Jak przemóc się do działania?
Wstajesz sobie rano i myślisz: „Pora coś zmienić w moim życiu, pora zrobić tak, by wreszcie wyglądało ono dokładnie tak, jak chcę!”. I wpadasz na pomysł, który - w zależności od tego, czego akurat potrzebujesz i co Ci chodzi po głowie - może być różny...
- otwarcie własnej firmy, poznanie kobiety/mężczyzny swojego życia, spotkanie z przyjaciółmi, z którymi dawno się nie widziałeś - Ty sam wiesz najlepiej. I wszystko jest dobrze do momentu, kiedy przychodzi Ci zacząć działać. Wtedy nagle pojawia się w głowie głos, który mówi: „Hmm, ale przecież, żeby założyć firmę, trzeba mieć dużo pieniędzy”, „Żeby poznać drugą połówkę, trzeba być bardzo atrakcyjny”, „Moi przyjaciele na pewno będą zajęci, albo ja nie dam rady zorganizować spotkania” itp. Itd. Każdy z nas to zna. Oto dlaczego.
Jakiś czas temu znakomita psycholożka, Virginia Satir, odkryła, że jednym z najbardziej podstawowych i wszędobylskich lęków ludzkości jest lęk przed nieznanym. Ilekroć ktoś robi coś, co wychodzi poza jego dotychczasowe schematy myślowe, ma obawę, która może być bardzo mała albo bardzo wielka. Zatem ktoś, kto zarabia 1500 złotych miesięcznie na jakimś poziomie obawia się zarabiać 6 tysięcy złotych miesięcznie. Ktoś, kto dotąd tworzył średniej jakości związki, oparte głównie na fizyczności, a teraz chciałby stworzyć wymarzony związek z osobą, o jakiej śnił od lat, będzie się tego obawiał, bo to wychodzi poza jego schemat. Wynika z tego, że ludzie boją się nie tylko tego, co złe, ale też tego, co dobre. Dokładnie tak! Bo tak naprawdę boją się tego, co nieznane.
Nasza psychika została tak stworzona, że broni nas przed niebezpieczeństwami na znane sobie sposoby. Tak więc, gdy robimy coś nieznanego, nasza psychika włącza w naszej głowie głos, który mówi: „Hola, hola! Czy to na pewno jest dobry pomysł?”. I tak powstaje „excuse”, czyli z angielskiego: wymówka! Wielu, ba!, zdecydowana większość ludzi, zazwyczaj ulega excuse'om i nigdy nie udaje im się zmienić swojego życia i dotrzeć do szczęścia. Nie zauważają, że lęk przed czymś, co jest zupełnie nowe, jest absolutnie naturalny, podczas gdy jednocześnie bez umiejętności odstawienia go na bok i działania wbrew ostrzeżeniom naszego umysłu, nigdy nie osiągniemy szczęścia. Wszystko, co osiągnąłeś w życiu do tej pory wynika z tego, że pokonałeś excuse'y.
Przypomnij sobie te wszystkie chwile, kiedy planowałeś to, co dzisiaj jest dla Ciebie codziennością - być może to był określony zarobek, praca, związek, pójście gdzieś na studia lub do jakiejś szkoły, może kupno lub wynajem mieszkania albo nauka obcego języka - coś, co było dla Ciebie abstrakcją, a dzisiaj jest Twoją nową, i to całkiem naturalną rzeczywistością. Pomyśl o tym, czy na pewno przystępowałeś do tych działań bez żadnej obawy, bez minimalnej nawet wątpliwości, z absolutną pewnością typu: „O tak, to jest na milion dwieście procent to, co mi się przyda i nie ma żadnej innej możliwości”. Zapewne w większości, albo chociaż w części Twoich dokonań możesz zauważyć wcześniejsze wątpliwości, które gdzieś tam były i chciały zachęcić Cię do rezygnacji z osiągania nowych zasobów, ale Ty je zignorowałeś i dzięki temu jesteś dzisiaj tu, gdzie jesteś.
W zależności od tego, jak silny jesteś w rozmowie ze swoimi excuse'ami, tak wiele osiągniesz w życiu. Wokół pewnie możesz zauważyć mnóstwo ludzi, którzy podporządkowali excuse'om swoje życie - weźmy przykładowo człowieka, który od 10 lat jest bezdomnym. Widzisz, o ile mogę się zgodzić (z dużą rezerwą wprawdzie), że ktoś stał się bezdomny ze względu na bardzo niefortunny bieg wydarzeń, o tyle nie ma mowy, bym przystał na propozycję, że ten człowiek bezdomnym pozostaje przez wiele lat dlatego, że świat mu nie daje możliwości. Być może wiesz, że Henryk Gołębiewski, odtwórca głównej roli w filmie „Edi”, żył w skrajnej biedzie do momentu, kiedy nie zagrał w w/w filmie. Podobnie zresztą jak kilku innych aktorów, obecnych w „Edim”. Być może słyszałeś o innej grupie bezdomnych, którzy sami udali się do jednego z reżyserów i nakręcili biograficzny film, dzięki czemu wyszli z dołka. Widzisz, jeden bezdomny pójdzie do ośrodka, który mu pomoże, a drugi będzie spał na dworcu - to wybór. Żony alkoholików z kolei często nie potrafią po prostu odejść i zacząć żyć normalnym życiem, bo również mają excuse'y w głowie, które mówią im: „Bez niego życie nie ma sensu” albo po prostu „On się zmieni”. A przecież ona wie, że on się nie zmieni. Gdzieś tam w swoim wnętrzu ona czuje, że jej życie odzyska blask dopiero, gdy posłucha innego głosu, tego, który mówi: „A dlaczego by nie spróbować inaczej i sprawdzić, jak fajnie może być wtedy?”. Niejeden, który chciałby założyć własną firmę, znajduje milion excuse'ów, dlaczego to jest ryzykowne i niebezpieczne i rezygnuje, rezygnując przy okazji z szansy na godne, duże zarobki.
Panie i Panowie, od tego, czy słuchamy excuse'ów czy też odkładamy je na bok, zależy nasze życie! To jest gra warta świeczki! Od lat prowadząc szkolenia z rozwoju osobistego, spotykam się z ludźmi, którzy dzwonią do mnie i mówią: „Cześć, możesz mi pomóc znaleźć nocleg w Katowicach, bo wiesz, dojeżdżam ze Szczecina i nie chcę wracać nocnym pociągiem”. Są też tacy, którzy dzwonią i mówią: „Witam, chciałbym zapytać, kiedy te szkolenie, które jest w sobotę w Katowicach, odbędzie się w Warszawie, bo to przecież za duży dystans, żeby dojeżdżać”. Ha! I ja wiem, że ten, który dojeżdża przez cały kraj jest właśnie człowiekiem sukcesu - kimś, kto chce, a gdy chce, to wie, że może. Ten drugi to ktoś, kto chciałby w życiu wiele, ale tylko pod warunkiem, że będzie mu bardzo łatwo to zdobyć. A nie wszystko w życiu zdobywa się łatwo. Każdy, kto zarobił w życiu mnóstwo kasy, każdy, kto stworzył idealny związek, każdy, kto dobrze wychował dzieci, wie, że nie odbyło się to na zasadzie: „Hop, siup i już!”. Zapewne tam nieraz była konieczność mądrego planowania, nieraz było mnóstwo wysiłku, nieraz była nieprzespana noc - ale efekt w postaci satysfakcji i poczucia spełnienia przebijał wszystko. To coś, co kojarzy mi się z rodzącą kobietą - w chwili rodzenia dałaby wszystko, aby to się jak najszybciej skończyło i - gdybyś jej zapytał - to powiedziałaby, że życie jest ciężkie i okrutne, ale gdy już urodzi, to efekt, jaki ma, przebija wszystko - jest tak fantastyczny, że ból rodzenia odchodzi w niepamięć i staje się tylko wspomnieniem, i to takim, które pomogło zbudować życiowe szczęście.
Teraz dobra wiadomość dla Ciebie - gdy staniesz się silniejszy od swoich excuse'ów, jakość Twojego życia już z samego tego powodu, stanie się niepomiernie większa niż teraz. Tak po prostu zaczniesz osiągać w życiu więcej, zaczniesz czuć dobre rzeczy bardziej, doceniać silniej i cieszyć się częściej. Pojawia się oczywiście pytanie: jak to zrobić?
Bardzo prosto - na początek potrzebujesz zrozumieć, że nie prowadzisz walki z excuse'ami, bo przecież excuse'y stworzył Twój własny umysł, żeby Cię chronić - chyba nie chcesz walczyć z własnym umysłem? Wprawdzie walka z samym sobą była wysławiana przez wielu myślicieli średniowiecznych, ale my stawiamy jednak na integrację i budowanie Twoje własnej całości.
Sprawdź więc, proszę, prostą rzecz - pomyśl o czymś, co już od jakiegoś czasu planujesz zrobić, ale jeszcze nie miałeś ku temu odwagi. Dobrze skoncentruj się na tym, co chcesz osiągnąć i wsłuchaj się w swoje myśli, zwłaszcza te, które Cię ostrzegają - bo to one miały dotąd główny udział w tym, że jeszcze z tym nie ruszyłeś.
Powiedz teraz sobie w głowie: „Dziękuję mojej psychice, bo zdaję sobie sprawę, że robi to, by mnie chronić przed porażkami, niebezpieczeństwami i bólem. Jednocześnie bez tego wyzwania zatrzymałbym/zatrzymałabym się w miejscu i nie zdołałbym/zdołałabym osiągnąć tego, o czym marzę. Dlatego obiecuję swojej psychice, swojemu organizmowi, że zabezpieczę się odpowiednio na wypadek porażki, dzięki czemu mogę swobodnie przystąpić do działania, jednocześnie będąc bezpieczny/bezpieczna”. Sprawdź, co się teraz zmieni w Twoim odczuwaniu. Prawdopodobnie już teraz poczułeś trochę więcej wewnętrznej spójności i jedności oraz, zupełnie przy okazji, większe poczucie bezpieczeństwa.
Kolejną rzeczą, którą warto, byś zrozumiał, aby stworzyć swoje idealne, jedyne wyjątkowe życie, jest fakt, że często ludzie wchodzą w tzw. dylemat „właściwe - niewłaściwe”. O co chodzi? O to, że czasem oczekujemy pewności, że coś jest dobre lub złe, mądre lub głupie, sensowne lub bezsensowne, jeszcze zanim podejmiemy działanie. To tak jakbyś mógł powiedzieć, jak smakuje carpaccio z łososia jeszcze zanim je kiedykolwiek skosztujesz! Wielu z nas nie zje, bo już się domyślają, że będzie smakowało źle - cóż za absurd! Wiele osób z problemami nie pójdzie do psychologa, bo oni już wiedzą, że to nie pomoże… Wielu facetów nie podejdzie do wspaniałej dziewczyny na ulicy, bo oni już wiedzą, że ona nie będzie nimi zainteresowana… Och, zdziwiłbyś się, ileż jest tam na zewnątrz takich absurdów.
Może już widzisz, ile rzeczy w Twoim życiu zrobiłeś/nie zrobiłeś przez to, że wydawało Ci się, że będzie źle lub dobrze. I pewnie wiele razy było inaczej niż przypuszczałeś. Pewnie nieraz udało Ci się coś, przy czym absolutnie nie spodziewałeś się sukcesu. Ale się pojawił. Długo można by wyliczać. W chwili, gdy zrozumiesz, że oczekiwanie na absolutną pewność, czy to, co wylęga się w Twojej wyjątkowej głowie, jest mądre czy głupie, jest zupełnie absurdalne. Tak naprawdę nie możemy być pewni niczego, czego nie sprawdzimy sami. Zrozumiesz też, że przed Tobą cały nieznany świat, który czeka, abyś go odkrył. Do momentu, kiedy sam nie stwierdzisz, czy firma, którą chcesz założyć jest sensowna lub bezsensowna, nie możesz mieć na ten temat zdania, a jedynie domysły, które niejednokrotnie mogą być mylne. I pewnie nieraz takie były.
Pora, byś zrozumiał, że tak naprawdę nigdy nie możesz do końca być pewny, czy coś się uda, czy nie uda, dopóki nie sprawdzisz i nie zaczniesz działać. I dobra wiadomość jest taka, że okaże się, że w życiu wychodzi dużo więcej, niż w domysłach.
Patrząc na tych wszystkich ludzi, którym się w życiu nie udaje, tak naprawdę wcale nie widzę ludzi, którym się nie udaje W ŻYCIU. Im wszystkim nie udaje się w ich własnych głowach, gdzie tak naprawdę jedynym ich problemem jest ich własne myślenie, ich przekonania na temat swój czy świata, ich podejście do porażek, ich „umiejętność” przewidywania porażek i czarnych scenariuszy, które są jeszcze przez nich nazywane „realizmem”. Ale wiesz co? Dla mnie głupi jest realizm, który nie opiera się na realiach, tylko na domysłach. Dlatego mój realizm jest jednocześnie optymizmem, ponieważ zawsze sprawdzam rzeczy w życiu i wiem, że excuse'y to sposób na chronienie mnie, który jednocześnie czasem przeszkadza, a zatem odkładając je na bok osiągam coraz to nowe wyżyny w swoim życiu i w swoim szczęściu. A skoro ja mogę, to Ty, i każda inna osoba na świecie, też. Wystarczy, że sprawdzisz i zobaczysz, że excuse'y a realność to zupełnie inna bajka. Zobaczysz, że realność może być dużo bardziej fantastyczna, niż się kiedykolwiek spodziewałeś. I będzie.
PS. Więcej o tym jak działać efektywnie, zwłaszcza w biznesie nauczysz się na szkoleniu Business Mindset, na które serdecznie zapraszam.
Autor: Maciej Wieczorek
Coach NLP i rozwoju osobistego
Właściciel Centrum Szkoleniowego InfiniteMind,
Twórca szkolenia "Business Mindset - umysł przedsiębiorcy"