Szarzynski Sep Mikolaj Rymy abo wiersze polskie 2


Aby rozpocząć lekturę,

0x08 graphic
kliknij na taki przycisk ,

który da ci pełny dostęp do spisu treści książki. Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym LITERATURA.NET.PL

kliknij na logo poniżej.

0x01 graphic


MIKAJ SĘP SZARZSKI

RYTMY ABO WIERSZE POLSKIE


Tower Press 2000

Copyright by Tower Press, Gdańsk 2000

2


NA HERB JEGO M. PANA JAKUBA LEŚNIOWSKIEGO,PODCZASZEGO ZIEMIE LWOWSKIEJ

Gryfowie strzegą ota i biją się o nie

Tak w południowej, jako i w północnej stronie. Niebożęta Pigmei trudność z nimi mają,

Którzy się o ten kruszec z pilnością starają. Ale polscy Gryfowie nie tak żądni złota, Jako wolności stróże, w których ta ochota, Że i umrzeć za wolność zyskiem poczytają,

Skąd też i od ojczyzny dawną wdzięczność znają. Mimo insze przykłady i zacny podczasy Herbownym i ojczyźnie jest wszelkimi czasy Powodem do wolności, krwią przodków nabytej, Z okazałej swej chęci bynamniej nieskrytej.

JEGO MOŚCI PANU JAKUBOWI LEŚNIOWSKIEMU, PODCZASZEMU ZIEMIE LWOWSKIEJ, PANU I BRATU MNIE MIŁOŚCIWEMU:

Częstokroć wiele ludzi zacnych, mciwy panie bracie, którzy nieboszczyka pana Mi- kołaja Sępa Szarzyńskiego, brata mego rodzonego, albo zaznali, albo też pisma jego czytali, rozmawiali ze mną i z narzekaniem, żem się o to nie starał, aby prace i pisma jego do kupy były za moim staraniem zebrane i światłu pokazane. Ja zaiste, będąc w tej mierze i sam na się frasowity, żem do tego przyść nie gł, i narzekaniem ludzkim poruszony, starałem s, jakobym i żądności onej prawie pospolitej od wszytkich, któ- rzy się w dowcipie brata mego zakochali, i powinności mojej braterskiej, a przy tym sławy brata mego nie odbieg. Lecz mi to na wielkiej przeszkodzie było, że po ześciu z tego świata brata mego nieboszczyk zacnej pamięci Jego M. pan Stanisław Starze- chowski, podkomorzy Ziemie Lwowskiej, pisma i księgi jego na swój dozór i opiekę wziął, który też potym wrychle umarł, także też ja z pilnośc się o onych pismach pytac, mianowicie u nieboszczyka pana Pobidzińskiego, nie mogłem się dopytać. Mając tedy trochę pism takowych brata mego, oczekiwałem z niemi, azaby s ich więcej kędy miedzy ludźmi uczonemi naleźć mogło. Lecz gdy się nic takowego nie pojawiło, jam się, patrząc na złe zdrowie moje, aby i ta trocha, co przy mnie była, jako inszych wiele, nie zginęła, obawiając, użyłem jednej zacnej osoby duchownej do

3


przerzenia i sporządzenia pism ki brata mego asnej, które przy mnie były, które ja, aby świat widziały, pod miłościwą obro W. M. Mego miłościwego pana i brata i za upominek po bracie mym oddaję. Zalecam się przy tym miłościwej łasce W. M. braterskiej mego miłościwego pana i brata.

W. M. mego Mciwego Pana życzliwy brat i sługa

Jakub Szarzyński Sęp, podstoli Ziemie Lwowskiej.

NAPIS NA STATUĘ, ABO NA OBRAZ ŚMIERCI

Córa to grzechowa Świat skazić gotowa: Wszytko, co się rodzi, Bądź po ziemi chodzi,

Lub w morskiej wnętrzności

I wietrznej próżności, Jako kosarz ziele Ostrą kosą ściele;

Tak ta wszystko składa, Ani opowiada

Nikomu swojego Zamachu strasznego. I wy, co to ćcicie, Prawda, że nie wiecie, Jeśli nie przymierza Ta sroga szampierza Któremu do szyje. Strzeż się: oto bije.

4


SONET I.

O krótkości i niepewności na świecie żywota człowieczego

Echej, jak gwałtem obrotne obłoki

I Tytan prętki lotne czasy pędzą,

A chciwa może odciąć rozkosz nędzą

Śmierć - tuż za nami spore czyni kroki. A ja, co dalej, lepiej cień głęboki Błędów mych widzę, które gęsto jędzą Strwożone serce ustawiczżędzą,

I z płaczem ganię młodości mej skoki.

O moc, o rozkosz, o skarby pilności, Choćby nie darmo były, przedsię szkodzą, Bo nasze chciwość od swej szczęśliwości asnej (co Bogiem zowiemy) odwodzą

Niestałe dobra. O, stokroć szczęśliwy,

Który tych cieniów w czas zna kształt prawdziwy!

5


SONET II.

Na one słowa Jopowe:

Homo natus de muliere, brevi vivens tempore etc.

Z wstydem poczęty człowiek, urodzony Z boleścią, krótko tu na świecie żywie, I to odmiennie, nędznie, bojaźliwie, Ginie, od słońca jak cień opuszczony.

I od takiego (Be nieskończony,

W sobie chwalebnie i w sobie szczęśliwie Sam przez się żyjąc) żądasz jakmiarz chciwie Być miłowany i chcesz być chwalony.

Dziwne Twego miłosierdzia sprawy. Tym sie Cherubim (przepaść zrozumności) Dziwi zdumiały i stąd pała prawy

Płomień, Serafim, w szczęśliwej miłości. O święty Panie, daj, niech i my mamy To, co mieć każesz, i Tobie oddamy!

6


SONET III.

Do Naświętszej Panny

Panno bezrówna, stanu cowieczego Wtóra ozdobo, nie psowała w której Pokora serca ni godność pokory, Przedziwna Matko Stworzyciela swego!

Ty, głowę starwszy smoka okrutnego, Którego jadem świat był wszystek chory, Wzięłaś jest w niebo nad wysokie chory, Chwalebna, szczęścia używasz szczyrego.

Tyś jest dusz naszych jak księżyc prawdziwy, W którym wiecznego baczymy promienie Miłosierdzia, gdy na nas grzech straszliwy Przywodzi smutnej nocy ciężkie cienie!

Ale [Ty] zarzą już nam nastań raną, Pokaż Twego słońca światłość żądaną.

7


SONET IIII.

O wojnie naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem i ciałem

Pokój - szczęśliwość, ale bojowanie

Byt nasz podniebny. On srogi ciemności

Hetman i świata łakome marności

O nasze pilno czynią zepsowanie.

Nie dosyć na tym, o nasz możny Panie! Ten nasz dom - ciało, dla zbiegłych lubości

Niebacznie zajźrząc duchowi zwierzchności, Upaść na wieki żądać nie przestanie.

ż będę czynił w tak straszliwym boju, Wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie? Królu powszechny, prawdziwy pokoju, Zbawienia mego jest nadzieja w Tobie!

Ty mnie przy sobie postaw, a przezpiecznie

Będę wojował i wygram statecznie!

8


SONET V.

O nietrwałej miłości rzeczy świata tego

I nie miłować ciężko, i miłować

Nędzna pociecha, gdy żądzą zwiedzione

Myśli cukrują nazbyt rzeczy one, Które i mienić, i muszą się psować.

Komu tak będzie dostatkiem smakować Złoto, sceptr, sława, rozkosz i stworzone Piękne oblicze, by tym nasycone

I mógł mieć serce, i trwóg się warować? Miłość jest własny bieg bycia naszego, Ale z żywiołów utworzone ciało

To chwaląc, co zna początku równego, Zawodzi duszę, której wszystko mało,

Gdy Ciebie, wiecznej i prawej piękności, Samej nie widzi, celu swej miłości.

9


SONET VI.

Do pana Mikołaja Tomickiego

Tomicki, jeśli nie ganią owego, Który ku chwale świeci lampą onej

W sobie chwalebnej, świętej, niezmierzonej

Światłości, światła skąd jasność każdego,

Nie będę nazwań lekkim od żadnego,

Bym sławił piękność w tobie doświatszonej

Kożdemu cnoty. Jeno, żem uczonej

Mało pił wody, nie śmiem się jąć tego.

Chęć przyjmi wdzięcznie: na tej Bóg przestaje. Lecz, jeśli Muzy z ubóstwem się zgodzą, Dzielność, stateczność, rozum, obyczaje Twoje, co zacność (choć wielką) przechodzą,

Wiersza mojego ustawną zaba

Będą. Co mówię? Będą sławą prawą.

10


PIEŚŃ I NA PSALM DAWIDÓW XIX

Coeli enarrant gloriam Dei

Narodzie, głupią mądrością chłubliwy

I błędom zmyślnym wierzyć uporczywy, Mnóstwem gwiazd ślicznych niebo ozdobione Obacz, a smysły wżdy oświeć zaćmione!

Poznasz, że mądrym, że jest wiekuistym Pan, co ma pałac na sklepie ognistym, W którym zawiesił i wietrzne próżności

I możną wodę zniósł z ziemnej ciężkości. W pewne godziny dzień - nocy cieniowi, W pewne godziny noc zstępując dniowi

Świadczą swym biegiem, tak porządnie zgodnym, Że nie trafunkiem świat stanął przygodnym.

Nieba machina tak zgodnie sprawiona,

Że mądrość Pańska, że moc nieskończona Wiecznie ją rządzi, woła, a po wielkim Świecie jest słyszny głos i uszom wszelkim.

Bo w żadnym kącie świata mieszkanego Nie masz narodu tak sprośnie grubego, By wżdy nie baczył, iże prawo rządzi Niezmylne niebem, bo nigdy nie błądzi.

11


Kto się, gdy nieba chmura nie zakrywa, Patrząc na jasnych gwiazd blask nie zdumiwa? Abo gdy światłem uderzy go w oczy

Słońce, ognistym gdy się kołem toczy? Które, gdy z łoża powstawa swojego, Jak oblubieniec obleczon z szczyrego Złota ubiorem, a wieniec z kamieni

Kosztownych sprawion głowę mu promieni, Do kresu swego nic niezmordowany Gwałtem się wali: dobrze przyrównany Kształtem i siłą, i pędem onemu

Jest obrzymowi, sto rąk mającemu.

Od wschodu bieżąc aż tam, gdzie powstawa Noc ciemna, gwiazdom światłości dodawa I, co jest kolwiek tu, na niskiej ziemi, Wspładza i żywi płomieńmi swojemi.

Ale porządek na wysokim niebie

Nie tak patrzących myśl cgnie do siebie, Jak zakon, Panie, Twój ku przystojności Nakłania smysły i psuje chciwości.

Twe obietnice odmiany nie znają

I światłem prawdy serca utwierdzają;

A tak nas karzesz, gdyć który przewini,

Że w nim pożytek Twa święta kaźń czyni.

12


Twe przykazanie oczy nam zabawia Wdzięczną radością i szczyrą ustawia, Panie, Twą chwałę, której nie naruszy Starość, co zębem stalnym wszytko kruszy.

Przy Twych dekretach prawda z pobożnością Zawsze przebywa, strzegąc ich z pilnością, Które są słodsze nad miód i nad złoty Kruszec ważniejsze i rzadkie klejnoty.

Przeto ich w sercu swym sługa Twój, Panie, Słusznie pilnować nigdy nie ustanie, Wiedząc nagrodę, którąś Ty zgotował Każdemu, stale kto ich będzie chował.

Lecz błędy wszytkie kto swe wiedzieć może? Ty mię sam oczyść, wiekuisty Boże, I wniwecz obróć moje wszytkie złości, Którymim zmazań prócz mej wiadomości,

A daj, by pychy Tobie brzydkiej siła

Do serca mego nigdy nie wchodziła;

Tak mię na wieki, prócz trudności wszelkiej, Oków pozbawisz bezbożności wielkiej.

Słowa ust moich, myśl serca mojego

Pokorną przyjąć racz uniżonego,

Proszę, o Panie! Bo Tyś jest zbawieniem, Bogiem, nadzieją i mym wspomożeniem.

13


PIEŚŃ II NA PSALM DAWIDÓW LII

Quid gloriaris in malitia, qui potens es in iniquita[te]

Czemu się chlubisz, tyrannie, Z twoich praktyk złością możnych? Pańska dobroć nie ustanie

Pilnować ludzi pobożnych. Ostrzejszy nad naostrzoną Brzytwę język twój pilnuje Nieprawdę zmyślać szaloną I na dobre potwarz knuje. Milszość niż cnoty święte,

Milszyć kłamca niż prawdziwy, Rado oko twe przeklęte Patrza zdrady zaraźliwej.

Przełóż cię Pan Bóg wyrzuci

Z pośrodka ludu swojego, Starwszy cię na proch, wywróci I dom twój z gruntu samego.

Na to patrząc ukrzywdzony Zlęknie się Pańskiej możności, A iż nagle zły skażony,

Romieje się w przezpieczności.

14


Rzecze: Onoż on, co w złocie

Ufał, w mocy, w chytrej sprawie,

Z płaczliwych się śmiał w kłopocie, Zapomniawszy Boga prawie.

A ja, drzewo jak oliwy,

W ogrodzie Pańskim wszczepiony, Kwitnąć będę, nielękliwy,

W nadzieję z nieba obrony.

A Ciebie przed wszymi, Panie, Wyznam skaźcą nieprawości, I mając w Tobie ufanie

Zniosę wszelkie doległości”.

[PIEŚŃ] III. PSALMU LVI PARAPHRASIS.

Lament Kościoła Powszechnego

Miserere mei, Deus, quoniam conculcavit me homo

Racz się nade mną zmiłow, mój Panie, Bo mię przeciwnik depce i staranie

Ma o tym pilne, abym na odmiany

Wszelkim kłopotem był umordowany. Depce mię srodze, pyszniąc s wielością Ludzi i zbytnią tłumi mię srogcią;

W żaden dzień wolnym nie jestem od niego

I noc nie próżna strachu okrutnego.

15


Wszakże, choć we dnie, choć strach obciążliwy

Mnie w nocy ciśnie, Ojcze dobrotliwy, Tyś jest nadzieją moją, mój obrońca, I będziesz w każdej potrzebie do końca.

Twymi ja, Panie, będąc upewniony

Obietnicami ani zaślepionej

Ludzkiej chytrości, ani groźby srogiej

Bać się nie będę, ni wojennej trwogi. Cóżkolwiek mówię, to źle wykładają, Każdej przyganę mojej sprawie dają, Na to swą pilność wszytkę obrócili Bezbożni ludzie, aby mię hydzili.

I w zborach radzą, aby głowę moje

Lub skrytą zdradą, lub przez jawną zbroję Stracili: przeto ścieżek mych pilnują, Mnie przezpieczeństwa nic nie zostawują.

A więc to ścierpisz, Panie sprawiedliwy? Będąż się cieszyć z swoich spraw liwi? Będziesz odwłaczzborowi zdradnemu Przyść k upadkowi niepoddźwignionemu?

Wiem, o wiem pewnie, wiekuisty Panie, Że liczysz moje kożde uciekanie I chowasz kropie łez oczu placzliwych, I wiesz przyczynę kłopotów straszliwych.

16


Staranie nych niczym czynisz prawie, A mnie Twe ucho nakładasz łaskawie I znaki jasne Twojej życzliwości

Mnie okazujesz i stałej miłości. Twymi ja, Panie, będąc upewniony Obietnicami ani zaślepionej

Ludzkiej chytrości, ani groźby srogiej

Bać się nie będę, ni wojennej trwogi. A zawsze Ciebie, o stróżu mojego Żywota, chwalić będę, ojczystego,

Rytmem zwyczajnym i, oswobodzony, Dać nie omieszkam ofiary ślubionej,

Twą łaską wolny. Pomocą Twą nogi Moje nie zstąpią z Twojej świętej drogi, Dokąd duchowi mojemu mieszkanie

W tym wątłym ciele będzie, o mój Panie!

[PIEŚŃ] IIII. PSALMU CXXX PARAPHRASIS

De profundis clamavi ad Te, Domine

W grzechach srogich ponurzony, Ze wnętrzności serca mego Wołam, Boże niezmierzony! Mego głosu rzewliwego

Racz słyszeć prośby płaczliwe,

17


A z miłosierdzia Twojego

Nakłoń ucho lutościwe! Będziesz li chciał nasze ości Ważyć, Ojcze dobrotliwy, Wagą Twej sprawiedliwości:

I któż tak będzie szczęśliwy, Kto tak w cnotach utwierdzony,

Gdy przyjdzie na sąd prawdziwy, By nie miał być potępiony?

Ale Ty, sędzia łaskawy,

Nie według szczerej srogości Karzesz nasze błędne sprawy. Zakon Twój, pełen lutości, I wierne Twe słowa, Panie,

Że mię wyrwiesz z tej ciężkości, Czynią mi pewne ufanie.

Przeto, choć zorza różana Promienne słońce przywodzi, Choć mgłą ciemną przyodziana Noc z ciemnościami przychodzi: Narodowi wybranemu

Niech wątpienie nie przeszkodzi

Śmiele ufać Panu swemu. Bowiem skarb jest nieprzebrany Wieczne miłosierdzie Jego:

18


On nie leniw zgoić rany

I poddźwignąć upadłego;

On, prócz wszelkiego wątpienia, Nie zapomni ludu swego, Przywiedzie go do zbawienia.

V. PIEŚŃ NA KSZTT PSALMU LXX

Deus, in adiutorium meum intende

Ciebie, wszego stworzenia o obrońco wieczny, Wzywam, wątły, ubogi i nigdzie bezpieczny: Miej mię w pilnej opiece, a we wszytkiej trwodze Pośpiesz przynieść ratunek duszy mej, niebodze.

Uskrom choć rózgą Twoją ciało zaślepione

I żądzą próżną, sprośną, szkodną napełnione; Niech się wstyda, że pragnie duszy swej panować: Słuszniej wiecznej ma służyć, co się musi psować,

I wy, wojska zazdrosne (Pan Bóg mnie obroną), Tył podajcie i weźmcie hańbę nieskończoną,

Co dóbr (skąd was wygnano) stworzeniu Pańskiemu

Nie życzycie i chwały Stwórców swojemu.

Szczęście me, chwało moja, niech wskok wstyd poczują, Którzy mi inszą chwałę, nie Ciebie, cukrują.

Co ma człowiek nie Twego? a który się chlubi

Z daw Twych, wieczny królu, dary Twoje zgubi.

19


To szczęśni, to weseli, którzy wyznawają,

Że Twe jest, co jest dobrze, i Ciebie szukają, Wiecznotrwałej ozdoby, i czynią staranie, By chcąc samego Ciebie miłowali, Panie.

I mnie policz w tę liczbę, Ojcze miłosierny, A daj, bym i tu baczył, iżem proch mizerny

I, nierówny tak ciężkich przygód nawałności, Niech znam moją możnością wielkie Twe lutości.

Ale kto jest szczęśliwy, choć dyjamentową Wdział zbroję, wojnę cierpiąc długą i surową? Przeto proszę: Ty, któryś jest obrońcą w boju, Nie odwłaczaj dać się nam, zbawienny pokoju.

VI. PIEŚŃ NA KSZTAŁT PSALMU CXXIII

Ad Te levavi oculos meos Panie nasz wszechmogący, wieczny, niepojęty, Tobie Cheruby krzyczą: ,,Święty, święty, święty! Tobie Seraf, miłości prawej płomień czysty,

A Twej chwały dwór znaczy firmament ognisty. Przeto, choć wszędy Tyś jest, oczy me płaczliwe Tam podnoszę i serce tam wzdycha teskliwe;

Bo ciężkościom nierówne zmysłów mych krewkości, Jak słudzy od swych panów, pragną Twej lutości.

20


I wola ma, Twej wolej sługa nie skwirkliwa, Wżdy, by skromna od paniej panna, oczekiwa, Rychło jej rękę podasz i sprawiedliwego Ciężaru gwałt uskromisz z miłosierdzia Twego.

O Ojcze miłosierny, którego dobroci

Żadnego grobla grzechu zdrojów nie odwróci, Już się zmiłuj nad nami, zmiłuj się nad nami: Jużeśmy nazbyt pełni szkody z despektami.

Już serce nie boleje, lecz jakmiarz umiera,

Gdy nam możność niewdzięczna część i cześć wydziera, Gdy nas hardość nadęta przenosi oczami,

Nie bacząc, że nie gardzą oczy Twoje nami.

PIEŚŃ I.

O Bożej opatrzności na świecie

Nie trafunek przygodny ludzkie sprawy rządzi

I fortunę szaloną, choć upornie błądzi,

Chełzna twardym muńsztukiem Twego moc rządzenia, O mądrości, wszytkiego żywocie stworzenia!

Lutość i sprawiedliwość - wszytkie Twoje sprawy. A przed Twymi oczyma i lewy, i prawy.

Więc temu i to zdrowo, co się zda, że szkodzi, Tamtemu i to wadzi, co mu żywot słodzi.

21


A my, na Twoje sprawy choć wzrok ciemny mamy, Kiedy się poznać chcemy, dotknąć się władamy: Żnam nie tylko być dał, ale, by szczęśliwie Każdy żył, sam się dawasz wszytkim lutościwie.

Ale ta Twa powszechna łaska, Panie wieczny,

(By cień światła Twojego, ten to blask słoneczny), Chociaj rzeczy oświeca jednako poddane,

Same promieni czyste i polerowane.

O wszechmogący Boże, światłości szczęśliwa, Serca nasze osiadła rdza grzechów płaczliwa, Skąd, chociaj nas oświecasz, żyjemy jak w nocy, A jadu tego pozbyć - nie naszej czyn mocy.

Ty nas oczyść, prosiemy; miłosierdzia Twego Niech promień, bijąc w serce, odnosi do niego Ku Tobie jasny odraz chwały i miłości,

O Panie, nasza chwało, nasza szczęśliwości!

PIEŚŃ II.

O rządzie Bożym na świecie Wiekuista mądrości, Boże niezmierzony, Który wszytko poruszasz, nie będąc wzruszony, ciągasz prawem aniołów wojska niezliczone,

Tak że muszą z Twą wolą chcenia miączone.

22


Opaczystym obłokom poczyniłeś tory,

W których błądzić nie mogą, zgodne wiodąc spory; Pokazuje nam gwiazdy Tytanowe koło,

W pewny czas rogi bierze Cyntyja na czoło. Spoinie się żywić muszą żywioły podniebne, Nie dziw, żeś dał naturze prawo tak chwalebne, Że nie władnie odstąpić od Twej wiecznej woli, Gdyż Ty w prawie dobroci trwasz i dobrej woli.

Proch podnóżka Twojego, czemu wolność mamy Twych ustaw ustępować, w których żywot znamy, Do tego przystępując, co śmiertelnie szkodzi? Dałeś rozum - przecz u nas fortuna się rodzi?

Porzuć straszne pioruny, zatrać i przygody,

Którymi nam znać dawasz, że chcesz z nami zgody, A utwierdź wolność chceniu, której nie zna użyć: Wolim w świętej ojczyźnie Tobie wiecznie służyć.

PIEŚŃ III.

O wielmności Bożej

Od Boga wszytko; Pan to dobrotliwy, Któremu śpiewać, jako on szczęśliwy Aniołów zastęp, nie mogę, choć żądam,

Aż Go oglądam

23


W ziemi żywiących, kędy niepotrzebny

Język i usta do noty chwalebnej.

Tu niechaj mój głos, choć nierówny, idzie

W twój trop, Dawidzie.

Królu ślachetny, poeto bezrowny, Którego lutnia i głos balsamowny Nie zginie z laty i nie chybia celu,

Sam jeden z wielu.

Bo Pana śpiewa, który niebo sprawił, Dał światło gwiazdom i jedne zabawił Na miejscu, drugie Jego wdało chcenie

W rządne błądzenie.

Ogniem wiatr przykrył, dzierżą ziemię wody, Różnym naturom kazał użyć zgody,

Tymiż zwierz, ptaki, ryby, drzewa z zioły

Trzyma żywioły.

Przedziwny wszędzie, ale barziej w sobie: Sam sobie dosyć w szczęściu i w ozdobie; Wżdy ku swej sławie dał w tym uwielbieniu

Miejsce stworzeniu.

Bowiem zwierciadła swej wiecznej mądrości

Na niebie stworzył, szczyre rozumności, Ku sobie ciągnie nas, choć podłą ziemię,

Adama plemię.

24


Wieczna dobroci, przyczyno wszytkiego,

Życz nam być wdzięcznym daru tak wie[l]kiego; Dałeś się poznać: daj, niech serce pali,

Co rozum chwali.

Trzykroć szczęśliwy, który Ciebie, Panie, Zna spraw swych końcem i ma zakochanie Wszego beądne tylko w Twej wieczności

Doskonałości.

PIEŚŃ IIII.

O cnocie ślacheckiej

Zacni się rodzą z zacnych i cnotliwych: Znać w koniach sztuki ojczyste; lękliwych żna orlica gołębi nie rodzi

Ani mdły zając z dużych lwów pochodzi. Wszakże rozmnaża cnoty przyrodzone Ćwiczenie: czynią serce utwierdzone Piękne nauki; tych kiedy nie staje, Ślachetne plemię szpecą e zwyczaje. Śmiał się waleczny Rzym z syna onego Ojca, dzielnością przełomion którego Straszny Hannibal i fortunną zbroję Musiał opuścić, i ojczyzswoje.

25


Ale nie przestał na tym miedzy bogi Chwalon Alcides, że go gromem srogi Ociec urodził, bo wolał dzielnością Swą słyć niżli rodzaju zacnością.

żkolwiek jeno straszliwego żyło

Na świecie, wszytko jego ustąpiło Niezmożnej sile; przeto słynie wszędzie I wiecznie słynąć za swe cnoty będzie.

Droga ku sławie - w sławnym urodzenie Domu, nie sama sława. Przeto w cenie Kto chce być, porzuć nikczemne zabawy;

Nie na herb przodków patrz, ale na sprawy.

Da pospolite prawo nieskończone Imię swym stróżom, dadzą obronione Granice zbroją koronne poczciwą

Od zdradnych sąsiad sławę wiecznie żywą.

PIEŚŃ V. O FRIDRUSZU,

który pod Sokalem zabit od Tatarów roku Pańskiego 1519

Umysł stateczny i w cnotach gruntowny Kto ma od Boga, żywię świętym równy; Nie tylko wytrwa gniew szczęścia surowy, Ale i łaską wzgardzić jest gotowy.

26


Tysiąc przykładów! Ale dostateczny

Słów moich świadek, sam Fridrusz serdeczny, Który to sprawił, że się mniej wstydamy Blizny, prze upór co nieszczęścia mamy.

Na Sokal wojska gdy już płaczliwego Ostatek uwiódł od rąk okrutnego Pohańca - wolny, serce nielękliwe. Odkrył, te słowa mówiąc pamiętliwe:

Farbę Bugowej, widziałem, krew wody Nasza zmieniła, prócz pohańskiej szkody, Skryły się pola pod zacnymi ciały,

A mnie, niestetyż, kto w te zagnał wały? Bojaźń wyrodna w serce me nie wchodzi, Lecz, mogąc pomóc żywiąc, umrzeć szkodzi, Choć miejsce wzywa i dusza uczciwa,

Krwią, ciałem, zbroją, sławę kupić chciwa. Ale jeszcze trwa ten targ: otwórz bronę, Otwórz, już mię wstyd mur mieć za obronę; Niechaj przypłaci pohaniec zdradliwy,

Że tył mój widział, gdym zbrojny i żywy.” To rzekszy, jako z działa śmiertelnego Kamień, płomienia gwałtem siarczystego Z hukiem wyparty, jako przez wiatr rzadki Leci przez ciała dając im upadki,

27


Tak mężny Fridrusz, gniewy ślachetnymi Zapalon, z zamku z krzyki rycerskimi Wypadł i przeszedł zastęp niezliczony Swą i tatarską prawie krwią zjuszony.

Tam zaś, by tygris, gdy swe baczy dzieci Miedzy myśliwcy, choć tysiąc strzał leci, Wpada w pośródek, nie o ratunk dbając, Ale o pomstę, szkodzi i konając.

Taki był on mąż. Widząc swój lud zbity, Drugi związany, aż go znamienity

Duch ze krwią odbiegł, padł. Krzyknął bezbożny

Zastęp i więźnie, lecz był okrzyk rożny... O cny rycerzu! nie tylko szczęśliwie Duch twój z wielkimi bohatyry żywię: I tu, dokąd Bug cichy wody swoje

Niesie do Wisły, dotąd imię twoje

Trwać będzie w ustach ludu rycerskiego. I rzecze człowiek serca wspaniałego:

Z lepszym ojczyzny szczęściem, wieczny Panie, Racz mi naznaczyć tak prętkie skonanie”.

28


PIEŚŃ VI. O STRUSIE,

który zabit na Rastawicy od Tatarów roku Pańskiego [1571]

Izaż wódz tebański, iż umarł zgromiwszy

Waleczne Spartany, zda się być szczęśliwszy, Niż on Aemilius, co przy wojsku zbitym

U Kań żywot zawarł ześciem znamienitym? Bądź tamten szczęśliwszy, poważniejsza żywię Sława tego, który z samym nielękliwie

Potkał się nieszczęściem i stałą krwawemu

Pokazzwycięzcy twarz, kiedy rączemu

Bachmatowi drudzy, nie zbroi, ufają,

A prze bojaźń próżną sławy odbiegają. Także Rastawica, potok nieszczęśliwy,

Pierwej wód pozbędzie, niźli twe, poczciwy

I nietrwożny Strusie, żywota skończenie

U rycerskich ludzi przyjdzie w zapomnienie. Wolał od strzał zginąć pohańca zdradnego,

Niż tył swój pokazać sprośnie oczom jego. A gdy mu ktoś radzgłupie sprzyjaźliwy,

Aby, jako drudzy, zbiegł z chwile złośliwej, Rzekł: „Ty folguj czasom, chcesz li, a ja mojej Sławie będę godził; nie tylko we zbrojej,

Jest śmierć i na łożu. I tak pierzchliwego

Śmierci grzbiet jest odkrył, jak piersi śmiałego. Nie wydam swych przodków, za Rzeczpospolitą

Upadnę ofiarą, da Bóg znamienitą”. Tylkoż rzekł, wnet jako pierzchać nieuczony

Lew, od mnogiej zgrajej będąc oskoczony

29


I od tysiąc łowców z gotowymi łuki,

Bliższe zagubiwszy, drugie straszy huki, Wszytcy, wszytcy serca natrzeć nań nie mają, Tylko mu z daleka rany podawają,

On zemdlon ostatniej już pomsty pożąda

I, w kim by ząb martwy zostawić, pogląda: Tak się Struś sprawował w ostatniej potrzebie, I awie, i cnocie czyniąc dosyć z siebie,

Padł krwawy, gęstymi przywaleń strzałami. Godny syn ojczyznyżnymi sprawami!

PIEŚŃ VII.

Stefanowi Batoremu, królowi polskiemu

Królowi hymn możnemu śpiewajmy, Kameny! Bogu naprzód, bez Boga nic nie godno ceny. On stworzył, On sprawuje, On oświeca tego

Żywotem, szczęściem, sławą. Król sam zna samego. I to cel jego sprawom. On w pierwszej ojczyźnie, Gdy moc błąd wziął bezbożny, sam się oparł, iż nie Zgasła powszechna wiara. Stąd go łaski swojej

Pan naczyniem uczynił, w pokoju, we zbrojej, Więtszym obojga szczęścia. On nadzieją samą Z nieba pomocy, śmiał być nawałnościam tamą

Pannońskim, przez rozliczne i spuszczając zdroje

Ścierw przeciwnych, Dunaju, tuczył ryby twoje.

30


Ale szczęście przeźrane iż ma kożda strona,

Tu cię Bóg wniósł, gdzie jeszcze nie próżna obrona, Dzielność twoja być może, królu niezmożony, Królu i z twej natury, nie tylko z korony!

Bo kto ciebie nie mniejszy? Prawie bez równości,

W radzie, w mowie, w dowcipie, w umysłu mierności! Kto równie sprawiedliwy? kto łaskawy? Ale

Twe własności kto zduża śpiewać doskonale, Morski huk głosem przemóc może. Lecz niniejszy Iż czas przyniósł, we zbroi zdasz się napiękniejszy. Bądź porządek ważymy, bądź rozsądek prawy, Komu wojsko, a komu huf zlecić do sprawy,

Lub serce mężne z ręką prędką, lub patrzamy

Na czujność, na cierpliwość, wyznamy, wyznamy, Że ty przedni król, hetmań, rycerz, pieszy, konny, Twe szczęście wojska gromi, mur wali obronny.

Ty postronne wprzód widzisz i domowe zdrady, Twym przykładem wytrwane i smutne Hyjady, I głód, i bezsen, i proch, i błota, i lasy, I wzgardzone nad głową jakmiarz zimne pasy.

Tyś wskrzesił nasze sławę, ty bowiem pokoje, Wyrodnym smaczne sercom, ganisz i do zbroje Potrzebną chęć pobudzasz, która, legartowem Jadem zjęta, nie dbała długo być obłowem

31


To zdradliwym Tatarom, to Moskwicinowi Chciwemu, okrutnemu, półpoganinowi. Dziś samo imię twoje pohańce hamuje,

A straszny tyran sam strach, hańbę, szkodę czuje. Strach, hańbę, szkodę czuje, a da Bóg życzliwy, Jeśli wróżba nie próżna, z strony sprawiedliwej

I upadek uczuje, i pozbywszy głowy,

Spuści państwa pod twój sceptr wdzięczny, sławny, zdrowy.

O, bodaj późno w niebie twojej godną cnoty

Koronę gotowano! Nie tylko wiek złoty

W twej Polszcze widzieć mamy, lecz i przed naszego

Chrysta krzyżem gwałt zwyy Machmeta krwawego!

PIEŚŃ VIII.

Iż rozum człowiekowi potrzebniejszy niż skarby

Złoto znać na strzechstenie, cowieka na złocie; Mieć abo nie mieć ota - nic przez się ku cnocie; Próżno chwalą i ganią ten kruszec łagodny:

Komu Pan Bóg dał rozum, zawżdy jest swobodny. Wygnał chciwość niesytą, wygnał strach szkarady, Więc nie wzdycha nie mając, w dostatku nie blady. Nie pożycza u skrzynie, darmo nie szafuje,

Z baczeniem oto drogo i tanie szacuje.

32


Ale jawnie oświadczył słowy i przykładem

Twój wnuk, Jesse, iż zbytnie skarby zbytnym jadem. I z tym, komu ich nie da, Bóg barziej łaskawie,

Niż z tym, co ich ma nazbyt; zna, kto sądzi prawie. W nędzy człowiek dostanie, gdy chce, pocieszenia, Trudno, gdy wszytko k'myśli, nie stracić baczenia. Skąd z letargu smutnego wrzód smaczny przychodzi, Bo się to zdrowo widzi, co nabarziej szkodzi.

Nie pożądam znacznym być we szczęście oboje, Lecz znam prawie szczęśliwym, kto pociechy swoje W Tobie samym ma, Panie, próżen inszych rzeczy,

I dla Ciebie sam siebie wzgardził mieć na pieczy.

PIEŚŃ IX.

Iż próżne człowiecze staranie bez bożej pomocy

Mając umysł stateczny czynić, co należy, Niech moja łódź, gdzie pędzi wola boża, bieży I przy brzegu, który mi Bóg naznaczył, stanie, Jeśli nie jest bezportne ludzkie żeglowanie.

Co na świecie, chyba błąd? kłopoty? marności? Imię tylko pokoju snadź i szczęśliwości,

Którą widzi, a nie zna duch, chciwy lepszego, Będąc jakmiarz związany od sługi swojego.

33


Sława smaczna, rozkoszy, władza, siła złota, Drugdy twa, Zeno twardy, słowem stalna cnota, Wątłe tamy na powódź zaćmionej bogini,

Lecz ta niech zwyczaj zmieni; śmierć folgi nie czyni. Więc co tam spokojnego, gdzie burza ustawna? Przeto woli mej rada (rządzić się nie sprawna), Chętne żagle rozwiła ku Twej, Panie, chwale,

Ty mię wieź, Ty styruj sam; tak skończę bieg w cale.

O TYMŻE EPIGRAMMA ABO NAPIS KRÓTKI

Bóg nas, Bóg rządzi. Nasze staranie Zawsze zabłądzi,

Gdy nie chce na nie

Werzeć łaskawie. Porzmy dumy!

Szaleństwo prawe

Ludzkie rozumy!

34


EPITAFIA, EPIGRAMMATA, NAGROBKI, NAPISY KRÓTKIE I INSZE DROBIAZGI

NAGROBEK

PANU JANOWI STARZECHOWSKIEMU, WOJEWODZIE PODOLSKIEMU, STAROŚCIE SAMBORSKIEMU I DROHOBYCKIEMU

Herby i zbrojej obraz, i twojego, Cny wojewodo, ciała ślachetnego Widzimy smętni, iże nie życzyły Zazdrosne Parki, by dłużej służyły

Wdzięcznej Ojczyźnie twe sprawy poczciwe, Które tak długo będą pamiętliwe,

Jak mądrym w radzie, tak mężnym we zbrojej, Dokąd dzielności poruczone twojej

Szyrokie potrwa Podole i póki

W bezportny Euxin Dniestr pójdzie głęboki.

NAGROBEK MARCINOWI STARZECHOWSKIEMU,

DZIECIĘCIU JENO XXX GODZIN ŻYWEMU

Raz otowłosy za żywota mego

Febus tor przeszedł wozu nie swojego, Tak moję witkę skwapliwie przecięła Skąpa Lachesis i zaraz odjęła Rodzicom moim z nadzieją wesele,

A mnie za żywot grób dała w kościele.

35


Równie tak kosą ostrą pracowity Oracz kwiateczek wonią znamienity, Nowo rozkwitły, ścina niebaczliwie, Którego długo czekały teskliwie Śliczne dryjady, żądając go sobie

I dla wonności, i czołu k ozdobie; A on z drugimi na pokosie kwiatki

Leży, już zwiędły gwałtem, a nie latki.

DRUGI TEMUŻ Długa nadzieja, radość krótka, żal płaczliwy Rodziców moich, leżę tu, przedsię szczęśliwy,

Żem nie poznał nadzieje, radości, kłopota, Podań niebacznej śmierci na progu żywota.

NA ŚMIERĆ PANIEJ WOJEWODZINEJ SĘDOMIRSKIEJ ZOFIEJ ZE SPROWA ODROWĄŻÓWNY KOSTCZYNEJ, KTÓRA UMARŁA ANNO DOMINI 1580, MENSE IULIO

PIERWSZY NAPIS

Jeśli, jako kto żywot wiódł, śmierć pokazuje

(Gdyż nadzieja głos ludzki aż dotąd formuje), Tedy świątobliwości twojej nie potrzeba, Zacna pani, świadectwa cudownego z nieba.

Bo, gdyś posa do chwały, którąć Bóg zgotował, Kto był, kto twego ześcia z ziemie nie żałował? Duchowieństwo, ubodzy, sieroty z wdowami, Jako po matce własnej zalali się łzami.

36


Także i stan ważniejszy, i gmin pospolity Albo dali wzdychania, albo płacz obfity. Dalekie, nieznajome taż żałość strzesktała; Płakałby nieprzyjaciel, aleś go nie miała.

INSZY TEJŻE Patrząc na twoje cnoty, a wzrok ku naszemu Obracając wiekowi, do złego skoremu,

Kształcie panien, wdów, mężczyzn i bez równej żono, Dziwno nam, iżeć umrzeć kiedy dopuszczono.

INSZY TEJŻE Skromność, hojność, układność, wspaniałość, pokora, Poważność, cnoty żne nie czyniły spora

W tym cnym duchu, owszem go stawiły podobnym Onym (które już posiadł) przybytkom nadobnym, Co, idąc różno, zgodną czynią harmoniją.

Któż rzecze: Trafunk, że ją nazwano Zofiją?

INSZY TEJŻE Twój gb widzimy, pani, zacnych królów plemię I cnót świętych przybytku, z dziwem, czemu ziemię Bóg tobą lub ozdobił, lubo osierocił.

Lecz słusznie: i nam pociech, i twe prace skrócił.

37


INSZY TEJŻE Domy, skąd cześć śmiertelną wiodłaś, dobrze znając, A dusze nieskończonej sprawy uważając,

Nie tylko cię piramid abo mauzeołów,

Ale też godną znamy ołtarzów kościołów.

PANNIE ZOFIEJ KOSTCZANCE, WOJEWODZIANCE SĘDOMIRSKIEJ, KTÓRA, PIERWEJ ZACHORZAWSZY, PÓŹNIEJ TRZEMA DNIOMA, NIŻ MACOCHA, UMARŁA.

NAPIS PIERWSZY

Panieństwa kwiatek tu leży schowany, Twą, skwapna śmierci, ręką rozerwany.

Wżdy twój jad próżny: bo ten kwiat ku wiośnie Onej ostatn[i]ej i wiecznej wyrośnie, Wonie lilijej pełen i czystości,

I kwitnąć będzie prócz strachu zwiędłości, Ozdobą onym, co na Baranko

Chwałę pieśń krzyczą, własną, czystą, nową.

WTÓRY

Zwyczaje, dom, urodę, kiedym była żywą,

Kto znał moje, musiał mię sądzić za szczęśliwą. I samam na fortunę narzekać nie śmiała

I na on czas, gdym wdzięcznej matki postradała. Bowiem ociec nie dał znać sieroctwa i trochę

38


Potrwawszy, równą matce dał mi Bóg macochę.

A snadźci, by był tenże chciał wieków przedłużyć, Mogłam lepiej niż matki jej dobroci użyć.

Com to rzea? Macochać była; w tym zn dała: Trzech dni, do nieba idąc, czekać mię nie chciała.

TRZECI

Czemuś zwyczaj zmieniła? (rzekła, gdy poznała Kostczanka śmierć macochy, a sama konała). Przed tobą-m ja chadzała i zjęta chorobą

Przed tobą, droga matko, przecz konam za tobą?

Czy, iż słusznie wprzód umrze, kto pierwej zrodzony? Wolę złamać domowy rząd niż przyrodzony.

Czy mi chcesz być przewodnią? Nie było potrzeba: Wiem ja z twojej nauki, gdzie droga do nieba.

NAGROBEK JEDNEJ PANNIE

Tu on napiękniejszy kwiat panieńskiej młodości, Któremu i Helena, i sama w piękności

Wenus równa nie była, leży pochowany, Nogą nielutościwej śmierci podeptany.

Pytasz, przecz tak nadobny kwiateczek ku wiośnie, Gdy drugie kwiatki rosną, znowu nie wyrośnie? Płomienie febry ciężkiej, które go paliły,

Te mu tę smutną łąkę gwałtem zasuszyły.

39


I aż ogniem zrządzonym ten grób pokropiony Będzie, tuż on (dziwna rzecz) wznidzie odrodzony. Upuść na tę mogiłę którą kropię z oczy:

Niech go ziemia odwilży, nie tak twardo tłoczy.

EPITAFIUM RZYMOWI Ty, co Rzym wpośród Rzyma chcąc baczyć, pielgrzymie, A wżdy baczyć nie możesz w samym Rzyma Rzymie, Patrzaj na okrąg murów i w rum obrócone

Teatra i kościoły, i słupy stłuczone:

Te są Rzym. Widzisz, jako miasta tak możnego I trup szczęścia poważność wypuszcza pierwszego. To miasto, świat zwalczywszy, i siebie zwalczyło, By nic niezwalczonego od niego nie było.

Dziś w Rzymie zwyciężonym Rzym niezwyciężony

(To jest ciało w swym cieniu) leży pogrzebiony. Wszytko się w nim zmieniło, sam trwa prócz odmiany Tyber, z piaskiem do morza co bieży zmieszany. Patrz, co Fortuna broi: to się popsowało,

Co było nieruchome; trwa, co się ruchało.

PANNIE JADWIDZE TARŁÓWNIE

(POTYM WOJEWODZINEJ RUSKIEJ) KWOLI

Piorunem strasznym obrzymy pobite, Poważnych królów sprawy znamienite

40


Niech, kto chce, śpiewa: nam się, lutnio, mało

Pegazskich zdrojów wody pić dostało. Bacha śpiewajmy, cicho pijącego, Przy nim Cypry i wojny pustego

Spokojne dziecka, które zawżdy swoje

Na rozpalonej skale ostrzy zbroję. Powiedzmy k temu żartowliwe zdrady Lnych satyrów na śliczne dryjady

Albo płacz śmieszny nieważnej ciężkości

Która przy trudnej tuż chodzi miłości. I was, nadobne nimfy, wspomieniemy, A zawsze ciebie naprzód przed inemi, Którą Dniestr rybny, któWisła sobie Biorą (lecz z krzywdą oba) ku ozdobie.

Długi na kresie co krótkim Strwiąż płynie, Że cię wychował, prawdziwie tym słynie, Pewien w tej mierze i oceanowi

Sławy nie stąpić, tysiąc nimf królowi. Nie darmo hardy, jawnie to baczymy, Jako ty kwitniesz dary ozdobnymi, Zrównałaś stanem z wstydliwą Dyjaną, Zrównałaś twarzą z Wenerą różaną.

41


Mniejsza od ciebie Pallas w obyczaje,

W kożdej twej sprawie Charis się znać daje, I zdumiewa się Helikon uczony,

Gdy lilijaną ręką bijesz w strony. Ozdobo ziemi! szczęśliwy, szczęśliwy, Komu cię Pan Bóg naznaczył życzliwy, Komu cię Hymen słowy statecznymi

I pochodniami przyłączy wiecznymi.

FRASZKA Z MARTIALISZA

Piszą: król Agatokles gdy swoim cześć sprawiał, Miedzy złote naczynie zawsze glinę stawiał,

Tak mieszając ubóstwo z bogactwy hardymi; A przyczynę powiadał tę przed gośćmi swymi:

Ja, którego Bóg sławą i państwem ozdobił, Pomnie, iże mój ojciec z gliny garnce robił”. O, szczęśliwy, kto stanu dostawszy wielkiego,

Pomni, czym był, i baczy moc szczęścia zmiennego.

Z TEGOŻ FRASZKA

Ubogiś? Ubogim być musisz zawżdy. Czemu? Bogactw teraz nie dają, tylko bogatemu.

Chcesz mieć co? Przyniże co; bierz za słowa słowa; Taka teraz po wielkim brzmi pałacu mowa.

42


NA HERB ŁKOZA ALIAS OŚLA GŁOWA

Pijane sługi dzieciom swym pokazowali

Spartani, chcąc, by sprosność pijaństwa w czas znali. Mądrze! Poznanej wady w swym kształcie prawdziwym By się nie strzegł, i będzież kto tak niebaczliwym?

Toż chciał (mnimam), w pierścieniu co dał Oślej Głowie

Miejsce naprzód: by głupstwa sprosność potomkowie

Na ten herb znali patrząc, mądrość mieli w cenie. I dokazał tak, jako niesie me baczenie.

NA HERB LELIWĘ

Patrzaj na dowcip Leliwy mężnego,

Jak herb wytworny dał do domu swego: Miesiąc w odmiennej, w jednej twarzy chodzi Wdzięczna jutrzenka i słońce przywodzi. Tamten Fortuny, ta Cnoty obrazem.

Dobrze, kto posiadł tę parę zarazem,

Lecz komu cieniem zajdzie szczęścia koło, Kazał trw, świaa czekając wesoło.

NA OBRAZ STEFANA BATOREGO, KRÓLA POLSKIEGO

Niebo koroną, mężnym ojczyzna go zowie, A my go wyznawamy królem, Sarmatowie.

Bóg, ojczyzna, postronni tak go zdobią społem,

43


Że mu inszym nie trzeba sławić się tytułem. Lecz nam tuszy ten umysł, kożdej cnoty żyzny, Iż go ojcem nazowiem tej nowej ojczyzny.

NA TEGOŻ DRUGI OBRAZ

Haec sunt eximii, quae cernis, principis ora Inclita, Sauromatas qui regit indomitos. Aspice: perparvae licet insint picta tabellae, Bellicum, ut exhalent imperiosa, decus.

Falleris, o hospes, tamen, huic si fingere perstas

Ex vultu mores ingeniumque ferox.

Nil clementius hoc, nil doctius, hunc et alumnum

Non Martis, verum Palladis esse scias.

PROŚBA DO BOGA

(z Boeciusa) Na nędzziemię racz mieć wzgląd, Panie, Którego ten świat trzyma staranie.

Sprawę rąk Twoich, część niewzgardzoną

Wichrzy Fortuna burzą szaloną; Ślepa, prócz braku rozsiewa szkody.

O, wżdy chciej kiedy jej wścgnąć wody, Ojcze łaskawy! A pokój, który

Niebo i wielbią anielskie chóry,

Niech naród ludzki sprawuje wiecznie, Aby imię Twe chwalił bezpiecznie.

44


PIEŚŃ

Zaprzęż nie tygry, nie lwice, Cyprydo, W oty z: parę białych niech Kupido Gołębi lecem jedwabnym pożenię

Przez chmurne cienie.

Opuść na chwilę Ankon ulubiony

I Cypr wesoły, tobie poświęcony,

Spuść się nad Wisłę, obacz naszej ziemie

Tak śliczne plemię

Pięknych przymiotów i wdzięcznej urody, Która bez waszej trojańskiej niezgody Rychlej by klejnot odniosła piękności,

A przez zazdrci.

Hesper jak jasna jest miedzy gwiazdami, Tak twe wspaniałe, panno nad pannami, Są obyczaje, z natury przyrodne,

Ozdoby godne.

Jeśli jest cnota chwały godna wszędzie, Tedy ma lutnia ciebie sławić będzie, I wiersz mój śpiewać to, że tobie k woli

Serce mię boli.

45


A ty, co serca ranisz hartownymi Strzałami, czasem nie jadowitymi, Ugodźotą, aby twe postrzały

Już tam moc miały.

EPITAPHIUM BOLESLAO AUDACI, REGI POLONIAE

Ergo erat in fatis, Heros fortissime, quondam Rex, et Sauromatae, Boleslae, gloria gentis Ingens, ut patria procul, abiectusque iaceres Pulvere sub vili, vili corpusque cucullo Contectus, cultu vacuis sub montibus? Eheu, Ut sequitur nullum instabilis Fortuna favore Continuo. En sic ille iacet, Germania cuius Bellatrix animos atque invicta horruit arma; Cui populosa manus porrexit Prussia, cuique Principe et auro et equis et pugnaci ardua pube Septenni cessit superata Kiovia bello.

Hic etiam reges.tibi, Pannonia inclita, victor Imposuit pulsos. Quantum quoque fortibus ausis, O rex, tu poteras, vastata Bohemia sensit. Macte animis ingentibus, Heros, sed mage macte, Quod facilis patriae, iusto superumque furori Cessisti, renuens execranda arma movere.

Quod si quanto animo exilium sacramque tulisti Pauperiem, tanto potuisses ferre secundam Fortunam, quae te patrias contemnere leges

46


Impulit, et dirum sacrato sanguine ferrum Imbuere: haud tua nunc Vilaci ingloria stagna Monstrarent populis parvo ossa ingesta sepulchro, Sed tua te armipotens operoso marmore tectum Sarmatia aspiceret, tanto et posuisset alumno Carpatios tumulum superantem vertice montes.

NA OBRAZ Ś. MARYJEJ MAGDALENY

O bene sperandi exemplum lapsis et amore Ardente in Dominum, femina, clara Deum, Nostri non ignota mali, succurre, precamur, Nam nos (heu miseros!) tot mala dura premunt. Sancta fides precibusque tuis fiducia nobis

Et validus culpas solvere crescat amor.

NA OBRAZ HERODIADY Z GŁOWĄ Ś. JANA

Et quisquam queritur, sua si pro munere Virtus In terris poenas foedaque damna ferat? Maximus en vatum, iustissima gloria coeli, Occidit, infandi principis imperio.

Occidit, haud satis est? sacrato incesta puella

Illusit capiti, saevum odium exsatians. Fluxa nefas sperare pii, sed praemia firmi Aeterna aeternum credite ferre Deum.

47


EPITAPHIUM

D. JOANNI STARECHOWSKI

Hunc, longaeve senex, gemini tua pignora fratres

Dant tibi, quem potius acciperent, tumulum,

Et Starechoyium sculpsere in marmore nomen, Quod spectantum animos altius effodiat.

Hic arma, hic trabeam, est qui suspirabit in illo

Herculeos nutus munificamque manum.

Hic alia atque alia. At tu, maesta Podolia, semper

Omnia, quae reliqui singula, sola gemes.

STATUA KUPIDYNOWA

Dziecię jest, ale

Nie będzie w cale Ten, kto go zgardzi. Bogowie hardzi Skakać musieli

Tam, gdzie nie chcieli. Kiedy on raczył, Wnetki zabaczył

Król swego stanu: Pan to jest panu! Płacy, zwierz, ryby, Wszytcy bez chyby Służą mu zawżdy; A człowiek każdy, Ten go zepsuje,

48


Gdy nie pżnuje.

STATUA FORTUNY

Pani to wszytkiego: Sprawa świata tego Jej jest poruczona; Fortuna rzeczona.

Nic przez niej syn Maje, Co mu dani daje Człowiek zyskiem żywy,

Mars, rozlać krew chciwy, U niej w ręku stoi.

I ten się jej boi,

Co go Wenus pali, I on też ją chwali,

Co z swej pracej żywię Z potem i ściśliwie. I ów ją rad widzi,

Co z niej w rzeczy szydzi. Bo ta mądrą radę,

Gdy chce, wzmieni [w] zwadę. Ta z króla nędznika,

Króla z niewolnika Uczyni, gdy raczy. A tego nie baczy, Komu da swe dary,

W których żadnej wiary

Nie zachowywuje.

49


Tak ona żartuje!

W samej niestałości

Trwa przez odmienności: Tu i owdzie błądzić, Nierządnic świat rządzić. W tym się mniejszą czuje, Iże ustępuje

Uporczywej cnocie;

Z zawsze w kłopocie.

50



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
BAROK Mikołaj sęp Szarzyński rymy abo wiersze polskie
Sęp Szarzyński Mikołaj Rytmy abo Wiersze polskie
Sep Szarzynski Mikolaj Rytmy abo wiersze polskie
Mikołaj Sęp Szarzyński Rytmy abo wiersze polskie
Rytmy abo wiersze polskie (Mikołaj Sęp Szarzyński)
Mikołaj Sęp Szarzyński Rytmy abo wiersze polskie
Mikołaj Sęp Szarzyński Rytmy abo wiersze Polskie
Sęp Szarzyński Mikołaj Rytmy albo Wiersze polskie
Rytmy abo Wiersze polskie w wyborze Szarzyński Sęp M
Szarzyński Sęp Mikołaj
Mikołaj Sęp Szarzyński Rytmy albo wiersze polskie
Mikołaj Sęp Szarzyński Rytmy albo Wiersze polskie
Szarzyński Mikołaj Sęp Rytmy albo wiersze polskie
Sęp Szarzyński Rytmy abo wiersze
04 Kreacja podmiotu lirycznego w Rytmach albo wierszach polskich Mikołaja Sępa Szarzyńskiego
Mikołaj Sęp Szarzyński Pieśń III Stefanowi Batroemu królowi polskiemu
24. ewolucja wiersza polskiego, UWR, Poetyka
23. typologia wiersza polskiego według kryterium składniowości, UWR, Poetyka
Przerwa-Tetmajer (wiersze), Polski

więcej podobnych podstron