DOBRE UCZYNKI KASI

Po obiedzie Kasia pomagała mamusi zmywać i wycierać talerze, a gdy wróciła do pokoju, tato zapytał:

- Czy pojedziesz ze mną, Kasiu, do wujka Zbyszka? Mam coś do załatwienia. Zobaczysz się z Eweliną, a na kolację wrócimy; Z pewnością zadania masz już odrobione?

- Tak, tatusiu, już odrobiłam. Mogę jechać. Jakże się cieszę, że zabierzesz mnie ze sobą! Już długo nie widziałyśmy się z Eweliną...

Nagle coś sobie przypomniała i posmutniała.

- Tatusiu kochany, jednak... nie mogę pojechać. Obiecałam pani Krysi, że przyjdę dzisiaj trochę jej poczytać, ona biedna, niewidoma...

- Możesz tam pójść jutro!

- Tatusiu, ale ja obiecałam na dzisiaj, a sam mi tłumaczyłeś, że - obietnic trzeba dotrzymywać. Nie gniewaj się, tatusiu, następnym razem chętnie pojadę. Zrobiłabym wielką przykrość biednej staruszce.

- Moje dziecko to aniołek! - pomyślał tato. - Wszystkiego wyrzeka się dla drugich.

- Słuchaj, Kasiu - powiedziała mama po kilku dniach - masz już mocno wytarty mundurek szkolny, musimy sprawić ci nowy.

- Mamusiu, mam wielką prośbę. Niech mi mamusia nic nowego nie kupuje. Ja mój stary tak lubię i mogę w nim jeszcze chodzić. Lecz Iwonka, ma już bardzo pocerowany i połatany; że nawet dzisiaj koleżanki wyśmiewały się z niej. Ona jest akurat mojego wzrostu, więc chętnie przymierzę w sklepie, lecz potem jej go podaruję.

Mamusia bardzo kocha swoją jedynaczkę, dlatego nie może jej tego odmówić. Następnego dnia, po lekcjach Kasi, zrobią zakupy; Serdecznie uściskała Kasię na dobranoc, potem długo jeszcze rozmawiała z tatusiem.