej ton stał się przebiegły. - Ale Harry Potter to bardzo pomysłowy czarodziej. Harry Potter wiedział, co robić. Natychmiast ukląkł i spróbował odgryźć sztylet.
Oczy Zgredka poszerzyły się ze zdziwienia.
- To prawda! - nalegała Mrużka. - Harry Potter wziął sztylet do ust i zaczął go żuć. Och, to musiało być bolesne dla profesora Snape'a, bo robił - hik! - najokropniejsze odgłosy i próbował się odsunąć. Ale Harry Potter był dla niego za szybki. Harry Potter wiedział, że walczy o życie i za każdym razem, kiedy profesor Snape odsuwał się do tyłu, Harry Potter przybliżał swoją głowę i znowu brał go do ust. Strasznie było na to patrzeć. Och, dlaczego ludzie muszą być dla siebie tacy okrutni? - Zakryła oczy dłońmi i zaczęła głośno szlochać.
Zgredek znowu poklepał ją po ramieniu.
- Mów dalej, Mrużko - powiedział, gdy się trochę uspokoiła.
- No cóż, po długim czasie, profesor Snape wreszcie zdołał się wycofać. Wymamrotał coś, czego Mrużka nie mogła usłyszeć i Harry Potter odwrócił się i oparł na swoich rękach, klęcząc. I wtedy Mrużka zobaczyła po raz pierwszy, że Harry Potter też miał sztylet, ale mniejszy. Ale ustawił się w złą stronę, by się nim bronić. Profesor ukląkł za Harrym Potterem i przywołał coś z innego końca pokoju.
- Co to było? - zapytał zaciekawiony Zgredek.
- Mrużka nie wie na pewno, ale myśli, że to była... - jej głos zniżył się ponownie. - Trucizna. Profesor Snape nalał trochę tego na swoje palce i potem on. On. - Grube łzy zaczęły ześlizgiwać się wzdłuż jej policzków i ukryła twarz w dłoniach. - On wepchnął je do środka ciała Harry'ego Pottera.- Westchnęła, nadal szlochając.
Zgredek nagle wyprostował się, zacieśniając uścisk na ramieniu Mrużki.
- Co zrobił Harry Potter?
- Oczywiście, wrzasnął z bólu - odpowiedziała Mrużka, wycierając oczy o rękaw. - Ale to nie była najgorsza część, Zgredku. Po tym jak profesor Snape wprowadził truciznę do ciała Harry'ego Pottera, wyciągnął swoje palce i zaczął dźgać go swoim sztyletem. - Jej twarz pobladła ze zgrozy. - Mrużka była tak przerażona, Zgredku. Mrużka powinna była coś zrobić, ale była zbyt - hik! - przerażona. Harry Potter krzyczał, a profesor Snape nie przestawał dźgać go swoim sztyletem, znowu i znowu, szybciej, a potem mocniej i Harry Potter próbował się odsunąć, ale profesor Snape trzymał go mocno za biodra, przyciągając do siebie. I potem profesor Snape sięgnął dookoła ciała Harry'ego Pottera i chwycił jego sztylet i próbował go urwać. Ale musiał być dobrze przymocowany, bo nie ważne, jak mocno profesor go ciągnął, on zostawał na miejscu.
- A potem... - znowu się zatrzymała, dreszcze wstrząsały jej ciałem. - Potem Harry Potter zaczął krwawić. - Spojrzała na Zgredka rozszerzonymi, pełnymi strachu ślepiami. - Czy Zgredek wiedział, że jak człowiek ma umrzeć, to krwawi na biało?
Zgredek potrząsnął głową, zbyt zaskoczony jej opowiadaniem, by cokolwiek odrzec.
- To prawda - rzekła ze znużeniem. - Strumień białej krwi wytrysnął ze sztyletu Harry'ego Pottera i wylądował na podłodze i on krzyczał i krzyczał i profesor krzyczał i krzyczał. Chwilę później Harry Potter opadł na podłogę w kałuży swojej krwi. - podniosła głowę w uwielbieniu, wykręcając ręce na podołku. - On był nieżywy.
- Nie - szepnął skrzat. - Nie, Mrużko, Harry Potter nie był...
- Ale potem, - Mrużka kontynuowała, jakby w ogóle jej nie przerwano, z oczyma świecącymi jak w gorączce. - Potem profesor Snape przewrócił Harry'ego Pottera na plecy i całował go przez długi czas. I kiedy przestał, Harry Potter otworzył oczy i on... On uśmiechnął się do profesora Snape'a. I wtedy Mrużka już wiedziała. On znowu był żywy, Zgredku! - Złapała skrzata mocno za ramiona i potrząsnęła nim, a maniakalny śmiech spłynął jej z ust. - Harry Potter był znów żywy! Pocałunek profesora Snape'a przywrócił go do życia! I jeśli on mógł to zrobić dla Harry'ego Pottera, to może to zrobić też dla panicza Barty'ego, Zgredku. Mrużka wie, że on potrafi.
Oczy Zgredka grzechotały w jego czaszce z powodu siły, z jaką Mrużka nim potrząsała. Potrzebował dłuższej chwili, żeby pozbierać się wystarczająco i owinąć swoje długie palce wokół jej nadgarstków i odepchnąć ją od siebie.
- Mrużka nie ma racji! - krzyknął trzymając ją mocno za ramiona by przywrócić ją do zmysłów. Ton jego głosu uciął jej szaleńcze chichoty i wpatrzyła się w niego z otwartymi ustami, a jej uszy zaczęły obwisać.
- Mrużka nie ma racji - powtórzył miękko Zgredek. - Profesor Snape nie zrobił nic, by przywrócić Harry'ego Pottera do życia.
- O czym ty mówi, Zgredku? - zapytała skrzatka, walcząc z jego uściskiem, a jej głos był niemal histeryczny. - Mrużka - hik! - widziała to na swoje własne oczy.
- Nie. Historia Mrużki tylko potwierdza coś, co Zgredek podejrzewał przez cały czas od kiedy Harry Potter został tak ciężko ranny w bitwie z Tym-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać i przetrwał. - Zgredek puścił nadgarstki Mrużki i złapał ją za przedramiona, mocno przy tym ściskając. - Profesor Snape nie przywrócił Harry'ego Pottera do życia, bo nie mógł zabić Harry'ego Pottera wcześniej. Nie widzi, Mrużko? Harry Potter nie może umrzeć. On jest... nieśmiertelny.