Pustynia serca ?
To był niespokojny wieczór. Kiedy kładli się spać nagle gdzieś z dołu bloku dały się słyszeć jakieś hałasy, krzyki i tupot nóg.
-Pójdę zobaczyć co się tam dzieje! - powiedział Tata i wyszedł z mieszkania.
-To pewnie wojna! - jęknęła przerażona Magda
-Albo bandycki napad - Kuba wykonał ręką gest strzelania z pistoletu.
- Zaraz się wszystko wyjaśni - powiedziała spokojnie Mama.
I rzeczywiście, po chwili do mieszkania wpadło razem z Tatą troje zapłakanych dzieci.
- Boże, co się stało? - zerwała się Mama od razu gotowa do pomocy.
-U Kołodziejskich potop. Pękła rura w kuchni i zalało całe mieszkanie. Woda przez sufit dostała się do Fabisiaków. Wszystko tam mokre, podłogi, łózka, pościel. Wziąłem więc małe Fabisiątka do nas zanim tam u nich wszystko nie wróci do normy. Trzeba będzie całe ich mieszkanie wysuszyć i pomalować. A to jakiś czas potrwa!
- Ale dlaczego do nas? - zaprotestowała Magda - Przecież my tu się razem będziemy gnieść jak śledzie w beczce!
- Trzeba Fabisiakom pomoc. -Tata podrapał się niepewnie po głowie - Bieda tam u nich aż piszczy.
- Dobrze zrobiłeś - Mama pocałowała Tatę w policzek a na Magdę spojrzała tak jakoś zimno. - Starczy tu dla nich i miejsca na spanie i jedzenia i ubrań też. Mogą mieszkać u nas tak długo jak będzie to konieczne.
I zamieszkały małe Fabisiątka u Janielskich i to chyba było gorsze niż wojna lub bandycki napad. Tak myślała Magda, Kuba, Małgosia i Jasiek. Bo wszędzie tych małych szkrabów było pełno. Rzucały się na jedzenie jak wygłodniałe pieski, robiły wszędzie bałagan, zabierały Małgosi i Jaśkowi zabawki a Magdzie i Kubie przeszkadzały w odrabianiu lekcji. W dodatku Magda i Kuba nie mogli oglądać swoich ulubionych seriali, bo Maluchy oglądały bajki. No i oczywiście wszyscy musieli im pomagać w myciu, ubieraniu się i układać do snu, bo Mama zajmowała się w tym czasie Dominikiem a Tata zaraz po pracy biegł do Fabisiaków, żeby im pomóc w remoncie mieszkania
-Wszystko przez te bachory - zezłościła się któregoś dnia Magda, gdy z barku znikły ostatnie słodycze - niedługo zabraknie nam pieniędzy na jedzenie.
Mama, która to usłyszała nic nie powiedziała, ale chyba rozmawiała o tym z Tatą, bo wieczorem zamiast tradycyjnego pacierza Tata zaczął odmawiać litanię do Serca Pana Jezusa. A kiedy mówił „Serce Jezusa dobroci i miłości pełne - zmiłuj się nad nami” , a później „Serce Jezusa cierpliwe i wielkiego miłosierdzia” to popatrzył tak jakoś dziwnie na Magdę, aż jej ciarki przeszły po plecach. A kiedy po modlitwie Tata dodał:
- Teraz w Wielkim Poście Serce Pana Jezusa chyba jeszcze bardziej się smuci, gdy nam brak dobroci, cierpliwości i miłosierdzia” -własne serce Magdy zabiło tak mocno, aż ją zabolało w piersi.
A następnego dnia kiedy wracali wszyscy razem z Drogi Krzyżowej w końcu zrozumiała, że to co czasami wydaje się trudne i przykre jest błahostką w porównaniu z cierpieniem Pana Jezusa. Bo on umarł za wszystkich ludzi na krzyżu, a ona Magda nie miała cierpliwości dla małych dzieci. I że warto wyrzec się dla Pana Jezusa niektórych przyjemności. Choćby słodyczy, które właśnie tego dnia znaleźli obok jedzenia, zabawek, ubrań i książek w ustawionym na wycieraczce ogromnym kartonie.
- „W podziękowaniu za dobre serca i pomoc innym w potrzebie -sąsiedzi” - przeczytała Magda kartkę przyczepioną do drzwi.
Wnieśli razem ten ciężki karton do mieszkania, chwycili się za ręce i odtańczyli wokół niego radosny taniec.
-Pojawiły nam się te dary jak manna Izraelitom na pustyni - powiedział wzruszony gestem sąsiadów Tata, a Magda objęła drżącymi rękami małe Fabisiątka a później szepnęła Tacie do ucha:
-„ Jak dobrze, że Pan Jezus zmienił moją pustynię serca”
I wtedy Tata pogłaskał ją po głowie i przytulił tak czule jak jakiś Anioł albo jak sam Pan Jezus nawet.