MARIA STRESZCZENIE
Przez puste stepy, rozciągające się na Ukrainie pędzi konno niczym strzała młody, zwinny kozak. W tej podróży towarzyszy mu milczenie rozległych pół i smutne wycie wiatru, które zdaje się unosić nad ziemią westchnienia zmarłych.
Tymczasem w zamku zamożnego Wojewody trwa wspaniała, bogata uczta, wydana z okazji pogodzenia się gospodarza z synem Wacławem, który potajemnie poślubił córkę Miecznika - Marię.
Pod ciężarem wykwintnych potraw uginają się stoły. Ludzie wznoszą toasty, wiwatują bez opamiętania na cześć młodej pary i szczodrego ojca, który zwraca się do syna z czułością i miłością
. Tylko wnikliwi obserwatorzy dostrzegają dziwną radość, migoczącą w dzikim spojrzeniu Wojewody.
Okazuje się, że serce gospodarza jest nieczyste. Gdy wszyscy rozeszli się do komnat, zmęczeni biesiadą, on zaczyna rozmyślać. W jego wnętrzu toczy się walka. Ciężko wzdycha, spacerując po obszernej komnacie. W pewnej chwili napadają go duszności. Gdy otwiera okno, spogląda na liczne oddziały swojego wojska, które szykują się do zbliżającej wyprawy wojennej. Zjawy, nękające sumienie Wojewody odpędza dopiero poranek.
Na czele rycerstwa jedzie młodzieniec Wacław. Jego twarz rozświetla uśmiech. Prowadzi oddział przez puste, ciche pola, aż nikną z oczu.
Pod starymi lipami smutny Miecznik towarzyszy w tragicznych momentach życia swej pięknej, acz pogrążonej w żałobie córce Marii. Dziewczyna żali się rodzicowi na swój los. Kiedyś była szczęśliwa, miała cudownego męża i jasną przyszłość. Ale niestety została rozdzielona z ukochanym. Miecznik wyznaje, że gdyby akurat nie brał udziału w wojnach szwedzkich, nigdy nie zgodziłby się na ślub
córki z człowiekiem, którego ojciec teraz stara się w Rzymie o unieważnienie świętego sakramentu. Pyta:
I cóż zastałem po powrocie do domu? Żonę w grobie, a córkę tonącą we łzach. |
Nagle do domu Miecznika przybywa posłaniec z listem od Wojewody, który prosi, aby dawne urazy odeszły w zapomnienie oraz zaprasza w odwiedziny synową. Zaznacza dalej, że jego potomek nie jest wart tak zacnej żony, dlatego wysłał go do walki przeciw grasującym w okolicach Tatarom, by tym czynem udowodnił, że męstwo i odwaga nie są mu obce. Wojewoda zapewnił Marię, że jeszcze tego dnia dołączy do niej Wacław.
Przeczytawszy list, Maria chce się od razu przygotować na powrót męża. Zamierza włożyć nową suknię, upiąć włosy, nie zważa na ostrzeżenia Miecznika, który podejrzewa, że jakieś Wojewoda stroi matactwa. Nagle u wrót domu ojca Marii pojawiają się rycerze.
Wacław i Maria nie mogą ukryć szczęścia, jakie wypełniło ich serca po ponownym połączeniu. Radość mąci jedynie nadchodząca konieczność rozstania. Miecznik nakazuje służbie wystawić najlepsze jedzenie i trunki na powitanie ukochanego zięcia. Oferuje też pomoc w pokonaniu Tatarów i roztacza wizję wspólnej uczty po powrocie. W końcu zostawia młodych samych zaznaczając, że gdy odezwą się trąby, należy natychmiast dosiąść koni.
Przyjrzawszy się opuchniętej od łez twarzy Marii, Wacław zapewnia, że mimo oporu ojca i tak zamierzał się z nią połączyć, choćby przez krew i płomienie. Wyznał, że gdy ojciec oświadczył, że zgadza się na związek syna z córką Miecznika, on obiecał sobie, że będzie służył żonie i obronie kraju. Gdy pyta, czy uczucie Marii jest nadal tak mocne, jak wcześniej, czy kocha go tak samo, ona odpowiada bez wahania: więcej niż kochać wolno i niż mogą siły.
Spotkanie przerywa dźwięk trąb. Wacław przyciska do ust białą rękę żony i szybko odchodzi do Miecznika, który wita go radośnie na myśl o walce ze znienawidzonymi Tatarami. Uzbrojenie kozacy wyruszają przed siebie. Po chwili znikają za pagórkiem.
Po odjeździe ojca i męża Maria modli się do Boga. Nie potrafi ukryć smutku i tęsknoty za nieobecnymi. Ma wrażenie, że właśnie w tej chwili jej szczęście znikło i już nigdy nie wróci.
Z młodym pacholęciem, uskarżającym się na biedę rozmawia przed domem pracodawcy sługa Miecznika, gdy oto zbliżają się do nich niespodziewanie różnokolorowe, krzyczące maski, śpiewające piosenkę rozpoczynającą się słowami:
Ach na tym świecie, śmierć wszystko zmiecie, |
Maski parami wchodzą do domu Miecznika, by w środku skupić się na naradzie nad jakąś istotną kwestią.
W tym czasie gospodarz wraz z zięciem podążają na starcie z Tatarami. Wacław nie cieszy się z nadchodzącej walki, ponieważ nękają go dziwne przeczucia nadciągającej tragedii. Przed sobą widzi cały czas twarz Marii, ale nie uśmiechniętą, lecz… zalaną łzami. Jakiś głos powtarza mu, że zamiast sławy zdobędzie trumnę. Słyszy płacz, jęki, krzyki, dźwięki rozpaczy.
W pewnej chwili Wacław spostrzega z oddali, jak Tatarzy rabują wieś, palą domy i mordują mieszkańców. Wówczas bez namysłu rzuca się na wrogów. W ślad za dowódcą idą jego wierni żołnierze.
Bitwa toczy się zaciekle. Choć Wacław i jego rycerze odznaczają się odwagą i walecznością, z pewnością zginęliby po kilku minutach, ponieważ Tatarzy mają sporą przewagę liczebną, której nie można pokonać zaciętością lub nadrobić męstwem. Gdyby nie Miecznik, który z polskim hufcem ruszył mu z odsieczą, wybiegając z pobliskiego lasu Wacław zginąłby. Starzec przybywa w samą porę. Odcina chanowi głowę i tym samym zaznacza przewagę Polaków, z piersi których wydziera się okrzyk zwycięstwa.
Pod lasem odpoczywa dumny i zadowolony Miecznik. Nie może pojąć, czemu zięć, którego nazywa już synem, nie podziela jego radości, lecz jest smutny i dziwnie zamyślony. Udaje mu się namówić ponurego Wacława, by powrócił do żony. On dołączy do nich o świcie, gdy już dopilnuje wszystkiego na polu walki.
Wacław żegna się z teściem. Powoli wraca mu dobry nastrój. Na szybkim rumaku przybywa do zamku Miecznika. Sił w podróży dostarcza mu wspomnienie pięknej Marii i świadomość, że dziewczyna nie zasłużyła na los, jaki zgotował im jego ojciec. Wacław na koniu przypomina bardziej upiora, niż rycerza.
U wrót domu Miecznika nie ma nikogo. Nikt też nie odpowiada na kołatanie zmęczonego rycerza. Wszędzie panuje cisza i roztacza się ciemność.
Sprytny Wacław dostaje się do wnętrze zamku przez otwarte okno sypialnej komnaty. Tam widzi ciało martwej żony, osunięte na łożu.
Oszołomiony widokiem ciała Marii, otępiony bólem Wacław wybiega z zamku Miecznika. Poszukując wody, dostrzega schowane w krzakach pacholę, które opowiada mu przebieg okrutnej zbrodni. Okazuje się, że maski utopiły panią w stawie, a domownicy pobiegli w pogoń za nimi.
Zrozpaczony Wacław długo stoi przy zwłokach pięknej żony. Cały czas układa je, poprawia ubranie i włosy, jakby żyła. Jego spojrzenie zdaje się składać obietnicę, że wkrótce do niej dołączy. W jego rozpaczy zaczyna górować żądza zemsty. Wskakuje na konia i dobywa miecz. Towarzyszy mu siedzące z tyłu pacholę:
Lecz któż był ten człek mały z okiem zapłakanem? |
Czy Duchem jego losu? Aniołem? Szatanem? (…)
Nie wiem - objął rycerza i w cwał polecieli.
Z cerkwi ukraińskiej płyną dźwięki bijących dzwonów, ogłaszających pogrzeb Marii. Spieszą na niego wszyscy dobrzy ludzie.
Miecznik nie przypomina już tego walecznego, radosnego staruszka. W jego niemym spojrzeniu nie widać śladu łez, rozpaczy czy zemsty. Wydaje się, że połączył się z córką w niebie, opuściwszy już życie ziemskie.
Z domu wychodzi codziennie o tej samej porze. Pewnego dnia nie wrócił z przechadzki w nieznanym kierunku. Znaleziono go klęczącego przy dwóch mogiłach - córki i żony.
MARIA OPRACOWANIE
Bo w życiu choć ta jedność - ze rozkosz z cierpieniem,
Trud, nuda, wstyd i sława, kończą się - znużeniem.
(Maria, pieśń II).
Maria jest romantyczną powieścią poetycką. Antoni Malczewski napisał swe największe dzieło w 1825 roku, przenosząc tym samym europejski gatunek na rodzimy grunt. Zainspirowało go autentyczne wydarzenie, a mianowicie zbrodnia dokonana 13 lutego 1771 roku na Gertrudzie Komorowskiej - pierwszej żonie Szczęsnego Potockiego, późniejszego zdrajcy (targowiczanina). Zbrodnię tę zaplanował teść kobiety - wojewoda wołyński Franciszek Salezy Potocki. Nakazał porwać synową i siłą przywieźć do Krystynopola, gdzie rozpoczął starania o unieważnienie małżeństwa
syna. Dworzanie posłuchali polecenia. Zabrali ciężarną Gertrudę z domu bez żadnego okrycia (zdążyła tylko założyć spódniczkę) i ułożyli na saniach. Aby stłumić jej okrzyki, wszyscy uciskali ją poduszkami i w końcu udusili. Ciało ludzie Potockiego wrzucili do przerębli w zamarzniętym stawie.
Powieść poetycka nie jest jednak wiernym odwzorowaniem tej historii, lecz - jak postulowali twórcy wzorcowych utworów utrzymanych w gatunku (George Gordon Byron i Walter Scott) - luźnym nawiązaniem. Czas akcji usytuowano w XVII wieku, miejsce przeniesiono na Ukrainę, zmieniono imiona i nazwiska osób. Najbardziej istotną różnicą jest chyba jednak fakt, iż Wacław kochał Marię, a Szczęsny Gertrudy nie.
Cały poemat, liczący dwie pieśni, z których jedna jest przygotowaniem do głównej akcji, utrzymany jest w nastroju bajronowskiego pesymizmu, co objawia się już w dedykacji adresowanej do Juliana Niemcewicza. Malczewski zaznacza w niej, że dzieło tworzą obrazy ciemną farbą nakreślone:
Nie znajdziecie w moich wierszach tego powabu, który swoim nadawać umiecie; tęskne i jednostajne jak nasze pola i jak mój umysł, ciemną tylko farbą zakryślą Wam nie wykończone obrazy (…). |
Powieść poetycka spełnia też inne wymogi romantycznego gatunku. Pozbawienie akcji chronologii, fragmentaryczność i umieszczenie jej na tle pejzażu stepowego sprawiają, że historia Wacława i Marii wywołuje dreszczyk emocji. Poza tym Malczewski połączył w niej pierwiastki epickie z lirycznymi (tzw., synkretyzm), pochwalił rycerską postawę, przerywał tok akcji opisami i refleksjami na temat swego krytycznego stosunku do świata, by w końcu zakończyć obie pieśni refrenowym wersem:
I pusto - smutno - tęskno w bujnej Ukrainie!
Maria jest nie tylko opowieścią o pogwałceniu najpiękniejszych, szczerych uczuć łączących zakochanych
, lecz także jest poetyckim obrazem dawnej XVII-wiecznej Polski, w której szlachta była zdolna do poświęceń w imię dobra ojczyzny (np. Miecznik).
W utworze tragedia dotyka każdą z głównych postaci. Ginie piękna, wrażliwa i niewinna Maria, klęskę ponosi Miecznik - uczestnik walk polsko-szwedzkich, który po powrocie do domu z bitwy z Tatarami zastaje w nim martwą córkę, tragiczny rys ma także postać Wacława - przecież jest synem zbrodniarza, którego z racji wysokiej pozycji społecznej nie dosięgnie ramię sprawiedliwości.
Teresa Nowacka napisała w podsumowaniu problematyki Marii:
Na bohaterów poematu Malczewskiego czyha wciąż tajemniczy, nieubłagany los, czatując wszędzie - w chmurach, na stepie, w drugim człowieku jako potężna, destruktywna siła, pilnująca, aby na świecie triumfowała niesprawiedliwość, zło i okrucieństwo. |
Parafrazą utworu jest poemat Wacław Juliusza Słowackiego. Maria tłumaczona była do tej pory na języki: angielski, białoruski, czeski, esperanto, francuski, łotewski, niemiecki, rosyjski, serbsko-chorwacki, włoski, ukraiński.