PRAWDZIWE OBLICZE ŚWIĘTEGO
- Mogę zobaczyć?
Mama pochyliła się nad Justynką.
- Tak. Właśnie skończyłam kolorowankę, którą dostaliśmy od siostry na lekcji religii. To są różni święci. Poznajesz ich, mamusiu?
- Chyba tak. To jest święty Franciszek, święta Teresa, a to...
- To polski święty, Stanisław Kostka - podpowiedziała Justynka chowając kolorowe kredki.
- Mieli szczęście - westchnęła. - Zostali świętymi.
Nie to, co my, zwyczajni ludzie. - Oni również byli zwyczajni, Justynko.
- Siostra też tak nam mówiła, ale ja nie bardzo w to wierzę. Bo zobacz, mamusiu, ja też chcę być dobra i grzeczna, ale ciągle mi się to nie udaje. Albo pokłócę się z Grzesiem, albo nie słucham pani w przedszkolu, albo...
- ...albo grymasisz przy obiedzie - uśmiechnęła się mama. - Ale czy myślisz, że świętym wszystko się udawało? Oni też popełniali różne błędy, ale byli bardzo wytrwali.
- A co to znaczy, że byli wytrwali?
- Przypomnij sobie, jak uczyłaś się grać na flecie.
- Tak, pamiętam. Uczyłam się długo i ciągle mi nie wychodziło.
- Ale byłaś wytrwała. Nie dałaś za wygraną, nie zniechęciłaś się i...
- I udało się.
- Tak, zrobiłaś mi na imieniny wspaniałą niespodziankę i zagrałaś dla mnie piosenkę.
- Bardzo chciałam zrobić coś specjalnie dla ciebie, mamusiu.
- A dlaczego?
Justynka spojrzała na mamę.
- Bo cię kocham.
- No właśnie. To jest tajemnica wytrwałości świętych. Oni kochali Pana Jezusa.
Justynka chwilę się zamyśliła, a potem powiedziała wolno:
- Gdybym cię mniej kochała, mamusiu, to pewnie by mi nie zależało aż tak bardzo na tym, by zagrać jak najlepiej... Jeśli więc będę mało kochać Pana Jezusa, nie będzie mi bardzo zależało na tym, aby być świętą i wtedy będę taką... małą świętą.
- A jeśli będziesz Go kochać bardziej, będziesz większą świętą - dokończyła mama.