PODARUNEK NAJŚWIĘTSZEGO SERCA JEZUSA
Zuzia lubiła wracać ze szkoły do domu inną, dłuższą drogą. Ścieżka prowadziła starym szlakiem, obok zapomnianej przez ludzi kapliczki. Zuzia odkryła ją całkiem niedawno. Początkowo z zainteresowaniem, a później z radością, przybiegała do pordzewiałych krat malutkiej świątyni, bo odkryła w niej wielki skarb - stary wyblakły ledwo wiszący obraz Serca Pana Jezusa.
Zuzia zaprzyjaźniła się z Najświętszym Sercem Pana Jezusa i przychodziła tutaj co dzień. W spotkaniach ze swoim Najdroższym Panem mówiła o kłopotach, o szkole, o koleżankach, o domu, przyjaciołach i o swoich przeżyciach. Nieraz uskarżała się na siebie, ale tym bardziej chciała - dopomóc Panu Jezusowi, bo wiedziała, że On tak często bywa zapomniany - jak w tej kapliczce. Postanowiła tak mocno Go kochać, aby móc wynagrodzić obojętność wielu dusz, dla których Pan Jezus ma zawsze otwarte Serce. Oczywiście, każde spotkanie z Sercem Pana Jezusa, kończyło się obietnicą następnych odwiedzin i, choćby drobnym, podarunkiem.
Zdarzyło się, że koleżanka Zuzi, Karolinka, ciężko zachorowała. Lekarz wezwany przez rodziców chorej, był pewien szybkiego wyleczenia i nie chciał słyszeć o jakiejś modlitwie" - medycyna poradzi sobie ze wszystkim. Niestety mama i tato Karolinki poparli lekarza i nie przystali na usilne prośby Zuzi. Kiedy ta jednak nie ustępowała, zabronili jej przychodzić do chorej koleżanki. Tylko sam Pan Jezus wie, ile łez, ile modlitw i próśb o uzdrowienie Karolinki, zaniosła Zuzia przed obraz Najświętszego Serca. Wbrew przekonaniu pysznego lekarza, choroba wcale nie ustępowała. Z początku medyk ... tłumaczył to niekorzystnymi zbiegami okoliczności oraz delikatnością wobec chorej dziewczynki. Gdy jednak choroba jeszcze bardziej toczyła Karolinkę, okazało się, że lekarz jest już bezradny. Rodzice zaś pełni rozpaczy nie wiedzieli jak mogą uratować kochaną córeczkę. Zawiedli się na medycynie i ludziach, którym dotąd ufali.
Zuzia natomiast częściej odwiedzała swego Oblubieńca. Bolało ją bardzo to, że rodzice Karolinki nie kochają Pana Jezusa. Nawet gdy rok temu Zuzia i Karolinka razem przystępowały do Pierwszej Komunii, oni pozostali niewierzącymi. Teraz codziennie przynosiła Panu Jezusowi najpiękniejsze kwiatki i długo, bardzo długo, w milczeniu wpatrywała się w Jego Serce pełne dobroci i miłości. Już nie uskarżała się przed swoim Oblubieńcem - łączyła swoje małe serce z Sercem Bożym. Czuła w sobie ogromną miłość Serca Jezusa i całkowicie godziła się na wszystko, czego Ono zapragnie i co postanowi.
Był pierwszy piątek czerwca. Zuzia, jak zwykle, pobiegła przez siebie wydeptaną ścieżką, aby uwielbić Serce Pana Jezusa. Ku jej ogromnemu zdziwieniu przed obrazem wyrosła piękna, czerwona róża. Nigdy dotąd nie spotkała tak dużej, tak pachnącej róży: Dziewczynka przeczuwała jednak, jak mogła się tu znaleźć. Z miłością spojrzała na obraz Serca Jezusowego i usłyszała w duszy głos, aby zanieść różę chorej Karolince. Delikatnie, z czułością, jako najwspanialszy prezent od Ukochanego przytuliła ją do serca i drżąc ze wzruszenia czule ucałowała. Przez moment wydawało się jej, że na obrazie Pan Jezus uśmiechnął - się z zadowoleniem.
Dziewczynka z różą przy sercu przybyła do domu chorej koleżanki. Zastała smutek, ból, żal i brak nadziei nawet u rodziców Karolinki. Gdy domownicy spostrzegli przybyłą, rozstąpili się na boki. Nastała głęboka cisza. Słychać było tylko niespokojny stukot serc.
Zuzia zbliżała się do chorej. Karolinka, blada i słaba, prawie bez oznak życia leżała na łóżku. Wszyscy wpatrywali się teraz w dziewczynkę z różą, nie wiedząc, co nastąpi. Gdy ta położyła różę na sercu Karolinki, chora otworzyła nagle oczy, odzyskała przytomność w jednej chwili i tuląc otrzymany podarunek, zapytała: "Od kogo taka piękna róża?" A potem już z niepohamowaną radością: "Och, Najświętsze Serce Pana Jezusa - dobroci i miłości pełne!"
Zdziwienie zebranych było jeszcze większe, gdy natychmiast w całym mieszkaniu rozniosła się miła, niespotykanie piękna woń przyniesionej róży; Rodzice Karolinki, jej krewni i przyjaciele, aż wykrzyknęli z radości. A pocałunkom i uściskom uzdrowionej nie było końca. Także i Zuzia, która była wysłańcem Serca Jezusowego, doznała wielkiej wdzięczności. Najbardziej jednak cieszyło ją to, że Pan Jezus, jej Oblubieniec, jest wychwalany i uwielbiany przez wszystkich.
Minęło kilka dni. Wieść o cudownym uzdrowieniu obiegła całą okolicę. . om. Widząc zdrową i szczęśliwą Karolinkę wielu na nowo uwierzyło w dobroć Pana Jezusa.
- Mama i tato uratowanej, umieli każdego przekonać o miłosierdziu Serca Jezusowego - nawet od lat niewierzących. Wzmagało to radość Zuzi i Karolinki, które teraz już razem dzieliły się swoimi tajemnicami z Panem Jezusem w opuszczonej kapliczce.
~ Karolinka zaprosiła Zuzię do siebie w niedzielę. Miała dla niej niespodziankę. Gdy Zuzia przyszła do koleżanki, ta cichutko zaprowadziła ją do pokoju. Było tam czyściutko i nadzwyczaj miło. Na ścianie wisiał piękny, duży obraz Najświętszego Serca Pana Jezusa. Pod nim, na małym stoliku, stał flakon pełen czerwonych róż. Karolinka powiedziała koleżance, że tak urządziła jej mama i że sama się stara o to, by przed obrazem były zawsze świeże, piękne róże - tak jak piękne i miłe Panu Jezusowi są czyste i dobre serca ludzkie.
Bez namysłu obie przyjaciółki i oblubienice Pana Jezusa uklękły przed obrazem. Z leżącego obok róż modlitewnika rozpoczęły swoją ulubioną modlitwę: "Najświętsze Serce Jezusa, gorejące ognisko miłości... cierpliwe i wielkiego miłosierdzia... hojne dla wszystkich, którzy Cię wzywają... - zmiłuj się nad nami!"
RyM
Mały Rycerzyk Niepokalanej 6-7 2000