Leskow Mikołaj PROSTY SPOSOB 2


PROSTY SPOSÓB

Jako ze zlania się poszczególnych strumieni rodzą się wielkie rzeki płynące do ogromnego morza, którego brzegów oko nie sięga, tako i z krętactwy ludzkimi: gdy się ich mnogość nagromadzi, powstaje błędnik niewytłumaczony.

Wówczas gdy brygadierowa fortelami osłoniła wybryk swego syna, zuch ten, ze swą rzekomą żoną, o której trudno nawet powiedzieć, komu właściwie była zaślubiona, przybył do stolicy, zwierzył się ze wszystkiego swej siostrze i znalazł u niej zrozumienie i opiekę nad Pelą. Toteż gdy wnet potem powiła syna, do chrztu trzymali go szlachetnie urodzeni państwo, znajomi siostry, i zapisano go w księgi jako prawowite dziecko Łukasza Aleksandrowicza i Peli, małżonków ślubnych, wydając przy tym stosowną metrykę. Następnie mieli jeszcze dwoje dzieci, tak samo zapisanych: wreszcie po trzech latach brygadierowa rozstała się z tym światem i przeniosła do wieczności. Majątek w spadku przypadł Łukaszowi i jego siostrom. Zamieszkał tedy Łukasz z żoną i dziećmi na wsi,

wystawił nową plebanię i żył w błogości, dopóki nie nadszedł czas, gdy trzeba było oddać syna do korpusu a córkę do instytutu cesarskiego. Należało złożyć metryki, atoli konsystorz nie mógł ich wydać, albowiem, jak wynikało z księgi parafialnej, akt ślubny sporządzony był na nazwisko Koguta. Strapiony niezmiernie tą przykrą niespodzianką, której przez tyle lat ani przeczuwał, pojechał Łukasz Aleksandrowicz do stolicy, by poczynić odpowiednie starania. Wszelako żadna ze znaczniejszych osobistości, do których się zwracał, wyjaśniając owo zdarzenie, nie mogła mu w niczym pomóc, albowiem akt ślubny Peli i Koguta miał niewątpliwą moc prawną. Wykosztowawszy się i nabiedziwszy, wrócił do swego miasta, nie wiedząc, co przedsięwziąć. Pozostawało jedno: udarować Koguta wolnością, on zaś mógłby wówczas upomnieć się o swoją prawną żonę i dzieci: tylko w ten sposób dałoby się je z poddaństwa uwolnić, a potem nawet uszlachcić. Atoli nie znalazł się nikt, kto by takiej rady Łukaszowi Aleksandrowiczowi udzielił. Siedział tedy w rozterce, smutkiem głębokim znękany.

Wszelako bywa tak, że gdy człowieka już rozpacz ogarnia, naraz błyska promyk nadziei. I oto wieczorem zapukał do Łukasza jakiś gryzipiórek konsystorski, nader paskudny i plugawy, gorzałą cuchnący, i ozwał się w te słowa:

— Jaśnie wielmożny panie! Posłuchaj mnie. Wiadome mi jest strapienie twoje i widzę twoje zabiegi daremne. Kołaczesz wszędzie, gdzie możesz, i nikt ci pomóc nie zdołał, a ja ci dopomogę.

— W mojej sprawie i święty Boże nie pomoże — odrzekł mu Łukasz Aleksandrowicz.

A na to ów gryzipiórek:

— Et, jaśnie wielmożny panie! Rozpaczać — to grzech śmiertelny. A na świętej Rusi nie masz niemożebności.

Ale Łukasz Aleksandrowicz, który w tej materii radził się był niejednej znacznej osobistości i nic nie wskórał, nie chciał nawet słuchać takiego plugawca. Mówi mu tedy:

— Cóż ty mi możesz pomóc, jeżeli osoby wysokiej rangi żadnego na to środka nie znalazły? Idź sobie, skądżeś przyszedł.

A gryzipiórek rzecze:

— Nie gardź moją radą, jaśnie wielmożny panie. Wielcy doktorzy częstokroć nie znają środków najzwyklejszych, których znajomość mają prostaczkowie. Otóż ja wiem coś o takim środku.

„Kupić nie kupić, potargować można" — pomyślał Łukasz Aleksandrowicz, uśmiechnął się i zapytał:

— A co kosztuje ten twój środek?

— Raptem dwa czerwieńce — odparł gryzipiórek.

„Tyłem już stracił — powiedział sobie Łu

kasz Aleksandrowicz — że te dwa czerwieńce różnicy mi nie zrobią". I dał mu tę kwotę. Nazajutrz przychodzi ów gryzipiórek i rzecze:

— No, jaśnie wielmożny panie, rzecz załatwiona. Składaj teraz podanie, żeby konsystorz zażądał z parafii nie wypisu, lecz całej księgi metrykalnej.

— Czyżbyś, zuchwalcze jeden — zawołał Łukasz Aleksandrowicz — fałszerstwa się dopuścił i moje nazwisko do księgi wpisał? Coś ty najlepszego zrobił? Toż na mnie padnie podejrzenie!

A gryzipiórek rzecze:

— Ii, jaśnie wielmożny panie! Jakże ci coś podobnego mogło przyjść na myśl? Zali mniemasz, że mała głowa musi być zaraz głupia? Nie pytaj, com zrobił, ale proś o księgę i sprawę wygrasz.

Zastanowił się Łukasz Aleksandrowicz — i napisał do konsystorza, by zażądano z kancelarii parafialnej owej księgi metrykalnej i sprawdzono, jak tam jest akt ślubny wpisany. I okazało się, że wpisany jest „Kogut stanu włościańskiego", ale innym atramentem i w miejscu wyraźnie podskrobanym scyzorykiem. Kto to zrobił, kiedy, i co tam było przedtem wpisane — nie wiadomo.

Wobec powyższego zarządzono śledztwo: przepytano wszystkich, którzy pozostali jeszcze przy życiu, komu to wówczas pop ślub dawał. I wszyscy orzekli zgodnie, że Łukaszo

wi Aleksandrowłczowi i Pelagii Tierientiew, Kogut zaś stał sobie spokojnie na boczku. Tym sposobem małżeństwo to zostało prawnie zatwierdzone, i mniemane dzieci Koguta uzyskały wszystkie przywileje stanu szlacheckiego. Gryzipiórek zasię żadnego fałszerstwa nie popełnił, jako że wpisał do księgi to samo, co z niej był wyskrobał. Taki to był jego „prosty sposób".

r.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
7 prostych sposobów na podrasowanie Twojego CV, szukanie pracy
Jak w prosty sposób zapisać przebieg reakcji chemicznych
P
Prosty sposób na poprawienie
Jak w prosty sposób przygotować odbitki przedmiotów w płytkach gipsowych, Testy i konspekty
Pięć prostych sposobów na wzmocnienie odporności
PP N pokonywanie terenu prostymi sposobami dla SO, taktyka
Prosty sposób na pozbycie się przymusowego restartu Windowsa po aktualizacji
Jak poznać prosty sposób modlitwy - opis, Jak poznać prosty sposób modlitwy,
Prosty sposób na zarabianie w internecie, zchomikowane
7 prostych sposobów na podrasowanie Twojego CV, szukanie pracy
Jak w prosty sposób zapisać przebieg reakcji chemicznych
Terapia f k it Prosty sposob na szczescie terasz

więcej podobnych podstron