TĘSKNOTA RODZINNA ZA TATĄ
Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia. W szkole, na przerwach dzieci rozmawiały przeważnie o wigilii, gościach, podarunkach pod choinkę, kolędnikach i Pasterce.
Będziemy śpiewać - kolędy razem z wujkiem i ciocią - powiedziała Renatka.
Przychodzą do nas na wigilię. Wujek ma piękny głos, występuje nawet w radiu.
Kuba, mój starszy brat - włączyła się Justynka - co roku chodzi z kolędnikami. Ćwiczą śpiewanie od początku adwentu.
Mój tato też śpiewa bardzo ładnie - wtrąciła Dorotka. - Zna dużo kolęd.
Śpiewamy najpierw w domu, po wieczerzy wigilijnej, a potem idziemy wszyscy na Pasterkę. Już nie mogę się doczekać.
A jak nie przyjedzie? - zapytała Renatka.
Coś ty! Obiecał, że będzie już rano w wigilię. Mamy razem ubierać choinkę.
W zeszłym roku tato mojej koleżanki przyjechał dopiero wieczorem w pierwszy dzień świąt - odrzekła Renatka. - Takie były kolejki na granicy, korki na drogach. A ile wypadków!
***
Wchodząc do przedpokoju Dorotka usłyszała, że mama odkłada słuchawkę telefonu.
Tatuś dzwonił? - zapytała dziewczynka.
Tak. Prosił, żeby was ucałować.
A czy na pewno przyjedzie na wigilię?
Mam nadzieję, że tak - uśmiechnęła się mama. - Dlaczego pytasz?
Bo to daleko. Trzeba przekraczać dwie granice. Mogą też być korki na szosach ...
Nie martw się na zapas, córeczko. Oczywiście, wszystko może się zdarzyć. Lepiej pomódl się o szczęśliwą podróż tatusia.
Codziennie to robimy wszyscy troje.
Teraz chodź do kuchni, zjesz obiad. Chłopcy byli głodni po spacerze, więc podałam im wcześniej.
Gdzie teraz są?
Malują świąteczne laurki. Największa i najpiękniejsza ma być dla taty.
***
Nadszedł wreszcie ten dzień. Trwały ostatnie przygotowania do wigilii. W wysprzątanym mieszkaniu pachniało świeżo upieczonym ciastem. Choinka stała w Kącie pokoju, obok na podłodze znajdowały się pudełka z ozdobami. Mama krzątał się w kuchni, Dorotka jej pomagała. Chłopcy kręcili się nieustannie - to tu, to tam. Wszystkiego chcieli dotknąć i spróbować.
Wcześniej niż zwykle przyszła ciocia Krysia, zapraszana corocznie na wieczerzę wigilijną.
O której spodziewacie się Roberta? - zapytała. - Dzwonił wczoraj, czy dziś?
Ani wczoraj, ani dziś - odrzekła mama przyciszonym głosem. - Trochę się niepokoję. Jeżeli coś mu wypadło, to powinien nas zawiadomić. Ale nie rozmawiajmy o tym przy Dorotce. Jest bardzo zdenerwowana.
A czemu ty nie zadzwonisz do niego?
- Może chwilowo jest poza zasięgiem. Nie martw się. Jest daleko do pierwszej gwiazdki.
***
Czas mijał tak powoli, że Dorotka miała wrażenie, jakby stanął, jakby wskazówki zegara nie przesuwały się wcale. Teraz już wszyscy byli zaniepokojeni. Powoli zapadał wczesny, zimowy zmierzch. Chłopcy co chwila wyglądali przez okno, czy tatuś nie podjeżdża na parking. Nie podjeżdżał jednak.
„Kolejki na granicy, korki na drogach i tyle wypadków!" przypominała sobie Dorotka słowa Renatki. - Dobry Boże, opiekuj się naszym tatusiem! - prosiła żarliwie, chociaż bez słów.
Poczekamy jeszcze trochę - powiedziała mama. - Nie jest wcale późno, tylko dzień taki krótki.
Może zaśpiewamy jakąś kolędę? - zaproponowała ciocia. - Prędzej nam zejdzie czas oczekiwania.
Nie, nie! - zaprotestowała Dorotka. - Dopiero z tatą. Zapadło milczenie. Malcy siedzieli cichutko, przytuleni do mamy. Zegar ścienny tykał rytmicznie. Dorotce przypomniały się słowa kolędy, którą Asia, mając piękny głos, śpiewała w ubiegłym roku w przedstawieniu jasełkowym: „To już pora na wigilię, to już czas, a tu jeszcze kogoś nie ma pośród nas ..." „Gdzie teraz jest tatuś?" - pomyślała dziewczynka i łzy napłynęły jej do oczu. I właśnie wtedy rozległo się delikatne pukanie do drzwi. Dorotka poderwała się szybko i otwarła je, nie pytając: „Kto tam?". To był tatuś!
- Kochani! Czekacie na mnie! Przepraszam! Samochód mi
się zepsuł. Bóg łaskaw, że jakoś przyjechałem. Zaczęły się powitania, uściski, radosne okrzyki.
Zofia Śliwowa
Promyczek Dobra 12 (2003) s. 10-11