ELIZA ORZESZKOWA GLORIA VICTIS (1910) doc


ELIZA ORZESZKOWA - GLORIA VICTIS (rok 1863)

Polesie litewskie. Wiatr, który latając po świecie zbiera o nim wiadomości. Żył po to, by zbierać ziemskie dzieje i potem je roznosić po świecie. Żaden pagórek ani żadne miasto nie powstrzymają go. Napotyka na swej drodze las, które szepcze o tajemnicy i zaczyna z nim rozmawiać o wzgórzu z krzyżem- las opowiada, że to mogiła. To mogiła bohaterów bezimiennych, którzy pomarli młodo i w mękach. Wiatr czuje, iż ziemia wydaje z siebie zapach krwi. Okoliczna przyroda jest strażnikiem tego miejsca- róża rzuca tu swoje płatki, dzwonki liliowe wygrywają marsz żałobny. Opowiadają wiatrowi tę ponura historię (stary dąb zaczyna): przybyła na to pole grupa młodych ludzi i rozbiła tu obóz. Mieli czworokątne amarantowe czapki. Ich wodzem był Romuald Traugutt. To święty człowiek, bo opuścił dom i spokój, aby walczyć w imię narodu. Poświęcił własne życie, ale nie leży tu- tylko gdzieś daleko. Jego głos przypominał głos Leonidasa- ale Traugutt nie może mieć pewności, że jego ofiara nie pójdzie na marne. Wszyscy, którzy przybyli tu w maju byli dobrowolnymi ofiarami wysokich ołtarzy. Byli mimo to bardzo szczęśliwi. Jazdą dowodził Jagmin- młodzieniec o sylwetce Herkulesa i twarzy Scypiona. Jego serdecznym przyjacielem był Marcyś Tarłowski- wątły, drobny i nieśmiały. Mimo skromnej postury- miał wielki umysł i duszę. Przyjechał do okolicznego miasta ze swoją siostrą Anielą. Byli sierotami i bardzo się kochali. Wkrótce obok nich pojawił się silny przywódca jazdy- połączyła ich przyjaźń i miłość. To on przyniósł wieść o gromadzeniu oddziału partyzanckiego- mimo ogromnego żalu, Anielka nie wzbrania bratu udziału w powstaniu. Prosi Jagmina o opiekę nad bratem. Teraz opowiada świerk- widział walki powstańców, bo jest najwyższy w lesie. Powracali uznojeni, a po zwycięstwach ich twarze rozjaśniała radość. Przy ognisku opowiadali i modlili się. Jednego razu kazał wódz uformować szereg, wywołał Tarłowskiego. Okazało się, ze w trakcie walki Maryś uratował życie Trauguttowi- za co w obliczu całego oddziału mu podziękował. Uratowana została klamra łącząca oddział, bo to przecież osoba dowódcy jednoczy przy sobie ludzi. Radości tej nie umiał podzielać Marcyś- rozmyślał o tym, że nie jest stworzony do bojów. Szumi brzoza- znała dobrze myśli powstańca. Jego uwagę zaprzątały nie walki, ale miłość do natury. Gdy inni po walce rozmawiali- on spacerował po lesie, szukając roślin i owadów. Towarzysze z oddziały byli nim bardzo zaciekawieni. Często widać było barczyste postacie pochylone nad Marcysiem, który cicho coś tłumaczył. Nocą rozmawiał z Jagminem o tym, co ich tu przywiodło. Jagmin rozmyślał też o Anielce. Myśli ich zaprzątały marzenia o pogodnej przyszłości i bezpiecznej ojczyźnie, ale rozumieją, ze to walka jest teraz ich obowiązkiem. Zaszumiał dąb- nadszedł straszny dzień. Przybył posłaniec od dalekich straży. Zarządzono naradę. Wojska nieprzyjaciela okrążają las i wkrótce tu dotrą. Przewaga wroga była ogromna. Traugutt zagrzewa gorącymi słowami żołnierzy do walki. Rozpoczęto przygotowania. Odjeżdżający posłaniec wręcza Tarłowskiemu list od siostry. To mała, drobna karteczka, zwinięta tak, by w razie niebezpieczeństwa można ją połknąć. Nie zdążył jej jednak nawet przeczytać- bo oddział już wyruszył Schował list na piersi. Powstańcy ukryci za drzewami czekali na wroga. Nadciągał nieprzyjaciel. Upływały godziny- krąg wroga zacieśniał się. Padały kolejne trupy. Upada ranny Tarłowski, który zaciekle strzelał do wroga. Ugodzony pociskiem w ramię- wypuszcza broń. Obrona stawała się coraz trudniejsza. Wydawało się, iż to piekło rozpętało się na ziemi. Nagle zza lasu wypadł konny oddział wroga i kierował się wprost na szpital polowy, w którym leżał Marcyś. Na ratunek ruszył oddział Jagmina. Przybyli jednak za późno- rozwalona ściana namiotu ukazywała pokrwawione ciała pokryte ranami. Ciało małego Tarłowskiego ostrza pik uniosły ku górze. Umierający Marcyś poznał przyjaciela i szybkim ruchem rzucił przedmiot, który Jagmin miał przekazać siostrze. Była to ociekająca krwią chusta. W tym samym momencie runął koń Jagmina, ugodzony kulą i dowódca zniknął wśród kurzu i wrzawy. Dąb kończy opowieść- na bezimiennej mogile wiatr zapłakał. Cichym głosem zapytał o mały krzyżyk. Opowiedziały mu o nim dzwonki liliowe. Po wielu latach na opuszczoną mogiłę przyszła drobna kobieta. Na jej twarzy widać było upływ czasu. Oczy miała wypełnione samotnością. Długo leżała na mogile, a potem zostawiła mały krzyżyk, który ze sobą przyniosła. Nie wróciła już nigdy więcej. Płynęły lata, a na mogiłę przybywały tylko zwierzęta i przyroda. Dwie rzeczy były niezmienne- zawsze stała tu samotność i ciągle płynął nieśmiertelny strumień czasu szemrząc: „Vae victis”. Wiatr już nie płakał- rozciągnął się ponad wierzchołkami drzew i krzyknął na cały głos: „gloria victis”. I krzyczał to lecąc nad kolejnymi miastami i lasami. Prędki wiatr oddalał się od bezimiennej mogiły i niósł w przestrzeń, czas, pamięć, serca i przyszłość okrzyk: „gloria victis”.

2



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Eliza Orzeszkowa Gloria victis
Eliza Orzeszkowa Gloria Victis
Eliza Orzeszkowa Gloria victis
10 Eliza Orzeszkowa Gloria victis
Eliza Orzeszkowa Gloria Victis
Eliza Orzeszkowa Gloria victis
NOWELA Eliza Orzeszkowa Gloria victis
Eliza Orzeszkowa Gloria victis
Eliza Orzeszkowa – Gloria victis
Eliza Orzeszkowa Gloria victis
ELIZA ORZESZKOWA MEIR EZOFOWICZ (1878) doc
Orzeszkowa Gloria victis
Streszczenia lektur, Gloria victis, Gloria victis - Eliza Orzeszkowa
gloria victis eliza orzeszkowa 2
Orzeszkowa Eliza Gloria victis
Gloria victis Eliza Orzeszkowa
Gloria Victis Eliza Orzeszkowa

więcej podobnych podstron