„Mały tomik poezji” - autorka występuje pod pseudonimem: Pawmira
Zamiast wstępu motto:
… Jeśli dla was umarłam, przyjdźcie na mój grób…
Tylko z bukietem białych róż…
Wybrane z pośród wielu…
WIDMO ŚMIERCI
Widzę, widzę twą dłoń Śmierci blada
Jak do serca mego się cicho zakrada…
Słyszę cię, stoisz nada mną jeszcze
Czuję na sobie twe tchnienie złowieszcze.
Widzę jak chodzisz zgarbiona, chuda
Jak wymachujesz kosą, wyprawiasz cuda
Potem znów sterczysz, wytrzeszczasz oczy,
I czekasz, aż serce mi z piersi wyskoczy!
Wyciągasz swą rękę długą, kościstą
Zasłaniasz mi twarz powłoką mglistą;
I kiwasz na mnie tą chudą ręką….
Czyżbyś współczuła nagle mym mękom?
********
Widzę cię Śmierci, gdy zerknę w przyszłość….
Przeszywasz mnie jakby wzrokiem na wskroś
Wciąż widzę cię chudą, wysoką i siną
Jak, czekasz aż dni mego życia miną.
GDZIE JESTEŚ ŚMIERCI
Gdzie jesteś Śmierci koścista? Gdzie mi zniknęłaś sprzed oczu?
Ma dusza jest tak przezroczysta… weź mnie i dobij gdzieś na uboczu.
To Życie nie chce mnie już, więc lgnę ze łzami do ciebie.
Do dłoni mej kosę swą włóż i zabierz mnie wreszcie do siebie!
Ten Świat dręczy mnie tak; rani, przygniata i kłamie.
Czy czynię dobrze, czy czynię wspak, pechowe podaje mi ramię.
MODLITWA
Tak mi jest ciężko mój Boże
I nikt pomóc mi w tym nie może
Wciąż czegoś pragnę i czegoś szukam…
Czasem w drzwi Śmierci cicho zapukam.
Odchodzi ode mnie cierpliwość i spokój
W serce zakrada się ciągły niepokój
Apatia duszę w niewolę mi bierze…
Utrzymaj Boże mnie w swojej Wierze.
Nie odtrącaj mnie Panie od siebie
Wejrzyj znów na mnie, tak proszę Ciebie
Podaruj mi cząstkę swojej mądrości
I przebacz wszystko, co czynię w złości.
O Boże mój Władco, mój Królu…
Wyzwól mą duszę z goryczy i bólu
Ulżyj w cierpieniu mej błędnej duszy
Niechaj twa miłość serce me wzruszy.
Za czym płacze dusza zbolała? Jakaż zła siła ból jej zadała?
Za czym płacze, czego szukać może? Proszę i błagam - uratuj mnie Boże!
A GDY UPADNĘ ….
A gdy upadnę, podnieś mnie Panie
I zawiedź mnie proszę na proste drogi.
Rozjaśnij mi umysł i rozgrzej serce,
Bym godna była wejść w Twoje progi
Zaprowadź mnie Panie na łąki zielone
Gdzie wiecznie soczysta jest trawa.
I ukaż mi kwiaty skąpane w rosie,
By oczy moje doznały rozkoszy (?)…
Gdy Ciemność spowije znowu mój rozum
Okryj mnie panie płaszczem Miłości,
By nikt już nigdy więcej nie ujrzał
Tych gorzkich łez moich słabości.
Więc gdy upadnę, podnieś mnie Panie,
Bym padać ciągle już nie musiała
Ukaż Miłości Twej wielkie głębiny
I Twojej Mądrości rozległe równiny.
Jak słodko by było utonąć w Miłości
W wiecznej Potędze i wiecznej Mądrości.
ALIENACJA
Obce miasta, obce wioski
Obce ulice, podwórza i plaże.
Czoło zmarszczone z nadmiaru troski
Zmarznięte serca, zastygłe twarze…
Wokół mnie pustka i cisza
Choć w dali słychać gwar miasta.
Wokół mnie chłód i ciemność,
Choć zwiastun nocy jeszcze nie nastał.
Kimże ja jestem pośród tej pustki,
I jakże ciszę upiorną mam zmącić?
Oświecić pragnę ciemność mych myśli
I nieco ciepła do duszy mej wtrącić.
Nikt nie zapełni tej pustki we mnie
Nikt nie pogwałci świętości ciszy
Czerń może oświecić ognia blask
Zaś duszę ogrzeje Miłości brzask.