Sto lat to dla nich za mało
"Chciałabym zobaczyć najstarszą starowinkę" - powiedziała Lamia Reno, bohaterka filmu "Seksmisja". "Zobacz, która tam jest najstarsza" - rzuciła do koleżanki jedna ze strażniczek "domu seniora". - "Codziennie wszystko się zmienia. Padają jak muchy". Komputer w końcu znajduje tę najstarszą. To Julia Nowak. Ma 74 lata. W porównaniu z bohaterkami tego materiału, pani Julia to młoda dziewczyna. Kim są lub też były najstarsze kobiety świata?
Nie wszystkie rekordy można zweryfikować. Nie wszystkie daty da się potwierdzić. Jeśli brakuje odpowiednich dokumentów, jak przekonać, że ma się faktycznie tyle lat, ile się ma? Oczywiście można poszukać świadków, ale trudno o nich, gdy jest się prawdopodobnie najstarszą żyjącą osobą na świecie. W ubiegłym roku w Indonezji przeprowadzony został spis ludności. Urzędnicy z Sumatry, którzy przeprowadzali badania, przeżyli prawdziwy szok, kiedy jedna z mieszkanek wyspy podała, że urodziła się w 1853 roku. W momencie, gdy przeprowadzano spis, kobieta miała więc 157 lat. Turinah - bo tak nazywa się "najstarsza staruszka", nie posiada niestety żadnych dokumentów, które mogłyby potwierdzić jej wiek. Jak powiedziała urzędnikom, spaliła je w latach 60. ze strachu przed komunistami. Słowa Turinach potwierdziła jej adoptowana córka, która w ubiegłym roku obchodziła 108 urodziny. Władze Indonezji postanowiły uwierzyć w słowa staruszki i wydały kobiecie stosowne zaświadczenie, potwierdzające jej wiek. Oparli się min. na doskonałej pamięci staruszki, która bez problemów opowiadała o wydarzeniach z jej wczesnej młodości przypadającej na lata 70 i 80, XIX wieku. 157-latka nie skarży się też na inne problemy, zwykle związane z zaawansowanym wiekiem. Sama chodzi, ma niezły wzrok i słuch, wykonuje większość domowych czynność. Jak twierdzi doskonale służy jej sumatrzański klimat, którego dobroczynnego wpływu nie zniszczyły nawet szkodliwe papierosy, które wciąż pali.
Trzynaście dekad na czarnym lądzie
Ani Indonezja, ani Afryka nie słyną z dostępu do najnowszych osiągnięć medycyny, a jednak to właśnie tam żyją najstarsze kobiety świata. Do Kookoo Molookoo, mieszkanki Republiki Południowej Afryki, w 2008 roku dotarł korespondent CNN - Martin Geissler. Reporter otrzymał od kobiety dokumenty potwierdzające, że urodziła się 4 lipca 1874 roku, czyli miała wówczas 134 lata. Papiery pochodzącej z Limpopo Kookoo nie zostały jeszcze zweryfikowane, dlatego oficjalnie nie została uznana za najstarszą żyjącą kobietę, której wiek jest udokumentowany. Jednak o długowieczności Kookoo Molookoo może świadczyć nie tylko jej akt urodzenia, ale również jej żyjący potomkowie: 90-letnia córka, 29 wnuków i 59 prawnucząt. Gdyby nie dokumenty i rodzina kobiety, w jej wiek trudno by jednak było uwierzyć. Jak doniosło CNN, staruszka jest pełna wigoru - lubi tańczyć, śpiewać, często się śmieje. Jak dożyć tak sędziwego wielu? Kookoo twierdzi, że swoją długowieczność zawdzięcza wierze w Boga i posłuszeństwu rodzicom. Nie bez znaczenia jest też dieta. - Jem szpinak, mięso, piję coca-colę - zdradziła reportowi CNN.
Mimo doniesień ostatnich lat, żyjąca 122 lata Jeanne Calment, wciąż uznawana jest za najdłużej żyjącego człowieka, którego metryka została jednoznacznie potwierdzona. Urodzona w 1875 roku we Francji kobieta zmarła w 1997 roku, mając dokładnie 122 lata i 164 dni. Francuska pochodziła z długowiecznej rodziny (mama dożyła 86 lat, tata 94). Na temat swojej długowieczności miała kilka teorii. "Dobry Bóg o mnie zapomniał" - mawiała często. Czasem jednak twierdziła, że to optymizm i uśmiech gwarantują jej długie życie. Pytana o receptę na długowieczność wspominała też o cudownej diecie, którą stosowała. Co się na nią składa? Oliwa z oliwek - przyjmowana doustnie i wcierana w skórę, porto i kilogram czekolady tygodniowo. Nie wiadomo czy papierosy, które paliła blisko 100 lat (od 21 do 117 roku życia) również uważała za element zdrowej diety. O życiu Jeanne Calment wiemy znacznie więcej, niż dwóch pozostałych staruszek. A było ono niezwykle barwne i nie straciło intensywności na emeryturze. Jako 21-latka Jeanne wyszła za mąż za swojego kuzyna, który był właścicielem sklepów i zapewnił żonie dostatnie życie z dala od materialnych trosk. Kobieta nie musiała pracować i miała mnóstwo czasu na różne przyjemności. Lubiła teatr, operę, grę w tenisa i jazdę na rowerze. Tej ostatniej pasji nie porzuciła nawet po swoich setnych urodzinach. Miała koło 90-tki gdy zaczęła uczyć się szermierki. Sport, traktowany przez Francuzkę jako przyjemność a nie troska o zdrowie, nie wypełniał całego jej życia. Jako młoda dziewczyna poznała artystę Vincenta van Gogha, o którym nie miała wcale najlepszego zdania. Jednak, gdy z okazji obchodów 100 rocznicy wizyty malarza w miejscowości Arles (rodzinnej miejscowości Jeanne) była jedyną żyjącą osobą, która mogła opowiedzieć o van Goghu na podstawie własnych doświadczeń. W wieku 114 lat długowieczna Francuzka wystąpiła też w filmie "Vincent and Me", dzięki temu zdobyła też tytuł najstarszej aktorki. Potwierdziła go 6 lat później, biorąc udział w dokumencie "Jeanne Calment - życie po stu dwudziestce". Jeanne Louise Calment przeżyła całą swoją rodzinę. W 1934 roku na zapalenie płuc zmarła jej jedyna córka. Sześć lat później została wdową, a w 1963 roku jej jedyny wnuk zginął w wypadku samochodowym. Została więc sama i zastanawiała się komu zapisać dom. W 1963 roku (gdy miała już 88 lat) podpisała umowę z prawnikiem Francoisem Raffrayem, który za prawo własności miał wypłacać dożywotnią pensję dotychczasowej właścicielce. Wysokość pensji skalkulowano tak, by w ciągu 10 lat miała wartość posiadanego przez nią domu. Niestety - dla prawnika - wypłacał jej pensję przez kolejne 30 lat, a płaciłby dłużej, gdyby sam nie zmarł w grudniu 1995 roku, w wieku 77 lat. Do 110 urodzin Jeanne Calment była w pełni sprawna i mieszkała sama. Potem przeniosła się do domu opieki w Arles, gdzie zmarła 4 sierpnia 1997 roku.
Najstarsza Amerykanka
Zabrakło jej tylko 33 godzin, by mogła o sobie powiedzieć "żyłam w trzech stuleciach". To prawdziwa ironia losu, biorąc pod uwagę, że Sarah Knauss przeżyła w zdrowiu i spokoju 119 lat i 97 dni. Urodzona 24 września 19880 roku Sarah, miała w życiu szczęście do drobnych niezwykłości. Przyszła na świat w Hollywood, ale nie tym, które wszyscy znamy, tylko w małym, górniczym miasteczku w Pensylwanii, które dziś już nie istnieje. W 1901 roku, przyszła rekordzistka długowieczności w Ameryce wyszła za mąż za Abrahama Lincolna. I znów oczywiście nie tego Lincolna, o którym wszyscy słyszeliśmy, a Abrahama Lincolna Knaussa. Całe długie życie Sarah spędziła w rodzinnej miejscowości i można o niej z powodzeniem powiedzieć "żyła długo i szczęśliwie". Bez wzlotów i upadków, niezwykłych przygód, czy szaleństw. Uwielbiała szyć (jako nastolatka uszyła swoją suknię ślubną), szydełkować, oglądać golfa w telewizji i pałaszować słodkie przekąski - orzechy nerkowca, chipsy i mleczno-czekoladowe ciasteczka. Prawdopodobnie swoją długowieczność zawdzięcza sile spokoju. Jej jedyna córka Kathryn, opisywała matkę jako bardzo spokojną i opanowaną, której nic nie było w stanie wyprowadzić z równowagi. Umarła zgodnie z tym jak żyła. 30 grudnia 1999 roku położyła się do łóżka i spokojnie zasnęła.
Wielką piątkę najdłużej żyjących kobiet zamyka Maria Esther Herdia de Capovilla. Wprawdzie na liście najbardziej długowiecznych wyprzedzają ją jeszcze dwie panie: Marie-Louise Meilleur (117 lat) i Lucy Hannah (117 lat) jednak to właśnie Maria była najbardziej długowieczną kobietą, która mogła udokumentować swoje życie w trzech stuleciach. Urodziła się 14 września 1889 roku jako María Esther Heredia Lecaro w mieście Guayaquil na Ekwadorze. Od maja 2004 roku do dnia śmierci - 27 sierpnia 2006 roku była najstarszą żyjącą osobą na świecie. Nigdy nie paliła, nie nadużywała alkoholu, żyła zdrowo i spokojnie w otoczeniu społecznej elity. Jako córka pułkownika, na męża także wybrała wojskowego, z którym przeżyła 32 lata. Doczekała się licznej rodziny: 5 dzieci, 12 wnucząt, 20 prawnucząt i 2 praprawnucząt. Ciężkie chwile przeżyła jako 100-latka, gdy była o krok od śmierci. Stan zdrowia Marii był na tyle poważny, że kobieta przyjęła ostatnie namaszczenie. Jednak wola życia była silniejsza niż choroba. Po pokonaniu kryzysu przez kolejne 16 lat była w świetnej formie. Chodziła bez laski, czytała gazety i oglądała telewizję. Do ukończenia 117 lat zabrakło jej tylko 18 dni.