BŁOGOSŁAWIONA HIACYNTA MARTO (13) - Początki Choroby
Dział w Promyku Jutrzenki "Dziecięca Krucjata Niepokalanej"
W październiku 1918 r. Hiacynta zachorowała na zapalenie płuc. Osłabiona chorobą powiedziała do Łucji: - Tak bardzo boli mnie głowa i tak mi się chce pić, ale nie będę piła, aby móc cierpieć za grzeszników. Pewnego dnia Łucja idąc do szkoły wstąpiła do chorej kuzynki. Hiacynta poleciła jej, by weszła do kościoła, który mijało się w drodze do szkoły i powiedziała Panu Jezusowi ukrytemu w Najświętszym Sakramencie, że Go lubi i bardzo Go kocha. Innym razem poprosiła: - Powiedz Jezusowi, że Mu posyłam wiele miłych pozdrowień. W czasie choroby Franciszka, gdy Łucja najpierw przychodziła do jej pokoju, mówiła jej, aby poszła odwiedzić Franciszka, a ona zostanie sama, aby ponieść ofiarę. Któregoś dnia mama Hiacynty przyniosła filiżankę mleka i kazała jej wypić. - Nie chcę, mamo - odpowiedziała i odsunęła ręką filiżankę. Mama jednak nalegała, aby ta się napiła, bo nic nie jadła. W końcu wyszła mówiąc do siebie: - Nie wiem, jak mam ją zmusić do zjedzenia czegokolwiek, przy takim braku apetytu! Łucja, będąc świadkiem tego zdarzenia, upomniała Hiacyntę: - Dlaczego nie jesteś posłuszna mamie i nie złożysz tej ofiary Panu Jezusowi? Gdy tylko Hiacynta to usłyszała, głęboko się zamyśliła i rozpłakała. Łucja otarła jej łzy, a ta ze wstydem wyznała: - Nie przyszło mi to do głowy… Zaraz zawołała mamę i poprosiła o przebaczenie, oznajmiając, że zje wszystko, cokolwiek dostanie. Gdy mama przyniosła jej mleko, wypiła je nie okazując wstrętu. Potem powiedziała do Łucji: - Żebyś ty wiedziała, ile mnie kosztowało wypicie tego mleka… Innym razem mama przyniosła jej wraz z mlekiem przepiękną wiązkę winogron, mówiąc: - Jeśli nie chcesz mleka, to zjedz winogrona. Hiacynta odpowiedziała: - Nie, moja mamo, nie chcę winogron, zabierz je. Daj mi raczej mleka, wypiję je. Mama Hiacynty była przekonana, że niechęć do mleka u córeczki zanikła i już je lubi. Ta jednak wyznała Łucji: - Za każdym razem jest mi coraz trudniej pić mleko czy rosół, ale nic nie mówię. Przyjmuję wszystko z miłości do Pana Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi, naszej Niebieskiej Matki. Łucja zapytała kiedyś, czy czuje się lepiej? - Wiesz dobrze, że nie - odpowiedziała i dodała: - Mam takie bóle w piersiach, ale nic nie mówię mojej matce. Chcę cierpieć dla Pana Jezusa na zadośćuczynienie za grzechy popełnione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi, za Ojca świętego i za nawrócenie grzeszników. Innym razem powiedziała Łucji, że udało jej się złożyć w nocy i w ciągu dnia wiele ofiar, między innymi ofiarowała w nocy silne bóle i nie skarżyła się. Pewnego ranka, gdy Łucja odwiedziła swoją chorą towarzyszkę, ta była bardzo zmieniona na twarzy. - Czujesz się gorzej? - zapytała z troską. - Tej nocy miałam silne bóle i chciałam złożyć ofiarę Panu Jezusowi. Nie przewracałam się więc w łóżku i dlatego nie spałam. Zwierzyła się też: - Gdy jestem sama, wychodzę z łóżka, aby zmówić modlitwę Anioła. Ale teraz nie jestem już w stanie chylić głowy do ziemi, bo upadam. Modlę się jedynie na klęczkach. O tym zmartwieniu kuzynki Łucja powiedziała księdzu proboszczowi, a ten zakazał Hiacyncie wstawania z łóżka. Słysząc to Hiacynta wyraziła wątpliwość, czy Pan Jezus będzie z tego zadowolony. Łucja uspokoiła ją, że Pan Jezus chce, abyśmy robili to, co ksiądz proboszcz nam każe. - Dobrze, nie będę już wstawała - odpowiedziała. Łucja, jak tylko miała czas, szła na miejsce objawień i stamtąd przynosiła kwiaty chorej kuzynce, która tak bardzo je lubiła. Pewnego razu wzięła od niej kwiaty ze łzami, mówiąc: - Nigdy tam już nie pójdę, ani do Valinhos, ani do Cova da Iria! A tak chciałabym! - Ale co ci tak na tym zależy? Jeżeli pójdziesz do nieba, zobaczysz Pana Jezusa i Matkę Najświętszą. - Tak, to prawda! - odpowiedziała z zadowoleniem Hiacynta. Pewnego razu poprosiła Łucję: - Przechowaj mi mój powróz, którym byłam przepasana dla umartwienia, bo obawiam się, że moja mama może go zobaczyć. Jeżeli mi się polepszy, to znów chcę go używać. Powróz miał trzy węzły i był splamiony krwią.
oprac. o. Oskar