Modlitwa o oczyszczenie światłem


Modlitwa o oczyszczenie światłem

Wstęp:

Pierwotnie miał być to dekret. Ale przez potrzebę ciągłego odwoływania się do Boga, jego mocy, czystości, światła jest to w większym stopniu modlitwa. Jest ona wyrazem mojego serca w dążeniu do tego, co bosko najlepsze, najkorzystniejsze, co służy mojemu rozwojowi. Stąd tak wiele tematów. Jednak energią przewodnią jest światło i oczyszczanie przy jego pomocy. Jest to zaproszenie Boga, jego światła do mojego życia. Jest to ustąpienie miejsca moim wysiłkom i próbom dokonania zmian w moim życiu na rzecz aktywności Boga we mnie. To jest zaproszenie Boga do mojego życia, do mojego wnętrza. To jest jeden z moich kroków, aby uzyskać świadomość, iż energia Boga w pełni mi sprzyja i chce służyć mi w najlepszy sposób. To jest moja chęć poddania się Bogu, zaufania jemu, że jego energia pełna czystości intencji do mnie i mojego życia jest lepsza od koncepcji mojego ego na temat mojego rozwoju i mojej koncepcji szczęścia, zawierającej różne obawy, ograniczenia, braki. Ostatnio zdałem sobie sprawę, jak ważne jest otwarcie się na energię światła i by ono swobodnie płynęło przez moje ciało i życie. To jest najlepszy sposób na czyste życie najwyższej jakości. Nie ma w tym wysiłku, starań, walki ze swoimi problemami. Lekkość, radość, powodzenie dokonują się same. Za darmo. Cała sprawa polega na kontakcie z tą energią i wpuszczeniu jej do siebie. To jest kontakt ze sobą, wewnętrzne skupienie, na głosie serca. Wtedy przychodzi też mądrość rozpuszczająca wszelkie obawy podświadomości. Tego światła, jego akceptacji i zgody z nim życzę każdemu i sobie. Niech to światło płynie.



Kochany Boże, z mocą, czystością i delikatnością twego światła uwolnij mnie od oporu przed modlitwą i medytacją. Z delikatnością i łagodnością uwolnij mnie od prowokowania poprzez opór zmęczenia i cierpienia. Ze swą światłością uwalniaj mnie od opierania się bosko korzystnym zmianom.

Boże przyzywam Cię w tej modlitwie. Wzywam potężne światło najwyższej inteligencji wszechświata, do łagodnego, delikatnego, pewnego, zdecydowanego dokonywania najwyższej jakości zmian służących mojemu dobru najwyższemu. Niech za przyczyną tej potężnej modlitwy dokonują się efektywne, pełne korzyści najwyższej jakości zmiany w moim życiu. Niech to się stanie w pełnym bezpieczeństwie Boga we mnie, jego godności we mnie i poczuciu zasługiwania oraz niewinności we mnie. Ja, .............. otwieram się na pomoc moich w pełni urzeczywistnionych przewodników duchowych. Zapraszam Was do współdziałania w pełnym uzdrowieniu mojego życia, ciała, przepełnienia mojego ciała i życia miłością, akceptacją, zadowoleniem, ciepłem, radością. Niech światło i mądrość płynąca w pełni od urzeczywistnionych moich opiekunów duchowych zasila moje myślenie i działanie.

Niech twa miłość Boże i szacunek zabierają z mojego umysłu i rozpuszczają wszelkie myśli o przymusie i potrzebie cierpienia. Niech uwalniają mnie od nieprzytomnego cierpienia. Kochany światły, wielki Boże, niech twa miłość i szacunek zabierają z mojego umysłu i uwalniają mnie od ślubowań body satwy, ich przyczyn i skutków. Niech twa światłość uwalnia mnie od wszelkich błędnych praktyk buddyzmu i ich skutków. Taka jest moja pełna, zdecydowana wola. Wspieraj mnie w tym Boże, wspieraj mnie w pełnej wolności i niezależności moich decyzji służących mojemu dobru najwyższemu. Wymywaj Boże i usuwaj swą mocą z mojego umysłu fałszywą wiarę i przekonanie, że ból i cierpienie zbawia, że muszę cierpieć aż inni się oświecą. Chroń mnie kochany Boże przed takimi stwierdzeniami i ich skutkami. Chroń mnie przed wybieraniem, doświadczaniem i przejawianiem bólu, zmęczenia i cierpienia. Niech boskie światło prawdy i miłości wpuści, wleje do mojego umysłu niezależność od błędnych przekonań innych ludzi, pełną radość, swobodę, lekkość i szacunek dla mojego ciała, umysłu i mojego dobrego samopoczucia. Niech boska łatwość, lekkość, czyste zadowolenie, radość i witalność triumfują i królują w moim życiu niezależnie od tego, co dzieje się na zewnątrz mnie. Niech tak się stanie z życzliwością i wsparciem Boga najwyższego we mnie. Kocham siebie.

Dobry, światły Boże, niech twa wielka miłość oczyszcza mój umysł ze wszelkich myśli niepowodzeń, defetyzmu i nieudacznictwa. Z twą pomocą Boże, miłością i szacunkiem uwalniaj mnie od przymusu wmawiania sobie niepowodzeń, czarnowidztwa i koszmarów. Kochany wielki Boże, niech twe światło szacunku i miłości uwalnia mnie od sabotażu realizacji moich bosko korzystnych celów, niech rozpuszcza i uwalnia mnie od wzorców i myśli autodestrukcyjnych. Ja, .............. przebaczam sobie z całego serca takie negatywne myślenie. Przebaczam sobie, że byłem zachłanny na niepowodzenia i że je kreowałem. Niech twa lekkość Boże, jasność, rozluźnienie sprzyjają mi w pełnym relaksie i puszczeniu koszmarów. Niech następuje moje pełne rozluźnienie, oprzytomnienie i zrozumienie, że koszmary były tylko moimi urojeniami i nie mają nade mną mocy. Niech twa wielkość, potęga i skuteczność przejawiają się w moim pełnym, swobodnym poczuciu godności i zasługiwania na optymizm, boskie powodzenie i zaradność w moim myśleniu, każdym działaniu z pełną łatwością, lekkością i prostotą. Niech twa moc wielki Boże daje mi umiejętność uwalniania się na bieżąco od tego, co negatywne, co mi nie służy i niech twa moc umożliwia mi napełnianie się tym, co służy mojemu dobru najwyższemu. Niech czyste światło tworzy moje myśli i kreuje zdarzenia najczystszej jakości. Niech światło jest obecne w moich odczuciach, moim myśleniu i działaniu.

Kochany światły Boże, niech twa miłość i jasność rozpuszczają wszystkie bloki i ograniczenia mojego umysłu, które powodowały mój zły sen. Niech za twą przyczyną, mocą sprawczą dokonuje się pełne uzdrowienie mojego snu, doskonałe przepełnienie go czystą błogością, spokojem, harmonią, ciepłem i miłością. Niech te wspaniałe uczucia ugruntowują się w moim śnie, w moim umyśle.

Z twą mocą Boże, czystością, jasnością i światłością uwalniaj mnie od wszelkich błędnych praktyk, które ograniczały i zamykały mnie na radość. Uwalniaj mnie od intencji i zachłanności przyciągania sytuacji, które powodowały cierpienie, zniechęcenie, apatię, smutek i bunt. Ze swą światłością, miłością i życzliwością przepełniaj mnie Boże radością, zasługiwaniem i godnością odczuwania pełnej, spontanicznej radości i zadowoleniem w każdej sytuacji, bez względu na to, co dzieje się na zewnątrz. Uświadamiaj mi tego bezpieczeństwo.

Światły, kochany, wielki, dobry Boże, niech twa potężna miłość z wielką delikatnością, spokojem i łagodnością rozpuszcza wszelkie moje przywiązanie do podniecenia seksualnego. Niech twa czysta światłość i miłość rozpuszczają moją zachłanność na podniecenie i pożądanie seksualne. Z mocą twej mądrości uwalniaj mnie Boże od przeszłych błędnych praktyk seksualnych. Niech twa czysta światłość uwalnia mnie od skutków nieprzytomnego rozładowania seksualnego, czyniąc mnie wolnym od rozgrabiania i marnowania mojej energii. Niech twa czysta miłość uzdrawia moją przyjemność czyniąc ją wolną w całości od podniecenia. Swą potęgą Boże i mądrością sprawiaj, by w moich doświadczeniach królowała czysta przyjemność pełna ciepła, radości, czystego zadowolenia, delikatności i czystej boskiej błogości. Spraw Boże w mocy twej mądrości i przytomności bym odczuwał znacznie wyższą niż podniecenie seksualne atrakcyjność uczuć ciepła, delikatności, miłości, łagodności, by te odczucia na trwałe zadomowiły się w moim mózgu i moim umyśle dając mi prawdziwy komfort życia i zadowolenie. Niech twa wielka miłość, moc daje mi mądrość postępowania z energią seksualną i korzystania z niej. Niech twa wielka miłość przyczynia się do korzystania przeze mnie z nieograniczonej ilości energii seksualnej w sposób dający mi pełne, przytomne, czysto boskie rozluźnienie, radość, witalność, moc, przytomność. Niech boska moc kreacji w postaci energii seksualnej przepływa do moich wyższych czakr w pełnej transformacji podwyższając moje wibracje do pełnego ciepła, miłości, radości, łagodności, szacunku i delikatności. Niech te wspaniałe, czyste energie zasilają moje czakry dla mojego wspaniałego samopoczucia, spełnienia, zdrowia i harmonii mojego umysłu oraz organizmu.

Dobry, wielki Boże swą mocą i zaradnością przyczyniaj się do mojego uwolnienia od poczucia winy. Ze swą mądrością, ciepłem i życzliwością rozpuszczaj wszelkie urojenia, poglądy i błędne przekonania, które powodowały podtrzymywanie w moim umyśle poczucia winy. Niech twe ogromne, czyste, białe światło niewinności rozświeca moją duszę rodząc we mnie pełną niewinność. Niech twa światła moc czystości ugruntowuje we mnie pewność mojej niewinności. Niech prawda o mojej niewinności przepełni moją podświadomość i świadomość.

Niech twa miłość wielki Boże rozpuszcza i wymywa z mojego umysłu myśli: „No tak, włożyłem w to dużo siły, energii i pieniędzy, a i tak nic z tego nie wyszło”, niech rozpuszcza i uzdrawia przyczyny takich myśli. Niech twa światłość Boże wymywa i wypłukuje z mojego umysłu i z całego mojego życia przekonanie o dużym koszcie, trudzie oraz długim czasie osiągania moich celów. W ich miejsce boska inteligencja, kochająca mnie i życząca mi pełnego powodzenia w realizacji moich celów, niech przepełnia mnie bezpieczeństwem i niewinnością w przejawianiu łatwości i skuteczności w realizacji moich bosko korzystnych celów. Niech już na zawsze ugruntuje się w moim umyśle i w moim życiu łatwość, lekkość i wartkość w realizacji moich bosko korzystnych celów.

Kochany dobry Boże, z mocą swej delikatności, łagodności i życzliwości rozpuszczaj w moim umyśle wszystkie moje myśli o niepowodzeniu i nieskuteczności rozwoju duchowego. Ze swą światłą czystością, mocą oraz mądrością uwalniaj mnie od przekonania, że rozwój duchowy nic nie daje, że jest trudny i długo trwa. Niech twa miłość przepełnia mnie przekonaniem, że rozwój duchowy jest dla mnie łatwy, skuteczny, przyjemny oraz radosny i bezpieczny. Niech twa miłość pełna światła i czystości wraz z tym nowym przekonaniem rodzi we mnie pełną świadomość godności, niewinności i zasługiwania na lekkość, łatwość i skuteczność mojego rozwoju duchowego. Niech twa łatwość i lekkość Boże z doskonałą skutecznością przejawia się w moim sercu i całym moim życiu. Niech boska moc mądrości, miłości, radości i łatwości przejawia się w mojej samodzielności w moim rozwoju duchowym.

Kochany światły Boże, ze swą wielką miłością, otwartością na moje najwyższe dobro uwalniaj mnie od wszelkich przyczyn, konsekwencji i następstw błędnych praktyk, które podważały moje zaufanie do rozwoju duchowego i które mnie od niego odciągały i zniechęcały. Niech twa najczystsza moc mądrości w pełnej łagodności i życzliwości przejawia się w mojej świadomości pełni korzyści wypływających z rozwoju duchowego, niech się przejawia w mojej pełnej otwartości na rozwój duchowy, łagodności, lekkości i radości jego dokonywania.

Kochany Boże, niech twa światłość, czystość i jasność rozpuszczają i usuwają z mojego umysłu wszelkie negatywne wzorce i przekonania o braku czasu na rozwój duchowy i inne moje bosko korzystne działania. Niech twa światłość rozpuszcza i usuwa z mojego umysłu mechanizmy, wzorce i przyczyny ociągania, wydłużania i przekładania w czasie moich działań. Niech twa Boże moc, witalność, świeżość tworzą moc, lekkość, żwawość i potoczystość każdego mojego działania. Niech twa światłość kochany Boże przepełnia mój umysł i całe moje życie dostatkiem oraz obfitością czasu.

Dobry Boże, swym czystym światłem mądrości rozpuszczaj moje wszelkie wzorce kontroli Boga, siebie i innych ludzi. Niech czyste światło bezpieczeństwa rozpuszcza te wzorce. Uwalniaj mnie Boże od oczekiwań związanych z twą pomocą oraz od towarzyszącego temu napięcia. Potęgą swej uczciwości i przychylności wobec mnie przepełniaj mnie światłem absolutnego zaufania do twego prowadzenia i twych podpowiedzi oraz pokazuj mi, że chcesz mojego dobra najwyższego i uświadamiaj mi tego dowody. Twórz Boże w moim umyśle pewność i zgodę, że twe podpowiedzi są dla mnie najwartościowsze i najwyższej jakości.

Kochany Boże niech twe światło ciepła, delikatności i miłości uwalnia mnie od potrzeby ucieczki w świat astralny, w świat wyobrażeń i marzeń. Zabierz Boże ode mnie wszystkie przyczyny tych ucieczek i przepełnij mnie światłem prawdy, miłości i rzeczywistości. Wypełnij mnie bogactwem ciepła, miłości, błogości, czystej przyjemności, radości tu i teraz. Dzięki temu sprawiaj, że każda chwila jest ugruntowaniem z przyjemnością w moim byciu tu i teraz.

Wielki Boże, niech twa wielka przytomność i światło pełnej jasności rozpuszczają wszystkie moje bloki i wzorce nieprzytomności. Niech twe w pełni jasne i czyste światło rozpuszcza na absolutnie wszystkich poziomach przyczyny nieprzytomności i uwalnia mnie od ich skutków. Niech boża światłość z intensywnością wodospadu wypłukuje i uwalnia mnie od przywiązania do mechanizmów, przyczyn i skutków dostrajania się do wzorców energetycznych innych ludzi powodujących stany nieprzytomności. W pełnym bożym bezpieczeństwie, które pozwalam sobie przyjąć oraz poczuć, przyjmuję bożą prawdę i rzeczywistość. W pełnym poczuciu zasługiwania i godności nimi się wypełniam. Pozwalam, by boska prawda i rzeczywistość, poprzez uzdrowienie mojej relacji z Bogiem, zawitały na stałe w moim umyśle. Dzięki temu pozwalam sobie poznać ich prawdziwą wartość. Kierując się boską prawdą, przytomnością i rzeczywistością daję sobie jasność, trzeźwość, świeżość i przytomność mojego umysłu oraz lekkość w efektywnym posługiwaniu się nim na co dzień.

Kochany Boże, niech twa godność, miłość i szacunek rozpuszczają w moim umyśle wszelkie wzorce niedostatku, ubóstwa i straty. Niech twa wielka moc dostatku, hojności i mądrości w czystym świetle bezpieczeństwa oraz niewinności usuwa z mojego umysłu wszelkie obawy i przekonania o niewystarczalności moich pieniędzy. Niech twa wielka Boże hojność, dostatek i moc życzliwości przejawiają się w mojej hojności dla siebie, w moim wielkim bogactwie i dostatku materialnym. Niech twa potęga niewinności przyczynia się do mojego posiadania ogromnych pieniędzy, w tym na rozwój duchowy.

Kochany światły, święty Boże niech twa pełnia bezpieczeństwa przejawia się w mojej jeździe rowerem i samochodem. Niech twe światło bezpieczeństwa przenika cały mój umysł rozpuszczając w nim, wypłukując z niego wszelkie przeszłe traumatyczne doświadczenia wypadków, usuwając przy tym ich przyczyny i uwalniając mnie od podtrzymywania emocji, które im towarzyszyły. Niech czyste światło mocy Boga we mnie rozpuści te emocje do cna. Wypełniam się przy tym boską niewinnością, harmonią i poczuciem pełnego bezpieczeństwa.

Ja, .............. pozwalam, by moje otoczenie wspierało mnie w urzeczywistnianiu moich bosko korzystnych celów i dążeń. Daję zgodę na to wsparcie i wysyłam myśl, że jestem godzien, jestem wart bosko korzystnej pomocy płynącej z mojego otoczenia. Niech w realizacji moich dążeń wspierają mnie wszystkie najczystsze siły wszechświata życzące mi mojego najwyższego dobra.

Dokonaj Boże przemian w moim organizmie, mózgu dostrajając mnie do spokoju, czysto boskiej łagodności, radości, spontaniczności i zadowolenia. Jestem już gotowy, aby dokonać takich zmian. Niech twa potężna energia bezpieczeństwa, miłości i delikatności sprzyja mi w ich dokonaniu. Ja, .............. daję sobie ufność, pewność i wiarę w pomyślne zakończenie moich działań, które nieustannie powierzam Bogu. Z radością, ciepłem i miłością dziękuję Bogu, że realizuje wszystkie moje bosko korzystne cele. Z wdzięcznością przyjmuję boskiej, najwyższej jakości zmiany w moim życiu oraz w moim ciele.

Niebezpieczne medytacje

W medytacji przedmiotem poznania masz być ty i rzeczywistość. Nie Mistrz i nie inne osoby. Medytacja służy dokładnemu samopoznaniu, a nie mistrzo-poznaniu, czy odlotom w świat fantazji.
Niektóre z tematów medytacji mogą prowadzić do niebezpiecznych skutków, jeśli wykonuje się je bez opieki i kontroli ze strony w pełni świadomego Mistrza. Należą tu bardzo popularne tematy, jak:
Kim jestem?
Jestem Bogiem i wreszcie:
Medytacja jedności z innymi.
Dlaczego one mogą być niebezpiecznie?
Otóż tylko Mistrz może powiedzieć, kiedy zostały urzeczywistnione. Adept nie ma takiej możliwości. Rozmowy z Mistrzem w przerwach między medytacjami naprowadzają go na właściwy tor rozumowania. Nie medytuje bowiem na „okrągło”, choć może mu się tak wydawać.

Do najcięższych błędów, jakie może popełnić medytujący, należy przy tych medytacjach odnowienie telepatii - gdy medytuje na jedność z innymi, oraz urojenie, że jeśli Jestem Bogiem, to przecież wiem wszystko lepiej od Mistrza. Z kolei medytacja na temat „kim jestem?” prowadzi zbyt często do odpowiedzi w rodzaju: wiem, kim jest moje ego (osobowość). A tu możliwości jest bez liku.
Oczywiście, częste konsultacje z Mistrzem zmniejszają ryzyko popełnienia poważniejszych błędów podczas prób zrozumienia wyników medytacji i zintegrowania ich ze światopoglądem.

Zdarza się, że ludzie, którzy medytują na temat „Kim Jestem?” popadają w straszny stan swej psychiki. Nie mając wsparcia w postaci mądrego guru bądź pozytywnego nastawienia do siebie charakteryzującego się wysoką samooceną, wpadają w pomieszanie, a nawet w choroby psychiczne. Zamiast podczas medytacji przyjmować intuicyjne inspiracje i ugruntowywać je, analizują swoje dawne „grzechy” i niemożności. Na pytanie „Kim Jestem?” dają sobie sami w wyniku takich „medytacji” odpowiedź w rodzaju: jestem taki i taki, jestem tym i tym. Nie zdają sobie sprawy z faktu, że wydaje im się, że są tym, kogo widzieli (lub chcieli widzieć) w nich rodzice lub ludzie z najbliższego otoczenia. A gdy ktoś próbuje im zwrócić uwagę, że popełnili błędy, obrażają się i twierdzą, że to ich prawda, a ich prawdy nikt inny nie może poznać. Przecież jesteśmy inni, różni!
Te same osoby często wykonują medytacje jedności z innymi. I jakoś nie widzą w tym sprzeczności.

Medytacja jedności z innymi może być wykonywana dopiero po uświadomieniu sobie, że „Jestem Bogiem”. Jestem Nim, oczywiście, potencjalnie. Wielu adeptom jednak wydaje się, że Bogiem jest ich ego (osobowość). Oczywiście, każdy z nich usiłuje być Bogiem na miarę tego, co wie o boskości. Jeśli wiedzą, że Bóg musi wszystko wiedzieć, usiłują wiedzieć wszystko. Jeśli są przekonani, że Bóg kontroluje wszystkich, usiłują to robić. Jeśli wiedzą, że Bóg jest miłością, wówczas próbują kochać tak, jak sobie wyobrażają, że powinni to robić. To wszystko jednak nie ma z boskością nic wspólnego.
No dobrze, kiedy już będziesz wiedział (miał choćby raczkującą świadomość), że potencjalnie jesteś Bogiem, możesz spróbować medytować na jedność z innymi potencjalnymi bogami. Mając świadomość swej boskości, wiesz już, że to, co boskie, jest wspólne innym. I będziesz medytować na jedność z ich boskością. A to po to, żeby ci się przestało wydawać, że jesteś lepszym czy gorszym od innych Bogiem.

Większość ćwiczących ma trudności w medytacji na jedność z innymi. Trudność ta wynika z faktu, że w dzieciństwie byli oni wrażliwymi osobami i telepatycznie wczuwali się w matkę, ba, próbowali stać się jednością z nią! Co jakiś czas spotyka się osoby, które czują się utożsamione z matką, rzadziej z ojcem. Nie widzą różnicy między sobą a rodzicem. Myślą jego umysłem, czują jego uczuciami i patrzą jego oczami. To skrajne przypadki, jednak wcale nie tak rzadkie. I tak właśnie adepci, którym brak świadomości własnej odrębności i boskości „medytują” na jedność z innymi. Wówczas zamiast świadomości boskości w innych zauważają w nich cierpienie, pomieszanie emocjonalne i choroby. I wmawiają sobie, że dla tej jedności muszą cierpieć. A ponieważ wydaje im się, że już są na o wiele wyższym poziomie rozwoju i świadomości, to teraz ich obowiązkiem jest dzielić się z tymi cierpiącymi istotami.

I czym się tu dzielić, jeśli z „medytacji” jedności wynika, że wszyscy jednakowo cierpią? Czy tym przekonaniem, że wszyscy muszą cierpieć? Czy na tym polega miłość? A może to tylko pragnienie znalezienia kumpli, by wspólnie pocierpieć? Tylko na „wyższym poziomie” doskonałości (a może samozakłamania)?

Kiedy medytujemy czy wykonujemy jakiekolwiek praktyki duchowe, trzeba być uczciwym wobec siebie! Zaczyna się od afirmacji: zasługuję na miłość, szacunek i zaufanie. Jestem w porządku wobec siebie i innych. Ponieważ kocham, lubię i szanuję siebie, to zasługuję na wszystko, co najlepsze. Ważne też są afirmacje przebaczania i dokonanie zadośćuczynienia.

Afirmacje to pozytywne myśli i wyobrażenia.
Może ci się nie podobać, że zachęcam cię do budowania pozytywnych wyobrażeń, bo przecież wszyscy mistrzowie zalecają, żeby się pozbywać wyobrażeń. Problem jednak polega na tym, że jeśli w twym umyśle tkwią silnie zakorzenione negatywne wyobrażenia, to nawet modlitwa czy medytacja mogą nie dawać ci żadnych efektów, poza nasileniem strachu i zagrożenia, poza wczuwaniem się w pomieszanie umysłowe innych (rozwijanie nadwrażliwości). Prawda jest taka, że przywiązanie podświadomości do negatywnych wyobrażeń jest o wiele silniejsze, niż do pozytywnych. Sam stan medytacyjny nie uwalnia od tego przywiązania. Poddają mu się tylko wyobrażenia, do których nie jesteśmy przywiązani. Reszta pozostaje i powoduje konkretne rezultaty karmiczne aż do czasu, gdy ulegną zmianie lub unicestwieniu.

Wielu łudzi się, że jeśli medytują, to nie muszą już koncentrować się na pozytywnym myśleniu. Pozytywne myślenie jest, co prawda, nadal stwarzaniem karmy, a czysta medytacja już nie, ale:
- czy pozostajesz w medytacji przez 24 godz. na dobę?
- czy twój wgląd jest w pełni czysty?
Nawet jeśli ci się to udaje, to i tak nie przestajesz podlegać prawu karmy. Czysty wgląd nie jest tym samym, co uwolnienie od intencji, co zmiana intencji. Intencja, to nastawienie i właśnie owo nastawienie tworzy karmę. Jeśli go nie zmienisz, to nawet medytując nie jesteś w stanie szybko uwolnić się od karmy. Nawet najdoskonalsi jogini i buddyści potrzebują jakiegoś czasu na wypalenie się ich karmy w wyniku zmiany widzenia (tylko przy czystym wglądzie) i zmiany nastawienia. Im łatwiej, bo nie podlegają takim presjom i rozproszeniu, jak osoby żyjące w miastach i korzystające ze zdobyczy cywilizacji.
Osoba medytująca często skupia się na swych wizjach i na próbach ich zrozumienia. Mistrzowie uczą, że nie należy tego robić! Dopóki umysł nie zostanie oczyszczony, większość "przekazów" medytacyjnych nie ma żadnej wartości. Może je tylko wykorzystać ktoś, kto zna medytację wykorzeniania lub stosuje autoregresing. Wtedy wizje i emocje mówią mu, co ma jeszcze oczyścić czy uzdrowić.

Są osoby, które starając się medytować mają tylko koszmarne wizje. Trudno je zachęcać, by dalej tak "medytowały". Tego typu zaburzenia świadomości mogą wynikać z niskiej samooceny, głębokiego poczucia winy bądź niegodności, dennego samopoczucia, lub przebywania w szkodliwym dla zdrowia miejscu (żyła wodna, szlak astralny). Często te wszystkie czynniki zbiegają się w jednym miejscu i czasie. W interesie medytującego jest, by zlikwidować przyczyny koszmarów.
Osoba mająca niską samoocenę i negatywne wyobrażenia o świecie nie jest w stanie zaakceptować boskiej doskonałości, boskiego bogactwa, a także darów i błogosławieństw. Po prostu - czuje się ich niegodna, niezależnie od tego, ile medytuje.
Samodzielna praca nad sobą w obliczu Największej tajemnicy i Najpotężniejszej Mocy wymaga od nas nieustannego podnoszenia samooceny i otwierania się na coraz wspanialsze obszary rzeczywistości. Tylko w ten sposób może ci się udać rozszerzyć świadomość. W porównaniu z takim zakresem świadomości dostrajanie się do cierpienia innych, by ich zrozumieć, jest warte tyle co śmietnik.

Niektórzy nauczają obsesyjnego utożsamiania się z obserwowanymi procesami. Nie stosuj tego, ponieważ nie jesteś procesem, który zachodzi czy to w tobie, czy wokoło ciebie. Między tobą, a procesem istnieje współzależność, ale nie identyczność. Jeden z medytujących pięknie to opisał:
Samoobserwacja pokazuje, że coś przeżywasz. Sam NIE JESTEŚ tym przeżyciem. To tak, jakbyś obserwował jaskółki latające wokoło twego domu. Przyglądasz im się, uśmiechasz z lekka, a one ćwierkają i piszczą uganiając się za jakimiś owadami. Ty nie jesteś gonitwą jaskółek. Możesz je obserwować, coraz bardziej świadomie. Nie jesteś też emocjami, więc możesz obserwować swoje emocje.

Czy twoje medytacje nie są transami? Nie ma w tym przygany. Mnie tez czasem coś takiego wychodziło, a bywało, że przywiązywałem do nich wielką wagę. Ich skutkiem były nie tyle szkody, co raczej bałagan w życiu i w umyśle, bowiem inspiracje, które w nich przychodzą, są na pograniczu ego i intuicji - nie są w pełni czyste. I na nic w tym wypadku zdaje się wiedza i świadomość, że Bóg jest harmonią, podczas gdy podświadomość czuje się zharmonizowana z bałaganem.

Zasadą jest, że pierwsze próby z medytacjami nie prowadzą nas do stanu świadomości, lecz do pewnego oszołomienia, a później do zachwytu. Jeśli on się przedłuża, określa się go stanem "uwiedzenia" przez duchową praktykę. Jest przyjemny, ale niezbyt pożyteczny dla dalszego rozwoju. Jednak przez pewien czas przejście przez ten stan jest konieczne.
Uwolnienie podświadomości od lgnięcia do zaburzających świadomość emocji i wizji wymaga przeprogramowania z wykorzystaniem afirmacji oraz z dużą dawką energii mentalnej. Sama czysta boska moc niewiele tu zmienia, choć dużo czyści. No i wreszcie pozostaje otworzyć się na harmonię z Bogiem (z boską istotą wewnątrz siebie).
Nawet osiągnąwszy oświecenie można jeszcze długo pozostawać pod wpływem uwarunkowań karmicznych, jeśli nie dokonuje się zmiany intencji. Zamiast więc biernie poddawać się odgrywaniu karmicznych obciążeń, zmieniaj karmę na lepszą. Dzięki temu uda ci się osiągnąć (urzeczywistnić) pełną wolności doskonałość w znacznie krótszym czasie.

Wolność od nałogu emocjonowania się - dekret

Wstęp

Emocje przyczyniają się do zaniżenia wibracji. Powodują złe samopoczucie, poczucie odrzucenia, smutku, złości, wrogości, strachu itp. Odbierają energię, chęć do życia i entuzjazm. Powodują zmęczenie. Dlatego warto uwalniać się od nich i oczyszczać intencje do cech im przeciwstawnych, do uczuć wyższych. Często emocje towarzyszą przyjemności. Ale tylko takiej przyjemności, która jest nieczysta. Wtedy przyjemność zawsze ma skutki uboczne charakterystyczne dla emocji. Dla mnie uwalnianie się od nałogu emocjonowania się to nie tylko oczyszczanie intencji do przyjemności. Pracując nad tym, mam potrzebę oczyszczania intencji dotyczących również radości, ciepła, miłości, szacunku, delikatności, łagodności, łatwości i lekkości. Tego po prostu mi najbardziej potrzeba. Każdy może w ich miejsce wstawić lub dołączyć do tego dekretu boskie cechy, które najbardziej jemu się kojarzą z uczuciami wyższymi, które najbardziej wynoszą w górę.

Ja, .............. przebaczam sobie zachłanność na emocje. Przebaczam sobie, że w ten sposób oddalałem się od siebie, od mojego prawdziwego Ja. Uwalniam się od transu emocjonowania, od całego tego nałogu. Uwalniam się od podatności na manipulowanie mną przy pomocy emocji. Przestaję prowokować innych do manipulowania mną. Puszczam całe uzależnienie od emocji i przebaczam sobie ból, który one powodowały. Przebaczam sobie i uwalniam się od defetyzmu i czarnowidztwa. Przestaję dawać uwagę negatywnym informacjom i wyobrażeniom z nimi związanymi. Uwalniam się od wszystkich negatywnych wyobrażeń i obaw. Daję sobie pełne bezpieczeństwo.

Ja, .............. otwieram się na wsparcie i ochronę Boga. Poddaję się Bogu w pełni w moim uwolnieniu się od nałogu emocjonowania się. Kochany Boże, niech twa wielka miłość, moc i aktywność przyczynia się do mojego uwolnienia się od uzależnienia od emocji. Niech twa wielka moc przejawia się w mojej całkowitej wolności od zachłanności na emocje. Ja, .............. już teraz wybieram ciepło, radość, delikatność, miłość i szacunek dla mojego ciała, dla moich oczu. Otwieram się na mądrość Boga, poddaję się boskiemu prowadzeniu w moim rozwoju duchowym. Już teraz pozwalam sobie przyjąć inspiracje od mojego wyższego Ja dotyczące mojej mądrości w wyborze rodzaju przyjemności. Niech boska moc, mądrość i czystość oczyszcza moje intencje dotyczące przyjemności. Otwieram się i pozwalam sobie przejawiać w moim życiu taką przyjemność, która służy mojemu najwyższemu dobru, która jest całkowicie zgodna z moim zdrowiem psychicznym i fizycznym.
Gdy otwieram się na Boga, pozwalam sobie przyjąć boskie wibracje. Pozwalam sobie je poczuć. Niech przenikają całe moje ciało i umysł. Boska miłość, radość, delikatność, ciepło, czysta przyjemność niech wypełniają każdą komórkę mojego ciała i każdą część mojego umysłu. Niech cała moja istota przesiąka czystym boskim ciepłem, radością, miłością, przyjemnością i czystym boskim światłem. Gdy przyjmuję czyste boskie światło do mojego życia, to odczuwam delikatność, szacunek, odprężenie, relaks. Pozwalam sobie ugruntować ten stan czystej boskiej łagodności, delikatności i miłości. Gdy otwieram się na Boga, to odczuwam pełen szacunek dla siebie. Wybieram spokój, harmonię i łagodność. Pozwalam sobie odczuć moc uczuć wyższych. Pozwalam sobie odkryć i przejawiać spełnienie w odczuwaniu uczuć wyższych, ciepła, radości. Otwieram się na poznanie korzyści z nich płynących i już teraz decyduję na przejawianie ich w moim życiu. Pozwalam sobie zaufać uczuciom wyższym. Pozwalam sobie zaufać ciepłu, czystej radości i miłości. Z zaufaniem pozwalam sobie poznać czym naprawdę jest miłość, ciepło i radość. Daję sobie w tym pełne bezpieczeństwo i wspieram w tym siebie.

Ja, .............. gdy doceniam boskie uczucia wyższe, to odczuwam ogromną radość, swobodę i zadowolenie. Czuję, że dają mi ogromną wolność. Cieszę się tą ogromną wolnością. W tej wolności pojawia się spontaniczność. Daje mi ona moc do działania i optymizm. Cieszę się tą mocą działania. Gdy pozwalam sobie na radość, moc i spontaniczność, to wspieram siebie, daję sobie pozytywną energię. Z tą energią z łatwością i lekkością realizuję moje bosko korzystne cele. Wyzwalana w ten sposób radość i zadowolenie dają mi energię życia. Dają mi ochotę oraz moc do aktywności i działania, z pełnym optymizmem, jeszcze większą radością, entuzjazmem i zaufaniem. Gdy odczuwam uczucia wyższe, to czuję łatwość i lekkość. Czuję czystość. Niech moc czystości wypełnia wszystkie moje doznania. Niech boska moc czystości przejawia się w mojej przyjemności. Niech czysta przyjemność jest obecna w moim oglądaniu telewizji, w moich związkach i seksie. Gdy odczuwam czystą przyjemność, to odczuwam przytomność. Gdy odczuwam przytomność, to daję sobie moc do działania, do aktywności. Gdy odczuwam przytomność, to wiem jaką przyjemność wybieram, wiem jaka przyjemność służy mojemu najwyższemu dobru.
Doceniam to.

Dziękuję już Tobie Boże za Twą obecność w moim życiu. Dziękuję za aktywność i działanie na rzecz oczyszczania moich intencji dotyczących przyjemności, ciepła, radości i miłości. Dziękuję Tobie Boże, że nieustannie podwyższasz moje wibracje i dajesz mi dzięki temu przytomność, łatwość, lekkość i szacunek. Jestem Tobie wdzięczny za nieustanną opiekę i ochronę. Wierzę Boże, że w sposób aktywny, pełen mocy i skuteczności przyczyniasz się do wzrostu mojej świadomości mojego dobra najwyższego. Wierzę, że dzięki temu w sposób łatwy, swobodny i spontaniczny wzrastają w moim życiu uczucia ciepła, radości i miłości.

DEKRET
"Rozwój duchowy, umysł.."

Teraz wybieram czyste intencje i to jest Mój własny, wolny wybór! Moje wszystkie intencje służą Mi do nagradzania Siebie i innych. Doceniam to, że mam czyste intencje! Mogę i potrafię doskonale funkcjonować, w tym świecie, z czystymi intencjami. Mój umysł zasługuje na czyste intencje. Moje ciało zasługuje na czyste intencje. Opłaca Mi się mieć czyste intencje. Akceptuję czyste intencje w Swoim umyśle i życiu. Cudze, 
nieczyste intencje nie mają na Mnie żadnego wpływu. Jestem bezpieczny wobec istot z nieczystymi intencjami, zamiarami, celami. Jestem bezpieczny wobec nieczystych intencji, zamiarów, celów Swoich i innych. Czuję się 
bezpiecznie, dobrze i pewnie ze Swoimi czystymi intencjami i z czystymi intencjami innych. Czuję się bezpiecznie, dobrze i pewnie ze czystymi intencjami w Swoim umyśle i w sercu. Zasługuję całkowicie na to, by mieć zawsze czyste intencje. Zawsze mam wystarczająco dużo czasu, ochoty i doskonałych warunków na oczyszczanie i uzdrawianie wszystkich Swoich intencji. Mam wystarczająco wysoką samoocenę, abym mógł z łatwością oczyszczać i uzdrawiać wszystkie Swoje intencje. Potrafię łatwo i skutecznie oczyszczać i uzdrawiać wszystkie Swoje intencje. Z łatwością i przyjemnością, bezpiecznie i naturalnie oczyszczam i uzdrawiam wszystkie Swoje intencje, ponieważ wiem, że czyste intencje gwarantują Mi przyjemne 
i miłe życie, wolność osobistą, doskonałe prosperowanie, wysoką samoocenę i czyste związki najwyższej jakości z innymi. 


DEKRET
"Czysty rozwój duchowy i życiowy"

Mój czysty rozwój duchowy i życiowy przebiega w całkowitej, pełnej harmonii, zgodnie z czystą intuicją i z naturalnym biegiem wszechświata. Mój czysty rozwój duchowy i życiowy to ciągły czysty wzlot, czysta 
ewolucja i czysty rozwój. Mój czysty rozwój duchowy i życiowy to ciągły czysty wypoczynek fizyczny umysłowy i duchowy, to lekkość, przyjemność, bezpieczeństwo, szacunek, czysta miłość, dostatek, obfitość, niewinność i naturalność. Zasługuję na ciągły czysty rozwój duchowy i życiowy. Zasługuję na ciągły czysty wzlot duchowy i życiowy. Zasługuję na ciągłą czystą ewolucję duchową i życiową. Zasługuję na czyste sukcesy duchowe i życiowe w czystym rozwoju duchowym i życiowym. Czuję się bezpiecznie, dobrze i pewnie w ciągłym czystym rozwoju duchowym i życiowym. Czuję się bezpiecznie, pewnie i dobrze ciągle odnosząc czyste sukcesy duchowe i życiowe, w ciągłym czystym rozwoju duchowym i życiowym. Ciągłe czyste sukcesy w rozwoju duchowym i życiowym są całkowicie bezpieczne, radośnie spokojne, przyjemne, lekkie, atrakcyjne, interesujące, niewinne, korzystne i opłacalne dla Mnie i dla innych. Ciągły czysty rozwój duchowy i życiowy 
jest całkowicie bezpieczny, radośnie spokojny, przyjemny, lekki, atrakcyjny, interesujący niewinny, korzystny i opłacalny dla Mnie i dla innych. Na Mojej drodze czystego rozwoju duchowego i życia jest tylko 
ciągły czysty wzlot, czysta ewolucja i czysty rozwój, szczęście, radosny spokój i szacunek, czysta miłość, bogactwo, dostatek, obfitość, lekkość, przyjemność, niewinność, naturalność i wszystko to co najbezpieczniejsze, 
najlepsze, najkorzystniejsze i najwyższej jakości dla Mnie i dla innych i całkowicie zgodne z czystą intuicją i z naturalnym biegiem wszechświata. Po każdym czystym wzlocie duchowym i życiowym spotyka Mnie jeszcze 
większy, czysty wzlot duchowy i życiowy, całkowicie zasługuję na to, to bezpieczne i niewinne. Po każdym czystym rozwoju duchowym i życiowym spotyka Mnie jeszcze większy, czysty rozwój duchowy i życiowy, całkowicie zasługuję na to, to bezpieczne i niewinne. Po każdej czystej ewolucji duchowej i życiowej spotyka Mnie jeszcze większa, czysta ewolucja duchowa i życiowa, całkowicie zasługuję na to, to bezpieczne i niewinne. Po każdym czystym sukcesie duchowym i życiowym spotyka Mnie jeszcze większy, czysty sukces duchowy i życiowy, całkowicie zasługuję na to, to bezpieczne i niewinne. Mam zawsze wystarczająco dużo czasu, chęci, dobrej woli, najlepszych i najkorzystniejszych warunków na czysty rozwój duchowy, życiowy, fizyczny i umysłowy, to bezpieczne, korzystne, opłacalne i niewinne dla Mnie i dla innych. Mam zawsze wystarczająco dużo czasu, chęci, dobrej woli, najlepszych i najkorzystniejszych warunków na czysty relaks, na czystą medytację i na pisanie wszystkich najlepszych, najkorzystniejszych czystych afirmacji i czytanie dekretów, to bezpieczne, korzystne, opłacalne i niewinne dla Mnie i dla innych. Im więcej czasu wykorzystuję na czysty rozwój duchowy i życiowy, na czysty relaks, na czystą medytację i na czyste afirmowanie, tym więcej czasu mam dla Siebie, tym bardziej zwiększa się moja wolność osobista i samoocena. Im więcej czasu wykorzystuję na systematyczny, czysty rozwój duchowy i życiowy, tym więcej czasu mam dla Siebie, tym bardziej zwiększa się moja wolność osobista i samoocena. Lubię systematyczność. Akceptuję systematyczność. 
Systematyczność jest bezpieczna, korzystna, opłacalna, przyjemna, niewinna, atrakcyjna i interesująca dla Mnie i dla innych. Systematyczny czysty rozwój duchowy i życiowy gwarantuje Mi coraz to większe, czyste 
sukcesy duchowe i życiowe. Systematyczność jest także wolnością. Opłaca mi się być systematycznym. Mogę powierzyć wszystkie Swoje sprawy i problemy Bogu, czystej intuicji i nie troszczyć się już o nic, i mogę już teraz odpocząć, nie kombinować, nie kontrolować i nie manipulować, ponieważ wiem, że wszystko samo się układa i harmonizuje najlepiej, najkorzystniej, najbezpieczniej i najniewinniej dla Mnie i dla innych, i zgodnie z czystą intuicją i z naturalnym biegiem wszechświata. Zawsze powierzam wszystkie swoje sprawy i problemy Bogu, czystej intuicji i nie troszczę się już o nic, nie kombinuję, nie kontroluję i nie manipuluję, to bezpieczne, korzystne, opłacalne i niewinne dla Mnie i dla innych. Pozwalam Bogu, czystej intuicji aby rozwiązywał najlepiej, najkorzystniej i najbezpieczniej, wszystkie Moje sprawy i problemy. Powierzenie wszystkich Moich spraw i problemów Bogu, czystej intuicji gwarantuje Mi łatwy, bezproblemowy czysty rozwój duchowy i życiowy, wolność osobistą, doskonałe prosperowanie, miłe, przyjemne, łatwe życie i czyste związki, najwyższej jakości z innymi. Ja zawsze skupiam Swoją uwagę na tym co pozytywne, najlepsze i na czystej intuicji, co jest także atrakcyjne, a jeśli pojawiają się jakieś sprawy i problemy, wtedy powierzam je Bogu, czystej intuicji i Bóg, czysta intuicja wszystkie Moje sprawy i problemy rozwiązuje na bieżąco, najkorzystniej, najlepiej, najbezpieczniej i najniewinniej dla Mnie i dla innych. Bóg Mnie zawsze wspomaga, wspiera i ochrania na Mojej drodze do czystego oświecenia, na Mojej drodze czystego rozwoju duchowego i życia, na Mojej drodze czystego wzlotu, czystej ewolucji i czystego rozwoju, a także we wszystkich Moich czystych działaniach i czystych niedziałaniach, które są zgodne z czystą intuicją i z naturalnym biegiem wszechświata, i są najlepsze, najkorzystniejsze, najbezpieczniejsze i najniewinniejsze dla Mnie i dla innych. Dobro jest niewinne i bezpieczne dla Mnie i dla innych.

Dorosłość sprawa poważna ?


Dziecko widząc dorosłych, obserwując zachowania rodziców, uczy się, że tacy są właśnie dorośli i jeśli, np. rodzice kłócą się, biją, itp. zachowują, to może się okazać, że nie będzie chciało dorosnąć, bo nie będzie chciało być takie jak jego sadystyczny ojciec, czy matka - najważniejszy przykład dorosłego w jego życiu.
Kiedy, jako dziecko, czułeś niechęć do pewnych zachowań dorosłych, może się okazać, że gdy ty sam dorośniesz, nie będziesz chciał być dorosłym, aby nie być takim jak rodzice. Jeżeli twoja niechęć do dorosłych była i jest duża, to będąc dorosłym, możesz siebie nie akceptować, już nie mówiąc o nienawiści do siebie, jako dorosłego.
Człowiek który nie był akceptowany w dzieciństwie, może mieć problemy w dorosłym życiu z porozumieniem się z sobą samym, ze zrozumieniem własnych potrzeb, gdyż podświadomie odcina się od okresu, w którym doznawał przykrości. Teraz stał się już dorosły i nie chce wracać do przeszłości. Niestety, nie uzdrowione dzieciństwo, to problemy także w dorosłym życiu, gdyż niezaspokojona, niezadowolona, zaniedbana osobowość dziecka, żyje w nim nadal i domaga się swego. Jest duże prawdopodobieństwo, że traktujesz swoje wewnętrzne dziecko tak, jak traktował cię rodzic w dzieciństwie, i zapewne masz taki sam kontakt z nim. Dużo wysiłku nie trzeba wkładać w przypomnienie sobie jak traktowali cię rodzice, a i wystarczy sobie uświadomić, jaki stosunek masz do dzieci, co do nich czujesz, co chciałbyś im zrobić - to wszystko świadczy o twoim stosunku do siebie samego. 
Widzisz teraz, że nie da się być w pełni zdrową dorosłą osobą, bez uzdrowienia dzieciństwa, bez "wyrównania" tego, co "pogięli" rodzice.
Wyobrażenia "dorosłości" trzeba oczyścić, bo nie wiadomo z jakiego wzorca czerpiesz, na czyje podobieństwo jesteś dorosły. Można to zrobić poprzez oczyszczenie intencji bycia dorosłym i pomodlić się o uwolnienie od negatywnych wyobrażeń dotyczących dorosłości.
Ogólnie rzecz biorąc w Polskim społeczeństwie dzieci traktuje się z pogardą. Być może jest to jeszcze pozostałość z okresu wojennego, kiedy liczyli się tylko ci, którzy mogli pracować! Mój znajomy koło czterdziestki niedawno mi powiedział, że w jego rodzinie wyglądało to tak, że każda niepotrzebna gęba do wyżywienia (nie potrafiąca sama zdobyć jedzenia, bądź pieniędzy na to jedzenie) była skazana na odrzucenie, nienawiść i śmierć. Tak właśnie! Opowiedział mi, jak kupił sobie, czy też znalazł psa, ale matka bezwzględnie kazała go zabić, ponieważ "nie było" czym go karmić. Mamusia spokojnie powiedziała by wyszedł i go ot, tak zabił. Mimo że go kochał, zrobił to. I to wszystko w polskiej rodzinie - nie w jakiejś niemieckiej! Dzieci oczywiście nie zabijało się, ponieważ wiadomo było, że kiedyś dorosną, i też zapracują na chleb, ale dzieciństwo takich ludzi nie należało do najłatwiejszych i pełnych miłości i akceptacji. 
Zauważam obecnie jeszcze wiele z tych wzorców w Polskich rodzinach, które pokutują jak koszmarne zjawy nie z tego świata brak szacunku dla dzieci, traktowanie ich jak kogoś gorszego gatunku (a przecież z nich wyrosną kiedyś duże osobniki!), traktowanie jakby to były darmozjady (tak zresztą często pieszczotliwie nazywane przez rodziców). 

Dlatego w wielu rodzinach, czeka się tylko, aż jak najszybciej minie bolesny (nieakceptowany) okres dzieciństwa, i dziecko już jako dorosły człowiek, zacznie przynosić jakiś pożytek, chociażby w postaci pieniędzy do domu - wtedy już rodzice "kochają" swoje dorosłe dziecko i włażą mu w dupę, jak mogą. Bo to jest jeszcze jeden wzorzec polskiego społeczeństwa - wiara w pieniądze, w jego władzę i moc. Wiara ta objawia się właśnie tym, że kiedy dziecko zaczyna zarabiać, wtedy rodzice już zmieniają nastawienie do swojego, teraz już "akceptowanego" i "kochanego" dziecka.
Brak szacunku dla dzieci ma poważny wpływ na dorosłe życie ludzi, a używane wśród dorosłych powiedzenie - "Zachowujesz się jak dziecko!", jest przecież uważane za wyraz obrazy i pogardy, co świadczy o prawdziwym stosunku ludzi do dzieci i siebie w ogóle .
Niektórzy sławni i mniej sławni ludzie, twierdzą że potrafią naprawdę cieszyć się życiem i robiąc to, co lubią robić - po prostu bawiąc się - zarabiać mnóstwo pieniędzy, ponieważ wewnątrz nadal pozostają dziećmi! 
Tak, ci ludzie akurat mieli szczęśliwe dzieciństwo, które wspominają z przyjemnością, dzieciństwo bez większych ograniczeń i dzięki temu sukcesy przychodzą im z łatwością. Ich dorosłość jest także w miarę ustabilizowana. Problem w tym, że nie wszyscy mieli dzieciństwo miodem, mlekiem i miłością płynące, i dla tych ludzi powrót w okres dzieciństwa jest koszmarem i trudno ich do tego zmusić, dlatego już wolą być "dorośli" - sztywni, nieprzystępni, z wieloma ponarzucanymi sobie ograniczeniami. Tylko jakby nie wypychać przeszłości poza świadomość, to ona i tak tkwi w umyśle dorosłego i żyje własnym życiem, gdyż cała struktura osobowości człowieka powstaje na bazie pierwszych, najważniejszych doświadczeń z dzieciństwa. Małe dziecko które miało piekło w dzieciństwie, albo tylko trudne dzieciństwo, w dorosłym życiu może być potworem - kłótliwym, zawistnym, nieufnym, zakompleksionym... Z którym nie idzie wytrzymać. Po prostu duże, rozwydrzone dziecko, czyli dorosły stosujący wszystkie zagrywki z czasów kiedy był dzieckiem - manipulacje, żądania, wymuszania, szantaże, złoszczenie się, okazywanie że ja tu jestem najważniejszy. 
Aby, być zdrowym dorosłym, trzeba mieć zdrowe dzieciństwo, lecz jeśli takiego nie było, to trzeba je samemu uzdrowić. 
Przeszłości nie da się zmienić, ale można zmienić swój stosunek emocjonalny do niej i przecież można jeszcze w dorosłym życiu dać sobie to, czego brakowało w dzieciństwie, wypełniając "luki" w zapotrzebowaniu na uczucia - poczuciem bezpieczeństwa, miłością, współpracą, zrozumieniem, dowartościowaniem.

Z rozmów z moimi znajomymi wynika, że jako dzieci spontanicznie medytowali. Przebywali w cudownych miejscach, cudownych inspiracji, gdzie nie ma rzeczy niemożliwych. Dorośli, niestety, zaprzęgają dziecko w kierat własnych złudzeń, własnej niemocy i obsesji, tłumiąc w ten sposób prawdziwą, Boską naturę dziecka, a w przyszłości dorosłego człowieka. Rozwijając się duchowo, trzeba na powrót stać się jak dziecko, ale nie wg. zaślepienia dorosłych, tzn. infantylnym i rozkapryszonym, tylko właśnie spontanicznym, pełnym miłości do wszystkich i wszystkiego, przyjmującym wszystko takim jakie jest, wierzącym w niemożliwe (niemożliwe wg. dorosłych), radosnym, szczęśliwym niezależnie od stanu posiadania. No i wdzięcznym! Bo to jest jedna z najcudowniejszych cech dzieci - wdzięczność, prosta wdzięczność, której wielu ludzi już nie ma. Nie na darmo powiedział Jezus, że dzieci są najbliżej królestwa Bożego. Może więc trzeba by zacząć słuchać własne dzieci i się od nich uczyć, a nie tłumić w nich Boskie cechy od malutkiego. Przecież małe dzieci (ale te starsze) najlepiej wiedzą co mają jeść, gdzie mają siadać, ile i kiedy powinny spać... A jeżeli nie wiedzą, to znaczy że już dorośli zdążyli zaingerować, zakodować swoje racje w dziecku, uzależnić od siebie, ucząc że to rodzicom trzeba ufać, a nie jakiemuś wewnętrznemu głosowi (Bożemu głosowi), który przecież nie może być mądrzejszy od rodzica! 
Ach! Ta beztroska dzieci... No, tak, one przecież wiedzą, że gdy wrócą do domu, to czeka na nie obiad, czy kolacja, że rodzice o wszystko zadbają. Wielu dorosłych marzy o takiej beztrosce. 
Gdyby tylko wiedzieli że jest to możliwe! Spójrz - nazywasz Boga ojcem, wiesz że jest wszechmogący, najpotężniejszy, na pewno potężniejszy od twoich rodziców (chociaż mogli ci to właśnie wyperswadować rodzice), więc jeżeli twoi ziemscy, ludzcy, niezbyt idealni rodzice tak bardzo dbali o ciebie (mimo 
wszystko), to jak bardzo dba o ciebie twój Największy Rodzic, Przyczyna Wszystkiego - Bóg! Przecież Bóg ma nieograniczone możliwości i kocha cię miliony razy bardziej niż jakikolwiek człowiek, albo też poprzez innych ludzi. Pozwól dbać Bogu o siebie, uwolnij się od wielu zaślepień związanych z astralem dorosłości i zacznij żyć naprawdę, zacznij się radować, cieszyć, chociażby z tego powodu że jesteś, że są kwiaty, ludzie. Czy do szczęścia potrzebne jest ci tylko samochód, telefon komórkowy, kamera video?!! 
Bóg naprawdę dba o ciebie doskonale, jeżeli mu nie przeszkadzasz. Zawsze kiedy chcesz działać, rozwiązywać jakieś problemy, to korzystasz z ograniczonego banku informacji jakim jest własny mózg (chyba że medytujesz), ograniczonego dlatego, że informacje w nim zawarte są stare, ponieważ świat się zmienia cały czas i stare sposoby (z przeszłości) rozwiązywania problemów mogą zawieść. Rozwiązanie jakichkolwiek problemów z Bogiem, jest o wiele prostsze - kładziesz się i odpoczywasz, przestajesz robić cokolwiek, powierzasz wszystko Bogu, a gdy już wstaniesz, to w ciągu jednego dnia, załatwisz wszystkie sprawy, którym byś nie podołał przez tydzień!!! Nagle pojawiają się odpowiedni ludzie, odpowiednie sytuacje... Ha! Bóg dba o ciebie zawsze i wszędzie, kocha cię i troszczy się o ciebie doskonale.
Niedawno przechodziłem obok piaskownicy w której bawiło się kilku chłopaków samochodzikami. Mieli zbudowane ulice na piasku i byli całkowicie zaabsorbowani tym zajęciem. Ich cały świat w tym momencie, to tylko ta mała piaskownica! Całą uwagę i radość skupiali na tym jednym, najważniejszym dla nich zajęciu. 
Stanąłem, chciałem od razu iść dalej, gdyż gnały mnie wewnętrzne "obowiązki" (przez ostatnie lata nie miałem czasu dla siebie i innych, ciągle pojawiało się coś ważnego, chociaż tak naprawdę nic ważnego się nie działo), lecz moja uwaga skupiła się na zabawie tych dzieci i... W tym momencie odpocząłem, odprężyłem się, uświadomiłem sobie jakimi to presjami dorosłości byłem gnany przez ostatnie lata - zajmowaniem się problemami, tworzeniem problemów (tak, tak, bo żeby mieć problemy, trzeba je najpierw stworzyć!!!), uświadomiłem sobie też jakie skostniałe struktury astralne dorosłości powstały w moim umyśle (dosłownie 
przestałem być sobą!), jak mój umysł rozrósł się do monstrualnych rozmiarów świata i wielu problemów z nim związanych! W tym momencie znowu zmniejszyłem się do właściwych rozmiarów i wdzięczny tym dzieciakom, oraz sobie i Bogu, za zwrócenie z powrotem mej uwagi na swoje wnętrze i na radość z niego płynącą, poszedłem dalej. Odkryłem w sobie także interesujące afirmacje: 
DEKRET 
" Bóg dba o mnie doskonale"

Bóg dba o mnie i o wszystkie moje sprawy - o związki, pieniądze, jedzenie, mieszkanie, pracę. Bóg dba o wszystkich. Bóg dba o wszystko. Bóg troszczy się o wszystkich. Bóg troszczy się o wszystko. Bóg opiekuje się wszystkimi. Bóg opiekuje się wszystkim, dlatego mogę odpocząć, zrelaksować się i robić to (zająć się tym) co lubię (na co mam naprawdę ochotę). 
Przebaczam swojej matce, że oszukiwała mnie, iż ma jakieś (ważniejsze ode mnie) obowiązki. Przebaczam swojemu ojcu, że oszukiwał mnie, iż ma jakieś (ważniejsze ode mnie) obowiązki. Przebaczam sobie, że oszukiwałem siebie i innych, że moje obowiązki są ważniejsze od nich. Przebaczam sobie, że oszukiwałem siebie i innych, że wogóle mam jakieś obowiązki. Przebaczam sobie, że chciałem podnieść swoją wartość, miarą ilości obowiązków. Przebaczam sobie, że chciałem być taki jak moi rodzice. Nie muszę już być taki, jak moi rodzice. Nie muszę ich naśladować. Nie muszę naśladować jakichkolwiek dorosłych, ponieważ Boska istota we mnie jest dla mnie jedynym, najwartościowszym źródłem i tylko inspiracje płynące z tego źródła realizuję w swoim życiu, nawet jeśli się to nie podoba innym - dorosłym. Mogę się zachowywać jak dziecko, to bezpieczne i w porządku. Mogę się cieszyć i radować jak dziecko, to bezpieczne i w porządku. Mogę być beztroski i spontaniczny jak dziecko, to bezpieczne i w porządku. Mogę kochać jak dziecko, to bezpieczne i w porządku. Mogę być niewinny jak dziecko, to bezpieczne i wporządku. Mogę być wdzięczny jak dziecko. Mogę się bawić z dziećmi, to bezpieczne i w porządku. Bóg sobie doskonale radzi bez mojej ingerencji, kontroli i manipulacji. Bóg sprawia, że zawsze mam gdzie mieszkać, mam gdzie spać, mam pieniądze na to, co chcę kupić, mam jedzenie, picie, zdrowie... Bóg sprawia, że zawsze mam wszystko to, czego potrzebuję!

Zastanów się też jeszcze, jaką "ważną" misję spełniasz w swoim życiu, że jesteś tak bardzo poważny i traktujesz życie jako obowiązek.
Dla niektórych może powstać mały dylemat - dorosłość, czy duchowość. Jednakże wystarczy, gdy zmienisz swoje wyobrażenia o dorosłości i wtedy możesz być spokojnie dorosłym - radując się, reagując spontanicznie, kochając wszystko i wszystkich, żyjąc beztrosko, jedynie ze świadomością Bożej opieki, Bożej ochrony, 
Bożego zaopatrywania. Nadal oczywiście możesz zajmować się tym, co robiłeś kiedyś - pracować, robić to co lubisz, tylko że będzie sprawiało ci to więcej radości i przyjemności, gdyż twoja radość i przyjemność nie będzie wypływać z faktu zrobienia czegoś, czy nie zrobienia czegoś! Dzieci są zawsze szczęśliwe, 
nawet jeśli płaczą!!! Tak jak małe dziecko, człowiek który medytuje, coraz rzadziej używa logiki (kombinacji, kontroli), dlatego niektórym może się wydawać nienormalny, lub właśnie dziecinny. Musisz zaufać sobie, gdyż wielu dorosłych ma wiele "silnych" argumentów, często ugruntowywanych przez wiele lat w autohipnozie, wtedy takiego agenta nie przekonasz, a jeszcze może ci nieźle namieszać. Dorośli duchowi ludzie reagują spontanicznie, niekonwencjonalnie, ale precyzyjnie, gdyż prowadzi ich Bóg, który obejmuje o wiele więcej spraw niż jakiś człowiek.

DEKRET
"Dorosłość"

Jestem wystarczająco dorosły. To w porządku gdy jestem sobą. Mogę być radosnym, szczęśliwym, beztroskim, spontanicznym, delikatnym będąc dorosłym. Mogę się nieczym nie martwić, mogę nie stwarzać sobie problemów. Już nie koncentruję się na problemach, bo wiem, że nie jest mi to do niczego potrzebne. Jeśli pojawia się jakiś problem, to powierzam go Bogu i próbuję go potem rozwiązać (z Jego pomocą), ale nie muszę zajmować całej swojej uwagi i to ciągle, coraz to nowymi problemami. Nie muszę być sztywny, poważny, i spięty. Nie muszę pozować na "dorosłego". Mogę być po prostu sobą. Mogę spełniać swoje marzenia w życiu, gdyż po to się urodziłem, a nie po to, by realizować cudze wyobrażenia o mnie. Nie muszę przeżywać życia tak, jak to sobie wyobrazili moi rodzice. Nie muszę być dorosłym na ich zdolności percepcji. Kocham siebie, kocham życie, kocham Boga. Już teraz mogę się rozluźnić i odpocząC, gdyż wiem, że ja sobie poradzę, że Bóg sobie poradzi, że świat sobie poradzi, że ludzie sobie poradzą. Bóg sobie doskonale radzi. Świat sobie doskonale radzi. Ludzie sobie doskonale radzą. Ja też sobie doskonale radzę. 
Mogę się bawić, niezależnie od tego ile mam lat. Zabawa to normalna i naturalna sprawa. Jestem bezpieczny, niewinny i w porządku, także gdy się bawię będąc dorosłym. 


Aby odnosić sukcesy, należy mieć niczym nieograniczoną wiarę w możliwość realizacji tego, o czym się marzy. Jeśli miałeś szczęście, to twoje marzenia nie zostały w tobie zabite przez twoich rodziców, i teraz zapewne nabierają, lub nabrały realnego kształtu! 
"The Obserwer" o Billu Gatesie, szefie komputerowej firmy MICROSOFT, jednym z najbogatszych ludzi świata, mieszkającym w Stanach Zjednoczonych: 
"Tryska entuzjazmem niczym nastolatek, choć zbliża się już do wieku średniego. Jak twierdzi - swoje sukcesy zawdzięcza temu, iż w głębi duszy zachował mentalność chłopca. Ta dziecięca wyobraźnia, nie znająca żadnych ograniczeń, pozwala mu łamać przy programowaniu wszelkie utarte schematy. Bill ciągle pozostaje niepoprawnym chłopcem, któremu wymyślanie ciągle to nowych pomysłów sprawia ogromną frajdę i myślę że, po prostu jest to dla niego wielka zabawa." 
Obecnie Bill ma już tak dużo pieniędzy, że może realizować swoje najpiękniejsze marzenia! Nadal robiąc to, co lubi i ciesząc się z tego.
Nie wiek świadczy o człowieku, ale jego wnętrze - dusza, ponieważ tak naprawdę to dusza ma władzę nad ciałem!

Dekret "Bezpieczna Medytacja"


Czysta medytacja jest bezpieczna, atrakcyjna, korzystna, przyjemna, niewinna i opłacalna dla Mnie i dla innych. Akceptuję czystą medytację. Opłaca mi się przebywać w czystej medytacji. Teraz wybieram czystą medytację. Zasługuję całkowicie na czysty relaks i czystą medytację. To bezpieczne, korzystne, opłacalne i niewinne dla Mnie i dla innych kiedy mam czystą świadomość. Czuję się bezpiecznie, pewnie i dobrze ze Swoją czystą świadomością. Czystość i czysta medytacja to naturalne stany Mojego umysłu. Mogę rozwijać się duchowo i życiowo pozostając ciągle w czystej medytacji. Mogę doskonale funkcjonować w tym świecie materialnym i w Swoim ciele fizycznym pozostając ciągle w czystej medytacji. Czuję się bezpiecznie, dobrze i pewnie w czystej medytacji. Po każdej czystej medytacji spotyka Mnie jeszcze większa czysta medytacja. 

Przed każdym czystym szczęściem spotyka Mnie czyste szczęście! Zawsze mam szczęście! Po każdym czystym szczęściu spotyka Mnie jeszcze większe czyste szczęście. Po każdym czystym dostatku spotyka Mnie jeszcze większy czysty dostatek. Czysta miłość jest całkowicie bezpieczna, korzystna, opłacalna, niewinna, interesująca i atrakcyjna dla Mnie i dla innych. Zasługuję całkowicie na czystą miłość. Teraz wybieram czystą miłość. Czuję się bezpiecznie, dobrze i pewnie ze Swoją czystą miłością i z czystą miłością innych. Czyste oświecenie jest całkowicie bezpieczne, korzystne i opłacalne dla Mnie i dla innych. Zasługuję na czyste oświecenie. Opłaca Mi się oświecić. Teraz wybieram czyste oświecenie. Czuję się bezpiecznie, dobrze i pewnie w czystym relaksie ciała i umysłu. Zasługuję całkowicie aby być tu i teraz. To bezpieczne, korzystne, opłacalne i niewinne dla Mnie i dla innych kiedy jestem tu i teraz. Zawsze jestem tu i teraz. Mój umysł wypełniają same czyste, pozytywne myśli na temat miłości, mężczyzn, kobiet, dzieci i świata.

Rozwój duchowy - czym jest uświadamianie

Rozwój duchowy, przynajmniej na początku, jest UŚWIADAMIANIEM sobie. Jest dążeniem do całkowitej samoświadomości, poznania wszelkich praprzyczyn - duchowych, energetycznych, karmicznych... Wszelkich! Po to, aby je raz na zawsze uzdrowić, zgodnie z dążeniem miłości, zgodnie z wolą Boga. Chyba, że to Ty się na to nie zgadzasz i Swoim uporem utrudniasz osiągnięcie najwyższej harmonii (nirwana, oświecenie). 
Wszystkie techniki które stosujesz - relaks, medytacja, regresing..., to techniki które na wszelkie sposoby ułatwiają Ci uświadamianie, one prowadzą do właściwego celu, jakim jest jedność z wszechogarniającą miłością, z Bogiem. Jednakże jest wiele technik, które służą chyba tylko do tymczasowego poprawienia samopoczucia i urozmaicenia czasu w oczekiwaniu na śmierć, aby się nie zanudzić własnym towarzystwem. Uważaj więc, gdy wybierasz. 
Większa część umysłu człowieka - jakieś 75% jest "uśpiona", tzn. nieświadoma, i według naukowców nie można z niej korzystać. A jednak można! Nie wiem dokładnie ile obszaru "mózgu" (piszę "mózg" w cudzysłowiu, ponieważ świadomość nie znajduje się w mózgu - Ja, to nie mózg, tylko ego zamieszkuje mózg, a Ja, to nie ego) wykorzystuję obecnie, czy też inni rozwijający się duchowo, ale myślę że obecnie ok. 35-45%. Czy to możliwe? Tak, ponieważ odkrywając coraz to nowe obszary w swojej nieświadomości i uzdrawiając swój stosunek do nich (uwalniając się od nagromadzonych emocji, pragnień), sprawiam że, mogę poruszać się po nowo odzyskanych obszarach swobodnie, bez nieświadomego lęku, że napotkam stłumione zranienia, ból od którego uciekłem dawno temu i wiele innych niezbyt miłych przeżyć. To coś, jakby zdobywanie nowych terytoriów, nieznanych, dzikich lądów nieświadomości, odkrywanie Ameryk umysłu na których nie wiesz co Cię czeka (choć nieświadomość wie, i dlatego nie dopuszcza Cię w te rejony), ale po zdobyciu ich i poznaniu (oczyszczeniu ich ze zbędnych emocji), stają się swojskie, bezpieczne - stają się częścią państwa, zwanego ŚWIADOMOŚĆ. Świadomość poszerza swoje granice.
To wygląda tak. Nieświadomość wypełniona setkami pragnień i doświadczeń (często sprzecznych), jak szanujące się mrowisko mrówkami - dokonuje wyboru za Ciebie, niejako za Twoimi plecami, bez udziału świadomości. Dzieje się to samo, w nieświadomej części umysłu. Potem do świadomości dociera jeden lub kilka wypadkowych impulsów, decyzji - najsilniejsze z nich dominują nad słabszymi, mniej ważnymi, no i działasz... Podejmujesz świadomie "wolną" decyzję, lecz nie wiesz, że decyzja była już dawno podjęta. Świadomość i tak zawsze tłumaczy to sobie po swojemu, tak aby właściciel mógł to przyjąć (nie wariując) i przetrawić. 
Przykładowa sytuacja. 
Budzisz się rano. Twoja nieświadomość (zbiór pragnień), dzień lub kilka dni wcześniej ustaliła, nie wnikajmy w to jak, że zasłużyła na nagrodę i dzisiaj wynagrodzi się, np. pewną sumą pieniędzy. Ty oczywiście o niczym nie wiesz, a nieświadomość wie już nawet, gdzie te 100 zł leży!!! 
Nigdy nie lubiłeś chodzić do sklepu po chleb, matka musiała Cię wyganiać na siłę, a dzisiaj sam mówisz mamie, że pójdziesz na zakupy. Idąc do sklepu, masz do wyboru dwie drogi, ale dzisiaj jesteś w humorze i nie wybierasz żadnej z nich, idziesz trzecią, dłuższą od tamtych, bo Ci się nie śpieszy, a przy okazji przypomniałeś Sobie (!), że idąc tą drogą, zobaczysz plakat z Twojego ulubionego filmu, plakat który widziałeś kiedyś z okien przejeżdżającego autobusu. Idąc tą drogą, w pewnym momencie spoglądasz w dół i... 100 zł!!! 
Do domu wracasz uradowany i mówisz mamie, że miałeś SZCZĘŚCIE! 
Jest to jeden i to uproszczony przykład działania nieświadomości-świadomości.
Wiele lat temu, gdy byłem jeszcze poszukującym na duchowej ścieżce i troszeczkę "błądziłem", zajmowałem się hipnozą (która oczywiście nie ma nic wspólnego z rozwojem duchowym ). Były to zabawy, podręcznikowe sztuczki, chociaż kilka razy otarłem się o regresing, kiedy kolega, wbrew moim sugestiom, zaczął przeżywać coś całkiem innego - mówił o wybuchu, ruinach, że ciemno i gorąco (podczas wojny bomba spadła na dom - opisywał nawet wygląd pomieszczenia sprzed wybuchu i jakie przedmioty tam się znajdowały), lecz ja wtedy nie wiedziałem, że można to odreagować. Mimo to, myślę że samo przeżycie tego jeszcze raz, podziałało oczyszczająco na mojego kolegę, ponieważ później był bardziej zrównoważony. Ale to taka ciekawostka. 
Jednym z "zadań", jakie zadałem koledze za pomocą sugestii, było to, że kiedy wyjdzie z hipnozy, to nie będzie widział w jakimkolwiek lustrze odbicia swojej głowy. I wiesz jak jego świadomość z tego wybrnęła?!! 
Naframudze okna wisiało wielkie lustro ( robiliśmy to w remontowanym domu ) i gdy powiedziałem Mu (wtedy był już przytomny) aby podszedł do okna i przejrzał się w lustrze, On podszedł i dotykając powierzchni lustra - jak niewidomy, stwierdził pewien Siebie i z uśmiechem na twarzy, że "TAM wisi SAMA RAMA BEZ LUSTRA!". Kazałem Mu podchodzić jeszcze kilka razy, a On za każdym razem wracał z uśmiechem na twarzy i twierdząc, że to głupi dowcip, najnaturalniej potwierdzał, że wisi SAMA RAMA. Nie widział własnego odbicia - widział na przestrzał! Był tak pewien tego o czym mówi, że gdyby chciał, mógłby mnie z łatwością o tym przekonać. 
Opisałem to doświadczenie właśnie (chociaż hipnotyzowanie nie służy rozwojowi duchowemu) po to, aby pokazać mechanizm działania, "współpracy" nieświadomości-świadomości, i myślę że było to bardzo obrazowe i bardzo wiele mówiące. Nie mów więc nigdy, że jesteś czegoś na 100% pewien, bo możesz sam nie wiedzieć że się mylisz, nawet gdy masz rację! W przeszłości (poprzednie wcielenia) wiele negatywnych, fałszujących rzeczywistość poglądów wmawiano w hipnozach, transach i w wielu innych dziwnych stanach świadomości, a w wiele z tych wmówionych dawno temu poglądów nieświadomość dalej wierzy, tak jakby to było wczoraj. A zakłamywano zdecydowanie subtelniejsze tematy, których nie da się dotknąć ręką jak powyższe lustro, takie jak - Bóg, rzeczywistość, duchowość, życie, miłość, i np. sex... Praktycznie co ważniejsze dziedziny życia, aby móc Sobą nawzajem manipulować - głównie z nudy. Być może Twoje silne przekonania, za które dałbyś się nawet zabić, nie są Twoje, tylko wmówione przez jakiegoś szaleńca który sam miał nierówno pod sufitem?! Może to, co myślisz, to nie jesteś Ty?! 
Większość strachów, lęków, demonków, diabełków, czasami astralnych aniołków, pochodzi z Tej dużej zbiornicy, jaką jest Twoja nieświadomość, czy także cudza nieświadomość, ponieważ istnieje telepatia i mogłeś się czymś niechcący zainfekować. 
Ponadzmysłowe postrzeganie, to także świadome postrzeganie, bez zasłon - tego co tkwi w nieświadomości - urojeń, pragnień (zapamiętanych jak dane na twardym dysku) emocji, obrazów, kolorów, dźwięków, wzorców odczuć. Tzw. obszar astralny. 

Tylko nieuświadomione (nierozpoznane) wzorce, mają władzę nad Tobą. W momencie, gdy Sobie coś uświadamiasz, to możesz, już wolną wolą, zadecydować czy chcesz dalej "to" ciągnąć czy nie! Gdybyś Sobie "tego" nie uświadomił, to nawet nie wiedziałbyś że coś takiego było, nie mówiąc już o podjęciu decyzji za, czy przeciw, no bo jak, podjąć taką decyzję, nie wiedząc o co w ogóle chodzi? Gdy coś kupujesz w sklepie, to raczej chcesz wiedzieć, co Ci oferują, oglądasz towar, dotykasz go. A nieświadomość pełna jest towarów starej daty, być może już nieprzydatnych, nie pasujących do nowej rzeczywistości, zajmujących niepotrzebnie miejsce gratów. Może kiedyś, kiedy nie potrafiłeś odróżnić jeszcze dobrej jakości towaru od bubla, namawiany przez przebiegłego sprzedawcę (sprzedawcę idei) zakupiłeś do niczego nieprzydatne graty. Może już czas najwyższy, aby zajrzeć do tego zakurzonego magazynu i zrobić przemeblowanie? 
Dlaczego ego boi się uświadamiania? Ponieważ zawsze kiedy Sobie uświadamiasz coś ze swojej nieświadomości, to zazwyczaj w 99% nadaje się to do wymiany. Ponieważ jest to stare, a stare jest już niefunkcjonalne, niepotrzebne, bo życie to ciągłe zmiany, zmiany na lepsze. Bóg to nowe! Bóg to nie poznane, niesamowicie cudowne, niepewne przez swoją zaskakującą kreatywność i nie odkryte możliwości! Bóg to ciągle coś nowego i coś jeszcze nowszego! Uświadamiając sobie, porównujesz nowe (Bóg, intuicja) ze starym (nieświadomość, ego) i zazwyczaj, demaskując następną sztuczkę ego, wybierasz to co lepsze, nowe - chyba, że z uporem maniaka trzymasz się uparcie starego - własnych urojeń, jak tonący metalowej rury. Niestety, dlatego często człowiek zmaga się w rozwoju ze swą podświadomością, ponieważ podświadomość jest bardzo konserwatywna.
Kiedy rozwijasz się duchowo, wtedy większą władzę, nawet od umysłu, ma Bóg (intuicja, duch święty), lecz nie zawsze, ponieważ sprzeczne z wolą Boga intencje i motywacje, mogą się okazać silniejsze - mocno uzasadnione przeszłymi doświadczeniami i zadziałają wg. wcześniej ustalonego (przez Ciebie) programu karmicznego. No cóż, masz wolną wolę. Raczej miałeś, a teraz zbierasz skutki wcześniejszych zamiarów i decyzji. Niech Twoja wola będzie zgoda z wolą Boga.

Bez Boga ani do proga

Tytuł tego artykułu, to po prostu ludowe powiedzenie, ale w porównaniu z innymi kretyństwami - zwanymi przysłowiami ludowymi - to powiedzenie akurat ma naprawdę sens. Żeby dokonać jakichkolwiek pozytywnych i duchowo korzystnych zmian, trzeba się poddać Bogu. OK, nie musisz nazywać tej - Wyższej siły, Mocy sprawczej, Aniołów, Energii kosmicznej, Matki Boskiej, itp. - Bogiem. Możesz nazywać jak chcesz. Czasami nawet lepiej że nie nazywasz Boga Bogiem, gdyż w Twojej podświadomej pamięci możesz mieć mnóstwo negatywnych wyobrażeń dotyczących Boga, a przeniesionych z poprzednich wcieleń (bardzo mocne emocje wiążą się np. z "nawracaniem" niewiernych ogniem i mieczem. Mordowano, torturowano... w "imię Boga". Przez kilku debili zepsuto pozytywny wizerunek Boga. A On przecież nie miał nic wspólnego z fanatykami chrześcijańskimi, którzy byli po prostu sadystami i którzy równie dobrze mogli sobie znaleźć dowolnie inny powód do torturowania, mordowania i grabienia).

Tak czy inaczej kiedyś będziesz musiał uzdrowić swój związek z Bogiem - uzdrowić wszystkie naleciałości emocjonalne, abyś nie reagował na słowo Bóg, jak byk na czerwoną płachtę i abyś mógł zacząć czerpać ze Źródła Wszystkiego. Ale na razie nazywaj TO jak chcesz. Nazywaj jak chcesz, tylko uświadom sobie że Ty sam, swoim największym wysiłkiem nic nie zrobisz i nie osiągniesz. Chodzi o duchowe sukcesy i trwałe, korzystne, pozytywne zmiany, bo innych zmian wg. swojego ego, możesz dokonywać ciągle, ale jaką to ma jakość? Uświadom sobie to, że gdyby nie Bóg, to nie czułbyś radości, nie potrafiłbyś docenić piękna, nie potrafiłbyś kochać (jeśli potrafisz), nie miałbyś mądrości. Nawet anonimowi alkoholicy w Knurowie (miasto koło Gliwic) mają w kilku punktach wypisane jak mają wyjść z nałogu i wrócić do życia w społeczeństwie - a pierwszy punkt to: "Uwierz, że jest siła wyższa od Ciebie, że jest Coś potężniejszego, co Ci może pomóc. Możesz To nazywać Bogiem, ale nie musisz. Nazwij jak Ci pasuje, ale bez tego ani rusz". Treści aż tak dokładnie nie pamiętam, ale taki był sens tego pierwszego punktu. I co najciekawsze, anonimowi alkoholicy wynajmowali salkę przykościelną, a nikt nie naciskał na nich by napisali, że tylko Bóg, albo Jezus może Ci pomóc. I to jest w porządku. Jeśli wierzysz w to, że sam jesteś w stanie dokonać konkretnych zmian w sobie, w swoim życiu i otoczeniu, to z wysiłku możesz zdechnąć, a i tak nic sensownego Ci nie wyjdzie, albo nie będzie tak trwałe, jakby to zrobił Bóg (jak zwał, tak zwał). Nawet jakbyś napisał milion razy afirmację, a nie oddasz się podczas pisania Tej Wyższej sile, potężniejszej od Ciebie, to wyjdzie na to, że równie dobrze mógłbyś kręcić 400 lat młynkiem modlitewnym z wypisaną na nim modlitwą. To po prostu nie ma odrobiny sensu i mocy. Tak samo jak stare jęczące i zawodzące babcie w kościołach, nazywające to smęcenie modlitwą, no ale akurat rozumiem te starsze panie, bo gdzieś się muszą spotkać z koleżankami (każdy ma prawo do kontaktu z ludźmi), a przecież raczej nie pójdą do knajpy na piwo (nie wypada?), do salonu z automatami, czy pokopać w piłkę.

I tak jak z pisaniem afirmacji, tak samo jest z modlitwą, z medytacją, z regresingiem... Kiedy coś Ci nie idzie w rozwoju duchowym , to wystarczy jedna chwilka, mała prośba do Boga i wszystko zaczyna się układać, i wszystko staje się łatwe.

Ani ja, ani Leszek przy okazji różnych artykułów nie piszemy ciągle o BOGU (czasami się wspomina), ale tym artykułem chcę uświadomić, że Bóg to podstawa! A nie piszemy w każdym zdaniu, iż aby uwolnić się od jakiegoś problemu, aby zacząć dobrze prosperować, aby zacząć być szczęśliwym, aby zacząć żyć, itp., itd. to trzeba poddać się Wyższej sile, temu Czemuś co jest ponad Tobą, co ma większa moc. Dla mnie i dla Leszka jest oczywiste, że we wszystkim co piszemy, co opisujemy, podstawą jest Bóg (Energia kosmosu? Moc sprawcza?). Tak samo dla innych osób rozwijających się duchowo jest to naturalne, ale nie dla wszystkich, dlatego trzeba o tym ciągle przypominać. Nie piszemy o Bogu w każdym artykule i co pięć słów, gdyż jeśli dla mnie np. jest oczywiste, że abym mógł korzystać z regresingu, abym mógł się modlić, abym mógł pisać, abym mógł się rozwijać i żyć, to musi mi bić serce i muszę oddychać, to nie będę pisał w ten sposób - "Aby uwolnić się od pragnienia śmierci, po pierwsze musisz oddychać i musi Ci bić serce, to podstawowy warunek. Naprawdę. Bez tego ani rusz.", albo - "Żeby wyjść z ograniczających wzorców ubóstwa wyniesionych z domu, musisz oddychać i musi Ci bić serce"...

Przestań już być taką Zosią-samosią i pozwól, by Ktoś zrobił coś za Ciebie, żeby Ci pomógł. Nie musisz udowadniać ani sobie, ani innym - że jesteś taka silna, mocna i że wszystko zrobisz SAMA! BÓG NA PEWNO TO ZROBI LEPIEJ NIŻ TY, A TWOJA WARTOŚĆ NIE SPADNIE, A WRĘCZ PRZECIWNIE - WZROŚNIE!!!

Ty także jesteś mistrzem

Tak, to prawda. Całe twoje życie jest wypadkową Twoich wierzeń, często ugruntowywanych przez dziesiątki, a może setki wcieleń. Jeśli spojrzeć na jakiegoś człowieka (jego myślokształty) i przyjrzeć się jego życiu (owoce urzeczywistnienia) to od razu widać w co silnie wierzył i jakie praktyki praktykował (chodzi o poprzednie wcielenia), ponieważ teraz ma właśnie DOKŁADNIE TO w co wierzył i kodował w swej podświadomości. Gdyby wierzył w coś pozytywnego, no to wspaniale i miło, ale przede wszystkim najbardziej dokuczliwa dla człowieka jest negatywna karma, tzn. wszelkie awersje, nienawiść, pożądanie, destrukcja, czyli ogólnie mówiąc negatywne pragnienia i nastawienia. Jesteś mistrzem w dziedzinach które wybrałeś sobie do "wypróbowania". Teraz swoimi postawami, zachowaniem, reakcjami i podejmowanymi decyzjami udowadniasz sobie i innym, że jest dokładnie tak, jak kiedyś uwierzyłeś! Poobserwuj siebie i zobacz w czym jesteś mistrzem. W cierpieniu? W biedzie? W narzekaniu? A może w doskonałym zdrowiu i bogactwie? W kłopotach i problemach, czy może w łatwym i lekkim życiu? Udanych, czy popieprzonych związkach? Masz wolną wolę i tylko od Ciebie zależy, co sobie kreujesz - swymi wierzeniami.

I nie ma najmniejszej szansy, żebyś w nic nie wierzył! Nawet jeśli mówisz, że nie wierzysz np. w Boga, to wierzysz, w to, że Go nie ma lub że nie pomaga, itp. A jeśli deklarujesz, że się nie wzbogacisz, bo się nie da, bo są jakieś przeszkody - to właśnie w to wierzysz i udowodnisz sobie, że dokładnie tak jest. I podświadomość będzie happy, bo taka już jest i cieszy się z dobrze wykonanego - zgodnie z wolą PANA, czyli Ciebie - zadania. Jak myślisz, co chcesz innym przekazać swoją postawą, co chcesz innym udowodnić swoim życiem? Podświadomość na pewno weźmie udział w Twej grze, tak, że na koniec swojego życia powiesz w rozpaczy albo z radością (! - od Ciebie to zależy) - "A nie mówiłem!!!..."... że tak będzie.


Dekret afirmacyjny
" WOLNOŚĆ W ZWIĄZKACH Z LUDŹMI "

Już nie muszę podtrzymywać i kultywować starych, oraz błędnych wierzeń i tradycji, nie jest mi to do niczego potrzebne. Już nie muszę odnawiać, odbudowywać i podtrzymywać tradycji, mądrości i wiedzy społeczeństwa i jakiejkolwiek szkoły, nie jest mi to do niczego potrzebne. Jestem całkowicie bezpiecznym, wartościowym, dobrym, mądrym, bogatym człowiekiem także bez przeszłości, bez tradycji, bez kultywacji, bez wiedzy innych. Boska istota we mnie (Bóg) jest moim najlepszym, najwartościowszym, najbezpieczniejszym, najkorzystniejszym źródłem wiedzy, informacji, pomysłów i mądrości. Zawsze z łatwością przypominam 
sobie to, co potrzebne właśnie wtedy, gdy jest to potrzebne. Już nie muszę szukać towarzystwa najgorszych tępaków, nierozumnych istot, najbardziej upadłych i niedorozwiniętych, i nie muszę takowych nauczać, wydźwigać do góry w rozwoju i doprowadzać do oświecenia (oświecać), gdyż oni są sami odpowiedzialni za siebie i za stan swojego umysłu, ciała i życia. Nie muszę się reinkarnować w momencie kiedy inni już zaczną mądrzeć. Nie muszę się inkarnować w miejsca najgorszej nędzy, ubóstwa, głupoty i niewiedzy. Bóg już teraz, ma dla mnie coś znacznie lepszego, bezpieczniejszego, wartościowszego, korzystniejszego od towarzystwa głupców, pokręconych, debili, pomyleńców, brzydali, biednych, morderców, złodziei, oszustów, krętaczy, agresywnych, niepoczytalnych, nienormalnych, dziwek, narkomanów, upadłych, samobójców, i jeszcze bardziej popieprzonych - już nie muszę się zgadzać na ich towarzystwo! Już teraz i zawsze interesuje mnie tylko towarzystwo ludzi i istot czystych, bezpiecznych, atrakcyjnych, mądrych, miłych, prostych, delikatnych, 
wartościowych, pięknych, interesujących, bogatych, o czystych intencjach wobec siebie i innych! To w porządku, bezpieczne i niewinne dla mnie i dla innych! Już teraz i zawsze wybieram dla siebie tylko towarzystwo ludzi i istot czystych, bezpiecznych, atrakcyjnych, mądrych, miłych, prostych, delikatnych, wartościowych, pięknych, interesujących, bogatych! To w porządku, bezpieczne i niewinne dla mnie i innych! Bezpiecznie, łatwo i spokojnie zwalniam siebie z przymusu bycia mistrzem, nauczycielem i przewodnikiem dla innych. Bezpiecznie, łatwo i spokojnie uwalniam wszystkie przysięgi, ślubowania, przyrzeczenia i zobowiązania dotyczące bycia mistrzem, nauczycielem i przewodnikiem innych. Zwalniam siebie z przymusu dawania schronienia i ochrony innym. Nie muszę żyć życiem moich uczniów, mogę żyć swoim własnym życiem, mogę się zająć sobą, to bezpieczne, korzystne, niewinne i w porządku dla mnie i dla uczniów. Już nie muszę ingerować w cudzą karmę. Nie muszę brać cudzej karmy na siebie. Nie muszę brać karmy swoich uczniów na siebie. Nie muszę brać skutków karmy swoich uczniów na siebie. Każdy człowiek jest całkowicie sam odpowiedzialny za swoje myśli, czyny, wybory, decyzje, skutki tych decyzji, za swoje materialne ciało, pragnienia, emocje, karmę, za skutki swojej karmy, za owoce urzeczywistnienia, które teraz otrzymuje, akceptuję to, jestem całkowicie bezpieczny. Każdy człowiek jest całkowicie sam odpowiedzialny za swoje życie, akceptuję to, jestem całkowicie bezpieczny. Ja sam jestem całkowicie odpowiedzialny za swoje życie, akceptuję to, jestem całkowicie bezpieczny. Ja sam jestem całkowicie odpowiedzialny za swoje myśli, czyny, wybory, decyzje, skutki tych decyzji, za swoje materialne ciało, pragnienia, emocje, karmę, za skutki swojej karmy, za owoce urzeczywistnienia, które teraz otrzymuję, akceptuję to, to bezpieczne. Każdy człowiek jest całkowicie sam odpowiedzialny za swoje życie. Każdy mój były i teraźniejszy uczeń jest całkowicie sam odpowiedzialny za swoje czyny, wybory, decyzje, pragnienia, karmę, za skutki swojej karmy i za owoce urzeczywistnienia które teraz otrzymuje, i to jest w porządku. Każdy człowiek sam jest odpowiedzialny za to co go spotyka, i ja to akceptuję, jestem całkowicie bezpieczny. Jestem całkowicie bezpieczny niezależnie od moich i cudzych myśli, poglądów, uczuć, emocji, lęków, wyobrażeń, przeżyć, doświadczeń i dążeń. Każdy człowiek sam jest odpowiedzialny za swoje szczęście (bogactwo, zdrowie itp.), ale także i za cierpienie (biedę, choroby itp.). Jeśli ktoś jest szczęśliwy, to cudzy wybór, akceptuję to i jestem całkowicie bezpieczny. Jeśli ktoś cierpi, to cudzy wybór, akceptuję to i jestem całkowicie bezpieczny. Jeśli ktoś jest uzdolniony, ma talent to cudzy wybór, akceptuję to i jestem całkowicie bezpieczny. Jeśli ktoś jest totalnym beztalenciem, to cudzy wybór, akceptuję to i jestem całkowicie bezpieczny. Jeśli ktoś jest zdrowy, to cudzy wybór, akceptuję to i jestem całkowicie bezpieczny. Jeśli ktoś jest chory, to cudzy wybór, akceptuję to i jestem całkowicie bezpieczny. Jeśli ktoś jest żywy, sprawny to cudzy wybór, akceptuję to i jestem całkowicie bezpieczny. Jeśli ktoś jest umierający, to cudzy wybór, akceptuję to i jestem całkowicie bezpieczny. Jeśli ktoś jest mądry, to cudzy wybór, akceptuję to i jestem całkowicie bezpieczny. Jeśli ktoś jest głupi, to cudzy wybór, akceptuję to i jestem całkowicie bezpieczny. 

Ogólnie, akceptuję rzeczywistość taką jaka jest. Rzeczywistość w której żyję jest całkowicie bezpieczna, radosna, atrakcyjna, miła, bogata, wartościowa, wygodna, szczęśliwa i przyjemna! Bezpiecznie jest być trzeźwym, przytomnym i całkowicie świadomym. Bezpiecznie i korzystnie jest patrzeć na trzeźwo, przytomnie i całkowicie świadomie na tę rzeczywistość w której żyję. Uświadamiam sobie że jestem całkowicie bezpieczny, to bezpieczne. Uświadamiam sobie że jestem całkowicie niewinny, to bezpieczne. Uświadamiam sobie że jestem całkowicie zdrowy, to bezpieczne. Uświadamiam sobie że jestem całkowicie wolny, to bezpieczne. Uświadamiam sobie że jestem całkowicie bogaty, to całkowicie bezpieczne. Nie muszę wiedzieć co myślą, robią i czują moi uczniowie i inni ludzie - nie jest mi to do niczego potrzebne. Nie muszę kontrolować swoich uczniów i innych ludzi nie jest mi to do niczego potrzebne. Już nie muszę się dostrajać do wibracji i poziomu uczniów i innych ludzi abym ja ich mógł zrozumieć, a oni mnie. Już nie muszę się martwić i niepokoić o swoich uczniów. Już nie muszę nauczać swoich uczniów i ludzi, chyba że będzie to zainspirowane Boską Wolą, moją chęcią, albo kiedy mi za to zapłacą atrakcyjną sumę pieniędzy, to w porządku. Już nie muszę być mistrzem, duchowym przewodnikiem, zbawicielem ludzkości i świata dla zagubionych, zbłąkanych, początkujących i poszukujących. Moi byli i obecni uczniowie sami sobie doskonale radzą w rozwoju duchowym i w życiu, w każdej sytuacji bez mojej ingerencji, bez mojej pomocy, bez moich rad i mądrości ale za to z całkowitą pomocą Boga. Ludzie sami sobie doskonale radzą w rozwoju duchowym i w życiu, w każdej sytuacji bez mojej ingerencji, bez mojej pomocy, bez moich rad i mądrości ale za to z całkowitą pomocą Boga. Powierzam całkowicie Bogu wszystkich swoich byłych i obecnych uczniów, i od tej chwili, od tego momentu oni już nie są moimi uczniami tylko uczniami Bóg a i ja to całkowicie akceptuję, gdyż jest mi to na rękę, jest to dla mnie wygodne, jest to bezpieczne, korzystne i opłacalne dla mnie innych. Całkowicie zwracam wolność swoim byłym i obecnym uczniom, a przede wszystkim sobie, i wiem że jest to bezpieczne, korzystne, opłacalne i wartościowe dla mnie i innych, i moi byli uczniowie są mi bardzo wdzięczni za zwrócenie im wolności i samodzielności. Moi byli i obecni uczniowie już nie muszą mi być posłuszni i oddani. Ja też już nie muszę być posłuszny i oddany swoim uczniom. Już teraz z chęcią dostrzegam to, że moi byli i obecni uczniowie i wszyscy ludzie są mądrzy i samodzielni. Już teraz z chęcią dostrzegam to że ja jestem mądry i samodzielny. Już teraz jestem wdzięczny sobie za zwrócenie wolności sobie i swoim wszystkim byłym i obecnym uczniom, akceptuję to i jestem z tego zadowolony. Opłaca mi się zajmować sobą i swoim rozwojem duchowym. To bezpieczne, korzystne, niewinne, opłacalne i w porządku kiedy ja zajmuję się sobą i swoim rozwojem duchowym. Moi byli i obecni uczniowie są całkowicie bezpieczni gdy są wolni, samodzielni i niezależni. Ja jestem całkowicie bezpieczny, gdy jestem wolny, samodzielny i niezależny. Opłaca mi się być wolnym, samodzielnym i niezależnym. To bezpieczne, korzystne, wartościowe, pożyteczne, niewinne dla mnie i innych że jestem wolny, samodzielny i niezależny. Wolność, samodzielność i niezależność są całkowicie bezpieczne, niewinne, wartościowe i w porządku dla mnie i dla innych.

Miłość

Najniekorzystniejsze są wszelkie wyobrażenia miłości gromadzone przez całe życie z książek, z telewizji, od ludzi którzy przecież nie są idealni, powiem więcej - często ze swymi spaczonymi wyobrażeniami są chorzy! Jak ich wyobrażenia. Ich wyobrażenia miłości nie mają ani trochę nic wspólnego z prawdą. Może kiedyś oprzytomnieją. 

Dziecko bierze za dobrą monetę, wszystko co otrzymuje od swoich rodziców. Taki mały człowiek ufa im bezkrytycznie, wierząc że to co daje Mu mama, czy tata, to miłość! Jako dorosły już człowiek, nieświadomie dąży do otrzymania właśnie tego, co dostawał od 
swoich rodziców, i nie ważne jest że mogło to być pomieszanie, bałagan emocjonalny i umysłowy, nienawiść, złość, pogarda, lekceważenie, zranienie, wzorzec przepicia alkoholowego, nieprzytomność dymu papierosowego, odrzucenie... Wierzy, że nic 
lepszego nie może już od nikogo dostać, bo przecież jeśli mama i tata, których kocha, dali Mu TEGO aż tyle... Dlatego osoby które mają podobne wzorce co jego rodzice, wydają się takiemu człowiekowi wielce atrakcyjne (podświadomie, bo świadomość 
ubiera informacje płynące z niej w dowolne in
terpretacje, najlepiej romantyczne), i wydaje się, jakby znali się wiele lat.
Dlatego też nieświadomie tworzy związki oparte na podobnych wzorcach jak w jego rodzinie, bo jakie by to nie były wibracje (emocje, zapachy, nastroje, dźwięki), to dają mu one poczucie bezpieczeństwa, gdyż są znane od małego. 

TEST SKOJARZEŃ

1) Zawsze kiedy otwierałem się na ojca, to otrzymywałem od niego - ... 
2) Zawsze kiedy otwierałem się na matkę, to otrzymywałem od niej - ... 
3) Zawsze kiedy otwieram się na miłość, to otrzymuję od ludzi - ... 
4) Zawsze kiedy chciałem otrzymać miłość, to dostawałem - ...
5) Nie mogę się otworzyć na miłość, bo - ... 
6) Nie mogę się otworzyć na miłość, bo ludzie - ... 
7) Nie zasługuję na miłość, ponieważ - ... 
8) Nie chcę by ktoś Mnie kochał, bo - ... 
9) Miłość jest - ... 
10) Miłość to - ... 
11) Miłość - ... 
12) Boję się miłości, bo - ... 

INTERPRETACJA TESTU

ad. 1) 
Jeżeli wyszły jakieś negatywne cechy, to każdą z nich przebaczyć ojcu. Przebacz, że dawał ci właśnie TO, zamiast miłości! 

ad. 2) 
Jeżeli wyszły jakieś negatywne cechy, to każdą z nich przebaczyć matce. Przebacz, że dawała ci właśnie TO, zamiast miłości! Mogły to być także jakieś materialne rzeczy, więc przebacz, że zamiast miłości, dostałeś od mamy, np. klocki, czy lizaka. Tak samo w 
punkcie 1)

ad. 3) 
Jest duże prawdopodobieństwo, że wyszło to samo co w punktach 1) i 2). Jeśli wyszły jeszcze jakieś dodatkowe cechy, to także poprzebaczaj je rodzicom. Poprzebaczaj ludziom że ci TO dawali zamiast miłości. Może swojej partnerce, czy partnerowi?

ad. 4) 
Niezależnie od tego co wyszło, mogło TO ugruntować w tobie poczucie winy, że nie zasługujesz na miłość, tylko właśnie na TE śmieci, ochłapy, które dawali ci rodzice - na jakieś przymusowe zajęcia, przeróżne czynności, kary, negatywne emocje. 

ad. 5) 
Są to twoje lęki, twoje wyobrażenia miłości które wyniosłeś z domu. Boisz się, że jak się otworzysz na miłość, to zacznie się dziać to samo, co w twoim rodzinnym domu. Obawiasz się, że partnerka, partner czy inni ludzie zaczną się tak do ciebie odnosić jak twoi rodzice w stosunku do siebie, czy do ciebie.

ad. 6) 
Dokładnie TO dostawałeś od własnych rodziców kiedy otwierałeś się na ich miłość. Są to twoje obawy, że otrzymasz od ludzi TO samo. Mogłeś też przejąć od swoich rodziców obawy i obsesyjne lęki przed otwarciem na ludzi i uznać za realne zagrożenie.

ad. 7) 
I podobnie jak w punkcie 4). Wszystkie żale i złości, kary matki, czy ojca mogłeś wziąć za faktyczne przyczyny tego dlaczego rodzice cię nie kochają. A tak naprawdę nie było ich po prostu na to stać. I nie jest prawdą, że nie byłeś kochany, dlatego że nie odrobiłeś lekcji, byłeś głupi (wg. ograniczonej oceny rodziców), nie umyłeś nóg przed snem, nie zjadłeś wszystkiego, nie umiałeś dobrze czegoś przeczytać, czy byłeś zły (znowu nieprawdziwa ocena rodziców). Rodzice wykorzystali TO jako preteksty do ograniczania cię i kontrolowania, ale nie mieli zbyt czystych intencji wobec ciebie, a i sami nie są chyba zbyt zadowoleni z siebie i ze swojego życia. Zbadaj dlaczego mieli takie nastawienie do ciebie, co się faktycznie za tym kryło. Może źle skrywana złość że się urodziłeś? Oczyść intencje wobec siebie i swojego życia. 

!Zawsze jestem wystarczająco dobry, by być kochanym (kochany)! !Zasługuję na czystą miłość całkowicie, takim jaki jestem, zawsze i wszędzie! !Całe moje materialne ciało zasługuje na czystą miłość całkowicie, takim jakie jest, zawsze i wszędzie!

Wiele osób wierzy w to, że na miłość innych ludzi, a szczególnie Boga trzeba Sobie zasłużyć wykonując odpowiednie czynności i zachowując się w odpowiedni sposób, np. cierpiąc, podlizując się innym, czy nawet zabijając się. Uwolnij się od tych chorych wyobrażeń, gdyż zasługujesz na miłość już w tym momencie i nie musisz robić nic aby na nią zasłużyć, czy też może w dodatku jeszcze za nią w jakiś sposób płacić. 

ad. 8) 
To także wzorce "miłości", wyuczone w domu, podpatrzone u "kochających" się rodziców. Czy miłość kojarzy ci się z wysiłkiem, z obowiązkiem, a może z kłótnią? Może miłość kojarzy ci się z zadowalaniem innych, z dupolizostwem? Przebacz swoim rodzicom że byli tacy dla siebie, uwolnij się od wiary że to jest miłość i że tak powinien wyglądać idealny związek partnerski. Przebacz rodzicom, że zmuszali cię do brania udziału w tak idiotycznych grach - walkach i manipulacjach. 

ad. 9), 10), 11), 12) 
Jeśli pojawiło coś negatywnego to mogą to być wyobrażenia przejęte od rodziców, z otoczenia, z książek, z radia, z telewizji, albo przeniesione z poprzednich wcieleń. Uwolnij się od tych chorych wyobrażeń. 


W ogóle odreaguj sobie inicjacje otwartości na cierpienie, ból, czy śmierć (albo inne świństwa) - jako na miłość. Dostajesz to, na co naprawdę jesteś otwarty! Więc jeśli podświadomie cierpienie, ból, czy śmierć nazywasz miłością... Może w którymś 
z poprzednich wcieleń tak się wyuczyłeś?

!Otwieram się tylko na to, co bezpieczne, miłe, przyjemne, pozytywne, korzystne, zdrowe, piękne!!Otwieram się na czystą miłość!!Zawsze kiedy otwieram się na czystą miłość, to otrzymuję czystą miłość!!Zawsze kiedy otwieram się na ludzi, to otrzymuję czystą miłość!

Jeśli w rodzinnym domu zamiast miłości otrzymywałeś coś całkiem innego, to możesz nie wierzyć że na nią zasługujesz, więc uważaj, bo nastawiając się na to aby Cię ktoś pokochał, sprowokujesz do otrzymania np. litości, złości, niechęci, odrzucenia czy tym podobne. Zresztą spójrz na odpowiedzi jakie uzyskałeś w teście. W domu w którym jest mało miłości i domownicy nie wierzą że na nią zasługują, może dochodzić do walk 
o to kto jest ważniejszy, godniejszy uwagi - zazwyczaj wygrywa największy krzykacz, agresor, cierpiętnik, czy inny manipulant, a inni mu się podporządkowują. W takich domach atmosfera jest nie do wytrzymania. Ojciec myśli, że będzie bardziej kochany, 
jak będzie harował w pracy i często na nią narzeka aby inni docenili Jego poświęcenie. Matka bardzo cierpi, bo od rana do wieczora musi zapieprzać przy garach, przy praniu... I myśli, że im bardziej dom posprząta, im bardziej się zmęczy, im bardziej się zajedzie, im bardziej ponarzeka to tym bardziej będzie kochana!Człowieka, któremu rodzice dawali mało miłości lub wcale, cechuje niska samoocena i stara się on uzyskać (wyłudzić) 
przynajmniej uwagę domowników (bo nie wierzy że może być kochany, ale pragnie tego) poprzez takie zachowania, za jakie był chwalony przez rodziców. Często dorośli mężczyźni zachowują się jak kretyni przed kobietami i na odwrót. Jeśli dziewczynka 
była chwalona przez tatusia, za to że jest ładna, to w dorosłym życiu będzie robiła wszystko aby ciągle i ciągle potwierdzać swoją atrakcyjność, w innym przypadku może się czuć nie kochana (!), czy nawet zagrożona. Mamusie za to lubią, gdy chłopcy 
popisują się Swoją zręcznością, sprytem, siłą... Mamy często zaczynają dopiero bardzo interesować się swoim dzieckiem, gdy dziecko coś boli! Wtedy nawet zaczyna przytulać dziecko, jest nadzwyczaj miła i dobra, a jeśli nie robi tego i przy innych 
okazjach, dziecko może uwierzyć, iż aby otrzymać pieszczotę, czułość, bliskość matki - najpierw musi go coś boleć, musi cierpieć. Wystarczy mała kontuzja, choróbka... Kiedyś 
odreagowałem Sobie pragnienie które przejąłem od swojej matki, pragnienie-wyobrażenie (mniej, czy więcej świadome) że jakbym zachorował na jakąś ciężką chorobę i leżał w szpitalu, to dopiero wtedy naprawdę pokazałaby jak mnie kocha. Zaopiekowałaby się mną, odwiedzałaby mnie, myślałaby o mnie, czuwałaby przy 
łóżku godzinami, poświęciłaby się całkowicie... pokazałaby jak mnie "kocha"!!! 

Ludzie wierzą też w inną bzdurę przekazywaną z pokolenia na pokolenie, że tylko inny człowiek może dać ci miłość. Jest to błędne przekonanie tak samo jak wiara w to że, dobry fotel da ci szczęście, że jeszcze lepszy telewizor da ci większą radość. 
Miłość, szczęście, radość, pochodzą od Boga i można je odczuwać zawsze, niezależnie od humoru (naprawdę!), niezależnie od tego czy jest partner, niezależnie od tego czy nie ma partnera, niezależnie od tego jaki jest partner, niezależnie od stanu posiadania, czy wyglądu, trzeba się tylko odwarunkować i oduczyć wszystkiego, czego się nauczyło od ludzi. Miłość, jeśli tylko na to pozwalasz, wypływa z ciebie i wypełnia to na co ty się 
zgadzasz aby wypełniała. To co ty obdaszasz miłością rezonuje z tobą i obdarza ciebie miłością, można powiedzieć że odbija twą miłość, ale i jeszcze więcej jej dodaje! Tak samo z radością, czy szczęściem. Czy to kwiatek sprawia, że patrząc na niego jesteś szczęśliwy? Nie, to dlatego że Z CIEBIE wylewa się szczęście na widok doskonałego i pięknego tworu Bożego. Dlaczego czujesz przyjemność i rozkosz patrząc na zdjęcie zachodzącego słońca?! Przecież to tylko zdjęcie, a uczucie wypływa z ciebie, 
chociaż faktycznie nie ma słońca i chmur na niebie. Bo to nie one wywołały te pozytywne uczucia, tylko ty, więcej, czy mniej świadomie obdarzyłeś przyjemnością to piękno dane przez Boga, dzięki temu sam odczułeś całą przyjemność jaka z ciebie wypłynęła. Dlatego czujesz się cudownie gdy przebywasz z ukochaną osobą, ponieważ wylewasz z siebie ogrom miłości wprost do niej. Ale dlaczego nie do innych?!!! Przecież mógłbyś obdarzać miłością wszystko i wszystkich, a wtedy ciągle czułbyś się rewelacyjnie albo i jeszcze lepiej. Wiesz, dlatego że jesteś uwarunkowany przez ludzkie nawyki-ograniczenia, dlatego że oceniasz, a oceniając decydujesz "tego obdarzę miłością, bo spełnia moje wyobrażenia osoby, którą mogę obdarzyć miłością, ale tamtego już nie obdarzę miłością bo go nie lubię, a tego też nie bo grzeszy, a jeszcze innego bo źle się zachowuje, a ten 
dziwnie wygląda", a inny jeszcze głupio gada... Poprzez ocenianie, dzielenie na dobro i zło, traci ten co ocenia, gdyż stawia tamę miłości która z niego wypływa, a co za tym idzie, ogranicza życie wypływające z niego. Choroby, starość i śmierć są także następstwem skąpstwa duchowego! Bierz przykład z Boga który kocha wszystkich i wszystko, niezależnie od cudzych decyzji, niezależnie od cudzej płci, rasy, niezależnie od 
religii, niezależnie od tego czy ktoś w niego wierzy, niezależnie od tego czy jest przestępcą, niezależnie od przeszłości... Ograniczającym przekonaniem ludzi, narzucanym przez społeczeństwo, jest dosyć głęboko zakodowana wiara że 
można kochać tylko jednego człowieka - swojego męża, czy żonę. 
Człowiek który pozwolił sobie na pozytywne uczucia, nie mówiąc już o miłości w stosunku do innej osoby niż własna żona czy mąż, żyje później z poczuciem winy z powodu przekonania o zdradzie (!!!) i męczy się okłamując wszystkich wokół, grając. Gdyby 
wiedział, że może obdarzać miłością także innych (chodzi o prawdziwą miłość), że jest do tego stworzony, to nie musiałby tak cierpieć. Wszystkie lęki o partnerów - małżonków, albo żony, wynikają z niskiej samooceny, z lęku przed odrzuceniem, z niewiary we własną wartość. Dlatego taka zakompleksiona osoba, jeśli już ZDOBĘDZIE męża, albo żonę, to trzyma tej zdobyczy kurczowo i robi wszystko by ją-jego uzależnić od siebie - 
chociażby przez dziecko, także przez "obowiązki" jakie rzekomo ma partner - robi wszystko, by udowodnić, że "beze mnie sobie nie poradzisz". 

W tej książce mogę opisać tylko wszystko to, co jest dziedzictwem ludzkim - to, co nie jest wolnością, radością, prawdą, szczęściem, wszystko to, co nie jest miłością i nie 
pochodzi od miłości. Ta książka pomoże ci odkryć fałsze, kłamstwa, zaślepienia i może podpowie ci jakie są cechy miłości, ale przez samo czytanie, czyli umysłem, nie poznasz miłości. Nie jest to możliwe, chociażby dlatego że miłość działa i żyje (miłość to życie!) tu i teraz. Jednakże "czytając" sercem, możesz jej działanie łatwo rozpoznać. Szukaj miłości w sobie, odkrywaj ją. Czasem możesz się pogubić w poplątaniu uzależnień i emocji, ale jeśli chcoć troszkę uchwyciłeś się tej miłości jaka jest w tobie, a nie w kim innym, to Ona cię już nie zostawi, będzie wzrastać w twoim życiu w każdej jego chwili, szczególnie 
w momentach jakichś trudności, problemów! Miłość to wszakże ogrom prostoty i prawdy, więc łatwo demaskuje wszelkie krętactwa i kłamstwa. Badaj, szukaj... Odwagi!

Medytuj koncentrując swą uwagę na sercu, na temacie MIŁOŚĆ. Wtedy sam poczujesz co to takiego, wtedy sam poznasz i doznasz, i nikt cię już nigdy nie nabierze, że jakieś gówno to miłość. 

!Przebaczam swoim rodzicom, że nauczyli mnie nienawiści i pogardy do siebie, do swoich zdolności, do tego co mam do zaoferowania innym, do ludzi, do świata! 
!Przebaczam swoim rodzicom że nie ufali Bogu, ludziom, światu! 
!Przebaczam swoim rodzicom że mi nie ufali! 
!Przebaczam rodzicom że nie ufali miłości! 
!Przebaczam swoim rodzicom że nie ufali mojej miłości! 
!Przebaczam swoim rodzicom że nienawidzili się nawzajem, że walczyli ze sobą, że rzucali klątwami w siebie, że rzucali przedmiotami w siebie, że się ranili! 
!Przebaczam swoim rodzicom, że nie chcieli i nie potrafili się pogodzić!
!Przebaczam swoim rodzicom że ważniejsze ode mnie, i od miłości 
były dla nich kłótnie, problemy (które sami sobie stwarzali), nienawiść, praca, oraz zajmowanie się wszelkimi innymi "obowiązkami"! 
!Przebaczam swoim rodzicom że nie chcieli i nie rozumieli moich potrzeb i mojej miłości! 
!Przebaczam swoim rodzicom że nie rozumieli mojej miłości! 
!Przebaczam swoim rodzicom że nie chcieli przyjąć mojej miłości! 
!Przebaczam swoim rodzicom, że nie chcieli odwzajemniać i nie odwzajemniali mojej miłości!
!Przebaczam wszystkim, którzy negatywnie (błędnie) reagowali na moją otwartość! 
!Przebaczam swoim rodzicom że odrzucali moją miłość! 
!Przebaczam swoim rodzicom że atakowali mnie i ranili, gdy dawałem im swą miłość! 
!Przebaczam wszystkim tym, którzy atakowali mnie i ranili, gdy tylko się otworzyłem!
!Przebaczam swoim rodzicom, że atakowali mnie i ranili, gdy tylko się otworzyłem, gdy tylko okazałem swoją słabość, czy potrzebę miłości! 
!Jestem bezpieczny gdy jestem otwarty! 
!Moje serce (i moje życie) jest bezpieczne, gdy jestem otwarty! 
!Zawsze gdy się otwieram moje serce i ciało przepełnia miłość i 
radość, a ja wraz z moim ciałem i życiem, jestem całkowicie bezpieczny! 
!Zawsze gdy kocham, moja miłość jest odwzajemniona! 
!Już teraz mogę zaufać ludziom i nie obawiać się ataku z ich strony, tak jak zawsze robili to moi rodzice! 
!Mogę bezpiecznie otworzyć się na ludzi! 
!Mogę bezpiecznie otworzyć się na to, co oferują mi inni!
!Warto jest kochać i być kochanym! 
!Bezpiecznie jest kochać i być kochanym! 
!W porządku jest kochać i kochanym! 
!Zasługuję na miłość niezależnie od tego, co mówili o mnie moi 
rodzice, niezależnie od tego co sądzili o mnie moi rodzice i 
niezależnie od tego jak traktowali mnie moi rodzice! 
!Zawsze i wszędzie zasługuję na miłe traktowanie! 
!Zawsze i wszędzie zasługuję na miłość! 
!Jestem bezpieczny, niewinny i w porządku, gdy szanuję i kocham siebie! 
!Jestem bezpieczny, niewinny i w porządku, gdy szanuję i kocham innych (nieznajomych? Obcych?)! 

WIERSZ

" JEST " 

Miłość nie jest dziełem przypadku 
to jest coś co istnieje naprawdę 
jest

mikele@o2.pl

Wolność od podniecenia

Najczęściej podniecenie jest kojarzone z seksem. Łączy się je z przekonaniem, że bez podniecenia seksu nie może być. Jednak prawdziwy seks jest wolny od wszelkiego podniecenia i pożądania z nim związanego. Jak w ogóle możliwy jest seks bez podniecenia? Prawdziwy seks to pełen ciepła, czułości, miłości, delikatności, radości, szacunku, łagodności. Mi osobiście jeszcze do niedawna kojarzyła się część z tych uczuć z ckliwością, miękkością przynależną mięczakom i niemocą. Taką po prostu grzeczną świętością. A podniecenie to była ta niby moc, to dopiero była przyjemność. Warto jednak oczyszczać intencje dotyczące przyjemności. Seks połączony z podnieceniem to też przyjemność. Jest to fajnie opisane w którejś części „Rozmów z Bogiem” Walscha. Bóg tam mówi, że on poprzez ludzi uprawiających taki seks również odczuwa przyjemność, ale jednocześnie zachęca do podniesienia jej wibracji poprzez włączenie do seksu miłości, ciepła, delikatności, czyli poprzez uruchomienie wyższych czakr. I to jest właśnie rozwój duchowy. Stały wzrost jakości doznań i odczuwanych uczuć. Warto tu jeszcze dodać, że uczucia wyższe w seksie nie są po to, aby spełnić religijny obowiązek i zadowolić Boga. Dobry seks to służący zadowoleniu własnemu i przy tym również partnerki, ale bez wywierania na siebie presji, aby zadowalać drugą osobę i tym samym bez poczucia odpowiedzialności za doznania drugiej osoby. Nie istnieje coś takiego, jak odpowiedzialność za odczucia drugiej osoby. Komuś, kto nie poznał, nie zasmakował uczuć wyższych, a zna tylko seks z podnieceniem i być może również np. z nieprzytomnością, może być trudno znaleźć motywację do pracy nad sobą i wzrostu uczuć wyższych właśnie np. w seksie. Rozwój dokonuje się poprzez głos duszy. Gdy słychać go, to pojawia się motywacja do dokonywania zmian. To ona daje impuls do poszukiwania, otwarcia się na coś lepszego. Rozwój duchowy nie jest ograniczaniem seksu. Nie jest związany z mylnymi przekonaniami, że seks jest brudny, a drogą do czystości jest wstrzemięźliwość seksualna. Tłumienie przejawiania tego wszystkiego, co postrzegane jest w seksie jako brudne czyli nie oczyszczone i zarazem tłumienie samego seksu nie jest rozwiązaniem problemu. Nie jest rozwojem. To jest spychanie problemu, kamuflowanie go. To po prostu ignorancja problemu. Rozwiązywanie jego jest oczyszczaniem umysłu i tym samym, tego co brudne w seksie, w pełnej aktywności, poprzez działanie. To poznanie czym naprawdę jest akceptacja własnego ciała, ciała partnerki, czym jest prawdziwe piękno ciała, czym jest szacunek, delikatność, ciepło.

Podniecenie powoduje napięcie. Jemu zawsze towarzyszy wysiłek i w konsekwencji zmęczenie. Wiele osób uważa, że wyczerpanie po seksie jest miernikiem tego, że seks był naprawdę udany. Jednak aktywność nie jest tożsama z wysiłkiem. Nie jest tożsama z napięciem. Podobnie jest z zadowoleniem. I jest ono większe, gdy seks jest łatwy, lekki, bez zmęczenia. Podniecenie to w większym lub mniejszym stopniu trans zamykający na odczuwanie uczuć wyższych. Podniecenie niesie ze sobą przymus jego rozładowania. W pewnym stopniu ogranicza naszą wolną wolę, czyli również niezależność. Wtedy człowiek staje się niewolnikiem seksu, a właściwie podniecenia. Daje ono o sobie znać podczas zmuszania partnerki do seksu, a skrajnym tego przykładem jest gwałt. Bez podniecenia nie byłoby gwałtu, a towarzyszą jemu inne niskie energie jak brutalność, agresja, poniżenie, wykorzystanie. Uruchamiają się wraz z podnieceniem u osób mających takie wzorce. Podobnie jest ze wszelkimi dewiacjami seksualnymi. Potrzeba ich uzewnętrznienia powoduje podniecenie wraz z nieczystą przyjemnością. Wydawać by się mogło, że przyjemność jest sprzeczna z bólem. Jednak np. w przypadku masochizmu podniecenie powstaje podczas odczuwania bólu. Nie ma to nic wspólnego z szacunkiem, delikatnością, ciepłem. W takich praktykach przyjemność jest substytutem uczuć wyższych. Takim osobom ciepło i miłość są bardzo potrzebne. Ich brak powoduje napełnianie się byle czym (mogą to być również słodycze, używki, ucieczka od bycia tu i teraz w fantazje, marzenia, wyobrażenia, uzależnienie od pieniędzy i dóbr materialnych), aby tylko poczuć przyjemność, aby czymś się wypełnić, co przyniesie ulgę i zniweluje przynajmniej na krótki czas poczucie pustki. Warto wtedy zbadać, dlaczego podświadomość wybiera przyjemność niosącą skutki uboczne, a dlaczego jest zamknięta na uczucia wyższe płynące od Boga. Może to być lęk, przywiązanie do nieprzytomności, różne rzeczy wmówione w hipnozie. Warto uwalniać się od wszelkiej zachłanności na emocje i niskie wibracje.

Uczucia wyższe niosą ze sobą moc, rozluźnienie, łatwość. To uczucia wyższe nadają w seksie prawdziwą moc. Prawdziwy seks to bez wyładowania napięcia seksualnego.
To taki, w którym energia seksualna płynie swobodnie i zostaje wzbudzona nie przez wyobrażenia lub widok narządów płciowych, ale przez ciepło i miłość odczuwane względem drugiej osoby. Wtedy energia seksualna nie powoduje, że jesteśmy niewolnikami podniecenia. Ta energia jest wtedy w pełni zsynchronizowana z uczuciami wyższymi, ma wyższą wibrację. Niesie to ze sobą wolność i niezależność w seksie.

Podniecenie to też niecierpliwość. Wymaga bowiem jak najszybszego rozładowania. Jest to nie tylko związane z seksem. Może wiązać się z oczekiwaniem na coś bardzo przyjemnego, co niebawem wydarzy się. Nie ma w tym spokoju. Spokój to bycie tu i teraz, w chwili bieżącej. To całkowita wolność od pożądania i oczekiwania.

„Kochany Boże, pokazuj mi czym jest wolność od podniecenia. Pokazuj mi korzyści płynące z przejawiania się w seksie z pełnym szacunkiem, delikatnością, ciepłem i czułością oraz z czysto boską miłością. Pokazuj mi kochany Boże, czym naprawdę jest miłość, co to znaczy przejawiać się z partnerką w seksie z miłością. Bądź dobry Boże moją świadomością miłości, czułości i delikatności w seksie. Wypełniaj moje życie seksualne uczuciami radości, bosko czystej przyjemności i spontaniczności w pełnym rozluźnieniu. Już teraz poddaję się bogactwu ciepła, miłości, szacunku i delikatności w pełnym rozluźnieniu.
Pozwalam sobie je przejawiać w całym moim życiu. Z hojnością obdarowywuję się ciepłem, miłością i delikatnością. Zgadzam się na ciepło, miłość, delikatność. Kocham energie ciepła, miłości i delikatności, ponieważ ubogacają mnie i niosą ze sobą spokój, radość i spełnienie.
Ja, ........ pozwalam sobie na zadowolenie płynące z czułości i delikatności. Pozwalam sobie na rozluźnienie w pełni na trzeźwo i przytomnie. Doceniam seks w pełni trzeźwy i przytomny, ponieważ jestem wtedy świadomy delikatności, ciepła, łagodności i miłości, a to służy mojemu najwyższemu dobru, mojemu pełnemu zadowoleniu oraz bardzo dobremu samopoczuciu.
Ja, ........ kocham czysto boskie rozluźnienie. Znajduję w nim siłę, relaks i odprężenie.. Ja, ........ gdy na trzeźwo i przytomnie daję sobie relaks i rozluźnienie, to odczuwam moc.
Pokazuj mi kochany Boże, czym naprawdę jest moc. Gdy odczuwam czysto boską moc, to odczuwam lekkość, rześkość i zadowolenie, odczuwam chęć do życia i działania, odczuwam moc do życia i działania. Niech moc w trzeźwości i przytomności przejawia się w całym moim seksie, w całym moim życiu.
Ja, ........ w wibracjach szacunku, delikatności i miłości pozwalam sobie odnaleźć w seksie bogactwo doznań, zmysłów i uczuć najwyższej jakości. Karmię się uczuciami najwyższej jakości. Pozwalam sobie przejawiać uczucia najwyższej jakości. Gdy jestem trzeźwy i przytomny, to znajduję w sobie źródło bogactwa i miłości, dzieląc się hojnie nim z partnerką, ze sobą i innymi ludźmi. Gdy karmię się ciepłem, miłością i radością w pełnym rozluźnieniu, to odczuwam spełnienie i zaspokojenie. To korzystne dla mnie ........, karmić się mocą miłości, ciepła, szacunku, delikatności i radości. Gdy odczuwam pełnię szacunku, łagodności, ciepła, delikatności, to odczuwam entuzjazm do siebie i całego świata, to odczuwam zgodę i akceptację dla siebie i całego świata.

Modlitwa i sen, wspomóż swój rozwój

Sny , śniąc spędzasz od 4 do 10 godzin dziennie. Czy nie chciałbyś wykorzystać tego czasu na rozwój duchowy ? Na wspomaganie afirmacji ? Odpowiedz jak dla mnie była oczywista. TAK! Z kilku źródeł dowiedziałem się ,że aby tego dokonać trzeba mieć coś takiego co się nazywa świadomość snów. A na nią trzeba długo pracować i ćwiczyć. I tu nasunęła się mi myśl aby wykorzystać modlitwę i sny do przepracowania sobie różnych tematów i wyrobienie świadomości snów. O ile na początku priorytetem było przepracowanie różnych ważnych tematów jak bezpieczeństwo i samoocena to świadomość snów była bardzo miłym skutkiem ubocznym tych praktyk.

Kahuni twierdzili ze tylko sen jest kluczem do świata w i na zewnątrz nas. Wykorzystajmy ten klucz.

Idea tego sposób pracy nad sobą nie jest programowanie snów lecz wykorzystanie ich potencjału i tego, że nasza podświadomość lepiej współpracuje ze snami niż z na przykład afirmacjami. Dzieje się tak dlatego że sen jest podświadomości podstawowym trybem działania. A wiec wykorzystujemy do przepracowania różnych tematów podstawowy interfejs naszego niższego ja.

Sposób składa się z trzech etapów z czego dwa są ważne a trzeci przydatny przy dalszym stosowaniu tej metody.
1) Pierwszy etap to modlitwa o to aby dany jeden temat został przepracowany w całości właśnie po przez sen.
2) Drugi etap to sen
3) To krótki czas po przebudzeniu na zauważenie czy nastąpiły wyraźne i zauważalne zmiany.


Modlitwa o przepracowanie nie musi być długa, najlepiej, aby była szczera i za serca. Takie modlitwy mają największa moc działania. Oto przykład takowej.

„Po przez najwyższą potęgę mej nad świadomości, po przez najwyższa mądrość mego wyższego ja proszę cię Boże aby ten sen przyniósł mi pełne uzdrowienie w temacie…..
i już tu i teraz dziękuje ci Boże, że po przez sen uzdrowił się w pełni …….. we mnie.”
Regułkę można rozbudowywać w różne strony, jak widać przepracowywać można tym sposobem praktycznie wszystko. Ważnym jest to aby każdorazowo przepracowywać jeden temat. Jasnym jest to, że uzdrowienie dokonuje się na tyle na ile jesteśmy otwarci i szansa, że podczas jeden nocy przepracujemy np. na maxa bezpieczeństwo jest mała.


Sen wiadomo śpimy. W nocy jak dotąd nie przydarzyło mi się nic nadzwyczajnego podczas przepracowania tych różnych tematów. Trzeba tylko mieć taka świadomość ze każdy sen jest po to żeby cos przepracować i jeśli cos nam wywala w postaci koszmaru nocnego to nie należy się bać tylko w śnie dociekać o co chodzi i zagłębiać się w to a zniknie. Sam miałem raz takie zdarzenie w śnie mianowicie podczas snu pojawił się jakiś wielki czarny potwór i bardzo się bałem, ale byłem zamiast się pocić i budzić z krzykiem postanowiłem ze powiem mu co o nim myślę a na końcu dodałem nie cenzuralne słowo o znaczeniu zbliżonym do uciekaj. Stała się rzecz na pozór dziwna ponieważ strach minął a potworek uciekł. Nastąpiło wspaniałe uzdrowienie. Właśnie podczas takich i nie tylko takich sytuacji budzi się świadomość snów.

Krótki czas po przebudzeniu może czuć się różnie, najczęściej czujemy się lepiej. Wydatnie czuć poprawę w temacie nad którym pracowaliśmy. Czasem może wystąpić zmęczenie chwilowe. Efekty
- Przepracowywanie tematów ważnych dla nas.
Efektami ubocznymi metody są:
- Rozwinięcie świadomości snów.
- Zmniejszenie wywalanek w ciągu dnia.
- Miłe samopoczucie i pogłębiająca się radość.


Metoda jest miła, lekka i przyjemna do stosowania przez każdego. Nie wymaga niczego oprócz chęci przepracowani jakiegoś tematu w swym życiu. Jest ona prosta i w mym przypadku przyniosła krociowe zyski. Nie zabiera nam czasu ani uwagi poza kilkoma minutami modlitwy snem. (Zakładam ze przez sen nic się nie robi jak ktoś coś robi to mu zabierze metoda czas)

Oczywiście ta metoda jest tylko dla tych którzy chcą sobie pomóc. Ci którzy twierdza że ona im zaszkodzi przekonają się o słuszności swych racji.

Mail: yooggie@tlen.pl

Medytacja, a droga do Boga

W którymś momencie życia spotykamy się z czymś takim jak medytacja i postanawiamy się w nią (w taki czy inny sposób) zagłębić. Medytacja kojarzy się bowiem ze szczególnie efektywną drogą duchowego rozwoju. I zapewne - właściwie użyta - taką właśnie jest. Pojawia się przecież zarówno w mądrościowych systemach Wschodu, jak i w głębszej mistyce chrześcijańskiej. Oczywiście istnieją także osoby, które zasadniczo interesują się codziennością i nie chcą poza nią wykraczać, jak i osoby o większych skłonnościach do transcendencji, dążące do przekroczenia świata i odnalezienia tego, co jest poza nim - odnalezienia tego, co w naszej kulturze nazywa się Bogiem (w znaczeniu Ostatecznej Rzeczywistości), czy na Wschodzie nirwaną, kajvalią, asampradżniata (nirvikalpa) samadhi itp.

Warto zapoznać się z szerszym ujęciem i usystematyzowaniem pojęć i zagadnień związanych z medytacją. Natrafiamy przecież na różne ścieżki, które prezentują medytację na różne sposoby. Zazwyczaj, podczas pierwszego zetknięcia się z jakąś metodą medytacji, staramy się odnieść ją jakoś do tego punktu, w którym aktualnie się znajdujemy - do tego, co jest dla nas ważne, co wydaje się nam wartościowe, czy na co wskazują nasze dotychczasowe doświadczenia i bieg życia.

Osoby, które mają większe zamiłowanie do sprawnego funkcjonowania w codzienności mogą bardziej naturalnie czuć się w takich ścieżkach jak np. Zen, zaś osoby o większych skłonnościach do wewnętrznej wizji mogą bardziej interesować się metodami medytacji bardziej eksponującymi wymiary subtelne (boskiej wizji) i metodami pracy z energiami wewnętrznymi (typu nadi, prana, bindu itp.).

Niektóre ścieżki medytacji kładą większy nacisk na integrację naszej duchowości z codziennością (nie tylko formalne sesje, ale także nasze codzienne życie ma stać się medytacją - wszystko, co robisz jest ważne - zachowuj w tym uważność i postrzegaj to jako element twojej drogi duchowej), inne bardziej skupiają się na mistycznej wizji, niejako pozostawiając za sobą codzienność, jako miejsce naszego ugrzęźnięcia w materii. Wydaje się te pierwsze (integracja duchowości i codzienności) są po prostu kolejnym, bardziej zaawansowanym etapem duchowego rozwoju, następującym po etapie odrzucania świata. Po etapach szamańskiej wizji z poziomu mistyki przyrody, nadchodzi etap wizji boskiej - całkowicie transcendentnej (niezależnej od świata materii); na tych etapach niezwykle istotne jest dla nas to, co odkrywamy i zazwyczaj zależy nam, aby codzienność i zwykły świat nie rozpraszały nas w zbyt dużym stopniu.

Jednak na dalszych etapach, kiedy to doświadczamy równości i wspólnej esencji wszystkiego na poziomie przyczynowym (duchowym, podstawowym) - otwiera się przed nami droga do jogi niedualności (sahadża joga), do drogi prawdziwie niedualnej - w niej wszystko staje się drogą, medytacją, okazją do doświadczania Jednego Smaku - najwyższej esencji, nazywanej Światłem, Pustką, Bogiem - choć w istocie nienazwanej i nie dającej się nazwać, ponieważ esencja ta jest pierwotna - nie została stworzonej przez nas, ale jest istniejąca sama w sobie.

Etap ten bardzo dobrze obrazują Obrazy Pasterskie Zen. Samotny mnich najpierw poszukuje swojego umysłu - początkowo odkrywa jego pierwsze ślady, a następnie zauważa jego kontury, niczym kontury dzikiego byka. Wreszcie - w wyniku dalszych medytacji - udaje mu się go (byka, który oznacza tu jego własny umysł) schwytać i okiełznać. W końcu doświadcza ostatecznej natury zjawisk (w obrazach tych: Ostatecznej Pustki, siunjaty - symbolicznie narysowanej jako czarne koło na pustym tle). Ten etap oznacza oświecenie - poznanie swego prawdziwego ja, poznanie swojej prawdziwej twarzy -jeszcze sprzed narodzin naszych rodziców. W zasadzie można by pomyśleć, że to już koniec drogi. Jednak w przesłaniu Obrazów Pasterskich tak nie jest - mnich udaje się na targowisko, i tam kontynuuje swoje doświadczanie urzeczywistnienia. Inaczej oznacza to, że praktykujący po pewnym ustabilizowaniu się w medytacji, kontynuuje swą praktykę we wszystkich okolicznościach. Nie medytuje jedynie w ciszy pustelni, klasztornej celi, czy medytacyjnej gompie (tudzież aszramie, zendo itd.), ale - w każdych okolicznościach. Całe jego życie, wszystkie okoliczności i wszyscy ludzie, stają się jego praktyką.

Mistrzowie Zen uważają, że ten, kto potrafi praktykować (medytować) nie tylko w sprzyjających warunkach, ale także w niesprzyjających i trudnych - rozwija w sobie znacznie większa moc i biegłość w medytacji. Dlatego, udanie się ze swoją medytacją w wir codziennego życia, nie tylko nie zatrzymuje naszego owocu (medytacyjnego doświadczenia jasności, światła, pokoju, harmonii, zrozumienia itd.) dla samego siebie, ale także jest okazją do dalszego rozwijania i umacniania praktyki duchowej.

Aby pogłębić swoje zrozumienie medytacji i nabrać naturalności w wielu jej technikach warto uporządkować sobie w jakiś sposób cały konglomerat nauk o medytacji.

Poniżej przedstawię kilka jej ujęć w oparciu o sposób przedstawienia przeze mnie tego tematu w mojej książce „Alchemia i moc medytacji”, a także w oparciu o ujęcia rozwoju duchowego, jakie prezentuje Ken Wilber (np. w książce „Krótka historia wszystkiego”), z uwagi na to, że wydaje mi się ono (ujęcie Wilbera) szczególnie wszechstronne i dojrzałe (zarówno w sensie duchowym, jak i merytorycznym).

Przystępując do praktyk duchowych często na początku wykonujemy jakieś ćwiczenia, które mają mieć na nas wpływ psychoterapeutyczny, scalający nas, wzmacniający i przygotowujący do bardziej zaawansowanych etapów. Możemy popracować nad wzmocnieniem kontaktu z naszym ciałem fizycznym, możemy poświęcić pewną uwagę na pracę z emocjami, z seksualnością, oraz z nasza energią witalną.

1. Poziom ciała/ czuciowo-ruchowy
Tak np. w treningu typu hatha-joga (oprócz obecnych w nim aspektów duchowych) spory nacisk położony jest na pracę z ciałem. Podobnie intensywną pracą z ciałem może być uprawianie np. kung -fu, czy regularne pływanie, bieganie, jazda na rowerze itp. Także ćwiczenia relaksacyjne (oprócz szeregu innych płaszczyzn oddziaływania) mogą usprawnić nasza komunikację i integrację z poziomem ciał fizycznego. Zły kontakt i oderwanie od ciała fizycznego może być przyczyną wielu zaburzeń nerwicopodobnych i przystępując do wyższych praktyk medytacyjnych - warto mieć tę sprawę nieco uregulowaną. Daje to nam większą efektywność wyższych metod.

2. Poziom emocjonalno-seksualny/ energii witalno-życiowej (prany)
Typowym znanym obecnie w Polsce i na Zachodzie ćwiczeniem z obszaru energii witalno-życiowej (prany) jest uprawianie tai chi chuan. Oczywiści w tej metodzie mówi się także o wielu wyższych poziomach, jednak istotne jest, że bardzo intensywnie wzmacnia ona nasz poziom witalny, poprzez co żyje się nam łatwiej i wyższe praktyki medytacyjne również wykonuje się nam łatwiej.
Taką najbardziej znaną praktyką indyjską z tego obszaru jest zapewne pranajama.
Ponadto za sprawą Leonarda Ohra na rozwinął się jej zachodni odpowiednik - rebirthing. Ćwiczenia pranajamy są bardzo różnorodne - zasadniczo jednak zwiększają nasza receptywność prany (energii Chi) obecnej w powietrzu i oddechu oraz poprzez świadome oddychanie zwiększają poziom energii witalnej w nas.

Na zbliżonej częstotliwości, co energia życia/prana (odczuwanie faktu życia) manifestują się nasze emocje. Dlatego szereg praktyk terapeutycznych i ćwiczeń w grupach zajmujących się relacjami interpersonalnymi może również zwiększać poziom przepływającej w nas energii życia. Podobnie praktyki, które zmierzają do skomunikowania się z naszą energią seksualną i przekształcania jej w bardziej subtelne poziomy - wywołują nasze większe „zwitalizowanie” i kontrolę nad energią życiową. Przykładem zaawansowanej metody z tego obszaru jest indyjska „kundalini-joga”, której odpowiada tybetańska joga wewnętrznego żaru (tummo).

Powyższe grupy ćwiczeń integrujących nas i wzmacniających można by ująć jako praktyki zajmujące się z naszym potencjałem z poziomu znajdującego się poniżej świadomości konwencjonalnej (codziennej, potocznej oraz racjonalnej). Umownie moglibyśmy nazwać te obszaru podświadomością.

Medytacja nie ma na celu samego tylko zajmowania się podświadomością, ale ponadto rozwija to, co nazywamy nadświadomością. Nadświadomość przekracza możliwości pojmowania rozumowego, jednak równocześnie ma w pełni do nich dostęp. Zapewne zajmowanie się podświadomością jest po prosu stwarzaniem fundamentu pod przebudzenie nadświadomości. O ile podświadomość nadal jest indywidualna, to nadświadomość jest wykroczeniem poza ograniczenia indywidualności, jest uniwersalnym poznaniem Ostatecznej Rzeczywistości. Moglibyśmy powiedzieć (w sposób zbliżony do ujęć w Zenie), że nadświadomość jest wykroczeniem ponad myślenie.

W obszarze samego myślenia (poziomu, który używamy na co dzień - w szkole, pracy i życiu codziennym) moglibyśmy wyróżnić następujące jego poziomy:
3. Myślenie symboliczne - pojedyncze słowa i symbole, magiczna moc słowa
4. Myślenie proste - zdania proste, mity wyrażające znaczenie ról społecznych
5. Myślenie racjonalne - refleksyjne i ujęcie rzeczywistości za pomocą zdań złożonych
6. Myślenie wizyjno-logiczne - wykorzystujące pozytywy wszystkich poprzednich


Z kolei przekraczając w medytacji (czy na ścieżce duchowej lub dojrzałej religijnej) poziomy percepcji z obszaru myślenia wchodzimy w następujące poziomy duchowe (percepcję ponadracjonalną):
7. Poziom nadpsychiczny/szamański
8. Poziom subtelny/boski
9. Poziom przyczynowy/duchowy
10. Poziom niedualny


O ile praktyki na poziomach przedracjonalnych (podświadomych i indywidualnych) miały szczególnie istotne znaczenie w przygotowaniu nas i wzmocnieniu naszych zdolności do doznań medytacyjnych, to praktyki z obszarów ponadracjonalnych są samym sednem i istotą medytacji. W Tybecie klasyfikuje się je np. jako mahamudra, rigpa i dzogczen, w Indiach jest to m.in. nirvikalpa, dżniana, sahadża. W oryginalnym buddyzmie jest to vipassana. W chrześcijaństwie może to być np.„zesłanie Ducha Świętego”. W samym chrześcijaństwie, z uwagi na silne rozwinięcie się dogmatyzmu w wieku mniej więcej V-tym, najbardziej rozwijał się poziom subtelny (doznań obszarów boskich, zbliżania się duszy do Boga), gdyż mistycy doświadczający wyższych stopni bardzo łatwo mogli zostać posądzeni o herezję (jak np. Mistrz Eckhart), dlatego też - nawet, jeśli mieli takie doznania - zatrzymywali je w ukryciu (jak np. św. Jan od Krzyża). Poziomy te odnajdujemy także w innych kulturach i systemach duchowych (np. chiński taoizm, wtajemniczone kultury Indian, czy Grecja i Egipt).


Spójrzmy bliżej na medytacyjne poziomy ponadracjonalne:

7. Poziom nadpsychiczny/szamański
Jest to doświadczenie jedności całej materialnej manifestacji wszechświata - poziom mistycyzmu przyrody. Bardzo często pojawia się on w doświadczeniach duchowych szamanów, czy np. na etapach wcześniejszych tantry tybetańskiej, kiedy to praktykuje się do gniewnych bóstw ochronnych, nazywanych Strażnikami. Również często pojawia się w najróżniejszych systemach wróżenia. Jest to doświadczenie mocy, które wykracza poza sferę naszego myślenia i nasz indywidualny wymiar. Doświadczamy czegoś, co jest ponadindywidualne. Charakterystyczne jest jednak dla tego poziomu to, że doświadczana moc ma związek z wymiarem materialnym wszechświata.

8. Poziom subtelny/boski
Jest to doświadczenie jedności nie tyle na poziomie materialnego wszechświata, co na poziomie rzeczywistości subtelnej. O ile na poprzednim poziomie praktykujący doświadcza przede wszystkim mocy, to na poziomie subtelnym doświadcza świętości i kontaktu z boskością. Doświadcza, że jego wewnętrzna, indywidualna jaźń (dusza, atman) jednoczy się z kosmiczną jaźnią, kosmiczną inteligencją i jednością - ze źródłem (z Bogiem, Brahmanem itp.). Doświadczenia te pojawiają się często w opisach wielu świętych (np. chrześcijańskich). Związane są z modlitwą kontemplacyjną. Poziom ten pojawia się na bardziej zaawansowanym etapie praktyki tybetańskiej tanry jako praktyka jidama (medytacyjnego bóstwa).
Na etapie tym zamiast doświadczania mitologicznych wyobrażeń o bogach i bóstwach (skupionych na ego z obszaru grubego), doświadczamy autentycznego mistycyzmu bóstwa, mającego związek z jaskrawym doświadczaniem swojej własnej boskości.

9. Poziom przyczynowy/duchowy
Doświadczenie jedności na najgłębszym poziomie duchowym. Jest to dom mistycyzmu bezforemnego. Pojawia się na wskutek praktyki „bycia tylko Świadkiem”, czystej uwagi i medytacji typu vipassana (medytacja wglądu). O ile na poziomie nadpschicznym praktykujący doświadczał zwłaszcza mocy, na poziomie subtelnym - boskości i świętości, to na poziomie przyczynowym (duchowym, esencjonalnym) doświadcza się niezmąconego spokoju typowego dla mędrca. Poznaje się to, co jest nieprzejawione, Nieskończonego Ducha, czystą Pustkę, Otchłań, Podstawę wszystkiego. Poziom ten pojawia się w Zen jako doświadczenie Sunjaty, a w tantrze tybetańskiej m.in. jako Mahamudra. Pojawia się także w wielu innych systemach duchowych i mądrościowych, jako doświadczenie jedności poza słowami, poza jakąkolwiek możliwością przełożenia tego doznania na słowa. Dlatego jest do doświadczenie wykraczające poza dogmaty - stan, który zarówno jest celem drogi duchowej, jak i zarazem podstawą, z której wyłania się wszystko.

10. Poziom niedualny
Doświadczanie jedności Ducha i Świata, Pustki i Formy, samsary i nirwany. Dom mistycyzmu itegralnego, niedualnego. Pojawia się jako cel najbardziej zaawansowanych ścieżek - np. w Zen, w Tantrze, w Kabale, w naukach mistrza Eckharta. O ile osobę, która doświadcza poziomu przyczynowego można by nazwać mędrcem, to tego, który doświadcza jedności przejawionego (świata) i nieprzejawionego (ducha) - można by nazwać mahasiddhą (istotą obdarzoną najwyższą mocą). Potrafi on bowiem w każdych okolicznościach rozpoznawać przejaw najwyższej duchowej rzeczywistości.
Tak np. słynny tybetański mistrz Padmasambhava, kiedy próbowano spalić go na stosie, potrafił swobodnie medytować w płomieniach ognia. Zdarzenia tego rodzaju przytrafiły się jednak znacznie większej ilości praktykujących, którzy doświadczali jedności przejawionego świata i jego nieprzejawionego źródła.

Kiedy zatem myślimy o medytacji, warto zdawać sobie sprawę, że może ona funkcjonować na wielu poziomach i rozwijać w nas różne obszary. Każdy z nas zapewne posiada jakiś własny swój rytm duchowego postępu, i dlatego to, jakiemu poziomowi poświęcamy szczególną uwagę, jest sprawą indywidualną. Integralne podejście do proc
esu duchowego rozwoju zakłada, że pracujemy zarówno z wyższymi (bardziej uniwersalnymi) stanami transracjonalnymi (nadświadomymi), jak i niższymi (bardziej indywidualnymi) stanami podświadomymi (preracjonalnymi) - np. z naszym ciałem, emocjami oraz wewnętrznymi obrazami i wzorcami zachowań. Pomiędzy nimi znajduje się nasza codzienna sfera ego i myślenia, która także powinna zostać zintegrowana z procesem duchowym.

Książka „Alchemia i moc medytacji” (autor: Rafał Seremet; wydaw.: Studio Astropsychologii 2004) jest zarówno:
- podręcznikiem instruktażowym „jak opanowywać sztukę medytacji” oraz
- obszernym wyjaśnieniem zagadnień teoretycznych związanych z medytacją.
Ponadto naświetla takie pokrewne medytacji zagadnienia jak: relaksacja, automasaż, Qi Gong, praktyki z żywiołami.

Modlitwa

Niech się dokona we mnie uwolnienie od wszystkich negatywnych intencji dotyczących pieniędzy. Niech się dokona we mnie uwolnienie od wzorców lęków, wątpliwości i oporów przed zarabianiem i posiadaniem pieniędzy. Niech się dokona we mnie uwolnienie od tych wzorców i intencji, które nie pozwalają mi zarabiać i posiadać pieniądze. Jestem gotowy i otwarty by zarabiać i posiadać pieniądze. Niech się dokona we mnie uwolnienie od wszystkich intencji, wzorców i mechanizmów dotyczących bogactwa. Jestem gotowy i otwarty by uwolnić się od wszelkich intencji, wzorców i mechanizmów dotyczących bogactwa. Niech się dokona we mnie uwolnienie od wszystkich negatywnych dotyczących ludzi bogatych. Niech się dokona we mnie uwolnienie od wzorców lęków i wątpliwości na których opiera się wzorzec pasożytnictwa. Niech się dokona we mnie uwolnienie od wszelkich intencji, wzorców, mechanizmów i programów pasożytowania na innych ludziach. Niech się dokona we mnie uwolnienie od wzorca lęku przed przywiązywaniem się do czegokolwiek. Niech się dokona we mnie uwolnienie od wszystkich negatywnych intencji, wzorców i mechanizmów przywiązywania się do czegokolwiek. Jestem gotowy i otwarty by uwolnić się od wszystkich negatywnych intencji, wzorców i mechanizmów przywiązywania się do czegokolwiek. Niech się dokona we mnie uwolnienie od wzorców lęków i wątpliwości na których opiera się wzorzec nie radzenia sobie w życiu. Niech się dokona we mnie uwolnienie od intencji, wzorców, mechanizmów i programów nie radzenia sobie w życiu. Jestem gotowy i otwarty by doskonale radzić sobie w życiu. Niech się dokona we mnie uwolnienie od wzorców lęków i wątpliwości na których opiera się wzorzec uciekania od życia w praktykę duchową. Jestem gotowy i otwarty by uwolnić się od wzorca uciekania od życia w praktykę duchową. Jestem gotowy i otwarty na zmianę jaka dokona się we mnie, moim postrzeganiu i w moim życiu po tej modlitwie. Wyrażam pełną zgodę na spełnienie się tej modlitwy. Niech się dokona!

Modlitwa serca

Modlitwa jest najdoskonalszym dowodem spełniania boskiej miłości. Jest czymś w pełni praktycznym. Możesz dzięki niej osiągnąć nieomal wszystko i to bez wysiłku. Warto się nauczyć modlić. Modlitwa jest rozmową z Bogiem, w której otrzymujesz inspiracje, pomoc i wsparcie.
Dla Boga wszystko jest możliwe, więc próbuj od razu modlić się dobrze. Jak tego dokonać? Pamiętaj, że Bóg jest dobry i chętnie wspiera cię we wszystkich szlachetnych dążeniach.
Proś Go: Boże, naucz mnie, jak się mam modlić?
Podczas wypowiadania tej prośby koncentruj się na sercu oraz na wdzięczności za odpowiedź.
Każda modlitwa jest rozmową, więc przeznacz czas na przyjęcie odpowiedzi. Ten czas powinny ci wypełniać spokój umysłu i wdzięczność. To właściwe nastawienie, by prowadzić rozmowę z Bogiem. Jak zauważyłeś, odbywa się ona w medytacyjnym stanie umysłu. Bóg spełni każdą twoją modlitwę, która jest zgodna z Jego wolą, więc nie musisz rezygnować z niczego, poza swoimi egoistycznymi zachciankami i urojeniami. W pewnym momencie zorientujesz się, że nie one gwarantują ci wolność i szczęście. To będzie chwila wielkiego zwycięstwa prawdy w tobie i w twoim życiu.
Pokornie zaakceptuj, że Bóg ci życzy dobrze i może ukazywać ci korzyści, jakich nie byłeś dotąd świadom. Tak więc, gdy nie dostajesz tego, co byś chciał, dziękuj natychmiast za to, że Bóg ci daje coś lepszego. Zaufaj temu sposobowi, on działa.
Mój przyjaciel kilka razy rozstawał się ze swą sympatią. Zawsze mówił, że to już ostatni raz i... wracał do niej. Wreszcie miał już tak dalece dość, że postanowił spróbować podziękować Bogu za to, że mu daje lepszą partnerkę. Jakie było jego zdziwienie, kiedy po 3 dniach spotkał dziewczynę, którą wcześniej zobaczył w wizji swej przyszłości! I rzeczywiście to było coś o wiele lepszego od poprzedniego związku!
Modlitwa nie zawsze jest proszeniem "o coś" czy dziękowaniem "za coś". Wychwalanie doskonałości i zalet Boga może się dla ciebie okazać wielce pomocne w rozwijaniu świadomości miłości i woli Boga.
Aby doświadczać miłości i coraz bardziej się nią napełniać, warto stosować modlitwę serca.

Modlitwa serca - instrukcja wykonania:
Zajmij wygodną pozycję (najlepiej siedzieć lub stać). Zrelaksuj się. Skoncentruj uwagę na sercu. Pozwól sobie odczuwać, jak powietrze pobudza to miejsce. Pobudzenie przez powietrze sprawia ci przyjemność.
(wariant I ćwiczenia): Spróbuj pomyśleć o czymś miłym, przyjemnym. Niech twoje myśli płyną z serca wraz ze strumieniem przyjemności. Teraz skieruj swą uwagę ku miłej ci osobie. Koncentruj się nadal na sercu. Pozwól, by Bóg uczynił cię czystym świetlistym kanałem, poprzez który do osoby, o której myślisz, popłyną wszelkie boże dary i błogosławieństwa. Niczego nie wymuszaj, pozwól, by działo się tylko to, co chce się dziać. Cokolwiek się dzieje, bez wysiłku utrzymuj koncentrację na swoim sercu i na przepływających przez nie miłości i czystym świetle.
(wariant II ćwiczenia): W samotności spróbuj powiedzieć coś miłego, przyjemnego. Niech twoje słowa płyną z serca wraz ze strumieniem przyjemności. Mów dalej koncentrując uwagę na sercu, na czystej energii miłości, która je wypełnia i płynie z każdym twoim słowem. Gdy kierujesz swoje słowa ku innym ludziom, pozwalaj, by niosła je fala miłości.
(wariant III ćwiczenia): Wykonuj powyższe ćwiczenie w obecności słuchaczy. Obserwuj siebie, jak czujesz się z tym, co mówisz, jakie treści przekazujesz chętniej, z jakich masz ochotę zrezygnować. Zaufaj sercu, nie wszystko warto mówić, nie każdy rodzaj śmiechu wywołany jest radością. Niech wypowiadane przez ciebie słowa płyną do innych z miłością.
Jeśli będziesz systematycznie wykonywać podobne ćwiczenia, po jakimś czasie przejdzie ci ochota do filozofowania, do mędrkowania czy robienia głupich kawałów. Przejdzie ci również ochota do robienia jakichkolwiek świństw. Będziesz za to z miłością odnosił się do swego otoczenia i do siebie.
Kiedy już miłość popłynie przez twoje serce, kiedy popłyną z nią piękne i ufne słowa, wówczas bez oporu i bez wysiłku staniesz się gotowy do głębszych poziomów modlitwy serca. Najwyższy poziom modlitwy serca polega na tym, że podczas koncentrowania się na miłości w sercu możesz zauważyć, jakby "Coś" się modliło w tobie. Wtedy będziesz mieć pewność, że Bóg Cię prowadzi. I w końcu stajesz się modlitwą.

Afirmacje

Bardzo efektywnym i prostym zarazem sposobem pracy z przeprogramowaniem wzorców są afirmacje. Afirmacje, o których tutaj mowa, wyrosły na gruncie terapii racjonalno- emotywnej (RET), u podstaw której leży przekonanie, że myślenie wyprzedza odczuwanie, tzn. ani ludzie ani zdarzenia, ale nasze myśli o ludziach i zdarzeniach, wywołują określone emocje. To samo przekonanie leży u podłoża afirmacji oraz zasady, że pozytywne myślenie daje pozytywne rezultaty i oczywiście na odwrót.
Najprostszym sposobem sformułowania odpowiedniej dla siebie właściwej afirmacji jest pozytywne zaprzeczenie pierwszej negatywnej myśli znajdującej się w nas. Np.:
Boję się o swoją przyszłość.
Zamieniamy to stwierdzenie na zdania pozytywne dla nas:
Jestem zawsze i wszędzie bezpieczna
Moja przyszłość jest bezpieczna i pełna cudownych niespodzianek
Ufam swojej przyszłości
Jestem spokojna o swoją przyszłość

Afirmacjom można nadawać rozmaite formy, jednak te najskuteczniejsze prezentują się następująco:
1 afirmacja powinna zawierać imię osoby, która z nią pracuje: Ja Ania jestem niewinna
1 afirmacje zawsze formułujemy w czasie teraźniejszym oraz w trybie dokonanym w formie twierdzącej
1 formułujemy je według podanego wzoru: Ja (imię) treść x 5 Ty (imię ) treść x 5 Ona (imię) treść x 5

Używamy tak rozbudowanej formy, ponieważ przekonania deprecjonujące nas są zakorzenione w podświadomości, w postaci komunikatów nadawanych w różnych osobach, natomiast w procesie kreacji budujemy pozytywne myślokształty dla każdej sytuacji, w którą wchodzimy i w której uczestniczymy.
Aby pisanie afirmacji nie przybrało formy autohipnozy, do czego prowadzi automatyczne pisanie, a także aby nasze Niższe Ja sprawnie i szybko z nami współpracowało, piszemy afirmacje z tzw. kolumną reakcji. Wygląda to tak: Afirmacja Negatywna myśl Ja Ania jestem wartościowa i cennaJa Ania jestem wartościowa i cennaJa Ania jestem wartościowa i cennaJa Ania jestem wartościowa i cenna Nie ,nie jestemCo za głupi pomysł!Brednie (zbiera się na płacz) ,czuję buntCzyżby? kogo chcesz przekonać?…dalsze reakcje emocjonalne
Poprzez taką formę pracy jesteśmy w bezpośredni sposób skonfrontowani z zawartością naszego Niższego Ja. Pozytywne komunikaty, które sobie aplikujemy, spotykają na swojej drodze negatywne opinie, podszyte bardzo niskimi nieraz emocjami, wypierając je w ten sposób do sfery świadomej. Jesteśmy z nimi postawieni oko w oko.
Afirmacje mają moc przetwarzania umysłu, pozwalają odczuć prawdę w najgłębszych i najbardziej wypartych zakamarkach podświadomości.
Afirmacje należy traktować jako formę terapii, a nie jako element samodestrukcji. Niekiedy bowiem ludzie potrafią ich używać tylko po to, by dokonywać eskapizmu i wzmacniania swych negatywnych doświadczeń. Mądre i świadome używanie afirmacji pokazuje tylko, jak głęboko destrukcyjne przekonania tkwią w nas samych.
Afirmacje wzbudzają to, co w nas uśpione, a co nie pozwala na swobodne przejawianie się. Starych, utartych przekonań nie da się zmienić w ciągu jednego dnia. Aby tego dokonać, trzeba uzbroić się w cierpliwość, wykazać wiele samodyscypliny oraz systematyczności. Ale efekty są trwałe i jednoznaczne.

W afirmacjach nigdy nie stosujemy zwrotów, które mogłyby zaszkodzić nam, albo komuś innemu. Mają to być stwierdzenia odnoszące się tylko i wyłącznie do nas samych, mające na celu wywoływanie zmian przede wszystkim w nas. To, że w wyniku systematycznej pracy nad sobą zmieniają się okoliczności naszego życia i nastawienie konkretnych ludzi do nas, jest tylko efektem naszych czystych intencji oraz działania praw kreacji.

W afirmacjach nie manipulujemy treścią, ani nie próbujemy niczego wymuszać. Piszemy również stwierdzenia, które pomagają nam zmieniać nasze życie i wywołują zmiany na planie fizycznym w postaci naszego dobrego samopoczucia oraz spokoju umysłu. Zgodnie z prawami kreacji to, na czym się koncentrujemy, wzrasta, więc piszemy afirmacje, które są nam potrzebne na dany moment, a nie na zapas. Nasza energia jest bowiem zbyt cenna, aby ją w ten sposób marnować.

Nie afirmujemy też, tak jak i nie medytujemy za nikogo innego. Ewentualnego wsparcia możemy udzielać posługując się modlitwą wstawienniczą. Wykonujemy praktyki duchowe tylko dla samych siebie. To, że pomagają przy tym innym, jest tylko dodatkową korzyścią dla tych, którzy są na to otwarci, jednakże my nie koncentrujemy się na wspomaganiu innych.

Ważnym jest, aby afirmacje pisać lub powtarzać z uczuciem radości i zabawy. Jest to bardziej zachęcające dla naszego Niższego Ja. Nie przesadzajmy również z ilością używanych afirmacji, ponieważ ogromna ilość uwalnianych treści z podświadomości może wykreować niezły bałagan w życiu, który potem trudno jest zintegrować bez fachowej pomocy terapeuty.

Afirmowanie to metoda prosta prowadząca do dużych, wymiernych zmian.

Moc modlitwy

Od kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z modlitwą, moje wyobrażenia na jej temat, budowały się w oparciu o społeczne i religijne wzorce, przekazywane mi przez moją rodzinę i otoczenie. Nie miałam innych, dlatego czerpałam z tego, co było w zasięgu ręki.

Moja przygoda z prawdziwą, świadomie wypowiadaną modlitwą zaczęła się kilka lat temu, gdy po raz pierwszy analizowałam wyniki wykonanej mi właśnie analizy rozwoju duchowego. Wtedy, po raz pierwszy zwróciłam uwagę na pewien szczegół. Słuchając tych, co już od pewnego czasu rozwijali się duchowo, skupiałam się w swym rozwoju głównie na pisaniu afirmacji. Niestety nie miałam dość cierpliwości, by dokończyć pisania jakiejkolwiek afirmacji w wymaganym 21 dniowym cyklu. Ja chciałam, by to, o co proszę działo się już. Pamiętam, jak tego dnia, gdy uważnie przyglądałam się wynikom mocy urzeczywistnienia, nagle coś zwróciło moją uwagę. Przy mocy działania afirmacji tkwiło zaledwie 40%, natomiast przy modlitwie 85%. Coś mi się tu nie zgadzało. Dlaczego wszyscy każą mi pisać afirmacje, gdy w nie po prostu nie wierzę, a nikt nie powiedział mi, bym wykorzystała moc modlitwy, której moc działania miałam większą od czegokolwiek, co było uchwycone w wynikach? I dlaczego nie ufam sobie sądząc, że inni wiedzą lepiej? Poczułam złość na siebie samą i na to, że tak oczywista prawda umknęła mojej uwadze. Postanowiłam poszukać modlitw, które przemówią do mnie i uruchomią ogromne pokłady wiary. Gdzieś w sobie czułam, że to jest to, że trafiłam w sedno mojego rozwoju duchowego. Od tego momentu postanowiłam stosować to, co u mnie rzeczywiście działa i w moc działania czego, pokładam wewnętrzną wiarę. Zaczęłam stosować modlitwy w odniesieniu do wszystkiego. Szybo też odkrywałam, co robię w ich układaniu źle, opóźniając ich realizację. Weryfikacja własnych doświadczeń związanych z zastosowaniem modlitwy, szybko zaczęła przynosić pożądane rezultaty. Przez długi czas stosowałam modlitwę Huny, ale z czasem odkryłam, że sama potrafię układać modlitwy o lepszym działaniu dla mnie i tego, co chcę zmienić.

Myślę, że podobnych mi osób jest więcej. Dlatego każdą osobę, czytającą ten tekst proszę, by spojrzała na wyniki swojej analizy rozwoju duchowego i stwierdziła, czy mam rację. Czy i u nich, moc działania modlitwy jest większa, niż moc działania afirmacji. Nie jestem przeciwnikiem pisania afirmacji, ale jeśli poleca mi się pisanie afirmacji przy jednoczesnym stwierdzeniu, że lepiej działa u mnie modlitwa, to wybaczcie, ale wolę zaufać zdrowemu rozsądkowi i skorzystać z tego, co działa lepiej.

Moje doświadczenie z modlitwą trwa już od kilku lat. W tym czasie wiele się u mnie pozmieniało. Nie tylko w moim życiu, ale przede wszystkim w moim wnętrzu. Od kiedy modlitwa stała się dla mnie sposobem na życie i możliwością, która przynosiła widoczne natychmiastowe rezultaty, przebudowałam z jej pomocą cały mój wewnętrzny świat. Dlatego chciałam podzielić się z wami tym, do czego doszłam sama. Mam nadzieję, że skorzystacie z moich doświadczeń, a jak nie to też fajnie. Może ktoś z was, znajdzie jeszcze lepszy sposób na zastosowanie którejś z mocy urzeczywistnienia. Ja znalazłam swoją moc, której działania doświadczam w każdej chwili mojego życia. Oto zasady, do których doszłam i które określają skuteczność powodzenia w spełnieniu wypowiadanej, bądź pisanej modlitwy.

· Podświadomość lubi, gdy mówimy do niej w konkretny sposób. Im mniej wątpliwości i zastanawiania się w rozmowie z nią, gdy chcecie ją do czegoś wykorzystać, tym szybciej się z nią dogadacie. Jednak nie da się od tak wyzbyć z jej wzorców głównego wzorca wątpliwości, który oparty jest na lęku. Podświadomość musi otrzymać coś w zamian, co dodatkowo ją usatysfakcjonuje. Inaczej wraca do wzorców, których działanie zna od dawna i którym ufa. Tak samo jest z zastosowaniem modlitwy. Jeśli stosujecie modlitwę, a skupiacie uwagę na wątpliwościach, to spełni się to, na czym skupiacie swoją uwagę. Dlatego najlepiej zacząć jakąkolwiek modlitwę, od modlitwy wstępnej, uwalniającej od wątpliwości. Np.


Niech dokona się we mnie uwolnienie od wszelkich wzorców wątpliwości i lęku, na którym ten wzorzec się opiera. Niech dokona się we mnie zmiana tak, by mogło dokonać się we mnie uzdrowienie tego wzorca. Niech pojawią się w moim życiu możliwości, które pomogą mi w uwolnieniu się od wszelkich wątpliwości przed realizacją moich celów. Jestem gotowa na zmianę, jaka się dzięki temu dokona we mnie, moim postrzeganiu, jak i w moim otoczeniu. Jestem gotowa na pomoc istot, które są w stanie mi pomóc, które są otwarte na mnie i gotowe udzielić mi pomocy. Niech zatem pojawi się w moim życiu osoba, lub osoby, które mi pomogą. Wyrażam pełną zgodę na dokonanie się zmiany, związanej z uwolnieniem się od wątpliwości i lęków przed realizacją moich celów. Niech się dokona


· Nie wiem czy zauważyliście, ale jak większość modlitw, ta nie zaczyna się od proszenia. W ten sposób zaczynam każdą swoją modlitwę, czy to ją wypowiadam, czy piszę. Nigdy w niej nie proszę, jeśli już, to dziękuję, ale nigdy nie proszę. Dla mojej bowiem podświadomości prośba, to ukorzenie się i potwierdzanie mojej niegodności. Jeśli proszę, to dodaję, że jestem gotowa, by prośba została wysłuchana przeze mnie samą. Ja wolę stosować zasadę ,,przyjmuję".

· Kiedyś stosowałam zasadę proszenia, ale moje modlitwy nie odnosiły takiego skutku jak wtedy, gdy stosowałam zasadę przyjmowania. Kiedyś zaczynałam modlitwę od słów: Boże proszę cię, aby ,,coś" się stało... Wciąż go o coś prosiłam, ale nigdy nie powiedziałam w modlitwie. Boże jestem gotowa na to, by to się stało. Zawsze bowiem przepełniał mnie lęk, czy aby nie przepełnia mnie pycha. Prosiłam, nigdy nie będąc do końca przekonaną, że jestem gotowa na zmiany, jakie to wywoła w moim życiu. Aż pewnego dnia odważyłam się i powiedziałam: Boże jestem gotowa. Niech się dokona to, na co jestem gotowa. I dokonało się. Dokładnie to, o co prosiłam. Chociaż nie, to co otrzymałam było jeszcze lepsze od tego, o co prosiłam. Tak ugruntowałam swoją wiarę w przyjmowanie. Dzięki temu rozwinęłam w sobie świadomość wszechspełniającą.

· Czas mijał, a ja coraz bardziej precyzowałam swoje modlitwy, przyjmując jednocześnie to, co one ze sobą niosły. Wiedziałam, że często musi się dokonać zmiana pewnych wyobrażeń, zastygłych poglądów i ograniczających intencji. Ja się na to zgadzałam w pełni. Znałam już działanie modlitwy i tego, że nigdy mnie nie zawiodła. Dlaczegóż bym miała nie zgodzić się na uwolnienie od wzorców ograniczających działanie i możliwość spełnienia modlitwy. Bezsensownym wydawało mi się wręcz tkwienie przy tych wzorcach. W tym wypadku logika działania mojego umysłu, była niezawodna.

· Nigdy też nie sugerowałam się narzucającymi się stwierdzeniami, że modlitwę należy wykonywać jedynie o pewnych porach. Ja wykonuję modlitwę gdy czuję, że jestem gotowa na jej wykonanie, a nie wtedy, gdy ktoś w swoim stwierdzeniu mi na to pozwoli. Gotowość zawsze objawia mi się, jako chęć. Wtedy zaczynam ją wykonywać. Nie ważne, gdzie jestem. Mogę być nawet w tłumie ludzi. Ale gdy czuję, że chcę wykonać modlitwę, zaczynam wymawiać ją w duszy. Gdy mam ochotę, mówię ją głośno. Nie ważne bowiem, jak i gdzie ją wykonujesz ważne, ile wiary wkładasz w jej spełnienie. Jak bardzo jesteś gotowy na to, by zadziałała. I na ile pozwolisz sobie na dokonanie zmian w swoim myśleniu.

· Następną rzeczą na którą zwróciłam uwagę, to pomoc innych w realizacji mojej modlitwy. W moim pojęciu pomocy może udzielić mi każda istota, nawet ta z najgorszymi intencjami. To mi się w tym momencie ma spełnić moja modlitwa, a nie komuś innemu. Dlatego nie wybrzydzam, a przyjmuję pomoc każdej istoty gotowej mi pomóc świadomie, lub podświadomie. Wiele osób prosząc Boga, nastawiają się na jego bezpośrednie działanie. Dla mnie to, co Boskie to, to co mnie otacza, a w tym i każda istota we wszechświecie. Skoro wszystko jest dziełem Boga, to pomoc udzielona mi przez jego część (inną istotę) traktuję, jak pomoc udzieloną mi przez niego samego. To daje mi ogromy spokój ducha. Nie zastanawiam się, czy się zawiodę, jeśli mi osobiście nie udzieli pomocy. Dla mnie ważne jest spełnienie mojej prośby zawartej w modlitwie. A spełniona czuję się, gdy modlitwa zadziała w każdej formie, przeze mnie dostrzegalnej, jak i tej, której mogę nie zauważyć.

· Na koniec zawszę dodaję: Niech się dokona. Dla wielu osób, to brzmi jak amen. I tak też jest w istocie. To moja ostateczna zgoda, na posłanie modlitwy we wszechświat.

· Gdy wykonam już modlitwę o uwolnienie od wątpliwości, dopiero wtedy wykonuję modlitwę właściwą. Wszystko zależy teraz od tego, o co proszę. Ale zasady zachowuję te same. Niech to będzie modlitwa o spełnienie w dziedzinie życia zwanej pracą, przyciąganie pieniążków i poczucia bogactwa. Myślę, że ten temat nie jest obcy wielu osobom.


Niech dokona się we mnie i w moim życiu konieczna zmiana, do tego, bym uzdrowiła swoje nastawienie, intencje oraz wszelkie wzorce ograniczające mnie w doświadczeniu w moim życiu poczucia bogactwa. Niech pojawią się w moim życiu okoliczności, które sprawią, że uruchomi się we mnie chęć i motywacja do zmiany tych wzorców. Niech pojawią się możliwości, które dostrzegę i z których skorzystam. Niech pojawią się w moim życiu osoby, które mi w tym pomogą. Jestem gotowa na ich pomoc. Jestem gotowa, na wszelkie zmiany, jakie się w związku z tym dokonają w moim życiu i we mnie. Niech wszelkie siły wszechświata ustawią się tak, bym przejawił gotowość na doświadczanie w moim życiu poczucia spełnienia, jako istota bogata i świadoma możliwości, jakie daje mi materia. Jestem gotowa na to, by zaistnieć w materii, jako istota doświadczająca jej bogactwa. Niech się dokona


W ten sposób układam wiele modlitw zarówno dla siebie, jak i innych. I wszystkie one działają. Te, które układam i wypowiadam w swojej własnej intencji działają od razu. Inne działają także z ogromną siłą, ale zawsze w sposób, na który otwarta jest osoba, dla której wypowiadam daną modlitwę.
Pozdrawiam was serdecznie.

Uwalnianie od obciążeń upadku świadomości (dekret)

Ten dekret pomaga uwolnić się od większości obciążeń związanych z upadkiem świadomości u aniołów. Dekret podzieliłem na pięć części.


Pierwsza część: Uwolnienie od pożądania emocji i wrażeń.

Ta część dekretu przeznaczona jest dla aniołów niebieskich, które upadły, aby doświadczać seksu i emocji. Chciały mnożyć doświadczenia, a jakość doznań niewiele je interesowała. Najważniejsze żeby nie było nudno, żeby działo się coś "ciekawego". Dopóki anioły niebieskie nie uwolnią się od pożądania emocji i wrażeń mogą zapomnieć o doświadczaniu miłości, szczęśliwości, błogości i innych uczuć. Wybierając emocje muszą zrezygnować z miłości. Coś za coś. Nie można doświadczać miłości równocześnie czując podniecenie, pożądanie, strach, lęk czy też inne niskie emocje. Jeżeli anioły niebieskie nie uwolnią się od pożądania emocji i wrażeń nie będą miały szczęśliwego i spełnionego życia. W szczęśliwym i spełnionym życiu nie ma emocji. Emocje są wtedy, kiedy tracisz pracę, porzuca się dziewczyna, masz wypadek samochodowy, okradli cię, napadli i pobili itp. Niebieskie wybierają życie pełne emocji, bo po to zeszły w materię. Mają do tego prawo, ale pretensje, że ich życie wygląda tak, a nie inaczej mogą mieć wyłącznie do siebie.


Druga część dekretu: Uwolnienie od pomieszania dotyczącego seksu.

Seks to kolejna przyczyna upadku aniołów w materię. One chciały po prostu tego spróbować, a później wrócić z powrotem. Kiedy okazało się, że powrót jest niemożliwy anioły doznały szoku! Zaczęły nienawidzić seks za to, że przez niego upadły. Wykombinowały, że kiedy obrzydzą sobie i znienawidzą seks wtedy wrócą z powrotem, tam skąd przyszły. Jednocześnie pożądały seksu i go nienawidziły! Zamiast upragnionego powrotu doznawały coraz większego pomieszania i coraz bardziej zaniżały swoje wibracje. Warto uwolnić się od całego pomieszania energetycznego, emocjonalnego i mentalnego dotyczącego seksu.


Trzecia część: Uwolnienie od negatywnego nastawienia do świata materialnego, pieniędzy i ciała.

Ta część dekretu przeznaczona jest dla wszystkich aniołów. W umysłach aniołów panuje ogromne pomieszanie na temat materii. Trzeba uwolnić się od wzorców pożądania materii i ciała materialnego przy jednoczesnej nienawiści do materii i ciała. Anioły uwierzyły, że znienawidzenie a także zniszczenie ciała zaprowadzi je z powrotem do Boga. Nie potrafiły zrozumieć, że w świecie materialnym też mogą być szczęśliwe. Jasne dla nich jest, że tam jest dobrze (w świecie anielskim), tu jest źle (w świecie materialnym). Warto uwolnić się od wszelkich negatywnych wyobrażeń na temat świata materialnego, pieniędzy i ciała.


Czwarta część dekretu: Uwolnienie od pomieszania dotyczącego Boga.

To bardzo ważne żeby uwolnić się od tego, co obciąża nasz związek z Bogiem. Anioły mają zakodowane różne wersje swojego upadku w materię, które później przenoszą na swoje związki i odgrywają to w nieskończoność. Ja miałem zakodowane dwie wersje swojego upadku:
1.Bóg mnie kochał a później porzucił i teraz cierpię.
2.Bóg mnie kochał a ja się go wyrzekłem i go porzuciłem.
Oba wzorce przenosiłem na swoje związki z kobietami. Przyciągałem takie kobiety, które mnie rozkochiwały w sobie, a kiedy już świata nie widziałem poza nimi porzucały mnie. Najpierw doznawałem szczęścia i miłości, a później cierpienia, porzucenia, bólu. W związkach odgrywałem też drugą wersję swojego upadku. Rozkochiwałem kobiety w sobie, a później zrywałem z nimi wszelkie kontakty. Raniłem je okropnie, a wszystko to robiłem oczywiście nieświadomie. Dopóki nie uwolnimy się od tych wzorców możemy w nieskończoność doświadczać bólu, cierpienia i odrzucenia w swoich związkach. Te wzorce, które opisałem funkcjonują u bardzo wielu aniołów. Większość nie ma pojęcia dlaczego nie potrafią stworzyć szczęśliwego i trwałego związku miłości. Anioły z takimi wzorcami mają bardzo dużo zranień w okolicy serca.


Część piąta: Uwolnienie od pomieszania dotyczącego ludzi, innych aniołów, mocy duchowych i oświecenia.

Anioły zawsze pragnęły wrócić tam, skąd przyszły. W intencji oświecenia brały udział w różnych dziwnych praktykach, nabyły różne wzorce oświecenia. Oczywiście wszystkie te praktyki okazały się nieskuteczne skoro nadal przebywają w materii. W umyśle mają jednak niezłe pomieszanie na temat oświecenia, wyzwolenia, powrotu do Boga. Od tego wszystkiego trzeba się uwolnić jeżeli chce się wykonywać skuteczną praktykę duchową. Anioły mają również w swoich umysłach straszne pomieszanie na temat ludzi i innych aniołów. Ja przypomniałem sobie jak zostałem namówiony przez inne anioły na zajście w materię. Miało tu być cudownie. Kiedy zorientowałem się, że wcale mi się tu nie podoba zapragnąłem wrócić, ale powrót okazał się niemożliwy. Wtedy poczułem się oszukany. Nie taka miała być impreza! Znienawidziłem anioły za to, że przez nie upadłem, za to, że mnie oszukały. Przysiągłem sobie, że zemszczę się na nich, że je wszystkie zniszczę. Wściekłość i chęć zemsty nie prowadzą do niczego dobrego. Chcąc uwolnić się od tego trzeba przebaczyć aniołom za to, że nas oszukały i podstępnie ściągnęły w materię. U wielu aniołów funkcjonuje też wzorzec "skoro mnie tu ściągnąłeś to na pewno znasz drogę powrotną". Z takim wzorcem anioł upierdliwie trzyma się innego anioła przez tysiące wcieleń licząc, że kiedyś wreszcie uda mu się dzięki temu wrócić. Od tego wzorca też warto się uwolnić jeżeli chcemy naprawdę powrócić do Boga.


Dekret:

1. Uwolnienie od pożądania emocji i wrażeń.

Boże, oczyść wszystkie moje intencje, wzorce i mechanizmy szukania emocjonujących wrażeń. Przebaczam sobie, że wolałem emocje zamiast Boga i miłości. Przebaczam innym, że wolą emocje zamiast Boga i miłości. Przebaczam sobie, że szukałem emocjonujących wrażeń. Przebaczam innym ludziom, że szukają emocjonujących wrażeń. Przebaczam sobie, że wyrzekłem się miłości na rzecz doświadczania wrażeń i emocji. Uwalniam się od poczucia winy za to, że wolałem emocje zamiast Boga i miłości. Pozwalam, by Bóg uwolnił mnie od pożądania emocji i wrażeń. Przebaczam sobie, że byłem taki zachłanny na mnożenie doświadczeń w ciele. Pozwalam, by Bóg uwolnił mnie od zachłanności na mnożenie doświadczeń.


2. Uwolnienie od pomieszania dotyczącego seksu.

Przebaczam sobie, że wolałem seks i emocje zamiast Boga i miłości. Przebaczam innym, że wolą seks i emocje zamiast Boga i miłości. Uwalniam się od poczucia winy za seks. Uwalniam się od poczucia winy za to, że wolałem seks zamiast Boga i miłości. Przebaczam sobie, że wyrzekłem się Boga i miłości. Przebaczam sobie, że upadłem w materię. Przebaczam sobie, że upadłem w materię, bo chciałem doświadczyć seksu i emocji.

Boże, oczyść i uwolnij mnie od intencji, wzorców i mechanizmów powrotu do Ciebie przez wyrzeczenie się seksu i związków. Pozwalam, by Bóg uwolnił mnie od pomieszania energetycznego, emocjonalnego i mentalnego dotyczącego seksu. Przebaczam sobie, że znienawidziłem seks za to, że przez niego upadłem. Przebaczam sobie, że postanowiłem zniszczyć i obrzydzić sobie seks wierząc, że to pozwoli mi się uwolnić od przywiązania i pożądania seksu. Przebaczam sobie swoje wyobrażenia, że jak zniszczę i obrzydzę sobie seks, to wrócę do Boga. Przebaczam wszystkim, którzy obrzydzali mi seks i związki seksualne i zakazywali mi tego. Przebaczam sobie, że obrzydzałem sobie seks i związki seksualne. Pozwalam, by Bóg uwolnił mnie od wyobrażeń, intencji i wzorców niszczenia i obrzydzania sobie seksu po to, by wrócić do Boga. Pozwalam, by Bóg swoją mocą, miłością i światłością uwolnił mnie od wszelkich blokad i zaburzeń w przepływie mojej energii seksualnej. Przebaczam sobie, że zablokowałem swoją energię seksualną wierząc, że to da mi wolność od seksu. Pozwalam, by Bóg oczyścił moją energię seksualną i sprawił, by ona płynęła swobodnie i bez oporów. Dziękuję za oczyszczenie i uwolnienie mnie od intencji, wzorców i mechanizmów powrotu do Boga przez wyrzeczenie się seksu, pieniędzy i związków.


3. Uwolnienie od negatywnego nastawienia do świata materialnego, pieniędzy i ciała.

Boże, oczyść i uwolnij mnie od intencji, wzorców i mechanizmów powrotu do Ciebie przez zniszczenie swojego materialnego ciała. Boże, oczyść wszystkie moje intencje, wzorce i mechanizmy funkcjonowania mojego materialnego ciała. Przebaczam sobie, że znienawidziłem swoje materialne ciało. Przebaczam sobie, że niszczyłem swoje ciało z nadzieją, że dzięki temu uda mi się powrócić do Boga. Przebaczam sobie całe zaślepienie, przywiązanie i zachłanność na niszczenie swojego ciała. Przebaczam wszystkim, którzy uczyli mnie, że należy zniszczyć swoje materialne ciało, aby powrócić do Boga. Przebaczam wszystkim, którzy obrzydzali mi życie w materialnym ciele. Przebaczam sobie, że obrzydzałem sobie życie w ciele.
Dziękuję za oczyszczenie i uwolnienie mnie od intencji, wzorców i mechanizmów powrotu do Boga przez zniszczenie mojego materialnego ciała. Boże, oczyść wszystkie moje intencje, nastawienia i wzorce dotyczące życia w materii i bogactwie. Boże, oczyść wszystkie moje intencje, wzorce i mechanizmy funkcjonowania w tym materialnym świecie. Boże, oczyść i uwolnij mnie od intencji, wzorców i mechanizmów powrotu do Ciebie przez obrzydzenie sobie życia w materii i wyrzeczenie się bogactwa.
Pozwalam, by Bóg uwolnił mnie od pomieszania energetycznego, emocjonalnego i mentalnego dotyczącego materii i bogactwa.

Przebaczam sobie, że znienawidziłem materię i materialny świat. Przebaczam wszystkim, którzy uczyli mnie, że należy znienawidzić materię. Przebaczam wszystkim tym, którzy wmawiali mi, że materia jest zła, że w materii trzeba cierpieć. Przebaczam wszystkim guru, mistrzom, nauczycielom i wysłannikom Boga, że uczyli mnie tego. Przebaczam sobie, że uwierzyłem w te bzdury. Przebaczam wszystkim, którzy obrzydzali mi życie w materii i bogactwo. Przebaczam sobie, że obrzydzałem sobie życie na ziemi i bogactwo. Przebaczam sobie, że gardziłem ludźmi, bogactwem i seksem.

Uwalniam się od nienawiści do materii, ludzi i pieniędzy. Uwalniam się od poczucia winy za posiadanie pieniędzy i życie w dostatku. Uwalniam się z bożą pomocą od wszelkich lęków i oporów przed życiem w materii i w bogactwie. Uwalniam się od całego pomieszania na temat materii i pieniędzy. Pozwalam, by Bóg uwolnił mnie od wszelkich lęków przed materią i przed życiem w materii. Dziękuję za oczyszczenie i uwolnienie od intencji, wzorców i mechanizmów powrotu do Boga przez obrzydzenie sobie życia w materii. ]

Uwalniam się od pożądania materii i doświadczeń w materialnym świecie. Uwalniam się od pożądania materialnego ciała i posiadania formy. Uwalniam się od wszelkich negatywnych wyobrażeń na temat materii. Uwalniam się od wszelkich negatywnych wyobrażeń na temat mojego materialnego ciała i seksu. Uwalniam się od wszelkich wzorców oporu, lęku i ucieczki przed materią i doznaniami w materii. Uwalniam się od lęku przed materią. Uwalniam się od lęku i wyobrażeń, że jeżeli będę szczęśliwy w materii to już nigdy nie wrócę do Boga. Uświadamiam sobie, że Bóg i szczęśliwość są we mnie. Uwalniam się od wiary, że nie można być szczęśliwym w materii. Uwalniam się od wiary, że życie w materii to kara od Boga. Uświadamiam sobie, że mogę doświadczać miłości, radości, szczęśliwości, błogości, przyjemności i bogactwa w świecie materialnym ponieważ to wszystko jest we mnie. Życie w świecie materialnym jest dla mnie czystą przyjemnością i błogością. Uświadamiam sobie, że życie w materii jest przyjemne i błogie. Przebaczam sobie, że miałem takie negatywne wyobrażenia na temat materii i materialnego świata. Uświadamiam sobie, że mogę sprawnie funkcjonować w tym materialnym świecie ponieważ kieruje mną Bóg. Uświadamiam sobie, że mogę żyć lekko, wygodnie i przyjemnie w świecie materialnym ponieważ kieruje mną Bóg. Uwalniam się od przekonania, że trzeba się wysilać żyjąc w materii. Pozwalam, by Bóg uwolnił mnie od wszelkich wysiłków, napięć i stresów. Kocham świat materialny i kocham swoje materialne ciało. Pozwalam Bogu, by uwolnił mnie od wzorców i wyobrażeń, że nie potrafię żyć w materii, że sobie tutaj nie radzę. Pozwalam, by Bóg uwolnił mnie od całej tęsknoty za powrotem do domu. Pozwalam, by Bóg swoją mocą, miłością i światłością uwolnił mnie od wiary i wyobrażeń, że jestem przykuty do materii, że już nigdy nie uda mi się wrócić. Pozwalam, by Bóg uwolnił mnie od tych moich głupawych wierzeń i uświadomił mi jak jest naprawdę.


4. Uwolnienie od pomieszania dotyczącego Boga.

Przebaczam Bogu, że pozwolił bym upadł w materię. Przebaczam Bogu, że mnie nie powstrzymał przed upadkiem w materię. Przebaczam sobie, że obwiniałem Boga za mój upadek. Pozwalam, by Bóg uwolnił mnie od całej mojej wściekłości na niego za to, że mnie tu zostawił samego w materii i jeszcze nie zabrał stąd. Pozwalam, by Bóg uwolnił mnie od moich wyobrażeń, że mnie opuścił, porzucił i zostawił samego w materii. Pozwalam, by Bóg swoją mocą, miłością i światłością uwolnił mnie od wszelkich żalów i pretensji jakie mam do niego. Pozwalam, by Bóg swoją mocą, miłością i światłością uwolnił mnie od wszelkich wzorców opuszczenia i porzucenia. Pozwalam, by Bóg swoją mocą, miłością i światłością uzdrowił całkowicie i do końca nasz związek. Pozwalam, by Bóg uwolnił mnie od wyobrażeń i wiary, że jestem niekochany przez niego. Pozwalam, by Bóg uwolnił mnie od wyobrażeń i wiary, że wyrzekł się mnie i już nic go nie obchodzę. Pozwalam, by Bóg uwolnił mnie od wyobrażeń i wiary, że jest mu obojętne co się ze mną stanie. Pozwalam, by Bóg uwolnił mnie od wyobrażeń i wiary, że jest na mnie wściekły za to, że go zostawiłem i porzuciłem. Pozwalam, by Bóg uwolnił mnie od wiary i wyobrażeń, że mnie wyśmieje i ukarze kiedy do niego wrócę. Pozwalam, by Bóg swoją mocą, światłością i miłością uzdrowił i oczyścił wszystkie wyobrażenia jakie mam na jego temat. Pozwalam, by Bóg uwolnił mnie od wyobrażeń i wiary w to, że jest na mnie wkurzony za to, że się zbuntowałem przeciwko niemu i nie robiłem tego, czego on ode mnie wymagał. Uwalniam się od wiary i wyobrażeń, że jak będę udawał, że sobie nie radzę w materii, że jest mi tu źle, to Bóg mnie stąd zabierze. Uwalniam się od wiary i wyobrażeń, że jak będę udawał, że cierpię, jestem słaby i chory, to Bóg się zlituje nade mną i mnie stąd zabierze. Pozwalam, by Bóg swoją mocą, miłością i światłością rozpuścił wszystkie moje głupawe wyobrażenia na temat mojego powrotu do niego. Pozwalam, by Bóg swoją mocą, miłością i światłością rozpuścił wszystkie moje wyobrażenia ta temat tego, co mam robić aby wrócić do niego. Pozwalam, by Bóg swoją mocą, światłością i miłością rozpuścił całe to pomieszanie energetyczne, emocjonalne i mentalne dotyczące tego, co mam robić aby wrócić do Boga.


5. Uwolnienie od pomieszania dotyczącego ludzi, innych aniołów, mocy duchowych i oświecenia.

Boże, oczyść moje intencje, wzorce i mechanizmy upadania duchowo i zanieczyszczania się niskimi energiami. Boże uwolnij mnie od wszelkich wzorców lęku, że znowu upadnę duchowo i zanieczyszczę się niskimi energiami. Boże, uwolnij mnie od lęku przed upadkiem duchowym i energetycznym. Boże oczyść moje intencje, wzorce i mechanizmy szkodzenia sobie w jakikolwiek sposób. Przebaczam sobie, że wolałem narkotyki, alkohol i inne świństwa zamiast swoich mocy duchowych i miłości. Przebaczam sobie, że uciekałem w nieprzytomność po to, by zapomnieć o Bogu i miłości. Przebaczam sobie, że chciałem być taki jak ludzie. Przebaczam sobie, że próbowałem naśladować ludzi, żyć tak jak oni i mi się nie udało. Przebaczam sobie, że wyrzekłem się mocy duchowych i miłości po to by żyć jak zwykły człowiek i niczym się nie wyróżniać. Przebaczam sobie, że wyrzekłem się swoich mocy duchowych Przebaczam innym, że wyrzekli się swoich mocy duchowych. Przebaczam sobie, że wykorzystywałem swoje moce duchowe w egoistycznych celach i w celu krzywdzenia ludzi. Przebaczam innym, że wykorzystują moce duchowe w niecnych celach i krzywdzą ludzi. Uwalniam się od nienawiści do ludzi i patrzenia na nich "z góry". Uwalniam się od wiary i wyobrażeń, że jako anioł jestem kimś lepszym od ludzi. Przebaczam sobie, że nienawidziłem ludzi i patrzyłem na nich "z góry". Pozwalam, by Bóg uwolnił mnie od przywiązania do ludzi. Pozwalam, by Bóg uwolnił mnie od wiary i wyobrażeń, że muszę się izolować od ludzi bo inaczej zanieczyszczę się ich niskimi energiami lub przywiąże do nich i nie będę się mógł oświecić. Bóg uwalnia mnie teraz od tych głupawych wyobrażeń.

Przebaczam innym aniołom, że mnie ściągnęły na Ziemię. Przebaczam sobie, że ściągnąłem tu inne anioły. Boże uwolnij mnie od wszelkich skutków inicjacji pozbawienia mocy i miłości. Boże uwolnij mnie od intencji atakowania i niszczenia innych aniołów za to, że przez nie upadłem w materię. Boże uwolnij mnie od intencji zemsty na innych aniołach za to, że przez nie upadłem. Przebaczam wszystkim tym, którzy obiecali mi oświecenie i nie doprowadzili mnie do niego. Przebaczam sobie, że obiecałem innym oświecenie i nie doprowadziłem ich do niego.

Boże uwolnij mnie od intencji i wzorców wyrzeczenia się swojej anielskiej natury. Boże uwolnij mnie od wszelkich skutków wyrzeczenia się mojej anielskiej natury. Boże uwolnij mnie od intencji i wzorców wyrzeczenia się swojej anielskiej mocy, miłości i możliwości. Boże uwolnij mnie od wszelkich skutków wyrzeczenia się mojej anielskiej mocy, miłości i możliwości. Boże uwolnij mnie od lęku, że ludzie będą mi zazdrościć mojej anielskiej mocy, miłości i możliwości. Boże uwolnij mnie od lęku, że ludzie będą mną manipulować, by wykorzystać moją moc, miłość i możliwości dla własnych egoistycznych celów. Boże uwolnij mnie od wszelkich blokad energetycznych, emocjonalnych i mentalnych na moją anielską moc i mądrość.

Boże, oczyść moje intencje, wzorce i mechanizmy dotyczące mojej drogi do oświecenia. Przebaczam sobie, że jeszcze się nie oświeciłem. Przebaczam innym, że jeszcze się nie oświecili, że nie mają zamiaru się oświecić. Przebaczam sobie, że rezygnowałem z bogactwa materialnego, ze związków i seksu z nadzieją na szybsze i lepsze oświecenie. Przebaczam sobie, że w intencji oświecenia zajmowałem się bezsensownymi i głupimi praktykami. Przebaczam sobie poczucie winy, że niewystarczająco się starałem. Przebaczam sobie, że wywierałem na siebie presję i wysilałem się, by szybciej się rozwijać. Przebaczam sobie, że porównywałem się z innymi w postępach rozwoju. Przebaczam sobie zachłanność na oświecenie. Przebaczam sobie cały wysiłek w rozwoju. Przebaczam sobie, że myślałem, że Bóg wymaga, abym żył w biedzie i cierpieniu. Przebaczam sobie, że myślałem, że Bóg zabrania mi seksu i związków seksualnych. Uwalniam się od wszelkich wyobrażeń o oświeceniu i o tym, co się robi po oświeceniu. Boże uwolnij mnie od intencji, wzorców i mechanizmów wykonywania praktyk duchowych w których wyrzeka się związków, seksu i pieniędzy w intencji powrotu do Boga i oświecenia. Boże uwolnij mnie od wiary i wyobrażeń, że przez wyrzeczenia mogę coś osiągnąć. Boże uwolnij mnie od wiary i wyobrażeń, że praktyka duchowa polega na wyrzeczeniach. Uświadom mi skutki wyrzeczeń i uwolnij mnie od wszelkich praktyk wyrzeczeń.

Dziękuję Ci Boże za oprzytomnienie, i że mój rozwój duchowy następuje teraz łatwo, lekko i bez wysiłku w harmonii, miłości i bogactwie.



2004
ukashmistyk@wp.pl

Modlitwa Sylwestrowa na dobry Nowy Rok

"Kochany Boże, niech twa światłość, jasność, moc, prawda i rzeczywistość przejawiają się w Nowym Roku w każdym moim geście, słowie i czynie. Niech twa czysta prawda przejawia się w Nowym Roku w moich myślach i poglądach o świecie. Czyń Boże jasność w sercach i umysłach ludzi. Przepełniaj mądrością działania polityków i decydentów w tym nowym roku. 

Niech twe światło życzliwości i miłości dominuje w nowym roku w stosunkach międzypaństwowych, środkach masowego przekazu, w wyrażaniu się każdego człowieka. 

Wielki Boże, swą mocą, mądrością i jasnością twórz w naszych umysłach pozytywny obraz świata. Niech twa Boże prawda i moc dają nam wolność od negatywów i wyobrażeń o nas i o świecie. Niech twe światło prawdy i miłości ulecza wszystkie związki i relacje międzyludzkie. Boże, swą mocą sprawiaj, że energia ludzi kierowana jest na budowę i tworzenie dóbr najwyższej jakości dla najwyższego dobra świata i ludzi. Kochany Boże swą potęgą i mocą sprawiaj, że ludzie dzielą się dobrami materialnymi i swoją pracą dla poszanowania środowiska naturalnego oraz dla pełnego zdrowia wszystkich ludzi.

Kochany Boże, niech twa wielka mądrość przejawia się w doskonałych pomysłach na czyste pozyskiwanie energii przemysłowej i czyste wykorzystywanie oraz przetwarzanie dóbr materialnych w pełnej zgodzie i harmonii dla najwyższego dobra środowiska naturalnego oraz ludzi. Wielki Boże, niech z twoją mocą dokonują się wielkie, korzystne zmiany dla pełnej harmonii i równowagi całego środowiska naturalnego Ziemi.

Kochany Boże, niech twa wielka energia miłości i czystej mądrości manifestuje się w nowym roku w postaci czystej boskiej świadomości ludzi na całej planecie. Niech twa wielka moc miłości, ciepła, lekkości i radości uświadamia ludziom korzyści z przejawiania pełnej zgody, życzliwości, szacunku i delikatności. Niech z twą mocą sprawczą następuje uzdrowienie wszystkich relacji międzyludzkich. Niech miłość i delikatność tryumfują we wszystkich związkach międzyludzkich. Niech czysto boski szacunek łączy się z zadowoleniem u wszystkich ludzi. Niech czysto boski szacunek łączy się z radością u wszystkich ludzi. Niech wspaniała energia radości, lekkości i zadowolenia płynie ze świadomości czystej miłości do serc i umysłów wszystkich ludzi. Niech czystość króluje w naszej mowie, modlitwie i działaniach.

Święty Boże, niech twa potęga, prawda i moc przejawiają się w naszym cieple, radości, uczciwości i miłości w tym nowym roku. Niech ciepło, radość, uczciwość i miłość tworzą komfort i spokój w naszym życiu.

Niech bosko czysta mądrość przejawia się w naszych decyzjach w pracy w tym nowym, dobrym roku. Niech bosko czysta pewność przejawia się w decyzjach dla najwyższego naszego dobra i innych ludzi w naszej pracy oraz życiu osobistym. Niech w tym nowym roku nasza praca jest łatwa, lekka i czysto bosko przyjemna. Niech boska, pełna radość jest obecna w naszej pracy. Niech ta boska radość rodzi moc do działania w naszej pracy z wielką łatwością i lekkością. Niech ze wzrostem radości następuje pełne spełnienie w naszej pracy. 

Niech to służy najlepszym efektom naszej pracy i naszemu rozwojowi. Kochany Boże, niech twa potęga dostatku, obfitości i bogactwa przejawia się w ogromnych zarobkach każdego z nas w tym nowym roku. Niech twa ogromna energia miłości powoduje otwarcie ludzi na bogactwo materialne oraz duchowe. Niech twa wielka energia szacunku daje ludziom świadomość zasługiwania i godności na wielkie dobra materialne. Niech światło dostatku i obfitości ogarnia cały świat. Niech światło bogactwa świeci nam nieustannie. Niech radość temu towarzysząca wzmacnia to bogactwo. Czyń Boże cuda. Niech to bogactwo materialne pracuje dla najwyższego dobra wszystkich ludzi i całej naszej planety.
Dziękuję Boże."

Niech ta modlitwa płynie wraz z życzeniami noworocznymi. Na trzeźwo i przytomnie, bez alkoholu. Światu bardzo korzystna jest pełna przytomność. Jakieś 90% ludzi świętuje Nowy Rok z alkoholem, od lampki szampana do nieprzytomności. Pomimo tej rozpiętości i jedni i drudzy nie są w stanie odczuwać wtedy uczuć wyższych. Aby życzyć, trzeba czuć to, co się życzy. Dopiero wtedy życzenia mają moc pozytywnej kreacji.

Boski Plan Stworzenia (modlitwa)

Tuchacz Łukasz, Białach Marek - Naenergetyzować się głębokim oddechem,

- Rozmowa z podświadomością: przekonywanie o korzyściach płynących z poddania się Bogu, realizacji Boskiego Planu Stworzenia, itp.

- Deklaracja:
Kochany Boże, niezależnie od tego o co prosiłem, o co proszę i o co będę prosił, to moją wolą jest aby wszystkie moje prośby zostały zrealizowane zawsze zgodnie z Najwyższym Dobrem moim i innych istot!

Proszę wszystkich moich Opiekunów Duchowych i Ciebie Boże o ochronę, prowadzenie i wsparcie podczas tej modlitwy. (powtórz kilka razy)

Boże oczyść i uzdrów wszystkie moje intencje dotyczące mojej drogi życiowej i realizacji mojego Boskiego Planu Stworzenia. (powtórz kilka razy)

- Zasadnicza modlitwa:
Zwracam się teraz do mojego Wyższego Ja. Proszę o ukazanie mi i realizację mojego Boskiego Planu Stworzenia. Proszę o pokazanie mi wszystkich moich negatywnych intencji, programów i wzorców, które utrudniają i uniemożliwiają mi realizowanie mojego Boskiego Planu Stworzenia i o pokazanie jak się od nich uwolnić. Z ufnością powierzam siebie boskiemu prowadzeniu i opiece. Proszę o pomoc, opiekę, prowadzenie i o wsparcie dla mnie w każdym aspekcie mojego życia. Proszę o łaskę, dary i błogosławieństwa boże. Spraw Boże żebym się otworzył na wszystko co najlepsze, na wszystkie twoje dary, moce i zdolności.

Pozwalam Bogu by obdarzył mnie wszelkimi środkami, dobrami materialnymi, finansami, mocami, które sprzyjają realizacji mojego Boskiego Planu Stworzenia. Otwieram się na przyjęcie od Boga tych wszystkich środków, dóbr materialnych, finansów i mocy. Pozwalam Ci Boże na oczyszczenie mojej podświadomości z wszelkich przeszkód na drodze do realizacji Boskiego Planu wobec mnie. Pozwalam Ci Boże na oczyszczenie mojej podświadomości z wszelkich lęków i oporów przed realizacją Boskiego Planu Stworzenia. Boże, niech się dokona całkowite oprzytomnienie i oczyszczenie mojej podświadomości i dziękuję za uzdrowienie.

Boże rozpuść całą moją blokadę energetyczną związaną z poczuciem niemożności, niemocy i bezsilności. Oczyść wszystkie moje intencje i wzorce dotyczące moich zdolności, talentów i mocy. Boże uwolnij mnie od wszystkiego, co blokuje i nie pozwala mi w pełni korzystać z moich zdolności, talentów i mocy. Spraw żebym zaakceptował i docenił moje zdolności, talenty i moce. Spraw żebym poczuł się godny tych zdolności, talentów i mocy, i w pełni otworzył się na nie. Boże inspiruj mnie i prowadź tak żebym wykorzystywał swoje zdolności, talenty i moce dla Najwyższego Dobra mojego i innych istot.

Boże oczyść wszystkie moje intencje, wzorce i energie związane z moimi czakramami. Obdarz mnie kochany Boże całkowitą harmonią na moich czakramach. Niech nastąpi całkowite zharmonizowanie wszystkich moich czakramów. Niech wszystko co blokuje pojawienie się harmonii na moich czakramach zostanie natychmiast usunięte bożą mocą. Obdarz mnie kochany Boże bogactwem materialnym i finansowym. Niech pojawi się w moim życiu zgodnie z Boskim Planem Stworzenia wobec mnie. Niech wszystko co blokuje pojawienie się bogactwa i dobrobytu w moim życiu zostanie natychmiast usunięte bożą mocą.

Z ufnością powierzam siebie i wszystkie moje działania Bogu i pozwalam Boskiej Istocie by działała we mnie, przeze mnie i dla Najwyższego Dobra mojego i innych istot. Otwieram się i akceptuję wszelkie zmiany, które zajdą we mnie i w moim życiu po tej modlitwie.

Dziękuję Ci Boże, że już realizujesz wszystkie moje prośby zgodnie z Najwyższym Dobrem moim i innych istot! Dziękuję Bogu, dziękuję mojemu Wyższemu Ja i Opiekunowi Duchowemu za to, że już się realizuje mój Boski Plan Stworzenia!

- Druga część modlitwy: Zamknij oczy. Bądź świadomy i zauważaj wszystko, co się dzieje. To umożliwi przepływ energii uzdrawiającej, transformację i napływ inspiracji. Po upływie około 10 minut zacznij głęboko oddychać. Oddychanie pogłębi proces transformacji energii i wzmocni działanie modlitwy.


2003
ukashmistyk@wp.pl

Boski Plan Stworzenia dla UA (dekret)

Bezgraniczną mocą i mądrością Boskiej Istoty we mnie nakazuję, aby teraz w pełni ujawnił się i realizował się Boski Plan Stworzenia wobec mnie. Pozwalam sobie odzyskać ufność do Boga i wiarę w boskie możliwości i w skuteczność boskich działań. Z ufnością powierzam siebie i wszystkie moje działania Bogu i dopuszczam Boga, by działał we mnie, przeze mnie i dla Najwyższego Dobra mojego i innych istot w pełni akceptując wszelkie zmiany zachodzące w moim życiu.

Proszę Boską Istotę we mnie o oczyszczenie i uzdrowienie wszystkich moich intencji dotyczących Najwyższego Dobra mojego i wszystkich istot.
Proszę Boską Istotę we mnie o oczyszczenie i uzdrowienie wszystkich moich intencji dotyczących mojej drogi życia i realizacji Boskiego Planu Stworzenia wobec mnie.
Proszę Boską Istotę we mnie o oczyszczenie i uzdrowienie wszystkich moich intencji dotyczących siebie, swojego rozwoju, powrotu do Boga (oświecenia) i pomagania innym.
Proszę Boską Istotę we mnie o oczyszczenie i uzdrowienie wszystkich moich intencji dotyczących sposobów motywowania się do rozwoju i do powrotu do Boga (do oświecenia).
Proszę Boską Istotę we mnie o oczyszczenie i uzdrowienie wszystkich moich intencji dotyczących celu i sensu mojego życia na ziemi i mojego istnienia.
Proszę Boską Istotę we mnie o oczyszczenie i uzdrowienie wszystkich moich intencji dotyczących moich możliwości, mojej mocy i moich zdolności anielskich oraz ich wykorzystywania.
Proszę Boską Istotę we mnie o oczyszczenie i uzdrowienie wszystkich moich intencji z jakimi schodziłem na ziemię.

Proszę Cię Boże pokaż mi wszystkie moje negatywne intencje, programy i wyobrażenia, które stoją na przeszkodzie w realizacji mojego Boskiego Planu Stworzenia i pokaż mi jak się od nich uwolnić. Proszę Cię Boże pokaż mi wszystkie przyczyny i skutki moich lęków i oporów przed pełną realizacją mojego Boskiego Planu Stworzenia i pokaż mi jak się od nich uwolnić. Pozwalam Ci Boże na oczyszczenie mojej podświadomości i ciała z wszelkich przeszkód na drodze do realizacji Boskiego Planu wobec mnie. Pozwalam, aby boska miłość oczyściła i uzdrowiła mój umysł i ciało. Uwalniam się z bożą pomocą od wszystkich moich zobowiązań karmicznych.

Przebaczam wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że rezygnowałem z siebie, swojego bogactwa duchowego i materialnego, i z radości ze swojego życia na ziemi. Przebaczam sobie z miłością i akceptacją, że rezygnowałem z siebie, ze swojego bogactwa duchowego i materialnego, i z radości ze swojego życia na ziemi. Przebaczam sobie, że szkodziłem sobie i zaniedbywałem siebie pomagając innym. Przebaczam sobie, że podtrzymywałem poczucie niemożności, niemocy i bezsilności.

Kochany Boże ufam, że już teraz rozpuszczasz całą blokadę energetyczną związaną z poczuciem niemożności, niemocy i bezsilności. Pozwalam Bogu działać we mnie i jestem wdzięczny za uzdrowienie. Pozwalam sobie mieć absolutne zaufanie do potężnej siły Boskiej Istoty we mnie i mieć pewność, że wszystko mogę co jest zgodne Boskim Planem wobec mnie. Pozwalam sobie na pełną akceptację i docenienie moich zdolności i mocy anielskich. Jestem godny moich zdolności i mocy anielskich i jestem wdzięczny za nie. Ufam, że uruchomienie i używanie moich mocy i zdolności jest dla mnie i dla innych bezpieczne i korzystne. Pozwalam sobie w pełni dostrzec moje zdolności i moce anielskie, i jestem godny tego, aby swobodnie korzystać z nich dla realizacji Boskiego Planu wobec mnie.

Już wiem, że mogę i potrafię być zaradny. Już wiem, że mam moc czynienia, otrzymywania i osiągania wszystkiego, co dobre i pożyteczne. Mogę i potrafię swobodnie czerpać ze źródła boskiej miłości, mądrości i mocy we mnie dla realizacji Boskiego Planu wobec mnie, jestem godny tego, zasługuję i jestem wdzięczny za to. Mogę realizować moje cele zgodne z Boskim Planem wobec mnie i osiągać sukcesy bez oglądania się na innych, bo mam do tego prawo. Jestem niewinny i w porządku wobec upadłych aniołów, kiedy realizuję swoje cele i wracam do Boga bez oglądania się na nich. Jestem niewinny, bezpieczny i w porządku wobec innych, gdy korzystam ze swoich zdolności i mocy anielskich. Jestem niewinny, bezpieczny i w porządku wobec innych, gdy czerpię ze źródła boskiej miłości, mądrości i mocy we mnie. Już wiem, że mam prawo do najlepszych dla mnie prostych boskich rozwiązań zgodnych z moim Boskim Planem, czuję się godny tego i warty, i dlatego pozwalam sobie korzystać z nich swobodnie i niewinnie. Już wiem, że mam prawo do tego, co Bóg ma dla mnie najlepszego, czuję się godny tego i warty, i dlatego pozwalam sobie przyjmować to i korzystać z tego swobodnie i niewinnie. Doceniam to i jestem wdzięczny za to i zadowolony.

Ufam, że potrafię realizować moje cele zgodne z Boskim Planem wobec mnie i osiągać sukcesy, więc pozwalam sobie na to bez oglądania się na innych. Wszystko mogę, wszystko staje się dla mnie możliwe, gdy swobodnie czerpię ze źródła boskiej mocy i mądrości we mnie i realizuję Boski Plan wobec mnie. Wszystko mogę, wszystko staje się dla mnie możliwe, gdy dopuszczam Boga, by działał we mnie, przeze mnie i dla mojego dobra. Zawsze i wszędzie doskonale radzę sobie ze wszystkim, gdy swobodnie czerpię ze źródła boskiej mocy i mądrości we mnie.

Mogę i potrafię doświadczać czystej Miłości Boga żyjąc w swoim ciele na ziemi. Mogę i potrafię być zadowolony z siebie i z mojego życia niezależnie od moich osiągnięć. Mogę i potrafię odczuwać czystą miłość, szczęście i radość niezależnie od okoliczności. Mogę i potrafię się rozwijać i powrócić do Boga doświadczając samych przyjemności, radości i zadowolenia w moim życiu, pracy i w związkach. Jest to niewinne i w porządku wobec innych. Zasługuję na doświadczanie czystej Miłości Boga i na pełny kontakt z Bogiem, bo jestem godny i warty tego, i jest to dla mnie bezpieczne. Jestem godny i warty obecności Boskiej Istoty we mnie. Jestem godny i warty tego, aby być szczęśliwym. Rezygnuję z mnożenia doświadczeń na rzecz podnoszenia ich jakości. Już wiem, że moim naturalnym stanem jest boska miłość, mądrość, szczęście, radość, moc i dostatek. Dostrzegam już, że moje życie i to, co robię jest ciekawe, interesujące i ma sens.

Mogę powrócić do Boga żywy ze swoim zdrowym ciałem. Mogę i potrafię osiągnąć doskonałe zdrowie, doskonałą budowę (sylwetkę) i sprawność ciała. Proszę Cię Boże pokaż mi wszystkie moje negatywne intencje, programy, wzorce i wyobrażenia, które stoją na przeszkodzie do życia w doskonałym zdrowiu i pokaż mi jak się od nich uwolnić. Proszę Cię Boże pokaż mi wszystkie przyczyny i skutki moich lęków i oporów przed życiem w doskonałym zdrowiu i pokaz mi jak się od nich uwolnić. Pozwalam Ci Boże na oczyszczenie mojej podświadomości i ciała z wszelkich przeszkód do szczęśliwego życia w doskonale zdrowym, doskonale zbudowanym i sprawnym ciele. Niech się dokona całkowite uwolnienie mnie od tych przeszkód, bo zasługuję na doskonałe zdrowie, doskonałą budowę (sylwetkę) i sprawność swojego ciała.

Mogę żyć godnie w dostatku i robić wszystko dla realizacji Boskiego Planu wobec mnie, bo mam do tego prawo. Mogę i potrafię się rozwijać zarabiając pieniądze i w pełni korzystając z bogactwa i dobrobytu. Proszę Cię Boże pokaż mi wszystkie moje negatywne intencje, programy i wyobrażenia, które utrudniają i uniemożliwiają mi zarabianie i przyjmowanie pieniędzy oraz pełne korzystanie z bogactwa i dobrobytu. Proszę Cię Boże pokaż mi wszystkie przyczyny i skutki moich lęków i oporów przed życiem w bogactwie i pokaż mi jak się od nich uwolnić. Pozwalam Ci Boże na oczyszczenie mojej podświadomości i ciała z wszelkich przeszkód do godnego życia w bogactwie, dobrobycie i w dostatku. Niech się dokona całkowite uwolnienie mnie od tych przeszkód. Jestem godny i warty tego, aby żyć w dostatku i czuję się z tym bezpiecznie, niewinnie i w porządku. Otwieram się i pozwalam sobie korzystać z pieniędzy i dobrobytu.

Mogę powrócić do Boga żyjąc w seksualnym związku miłości z partnerką. Życie w seksualnym związki miłości może być dla mnie łatwe, lekkie, przyjemne i satysfakcjonujące. Przebaczam wszystkim moim partnerkom w związkach i wszystkim kobietom, które mnie porzucały i odrzucały. Proszę Cię Boże pokaż mi wszystkie moje negatywne intencje, programy i wyobrażenia, które stoją na przeszkodzie do życia w doskonałym związku miłości z partnerką i pokaż mi jak się od nich uwolnić. Proszę Cię Boże pokaż mi wszystkie przyczyny i skutki moich lęków i oporów przed życiem w doskonałym związku miłości z partnerką i pokaż mi jak się od nich uwolnić. Pozwalam Ci Boże na oczyszczenie mojej podświadomości i ciała z wszelkich przeszkód do szczęśliwego życia w trwałym i harmonijnym seksualnym związku miłości z partnerką. Niech się dokona całkowite uwolnienie mnie od tych przeszkód. Dziękuję Ci Boże, że uwalniasz mnie całkowicie od wszelkich moich lęków i oporów przed trwałym i harmonijnym związkiem miłości i seksem tantrycznym z partnerką, która najbardziej harmonizuje ze mną energetycznie, seksualnie i odpowiada mi pod każdym względem, i której ja odpowiadam pod każdym względem. Ponieważ kocham, lubię, akceptuję, szanuję i doceniam siebie i swoje ciało, dlatego pozwalam sobie na związek miłości i seks tantryczny z partnerką, która najbardziej harmonizuje ze mną energetycznie, seksualnie i odpowiada mi pod każdym względem, i której ja odpowiadam pod każdym względem. Jestem bezpieczny i niewinny w związku miłości i w seksie tantrycznym z taką partnerką. Jestem godny i warty tego, aby być szczęśliwym i żyć w związku miłości i uprawiać seks tantryczny z kochającą i wspierającą mnie, atrakcyjną i seksowną dla mnie, . . . . . . . . , mądrą, przytomną i rozwijającą się partnerką, która najbardziej harmonizuje ze mną energetycznie, seksualnie i odpowiada mi pod każdym względem, i której ja odpowiadam pod każdym względem. Przyciągam do siebie taką partnerkę, której cele są zbieżne z moimi celami zgodnymi z naszym Boskim Planem Stworzenia. Jestem godny i warty takiej partnerki, trwałego i harmonijnego związku miłości i seksu tantrycznego z nią. Ufam, że jestem już wystarczająco atrakcyjny dla takiej partnerki i doceniam to, co oferuję swojej partnerce w związku miłości i w seksie.

Ponieważ wiem, czego chcę w moim życiu, w pracy, w związku i w seksie z partnerką wobec tego pewnie, zdecydowanie, z odwagą, cierpliwością, wytrwałością i z pełnym zaufaniem do nieograniczonych możliwości Boskiej Istoty we mnie dążę do pełnego osiągnięcia tego, czego chcę zgodnie z Boskim Planem wobec mnie korzystając z pomocy, przewodnictwa i wsparcia boskiej mądrości i mocy we mnie. To bezpieczne i korzystne dla mnie w pełni zaufać i powierzyć Bogu siebie, moją pracę, mój związek miłości i seks. Ufam sobie i słucham się głosu boskiej mądrości we mnie i działam zgodnie z nim. Ufam sobie i wiem, że jestem wystarczająco dobry w tym, co robię i w swojej pracy. Ufam swoim zdolnościom i umiejętnościom. Ufam, że Boska Istota we mnie wspiera i przewodzi mnie w tym, co jest zgodne z Boskim Planem wobec mnie. Ufam, że wszystko co Bóg ma dla mnie najlepszego pojawia się u mnie we właściwym czasie i miejscu. Ufam, że moja przyszłość jest bezpieczna i pełna cudownych boskich niespodzianek. Czuję się godny tego i warty. Mogę już czuć się bezpiecznie i rozluźniony, bo ufam, że Bóg się mną opiekuje, prowadzi i wspiera, a ja jestem na to otwarty. Z wdzięcznością doceniam to, co Bóg dla mnie robi. Przepełniam się radością i wdzięcznością niezależnie od tego, co robię, bo ufam, że jest to dla mnie korzystne. Z łatwością, przyjemnością, radością i z entuzjazmem realizuję i osiągam moje cele zgodnie z Boskim Planem wobec mnie bez oglądania się na innych i czuję się z tym bezpiecznie, niewinnie i w porządku. Jestem otwarty i akceptuję wszystko, co się pojawia się w moim życiu z pewnością i zaufaniem, że jest to dla mnie bosko najlepsze i najwłaściwsze na tu i teraz. Dziękuję za wsparcie mnie cierpliwością i ufnością.

Jestem niewinny i w porządku wobec Boga, kiedy pozwalam innym ludziom brać pełną odpowiedzialność za swoje życie i za skutki ich wyborów. Pozwalam już innym ludziom żyć tak, jak chcą, robić tak, jak chcą, czuć to, co chcą i brać pełną odpowiedzialność za siebie i swoje życie. Biorę odpowiedzialność tylko za siebie i pozwalam innym na to samo, bo jest to w porządku i niewinne. Pozwalam też na to, aby być czystym przekaźnikiem boskiej mądrości, miłości i boskiego uzdrawiania dla innych. Jestem godny tego, aby Bóg działał we mnie i przeze mnie dla Najwyższego Dobra mojego i innych istot.

Dziękuję Ci Boże, że natychmiast korygujesz wszystkie moje prośby i realizujesz je zgodnie
br z Najwyższym Dobrem moim i wszystkich zainteresowanych !

brDziękuję mojej Podświadomości za współpracę i realizowanie tego !


Wymienione w dekrecie intencje zalecam oczyszczać dodatkowo w modlitwie (po jednym zdaniu)

Warunki spełniania się afirmacji i cudów

Gdybyście mieli wiarę, jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej górze "przesuń się", a ona by się przesunęła.
Tę prawdę usłyszeli 2000 lat temu uczniowie Jezusa. Słyszą ją i dziś wszyscy Jego czciciele.
Co się stało, że do dziś nikt tak mocno nie wierzy, by siłą woli ruszyć z miejsca choćby kamień?

A może przykłady spełnionej mocnej wiary zostały skrzętnie ukryte przed wiernymi? A może są nie do pojęcia? Przecież ktoś splantował wzgórza, na których wznosiła się Jerozolima. Uczynił to co prawda rękami, ale na podstawie pewnej wizji motywowanej wiarą. I w odpowiedzi na wiarę żydów, którzy czekali na gehennę. A więc jednak przed wydarzeniem musi być wyobrażenie!

Mam jednak w zanadrzu bardziej cudowny przykład. Wiadomo nie od dziś, że w Tybecie podnosi się do góry bez użycia siły fizycznej i urządzeń technicznych ogromne bloki skalne przy intonowaniu mantr.

I co wy na to?

A może sami wyznawcy nauk Jezusa nie chcą słyszeć o prawdziwych cudach, bo obaliłoby to ich wiarę w niemoc własną i Boga? Po co komu cuda, jeśli ten świat ma być tylko "nędznym łez padołem"?

Faktem jest, że znacznie większe wzięcie u wiernych mają pogłoski o cudach fałszywych. Jezus na szybie, Jezus na kominie, płacząca krwawo Madonna itd. Cuda, z których nic praktycznego i pożytecznego nie wynika. A czemu nie daje się wiary cudom prawdziwym?Bo albo są zbyt niepojęte, albo zbyt mało widowiskowe. Wszędzie ludzie woleli podziwiać kuglarskie sztuczki, niż zastanawiać się nad rzeczywistymi cudami. I zwykle uważano, że cuda zdarzyły się tylko przypadkowo, lub bano się panicznie tych, którzy ich dokonywali. Ich obecność była zawsze nie na rękę tym, którzy sprawowali władzę. Np. w Angoli w 2 połowie XX wieku żył przez wiele lat człowiek, któremu wycięto serce z nadzieją, że już nigdy nie uczyni żadnego cudu. Potem nawet rozsiekano go w sfingowanym wypadku za pomocą sprzętu rolniczego, a on i tak się pozbierał i nauczał dalej. Wiadomości o tym skrzętnie ukrywano, choć na jego ciele były widoczne wszystkie ślady odniesionych obrażeń i wcześniejszej operacji. Poza tym, oba "wypadki" zdarzyły mu się na zlecenie hierarchów kościoła katolickiego.

Podobne informacje o cudownym panowaniu woli nad ciałem docierały z Rosji, gdzie działała sławna sekta chłystów, do której należał Rasputin (przez wiele lat usiłowano go otruć, zastrzelić, zasztyletować i ... nic).

Cuda, by się dobrze sprzedawały, powinny mieć wymiar materialny. Ale większość z nich zachodzi na płaszczyznach, których zazwyczaj nie dostrzegamy. Często widzimy efekty, ale nie przypisujemy ich cudom.

Często za cuda uchodzą zwykłe zjawiska. Wielka Mistrzyni w Hongkongu uczyniła cud: nauczyła swych uczniów zaprawiać śliwki w słoje. To dla nich dowód jej boskości. Dla nas to tylko dowód wiedzy technologicznej, której w południowych Chinach brak. My potrzebujemy czegoś bardziej niezwykłego. Wielu chrześcijan podziwia świętych, którzy np. spowodowali uzdrowienie kogoś za cenę wzięcia na siebie jego cierpień. Ci, według nich, na pewno cieszą się specjalną łaską u Boga. A buddyści dobrze wiedzą, że to nie cud, tylko zwykła medytacja wymiany.
Cud nie jest sprzeczny z rzeczywistością, tylko z tym, co wiemy o rzeczywistości.
No właśnie....
Cud to uruchomienie mechanizmu sprawczego, z którego nie zdajemy sobie sprawy.
A może jednak choć częściowo zdajemy?

Kiedy nam wychodzi pierwsza afirmacja lub modlitwa, wtedy czujemy, że dokonał się cud. Przecież nie uczyniliśmy niczego, by się stało, a stało się! I to jak najlepiej dla nas. Po pewnym czasie tego typu cuda stają się normalnością. A podświadomość domaga się cudów bardziej ewidentnych, zamiast cieszyć się, że to nadal działa.
Podejście do cudów zmienia się, gdy się przyzwyczajamy. Ale tu i ówdzie budzi podejrzenia.

Z Afryki do Watykanu kilkanaście lat temu trafił biskup, który czynił cuda uzdrawiania. Usunięto go, by nie demoralizował wiernych. Wcześniej Watykan szykanował Ojca Pio.

Realne cuda nie są mile widziane. Co innego bajeczki o matce boskiej, która własnoręcznie rzucała granatami w ruskich, o latającym domu Matki Boskiej, czy o rozmnożeniu chleba i ryb. Cud chodzenia po wodzie już nie wygląda tak cudownie, kiedy samemu się spróbuje to wykonać. A jeszcze mniej, kiedy przespacerujecie się bosymi nogami po żarze z ogniska lub zastygającej lawie (ok. 800 st. C). Hm, wtedy jednak według apologetów cudów, to nie cud, tylko szatańska sztuczka.
Jezus mógł dokonywać cudów mocą Boga, a kto inny tylko mocą szatana? Co do świętych, to muszą być latami weryfikowani przez specjalną komisję z Watykanu. Teraz już wszystko jest jasne. To właśnie dlatego tak rzadko wspomina się o realnych cudach, a częściej opowiada bajki. Bajki wydają się bezpieczniejsze i na pewno nie budzą kontrowersji (z wyjątkiem tej o Harry Potterze!). Wiadomo, taka jest konwencja bajki. Negatywne nastawienie kościołów do cudów sprawia, że ludzie się nimi nie chwalą. Są nie tyle skromni, ile boją się prześladowań (ileż to razy osoba mówiąca np. o skutkach zabiegów uzdrawiających, czy o spełnionych przepowiedniach, słyszy: "I tak powinni cię spalić na stosie"?).

Cuda spełniają się z tego samego powodu, o którym uczył Jezus. Wynikają z wiary.
A wiara może być słaba lub mocna.
To, w co wierzymy, spełnia się w naszym życiu - uczy huna. Podobne stanowisko zajmuje wiele szkół buddyjskich, jogicznych oraz ezoteryczne chrześcijaństwo. Huna dodatkowo zwraca uwagę, że to, czego sobie życzymy, spełnia się, jeśli zgadza się z tym podświadomość, lub jeśli się to podświadomości wydaje ciekawe, podniecające, czy w inny sposób atrakcyjne.
Co z tego wynika?
A to, że możemy sobie życzyć, czy chcieć, a nic nam nie wyjdzie, dopóki nie przekonamy podświadomości. I podobnie możemy sobie czegoś nie życzyć, a to się nadal dzieje. Bo... jest podniecające, choć niemoralne, czy godne potępienia.

Aby nasze życzenia zaczęły się spełniać, nie potrzebujemy wstawiennictwa sił boskich, ani piekielnych. Wystarczy przekonać podświadomość, że to, czego chcemy, jest bardzo ważne. Podświadomość często przekonuje się o tym sama w wyniku ciekawych - emocjonujących doświadczeń.

Człowiek, który lekko zachorował, nie docenia powrotu do zdrowia na tyle, by uruchomić proces cudownego uzdrawiania. Natomiast ktoś, dla kogo choroba jest szokiem i kto widzi, że ma w życiu do zrobienia coś o wiele ważniejszego, niż cierpieć z powodu choroby, w tajemniczy sposób uruchamia uzdrawiające wewnętrzne siły. Podobnie wielkie nieszczęście czasami uruchamia takie pokłady wiary i nadziei, że pewnym ludziom z dnia na dzień udaje się odmienić swój nędzny los. Ale udaje się tylko tym, którzy nie są przyzwyczajeni do życia w nędzy. Inni muszą na to samo pracować latami!

W przypadku cudownego uzdrowienia cała tajemnica polega na podjęciu decyzji, że "powrót do zdrowia jest dla mnie bardzo ważny, a samo zdrowie niezwykle cenne!" To, czy cudowne uzdrowienie nastąpi w wyniku modlitwy, afirmacji, czy też niespodziewanie, lub po wizycie u uzdrowiciela, nie ma większego znaczenia. Liczy się decyzja, którą akceptuje podświadomość. Ona może uważać, że za uzdrowienie trzeba zapłacić lub odpokutować, więc czeka z uzdrowieniem, aż te warunki zostaną spełnione. I gdy wszystko jest załatwione zgodnie z jej wymaganiami, nagle doprowadza do cudownego uzdrowienia.

Czasami jest to tak proste, a czasami wymaga intensywnej i długiej pracy, by przekonać podświadomość, że nie trzeba dalej cierpieć, że warto żyć lepiej. Cudowne uzdrowienia zachodzą często gwałtownie, gdyż podświadomość zwraca się w dogodnym dla niej momencie o wsparcie do nadświadomości, a ta z kolei uruchamia procesy, o jakich naukowcom się nie śniło. To samo dzieje się, gdy życzymy sobie czegokolwiek innego. Ale tak się dzieje tylko wtedy, gdy czujemy się godni i gdy nasze życzenia nie stoją w konflikcie z interesem naszym, czy kogokolwiek innego.

Życzeniem sprzecznym z naszymi żywotnymi interesami może być pragnienie łatwiejszego dostępu do narkotyków, alkoholu, czy uruchomienia innych sposobów przyjemnego szkodzenia sobie. Wówczas nadświadomość nie włącza się w proces kreacji, a nawet do pewnego czasu przeszkadza w niej. Jednak nasze nierozsądne życzenie może się spełnić, jeśli bardzo chcemy (mimo ostrzeżeń) i jeśli uda się przekonać podświadomość, że warto się w to bawić.

To dlatego, że podświadomość ma zaprogramowane błędne wzorce, praca nas męczy, bo jej nie lubimy, ale bawić się możemy do upadłego, bo nam to sprawia przyjemność. W takich wypadkach nasze życzenia spełnia podświadomość. Podświadomość spełnia wszystkie nasze życzenia, które wydają jej się ważne. Jej podstawowe prawo, jakim się kieruje, to: "więcej przyjemności i mniej nieprzyjemności.
Więcej nagród, mniej kar!"

To dlatego należy się nauczyć przekonywać ją w taki sposób, by chciała się zaangażować. Jeśli będzie wiedziała, że z pracy ma same przyjemności i korzyści, wówczas się zaangażuje w pracę bez opamiętania! Wystarczy uwierzyć, że można doskonale zarabiać świetnie się przy tym bawiąc. No i poczuć się z tym całkowicie w porządku! Jeśli z kolei przekonamy podświadomość, że warto cierpieć, to będziemy cierpieć aż do obłędu, lub śmierci.

To wydaje się proste i jasne, jednak w praktyce obserwujemy, że to co nam się wydaje miłe, przyjemne, podniecające i godne pożądania, wcale się nie spełnia!
A to dlaczego?
Otóż świadomie często zakładamy coś, co jest sprzeczne z podświadomymi przekonaniami. Wydaje nam się np., że świetnie by było mieć przy sobie kogoś ładnego, miłego, odjazdowego itp. Ale w tej rachubie nie uwzględniamy naszych wcześniejszych doświadczeń, które powodują, że podświadomość buntuje się i wprowadza dywersję do naszych planów. Może byliśmy karani za przyjemność, więc by uniknąć kolejnych kar, nie pozwoli nam na to, żeby nam teraz było przyjemnie i zgodzi się tylko na kogoś, kto nam zapewni byle jakie towarzystwo? A może została wcześniej przekonana, że nie ma ideałów, więc zrobi wszystko, żeby nam się nie udało spotkać kogoś, kto odpowiada nam pod każdym względem? A może po prostu boi się, że nie wiedziałaby, co się z taką osobą robi i czuła się przy niej zupełnie nieatrakcyjna i pozbawiona zalet? Co innego przy jakiejś ofermie, przy której można błyszczeć bez końca!

Często spotykałem kobiety, które czuły, że potrzebują dużo seksu. Przecież w "tym" wieku, to normalne. Chciały tego seksu, ale bez partnera, gdyż czuły zagrożenie ze strony mężczyzn i obrzydzenie do kobiet. Jak z tego wybrnęły? Tak, jak im na to pozwoliła podświadomość: "uprawiały" seks bezpieczny przyciągając sobie kochanków ze świata astralnego. Często kończyło się to opętaniem. Hm, mężczyznom podobno jest łatwiej - im do "szczęścia" wystarczy pooglądać filmy lub obrazki.

Jeśli osoby, których podświadomość w ten sposób funkcjonuje, czują się bezpiecznie zaspokajając swe potrzeby tylko w taki sposób, wówczas trudno im będzie przekonać podświadomość do stworzenia związku w rzeczywistości. Podobnie kreacja funkcjonuje w każdej innej dziedzinie. Jednak najsilniejsze emocje i pomieszanie pojęć są związane z seksem i pieniędzmi. To dlatego w tych dziedzinach kreacja wychodzi z większymi oporami.

Afirmacje przeciwne systemowi wartości nie spełnią się, choćby były ułożone jak najbardziej precyzyjnie. By one zadziałały, najpierw trzeba zmienić system wartości. A nie jest on czymś dla nas najcenniejszym, nawet gdy wyznajemy zasadę "Bóg, honor i ojczyzna". Trzymanie się starych, utartych poglądów na temat siebie i świata wydaje się dużo łatwiejsze od zmiany nastawienia. A to dlatego, że zmieniając nastawienie czujemy coraz większy zamęt w głowie. Dlatego wiele osób z przerażeniem obserwuje, że z powodu afirmacji tylko im się pomieszało w głowie.

Obserwacja z zewnątrz potwierdza, że tak jest istotnie, a ma to miejsce wówczas, gdy
*afirmacje są źle dobrane,
*wprowadza się je do podświadomości zbyt powierzchownie,
*usiłuje się zostawić cały stary system wartości wprowadzając do niego nowe - pozytywne myśli.

Każdy, kto chce posługiwać się afirmacjami, powinien poznać instrukcję obsługi własnego umysłu, którą dysponuje jak na razie tylko huna. Bez niej może sobie wykreować bałagan w życiu.

W dywersyfikowaniu swych planów dotyczących związków celują przede wszystkim dorosłe dzieci alkoholików, bo im nic się nie klei do kupy. Jedyna znana im rzeczywistość to zastraszenie, niepewność, brak jasnych reguł i pomieszanie emocjonalne. Często do tego dochodzi poczucie winy i niegodności. Z takim programem trudno zgodzić się na cokolwiek sensownego. A jeśli nie ma zgody wewnętrznej, to kreacja nie wychodzi.
Ćwiczenie:
Określ teraz dziedziny życia, w których nic ci nie wychodzi.
Zastanów się:
*Czy czujesz się godny, by ci się powiodło?
*Czy czujesz się w porządku, gdyby udało się odnieść sukces w tych dziedzinach?
*Kto by ci zazdrościł?
*Kogo by bolał twój sukces?
*Kto by się martwił, gdyby ci się poszczęściło?
* Kogo by skrzywdził twój sukces?

Uczciwe odpowiedzi na te pytania to warunek twych dalszych sukcesów. A więc przejrzyj je jeszcze raz.

Oczywiście, starasz się być dobry, więc nie chcesz nikogo skrzywdzić odnosząc sukces. To pierwszy ogranicznik.

Dziedziny, w których ci nie wychodzi, na pewno są obciążone w twej podświadomości poczuciem winy bądź niegodności. Twoje zadanie będzie więc polegało na usunięciu tych przeszkód z podświadomości. Trzeba posłużyć się afirmacjami typu: "zasługuję na...", "jestem bezpieczny i w porządku, gdy osiągam....", "przebaczam .... (imię zidentyfikowanej osoby) całą zazdrość o....", "mam prawo donosić sukcesy nawet jeśli to rani ... (imię osoby)".

Wygląda na to, ze skłaniam cię do parszywego egoizmu. Ale kto powiedział, ze twoim obowiązkiem jest rujnować sobie życie, bo ktoś (to oczywiście twój ukochany psychopata!!!) nie potrafi zaakceptować twego prawa do szczęścia i sukcesów?
Dopóki inni będą dla ciebie ważniejsi niż ty, dopóki ich zdanie będzie znaczyło dla ciebie więcej, niż twój żywotny interes, to nic ci nie wyjdzie z afirmacji, modlitw czy wizualizacji.

Jeśli wyszło na to, że nic ci nie wychodzi, to na pewno twoja podświadomość jest głęboko przekonana, że musisz pokutować za to, że w ogóle się urodziłeś i że żyjesz. Idę o zakład, że nie Bóg ci to objawił, tylko wmówili rodzice, którzy po prostu nie chcieli cię tu widzieć, bo obwiniali cię o to, że twoje pojawienie się na świecie spowodowało wszystkie ich nieszczęścia: ślub z niewłaściwą osobą, z którą chcieli tylko sobie beztrosko pobzykać, ograniczenie wolności, skrócenie okresu beztroskiego wyżywania się, więcej pracy, załamanie ich planów życiowych itd., itp. Patrząc tak na twoje pojawienie się na świecie nie mogli ci być wdzięczni za to, co się stało wraz z zajściem mamusi w ciążę i twymi narodzinami. A że nie zdechłeś przed narodzinami, ani do dziś dnia, to teraz musisz zaakceptować, że właśnie tak cię traktowali i wybaczyć im to. Oszukiwanie się w imię pozytywnego nastawienia, czy miłości do rodziców, tylko cię pogrąży w rozpaczy, kłopotach i cierpieniach bez końca. A chyba nie o to ci chodzi?

Pozorny paradoks tej całej sytuacji polega na tym, że chcąc nauczyć się pozytywnego myślenia, trzeba się skonfrontować z własnymi najbardziej negatywnymi wzorcami. Trzeba je rozpoznać i zamienić na wzorce pozytywne. A potem już wszystko "leci" z górki.

Afirmacje często nie działają, jeśli za bardzo się starasz, by się spełniły i piszesz je, podczas gdy podświadomość czuje do pisania coraz większe obrzydzenie. Wtedy należy wyluzować i przerwać pracę nad daną afirmacją co najmniej na miesiąc.

Afirmacje mogą się spełniać w części lub w całości. To zależy od tego, na co zgadza się podświadomość i jak ją poinstruowaliśmy. Ona zawsze spełnia nasze życzenia po najmniejszej linii oporu. A to nie znaczy, że bez wysiłku. Czasami bowiem uznaje wysiłek za warunek niezbędny do spełnienia czegokolwiek.

Pewna dziewczyna afirmowała sobie, że co rano przed jej drzwiami stoją świeże kwiaty. I bardzo się cieszyła, że to się działo. Kiedy jednak zorientowała się, że nie ma z tego żadnego pożytku, zaczęła używać afirmacji do poważniejszych spraw.

Wiele osób zaczyna od tego, co wydaje im się ważne, ale nie podnosi jakości życia. Udaje się im dostać misia, którego rodzice nie kupili im w dzieciństwie, albo coś mniej ważnego. Kiedy jednak trafiają na kwestie zasadnicze, nagle pojawiają się trudności. Aby je rozpoznać, a potem zlikwidować, używa się kolumny reakcji, w której wypisuje się wszystkie wątpliwości i opory. Afirmacja zadziała dopiero po ich usunięciu.

Afirmacja powinna być skonstruowana tak, by wprowadzała zmiany w naszej samoocenie lub mechanizmach funkcjonowania. Jeśli owe mechanizmy będą później sprawnie działać, nie będziemy musieli za każdym razem afirmować czegoś podobnego.

Często ludzie wściekają się, że nie działa ich afirmacja dotycząca środków do realizacji celów. A przecież są przekonani, że bez tych środków, celu nie uda im się osiągnąć. To poważny błąd, bowiem może się okazać, że te właśnie środki wcale nie są nam potrzebne. Dlatego należy się skupiać na realizacji celu! I dodać ewentualnie, że dysponuję wszelkimi środkami, by ten cel zrealizować. Nie afirmujemy więc wygranej w totolotka, tylko cel, który chcemy dzięki niej zrealizować.
Teraz pewnie okazało się, że takiego celu nie masz?

No i sprawiedliwe jest to, że nie udało się wygrać tych pieniędzy, bo i po co? Tu przypomina mi się klientka, która z wściekłością demonstrowała całemu światu: "musi być po mojemu". Tego była zawsze pewna, że wszystko musi iść po jej myśli, tylko nie wiedziała, czego chce. Ten problem ma wielu usiłujących używać afirmacji. Zaczynanie pracy od afirmacji: "Sam wiem, czego chcę", wydaje im się zwykłą stratą czasu. A szkoda. Nie udaje się osiągnąć tego, co nam się wydaje nieważne, czy bzdurne, czego nie doceniamy. Kiedy już wiem, czego chcę i potrafię to docenić, wówczas moje afirmacje przybierają różną formę.

Kiedy chcę kupić płytę CD., oglądam tylko katalog i mówię: "Ta mi się podoba i tę będę mieć za dobrą cenę". Ten zabieg w zupełności mi wystarcza. Potem przychodzi odpowiedni czas i dostaję tę płytę za bardzo satysfakcjonującą mnie cenę. Ale ... kupowanie płyt to u mnie prawie nałóg, więc podświadomość zrobi wszystko, bym był zadowolony. Podobnie onanista trafi na podniecające "świerszczyki", erotoman będzie miał mnóstwo chętnych kobiet, guru uczniów, a alkoholik kumpli, którzy go zaproszą do wypicia. Tak działa siła przyzwyczajenia!

Problemy pojawiają się wówczas, gdy zabieramy się za coś unikalnego, czego wcześniej nie robiliśmy i czego podświadomie nie docenialiśmy. Wtedy kreacja wymaga starannego przygotowania podświadomości, by ją zachęcić, by polubiła to, co chcę wykreować.

Kiedy wiele lat temu afirmowałem, że mieszkam w swoim domu w górach i nad jeziorem, po kilku miesiącach podświadomość stwierdziła, że nic z tego, bo nie lubi sprzątać, a dom wymaga przecież więcej sprzątania niż pokój. Zgodziłem się z nią i przez kilka lat nie wracałem do tematu. Aż oto pojawiła się pani, która lubi sprzątać i marzy o mieszkaniu w domku. Wówczas wróciłem do afirmacji i już po tygodniu trafiłem na najlepszy dla mnie dom pod każdym względem, jaki wziąłem pod uwagę. Zapomniałem o garażu i nie ma go. Poza tym wszystko się zgadza.

Do zrealizowania transakcji brakowało mi 52 tysięcy zł. Wziąłem więc do rąk szkatułkę i wytłumaczyłem jej: "To jest magiczna szkatułka. Tu co wieczór, do 18,00, będzie 10 tysięcy złotych, które wpłacę na książeczkę PKO". Przez 5 dni było w szkatułce po 10 tysięcy, a szóstego tylko 2. Bo więcej wydawało się niepotrzebne.

Podczas remontu pieniądze przychodziły w takich ilościach, jakie były niezbędne na zakup materiałów budowlanych i zapłatę za usługi. Gdy majstrowi pieniądze nie były potrzebne, wówczas i ja ich nie miałem.
Dziwne, prawda?
Kiedy jednak stwierdziłem, że potrzeba mi na coś, co lubię, natychmiast pojawiał się odpowiedni nadmiar.
Fajnie, prawda?
Ale żeby dojść do takiej sprawności, musiałem przebudować system wartości mej podświadomości najpierw burząc stare, a potem wprowadzając nowe wyobrażenia na temat pieniędzy i ich przepływu.

W tych dziedzinach, gdzie nie przebudowałem systemu wartości, osiągam swe cele z pewnym oporem. Wiem jednak, że tylko w ten sposób mogę poznać wzorce i mechanizmy sabotażu, które jeszcze są obecne w mej podświadomości. Kiedy je identyfikuję, natychmiast próbuję je zmienić na mechanizmy konstruktywne. Pomaga mi w tym dobry kontakt z Nadświadomością, która mnie inspiruje bezpośrednio, bądź kieruje ku właściwym na ten czas lekturom, czy filmom. Ale ten efekt zawdzięczam również afirmacjom:
Ufam swej intuicji.
Zawsze wybieram najlepszą drogę.
I tego samego życzę wszystkim czytelnikom.

Wielki dekret przebaczający

Fragment książki Roberta Krakowiaka: DZIECI REGRESJI - Terapia dzieciństwa

Jednorazowa, kilkudniowa praca z tym dekretem może okazać się bardzo korzystna i owocująca. Tekst ten może rozwiać wiele błędnych wyobrażeń na własny temat, może również pomóc Ci w uzdrowieniu twojej relacji z sobą i otoczeniem.

Tekst ten nie jest przeznaczony do ciągłej, zbyt długiej pracy. Uważam jednak, że jest on wart przemyślenia i zastanowienia się nad zawartą w nim treścią.

Ja......... wybaczam teraz wszystkim, przez których zostałem skrzywdzony, wykorzystany i oszukany. Wybaczam wszystkim, którzy mnie ogłupiali, okłamywali i manipulowali mną. Wybaczam wszystkim wszelkie kłamstwa i bzdurne przekonania. Wybaczam wszystkim, od których nie dostawałem tego, czego od nich oczekiwałem. Wybaczam wszystkim, którzy mnie skrzywdzili w jakikolwiek sposób.

Odpuszczam im teraz, zwracam im wszystkim wolność, uwalniam się od poczucia skrzywdzenia z ich strony, a sam poddaję się boskiemu prowadzeniu. Wiem, że wybaczając i odpuszczając uwalniam się od podtrzymywanych w sobie wszelkich krzywd i zranień. Wybaczając i zwracając wolność innym uwalniam się ich od dalszego destrukcyjnego wpływu na mnie. Jestem wartościowy na tyle, by dać sobie radę w życiu bez tych, którzy mnie ogłupiali, manipulowali i wykorzystywali. Doskonale daję sobie bez nich radę, więc zwracam im wolność.

Wybaczam teraz sobie, że działałem na szkodę swoją i innych, wybaczam wszystkim którzy mnie w tym wspierali i utwierdzali w moim negatywnym działaniu. Odpuszczam sobie wszelkie nieczyste intencje i zwracam wolność wszystkim, którzy się do nich przyczynili. Wybaczam wszystkim którzy prowokowali mnie strachem, poczuciem winy i bezradnością. Zwracam im wolność.

Wybaczam wszystkim, którzy mnie krzywdzili i ograniczali. Wybaczam sobie, że ich wszystkich prowokowałem strachem, poczuciem winy i bezradnością. Wybaczam sobie, że się ich bałem i czułem się wobec nich winny i bezradny. Wybaczam sobie, że uwierzyłem wszystkim swoim krzywdzicielom. Wybaczam sobie, że czułem się za nich winny i że czułem się wobec nich zobowiązany. Wybaczam sobie, że prowokowałem do tego, by mnie inni poniżali, krytykowali i lekceważyli. Wybaczam sobie wszelkie intencje manipulowania nimi.

Wybaczam sobie, że chciałem się na nich zemścić. Wybaczam sobie, że oprócz zemsty i manipulacji nie dostrzegałem innych możliwości. Wybaczam sobie, że podtrzymywałem żal do innych za swojej krzywdy. Wybaczam sobie, że podtrzymywałem żal do siebie za błędne decyzje i czyny. Wybaczam sobie wszelkie poczucie winy, jakie czułem wobec siebie i innych. Wybaczam sobie zachłanność na cierpienie i wiarę w pokutę. Teraz wiem, że jestem niewinny, więc nie muszę się już karać i krytykować za jakiekolwiek czyny.

Wybaczam sobie, że siebie niedoceniałem, że w siebie nie wierzyłem i że odrzucałem od siebie dobro. Wybaczam sobie, że ograniczałem się wyobrażeniami innych ludzi. Wybaczam sobie całe zwątpienie w siebie.

Wybaczam wszystkim, którzy mnie ugruntowywali w bezsilności i bezradności. Wybaczam wszystkim, którzy mnie wykorzystywali w imię miłości i przyjaźni. Wybaczam sobie, że dawałem się wykorzystywać nie widząc innych możliwości. Wybaczam sobie, że byłem zachłanny na czyjąś przyjaźń za cenę zaniżania sobie samooceny. Wybaczam wszystkim, którzy mi zaniżali samoocenę twierdząc, że to jest prawda i że to dla mojego dobra. Wybaczam sobie, że pozwalałem innym, by mi zaniżali samoocenę. Wybaczam wszystkim, którzy wywierali na mnie jakiekolwiek presję wmawiając mi poczucie winy. Wybaczam wszystkim, którzy zwalali na mnie przyczyny swoich niepowodzeń i problemów.

Teraz już wiem, że nie jestem za nich odpowiedzialny. Wybaczam sobie, że czułem się za kogokolwiek odpowiedzialny. Wybaczam sobie, że wierzyłem w moc zemsty i nienawiści. Otwieram się teraz na moc przebaczania. Jestem niewinny i bezpieczny, gdy czuję się jedynie sam odpowiedzialny za swoje życie. Jestem niewinny, gdy pozwalam sobie na radość, nawet kiedy inni cierpią. Pozwalam sobie na radość, nawet gdy inni obrażają się na mnie za to, że im nie współczuję. Jestem niewinny i bezpieczny, gdy pozwalam sobie na radość w każdej sytuacji.

Pozwalam sobie być sobą i odczuwać jedynie to, co sprawia mi przyjemność. Pozwalam sobie być odpowiedzialnym jedynie za siebie. Wybaczam sobie chęć pomagania innym za cenę własnego cierpienia. Wybaczam sobie przekonanie, że współczując mógłbym komukolwiek pomóc. Wybaczam sobie, że chciałem cierpieć, aby w ten sposób innym ulżyć. Wybaczam sobie, że wzbudzałem w innych obowiązek współczucia, aby ulżyć sobie.

Wybaczam wszystkim, którzy mnie zniewalali i poniżali. Wybaczam sobie, że chciałem się dowartościować i rozwiązywać swoje problemy zniewalając i poniżając innych. Wybaczam sobie to.

Wybaczam sobie całe pomieszanie umysłowe, do jakiego się doprowadzałem i że wmawiałem sobie, że już nie wiem o co mi w tym wszystkim chodzi. Wybaczam wszystkim, którzy mnie w tym ugruntowywali, ogłupiali i wmawiali niezrozumienie.

Wybaczam wszystkim, którzy twierdzili, że są mądrzejsi ode mnie nauczając, że życie jest cierpieniem i ciężką pracą. Wybaczam sobie, że byłem zachłanny na cierpienie i ciężką pracę, aby być pochwalanym i docenianym przez innych. Wybaczam sobie dążenie do realizacji oczekiwań innych ludzi. Wybaczam sobie, że się wysilałem i męczyłem wmawiając sobie, że to, co lekkie i łatwe jest dla mnie nie do osiągnięcia.

Wybaczam wszystkim, którzy wmawiali mi, że miłość i zaufanie wobec innych to urojenie, którego trzeba się wyzbyć. Wybaczam wszystkim, którzy mnie straszyli i narzucali obowiązek ciężkiej pracy wmawiając, że spokoju doświadczę dopiero po śmierci. Wybaczam sobie, że ślepo wierzyłem we wszystko, co mnie inni nauczali nie starając się tego zrozumieć i przeanalizować wierząc, że jest to święta prawda i traktując ich jako wszystkowiedzących i nieomylnych.

Wybaczam wszystkim, którzy wmawiali mi głupotę, niewiedzę i niezrozumienie powołując się na własne ograniczenia i doświadczenia życiowe. Wybaczam wszystkim, którzy wmawiali mi, że w życiu nie ma się z czego cieszyć i bym się nie łudził miłością, radością i szczęśliwością.

Wybaczam im to wszystko i zwracam im wszystkim wolność. Pozwalam im dalej wierzyć w ich urojenia i ograniczenia. Nie jestem za nich odpowiedzialny.

Postanawiam teraz żyć jedynie dla własnej radości, wygody i przyjemności. Jestem na tyle wartościowy, by mieć wszystko to, co mi sprzyja bez potrzeby manipulowania innymi litością, współczuciem i poczuciem winy. Mogę być szczęśliwy bez względu na cierpienie i ograniczenia innych. Nie jestem już za nich odpowiedzialny. Nie jestem odpowiedzialny za ich ograniczenia i cierpienia. Już teraz wiem, że tak naprawdę to jest ich własny wybór, a moim wyborem jest szczęście, miłość i radość.

Wybaczam wszystkim ludziom ich zaślepienia i ograniczenia. Wybaczam im, że narzucali mi obowiązek cierpienia i ograniczania się. Pozwalam sobie teraz tworzyć związki z ludźmi, oparte jedynie na miłości i zaufaniu bez względu na to, co nauczali mnie inni ludzie.

Wybaczam wszystkim swoim nauczycielom wszelkie ograniczające mnie lekcje. Wybaczam wszystkim, którzy mnie nauczali bać się, pogardy do ludzi i że przez życie należy rozpychać się łokciami. Wybaczam wszystkim, którzy wzbudzali we mnie obowiązek traktowania ich jak świętość, jako nieomylnych, jako ważniejszych ode mnie i lepszych pod każdym względem. Wybaczam, że mnie straszyli karą powołując się na większą moc i wiedzę. Już teraz wiem, że tak naprawdę, wszyscy ludzie są sobie równi.

Wybaczam wszystkim, którzy zamydlali mi oczy, abym nie dostrzegał ich błędów i ograniczeń. Wybaczam wszystkim, którzy mną manipulowali i narzucali swoje ograniczenia, abym nie miał lepiej od nich. Wybaczam wszystkim, którzy wzbudzali we mnie poczucie winy i strach, gdy chciałem się uwolnić od ich presji i ograniczeń.

Wybaczam wszystkim, którzy mnie straszyli i wmawiali, że mi się coś stanie, gdy tylko się otworzę na przyjemność i przestanę myśleć o poczuciu winy i zagrożeniach. Wybaczam wszystkim, którzy mówili mi o zagrożeniach, które rzekomo czyhały na mnie na każdym kroku. Teraz wiem, że jestem bezpieczny i nie mam się czego bać.

Wybaczam wszystkim, którzy nauczyli mnie cenić ich za wszelkie lekcje strachu i ograniczania się. Wybaczam wszystkim, którzy mi wmawiali, że życie jest ciężkie i żeby coś osiągnąć trzeba się namęczyć i naużerać. Wybaczam im to. Wybaczam sobie, że czułem się na tyle słaby, że w to wszystko uwierzyłem.

Już teraz wiem, że świat mi sprzyja, otacza mnie miłością ze wszystkich stron, więc jestem w nim bezpieczny. Teraz wiem, że świat istnieje jedynie po to, bym cieszył się radością, miłością i szczęśliwością. Już teraz wiem, że świat mi sprzyja w realizacji moich sukcesów. Zawsze wiem, czego chcę i zawsze osiągam to, co sobie zaplanuję bez względu na presję i manipulację otaczających mnie ludzi.

Postanawiam teraz w pełni otworzyć się na miłość, radość i szczęśliwość, cieszyć się tym i w ten sposób być przykładem dla wszystkich, również tych, którzy we mnie do tej pory nie wierzyli. Jestem wobec nich niewinny, bezpieczny i w porządku.

Jestem niewinny i bezpieczny patrząc na świat z miłością, ufnością i radością. Jestem niewinny i bezpieczny ciesząc się sobą i światem. Jestem niewinny, bezpieczny i w porządku korzystając ze wszystkich dóbr i bogactw tego świata.

Więcej o książce na stronie www.dzieciregresji.alfaton.com.pl

Żądło Leszek


e-mail:
huna-huna@wp.pl

Dekret Bogactwo

Boże, uzdrawiaj Moją samoocenę, wznoś ją na wyżyny najwyższej jakości. Boże, rozpuszczaj wszelką Moją niegodność, uwalniaj Mnie od myśli i wzorców niskiej samooceny. Ja, .................... pozwalam Sobie uwolnić się od niegodności posiadania i korzystania z dużych sum pieniędzy. Uwalniam się od ciągłego myślenia o niedostatku. Uwalniam się od myśli ubóstwa, biedy i pretensji do życia. Uwalniam się od oczekiwań i zachłanności na pieniądze. Pozwalam Sobie przebaczyć takie myślenie. Przebaczam je Sobie. Wszystkie wzorce biedy i ubóstwa w Moim umyśle rozpuszczam czystym, boskim światłem godności, pomyślności i obfitości.

Ja, .................... w pełni aprobuję Siebie, kocham Siebie, akceptuję Siebie. Z radością przyjmuję Siebie. Pozwalam Sobie na myśli najwyższej jakości. Pozwalam Sobie na myśli pełne dostatku, komfortu, obfitości i bogactwa. Już widzę, że najwyższa jakość przejawia się w Moich myślach, w Moim życiu, w Mojej pracy, związkach, zabawie oraz seksie. Mój umysł jest cały czas otwarty na szczodrość i wzrost dobra. Zarabianie pieniędzy jest dla Mnie czystą przyjemnością i Radością. Całym Moim sercem wierzę, że mogę Siebie stwarzać na nowo, że Mogę stwarzać Sobie harmonię, zdrowie, sukces i bogactwo. W Moich myślach królują spokój, harmonia, sukces i bogactwo.

Pozwalam Sobie na bardzo dobrą zaradność, skuteczność i efektywność w Moim życiu. Pozwalam Sobie korzystać ze wszystkich Moich twórczych zdolności oraz umiejętności w zarabianiu przeze Mnie ogromnych pieniędzy. Pozwalam Sobie na pełne wyrażanie, przejawianie i rozwijanie Moich cudownych talentów .............................. . Jestem zaradny.

Ja, .................... otwieram się na bogactwo. Otwieram się na obfitość. Daję Sobie pełne prawo do bogactwa i obfitości. Stać Mnie na zaspokajanie Moich potrzeb, stać Mnie na realizację Moich wspaniałych pragnień i spełnianie Moich bosko cudownych marzeń. Pozwalam Sobie się bogacić, pozwalam Sobie być bogatym. Decyduję się na myśli pełne optymizmu, Radości i Bogactwa. Kocham Radość. Kocham Optymizm. Kocham Bogactwo. Czuję się ich w pełni godzien. Zasługuję na bogactwo i pozwalam Sobie w pełni z niego korzystać. Czuję przy tym pełną Radość, zadowolenie i bosko czystą satysfakcję. Wierzę i jestem już pewien, że boski dostatek kształtuje się i wzrasta w Moim wspaniałym, cudownym życiu. Mam całkowitą pewność i zaufanie, że Mądrość Boga wynosi Mnie ponad wszelkie ograniczenia i przeszkody oraz że rozwiązuje wszystkie Moje problemy. W absolutnym zaufaniu powierzam wszystkie Moje problemy boskiej Mądrości - niech je rozwiązuje. Ufam, że Boża Mądrość wspiera Mnie i przewodzi w zarabianiu przeze Mnie ogromnych pieniędzy.

Ja, .................... jestem w pełni godny współpracy z Bogiem w tworzeniu i realizacji Moich wspaniałych pomysłów na zarabianie przeze Mnie ogromnych pieniędzy. Współpracuję, współtworzę i współdziałam z Bogiem w zarabianiu dla Siebie wielkich pieniędzy. Wiem Mądrością Boga jak zarabiać dla Siebie ogromne sumy pieniędzy. Mam całkowitą pewność i zaufanie, że Bóg wspiera Mnie w zarabianiu przeze Mnie wielkich pieniędzy. Z radością i łatwością otwieram się na boskie bogactwo. Z radością i łatwością otwieram się na współpracę z Bogiem oraz ze wspaniałymi ludźmi. Współpracuję z ludźmi bardzo utalentowanymi, zdolnymi, uczciwymi i życzliwymi. Przyciągam ludzi, którym bardzo dobrze się powodzi, którzy bardzo dobrze prowadzą interesy.

Pozwalam Sobie mieć pewność, że Bóg Mnie inspiruje i przedstawia Mi wspaniałe pomysły na zarabianie ogromnych pieniędzy. Poddaję się w pełni woli Boga z całkowitym zaufaniem, że wspiera Mnie i pomaga Mi w zarabianiu ogromnych pieniędzy.

Ja, .................... pozwalam, by w Moim umyśle była obecna zawsze Mądrość Boga. Pozwalam Sobie z niej w pełni korzystać. Jestem jej godzien. Zasługuję na wielkie pieniądze. Otwieram się na nowe źródła zarabiania przeze Mnie wielkich pieniędzy, na nowe idee i pomysły do tego prowadzące. Jestem ich godzien, w pełni zasługuję na to i czuję się z tym całkowicie bezpiecznie oraz niewinnie.

Ja, .................... jestem zdecydowany na sukces. Pozwalam Sobie na to, że po każdym sukcesie natychmiast przychodzą kolejne sukcesy najwyższej jakości. Pozwalam Sobie na całkowitą niezależność i samodzielność w zarabianiu ogromnych pieniędzy. Ja, .................... daję Sobie całkowitą lekkość zarabiania ogromnych pieniędzy. Pozwalam Sobie w tym na pełną niewinność. Pozwalam Sobie zarabiać w każdym momencie dnia, będąc tego w pełni godny, z pełną trzeźwością i przytomnością. Jestem pewien, że potrafię i umiem zarabiać ogromne pieniądze. Jestem ich godzien. Widzę, że już są do Mojej dyspozycji. Czuję się z nimi dobrze, bezpiecznie i niewinnie. To w porządku, kiedy z lekkością i przyjemnością zarabiam ogromne sumy pieniędzy. Pozwalam Sobie z nich korzystać.

Ja, .................... pozwalam Sobie mieć całkowitą pewność i zaufanie, że wszystko idzie w bosko właściwym tempie, porządku i kierunku. Wspiera Mnie w tym boska, nieskończona Moc Boga. On mnie wznosi, uzdrawia, inspiruje. Rzeka pieniędzy płynie do Mnie obfitym, szerokim, ciągłym strumieniem. Z radością witam ogromne pieniądze. Pozwalam sobie korzystać z ogromnych pieniędzy. Boska Moc miłości sprawia, że z każdą chwilą staję się bogatszy. Z każdą chwilą obdarowywuję się niewinnością i zasługiwaniem na bogactwo materialne oraz duchowe. Jestem bogaty. Chcę, mogę, potrafię i zarabiam olbrzymie sumy pieniędzy w sposób łatwy, przyjemny, lekki i bezpieczny.

Ja, .................... odczuwam, przejawiam i wyrażam ogromną radość i wdzięczność za posiadanie i korzystanie z ogromnych sum pieniędzy. Pozwalam, aby wszystkie Moje bosko czyste i niewinne afirmacje spełniały się i urzeczywistniały w Moim cudownym życiu. Pozwalam Sobie na cuda w Moim kochanym życiu.

Dekret Optymizm i entuzjazm

Ja, ................. uwalniam się od wizji niedostatku, ubóstwa, niepowodzenia. Uwalniam się od wizji pracy nie lubianej, ciężkiej, wykonywanej z przymusu. Uwalniam się zde-cydowanie od podtrzymywania i zasilania tych wizji. Uwalniam się od kurczowego ich trzymania. Puszczam się tych wzorców, uwalniam je, rozstaję się z nimi. Moje roz-stanie z nimi jest zdecydowane, łatwe, korzystne i radosne. Przynosi mi ulgę, opty-mizm, radość i zadowolenie. W ich miejsce wlewam do Mojego umysłu Boski opty-mizm, radość i zadowolenie.

Kochany Boże, oczyszczaj Mój umysł, ciało oraz Moją duszę ze wszelkich niepowodzeń, złogów i zanieczyszczeń emocjonalnych i mentalnych. Usuwaj Boże z Mojego ciała i umysłu wszelkie blokady i bariery, które hamowały swobodny przepływ boskiej energii zdrowia, dostatku, pomyślności. Usuwaj z Mojego umysłu myśli smut-ku, otępionej rzeczywistości i wycofania. Usuwaj wszystkie związane z tym urojenia, lęki i negatywne emocje. Uwalniaj Mnie Boże od obrazów nieprzytomnych, czarnych i ociężałych.

Oczyszczaj Mnie Boże ze wszelkich zobowiązań, zwątpień, niewiary i smut-ku. Uwalniaj Mnie od myśli niepowodzeń, braków i zaciskających sytuacji bez wyj-ścia. Uwalniaj Boże Mój umysł od napięć, które tworzyłem urojonymi myślami niepo-wodzeń i negatywnych myśli. Uwalniaj Mój umysł od myśli defetyzmu, czarnowidztwa i nieudacznictwa. Boże, uwolnij Mnie od poczucia bezradnej niemożności zmiany Mojego życia. Uwolnij Mnie od przekonania, że to się może nigdy nie udać. Uwalniaj Mnie od myśli i poglądów, że niewiele jest rzeczy, na których się znam. Oczyszczaj Boże te myśli.

Sprawiaj Boże w Moim umyśle cuda. Wnoś do Mojego umysłu twą wspania-łą energię radości, czystości, zadowolenia i lekkości. Wnoś Boże do Mojego umysłu optymizm, pozytywne, akceptujące, pogodne myśli. Boże, twórz w Moim umyśle spo-kój, harmonię i lekkość. Boże, twórz w Moim życiu zafascynowanie światem, wytwa-rzaj w Moim umyśle entuzjazm życiem i pracą. Wnoś do Mojego umysłu relaks, roz-luźnienie i odprężenie. Twórz w Moim umyśle rześkość, świeżość i trzeźwość. Wnoś Boże do Mojego umysłu Twą wspaniałą, doskonałą przytomność. Uwalniaj z Mojego umysłu wszelkie lęki dotyczące utraty starych nawyków i wzorców. Rozpuszczaj Twym światłem wszelkie opory przed Moim pozytywnym myśleniem. Rozpuszczaj wszelkie Moje obawy przed nowymi, czystymi, wspaniałymi myślami i intencjami. Wlewaj Boże do całego Mojego umysłu Twój wspaniały, boski spokój. Wzmacniaj Boże Mą dobrą wolę życia w Radości, dostatku, harmonii i Miłości. Buduj Boże w Moim życiu nową postawę: pełnego optymizmu, łagodności i zaufania. Twórz w Moim życiu i umyśle łatwość i lekkość w myśleniu o przyszłości, twórz wizje obfito-ści, radości, zadowolenia i sukcesów. Napełniaj Mnie Boże świadomością sukcesów, pomyślności i lekkości. Czyń Boże zadowolenie w Moim życiu. Boże, napełniaj Mnie radością, optymizmem i zadowoleniem z Mojej pracy i z Mojego życia. Twórz w moim życiu pracę, którą bardzo lubię, którą uwielbiam, która daje Mi wiele Radości, zado-wolenia i satysfakcji. Boże sprawiaj, by Moje działania zawsze były zakończone suk-cesami

Ja, ................. w boskiej przytomności pozwalam Sobie odczuwać łatwość, lekkość, niewinność i swobodę Mojego umysłu i ciała. Niech ta swoboda wlewa się do Mojego umysłu, napełnia go przestrzenią optymizmu, pozytywów i pomyślności. Zasługuję na swobodę, jestem godzien swobody. Ja, ................. decyduję się myśleć pozytywnie i optymistycznie pomimo wszelkich niedogodności i sprzeczności. Doce-niam korzyści pozytywnego myślenia: ulgę, lekkość, radość, zadowolenie i spełnie-nie. Pozwalam Sobie na entuzjazm. W pełni zasługuję na entuzjazm. Daję go Sobie.

Ja, ................. pozwalam Sobie na pełen optymizm w myśleniu o Moim ży-ciu. Jestem godny odczuwania optymizmu. Daję Sobie pełne prawo do rozwoju w pomyślności, radości i zadowoleniu. Pozwalam Sobie na pełne odczuwanie sponta-niczności. Spontaniczności i Radości w Moim rozwoju duchowym, w Moim życiu oraz w Moim myśleniu. Pozwalam Sobie na pełen entuzjazm i optymizm w myśleniu o Mo-jej cudownej przyszłości. Jestem godzien entuzjazmu. Pozwalam Sobie na pozytywy. Pozwalam Sobie dostrzegać pozytywy. Daję Sobie pełną radość i entuzjazm w Mojej pracy. Pozwalam Sobie myśleć z entuzjazmem o Mojej pracy. Pozwalam Sobie my-śleć z entuzjazmem w Mojej pracy. Pozwalam Sobie w tym na łatwość. Z łatwością dokonuję pozytywnych zmian w Moim umyśle. Jestem ich w pełni godzien. Z Boską naturalnością pozwalam Sobie wypełniać Mój umysł dobrem, optymizmem, pomyśl-nością. Pozwalam Sobie na entuzjazm w każdej Mojej myśli. Pozwalam Sobie na radość w każdej Mojej myśli. Pozwalam Sobie na boską satysfakcję w każdej myśli. Kocham pozytywne myślenie. Daję Sobie do niego pełne prawo, czuję się z tym bez-piecznie, niewinnie i w porządku.

Ja, ................. nastawiam się entuzjastycznie do Mojego życia. Decyduję się być pełnym energii, wigoru i entuzjazmu. Odnajduję w każdej chwili Mojego życia radość, spełnienie i zadowolenie. Pozwalam sobie na radość w związkach, modlitwie i w pracy. Przepełnia mnie radość, gdy odnoszę sukcesy. Jest to dla Mnie korzystne. Ja, Tomeczek pozwalam Sobie ufać Bogu. Pozwalam Sobie ufać życiu. Pozwalam Sobie uwierzyć, że Bóg Mnie wspiera, że ma dla Mnie dobra najwyższej jakości. Po-zwalam Sobie zaufać jego prowadzeniu. Pozwalam Sobie ufać jego wskazówkom i podpowiedziom. Pozwalam Sobie odczuwać, że Boskie prowadzenie jest dla Mnie właściwe, korzystne i daje wspaniałe efekty w Moim rozwoju duchowym i w Moim życiu. Jestem tego godzien. W pełni zasługuję na Boże wsparcie. Proszę Moich wspaniałych opiekunów duchowych o pomoc i wsparcie.

Ja, ................. pozwalam Sobie mieć absolutną pewność, że Mądrość Boga wynosi Mnie ponad wszelkie przeszkody, ograniczenia i zwątpienia. Pozwalam Sobie mieć pewność, że boska Mądrość rozwiązuje wszystkie Moje problemy. Bóg działa we Mnie i poprzez Mnie dla najwyższego dobra Mojego oraz innych ludzi. W absolut-nym zaufaniu powierzam wszystkie Moje problemy boskiej Mądrości - niech je roz-wiązuje. Pozwalam Sobie mieć pewność, że Bóg Mnie inspiruje i przedstawia Mi wspaniałe pomysły na rozwiązanie problemu ............................................. . Pozwa-lam Sobie z tych pomysłów korzystać. Poddaję się woli Boga z pełnym zaufaniem, że wspiera Mnie i pomaga Mi. Ja, Tomeczek pozwalam, by w Moim umyśle była obecna zawsze Mądrość Boga. Pozwalam Sobie z niej w pełni korzystać. Ufam, że Boża Mądrość wspiera Mnie i przewodzi w Moim pozytywnym myśleniu.

Dekret Radość

Ja, ................. decyduję się na wzrost i rozwój duchowy w pełnej lekkości, łatwości, niewinności i radości. Pozwalam Sobie na Radość, optymizm i zadowolenie. Zasługuję na to. Kocham Siebie radosnego, wesołego i szczęśliwego. Pozwalam sobie na radość, radość w pracy i na ścieżce duchowej. Jestem całkowicie godzien radości. Każdy dzień witam z radością, witalnością i optymizmem. Zasługuję w pełni na radość, witalność i optymizm. Każdego dnia daję sobie radość, witalność i optymizm. Kocham życie i kocham Siebie.

Ja, .............. z miłością pozwalam Sobie przepływać radości przez Mój umysł, ciało oraz serce. Pozwalam Sobie na Miłość, jestem jej godzien. Boże, wytwarzaj w Moim ciele, w Moim życiu pełen przepływ twej boskiej energii Radości, zadowolenia i entuzjazmu. Otwieram Moje serce i wychwalam Radość Miłości.

Ja, ................. pozwalam Sobie na odczuwanie zadowolenia z Mojej pracy, jej efektów oraz Mojego życia. Jest to dla Mnie korzystne. Pozwalam sobie na spontaniczny, pełny i doskonały przepływ energii radości i Miłości przez Moje ciało, umysł i serce. Przepełniam boską radością Moje gardło, splot słoneczny oraz Moje serce. Pozwalam sobie na radość w związkach, modlitwie i w pracy. Jest to dla Mnie łatwe, bezpieczne i korzystne. Kocham Siebie, kocham Radość. Otwieram się na radość. Z radością modlę się, z radością medytuję.

Ja, ................. jestem radosnym mężczyzną. Uśmiech na Mojej twarzy jest radosny, naturalny, ciepły i życzliwy. Jestem zawsze uśmiechnięty. Zasługuję na to, żeby być uśmiechnięty. To w porządku, kiedy każdego dnia budzę się radosny, uśmiechnięty i życzliwy. To korzystne, gdy każdego dnia budzę się w pełni trzeźwy, przytomny i wypoczęty. Jest to bosko czyste i niewinne. Jest to bezpieczne. Pozwalam Sobie na spontaniczność w Radości, na radość nawet bez jakiegokolwiek powodu. Kocham Siebie radosnego. W Boskiej radości życia pieniądze przychodzą do Mnie bosko łatwo i przyjemnie. Jestem całkowicie godzien pieniędzy przychodzących do Mnie z łatwością, przyjemnością i Radością. Kocham Moją lekkość życia. Kocham Moją Radość życia. Znajduję radość i zadowolenie w każdej sekundzie Mojego cudownego, dostatniego i wspaniałego życia.

Ja, ................. cieszę się Moją pracą. Przepełnia mnie radość, gdy robię to, co lubię. To jest fajne, gdy robię to, co lubię. Moje zadowolenie jest ogromne, gdy robię to, co lubię. Zauważam, że w Moim życiu rodzi się radość. Radość, radość i radość. Wyrażam i otrzymuję radość życia. Pozwalam Mojemu życiu płynąć z radością i swobodą. Przyjmuję życie z radością, odczuwam życie z radością. Napełniam się boskim światłem radości. Moje związki z Bogiem są w pełni radosne. Moje związki z samym sobą są w pełni radosne. W moich związkach z ludźmi wszechobecna jest radość. Przejawiam radość w rodzinie. Gdy spotykam ludzi, moje serce się raduje. Gdy rozmawiam z ludźmi, moje gardło się raduje. Przepełnia mnie Radość, gdy odnoszę sukcesy.

Czarna magia w rodzinie

Sytuacja w niektórych rodzinach przypomina piekło. Czasem bardzo prymitywne, a czasem bardzo wysublimowane. Taki stan rodziny najczęściej wiąże się z silnymi obciążeniami karmicznymi wywodzącymi się z praktyk magicznych lub satanizmu.
Zapewne zaśmiejesz się teraz, bo twoje rodzinne piekło nigdy nie kojarzyło ci się z magią. Pewnie też prawie wszyscy z twej rodziny "nie mają pojęcia" o magii, a nawet się nią nie interesują. A jednak prawdopodobnie uprawiają ją zupełnie nieświadomie. Spróbuj się temu przyjrzeć w świetle tego, co poniżej napisane.

Żyjemy w czasach, wydawałoby się, wielkiego postępu. Tyle tylko, że często jest to postęp techniki i elektroniki, a nie duszy ludzkiej.
W podświadomości niektórych ludzi tkwią intencje i mechanizmy magiczne, zakodowane (wyuczone) w poprzednich wcieleniach. Mechanizmy te mają za zadanie ograbiać z energii życiowej, dołować, niszczyć, zabijać. Kryje się za tym totalna nieżyczliwość. Otóż znawcy tematu wiedzą, że na tym właśnie polega PRAKTYKA czarnej (szkodliwej) magii. A w epoce przedchrześcijańskiej magia była uprawiana w każdym zakątku świata. Oczywiście nie wszyscy się nią parali.

W dzisiejszych czasach w wielu rodzinach odbywają się nierzadko walki magiczne, oraz innego rodzaju rywalizacje. Powód jest prozaiczny: mag atakuje innych, bo boi się o swoje życie i dlatego musi zabić pierwszy.
Wydaje ci się, że w twojej rodzinie aż tak źle to nie wygląda?

No więc przyjrzyjmy się faktom:
Rodzi się wiele dzieci ze związków "konfliktowych" czyli z konfliktem serologicznym, Taki konflikt to już pierwszy znak, że matka broni się przed intruzem. Jej podświadomość rozpoznaje starego wroga, który, być może, obiecał jej śmiertelną zemstę w którymś z poprzednich wcieleń. Konflikt może być nierozpoznany, ponieważ matce świadomie wydaje się, że nie ma żadnych powodów, by odrzucać nienarodzone dziecko.

O podobnych intencjach i związkach karmicznych może świadczyć pragnienie usunięcia ciąży. Kobieta oczywiście często obwinia się z tego powodu, bo nie zna, nie wyobraża sobie innych przyczyn swej niechęci do nienarodzonego dziecka. Jednak jej podświadomość wszystkie te powody pamięta. Co ciekawa, wiele kobiet pamięta, jak przed porodem zapowiadały swemu dziecku: "Na pewno mnie nie zabijesz. Nie pozwolę ci na to".

Czyżby tak miała manifestować się miłość?
Podczas kilku sesji regresingu odreagowywałem dziwne relacje z poprzednich wcieleń. Byłe dziecko płakało i miało żal, że mamusia go nie chciała, że odrzuciła, "wyskrobała". Żal ten znikał w momencie, kiedy była mamusia przypominała sobie, że usunięcia płodu dokonała po rozpoznaniu, że w jej macicy zagnieździł się jej najgorszy wróg. I wówczas, kiedy trafiało to do świadomości "biednego, wyskrobanego" dziecka, wpadało ono w prawdziwą furię zemsty. Wówczas okazywało się, że taka naprawdę była jego intencja, by uśpić czujność byłego wroga, rozkochać go w sobie, a potem zemścić się w najmniej oczekiwanym momencie.

Dzięki takim sesjom udało się rozwiązać wiele intencji zmuszających do inkarnowania się w rodzinach wrogów czy konkurentów.
Ale to nie wszystko. Zdarza się przecież, że mama - była czarownica- ma jednak dziecko i że jest nim albo były mag, albo była czarownica. Magiczny mechanizm działa dalej.

W rodzinie, w której jakieś dziecko ma zaburzenia fizyczne, czy psychiczne, duże jest prawdopodobieństwo, że jedno z rodziców podtrzymuje presje klątw, aby się spełniły! Taki rodzic jest silnie związany emocjonalnie z dzieckiem i za nic nie pozwoliłby się dać z nim rozdzielić. Na poziomie świadomym wygląda na to, że rodzic cierpi bardzo z powodu choroby dziecka, ale na poziomie podświadomym jest to histeria wywołana intencją trzymania się przy swojej ofierze. Przecież nikt nie jest w stanie zastąpić mściciela.

Podczas pewnej sesji odreagowywałem wzorce paraliżu postępującego. Jego przyczyną było poczucie uzależnienia od matki. Bez niej wydawało się, że nie da rady żyć i pracować, nie da rady podejmować decyzji. Po uwolnieniu od guru jogi z mamą (była ona kiedyś mistrzem chorej osoby), paraliż częściowo osłabł. Na wierzch wyszły przy tym silne bóle w okolicach lędźwi. Wiedząc, że mogą one wywodzić się z poczucia winy, spróbowałem pomóc klientce uwolnić się od nich. Trop okazał się prawie właściwy. Prawie, bo po uwolnieniu od poczucia winy, ból się nasilił. Tym razem towarzyszył mu zabobonny strach. Wiedziałem już, że mam do czynienia ze skutkami klątw. Podejrzewałem, że pochodzą one od mamusi, która nie życzyła dobrze swemu dziecku. I okazało się, że tak też jest w istocie.

Zdziwienie klientki było dość duże, choć zaczynała wcześniej podejrzewać, że właśnie o to chodzi. Nie spodziewała się jednak tego, że mama rzucała na nią klątwy w obecnym wcieleniu. Przecież tak bardzo okazywała, jak jej zależy na córce. Przecież tak bardzo dbała, żeby dziecku było dobrze w rodzinie, żeby tylko się nie wyprowadziło!

Ciężka choroba fizyczna jest zazwyczaj podtrzymywana negatywnymi myślami któregoś z rodziców. Choroba psychiczna, szczególnie wywołana śmierdzącą i burzliwą atmosferą w domu, wrzaskami i kłótniami, walkami wręcz, jest skutkiem magicznego zepchnięcia (wtrącenia) świadomości w niższe światy astralne - światy negatywnych myśli, emocji, wizji, duchów. Mag posiada takie właśnie mechanizmy, zamykania cudzej świadomości w astralu. Dodatkowo jeszcze, wytrawny mag, "rzuca do walki" swojego demona, by powoli zniewalał, opętywał i zabijał. Dlatego dziecko pochodzące z rodziny, w której rodzic stosuje magię, może mieć wiele lęków, bać się duchów (nie dziwię się, gdy koło dziecka krąży wredny demon!), może być też niedorozwinięte, czy to pod względem duchowym, uczuciowym, albo emocjonalnym. Manipulacje magiczne odcinają dziecko od intuicji, od własnej mocy (bicie), od świadomości własnej wartości (przecież tak łatwo jest kontrolować, i sterować uzależnionym od siebie, "zdołowanym" dzieckiem, u którego zabiło się wiarę w siebie. Wiarę w cokolwiek!). Celem ataku maga jest właśnie - godność człowieka i jego samoocena, dlatego taka osoba (mag, czarownica), systematycznie krytykuje innych i zaniża wartość cudzych osiągnięć, bądź w ogóle te osiągnięcia neguje. Robi wszystko, by uprzykrzyć życie w rzeczywistym świecie!

Wszelkie paranoje - wewnętrzny przymus liczenia płytek w chodniku gdy idziesz, pojawiające się te same obsesyjne myśli i odczucia, od których trudno się uwolnić, wewnętrzny przymus ciągłego powtarzania pewnych czynności konkretną częścią ciała (natręctwa) - świadczą o zamknięciu w astralu, przez magię.

Zdrowy na umyśle człowiek zapyta: po co to wszystko? Czy autorom się nie "pozajączkowało" w głowie? Dla maga jednak ma to sens. Ktoś może oczywiście nie zdawać sobie sprawy z tego, że kiedyś był magiem i teraz nie rozumieć. Myślę jednak, że ci się zaraz wyjaśni.

Mag ma do wyboru: być najlepszym, albo nikim! Trzeciej możliwości prawie nie ma, bowiem jest ona możliwością poza-magiczną. Wyobraź sobie, że masz do wyboru: posiadać władzę nad wszystkimi, albo poddać się temu, kto cię zwyciężył, kto cię upokorzył i narzuca ci swoją wolę. Mag nie wie, że ma inne możliwości, a jego podświadomość głęboko wierzy tylko w tę jedną. Co więc będzie robić?

Będzie walczyć o wyeliminowanie wszystkich innych. A strategia jest prosta: sprzymierzyć się ze słabszymi, by zniszczyć najsilniejszego i zająć jego miejsce. I tak dalej, bo z chwilą wyeliminowania najsilniejszego inni sprzymierzają się przeciw nowemu "żywemu Bogu".

Doświadczeni jednak w walkach magicznych wiedzą, że konkurencję należy tępić w zarodku. I to dosłownie, bo od chwili poczęcia. W związku z tym między byłymi magami panuje nieustanna walka energetyczna i mentalna. Każdy próbuje osłabić wiarę w siebie u innych, co objawia się rzucaniem nie tylko klątw, ale i nieustannych presji w rodzaju: jesteś głupszy, nic ci się nie uda, nie dasz rady itd. Wszystkie one mają osłabić u konkurencji wiarę we własne siły i ustawić słabszych i mniej doświadczonych na z góry straconych pozycjach. W owej bezpardonowej walce nie biorą udziału tylko ci, którzy boją się silniejszych. Ale to tylko do czasu, dopóki się boją.

Człowiek dwa razy w życiu jest całkiem bezbronny: gdy umiera i gdy rodzi się (wraz z okresem okołoporodowym). I to są "najlepsze" momenty do ataku magicznego. Matka, która chce uzależnić od siebie córkę, np. po narodzinach wyciera jej twarz noszonymi wcześniej majtkami. Podobnych praktyk wykonywanych świadomie lub podświadomie w okolicach porodu, jest znacznie więcej. Nikt się nie boi nowo narodzonego, więc wszyscy byli wrogowie atakują go.

Dziecko, które przed narodzinami oczekuje straszliwego przywitania po narodzinach, musi mieć obciążenia magiczne. Ono często nie chce się narodzić, bo nieświadomie przeczuwa, co i kogo może spotkać po narodzinach. Nie zawsze jednak jego oczekiwania realizują się dokładnie. Czasami dostaje chwilę wytchnienia. Ja miałem kilka miesięcy spokoju, dopóki zazdrosna sąsiadka nie rzuciła na mnie klątwy, żebym zdechł, a przynajmniej żeby mnie pokręciło. Skończyło się ciężką chorobą opłucnej. Muszę tu podkreślić, że związki karmiczne między byłymi magami są tak silne, że nie wcielają się oni w "normalnych" rodzinach, które z magią nie miałyby nic wspólnego. Nie przecz nam. Pozory przecież mylą! Lepiej to zbadać, niż z góry odrzucać taką możliwość.

(Przypadek J5): Kiedyś, po zaatakowaniu mnie przez podpitego ojca (jest silniejszy, bo pracował na kopalni) i po dłuższej walce, w której zaczął mnie dusić, uciekłem z domu. Nie wracałem chyba przez dwa tygodnie, a zawsze, kiedy wsiadałem do autobusu i jechałem w kierunku domu, obsesyjny lęk nasilał się i pojawiały się koszmarne wizje, od których nie mogłem się uwolnić. W pewnym momencie doszło do tego, że lęk tak mi ścisnął gardło, iż myślałem, że się uduszę, moje ciało wpadło w paraliż (twarz, ręce), a koszmarne wizje były bardziej realne niż rzeczywistość. W tym okresie, w przeróżnych miejscach, miałem ochotę nagle uciekać, nie wiadomo po co i gdzie!

Nie wiedziałem wtedy, że te wszystkie objawy, to skutek rzuconych na mnie przez ojca klątw! Później wystarczyło je odreagować i oraz jeszcze odreagować presje, by te klątwy się wypełniły.
Ludzie, którzy stosują manipulacje magiczne, potrzebują "odpowiednich" wibracji do rzucania klątw, dlatego też palą papierosy i często nadużywają alkoholu. To ich zasila w "niską", niszczącą moc. Klną często, chociaż nie jest to regułą. Znam ludzi, którzy mają skończone studia (doktorzy, inżynierowie), a ich wszystkie manipulacje są zamaskowane w postaci subtelniejszych form. Nie dziwi mnie więc, że w takich rodzinach dzieci są znerwicowane. I nie chodzi tu tylko o patologiczne rodziny, ale też o takie, w których na pierwszy rzut oka wszystko jest "w porządku", prawie idealnie. I tylko "nie wiadomo skąd" pojawiają się choroby psychiczne. Nerwica, albo inne problemy dziecka świadczą o tym, co się naprawdę dzieje w domu.

Oj, nieładnie się wypierać! Nieładnie udawać, że wszystko jest w porządku! No, może i ładnie, ale na pewno to jest szkodliwe dla tego, kto się wypiera. Kilka razy ludzie wpierali mi, że w ich domach nikt nigdy nie miał żadnych zaburzeń psychicznych. Kiedy jednak poznawałem rodzinę, okazywało się, że ci "zdrowi" wcześniej zaliczali kliniki psychiatryczne.

Czarni magowie (i czarownice) charakteryzują się zazwyczaj paskudnie niską samooceną (niewiarą w siebie, nieciekawym życiem wewnętrznym i zewnętrznym), ponieważ podtrzymując negatywne myśli w swoim umyśle, które potem mają być rzucane na innych, sami padają ich ofiarami! Tylko elita magów może mieć nieco wyższą samoocenę, ale jakże przy tym zakłamaną, pozorowaną. Czarny mag (czarownica) podtrzymuje w swoim umyśle także negatywne wyobrażenia, które przesłaniają mu świat, dlatego może widzieć same negatywy w swoim otoczeniu. Czasami są to straszne rzeczy, gorsze niż z najgorszego horroru - dlatego trzeba chlać, aby uciec od tych koszmarów. I koło się zamyka, ponieważ człowiek, który pije, odnawia intencje magiczne (i nie tylko magiczne). Człowiek-mag, ma silnie rozwinięty mechanizm zrzucania winy na wszystkich wokół (jest to chyba nawet zrzucanie swojej karmy na innych! Na pewno mag posiada specyficzny mechanizm "oczyszczania się" - zrzucanie wszelkich świństw energetycznych na innych!!!). I nigdy nie przyzna się do błędu, ponieważ nie może okazać swojej słabości. Stąd też nie może okazywać uczuć, ponieważ boi się ataku, a nieufność w stosunku do każdego, nawet do swojej rodziny (tym bardziej?), jest jego normalną cechą. Każde jego słowo jest atakiem, jest niszczące - wymierzone właśnie w samoocenę innych, aby ich osłabić, sprowadzić do parteru. Mag ma także silnie rozwiniętą potrzebę konkurowania (walki!) z innymi i udowadniania swojej wartości w przeróżnych wymyślnych dziedzinach (w takich, w jakich nikt jeszcze z nim nie wygrał).

Rodzic-mag narzucający poczucie winy, wmawia często swoim dzieciom, że to przez nich, że to ich wina to pomieszanie w umyśle i ból! A przecież, to "wina" samego rodzica, który podtrzymuje w swoim umyśle te wszystkie świństwa.
Fajnie, czujesz się rozgrzeszony, masz już "kozła ofiarnego", więc możesz się poczuć trochę lepiej. Ale czy naprawdę o to chodzi?
Pamiętaj, że niedaleko pada jabłko od jabłoni! Właśnie, to nie ty masz sądzić innych. Ty masz do przerobienia swoją karmę. Gdyby nie twoje intencje, by odnowić sobie praktyki magiczne (choćby tylko w drobnym zakresie "wykończenia" konkurencji, miałbyś o wiele lepszych rodziców, którzy by tobą nie manipulowali, którzy by z tobą nie walczyli. Ale przecież ty chciałeś poznać wszystkie ich sztuczki, by w końcu obrócić się przeciw nim! Inaczej nie poświęciłbyś się aż tak.

No właśnie, rodząc się w rodzinach magów dzieci mają ciekawe intencje: "przyczaję się, nauczę się od nich wszystkiego, przejmę ich JAKZE CENNE inicjacje, a potem udowodnię, że to JA jestem górą!".

Przy uwalnianiu się od wpływów magicznych, potrzeba:
- podnieść samoocenę (niezależnie od tego, co się dzieje w domu, niezależnie od tego co ci było wmawiane!),
- wyrobić w sobie (odnowić - odkryć) niewinność,
- wyrobić w sobie chęć do życia i radość z prostych, małych rzeczy, a przede wszystkim
- poddać się Bogu (módl się, nawet jeśli nie czujesz Boga, ponieważ tak właśnie działa czarna magia - odcina od Boga, byś czuł się zagubiony, słaby, bezsilny!).
- poczuć się bezpiecznie (przyjąć bożą opiekę i ochronę nad sobą).

Odtąd nie musisz już walczyć, nie musisz nikogo pokonywać. Wystarczy, że pokonasz swą niską samoocenę, że przekonasz się: "Jestem wystarczająco dobry, niezależny, wolny."
Ach! Pamiętaj jeszcze, że kiedy podejmiesz wyzwanie maga (dasz się sprowokować do walki), nawet jeśli jest to rodzic, to aby z nim wygrać, musisz zastosować jego broń - magię, a po drugie musisz się zniżyć do jego dennego poziomu. I o to mu właśnie chodzi! Nie daj się. Żeby wygrać z magiem, trzeba odnowić magię, a wtedy paskudnie spada samoocena, a już samo odnowienie magii nie jest miłe. Lepiej zająć się czymś atrakcyjniejszym, niż takim dnem duchowym, jakie prezentuje inny czarny mag!
Pamiętaj też, że tylko taki człowiek, który ma moc magii, jest podatny na działanie magii. Dlatego warto sobie oczyścić intencje dotyczące magii, oraz zrobić kilka dobrych sesji regresingowych.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
coś o modlitwie=), Ruch Światło i Życie, szkoła modlitwy
Poranna modlitwa-JL, światłość Boga
modlitwy, Ruch Światło i Życie, szkoła modlitwy
Modlitwa o oczyszczenie intencji
Modlitwa o oczyszczenie serca i o prawdziwą mądrość
Uwielbienie-modlitwa chwały, Ruch Światło i Życie, szkoła modlitwy
MODLITWY I SEKRETY DUSZ CZYŚCOWYCH (oczyszczające nasze drzewo genealogiczne i ratujące dusze czyśco
Śpiewnik Wspólnotowy Grupa modlitewna Odnowy w Duchu Świętym Światło compressed
Rozważania różańcowe (ZNAJDZ CZAS NA MODLITWE), rozważania dla młodzieży-tajemnice światła i chwaleb
Modlitwa Egzorcyzm oczyszczajaca drzewo genealogiczne(1)
Metody rozważania Słowa Bożego, Ruch Światło i Życie, szkoła modlitwy
MOŻNA SIĘ MODLIĆ CZĘSTO I GORĄCO, Ruch Światło i Życie, szkoła modlitwy
Teksty do adoracji (ZNAJDZ CZAS NA MODLITWE), MAM BYĆ SOLĄ ZIEMI I ŚWIATŁEM ŚWIATA-Adoracja, MAM BYĆ
Jak przeżywać adorację, Ruch Światło i Życie, szkoła modlitwy
Wartość milczenia, Ruch Światło i Życie, szkoła modlitwy
SPECYFIKA MODLITWY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ, Ruch Światło i Życie, szkoła modlitwy
Modlitwa harmonijną funkcją człowieka, Ruch Światło i Życie, szkoła modlitwy
Istnieją różne metody odprawiania adoracji Najświętszego Sakramentu, Ruch Światło i Życie, szkoła mo
07 Modlitwa wieków Radośc światłości

więcej podobnych podstron