Prof. Mieczysław Gogacz jest jednym z najwybitniejszych współczesnych tomistów (kontynuatorów filozofii św. Tomasza z Akwinu) i angelologów (naukowców zajmujących się aniołami). Osiemdziesięcioletni emerytowany wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i Akademii Teologii Katolickiej (później Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego) jest wielkim czcicielem św. Michała Archanioła, a w kilku przypadkach osobiście doświadczył anielskiej pomocy.
Aniołami zainteresował się już w wieku 10 lat, kiedy był uczniem szkoły podstawowej w Oborach k. Rypina, gdzie znajdował się klasztor Karmelitów trzewiczkowych. Wpadł mu wówczas w ręce wydawany w Poznaniu tygodnik katolicki. Dowiedział się z niego o roli św. Michała Archanioła w historii zbawienia i przeczytał interesującą legendę o tym, jak anioł przepędził szatana. - Pędził go aż do Egiptu, gdzie go dopadł i zbił. Bardzo mnie to poruszyło. Było to takie chłopięce - w taki przecież sposób chłopcy rozstrzygają swoje podwórkowe spory - śmieje się prof. Gogacz.
Wkrótce młody chłopiec nauczył się nazw chórów anielskich, ich roli i imion archaniołów. Wiedza ta zaprocentowała w liceum w Płocku. Licealiści zobowiązani byli wówczas do przygotowywania pisemnych wypracowań. - Napisałem o aniołach i cała klasa ze zdumieniem przyjęła moją pracę. Jeden z kolegów zwrócił mi wtedy uwagę, że tematem pracy miał być żywot świętego. "A gdzie się urodził twój święty?" - zapytał, chcąc mnie wyśmiać. "To jest przecież anioł" - odpowiedziałem i wygłosiłem wtedy do całej klasy mowę o aniołach. Wszyscy słuchali mnie ze zdumieniem.
Anielskich tematów nie zarzucił także później, gdy był już wykładowcą na KUL i ATK. Często głosił wykłady o aniołach w kościołach i szkołach warszawskich, w Częstochowie i w wielu innych miejscowościach Polski. Aniołom poświęcił także kilka prac naukowych.
Pewnego razu głosił wykład na spotkaniu zorganizowanym przez PAX, na które zaproszono również przedstawicieli innych wyznań. - Po wykładzie podszedł do mnie pewien rabin z Krakowa - opowiada prof. Gogacz. "Bardzo panu dziękuję za ten wykład o aniołach. Pierwszy raz w życiu dowiedziałem się o nich tak wiele, dotąd wiedziałem tylko, że istnieją" - stwierdził.
Anielskiej pomocy doświadczył w swoim życiu co najmniej dwa razy. - Jechałem kiedyś z kolegą z wykładu w Krakowie. Wracaliśmy do Warszawy. W okolicach Kielc nasz samochód przestał funkcjonować - opowiada prof. Gogacz. - Nie mieliśmy pojęcia, co się stało. Auto zatrzymało się i za nic w świecie nie chciało dalej ruszyć. Doszedłem wtedy do wniosku, że musimy poprosić o pomoc aniołów, bo sami nic nie zrobimy. Zaczęliśmy się modlić, wzywając na pomoc aniołów a głównie św. Michała Archanioła i... samochód ruszył. I tak modliliśmy się i jechaliśmy, a kiedy przestawaliśmy się modlić nasz samochód stawał. Stwierdziłem wówczas, że Pan Bóg i jego aniołowie czegoś od nas wymagają - wymagają nieustannej modlitwy, która jest naturą życia religijnego, bez której nasze życie jest puste. Kilkukrotnie chcieliśmy przerwać modlitwę. "Może wystarczy - mówiłem - bo czuję się już zmęczony, może trochę odpoczniemy". Z Kielc do Warszawy było bowiem dość daleko. Nic z tego. Kiedy przestawaliśmy się modlić samochód stawał. Dojechaliśmy do Raszyna - który leży już blisko Warszawy. Stwierdziłem, że znowu przestaniemy się modlić. Przestaliśmy - samochód stanął. I tak przez całą drogę musieliśmy się modlić.
Kolejny z przypadków związany jest z ojcem prof. Gogacza. - Ojciec był ciężko chory - opowiada prof. Gogacz. - Jego choroba polegała między innymi na tym, że zatrzymywał mu się oddech. Przywracaliśmy go, uciskając mu brzuch. Nie zawsze jednak słyszeliśmy, że przestaje oddychać, nie zawsze mogliśmy czuwać przy ojcu.
Pewnego razu usłyszałem, że ojciec ma atak. Prędko pobiegłem do pokoju, by przywrócić mu oddech. Uciskanie brzucha nie odniosło skutku i nie wiedziałem, co mam dalej robić. Nie mieliśmy też żadnych informacji lekarskich, co robić w takim przypadku. Poprosiłem wtedy mojego ulubionego św. Michała Archanioła, żeby coś zrobił. Po modlitwie oddech powrócił. Uważam, że stało się to dzięki św. Michałowi Archaniołowi, bo nie mieliśmy ani żadnej wiedzy medycznej, ani technicznej, co zrobić w takich warunkach. A św. Michał Archanioł zareagował niemal natychmiast. Anielska pomoc jest taka miła, delikatna i natychmiastowa, a w tym przypadku zdarzyła się w sytuacji, która im żadnej specjalnej chwały nie przyniosła, bo kto wie, że mój ojciec odzyskał oddech.
Niewidzialny? - rzeczywiście!
Ze wszystkich aniołów to właśnie św. Michała Archanioła prof. Gogacz otacza szczególną czcią. - Rzecz, która bardzo mnie u niego ujęła to to, że wciąż jest przy Matce Bożej. Jeśli Matka Boża chce pomóc jakiemuś człowiekowi, to św. Michał Archanioł od razu tam biegnie i pomaga. Jest wykonawcą życzeń Matki Bożej - stwierdza prof. Gogacz.
- W jednym z czasopism przeczytałem o interesującym dialogu, który toczył się pomiędzy małym chłopcem a jego mamą - mówi prof. Gogacz. "Mamo, a gdzie jest ten Anioł Stróż?" - zapytał mały chłopiec. "No jak to gdzie? Stoi przy tobie z prawej strony" - odpowiedziała mama. Chłopiec obejrzał się za siebie. "... Ale jest niewidzialny!" - widząc to skwapliwie dodała mama. "Rzeczywiście" - odparł chłopiec. Bardzo mi się ta jego odpowiedź spodobała - podkreśla prof. Gogacz.
"Powiązania aniołów z ludźmi ukazują pełną miłości troskę Boga o sprawy człowieka. Działania aniołów są dla nas zachętą, byśmy korzystali z dobroci i umiejętności aniołów. Mogą wspomagać nas w polemice filozoficznej i teologicznej, zająć się naszymi sprawami finansowymi, w chronieniu zdrowia, w znalezieniu odpowiedniej osoby do powiązania się z nią małżeństwem, w zrozumieniu prawdy o Wcieleniu i przeprowadzaniu pełnej elegancji rozmowy na tematy religijne. Zarazem uczą nas, że szansą człowieka jest powiązanie się miłością z Bogiem. Bez tej miłości nasze życie wypełnia grzech pychy, izolacja, samotność w piekle".
|