Żył sobie Duży Biały Miś i Mała Brązowa Misia. Żyli w małej jaskini na skraju zaczarowanego lasu. Całe dnie spędzali razem, a nocami zasypiali wtuleni w siebie. Zawsze było im ciepło, bo grzały ich serduszka, które płonęły miłością. Pewnego dnia Mała Brązowa Misia postanowiła wyznać Misiowi uczucie. Misia powiedziała:
- Wiesz co?
- No co?- odparł Misio
Ja Cię tak bardzo Kocham... I rozłożyła szeroko swoje łapki. Duży Biały Miś popatrzył z uczuciem i odrzekł:
- Mmm... to bardzo mnie Kochasz, ale ja Ciebie też tak bardzo Kocham. I rozłożył szeroko swoje duże łapki. Mała Misia popatrzyła i pomyślała sobie:
- Achhh... to dopiero Kochanie...
Ale nie poddawała się. Podbiegła do drzewa, stanęła na przednich łapkach, a nóżki oparła o pień i powiedziała:
- A ja Ciebie Kocham od początku swoich łapek do koniuszków palców. Duży Miś zrobił też przewrotkę i powiedział:
- Ja też Cię Kocham po koniuszki swoich palców. Misia przyjrzała się i pomyślała:
- Achhh... to bardzo mnie Kochasz...
Ale uparta była i radośnie zawołała:
- A ja Cię Kocham tak bardzo jak wysoko potrafię podskoczyć. I skoczyła najwyżej jak umiała. Duży Miś pomyślał, że to bardzo dużo i powiedział, że i on ją tak Kocha... Podskoczył tak wysoko, że aż zahaczył uszkami o gałąź wysokiego drzewa. Mała Misia pomyślała, że i ona chciałaby tak skakać. Mogłaby wtedy pokazać jak mocno Kocha. Ale zmęczona już była. Położyła się na trawie. Oczka się już jej kleiły... i spojrzała na niebo... Pomyślała, że nie ma nic większego ponad nie i powiedziała:
- A ja Ciebie tak bardzo Kocham jak stąd do księżyca! I zamknęła swoje oczka... i zasnęła. Duży Miś pochylił się nad nią... spojrzał w niebo i pomyślał:
- Mmmm... to bardzo mnie Kochasz...
Przytulił się do Małej Misi bardzo bliziutko, otulił ją ciepłymi łapkami i szepnął jej do uszka:
- A JA CIEBIE TAK KOCHAM JAK STAD DO KSIEZYCA I SPOWRTOEM... =p=p=p :*:*:*
widzialem drzewo ze zlamana galezia moglo nadal szumiec i cieszyc sie sloncem i deszczem,ale to bylo malo bo pamietalo te dni kiedy siegalo nieba...
widzielam slowika ze zlamanym skrzydlem mogl nadal spiewac ale to bylo malo bo pamietal te dni kiedy mogl cieszyc sie wolnoscia w powietrzu...
widzialem dziweczyne ze zlamanym sercem,mogla nadal patrzec na niego,cieszyc sie zwyklym usmiechem ale to bylo malo bo pamietala te dni kiedy dzielila z nim niebo...
wiec zeby zaznac prawdziwego szczescia trzeba zapomniec ze kiedys mialo sie wiecej
Utracona szansa miłości
Czekała na mnie
Mimo złej pogody
Bo chciała ze mną iść
Chciała coś powiedzieć.
Jeszcze dziś pamiętam
Jak powtarzała me imię
I przerywała dalsze zdanie
Jakby się bała.
Jakby nie była pewna swych uczuć
Mojej reakcji
Choć wiedziała
Jak ją kocham.
Teraz wiem
Miałem nie pozwolić jej tak długo czekać,
Wcześniej wyjść
A bylibyśmy dziś razem
Dla mojej utraconej Miłości...
Utracilem kiedys Milosc...
Stacilem nadzieje na prawdziwe szczescie...
Moje zycie leglo w gruzach,
Chcialem odejsc w milczeniu z opuszczona glowa.
Moglem zyc,lecz nie chcialem.
Strach nie pozwalal mi uniesc glowy.
Lecz gdy to zrobilem ujrzalem swiatlo.
Oswietlalo mi droge...
Szedlem w strone pieknego blasku...
Z daleka ujrzalem osobe...
Byla to kobieta...
Ogarnol mnie lek i ogromny bol,
spowodowany byl rana,
ktora jeszcze sie nie zagoila...
Osoba ta pomogla mi odbudowac zaufanie...
Jest teraz przy mnie i bedzie przez reszte zycia.
Na dobre i na zle.
Łatwiej jest zawsze coś STRACIĆ,
niż potem ODZYSKAC!
Gdyby było odwrotnie, wtedym byśmy
nie doceniali tego co STRACILIŚMY...
Lecz niestety ODZYSKANIE czegoś
wydaje się nieraz TRUDNIEJSZE,
a czasami wręcz NIEMOŻLIWE!
Więc nim coś zrobisz, lub powiesz.
Pomyśl i zastanów się...
Czy TRUDNIEJSZE w tym przypadku
będzie ŁATWE i MOŻLIWE..?