100% społeczeństwa w Polsce posiadło umiejętność czytania i pisania
98% nie wie zupełnie w jakim celu. jj
Ciekawą sprawą jest powtarzanie przez p. dr J.M. twierdzenia o braku prac wskazujących na związek szczepionki - z rtęcią i zachorowaniami dzieci. Wystarczy zajrzeć do jakiejkolwiek wyszukiwarki, aby odnależć dziesiątki takich prac [ np. Baza Cohrane]. Dlaczego człowiek będący dyrektorem instytut współpracującego , jak podaje na stronie internetowej swojej placówki, z Cohrane Librery nie zna jej opracowań?
Pan dr J.M. twierdzi, że nie ma żadnych naukowych prac, ale sam nie napisał ŻADNEJ PRACY dyskwalifikującej tych które zawarte są w bazie Cohrane. Innymi słowy są to jego gołosłowne dywagacje. Ot, takie sobie gadanie o dziurawych skarpetkach. Będąc bowiem dyrektorem instytutu, jednocześnie redaktorem naczelnym Medycyny Praktycznej, dysponuje wystarczającą bazą merytoryczną i pracownikami, aby takie opracowanie wykonać. Dlaczego więc nic takiego nie przeprowadził? A może przeprowadził, tylko nie chce podać wyników do publicznej wiadomości? Zostawiam to domyślności PT Czytelników.
Kolejne gołosłowne twierdzenie, że bogatsze państwa wydają więcej na szczepienia. Jak to twierdzenie się ma do np. Anglii czy Niemiec, gdzie zaszczepialność wynosi ok. 60 % populacji dzieci i nie ma żadnego przymusu szczepień? Przecież sekta wakcynologów twierdzi, że musimy zaszczepić co najmniej 90 - 95% populacji. Oczywiście za pieniądze społeczne i jednocześnie bez żadnej odpowiedzialności firm farmaceutycznych za występujące powikłania. No, ale po to ma się lobbing.
Kolejne niczym nie podparte twierdzenie: cyt: ”Tymczasem z medycznego i naukowego punktu widzenia nie ma żadnych wątpliwości, że w ostatecznym bilansie szczepienia przynoszą dzieciom i dorosłym korzyści zdrowotne” . Widać to na powyższym wykresie.
A gdzie znajdują się te naukowe i medyczne dowody? W 1996 roku Ministerstwo Zdrowia wydało podręcznik “Podstawy Epidemiologii” . Podręcznik przeznaczony był dla szkół średnich, ale znajdowały się w nim wykresy zachorowań na większość chorób zakaźnych występujących w Polsce, oraz data wprowadzenia szczepień.
Rycina przedstawia zachorowalność i umieralność na tężec. Wbrew demagogicznym twierdzenim wakcynologów, bezpośrednio po wprowadzeniu szczepień nastąpił wzrost zachorowań i na kilka lat zahamowanie spadku zapadalności. Wyrażny sapdek zapadalności nastąpił bowiem już w latach 50-tych.
Wykresy te są przysłowiowym gwoździem do trumny dla wakcynologów. Wyraźnie widać, że szczepienia wprowadzano kilka, kilkanaście lat po spadku zachorowań na daną chorobę. Jak to jest więc możliwe, że doktor, pediatra Jacek Mrukowicz , redaktor naczelny, dyrektor Instytutu działającego, jak to napisano na stronie internetowej, zgodnie z zasadami naukowymi, nie posiada wiedzy z epidemiologii w zakresie średniej szkoły medycznej?
Kolejny wykres pokazuje spadek zachorowań na tyfus w Anglii,, Spadek nastąpił pomimo braku szczepionki więcej .http://www.vaclib.org/sites/debate/images/typhoidfever.gif
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wikipedia:Wiarygodne_źródła_(artykuły_o_tematyce_medycznej)
Mało tego, usiłuje w wywiadzie ośmieszyć publikację Ministerstwa Zdrowia. A przecież jako długoletni redaktor naczelny Medycyny Praktycznej mógł napisać recenzję tego podręcznika. Od czasu jego wydania minęło ponad 15 lat!!! A gazeta Medycyna Praktyczna wychodzi co miesiąc. Był więc czas i dużo papieru na recenzję.
I nie jest tak jak się zdaje panu dr J.M., że skołowani rodzice stoją pomiędzy przeciwnikami i zwolennikami szczepień. Skołowani rodzice stoją pomiędzy ujawnianymi dzięki przeciwnikom wynikami badań wskazującymi na przestępczą działalność dużych firm farmaceutycznych, a niemożnością pojęcia, że dla paru złotych, tysięcy dolarów czy milionów euro, można aż tak oszukiwać na zdrowiu.
Po prostu nie dorośli jeszcze do takiego poziomu zakłamania.
Już nawet Departament Sprawiedliwości USA opublikował dane wskazujące, że co najmniej od 2000 roku do 2006 roku firmy farmaceutyczne, między innymi główni producenci szczepionek, przekupywali lekarzy i urzędników w krajach Europy m.in i w Polsce. I o dziwo Amerykanie stwierdzili fakt łapownictwa, a polski wymair sprawiedliwości, akurat w tym przypadku zaniechał współpracy prawnej z USA. Dlaczego?
Kolejne gołosłowne loghorroe, w wykonaniu dr J.M. cyt: “ instytucje rejestrujące oraz dopuszczające szczepionki do użytku , opierają się na kompleksowej analizie tylko tych najbardziej rzetelnych naukowych badan spośród wszystkich dostępnych doniesień”
.Widać wyraźnie, że pan doktor Jacek Mrukowicz zupełnie nie rozumie , albo celowo wprowadza czytelników w błąd , tego co mówi.
Większość czasopism medycznych jest wydawana przez firmy farmaceutyczne. Medycyna Praktyczne, której jest redaktorem naczelnym za platynowego sponsora ma GlaxooShmitKline, największego producenta szczepionek. Jak to się przekłada na złotówki nie wiadomo. To prywatna firma. Jednak, aby zostać złotym sponsorem trzeba wpłacić 25 000 euro, nie podano tylko co miesiąc, czy co kwartał.
Jeżeli jest tak dobrze to dlaczego jest tak źle, o czym świadczą co rusz ujawniane akta dotyczące toksyczności szczepionek. Trudno, aby czołowa postać sekty , zwanej z łacińska wakcynologczną, nie wiedział o tym.
Zresztą mechanizm wprowadzania w błąd społeczeństwa jest bardzo prosty. Wybiera się dawno wygasła chorobę , zmienia się jej nazwę na bardziej groźną i sprzedaje szczepionkę. Nikt, nigdy z wakcynologów nie pokazał żadnych badań udowadniających skuteczność takich szczepionek.
Przykładowo poczciwa dwoinka zapalenia płuc, choroba groźna w XIX wieku, ale prawie w zupełnym zaniku w XX wieku, została w latach 90- zmieniona na pneumokoka. W podręcznikach chorób zakaźnych 500 -600 stronicowych, z lat 70-80 tych ubiegłego wieku, o dwoince zapalenia płuc pisze się na 1 kartce. Po zmianie nazwy na pneumokoka już jest groźna, czyli można “skubać” matki. Która matka nie zapłaci za ratowanie dziecka. Podobna była sprawa ze specjalnymi okularami przeciwsłonecznymi z filtrem UV. Udało się poprzez odpowiedni marketing sprzedać setki tysięcy nikomu niepotrzebnych gadżetów. Bazując na poziomie wykształcenia kobiet w Polsce, a ok. 80 % kończy szkołę podstawową, nie trudno wmówić matkom, że to jest niezbędne dla ochrony wzroku dziecka. I na nic całe doświadczenie, że przez zwykłą szybę opalać się nie można, że jakiekolwiek filtry są niepotrzebne. Ale okulary z filtrem kosztowały 100 złotych, a zwykłe tylko 10 złotych.
Wykorzystując ten prosty mechanizm straszy się pneumokokami, meningokokami, kleszczami.
Podobne dyrdymały pisze pan doktor JM, na temat wirusowego zapalenia wątroby u dzieci. Zapomniał, że Ministerstwo Zdrowia w Monitorze Polskim w 1989 roku umieściło decyzję:
“niedopuszczalne jest wymaganie szczepienia przeciwko WZW przed operacją w szpitalu.”
1. Nic to, że brak chociaż jednej pracy naukowej opisującej wyhodowanie wirusa zapalenia żółtaczki po sterylizacji w autoklawie.
2. Nic to, że przez 70 powojennych lat, ani razu nie zamknięto szpitala z powodu wyhodowania wirusów z autoklawów.
Straszyć można, odwracając uwagę od istotnych przyczyn pogarszania się stanu zdrowia dzieci i młodzieży.
Jako Redaktor naczelny kontynuował kampanię medialną przeciwko dr Andrew Wakefield nazywając go oszustem.
Pomimo, że 18 instytucji naukowych potwierdziło wyniki badań dr A.Wakefielda i cała kampania dezinformacji przeciwko dr A.W wykazała tło kryminalne nagonki. dr.JM i jego Medycyna Praktyczna nigdy nie zamieściły sprostowania. Jest wysoce nieetycznym szkalowanie kolegi lekarza z chęci zysku i na zlecenie Big Pharmu.
Rycina za T.Jagielski et all.Wiad.Lek. Wyraźnie widoczne zahamowanie spadku zachorowań na gruźlicę w okresie lat dziewięćdziesiątych.A spadek zachorowań zaczął się zupełnie bez związku ze szczepieniami.
Podobnie wyglądają poglądy p. dr JM na sprawę gruźlicy w Polsce. Wszyscy znawcy tematu wiedzą, że gruźlica zawsze połączona była z niedożywieniem. W Polsce wzrost zachorowań rozpoczął się w okresie rządów hunty wojskowej i systemu kartkowego. Obecnie jakość żywienia tak spadła, że duża część społeczeństwa nie otrzymuje wystarczającej ilości białka i kalorii, więc gruźlica będzie się szerzyć.
Obserwowaliśmy to w latach 80/90-ych pomimo wysokiego stopnia zaszczepień gruźlica panoszyła się w najlepszym. Doskonałym dowodem, że szczepienia nie mają nic do rzeczy w zachorowalności są przykłady innych krajów. Np. w Anglii i Niemczech, gdzie szczepienie nie jest obowiązkowe, a warunki żywnościowe są dobre, pomimo dużego napływu cudzoziemców z krajów “zaniedbanych” azjatyckich, nie notuje się wzrostu zachorowań na gruźlicę.
Kto jest bardziej niedouczony ?
Tak więc znowu straszenie sufitowymi problemami. Widać wyraźnie szkolenie specjalistyczne w odpowiadaniu na pytania dziennikarzy w wywiadach. Mówić o znanych rzeczach i podkreślać zagrożenia wielokrotnie. Znane pojęcie to gruźlica i 90% społeczeństwa osłuchana jest z tym pojęciem. A straszenie powoduje powstanie związku gruźlica, choroba, powikłania a może śmierć. I O TO CHODZI. Taki przestraszony nie będzie protestował i kupi towar, to jest chciałem powiedzieć lekarstwo-szczepionkę.
A jeszcze jak się wmówi takiej niedoinformowanej kobiecie, że ryzykuje życie dziecka
[Gazeta Wy 10.09.2012 godz. 13.16] i postraszy policją, to co ma robić ta kobiecina?
Tak wiec w skrócie wyglądają dezinformacje szczepionkowców.
c.b.d.o.
Dr Jerzy Jaśkowski
SFMRM
jjaskow@wp.pl
18.09.2012r.
PS.1. Drzewiej, lekarze wymieniali uwagi na tematy medyczne, na stronach branżowych wydawnictw. Od ok. 20 lat brak polskich czasopism medycznych uniemożliwia taką wymianę. Jedynym sposobem poinformowania społeczeństwa jest internet.
PS.2 Od miesiąca maja 2012 roku, ginie w internecie cała masa publikacji - pojawia się tekst : strona error, albo pojawiają się napisy “ W twoim kraju zabronione”. No ale oczywiście żadnej cenzury nie ma!
POLISH CLUB ONLINE, 2012.09.25