Mimo, że jeszcze w piątek pogoda nie zachęcała do udziału w VIII Świętokrzyskim Rajdzie Pielgrzymkowym, sobotni poranek powitał nas ciepłymi promykami słońca i bezchmurnym niebem. Spotkaliśmy się pod kościołem Św. Józefa, skąd autokarem udaliśmy się do Łagowa - miejsca rozpoczęcia wędrówki na Święty Krzyż.
„Kwiatuszki” prawie w komplecie stawiły się na szlaku. Każdy gotowy do drogi, na nogach wygodne buty, w plecakach smaczne kanapki i napoje. Wyruszyliśmy. Razem z rodzicami, dziadkami, opiekunami, braćmi i siostrami z Rodziny Świętego Józefa. Dla jednych trasa była przysłowiową „bułką z masłem”, dla innych - niezłą zaprawą przed przyszłoroczną pielgrzymką. „Dasz radę! Na pewno! Weźcie koleżankę między siebie. Razem będzie łatwiej” - takie słowa co jakiś czas można było usłyszeć, kiedy ból zmęczonych nóg dawał się komuś we znaki. Dzięki Bogu i wzajemnej pomocy, pokonaliśmy śliskie błoto, rzeczki i zarośla.
Zmęczeni, ale szczęśliwi dotarliśmy na szczyt Świętego Krzyża, gdzie już za kilkadziesiąt minut czekała na nas Uczta. Najpierw jednak trzeba było się przygotować; mieliśmy bowiem razem z grupą muzyczną z Bielin animować śpiew podczas Eucharystii. Gdy dotarliśmy, wszystko było już gotowe do śpiewania i grania. A to, oczywiście, za sprawą księdza Piotra, który od wielu godzin szykował nagłośnienie. Niestety, przez te obowiązki, nie mógł z nami wędrować. Dobrze choć, że była między nami łączność duchowa… :-)
Od pierwszych chwil spotkania czuć było ducha wspólnoty. Udowodniliśmy sobie, że to, co dane nam było przeżyć podczas tegorocznej pielgrzymki do Matki Częstochowskiej wcale nie minęło. To nie przeszłość. „Strefa Miłości” trwa. Jeśli ktoś o niej zapomniał, to na pewno uśmiech, życzliwość, dobre słowo od każdego, kogo spotykaliśmy przypominały, że można tak żyć. A nawet trzeba tak żyć - żyć Miłością. A czy tak będzie nadal? Wszystko zależy od nas samych…