Odcinek 11
- Nic ci nie powiem! - powtórzył rozwścieczony Juan. - Przyszedłem dać ci w gębę i więcej mnie nie ujrzysz!
Brat Andrei wyszedł, trzaskając drzwiami. Miał zamiar szybko opuścić ten dom upiorów, jak go w myślach nazywał, zbiegł na dół, ale prawie wpadł na wracających z rodzinnej wycieczki Felipe, Vivianę i Sonyę. Zagrodzili mu drogę, a Felipe zapytał:
- Kim pan jest, u diabła?
- Cała zgraja potworów się zebrała, jak widzę! Proszę mnie wypuścić, Carlos Santa Maria już otrzymał to, na co zasłużył.
- To, na co zasłużył? A na cóż takiego zasłużył mój brat? - Felipe powinien zacząć się bać o Carlosa, w końcu obcy człowiek właśnie krzyczy, że coś zrobił z Carlosem Santa Maria, ale starszy z braci wcale się młodszym nie przejmował.
- Na pogardę! Wykrzyczałem mu w twarz całą krzywdę, jaką wyrządził mojej siostrze!
- Zaraz, zaraz! - Felipe złapał Juana za ramię. - Kim jest pańska siostra?
- Następny niedomyślny! Pański braciszek wyrzucił Andreę, która na domiar złego szaleńczo się w nim zakochała - tu akurat Juan trochę przesadził, ale prawdą było to, że miłość do Carlosa rosła w Andrei z każdą chwilą.
- Już rozumiem...Mówiła mi kiedyś o panu. Niech pan siada, porozmawiamy.
- Nie będę z nikim rozmawiał! Wychodzę i...
Viviana wreszcie odzyskała głos:
- Wtargnął pan do naszego domu i mogłabym wezwać policję, ale zamiast tego coś panu zaproponuję. Opowie nam pan wszystko o tym, o czym przed chwilą pan wspomniał. Mój mąż zachował się podle i ma teraz wyrzuty sumienia. Proszę dać mu szansę.
- Żadnej szansy mu nie dam! To bydlę!
- Ejże, chłopcze, panuj nad nerwami - Felipe prawie zmusił go do usiądnięcia na krześle, rękę miał mocną. - O co chodzi z tą miłością i gdzie jest Andrea?
- Przy mnie, gdzie nic jej nie grozi! Załatwiłem jej posadę pokojówki w domu, gdzie i ja pracuję. Wyznała mi, że zakochała się w tym idiocie, ale ja nie pozwolę, by znów się z nim spotkała. Powiedziałem właśnie pańskiemu bratu o wszystkim, niech wie, jak ją skrzywdził, ale ona jest szczęśliwa w rezydencji Monteverde i...
- Czekaj! Nie pędź tak! Chcesz powiedzieć, że Andrea kocha Carlosa, on już o tym wie i wie też, że ona pracuje jako pokojówka u jego śmiertelnego wroga? - Felipe starał się ogarnąć nadmiar informacji.
- Nie, to nie tak. Nie wie, gdzie ona pracuje. Nie powiedziałem mu, choć mnie błagał. Reszta się zgadza.
- Błagał? - Viviana prawie wypluła to słowo. - A czy mówił, że też ją kocha?
- Nie. Tylko, że chce jej powiedzieć coś ważnego. Gdyby powiedział, że ją kocha, zabiłbym go za to kłamstwo! Jest żonaty z panią, poza tym wyrzucił moją siostrę na bruk i to niewinnie!
- Monteverde...Proszę, proszę - Felipe miał zamiar parsknąć śmiechem, ale się opanował. - Mam prośbę - przyprowadź ją tutaj, niech porozmawia z Carlosem.
- Nigdy w życiu! Żeby znowu ją skrzywdził?!
~ Kombinuj, Felipe, myśl, czy opłaca ci się doprowadzić do ich spotkania, myśl, Felipe, myśl - takie rozważania przebiegły teraz przez umysł starszego brata. Głośno zaś powiedział:
- Daj mu szansę. Jeśli kochasz siostrę, pozwól jej spotkać się z ukochanym jeszcze raz. Potem będzie żałować, że tego nie zrobiła, a tak będzie miała spokojne sumienie. Będzie ci za to wdzięczna. Upewni się, że Carlos jej nie chce, że przecież ma żonę, którą kocha i dzięki temu łatwiej będzie Andrei i o nim zapomnieć.
Juan jeszcze się wahał.
- Chyba ma pan rację...Ale co będzie, jeśli znowu ją zrani?
- Możesz przyjść razem z nią - rozłożył ręce Felipe. - Ale uwierz mi, tak będzie lepiej.
- Dobrze, przyprowadzę ją - zgodził się wreszcie Juan.
Kiedy brat Andrei wyszedł, Sonya zapytała:
- Wujku, nie rozumiem. Dlaczego tak ci zależało na przyjściu tej kobiety?
- Jeśli Carlos znów ją przyjmie, spróbujemy ponownie go zabić i potem będzie doskonały motyw - powiemy, że zorientowała się, że on nigdy nie zostawi twojej mamy i dlatego go zabiła.
- A jeśli ojciec zakocha się w tej...dziwce?
- A kto się o tym dowie? Wtedy zrobimy tak samo, jak powiedziałem wcześniej - że to ona go uśmierciła z zazdrości o Vivianę. Carlos nie będzie już żył, nie zaprzeczy.
- Andrea może nie chcieć tu wrócić, tym bardziej nie wiem, co zrobi ojciec, jak dowie się, gdzie ona pracuje. Będzie mówił o zdradzie i takie tam.
- To jeszcze lepiej. Jeśli się pokłócą i tak wykonamy nasz plan, a policji powiemy, że Andrea przeszła na stronę wroga i dlatego zabiła mojego brata. Uwierz mi, Sonyu, twój ojciec już nie żyje.
- Dzięki Bogu - westchnęła dziewczyna i udała się do swojego pokoju. Viviana poszła na górę, poinformować męża o porozumieniu z Juanem. Zastała Carlosa bardzo wzburzonego, wyglądał podobnie, jak w dniu odwiedzin Gregoria Monteverde, ale jeszcze się nie dusił.
- Viviana ! Był tu Juan, brat Andrei i...
- Cii, kochanie, tak, wiem. Spotkaliśmy się z nim na dole. Uspokój się, Felipe go przekonał, przyprowadzi tu siostrę.
Uspokoił się w jednej chwili.
- Naprawdę?
- Tak, skarbie. Pewnie jutro tu przyjdzie.
Wiadomość o miejscu pracy Andrei Orta skrzętnie ukryła. Chętnie zobaczy minę męża, gdy on się o tym dowie!
- Podziękuj mu ode mnie. Oboje jesteście wspaniali. A...Sonya? Przyjdzie dziś do mnie?
- Na pewno, ale teraz musi coś zrobić w swoim pokoju. Chyba rozmawia z Juliem. Obiecała, że kiedyś go poznasz, to miły chłopak.
- Powiedz jej, że ją kocham. Zreszta ciebie też. Was wszystkich. Nigdy nie zapomnę tego, co dziś dla mnie zrobiliście.
Stała chwilę bez ruchu, a potem przyszła jej do głowy dziwna myśl. Carlos Santa Maria. Jej mąż. Zawsze wierny, jak pies. Kochający, uczciwy, dobry, czuły...i taki głupi! Pocałowała go w usta, udając namiętność. Ostatni pocałunek...Pogardliwy, nienawistny, nieszczery, fałszywy. Pocałunek diabła. Pocałunek samego zła. Potem wyszła.
Andrea z ulgą przyjęła powrót brata.
- Gdzie byłeś? Tak bardzo się martwiłam!
- U Santa Maria. Powiedziałem mu, co o nim myślę.
Zabrakło jej tchu.
- Widziałeś Carlosa? Jak on się czuje?
- Taak, widziałem twojego Carlosa - podkreślił "twojego" ze złością. - Dupek jeden. Myślał, że powiem mu, gdzie jesteś, bo on mnie o to błaga!
- Błagał cię...? Błagał, żebyś powiedział, gdzie jestem? - serce zaczęło jej walić. - Dlaczego?
- Bo podobno chce cię przeprosić. Ja mu nie ufam. Ma złe oczy. Jego rodzinka też. I rzekomo chce ci powiedzieć coś ważnego.
- Coś ważnego? - wyszeptała. Setki możliwości, setki przypuszczeń. Co on chce jej powiedzieć? Czyżby...nie, to niemożliwe, kocha żonę i...A jeśli? - Juan! Natychmiast opowiedz mi o wszystkim!
- Jeśli liczysz na to, że odwzajemnia twoje uczucie, to się rozczarujesz. Pewnie sumienie go gryzie, jeśli je w ogóle ma. W co wątpię. Ale jego brat mnie przekonał. Podobno będziesz mi wdzięczna za to, że pozwoliłem ci się przekonać na własne oczy, że Carlos ma żonę i kocha ją, a nie ciebie. Możesz do niego iść, jeśli chcesz.
Streścił jej wizytę w domu Santa Maria.
- Zrobiłeś to? Powiedziałeś mu, że go kocham? Jak mogłeś! Zaufałam ci, a ty...Teraz na pewno już nigdzie nie pójdę! Przecież mnie wyśmieje, ja - służąca, on - pan domu. Jak spojrzę mu w oczy?!
- Zrobisz, jak zechcesz. Według mnie powinnaś o nim zapomnieć. Inaczej będziesz cierpieć. Lepiej jednak szybciej zabić tą miłość, niż umierać z bólu. Idź, siostrzyczko. Niech powie ci, co ma do powiedzenia i zniknie z twojego życia na zawsze.
Tej nocy Carlos nie mógł zasnąć, ale z zupełnie innego powodu, niż dotychczas. Uśmiechał się szeroko i rozmyślał. Andrea! Jutro przyjdzie jego opiekunka i będzie mógł prosić ją o wybaczenie! Jego Andrea...
Godziny wlekły mu się niemiłosiernie, aż w końcu usłyszał upragnione pukanie do drzwi. Zdenerwowany i przejęty - nie miał pojęcia, co się z nim działo, ale było to miłe uczucie - powiedział "Proszę" i już za chwilę ją ujrzał. Była piękna. Ubrała jedną z najpiękniejszych sukienek, jakie miała - były skromne, ale dzięki jej krawieckim zdolnościom robiły wrażenie - a jej pewny krok dodawał tylko uroku i efektu.
- Chciał mnie pan widzieć, panie Santa Maria? - zapytała.
- Andrea...Moja najdroższa przyjaciółko...- wyciągnął do niej rękę.
Koniec odcinka 11