Rusałka
Matka stała w drzwiach gotowa do wyjścia.
- Gdzie się znowu wybierasz? -zapytał obrzucając ją wnikliwym spojrzeniem
-Na turniej taneczny. Dołożyłam trochę pieniędzy do imprezy i dostałam zaproszenie - odpowiedziała przesyłając mu sztuczny uśmiech.
- Przecież to cię nie bawi - w głosie syna wyraźnie słychać było ironię.
- Bawi nie bawi - pokazywać się trzeba - odparła szczerze- Ty też mógłbyś tam pójść ze mną.
Bartosz zawahał się przez chwilę, a później zupełnie niezrozumiale dla siebie zawołał
- Poczekaj, wezmę tylko kurtkę. W końcu i tak nie mam nic ciekawszego do roboty.
Bartosz rozejrzał się po sali. Nie spodziewał się tu tylu ludzi. Cholera, ale dał się wrobić. To chyba jakaś impreza dla kalek, połamańców, inwalidów. Wszędzie wózki, chodziki, balkoniki. Wykrzywione twarze, wygięte plecy, kuśtykające nogi. Boże, jak przykro patrzeć na tyle nieszczęścia skupionego na raz w jednym miejscu. Kurcze, gdyby tak on … Chyba by się załamał. Chyba by nie potrafił wyjść ze swoim kalectwem do ludzi.
- Hej! Tu jest wolne miejsce - dziewczyna, która go zawołała siedziała sama w rogu sali. Jej krótka spódniczka i bluzka z falbankami od razu nakierowała go na właściwy trop.
- Jesteś tancerką?- zapytał
- Tak - uśmiechnęła się - występuję w pierwszej parze z Rafałem. Właśnie wyszedł na chwilę, bo…. - zająknęła się. Popatrzyła na niego jakoś dziwnie.
- Sam przyszedłeś?
- Nie, matka mnie tu zwabiła, ale nie wiedziałem, że tu zlot takich dziwaków będzie
- Mówisz o niepełnosprawnych?
- No tak, niektórzy to może nawet i normalni, ale reszta… Warto dla nich tańczyć?
- Czemu nie. To przecież tacy sami ludzie jak inni. Tak samo czują, cieszą się, śmieją .Popatrz na ich twarze. Widzisz tam smutek, rozpacz? A zobaczysz jak zagrają.
Czy mu się wydawało, czy spoważniała nagle? Jej ręce zaczęły zwijać koniec spódniczki, chyba drżały nieco.
- Masz tremę - stwierdził raczej niż zapytał
-Mam- odpowiedziała cicho uciekając wzrokiem ku drzwiom. Nagle jej oczy zajaśniały dziwnym blaskiem. Spojrzał w tym kierunku. Szybkim krokiem podążał ku nim rudy chłopak Przed sobą popychał inwalidzki wózek.
- Rafał - dziewczyna wyprostowała się radośnie - zdążyłeś, tak się bałam…
- Zdążyłem, zdążyłem….śruba dokręcona , siedzenie poprawione , złap się za szyję ….- jednym silnym ruchem posadził dziewczynę na wózku - no to startujemy - ruszył wolno na środek sali
Z głośników popłynęły pierwsze nuty. Tancerka na wózku cała poddała się muzyce. Jej ramiona, głowa, dłonie wykonywały wdzięczne ruchy, początkowo wolne, później coraz szybsze. Chłopak okręcał ją wokół siebie, obracał sprawnie wózkiem, wykonywał skomplikowane piruety i podskoki. Ona „frunęła” prawie, lekka i zwiewna niczym motyl. Jej długie włosy rozsypywały się złotem na plecach, kolanach, poręczach wózka. Przymknęła oczy dając się ponieść muzyce coraz wyżej i wyżej.
- Rusałka - pomyślał dołączając się do burzy oklasków - prawdziwa Rusałka.
- Bartosz , wracamy do domu - matka odnalazła go przy bufecie pijącego sok pomarańczowy.
- Będzie jeszcze zabawa - przypomniał jej program imprezy wiszący przy drzwiach wejściowych
- Zabawa z niepełnosprawnymi? - brwi matki uniosły się do góry - przecież wiesz że to nie dla mnie
- To, po co tu przyszłaś - spojrzał, na nia zdziwiony.
- Żeby sobie od podatku darowiznę odpisać - jej ponowna szczerość zbiła go z nóg. Nigdy nie myślał, że matka tak..że w ten sposób…
Rozejrzał się po sali, doszedł go gwar wesołych rozmów, śmiechu, żartów. Pogodne twarze emanowały ciepłem i spokojem. Dziewczyna na wózku rozprawiała żywo gestykulując z Rudym.
-Idź mamo - powiedział patrząc jej prosto w oczy - ja tu jeszcze zostanę…
Krystyna Sztramska