Warszawa 1944


Warszawa 1944: powstańcy mogli zwyciężyć?

Powstanie Warszawskie czcimy jako kolejną "bohaterską klęskę". Ale czy powstańcy byli skazani na przegraną? Może jednak mieli szansę na zwycięstwo?

Obecnie wiele osób oceniających decyzję o rozpoczęciu Powstania robi z dowódców AK idiotów lub nawet zdrajców. Zdrajców, którzy sprowadzili na Warszawę rzeź i zniszczenie. A przecież postępowanie wojskowych oraz polityków w lecie 1944 roku należy oceniać z uwzględnieniem ówczesnych uwarunkowań.

Dowódcy AK mieli podstawy, by sądzić, że powstanie może się udać. Niemcy wydawali się uciekać w popłochu, Rosjanie nadciągali, a Alianci zapewniali o pomocy. W Warszawie AK dysponowała kilkunastoma tysiącami przeszkolonych ludzi, a wszyscy mieszkańcy wprost dyszeli żądzą walki ze znienawidzonym okupantem.

Niestety, polscy przywódcy popełnili kilka zasadniczych błędów, które uniemożliwiły osiągnięcie sukcesu w Powstaniu. Co by jednak się stało, gdyby wydarzenia w lecie 1944 roku przebiegły nieco inaczej?

Gdyby powstanie wybuchło 28 lipca?

Jednym z zasadniczych błędów popełnionych przez AK był wybór najgorszego czasu na podjęcieakcji. Źle wybrano zarówno dzień, jak i godzinę.

Zajmijmy się najpierw kwestią dnia. Siły polskiego podziemia były gotowe do walki już w połowie lipca. Przez ostatnie dni tego miesiąca Warszawiacy mogli obserwować uciekających zza Wisły, obszarpanych niemieckich żołnierzy. Jak wspominał Jan Nowak-Jeziorański, patrole AK chodziły po mieście niemal otwarcie, a Niemcy nie reagowali. To tylko umacniało Polaków w poczuciu, że wolność jest na wyciagnięcie ręki.

Pierwszy rozkaz mobilizacji wydano już 28 lipca. Wówczas tysiące żołnierzy podziemia ruszyło przez Warszawę, niemal na oczach przemieszczających się ulicami miasta kolumn Wehrmachtu. To była chwila, gdy Niemcy byli naprawdę zaskoczeni. Wówczas atak mógł się powieść. Niestety, brak zdecydowania sztabu AK spowodował odwołanie akcji. Nie zmniejszyło to zapału młodych partyzantów, jednakże Niemcy zostali ostrzeżeni.

Wahanie sztabu AK wywołane było sytuacją na froncie pod Warszawą. Powstanie miało być wywołane w chwili, gdy do miasta zaczęłyby wkraczać oddziały Armii Czerwonej. 28 lipca uznano, iż Rosjanie są za daleko.

Czy dowództwo AK wiedziało jaka jest sytuacja na przedpolach Warszawy? Niestety nie. W ostatnich godzinach przed decydującą naradą przyszły dowódca powstańczych sił, generał Antoni Chruściel "Monter", osobiście udał się na zwiad rowerem. Zobaczył Niemców wycofujących się z podwarszawskich miejscowości i uznał, iż oto nadeszła właściwa chwila. W ten sposób popełnił błąd, który zaważył na losach Powstania.

Akurat w ostatnich dniach lipca Niemcy opanowali panikę na froncie i zastąpili osłabione jednostki doborowymi dywizjami SS oraz Wehrmachtu. Udało im się powstrzymać natarcie Armii Czerwonej i przystąpić do kontrofensywy. Równocześnie wybuch Powstania spowodował nagły spadek zapału wśród sowieckiego dowództwa. W efekcie Polacy znaleźli się w kotle otoczonym przez tysiące niemieckich żołnierzy.

Z perspektywy czasu można ocenić, iż wcześniejsze rozpoczęcie walk stawiałoby Polaków w korzystniejszej sytuacji. Wprawdzie 28 lipca główne siły Armii Czerwonej były równie daleko, jak 1 sierpnia, jednakże tego dnia można było liczyć na zaskoczenie Niemców. Ponadto w tym czasie do miasta dopiero zbliżały się nowe jednostki Wehrmachtu i SS, które na początku sierpnia powstrzymały sowiecką ofensywę. Np. dywizja pancerna "Hermann Göring" przeszła przez Warszawę 30 lipca. Gdyby Polacy zablokowali powstaniem przejazd przez stolicę, Niemcy nie byliby w stanie przerzucić swych sił na drugi brzeg Wisły.

Gdyby godzina "W" była rano?

Jak wiemy, Niemcy spodziewali się, że powstanie może wybuchnąć. Dostrzegali przegrupowanie polskich sił 28 lipca, a następnie w przedpołudniowych godzinach 1 sierpnia. Dlatego żołnierze AK już na wstępie utracili element niezbędny dla powodzenia każdej akcji zbrojnej - zaskoczenie.

Oczywiście, atak o godzinie 17.00 został wymuszony przez okoliczności. Ostateczna decyzja o rozpoczęciu powstania zapadła 31 lipca wieczorem. W nocy obowiązywała w mieście godzina policyjna. Niemieckie patrole utrudniały przemieszczanie się. Dlatego dopiero rano łączniczki wyruszyły do poszczególnych oddziałów. Żołnierze zaczęli w pospiechu zmierzać do wyznaczonych punktów zbiórek.

Czy przeszkodę w postaci godziny policyjnej można było ominąć? Owszem - wystarczyło zebrać żołnierzy jednego dnia (grupowano się zwykle w prywatnych mieszkaniach) z rozkazem ataku o poranku. Tu jednak, podobnie jak w przypadku wyboru dnia wybuchu Powstania decydujące znaczenie miał pospiech związany ze spodziewanym nadejściem Armii Czerwonej.

Gdyby w Warszawie było więcej broni?

W latach okupacji Warszawa była wielkim centrum zdobywania, produkowania i magazynowania broni. Niestety, podczas akcji "Burza" znaczną część uzbrojenia wywieziono na prowincję. Dlaczego? Otóż według pierwotnych planów AK Warszawa po prostu nie miała być terenem otwartej walki.

Głównym powodem klęski Powstania - poza okolicznościami zewnętrznymi - było właśnie to, że największa operacja zbrojna Polski Podziemnej przybrała kształt wielkiej prowizorki. Owszem, młodzi żołnierze tajnych organizacji byli przygotowywani do walki od lat. Jednakże nie miała być to walka w Warszawie.

Spontaniczność decyzji o wybuchu Powstania zadecydowała o jego losie. Gdyby operację przygotowywaną z większą precyzją, bez wątpienia udałoby się osiągnąć więcej sukcesów w pierwszych godzinach walki. Być może zajęto by mosty na Wiśle i nie dopuszczono do podzielania powstańczych sił. Stworzenie jednolitej, opartej na rzece linii frontu mocno utrudniłoby Niemcom pokonanie Polaków.

Gdyby sojusznicy nie zdradzili?

Nie można pominąć zdrady, jakiej kolejny raz dopuścili się względem Polaków sojusznicy. W zakończeniu swej książki o Powstaniu Norman Davies podkreśla totalne lekceważenie, z jakim Alianci potraktowali walczących Polaków. Dotychczas zainteresowany współpracą szef SOE po prostu zniknął. Do pomocy Warszawie wyznaczono tylko 10 proc. z planowanej wcześniej liczby samolotów. Zablokowano planowanie przerzutu polskiej Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Prawie dwa miesiące zajęło Amerykanom i Brytyjczykom oficjalnie uznanie walczącej w Warszawie AK za wojsko będące częścią antyhitlerowskiej koalicji.

Przede wszystkim zaś przywódcy USA oraz Wielkiej Brytanii nie zrobili nic, by zmusić Stalina do pomocy Powstaniu. Z sowieckich lotnisk było do Warszawy kilkanaście kilometrów. Stalin nie musiałby robić nic - wystarczyłaby jego zgoda na lądowanie samolotów z Zachodu. Wówczas do Warszawy można by było dostarczyć dowolną ilość uzbrojenia oraz ludzi. Bez wątpienia zmieniłoby to losy Powstania. Zamiast tego sowieckie myśliwce atakowały sojusznicze samoloty lecące z dalekich Włoch, czyniąc ich misję jeszcze trudniejszą.

Czy jednak można się dziwić Stalinowi, że postanowił pozbyć się wrogiej Armii Krajowej przy pomocy niemieckich rąk? Niestety, sowiecki wódz działał zgodnie ze swą zabójczą logiką. Niestety, błąd popełnili polscy przywódcy łudząc się, iż ze Stalinem da się w jakiś sposób współpracować. Taka postawa Polaków dziwi tym bardziej, że pod koniec lipca 1944 roku znane już były losy powstania w Wilnie. Tam Armia Krajowa bardzo sprawnie kooperowała z Sowietami - do czasu. W połowie lipca polscy partyzanci wyzwoli miasto wraz z Armią Czerwoną, po czym zostali otoczeni i rozbrojeni. Tysiące żołnierzy trafiło do więzień i gułagów. Wkrótce ten sam los spotkał akowców we Lwowie (chociaż to już podczas trwania Powstania Warszawskiego).

W kłopotliwej sytuacji Stalin znalazł się w połowie września. Wówczas to jego oddziały zajęły w końcu prawobrzeżną Warszawę. Wydawać by się mogło, że dla Armii Czerwonej jest to idealna chwila do przeprowadzenia desantu przez płytką rzekę (poziom wody w Wiśle wynosił niecały metr) i utworzenia przyczółka. Jednakże Stalinowi nie zależało przecież na ratowaniu powstańców. Zezwolił więc tylko na przeprawę polskich żołnierzy z Armii Berlinga.

Pozbawieni wsparcia artyleryjskiego oraz lotniczego ze strony Sowietów, Polacy stali się dla Niemców łatwym celem. W dodatku ich przerzut na drugą stronę rzeki odbywał się niewielkimi grupami. Przeprowadzenie zmasowanej operacji desantowej mogło odmienić losy Powstania - ale przecież nie o to chodziło Stalinowi.

Najgorszy możliwy wariant

1 sierpnia 1944 roku nie udało się zaskoczyć przeciwnika, nie zdobyto większości kluczowych punktów w mieście. Pomoc nie przybyła, za to tłumiący powstanie Niemcy dopuścili się niewyobrażalnych zbrodni. Niestety, przy całej mnogości alternatywnych scenariuszy, Powstanie przebiegło dokładnie według najgorszego z nich.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Powstanie Warszawskie 1944 r, W 1944 roku Armia Czerwona, w pościgu za Niemcami, wkroczyła na teryto
Powstanie warszawskie (1944 1944)
Warszawa 1944 Powstanie Warszawskie
Powstanie warszawskie 1944
Warszawa 1944 powstańcy mogli zwyciężyć
Powstanie Warszawskie 1944 ppt 2
Krótka historia Powstania Warszawskiego 1944
11 Harcerska Poczta Polowa w Powstaniu Warszawskim 1944 r
Przedstaw przebieg powstania warszawskiego 1944 roku
Agresja wobec powstańców – Warszawa 1944
Warszawa 1944 oślepiający blask wolności Dariusz Gawin
Powstanie Warszawskie 1944 tom 1
18 Niemieckie spojrzenie na Powstanie Warszawskie 1944 r
Życie Warszawy 1944 XII 31 Dodatek nadzwyczajny
Warszawa 1944
Bój Warszawy 1944
24 POWSTANIE WARSZAWSKIE 1944

więcej podobnych podstron