Referat Rozmaitosci Konferencja Wierszyki Stres Hymn Uwłaszczeniowy


Panie przewodniczący, członkowie prezydium, szanowni goście,

Zostałem uhonorowany zaproszeniem do przedstawienia moich poglądów na Konferencji Azjatyckich Organizacji Pozarządowych zorganizowanej przez UNESCO, dotyczącej ruchów jakie winny zostać w najbliższych latach wykonane na polu edukacji. Jestem głęboko przekonany, że jest to najważniejszy problem naszego stulecia.

Obserwując niepokój w jakim znajduje się dzisiaj świat i chaos, którego doświadczają społeczeństwa, wielu z nas szuka środków mogących pomóc w rozwiązaniu problemów. Wielu ludzi zadawało mi pytania podobne do tych, które są treścią tej konferencji. Myślę, że rozwiązanie wspomnianych kwestii leży we właściwej edukacji. W "Księdze rytuałów" Konfucjusza napisano, że "edukacja ma zasadnicze znaczenie przy budowie państwa."

Gdzie leży przyczyna wspomnianych problemów? Są one wywołane porażką naszej polityki edukacyjnej na wszystkich poziomach a szczególnie brakiem nacisku na nauki dawnych świętych i mędrców. Chiny uległy bardzo silnej westernizacji, utraciły zaufanie we własne siły, zwątpiły w nauki dawnych mędrców, oddaliły się od nauczania Konfucjusza, Mencjusza i Buddy Siakjamuniego. Szybki rozwój nauki i technologii wywołał zwątpienie w wartość edukacji religijnej również na Zachodzie. Mniej ludzi wierzy w słowa, które znajdują w Biblii. Padła nawet deklaracja, że "Bóg umarł". Takie przekonania są przyczynami wszystkich wywołanych przez człowieka katastrof.

Dawni chińscy święci, tacy jak Yao i Shun, przekazywali nauki o następujących pięciu zasadach jako ostatecznym celu procesu edukacji:

1. Rodzice winni kochać i dbać o swoje dzieci a dzieci winny darzyć rodziców miłością i oddaniem.
2. Władca winien dbać o swoich poddanych a poddani winni okazywać władcy lojalność.
3. Mężowie i żony winni obdarzać się nawzajem miłością.
4. Rodzeństwo winno żyć w harmonii.
5. Przyjaciele winni obdarzać się nawzajem zaufaniem.

Uczyli również, że ludzie powinni poddawać siebie samych dyscyplinie, ich słowa winny być wiarygodne a zachowanie szczere i dyskretne. Jeśli chodzi o sprawy codzienne, nauczali, by stale rozważać swoje działania, upewniać się czy były wykonywane ze szczerym sercem i czy nie były ukierunkowane na prywatny zysk. Nauczali, by wykorzystywać w pełni swoje zdolności, i wykonywać wszystko z myślą o jak najlepszym wyniku, nie myśleć natomiast o swoim osobistym wkładzie. Jeśli chodzi o wzajemne relacje między ludźmi, nauczali, by nie czynić innym tego czego sami byśmy nie chcieli, by nam uczyniono. Gdy napotykali przeszkody i nie mogli osiągnąć celów, które zamierzyli, poddawali się autorefleksji i poszukiwali w sobie przyczyn porażki. Nauki te były podstawowymi zasadami regulującymi proces edukacji w Chinach na przestrzeni czterech tysięcy lat.

Konfucjaniści twierdzą, że "człowiek jest ze swej natury dobry". Filozofia edukacji od początku podkreślała, że prawdziwa natura ludzka jest dobra i życzliwa. Tylko właściwa edukacja może powstrzymać rozwój zła, ochraniając a nawet rozwijając pierwotną, dobrą naturę ludzi. Edukacja może przemienić ludzi złych w dobrych, zmienić wrogość w przyjaźń, rozwiązać konflikty zmieniając zgorzknienie w braterstwo i przemienić zwyczajnych ludzi w świętych. Wszyscy dawni chińscy święci i mędrcy dobrze rozumieli tę zasadę, dlatego właśnie powiedziano, że "edukacja ma zasadnicze znaczenie przy budowie państwa".

Wyróżniamy cztery ważne elementy edukacji. System edukacyjny jest właściwy wtedy i tylko wtedy, gdy zawiera je wszystkie, czyli:

1. edukację rodzinną,
2. edukację szkolną,
3. edukację społeczną i
4. edukację religijną.

Edukacja rodzinna jest tu główną podstawą a edukacja religijna jest czynnikiem, który czyni cały system kompletnym i doskonałym. Gdy wszystkie elementy działają właściwie, na świecie panuje pokój, społeczeństwo jest stabilne a ludzie szczęśliwi. Jeśli zaniedbamy którykolwiek z tych elementów, świat zostaje szybko opanowany przez chaos.

Przyjrzyjmy się jak ukształtowane są nasze dzisiejsze społeczeństwa. Od poziomu rodzinnego, poprzez poziom kraju aż do poziomu ogólnoświatowego, większość dostępnych nauk nastawiona jest na osiąganie zysków. Wewnątrz rodzin zaprzestano dbać o zasady moralne. Wiele małżeństw jest bardzo zajętych własnymi rozwodami lub pogonią za pieniędzmi. Nie dbają o odpowiednią edukację swoich dzieci ani o to czy stanowią dla nich właściwe wzory postępowania. Dlatego dzieci nie słuchają dziś swoich rodziców. Dzisiejsze szkoły koncentrują się na nauce konkurencji w dziedzinach nauki, technologii i ekonomii. Zaniedbały natomiast nauczania zasad moralnych i humanistycznych. Dlatego uczniowie nie słuchają swoich nauczycieli. Edukacja społeczna jest dziś poważnie zanieczyszczona. Zajrzyjmy tylko do gazet, czasopism, telewizji, filmów czy internetu - większość zawartych tam treści uczy ludzi jak zabijać, kraść, pożądać i kłamać. Trudno tam natomiast znaleźć inspirację do zrozumienia zasady przyczyny i skutku. Jedynym ludzkim zmartwieniem jest własny interes. Brakuje życzliwości, wdzięczności i zaufania w stosunkach międzyludzkich. Jeśli chodzi o edukację religijną, stała się ona czysto formalna. Koncentruje się wyłącznie na religijnych obrzędach i ceremoniach. Ludzie czytują święte księgi, ale nie rozumieją ich prawdziwego znaczenia. W jaki sposób można praktykować religię zgodnie z prawdziwym duchem świętych ksiąg jeśli nie rozumie się ich treści? Dlatego, nie posiadamy już edukacji religijnej. Wszystkie cztery elementy właściwej edukacji uległy dziś zdegenerowaniu. Jak więc świat uniknąć ma niepokoju i chaosu? Dla tych, którzy chcą uchronić świat od zagrażających katastrof nie ma innej drogi jak tylko odbudować wszystkie cztery elementy tak szybko jak to tylko możliwe.

Rodzina jest podstawową strukturą społeczną. "Gdy każda rodzina żyje w harmonii, wszystko prosperuje." Gdy rodziny pozostają w harmonii, jakże świat nie miałby pozostawać w pokoju a społeczeństwa w równowadze? Harmonia i szczęście wewnątrz rodziny może być osiągnięte wyłącznie wówczas gdy relacje między jej członkami są harmonijne a rodzice właściwie wypełniają swe obowiązki. Muszą współpracować, by kłaść kres niewłaściwym zachowaniom dzieci i promować ich pozytywne działania. W dawnych czasach rodzice rozumieli te zasady i dlatego związani byli wobec dzieci zasadami właściwej etykiety. Dokładali starań, by nie wywierać złego wpływu na dziecięce umysły. Rodzice szanowali nauczycieli i zachowywali się wobec nich z właściwym szacunkiem, zwłaszcza w obecności dzieci. Gdy dzieci widziały, że ich rodzice darzą nauczycieli poważaniem, pomagało im to nabrać do nich zaufania i łatwiej akceptować treści przekazywane w szkołach. Tak wygląda właściwa edukacja rodzinna. Nauczyciele zaś, byli dla uczniów wzorcami do naśladowania i przekonywali ich, by byli posłuszni rodzicom. Rozumiemy teraz dlaczego dzieci nie słuchają dziś swoich rodziców i nauczycieli. Kto jest za to odpowiedzialny? Mencjusz powiedział: "Rodzice popełniają błąd jeśli utrzymują tylko swoje dzieci, ale ich nie uczą. Nauczyciele okazują lenistwo, gdy nie są wymagający wobec swoich uczniów." Dzieje się więc tak dlatego, że rodzice i nauczyciele nie stanowią dobrego przykładu swoimi działaniami i nie wypełniają swoich obowiązków właściwie.

Przyjrzyjmy się teraz edukacji religijnej. Wszystkie religie były pierwotnie edukacją społeczną. Wszystkie święte teksty kładą nacisk na edukację rodzinną. W Biblii wielokrotnie powtarza się, że "Bóg kocha wszystkich ludzi". W Koranie napisano, że "Allah jest miłosierny dla wszystkich ludzi na świecie" oraz, że "powinniście kochać swoich rodziców i być im oddani, żyć w harmonii ze swoimi krewnymi i rodakami a do wszystkich ludzi zwracać się tylko z życzliwością". Buddyści mówią, że "miłująca dobroć i współczucie są podstawą wszelkich relacji jak również źródłem naszej siły do pomocy potrzebującym". Dlatego celem nauk wszystkich religii jest bezwarunkowa miłująca dobroć i współczucie. Religie uczą, by szanować się wzajemnie, żyć w harmonii i traktować wszystkich jednakowo, bez względu na ich narodowość i rasę. Dlatego wszystkie religie uczą o pokoju i nieegoistycznym współczuciu. Uczą, by darzyć się nawzajem miłością, by miłować wszystkie żyjące istoty. Buddyści mówią "umysł ogarnia wszystko". Jeśli jesteśmy zajęci wyłącznie sobą i nie dbamy o innych, nie jest to z pewnością wolą Boga ani celem nauk religijnych.

Dlatego, jeżeli wierni nie próbują wniknąć głęboko w znaczenie ich świętych pism i praktykować zgodnie z nim, ich religia staje się przesądem. Religia zaś właściwie rozumiana nie jest przesądem. Edukacja, którą oferują religie wzbogaca wszystkich. Mogę one faktycznie zbawić wielu ludzi i pomóc im odbudować swoje życia.

Pisma świętych i mędrców mówią nam, że w społeczeństwie, bez względu na wykonywany zawód, zawsze wypełniamy następujące obowiązki: władcy, rodzica i nauczyciela. Każdy kto pragnie osiągnąć wysoki poziom moralny nie może zapomnieć o tej zasadzie. Bycie "władcą" odnosi się tu przebywania na stanowisku przywódczym. Przywódca prowadzi a ludzie podążają za nim w zaufaniu. Musi poprowadzić innych właściwą ścieżką tak, by idący za nim nie zbłądzili. Dlatego lider musi posiadać mądrość, cnoty, zalety moralne oraz wiedzę jak zapewnić ludziom dobro. Bycie "rodzicem" oznacza dawanie dobroci i opieki. Powinniśmy miłować i dbać o innych w taki sam sposób, w jaki kochamy i dbamy o nasze dzieci. Jeżeli jesteś szefem w jakiejś instytucji, powinieneś dbać o wszystkich swoich pracowników tak samo jak dbasz o własne dzieci. Wówczas wszyscy pracownicy będą w stosunku do ciebie lojalni. Bycie "nauczycielem" oznacza uczenie i prowadzenie innych ludzi. Nauczyciel winien stanowić wzorzec dla innych, zawsze kochać i ochraniać wszystkich, których uczy. Nikt z nas nie ucieknie przed wypełnianiem w życiu trzech wspomnianych ról. By wypełnić je właściwie, musimy polegać na cnotach i zasadach moralnych, których uczyli dawni święci i mędrcy. Tylko wówczas nasze rodziny będą szczęśliwe, nasze społeczeństwa będą stabilne a świat będzie trwał w pokoju.

Wiemy, że nauki wszystkich dawnych świętych i mędrców z wszystkich krajów świata zawarte są w świętych księgach. Jakaż obfitość wiedzy jest w nich zawarta... Winniśmy postępować zgodnie z duchem tych nauk i odnowić cztery podstawowe elementy edukacji. Mam nadzieję, że każdy z nas potrafi zrozumieć wagę właściwej edukacji w zakresie cnót i moralności a szczególnie odnowienia nauk dawnych świętych i mędrców.

Jestem naprawdę szczęśliwy, że dano mi możliwość przedstawienia moich skromnych opinii. Będę wdzięczny za wszystkie komentarze. Życzę wszystkim dobrego zdrowia, szczęścia i uśmiechów losu! Dziękuję!

Chin Kung

Profesor Honorowy Griffith University

Profesor Honorowy University of Queensland

Jak SB kontaktowała się z opozycją demokratyczną.

Cezary Gmyz

W 1989 r. rządząca PZPR wraz ze służbami specjalnymi PRL rozpoczęła konstrukcję Okrągłego Stołu. Do rozmów wybrała tych, którzy dawali gwarancje powodzenia całej operacji - napisał portal Niezależna.pl.

Tygodnik „Gazeta Polska” ma opublikować dziś poświęcony temu tekst oparty na dokumentach Służby Bezpieczeństwa odsłaniających kulisy przygotowań do Okrągłego Stołu.

Wynika z nich, że służby specjalne PRL prowadziły rozmowy z niektórymi opozycjonistami już w latach 70., jeszcze przed powstaniem „Solidarności”. Adam Michnik miał zapewniać, że „gdyby wiedział o powstaniu nielegalnej organizacji zamierzającej, jak określił, wysadzić Muzeum Lenina w Warszawie lub pomnik w Poroninie, sam zameldowałby o tym władzom bezpieczeństwa”. Chodzi o działalność Ruchu - największej konspiracyjnej organizacji niepodległościowej w latach 1965 - 1970, w której byli m.in. Stefan Niesiołowski i Andrzej Czuma, skazani właśnie za przygotowania do podpalenia Muzeum Lenina.

Gazeta opisuje też interwencję generała Czesława Kiszczaka w sprawie umorzenia śledztwa przeciw Janowi Lityńskiemu w 1987 roku.

PO wycofa się z propozycji Gowina?

Projekt ustawy bioetycznej stworzona przez zespół Jarosława Gowina trafi do kosza. - Tym posunięciem wygra kolejne punkty procentowe w sondażach, bo pokaże że nie angażuje się w wojny ideologiczne - twierdzi anonimowy polityk PO.

Projekt przepisów, które regulowały m.in. stosowanie metody in vitro oraz wprowadzały tzw. testament życia miał zostać poprawiony przez zespół kierowany przez posłankę Małgorzatę Kidawę-Błońską.

Przede wszystkim zliberalizowane miały zostać zapisy dotyczące dostępności metody in vitro. Tymczasem po konsultacjach z kancelarią premiera projekt trafi do kosza. Sejm zajmie się jedynie ustawą ratyfikującą konwencję bioetyczną Rady Europy z 1997 r.

Od Magistra do PESEL - jak zbierano dane o obywatelach.

Cezary Gmyz

Komputerowa ewidencja początkowo objęła tylko osoby najgroźniejsze dla systemu: te z wyższym wykształceniem

O stworzeniu komputerowej kartoteki wszystkich Polaków zaczęto już myśleć na przełomie lat 60. i 70. Przy ówczesnym rozwoju techniki byłoby to bardzo trudne, więc na początku postanowiono skupić się tylko na zewidencjonowaniu jednej grupy obywateli. Skupiono się na stworzeniu bazy danych ludzi z wyższym wykształceniem.

Powstająca baza nie była normalnym systemem informacji demokratycznego państwa, lecz narzędziem służącym inwigilacji obywateli.

Numer nadawany obywatelom z wyższym wykształceniem w systemie Magister (tak bowiem nazywał się poprzednik dzisiejszego PESEL) tylko z pozoru był neutralną informacją. Choć sam zestaw cyfr identyfikował jedynie datę urodzenia i płeć, to połączenie go z innymi bazami danych pozwalało poznać wiele innych danych, w tym tzw. wrażliwych (sprawy osobiste).

W ramach systemu Magister w latach 1973 - 1974 wprowadzono aż 633 tzw. rekordów (odrębnych danych).

Pierwsze rozwiązania techniczne zastosowane w Polsce pochodziły z Zachodu. Podstawową jednostką był wówczas komputer Siemens 4004/45. Później, w związku z brakiem dewiz oraz embargiem na eksport do krajów komunistycznych nowoczesnej technologii informatycznej, opierano się prawie wyłącznie na polskich rozwiązaniach. Podstawą był komputer R34 z wrocławskiego Elwro.

System Magister w ciągu sześciu sekund potrafił udzielić ośmiu informacji na temat konkretnej osoby. Okazał się tak pożyteczny (przede wszystkim dla służb specjalnych), że postanowiono nim objąć wszystkich polskich obywateli. W 1977 r. zaczęto wprowadzać do systemu mieszkańców warszawskiej Woli. Budowa systemu, który skatalogował wszystkich polskich obywateli, trwała do roku 1986. Uwzględniając fakt, że baza obejmowała dane (tzw. rekordy) dotyczące 40 milionów osób, to gigantyczne przedsięwzięcie udało się wykonać w krótkim czasie. System oddał nieocenione usługi jeszcze przed jego ukończeniem - czyli już w stanie wojennym. Dzięki PESEL możliwe było szybkie internowanie prawie 10 tysięcy osób.

Bazę PESEL stworzyli najbardziej zaufani ludzie systemu władzy - oficerowie SB, nierzadko przeszkoleni w Moskwie. Jak twierdzi były wiceminister spraw wewnętrznych Piotr Piętak, ludzie dawnej SB nigdy nie wypuścili systemu ze swoich rąk. Rozmaite firmy prywatne założone nierzadko przez byłych esbeków nadal czerpią zyski z jego obsługi. Próby ich odsunięcia podjęte przez Piętaka udały się tylko w nieznacznym stopniu. Za rządów Piętaka w pomieszczeniach przy ulicy Pawińskiego, które są jądrem systemu PESEL, aż trzykrotnie wybuchły groźne pożary. Co najmniej jeden z nich - w noc sylwestrową 2006/2007 roku - groził unicestwieniem całej bazy danych. Funkcjonariusze BOR, którzy pilnowali tych pomieszczeń, byli pijani.

Według Piętaka po ostatnich wyborach do pracy przy bazie powrócili byli oficerowie Służby Bezpieczeństwa.

Ofensywa ateistów.

Aleksandra Rybińska

W Barcelonie autobusy będą jeździły z napisem: “Boga prawdopodobnie nie ma. Przestań się martwić. Korzystaj z życia!”

źródło: Flickr

Akcja została wymyślona w Wielkiej Brytanii przez Brytyjskie Towarzystwo Humanistyczne i dziennik “The Guardian”

Sto autobusów miejskich z tablicami reklamującymi hedonizm zacznie krążyć po ulicach stolicy Katalonii 12 stycznia. Katalońskie stowarzyszenie ateistów i wolnomyślicieli zainwestowało prawie 2 tysiące euro w kampanię reklamową. Akcja ma trwać około dwóch tygodni. Inicjatorzy mają nadzieję, że wywoła ona debatę publiczną na temat miejsca Boga w życiu codziennym Hiszpanów. “W hiszpańskich miastach jest coraz więcej ateistów. Chcemy, by stali się widoczni” - powiedział przewodniczący stowarzyszenia katalońskich ateistów Albert Riba dziennikowi “El Pais”.

Kościół katolicki jest oburzony. Archidiecezja Barcelony opublikowała komunikat, w którym ostrzega przed określaniem wiary jako “przeszkody w życiu”. “Wiara jest fundamentem życia pełnego solidarności, pokoju i szczęścia” - stwierdzają duchowni.

Sam pomysł narodził się w Wielkiej Brytanii, gdzie londyńskie autobusy udekorowano identycznym sloganem w październiku ubiegłego roku. Akcja została zorganizowana przez Brytyjskie Towarzystwo Humanistyczne i brytyjski dziennik “The Guardian”.

Miliard prezerwatyw dla milionów Brazylijczyków.

W ramach polityki planowania rodziny i zapobiegania chorobom wenerycznym rząd liczącej ponad 190 mln mieszkańców Brazylii rozda w tym roku 1,2 miliarda prezerwatyw

Dziennik „O Globo” wyliczył, że statystyczny Brazylijczyk w wieku od 15 do 70 lat dostanie ich 22. „40 procent spośród mężczyzn nieużywających prezerwatyw tylko dlatego tego nie robi, że - gdy trzeba - nie ma ich pod ręką” - przekonuje cytowana przez brazylijski dziennik Mariangela Simao, koordynatorka programu zapobiegania chorobom wenerycznym i AIDS.

W grudniu 2008 r. rząd rozpoczął też dystrybucję pigułek wczesnoporonnych. Do końca roku rozda ich 485 tys. Chce kontynuować nieodpłatną dystrybucję tabletek antykoncepcyjnych (w ubiegłym roku rozdał 50 mln opakowań).

Dyrektor Operacji Strategicznych w Ministerstwie Zdrowia Adison Franca informuje, że w zeszłym roku Brazylijek przyjmujących tabletki pierwszy raz było więcej niż tych, które poddały się zabiegowi podwiązania jajowodów. Dziesięć lat temu główną metodą zapobiegania ciąży była sterylizacja.

Red. Lech Z. Niekrasz

UNIWERSYTET WARSZAWSKI - konferencja dnia 22 grudnia 2008 r.

Wielce Szanowni Państwo,

Dziękuję prof. Januszowi Kuczyńskiemu za zaproszenie i gratuluję organizatorom pomysłu zwołania tej konferencji. Wagę jej i znaczenie trudno przecenić dlatego, że tematyka polonijna, która w naszym dyskursie narodowym uchodzi - nie bójmy się użyć tego określenia - za piąte koło u wozu, staje dzisiaj na wokandzie uniwersyteckiej.

Jakkolwiek tematyką tą interesuję się jako dziennikarz od dawna, to jednak trudno byłoby mi cokolwiek sensownego dorzucić do tego, co nam powiedział był profesor Haduch. Wobec powyższego ograniczę się do kilku refleksji i wniosków.

Otóż nie ulega wątpliwości, że trajektorie życia Starego Kraju - jak zwykli nazywać Polskę Polonusi - oraz Polonii nie spotykają się, a to oznacza brak współdziałania czy współpracy. Dowód: żaden z rządów posierpniowych nie wpadł na pomysł, by w procesie tzw. transformacji wykorzystać doświadczenie oraz potencjał intelektualny i materialny Polonii, zdając się na wysoko opłacanych ekspertów, którzy nie mając pojęcia o polskiej specyfice i nie opuszczając hotelu Marriot doradzali naszym rządom wyzbywania się za bezcen całych branż gospodarki narodowej.

Trudno mówić o współpracy w sytuacji, w której znaczna część Polonii wykazuje przywiązanie do tradycji i religii, wyrażając poprzez te wartości swój patriotyzm, podczas gdy obie te wartości stały są w wolnej Polsce przedmiotem w najlepszym razie kpiny i szyderstwa jako synonim ciemnogrodu i ksenofobii. I tu drogi znacznej części Polonii oraz rządzących Polską elit posierpniowych wyraźnie się rozchodzą. Przychodzi na myśl znane powiedzenie marszałka Piłsudskiego, że Polska przypomina obwarzanek: w środku pusty, a na obrzeżach kumulujący to, co najbardziej wartościowe i polskie, czyli patriotyzm. Dzisiaj należałoby powiedzieć, że tym pustym środkiem staje się Polska, a obrzeżem - Polonia. Trzeba widzieć te ludowe chóry i zespoły taneczne w polskich strojach narodowych na Białorusi czy w Argentynie, gdzie młodzież manifestuje w ten sposób swoje przywiązanie do kultury i tradycji narodowej dalekiej ojczyzny, której często nie oglądała na własne oczy.

Wiadomo wszem wobec, że od dziesięcioleci Polska i Polacy są obiektem bezprzykładnej napaści tudzież zniesławiania, czemu ma odwagę przeciwstawiać się jedynie Polonia. Mówię - jedynie dlatego, że nie znajduje ona wsparcia ze strony polskiej służby dyplomatycznej. Odwrotnie, za stawanie w obronie dobrego imienia Rzeczypospolitej Polskiej grozi jej zaliczenie w poczet antysemitów, czego doświadczyli m.in. prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej Edward Moskal oraz stający w jego obronie prezes Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polonijnych Ameryki Łacińskiej Jan Kobylański za to, że zaprotestowali przeciw lawinie kłamstwa i oszczerstw fabrykowanych przez podającego się za historyka niejakiego Jana Tomasza Grossa. Ten ewidentny hochsztapler jest sztandarowym polakożercą, którego potępienie przez Polonię wywołuje potępienie tejże Polonii ze strony władających Polską elit i polskojęzycznych mass mediów. Równie monstrualny absurd trudno już sobie wyobrazić. Zasadna w pełni wydaje się przeto teza, że korzenie antypolonizmu wyrastają tutaj, nad Wisłą.

Najnowszym osiągnięciem w dziedzinie polityki wobec Polonii jest wprowadzenie tzw. czarnej listy. Istota sprawy polega, jak wiadomo, na zakazie kontaktowania się przedstawicieli polskich placówek dyplomatycznych i konsularnych z co bardziej aktywnymi działaczami Polonii, odważającymi się mieć krytyczny stosunek do wielu problemów krajowych, w tym do kadrowej polityki służby zagranicznej, która nie tylko w Ameryce Łacińskiej po prostu kompromitowała Polskę. Nie może się podobać Polonii aferzysta w roli ambasadora, który sprzedaje za dolary tytuł honorowego konsula Rzeczypospolitej Polskiej komuś, kto nigdy nie miał nic wspólnego z Polską. Tak oto na czarną listę trafiają najczęściej najbardziej patriotycznie nastawieni Polonusi, co ma tę jedyną dobrą stronę, że stanowi rodzaj selekcji pozytywnej. Jest to jednak rzecz nie mająca w dziejach światowej diaspory swojego precedensu i byłoby to poniekąd zrozumiale w czasach Polski Ludowej. Jest to absolutnie niezrozumiale, kiedy za tego typu decyzją stoi Radosław Sikorski: Minister Spraw Zagranicznych wolnej Rzeczypospolitej. Kierowanie się zasadą divide et impera bywa na ogół skuteczne, ale pytanie, czy w odniesieniu do Polonii jest sensowne. Odwołując się do Talleyranda należy stwierdzić, że to nie jest zbrodnia, to jest błąd.

Polonusi, od Toronto po Buenos Aires, orientują się doskonale i na bieżąco we wszystkim, co dzieje się w Polsce. Z dalekiego dystansu widać lepiej, albowiem odległość wbrew pozorom wyostrza kontury faktów i wydarzeń. I trudno doprawdy oczekiwać, że patriotycznie nastawieni rodacy na obczyźnie będą bezkrytycznie podchodzić do wszystkiego, co dzieje się na polskiej scenie politycznej, społecznej czy ekonomicznej. A propos: polska komisarz w Komisji Europejskiej, Danuta Hubner, stwierdziła kiedyś, że polski interes narodowy jest trudny do zdefiniowania. Wypada zauważyć, ze trudności ze zdefiniowaniem interesu narodowego nie miewają Angela Merkel i Włodzimierz Putin.

Faktów dowodzących rozmijania się podejścia elit krajowych i Polonii do takich wartości, jak patriotyzm, wierność narodowej tradycji oraz poczucie interesu narodowego, można przytoczyć bardzo wiele, ale o faktach dżentelmeni podobno nie dyskutują. O faktach nie dyskutują również uczeni, którym eo ipso przysługuje status dżentelmenów.

Nauki ścisłe, jak matematyka, fizyka bądź chemia nie wpływają na politykę, natomiast dyscypliny z zakresu szeroko pojętej humanistyki - jak najbardziej, czego dowiódł ostatnimi czasy Uniwersytet Wrocławski, kompromitując się pretekstem, dla którego anulowano konferencję poświęconą tak fundamentalnej kwestii, jak polityka historyczna naszych sąsiadów ze Wschodu i Zachodu. W tym przypadku nauka ustąpiła miejsca politykierstwu ocierającemu się o propagandę.

Wyrażam niniejszym nadzieję, że ta konferencja nie tylko przysporzy chwały Uniwersytetowi Warszawskiemu za podjęcie leżącego odłogiem tematu, ale również zainicjuje nowe i pozbawione elementów propagandy podejście do problemów Polonii, która stanowi bądź co bądź jedną trzecią narodu polskiego i z tego choćby tylko względu zasługuje na jak najbardziej poważne traktowanie również przez naukę polską.

Dziękuję Państwu za uwagę.

Idzie chłop do "Skarbowego"

I rozmyśla na całego;

Jak to kler go w oczy razi

I z butami w życie włazi.

Że ksiądz proboszcz jeździ Fiatem,

Zamiast konia pędzić batem,

Że szpitale zadłużone,

A parafie odstawione,

Że po szkołach uczą Słowa,

Zamiast o tym jak spółkować,

Że bachora się nie truje,

Gdy za drogo nas kosztuje.

Przez kler wszystkie te kłopoty!!!

Wziął "Skarbowy" dwieście złotych

na te szkoły i szpitale,

Chłop zapłacił, idzie dalej.

Idzie teraz chłop do ZUS-u

Nie, że lubi, lecz z przymusu,

Myśli, aż mu łeb rozsadza,

Jak go gnębi "czarnych" władza.

Że na rynku pracy klęska,

A jak praca jest to ciężka,

Że się coraz mniej należy

Czy się stoi, czy się leży,

Że rencistki są ubogie,

A pogrzeby taaaakie drogie!

(Chociaż sam nic o tym nie wie,

W "Nie" przeczytał, więc jest pewien).

Przez kler są problemy takie!!!

ZUS wziął trzysta złotych z hakiem

Chłop nie protestował wcale,

Dał, bo trzeba, idzie dalej.

Idzie teraz do lokalu

By się upić z tego żalu,

Że jak kraj długi, szeroki

Kler wyciska z ludzi soki.

Że nie można babci dobić,

Chociaż żre, a nie chce robić,

Że brak chleba ludziom pracy,

Winni ci, co żyją z tacy,

Winni księża i biskupi!

Za trzy dychy chłop się upił

Cóż, monopol, a więc drogo,

Chłop zapłacił, poszedł do dom.

A w niedzielę ktoś z rodziny

Prosi chłopa: "Przyjdź na Chrzciny".

Cóż,odmówić nie wypada,

Poszedł na mszę, trudna rada!

Chodzi na mszy człowiek z tacą,

Patrzy chłop, nie wszyscy płacą,

ale większość coś tam wkłada,

Więc widocznie tak wypada,

Nie chciał chłop wyjść na skąpego

Dał więc z bólem pół złotego

I powiedział: "Oto płacę

Na te wille i pałace!

Na pazerną czarną zgraję

Własną swą krwawicę daję!"

Wy myślicie, że ten chłopek

jakiś głupek, czy roztropek?

Nie! Mylicie się szalenie,

Chłop ma wyższe wykształcenie,

Ynteligent i "elyta",

co "Wyborczą" co dzień czyta.

Okolicznosciowy wierszyk

/wiadomo kto niedawno wracal z zona samolotem z Monachium/.

Juz nad Monachium wieczor zapada,

slowik piesn nocną zaczyna nucic,

a tu kniaz Dreptak w samolot wsiada,

by na ojczyzny lono powrocic.

 

Tuz za nim zona się tarabani,

ciągnąc za sobą rozne bajery:

dwa plaszcze z firmy "Tani Armani",

pięc kapeluszy, trzy nesesery.

 

Lecz w samolocie ciasnosc doskwiera

tej garderobie, tak bardzo licznej,

no, bo kniaz Dreptak - centus i sknera,

kupil bilety w ekonomicznej!

 

"Ty osle!" - krzyknie w glos Dreptakowa -

na licach plomien, w oczętach ognie -

"Kto mi zaplaci, ja do cię wolam,

gdy się kapelusz mnie strasznie pognie?!"

 

"Nic to - powiada kniaz do kobity -

zaraz zaradzę tu biedzie owej,

wszakoz nie jestem ja w ciemię bity -

przeniosę ciuchy do biznesowej!

 

Nawet i lepiej będzie, tak mniemam,

skoro nadejdzie pora wysiadac,

gdy z klasy biznes wyjdziem, jak trzeba,

pola nie będzie by nas obgadac."

 

Jako rzekl, takoz i byl uczynil,

lecz stewardessa rzecze: "verboten,

enschuldigung, bitte, proszę w tej chwili

zabierac zurück deine kapotę."

 

I gdy ta Niemka cos mu tlumaczy,

kniaz odpowiada jej z butnym gestem:

"Ty glupia babo, wiesz, co ja znaczę?!

 

Czy ty, w ogole, wiesz kim ja jestem?!"

"Schade - powiada Niemka kniaziowi -

ze pan nasz ordnung w arschu posiadasz,

schade, bo fakt ten jasno stanowi,

ze z polizei pan sobie pogadasz."

 

Herr policmajster przybyl i rzecze:

"Pan przestan krzyczec i zechciej wysiąsc."

"Za nic - powiada Dreptak - czlowiecze,

chocbys pan blagal i przez lat tysiąc!"

 

Więc policjanci Dreptaka lapią,

kują w kajdanki i precz wynoszą,

 

A ow się szarpie, wyjąc i sapiąc,

"Ratunku!" - krzyczy, o wsparcie prosząc.

"Ratujcie! - wrzeszczy - bracia Polacy!

Niemcy mnie biją w tym wrazym kraju!"

(A w tylnych rzędach myslą rodacy -

"Czy tam prosiaka gdzie zarzynają.?!")

 

"Ratujcie! - kwiczy - gwalt mi się dzieje!

Polaka biją tu Szwaby wredne!"

Lecz nikt do wsparcia gotowy nie jest

i miny wszystkich... nieodpowiednie.

 

Niektorym usmiech wargi rozchyla,

inni policję wspierają w gescie:

"Zabrac bufona! Zabrac debila!

 

Niech ten samolot odleci wreszcie!"

Jakoz odlecial, a nasz warcholek

wraz z zoną, co trwa u męza boku,

na policyjny dostal się dolek,

gdzie pono rzekli mu: "Ty aszlochu!"

 

Teraz kniaz Dreptak, juz bez kajdanek,

w krajowej prasie lzy swe wylewa,

lka, zaplakany i usmarkany:

 

"Tak bylo pięknie, a taka krewa!"

Lecz po tym, cosmy narozwazali,

czas by konkluzję tu jakąs przyjąc:

czy - gdy mu zona w mordę przywali,

on wrzasnie: "Gwaltu! Niemcy mnie biją!".???

 

autor: ijzik z forum Kraj

Refleksja po wypowiedzi p. Elżbiety Królikowskiej - Avis o "Leopoldzie" Stefanie Niesiołowskim et consortes  w TW TRWAM 8. 12. '08:

 

Ma sumienie, oj ma Czuma…

niczym brudnych gaci guma

osobliwie

rozciągliwe -

cha! to słynna Czumów duma!

              +

Kiedy ojcu pękła guma,

o rozpaczy! w niebo wołam,

Krzysiu się narodził Czuma

nadzwyczajny wprost pierdoła.

 

morał

Nie zawierzaj cienkiej gumie

gdy założyć jej nie umiesz -

skutki marne będą tego ...

dziecię może być lebiegą

jak to się zdarzyło Czumie.

                  +

Fallus Palikota -

chude Czumy dupsko,

tam gdzie była cnota -

ruja i porubstwo.

 

Jan A. Tomaszkiewicz 

METAMORFOZY CZAS

Pan to przed wiekami zadbał,

Byśmy stale mieli,

Prócz napoju i prócz jadła,

Nieziemskie na ziemi.

Tą nadzieją rok do roku

Zstępuje odnowa

I jej nawołania wokół:

Idźmy kolędować!

Kolędować Maleńkiemu

Już od pierwszej gwiazdki,

Gdyż okazja jest się przemóc

Na anielski „casting”.

Pospieszajmy gdzie stajenka

I gdzie bose stópki;

Gdzie serduszko nam rozmięka,

Sen na jawie utkwił.

Codzienności szary kamyk

Odrzućmy za siebie;

Czas by każdy z nas już nawykł

Świętować w potrzebie.

Jerzy Kujawski

grudzień' 99

ZA PIĘKNEM WĘDROWAŁEM...

Za pięknem wędrowałem

Niejedną tracąc rzecz

Cierpliwość i rodzinę

Nie podpisany wiersz

Myślałem, że nagroda

Sowita czeka mnie

Że piękno wnet odpowie

Na rozpaczliwy zew

Ćwiczyłem się w świętości

Na biednych łożąc wciąż

Lecz wieści o mych cnotach

Nie poruszyły go

Zmieniłem styl na srebrny

Przywdziałem czarny strój

Tam gdzie się poddawałem

Dziś pierwszy ruszę w bój

Napadłem na kasyno

Syciłem żądze swe

I sam decydowałem

Co dobre a co złe

Dziś słucha mnie niejeden

Z porażek uczę się

Znam wartość przebaczenia

I własnych zasług cień

Lecz piękna nie dotknąłem

Zbyt ciężką rękę mam

Nie słucha mnie ta gwiazda

Tę nagość ledwie znam

Za pięknem wędrowałem

Niejedną tracąc rzecz

Cierpliwość i rodzinę

I arcydzieło swe

Leonard Cohen

Julian Tuwim

DO PROSTEGO CZŁOWIEKA

Gdy znów do murów klajstrem świeżym
Przylepiać zaczną obwieszczenia,
Gdy "do ludności", "do żołnierzy"
Na alarm czarny druk uderzy
I byle drab, i byle szczeniak
W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
Że trzeba iść i z armat walić,
Mordować, grabić, truć i palić;
Gdy zaczną na tysięczną modłę
Ojczyznę szarpać deklinacją
I łudzić kolorowym godłem,
I judzić "historyczną racją",
O piędzi, chwale i rubieży,
O ojcach, dziadach i sztandarach,
O bohaterach i ofiarach;
Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
Pobłogosławić twój karabin,
Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
Że za ojczyznę - bić się trzeba;
Kiedy rozścierwi się, rozchami
Wrzask liter pierwszych stron dzienników,
A stado dzikich bab - kwiatami
Obrzucać zacznie "żołnierzyków". -
- O, przyjacielu nieuczony,
Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
Wiedz, że na trwogę biją w dzwony
Króle z pannami brzuchatemi;
Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: "Broń na ramię!",
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
I od stolicy do stolicy
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
"Bujać - to my, panowie szlachta!"

STRES

Kiedy usłyszałem o śmierci pierwszego bandziora, to nawet się ucieszyłem. Nie to, żebym był jakiś tam krwawy "Zbyniek", ale człowiek potrzebuje jakiegoś poczucia ładu; kary śmierci nie ma, więc może i dobrze, że faceta sumienie zagryzło, nie?

Jak się drugi powiesił, to coś mnie tak ścisnęło parareligijnie, jakoś tak jak wtedy, kiedy się dowiedziałem, że samolot z całą rodziną jednego abortera przypieprzył w grób nienarodzonego dziecka. Taki metafizyczny strach, że katole mogą mieć ten 1% trafnego przeczucia w 99% tych ciemnych zabobonów.

Szczęście służby stanęły na wysokości zadania i się okazało, że facet generalnie słaby psychicznie był, a przed śmiercią to szalał. Fakt, że mogli go obserwować dwadzieścia cztery na dwadzieścia cztery, z drugiej strony jednak, w więzieniu siedzi paruset, więc czemu skupiać się nad jednym?

Tyle, że dziwne, skąd u takich słabych psychicznie skłonności do gangsterki? Syndrom Rambo, czy co?

A po piwku to mi przyszło do łba, że dwóch mniej, więc bilans jest na plus.

Jak się powiesił trzeci to nie powiem, dreszcz mi przez plecy przeleciał, bo to już racjonalnie nie da się wytłumaczyć, ale tak mi się wydawało z początku, a potem sobie pomyślałem, że to jak z katastrofami lotniczymi: zdarza się prawo serii. Coś w tym jest. Zresztą, jeśli nie prawo serii, to co?

Mam uwierzyć w te brednie o spiskach i masowym mordowaniu oskarżonych i świadków? Przecież, było nie było, byle głupek nie ląduje na państwowej posadzie, to są fachowcy, wykryliby.

Szum się medialny zrobił, nagonka, i "karki" nie wytrzymały psychicznie!

Potem był ten strażnik... Dobra, w takie przypadki to nie wierzę, to znaczy nie wierzyłem dopóki nie przeczytałem o tych esemesach, co je facet wysyłał naprzemiennie, a to do żony, a to do kochanki. Z tą kochanką, co ją prokuratorzy wykryli to trochę nie fair, bo ta rodzina pójdzie na pogrzeb z czym w sercu? W nieutulonym żalu po zmarłym mężu i ojcu?

Z piątej strony, to wiele tłumaczy; zagubiony koleś, zagmatwane życie, długi... To się trzyma kupy, znaczy, jedna tylko wątpliwość, kogo oni w tych służbach więziennych zatrudniają?

Ale jak facet wysyła z własnej komórki i tu i tu, to widać chciał, żeby się po jego śmierci wszyscy dowiedzieli.

No i długi miał, jak każdy w Polsce, ale jego przydusiło i nie wytrzymał!

Dzisiaj przyszli do mnie. No żesz, w to ja już nie u...

HYMN UWŁASZCZENIOWY

Oszukiwani, wciąż rozkradani

Bez strachu i wstydu cienia

Do ciebie biedna Polsko wołamy

Wzywając Boga imienia.

Żeby żyć godnie we własnym Kraju

Chcemy być uwłaszczeni

Kopalń i stoczni, fabryk i banków

I świętej Polskiej ziemi.

Nie będziem knechtem czy gojem państwa

Co się chce tutaj zaplenić

Więc naprzód Polsko! Wstań Polsko Moja

Żądamy Uwłaszczenia!

Nie będzie Polak knechtem i gojem

Kainowego plemienia

Bracia Rodacy! Polki Polacy!

Nie wolno nam pofolgować

Wypędźmy łotrów co nami rządzą

Aby Ojczyznę ratować.

Trzeba żyć wolnym w chwale Ojczyzny

Choć zewsząd czyha wróg wraży

Niech nam przewodzi Boża Mateńka

Ze świętą blizną na twarzy.

I czyny przodków w geście pamięci

Złożym na stopniach ołtarza

By uczyć młodych chwały Ojczyzny

By je niezmiennie pomnażać.

Jan Justus



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2.STRES, Po I-III rok, Socjologia referaty
Konferencja Smolenska Referat Michała Jaworskiego
Konferencja Sztokholmska referat(1)
porównanie wierszy hymn i moja piosenka 2
stres, Referaty; tech. usług kosmetycznych
biologia-referat ( stres), zadania-różne
Konferencja Smolenska Referat Grzegorza Szuladzińskiego
ERGOnomia, Referat - ergonomia 'Stres', Ranking miast
2.STRES gr.ćw.02, Po I-III rok, Socjologia referaty
2.STRES, Po I-III rok, Socjologia referaty
WYSPIANSKI STANISLAW rapsody hymn wiersze
Podmiot liryczny poezji Słowackiego i jego postawa wobec świata na przykładzie wierszy Hymn i Testa
Wyspiański Rapsody Hymn Wiersze
Wyspianski, Rapsody Hymn Wiersze
psych stres referat
Stanislaw Wyspianski rapsody hymn wiersze (m76)
WYSPIAŃSKI Rapsody, hymn, wiersze

więcej podobnych podstron