Modlitwa - drogą do Boga
Mówienie dzieciom i młodzieży o modlitwie jest sprawą zasadniczą dla katechezy. Ale ponieważ jest to temat często powtarzany, może być niezauważony.
PIERWSZY KWIAT
W pewnej wsi położonej w górach panuje bardzo ładny zwyczaj. Na wiosnę odbywają się zawody, w których uczestniczą wszyscy mieszkańcy. Każdy stara się, jako pierwszy, znaleźć kwiat wiosenny. Ten, kto go znajdzie i zerwie, zostaje uznany zwycięzcą i dobrze mu się wiedzie przez cały rok. Wszyscy z zapałem biorą więc udział w tych zawodach i młodzi, i starzy.
Któregoś roku, na początku wiosny, gdy śnieg zaczynał topnieć i ukazywały się połacie wilgotnej ziemi, wszyscy mieszkańcy wioski wybrali się na poszukiwanie pierwszego wiosennego kwiatka. Całymi godzinami szukali wysoko w górach i w dolinach, i na stokach gór, ale nie znaleźli żadnego kwiatka. Już mieli zaniechać poszukiwań, gdy posłyszeli okrzyk:
- Jest tutaj! Znalazłem go!
Był to głos dziecka. Mężczyźni, kobiety i dzieci pobiegli w stronę, skąd dochodził głos. A dziecko, które znalazło pierwszy kwiat klaskało w ręce i skakało z radości.
Kwiatek rozwinął się wśród skał, kilka metrów poniżej krawędzi stromego urwiska. Dziecko pokazywało go wyciągniętą rączką, ale nie mogło go dosięgnąć, gdyż bało się otwartej czeluści jaru. Za wszelką cenę chciało jednak mieć ten kwiatek. Pragnęło zwyciężyć w zawodach, i zdobyć powodzenie.
Wszyscy chcieli mu pomóc. Pięciu silnych mężczyzn przyniosło sznur. Postanowili obwiązać dziecko sznurem i opuścić je w dół, aby mogło zerwać kwiatek. Ale dziecko bało się. Bało się przepaści, bało się, że lina się zerwie.
- Nie, nie - płakało. - Boję się!
Pokazano mu więc jeszcze mocniejszą linę, którą miało
trzymać nie pięciu ale piętnastu silnych mężczyzn. Wszyscy dodawali małemu otuchy.
W pewnym momencie dziecko przestało płakać. Rączką
otarło sobie łzy. Wszyscy zamilkli, by posłuchać, co malec postanowił.
- Dobrze - powiedział. - Zgadzam się, jeżeli to mój tatuś będzie trzymał sznur!
WSKAZÓWKI KATECHETYCZNE
Doświadczenie zawarte w opowiadaniach
W opowiadaniu jest mowa o ważnych "więzach". W katechezie na temat modlitwy te dwa opowiadania służyć mogą do wytłumaczenia, że modlitwa stanowi rodzaj bezpośredniego powiązania z Bogiem i umożliwia ważny dla naszego życia kontakt z Nim.
· Modlitwa jest jak mocny "sznur", który podtrzymuje nas w momentach trudnych, gdy musimy podejmować ryzykowne decyzje, gdy znajdujemy się na "skraju przepaści". Możemy być pewni ufności: To nasz Ojciec Niebieski trzyma koniec tego sznura i nie dopuści nigdy, by miało się nam przydarzyć coś złego. Ale nie wolno nam zapominać o "linie-modlitwie".
Dla ułatwienia dialogu
To opowiadanie jest bardzo proste. Należy tak pokierować dziećmi, by odkryły ukryty w nich sens i ich odniesienie do modlitwy.
Można zapytać np.:
· Dlaczego dziecko bardziej ufa swemu ojcu, niż piętnastu silnym mężczyznom? Czy również i my bierzemy udział w zawodach, by zdobyć szczęście? Dlaczego potrzebujemy "liny", która nas wiąże z Ojcem Niebieskim?
Dla pobudzenia aktywności
· Można też spleść sznurek z wielu nitek wełny i do każdej dołączyć jedno zdanie z Ojcze nasz. Katecheta musi oczywiście dokładnie wytłumaczyć każde zdanie, szczególnie te z drugiej części.
· Dobrze byłoby polecić dzieciom ułożenie modlitwy osobistej.
Również Pismo św. opowiada
Ewangelista Łukasz w rozdziale 11 (wiersz 1-13) przytacza słowa modlitwy, jakiej nauczył nas sam Pan Jezus a następnie przypowieść wyjaśniającą konieczność i skuteczność próśb zanoszonych do Boga. Przeczytajmy ten fragment i omówmy go z dziećmi.
Można nauczyć się modlić
Modlitwa nie jest jakąś metodą czy techniką. Powinna być stylem życia. Powinna stanowić coś więcej niż przedstawianie próśb Wszechmocnemu Opiekunowi. Niech będzie rozmową z naszym Ojcem, przekazywaniem Mu myśli i uczuć, kłopotów i wątpliwości, problemów i skarg. Ta rozmowa z naszym najlepszym Przyjacielem zawierać również może wyznanie grzechów, zobowiązanie da okazywania posłuszeństwa Bogu, uwielbienie, dziękczynienie za Jego dary.
Modlitwa to życie z Bogiem, głęboka więź z Nim. Poprzez modlitwę poznajemy lepiej Boga i pracujemy nad sobą. Miesiąc po miesiącu, rok po roku, Bóg przekształca nasz sposób myślenia, nasze postawy, nasze działanie.
Modlitwa wydaje się sprawa prostą, ale dojrzałość modlitwy osiąga się z czasem i poprzez ciągle praktykowanie jej. Na drodze modlitwy, dlatego trzeba być cierpliwym, tu nie ma skrótów.
"Panie naucz nas modlić się." - prosili Apostołowie. Naszym zadaniem jest "nauczyć dzieci modlić się". Jest to najpiękniejsza tajemnica, jakiej możemy nauczyć. Zamieszczone niżej opowiadania, celowo krótkie, mogą posłużyć jako wprowadzenie, do prostych rozmów o modlitwie.
NIE WIDZĘ CIEBIE, TATUSIU!
Pewna kochająca się i szczęśliwa rodzina żyła spokojnie w małym domku na peryferiach miasta. Ale pewnej nocy wybuchł w tym domu straszny pożar.
Gdy płomienie szalały, rodzice z dziećmi wybiegli na dwór. Tam objęci i przytuleni do siebie patrzyli bezradnie na dom spowity ogniem i dymem.
Straszliwie przerażeni zdali sobie nagle sprawę, że nie ma z nimi najmniejszego, pięcioletniego synka. Gdy wybiegali z domu, zdezorientowany płomieniami i gryzącym dymem, malec pewnie zawrócił i wszedł na pierwsze piętro.
Co robić? Tatuś i mamusia spoglądali na siebie zrozpaczeni a dwie małe siostrzyczki zaczęły płakać. Nie było mowy o tym, by móc przedrzeć się przez płomienie. Straż pożarna jeszcze nie nadjechała. Ale oto w górze otwarło się okno na poddaszu i dziecko krzyczało rozpaczliwie:
- Tatusiu! Tatusiu!
Ojciec podbiegł i zawołał:
- Skacz na dół!
Ale w dole dziecko widziało jedynie ogień i czarny dym:
- Tatusiu, nie widzę ciebie!
- Ja ciebie jednak widzę! Wyskakuj! - krzyczał mężczyzna.
Dziecko skoczyło tam, skąd dochodził głos ojca i znalazło się całe i zdrowe w jego mocnych ramionach.