Towarzysz Stalin, co usta słodsze miał od malin
Okazuje się, że depozytariuszką tradycji Komunistycznej Partii Polski jest nie tylko "arystokracja III RP" z kręgów "Gazety Wyborczej" pana redaktora Adama Michnika, i to po kądzieli (wnuczęta), jak to uprzejmie zauważył swego czasu pan Jarosław Kaczyński, ale że dziedzictwo KPP chroni od zapomnienia zarejestrowana obecnie w Polsce partia KPP. I to nie jakaś nowomodna, tylko odwołująca się do "Manifestu Partii Komunistycznej" Karola Marksa i Fryderyka Engelsa i propagująca wersję historii z podręczników mniej więcej z lat 50., takich jak, dajmy na to, pisała pani Helena Michnik, z czasów, gdy dzieci uczono wierszyków: "Jest wielki wódz robotników na świecie/ trzeba, byście imię jego znali/. On kocha was, wszystkie robotnicze i chłopskie dzieci/ imię jego brzmi Józef Stalin".
Nie sposób, rzecz prosta, byłoby dokonać tego odkrycia o KPP, gdyby nie baronessa lewicy, pani prof. Joanna Senyszyn: "Coraz częściej słyszymy, że Polsce potrzebna jest dekomunizacja. To nieprawda - Polsce potrzebna jest dewszechpolacyzacja". Czyżby zatem "kaczyzm" nie był już największym nieszczęściem, jakie ten piękny niegdyś, bo przez SLD rządzony kraj mogło spotkać? I w dodatku do niedawna jeszcze bogaty kraj, co wynikało z tego oczywistego faktu, że jak ogłosił towarzysz "Wiesław" w Moskwie w 1945 r.: "Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy", to do ubiegłego roku z małymi przerwami tak było. Jedyna nadzieja dziś w umocnieniu Ruchu Odrodzenia Gospodarczego im. Edwarda Gierka, którego działacze startujący w ostatnich wyborach z list SLD, w wyniku nachalnej propagandy "kaczyzmu" do parlamentu się niestety nie dostali.
"Polsce potrzebna jest dewszechpolacyzacja" rzecz jasna z powodu nagłośnionego ostatnio przez jedną gazetę filmu z imprezy neofaszystów na Śląsku, na którym młodzi ludzie bawią się na tle flag polskiej i faszystowskiej, wznoszą nazistowskie okrzyki i palą pochodnie w kształcie swastyki. Imprezę, według "dziennikarzy śledczych", organizowała Młodzież Wszechpolska; działacze organizacji zaprzeczają i zapowiadają złożenie pozwu do sądu cywilnego przeciw autorom publikacji.
Niemniej pan Grzegorz Napieralski zapowiedział już w imieniu SLD złożenie "wniosku o delegalizację Młodzieży Wszechpolskiej". "Mamy do czynienia z młodymi ludźmi, którzy szerzą najgorsze chyba idee - idee faszyzmu, które podczas II wojny światowej pochłonęły miliony istnień ludzkich" - powiedział pan Napieralski z SLD na pewno w roztargnieniu, bo jako przedstawiciel nowej lewicy zgodzi się, że "najgorsze" to są idee komunizmu, który pochłonął więcej istnień ludzkich niż faszyzm. Nie został oficjalnie jak dotąd nawet symbolicznie napiętnowany, a cóż dopiero mówić o osądzeniu w formie jakiejś, dajmy na to, Norymbergi II czy rozliczeniu zbrodni komunizmu przeciwko ludzkości, jaką był Katyń. Dzisiaj nikt już nawet nie wznosi wywrotowych okrzyków "Sierpem i młotem czerwoną hołotę" ani nawet "SLD - KGB", bo i jakby czasy nie te.
Szerzenie ideologii faszystowskiej jest bezwzględnie niedopuszczalne, to nie podlega dyskusji, jednak art. 13 Konstytucji RP zakazuje "istnienia partii politycznych i innych organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu", a więc odnosić się powinien również do przypadków propagowania komunizmu przez ruchy neokomunistyczne. A jest ich całkiem sporo w Polsce i czczą one przeważnie dwóch idoli - Lwa Trockiego, który razem z Leninem stworzył bolszewicki terror, i Ernesto Che Guevarę, który kierował interwencją kubańską w Angoli, a jego armia mordowała, rabowała i gwałciła. Stalin jest u postępowych wyznawców komunizmu dziś co prawda w niełasce, ale to nic nie znaczy, bo głównie jako ten, który rzekomo wypaczył idee Lenina, podczas gdy terror za rządów Lenina nie był mniejszy niż terror Stalina. Hasło "Niech żyje nam towarzysz Stalin, co usta słodsze miał od malin!" musi więc na razie jeszcze poczekać. Teraz pewnie jest na fali inna perła z lamusa: wiersz pani Wisławy Szymborskiej "Lenin", w którym noblistka opiewała przed laty ojca nie tylko rewolucji: "grób w którym leży ten/ nowego człowieczeństwa Adam/ wieńczony będzie kwiatami/ z nieznanych dziś jeszcze planet".
Organizacje propagujące komunizm nie są jednak niebezpieczne w odróżnieniu od neofaszystowskich - prokuratura, CBŚ i "dziennikarze śledczy" do akcji nie ruszają. A żeby było nam wszystkim jeszcze weselej, Sojusz Lewicy Demokratycznej zrodzony z KPP, PPR, PZPR, a w ostatnim stadium spowity przez SdRP, utworzoną za pieniądze z "moskiewskiej pożyczki", krzyczy chyba najgłośniej ze wszystkich: uwaga, faszyzm! A przecież ostatnie słowa ostatniego I sekretarza KC Mieczysława Rakowskiego na ostatnim XI zjeździe partii w styczniu 1990 r. w Pałacu Kultury i Nauki im. Józefa Stalina: "sztandar PZPR wyprowadzić", oznaczały tylko zmianę dekoracji i wymianę książeczek czerwonych na czekowe.
2