Relacja Jana Długosza
Annales seu cronicae incliti Regni Poloniae
-
Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego
(fragmenty około roku 1455)
Jan Długosz (1415-1480)
"Ale już Potkański zauważył, iż łatwiej [...] przyjąć, że
mylił się jeden Długosz niż że mylili się wszyscy!" [1]
"Wiele atramentu przelano w kwestii panteonu Długosza. Myślę, że niepotrzebnie, ponieważ jest on stosunkowo wiarygodnym historykiem. Wątpliwości co do tego zasiał na dobre Aleksander Brukner, dla którego informacje Długosza pozostawały w sprzeczności z teorią ewolucjonizmu. Nie mając argumentów Brukner po prostu uznał, że Długosz polski panteon sobie zmyślił. W rzeczywistości można to powiedzieć o autorach wszystkich źródeł z owych czasów [...] Najważniejsze jest to, co w sobie przekaz zawiera. Struktury opisujące rzeczywistość potrafią nie zmieniać się przez tysiąclecia [a porządkowane i badane powinny być] zgodnie z ich zbieżnością z rekonstruowanymi strukturami praindoeuropejskimi." [2]
"Jeżeli bowiem uznać, że przekaz Długosza może odnosić się do żywych wciąż w jego czasach wierzeń, albo, że korzystał on ze starszych - wartościowych źródeł i nie narzucał swojej metodologicznej idealizacji w postaci kalek z mitologii grecko - rzymskiej (w formie, jaka mogła być mu znana), to w porządku - można uznać przekaz za wartościowy w kwestii szukania w nim danych na potwierdzenie, lub zaprzeczenie kolejnych hipotez." [3]
- Olimp Długosza -
"Wiadomo też o Polakach, że od początku swego rodu byli bałwochwalcami oraz że wierzyli i czcili bogów i bogiń, mianowicie Jowisza, Marsa, Wenerę, Plutona, Dianę i Cererę, popadłszy w błędy innych narodów i szczepów. Jowisza zaś nazywali w swym języku Jessą, wierząc, że od niego jako najwyższego z bogów przypadły im wszystkie dobra doczesne i wydarzenia zarówno niepomyślne, jak i szczęśliwe. Jemu więc też większą aniżeli innym bóstwom cześć oddawali i częstymi wielbili ofiarami. Marsa nazywali Ładą. Wyobraźnia poetów uczyniła go wodzem i bogiem wojny. Modlili się do niego o zwycięstwa nad wrogami oraz odwagę dla siebie, cześć mu oddając bardzo dzikimi obrządkami. Wenerę nazywali Dzidzileylą i mieli ją za boginię małżeństwa, więc też upraszali ją o błogosławienie potomstwem i darowanie im obfitości synów i córek. Plutona nazywali Niją, uważając go za boga podziemi i stróża oraz opiekuna dusz, gdy ciała opuszczą. Do niego modlili się o to, aby wprowadzeni byli po śmierci do lepszych siedzib w podziemiach.[Duszom] tym wybudowano w mieście Gnieźnie najważniejszą świątynię, do której pielgrzymowano ze wszystkich stron. Dianie natomiast, uważanej według wierzeń pogańskich za niewiastę i dziewicę zarazem, matrony i dziewice [oddawały cześć przez składanie] przed jej posągami wieńców. Rolnicy zaś i prowadzący gospodarkę rolną czcili Cererę, na wyścigi składając jej w ofierze ziarna zbóż. Za bóstwo uważali także "pogodę" i takoż zwali je Pogodą, czyli dawcą dogodnego powietrza. Był też bóg życia, zwany Śywie. A jako że państwu Lechitów wydarzyło się powstać na obszarze zawierającym rozległe lasy i gaje, o których starożytni wierzyli, iż zamieszkuje je Diana i że Diana rości sobie władztwo nad nimi, Cerera zaś uważana była za matkę i boginię urodzajów, których dostatku kraj potrzebował, [przeto] te dwie boginie: Diana w ich języku Dziewanną zwana i Cerera zwana Marzanną cieszyły się szczególnym kultem i szczególnym nabożeństwem."
"Na ich cześć ustanawiane były i urządzane igrzyska w pewnych porach roku, dla przeprowadzenia których nakazywano zbierać się w miastach tłumom mieszkańców obojga płci ze wsi i osiedli. Odprawiano zaś je prze bezwstydne i lubieżne przyśpiewki i ruchy, przez klaskanie w dłonie i podnietliwe zginanie się oraz inne miłosne pienia, klaskanie i uczynki przy równoczesnym przywoływaniu wspomnianych bogów i bogiń z zachowaniem rytuału. Obrządek tych igrzysk, raczej niektóre jego szczątki [istnieją] u Polaków aż do naszych czasów, mimo że wyznają oni chrześcijaństwo od 500 lat, powtarzane są co roku na Zielone Święta i przypominają dawne zabobony pogańskie dorocznym igrzyskiem, zwanym po polsku "Stado", co tłumaczy się po łacinie grex, kiedy to stada narodu zbierają się na nie i podzieliwszy się na gromady, czyli stadka w podnieceniu i rozjątrzeniu umysłu odprawiają igrzyska, skłonni do rozpusty, gnuśności i pijatyki."
"A ponieważ prawie we wszystkich miastach, miasteczkach i znaczniejszych wsiach Polski zachowywano posągi bogów i bogiń i święte gaje, które niszczono i łamano wolniej, niż opiewał rozkaz księcia Mieczysława, więc później Mieczysław naznaczył na rozbicie i zniszczenie ich we wszystkich stronach Polski dzień 7 marca.[...] Dokonane wówczas zniszczenie i zatopienie fałszywych bogów i boginek bywa przedstawione i wznawiane w niedziele W. Postu Laetare; w tym dniu wielu polskich wsiach noszą na wysokich tykach wyobrażenia Dziewanny i Marzanny, wrzucają je do trzęsawisk i topią; tradycja tego staroświeckiego zwyczaju aż dotąd u Polaków nie zaginęła."
"Lubo zaś królestwo Polskie równo i płasko położone, i ztąd głównie pierwiastkowo nazwane, mniej ma gór niż inne kraje, ma ich jednakie, niemało, tak skalistych jako i ziemnych, z których celniejsze opiszemy. Łysej górze (Kalwaryi) dla jej głośnej sławy pierwszeństwo damy, jako przodkującej innym górom. Po niej pójdzie Wawel, przy nim bowiem i rządów skład najwyższy i królów stolica. Łysa góra, w ziemi Sandomierskiej, blisko miasteczka Opatowa, wysoka, prawie zawsze zimnem skrzepła, często zamglona, lub sypiąca śniegami albo deszczami; w wielu miejscach wypuszcza z siebie krynice. Jeżeli wierzyć można staremu podaniu gminnemu, sławna była niegdyś olbrzymami, którzy na niej zbudowali zamek, jak świadczą ogromne kupy gruzów i głazów. [...] Nie wiadomo który z olbrzymów i kiedy zbudował ów zamek z tak długiemi ścianami, z tak ogromnych i niepożytych głazów, i tak wielkim trudem. Potwornych zwalisk tej olbrzymiej budowy, ogromnych kup gruzów i kamieni, ani ciernie, ani kolczyste rośliny, ani gęsto drzewa i mchy zakryć nie mogły."
"Pewnego więc czasu, gdy Bolesław [Chrobry] zabawiał się łowami w lasach swoich około miasteczka Kielc, a miał w towarzystwie swojem książęcia Emeryka, zdarzyło się, że w pogoni za jeleniem [strażnikiem drzewa świata] wybiegł był na wyżynę gór, które Łysą górą nazywają, a nad które nie ma wyższych w Polsce. Tu, poniechawszy rogacza, poczęli z podziwieniem przypatrywać. się rozwalinom odwiecznej budowy, które skutkiem powszechnego potopu i dawności czasu zsypały się w ogromne skał pokłady, jakie i dziś oglądamy. Powiadają, bowiem, że to miejsce miało być niegdyś mieszkaniem i twierdzą olbrzymów, mężów wielkiej siły, którzy tu przez jakiś czas przebywali i mieli swoje siadło."
Oraz:
"[Łada] bogini polska, którą na Mazowszu w miejscowości i wsi Łada czczono." (Insignia seu clenodia Regni Poloniae Jana Długosza, 1464 - 1480, oczywiście bogini Łada nie wyklucza istnienia boga o analogicznym imieniu Łada/o, por. Frej i Freja, Indra i Indrani, Perun/Perperuna czy Łada jako słowiańskie określenie wodza, wojownika lub pana młodego).
Jan Długosz - historyk, wychowawca i mąż stanu, znawca antyku i humanizmu włoskiego, urodził się w 1415 r., zmarł w 1480 r., krótko po nominacji na arcybiskupa lwowskiego. W latach 1428-1431 był studentem Akademii Krakowskiej. Do największych dzieł Długosza należą: "Roczniki, czyli Kroniki sławnego Królestwa Polskiego" i "Księga uposażeń biskupstwa krakowskiego".
"… I ja, piszący te <Kroniki>, czuję niemałą pociechę z ukończenia wojny pruskiej [trzynastoletniej], odzyskania krajów z dawna od Królestwa Polskiego odpadłych i przyłączenia Prus do Polski (…) Byłbym jeszcze szczęśliwszy, gdybym doczekał się odzyskania (…) i zjednoczenia z Polską Śląska, ziemi lubuskiej i słupskiej (…) Z radością zstępowałbym do grobu i słodszy miałbym w nim odpoczynek".
za: Mateusz Siuchniński, Szymon Kobyliński. Ilustrowana Kronika Polaków. Książka i Wiedza 1967.
Wikipedia o Janie Długoszu - kliknij tutaj.
Jan Długosz w swojej pracowni - obraz autorstwa Jana Matejki
Warto tu dodać, że relacja Długosza jest (a raczej była) kontrowersyjna jedynie dla grupy badaczy wychowanych na ustaleniach narzuconych (już ponad wiek temu) przez hiperkrytycznego Aleksandra Brücknera. Co więcej bardzo łatwo odbić tu piłeczkę - to właśnie hipotezy Brücknera w świetle aktualnego stanu wiedzy są kontrowersyjne. Wykazuje to dobitnie choćby Andrzej Szyjewski w "Religii Słowian" z 2003 roku:
"Ofiarami [Brucknera] stali się mitoznawcy i koledzy po fachu, określani przez niego jako „mitołgowie” oraz średniowieczni „bałamutni” kronikarze „wysysający z palca” brakujące informacje. [...] Ciężki język, upodobanie do dygresji oraz przestarzały aparat naukowy czynią z jego prac dziś jedynie ciekawostkę bibliograficzną, choć przez pół wieku stanowiły one jedyny polski wkład w wiedzę o mitologii słowiańskiej."
Jan Długosz zasługuje na poważne potraktowanie i to nie tylko dlatego, że był on wybitnym hitorykiem i autorytetem swoich czasów - mamy przecież informacje o żywych obrzędach czy wierzeniach (jakie opisuje) jeszcze długo po nim. Choćby ludowe przysłowia odsyłające do Nyji jeszcze w XIX wieku, relacja Marcina z Urzędowa o Dziewannie (jak identyfikuje Leszek Kolankiewicz), relacja o łużyckiej bogini łowów Dziwicy (Kolberg, Podgórscy), albo ostatnim polskim - publicznym obrzędzie pogańskim Joście (do 1906), który nawiązuje do Jessy/Jassy, tak etymologią, zgodnością z przekazem Długosza (ofiary, miejscowe legendy kołbielskie o niebiańskim wojsku itd.), jak i umiejscowieniem w roku obrzędowym (Koźmińczyk), czy wreszcie czczona w Chorwacji do dziś Królowa Ljelja. Prosimy tu również o zapoznanie się z materiałami zamieszczonymi w działach "Chrzest Polski?", "Postylla Łukasza" oraz "Mater Verborum".
Znamiennym jest, że badacze zagraniczni (na przykład wybitny rosyjski badacz W.Toporow uznał Marzannę za boginię ogólnosłowiańską) nie stosowali i nie stosują podejścia hiperkrytycznego względem Jana Długosza i innych źródeł staropolskich. Na szczęście i u nas kolejne badania "Olimpu Długosza", nawet już od Aleksandra Gieysztora poczynając, ukazują (co prawda powoli ale za to systemtaycznie) zupełnie inny wręcz fascynujący obraz wierzeń dawnych plemion prapolskich. Z resztą i Aleksander Gieysztor jako jeden z pierwszych podnosi sprawę potrzeby ponownych badań przekazu Długosza wskazując poprawność Dziedzileli i Nyji. Szkoda, że nie znał on, a może nie chciał znać, przekazu Koźmińczyka, o którym obecnie Krzysztof Bracha pisze, że nie ma dobrego powodu by uważać ów tekst za zmyślony.
Jedno z wielu źródeł historycznych jakie w swojej pracy wykorzystał Jan Długosz to "Postylla" Łukasza z Wielkiego Koźmina. Informacje na jej temat znajdują się w dziale Postylla Łukasza.
Tabele systematyzujące:
Hipotetyczna systemtyka funkcyjna bóstw prapolskich w najstarszych źródłach (Leszek Kolankiewicz).
Formowanie się kanonu Długoszowego w XV wieku (Leszek Kolankiewicz).
Utrwalenie i rozszerzanie się kanonu Długoszowego w XVI wieku (Leszek Kolankiewicz).
[1] Leszek Kolankiewicz, Dziady, Słowo/Obraz Terytoria 1999
[2] Jakub Zielina, autor "Wierzeń Prasłowian" w polemice na blogu Zalmoxis.
[3] Jakub Przybyła, w polemice na blogu Zalmoxis (blog autora cytatu).
6