W jednej ze szkół ksiądz opowiedział na lekcji religii historię wniebowstąpienia Pana Jezusa, której i wy przed chwilą wysłuchaliście. Potem zaś zapytał:
- Które z was chciałoby pójść do nieba?
Podniósł się las rąk. Księdzu wydawało się, że wszyscy, chłopcy i dziewczynki, zrobili to z radością. Przyjrzawszy się jednak dokładniej zauważył, że mały Jasio ma opuszczone ręce.
- A ty Jasiu nie chcesz pójść do nieba? - zdziwił się ksiądz.
- Nawet bardzo - padła odpowiedź. - Ale obiecałem mamie, że zaraz po lekcjach wrócę do domu.
Był to dobry, posłuszny chłopiec. Myślał jednak jeszcze bardzo po dziecinnemu. Wyobrażał sobie, że zaraz po lekcji ksiądz weźmie wszystkich jego kolegów i koleżanki i całą klasą pójdą do nieba. Ksiądz zapuka do bramy i na pytanie św. Piotra: "Kto tam?" odpowie: "To ja, ksiądz, z całą moją klasą". Święty Piotr wówczas otworzy bramę i wszystkich wpuści do nieba. Małe dzieci mają czasem takie wyobrażenia.
Wy z pewnością rozumiecie, że do nieba nie można dostać się tak szybko ani tak łatwo. Tak szybko nie można, albowiem Pan Jezus chce, byście najpierw skończyły szkołę, dorośli, znaleźli pracę, założyli rodzinę i dopiero po 70 albo 80 latach zechce was przyjąć do siebie.
Nie tak łatwo więc dostać się do nieba, jak wydawało się małemu Jasiowi. Najpierw trzeba się dobrze napracować i zasłużyć sobie na przebywanie z Panem Jezusem.
Ksiądz, kończąc lekcję, powiedział do Janka: Jeszcze nie prędko dostaniesz się do nieba. Ale codziennie możesz trochę się zbliżyć, zrobić kilka kroków. Dziś, idąc do domu, idziesz w kierunku nieba, bo słuchasz mamy. Gdybyś zamiast do domu poszedł do pa ku, wbrew rozkazowi mamy, to oddalałbyś się od nieba
Ks. J. S. K. Ewangelia w życiu dziecka Rok A Wyd. Księży Marianów Warszawa 1986