Małe, które nie jest piękne
Już dawno udowodniono, że dziecku dla jego prawidłowego rozwoju potrzebna jest atmosfera akceptacji, miłości, cierpliwości, życzliwości, wybaczania i pomocy. Jeśli więc dziecko wzrasta w środowisku patologicznym, powstają najróżniejsze negatywne skutki. Patrząc jednak z perspektywy przeciętnego obywatela można odnieść wrażenie, iż problemy "takich dzieci" nie bardzo kogokolwiek obchodzą. Przyznaję, że nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego.
Dlaczego dzieci - nie ze swego wszak wyboru - wychowawszy się w rodzinach, w których ktoś zbyt wiele pije, żyją w poczuciu zagrożenia, cierpią i uczą się szczególnych sposobów postępowania, które im samym utrudniają życie? Dlaczego w chrześcijańskim narodzie tak mało ludzi reaguje na krzywdę wyrządzoną tym najmniejszym i staje w ich obronie? Czyżby nie wiedzieli, że dzieciom zadaje się ból? Trudno w to uwierzyć.
Trzeba też pamiętać, że poza cierpieniami fizycznymi, znacznie częściej mali ludzie są przedmiotem okropnych cierpień psychicznych.
Dzieci z rodzin alkoholików, starający się utrzymać ten fakt w tajemnicy, wstydzą się, mają poczucie, że są "gorsi", boją się, mają zaburzenia emocjonalne. Ukrywają i tłumią swoje uczucia, próbują za wszelka cenę poradzić sobie ze swoja rozpaczą, bezradnością. Wcześnie uczą się, że nie mogą polegać na swoich rodzicach i przestają ufać innym ludziom, a otaczający ich świat wydaje się im obcy. Niektóre z nich czują się tak samotne, że powierzają swoje marzenia i troski już tylko lalce, misiowi, czy zwierzęciu. Przeraźliwie samotne może być dziecko w swoim cierpieniu.
Są też dzieci, które biorą na siebie nadmierną odpowiedzialność za problemy dorosłych, przejmują ich obowiązki, nie umieją się bawić. Jeszcze inne starają się przystosować za wszelką cenę do nienormalnego środowiska rodzinnego wchłaniając w siebie chaos i destrukcję, na przykład:
- zagubione dziecko - jego strategia to bierny opór, nie rzuca się w oczy, cierpi na odwieczny brak nadziei,
- maskotka - uczy się rozładowywania napięć rodzinnych własnymi "występami" (żartem, podstępem, wdziękiem), ma trudności w budowaniu własnego życia.
Są też takie dzieci, które źle się zachowują, pragnąc przez to zwrócić na siebie uwagę, mają złe stopnie, piją alkohol, zażywają narkotyki. Inne znów mimo swego cierpienia starają się być przyjemne dla innych, są gotowe do poświęceń, wkładają wiele wysiłku w pomoc zagubionym.
Mały człowiek jest dzieckiem Boga, wartością, za którą Chrystus oddał swe życie i z którą się utożsamia. Dzieci różnią się od dorosłych - w ich życiu czegoś brak, a czegoś jest więcej niż w naszym, ale to odmienne od naszego życie jest rzeczywistością, nie przywidzeniem. Co uczyniliśmy, aby je poznać i stworzyć warunki, w których mogłoby istnieć i dojrzewać? To pytanie zadał Janusz Korczak na początku XX wieku. A Albert Einstein oświadczył kiedyś: "Nie osiągnie świat postępu, dopóki będą na nim dzieci nieszczęśliwe".
Matko, Ojcze: nawet najpiękniejsze i najdroższe prezenty nie zastąpią Twemu dziecku rodzicielskiej miłości. Czy przytuliliście dziś swoje dziecko? Czy naprawdę je kochacie? Ono na to wciąż czeka. I ogromnie tego pragnie. Nawet jeśli przestało już o tym mówić. Porozmawiajcie o tym z nim. Najlepiej jeszcze dzisiaj.
Krystyna Sosinko