DLACZEGO PŁACZESZ?
Pan Kazimierz miał syna. Tylko jednego. Ciężko było w domu, a na dodatek jego syn musiał iść na wojnę. Jego jedyny, kochany syn! Nazywał się Emil. Pewnego dnia ojciec otrzymał z frontu list. Było w nim napisane, że Emil zginął w akcji dwudziestego września i że był wspaniałym, odważnym żołnierzem. Pan Kazimierz przez noc prawie osiwiał. Chodził jak nieprzytomny i nie mógł spać. Ciągle widział Emila.
Trzymał list na szafce i każdego dnia próbował go czytać, ale odkładał. Nie mógł zrozumieć, dlaczego jego syn musiał zginąć. Dał nawet na Mszę świętą za syna. Ksiądz proboszcz odprawił Mszę i pan Kazimierz poczuł się troszkę lepiej.
Trzy tygodnie tak żył, ale nieoczekiwanie przyszedł drugi list z frontu. Zawierał fantastyczną wiadomość! Jego syn wcale nie zginął! Był ranny i został na polu bitwy między umarłymi. Następnego ranka doszedł do siebie i czołgając się prawie pięć kilometrów do swoich, ciągnął ze sobą rannego oficera. Został awansowany i nagrodzony medalem za odwagę. Dowódca pisał, że Emil jest w szpitalu i za miesiąc przyjedzie do domu. Czy sobie wyobrażacie, co się działo z panem Kazimierzem? Wszystkich spotkanych na drodze zatrzymywał, obszedł wszystkich znajomych i pokazywał im depeszę. Każ-
Promyk Jutrzenki 4/98 s. 6