Kazimierz Brandys - Jak być kochaną
Kazimierz Brandys (ur. 27 października 1916 r. w Łodzi, zm. 11 marca 2000 w Paryżu), polski prozaik, eseista, autor scenariuszy filmowych. Brat pisarza Mariana Brandysa, mąż tłumaczki Marii Zenowicz. Ukończył Wydział Prawa UW. Debiutował w 1935 r. na łamach miesięcznika "Kuźnia Młodych" jako krytyk teatralny. W latach 1945-1950 członek zespołu redakcyjnego tygodnika "Kuźnica", od 1946 członek PPR, następnie PZPR,od 1956 r. rzecznik "odnowy" i "oczyszczenia moralnego" partii i władzy; w latach 1956-1960 członek zespołu redakcyjnego tygodnika "Nowa Kultura". W 1966 r. wystąpił z partii w proteście przeciwko represjom wobec Leszka Kołakowskiego. W latach 1970-1971 wykładowca literatur słowiańskich na Sorbonie. W 1976 podpisał "Memoriał 101", protestując przeciwko zmianom w Konstytucji PRL. W latach 1977-1980 zasiadał w redakcji czasopisma "Zapis". Od 1978 r. mieszkał poza krajem. Był członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.
Świetny przykład monologu wewnętrznego. Narrator jest jednocześnie bohaterem i adresatem swojej wypowiedzi. Główna bohaterka leci samolotem i rozmawia sama ze sobą. Nie znamy jej imienia ani wieku. Wiemy tylko tyle, że będąc młodą dziewczyną miała zagrać Ofelię a jako dojrzała kobieta wcieliła się w postać pani Felicji w audycji radiowej dla znudzonych małżeństw. W międzyczasie przeżyła wojnę. Ukrywała mężczyznę, który spoliczkował Petersa - rzekomego zdrajcę. Udało jej się go ocalić od śmierci, ale po wojnie został alkoholikiem i w końcu popełnił samobójstwo. Wiele ich łączyło, ale miłość ta skończyła się wraz z okupacją. Mimo że, minęło wiele czasu od wojny, ona nadal nie może się z tym pogodzić. Na zaproszenie słuchaczki leci do Francji, jednak mężczyźnie, którego poznaje podczas podróży, mówi, że udaje się do córki. W czasie lotu niewiele słów wypowiada na głos, robi za to rozrachunek z przeszłością. Wspomina dzieciństwo, gdy bano się, że zostanie karlicą i gdy „gotowała” z trocin zupę dla lalek. Przypomina sobie także pierwsze próby w teatrze i siebie jako interesującą, ruda Ofelię. Pamięta również o komisji, która sądziła ją po wojnie. Osób, znanych z przeszłości nie wspomina biernie. W myślach kłóci się z nimi, dyskutuje i rozlicza. Wspomnienia zabarwione często goryczą i ironią, nie są pozbawione także inteligencji. Najbardziej boli ją brak uznania i akceptacji ze strony współczesnych. Nikt nie docenił tego, że w czasie okupacji z narażeniem życia zajęła się mężczyzną, na którego wydano wyrok śmierci. Zaczęła być uwielbiana dopiero, gdy ze względu na dobry głos została panią Felicją. Słuchacze kochają ją za to, że dba o radiowego męża i wyznaje typowe, drobnomieszczańskie zasady. Dostrzega ironiczność tej sytuacji. Nie walczy jednak z tym zaszufladkowaniem, godzi się z losem. Zna zasady: robić tak, żeby ludzie sądzili, że są lepsi niż w rzeczywistości. I nie przejmować się. Bagaż - jest, torebka także, można lądować.