G. Ohsawa - Filozofia i medycyna Dalekiego Wschodu (fragm.)
Roślinna matka
Jakie jest pochodzenie naszej wielkiej biologicznej Matki? Wszyscy znają odpowiedź na to pytanie: to Ziemia - wszystkie substancje nieorganiczne oraz woda i powietrze. To świat nieorganiczny jest prawdziwą Matką świata organicznego (świat organiczny JANG, świat nieorganiczny JIN). Oto przykład interpretacji prawa sprzeczności (zobacz: rozdział VI). Dwa pierwsze Prawa uniwersalnej logiki Jedynej Zasady (1. Wszystko, co posiada swój początek, posiada również swój koniec; 2. Wszystko, co posiada przód, posiada również tył) to kręgosłup wszystkich wielkich religii ludzkości. Prawa te powinny wyprzeć kantowską logikę formalną, pozostającą kręgosłupem współczesnej nauki, filozofii i cywilizacji technicznej, która jest w pełni odpowiedzialna za wszystkie dzisiejsze tragedie i niepowodzenia ludzkości. Dzięki zastosowaniu praw uniwersalnej logiki można w sposób prosty wyjaśnić mechanizmy mutacji JIN i JANG.
Początek jest przeciwieństwem i antagonizmem końca. Przód jest opozycją i antypodami tyłu. To rzeczywistość świata materialnego i relatywnego. Radość prowadzi do smutku, życie do śmierci, piękno do brzydoty, aktywność do zmęczenia, siła do słabości. Wszystko kończy się swoim przeciwieństwem, jest animowane, podtrzymywane i niszczone przez swe przeciwieństwo. To wielkie i podstawowe prawo przyrody, które nazywam Jedyną Zasadą. To tajemnicze zdawałoby się prawo, które dominuje nasze życie na poziomie relatywnym (nie na poziomie absolutnym i nieskończonym). To dlatego Jezus mówił: Kochaj swego wroga. Powinniśmy być bezgranicznie wdzięczni naszemu przeciwnikowi czy antagoniście, gdyż to dzięki niemu jesteśmy tym, kim jesteśmy.
Życie, radość, piękno, aktywność, słowem wszelkie przejawy JANG, są jedną stroną tej samej monety, jej drugą stroną jest śmierć, smutek, brzydota, słabość, wszelkie przejawy JIN. Świat względny jest dialektyczny. Jeżeli zrozumiecie dialektyczne prawo rządzące tym światem, nie będzie Wam sprawiało żadnej trudności znalezienie odpowiedzi na każde pytanie, sprawiedliwy osąd, definicji i przewidywania jakichkolwiek zdarzeń czy fenomenów.
Zastanówmy się teraz, kim jest Matka wszystkich substancji nieorganicznych. Matka i dziecko są naturalnymi antagonistami - JIN i JANG, jak są nimi początek i koniec. Jak mogliśmy to zauważyć nieco wcześniej, człowiek (JANG - stworzenie ciepłokrwiste, aktywne) jest bezpośrednim dzieckiem swej roślinnej Matki (JIN - produkt chlorofilowy, pasywny). Matka Ziemi i jej elementów powinna być JIN, zgodnie z powtarzającym się porządkiem JANG-JIN-JANG... Matka ta posiada rozmaite imiona: foton, elektron, proton, pozytron, neutron, neutrino itp., lub jak nazywali ją starożytni Chińczycy: czi lub ki. My nazwiemy ją słowem bardziej współczesnym: przed-atom. Jest on niewidzialny i niezgłębiony dla poznania zmysłowego. Jest zatem JIN. Dzięki prostej spekulacji dialektycznej, filozoficznej i kosmologicznej możemy zdefiniować tę matrycę jako dwa stabilne, lecz opozycyjne wobec siebie bieguny, dwie antagonistyczne skrajności. Te dwa antagonistyczne i fundamentalne bieguny nieustannie, w tej chwili i w każdej innej, produkują dwie antagonistyczne i fundamentalne siły: siłę dośrodkową JANG i siłę odśrodkową JIN. Obie te siły mają naturę przed-atomową, dlatego też nie jesteśmy w stanie zbadać ich przy pomocy istniejących instrumentów fizycznych.
Nie ulega jednak wątpliwości, że obie antagonistyczne siły JIN i JANG tworzą spiralę logarytmiczną, nieskończenie mały punkt jądrowy. Przed-energetyczny przepływ jest nieskończony, nieustający i uniwersalny, produkuje nieskończone ilości spiral logarytmicznych, pomnaża je i wprawia w ruch. Spirale te wchodzą ze sobą w kolizje i tworzą jeszcze większe spirale lub neutralizują się nawzajem i znikają. Proces ten trwa biliony i tryliony lat. Spirale, które wychodzą cało z tej szarady, powiększają się i przekształcają w energię. To moment narodzin energii. To niezwykle ciekawe zagadnienie, nie mamy jednak czasu w tej chwili, aby się nim zająć.
Powiedzmy tylko, że JIN i JANG są dwoma ramionami stwarzającej i reprodukującej wszystko Nieskończoności.
Zobaczyliśmy, że królestwo roślin bezustannie poświęca się, aby nas wykarmić, stając się w konsekwencji ciałem zwierzęcym lub ludzkim. Ziemia poświęca się, aby wyżywić roślinność, i z kolei sama staje się roślinnością. Podobnie ze swej strony czynią: przed-atom, energia oraz JIN i JANG. Czy człowiek również powinien się poświęcić i czyim pożywieniem mógłby się stać? Z pewnością to coś posiadałoby naturę JIN, gdyż człowiek jest JANG. Istnieje cała gama różnego rodzaju JIN. Który wybrać? Nie wiem. Wiem tylko, że największym JIN jest Nieskończoność - kraj naszego pochodzenia, nad którym czasami się zastanawiamy. Jeśli Nieskończoność nie jest krajem naszego pochodzenia, naszą najgłębszą, intymną naturą, zdolnością Najwyższego Osądu - to nigdy nie bylibyśmy w stanie wyobrazić jej sobie.
Jeżeli uznamy i będziemy śledzić tę wielką koncepcję-konstytucję Wszechświata, porządek JIN/JANG i naszych dalekich rodziców: królestwo roślin, elementy nieorganiczne, przed-atom, energię i dwa bieguny JIN i JANG, a zwłaszcza ich wielkie poświęcenie, ich nieustającą reinkarnację, które pozwalają nam żyć i cieszyć się nieskończoną sprawiedliwością, nieograniczonym szczęściem i wieczną wolnością, nie mamy żadnych powodów, aby być nieszczęśliwi, zranieni, aby zginąć z rąk złoczyńców, wskutek choroby lub w wyniku nieszczęśliwego wypadku.
Jeśli ktoś umiera w skutek choroby lub zostaje zabity w wypadku, świadczy to o tym, że stracił swe ludzkie właściwości, gwałcąc porządek Wszechświata i to od wielu lat. Tolerancja Nieskończoności jest nieskończona. Wybacza nam ona do końca bez żadnych ograniczeń. Nie wymierza kary. Jeżeli wywołuje chorobę, to stanowi ona ostrzeżenie. Wystarczy jej wysłuchać, aby znaleźć rozwiązanie. Niestety najczęściej staramy się ją za wszelką cenę zgładzić i to w imieniu medycyny.
Ten, kto posiada wiarę, nie musi zostać zabity w wypadku, a tym bardziej w skutek działania organizmów niższych (drobnoustroje, wirusy itp.). Wiara jest jasnowidzeniem wielkiej koncepcji-konstytucji Wszechświata poprzez wszystkie skończone, efemeryczne i iluzoryczne fenomeny.
Jeżeli dobrze zrozumiecie działanie tej wielkiej, uniwersalnej machiny koncepcji-konstytucji Wszechświata JIN-JANG, zrozumiecie, że nasza świadomość jest identyczna z Nieskończonością, gdyż JIN i JANG są jej niezmiennymi i wiecznymi ramionami. To, co osądza i zawiaduje, ukryte jest w naszej czaszce, czaszka w naszej głowie. Fizycznie głowa z jej oczami, nosem i uszami może widzieć więcej i dalej niż to, do czego zdolne są nasze ręce. Tym bardziej więc nieskończona, absolutna i wieczna głowa zaopatrzona w radar, dzięki któremu widzieć można całą wieczność i Nieskończoność wyzbytą ograniczeń czasu i przestrzeni, widzi więcej niż jej oba ramiona JIN i JANG. Jest zatem w stanie uprzedzić i uniknąć wszelkich przyszłych tragedii czy nieprzyjemności. Możecie znieść lub wykupić wszystkie Wasze grzechy popełnione w przeszłości, gdyż uzbrojeni w koncepcję-konstytucję Wszechświata pozostajecie wolni od ograniczeń czasu i przestrzeni.
Droga wiodąca przez dwa bieguny JIN i JANG - energię, przed-atom, ziemię, cząsteczki i królestwo roślin - do człowieka jest one way comunication. Człowiek jest tu stacją końcową. Droga od człowieka do Nieskończoności jest również taką jedyną drogą, której celem ostatecznym jest Nieskończoność.
Wydaje się, że większość osób pragnie powrócić do Nieskończoności tą właśnie drogą, niestety giną w połowie podróży zdławieni przez nieskończenie szybki strumień (jego źródłem jest Nieskończoność). Ludzie ci to osoby, które za wszelką cenę wyzyskują innych i uzależniają się od istot od siebie niższych (z punktu widzenia ewolucji) oraz przedmiotów. Osoby te ignorują fakt, iż będąc ludźmi, zajmują wyższą pozycję niż istoty o niższym rozwoju ewolucyjnym i przedmioty! Stając się ludźmi, etap ten jest już za nimi. Być uzależnionym od istot i przedmiotów usytuowanych niżej na drzewie ewolucji jest zaprzeczeniem i obniżeniem ludzkiej kondycji. Zawłaszczanie i posiadanie jest ciężarem prowadzącym do utraty wolności. Posiadać wielką fortunę, być uzależnionym od pieniędzy, drobnoustrojów czy wirusów (szczepionki), od siły fizycznej, politycznej, socjalnej, finansowej i intelektualnej - to porzucać właściwości humanistyczne, to przedwczesna lub tragiczna śmierć.
Nasze ciało jest zbiorem komórek. Każda z nich pod przywództwem Nieskończoności jest ożywiana przez dwie antagonistyczne siły: JIN i JANG. Animacja ta przebiega poprzez autonomiczny system nerwowy i jego dwa podsystemy: współczulny i przywspółczulny. Każda komórka jest niezwykle skomplikowanym urządzeniem. Zbudowana jest z milionów elementów (spirale logarytmiczne) naładowanych elektromagnetycznie i karmionych energią pochodzącą z pożywienia docierającego za pomocą innych komórek, które tworzą to, co nazywamy krwią.
Rozumiejąc to, możemy zdać sobie sprawę z tego, jak bardzo skomplikowanym systemem jest człowiek. Dużo bardziej niż jakiekolwiek światowe mocarstwo. Nie bez przyczyny nazywamy go mikrokosmosem. System ten posiada swego rodzaju władzę, którą jest głęboko wewnętrzna siła dośrodkowa JANG, będąca siłą konstruktywną i opresywną, asymilującą wszelkie słabsze i niższe społeczności i organizacje (kształtujące się właśnie spirale logarytmiczne i ich organizacje). Królestwo to powiększa się coraz bardziej aż do momentu, w którym siła dośrodkowa dochodzi do swej skrajności, przestaje powoli działać, zostawiając pole do popisu uniwersalnej sile odśrodkowej JIN. To moment nagłego i tragicznego upadku i rozpadu mocarstwa lub jakiejś wielkiej organizacji. Świat jest dialektyczny. Jakość jest pod przemożnym wpływem ilości. Świat fizyczny jest w swej ekspresji i swych fenomenach niezwykle złożony. Wydaje się być anarchicznym chaosem, ale rządzi nim dialektyczne prawo: Jedyna Zasada, JIN i JANG. Tymczasem w tym nieskończonym Wszechświecie istnieje wiele różnych mocarstw. Największe mocarstwa stworzył człowiek, są one najbardziej aktywnymi i najbardziej skomplikowanymi. Są na podobieństwo Boga lub nieskończonego Absolutu, posiadają w związku z tym wielką wolność, to jest siłę dośrodkową, która przyciąga wszystkie niższe od niego istoty (antagoniści). To co podziwiamy i kochamy najbardziej, to prawie zawsze nasz antagonista, który w nadmiarze zniszczy nas. To przeznaczenie. To najwyższe prawo tego fizycznego i relatywnego świata. Jeżeli nie macie jednak ochoty na tę beznadziejną dekompozycję, wystarczy byście wybrali to, co Was wzmocni i utrwali, to znaczy to, co dyktuje zastosowanie koncepcji-konstytucji Wszechświata i Nieskończoności. Osoby, które znajdują się w stanie dekompozycji, są chore. W tym sensie nie istnieje na świecie ani jedna choroba, istnieją jedynie chorzy, to znaczy ci, którzy nie chcą zobaczyć Nieskończoności, lub ci, którzy nie posiadają zdolności wyższego osądu.
Choroby leczy się niezwykle prosto.
Nawet medycyna symptomatyczna może leczyć choroby, stosując destrukcyjne operacje lub przeróżne tabletki. Medycyna makrobiotyczna posiada cudowne leki oparte na właściwościach dziko rosnących roślin leczniczych.
Natomiast jest rzeczą niesłychanie trudną wyleczenie chorego. Trzeba bowiem nauczyć go wolności, odkrywania zdolności wyższego osądu i to bez pomocy jakiegokolwiek instrumentu, a jedynie przy pomocy głębokiej woli i serca.
Uzbrojeni w tę koncepcję Wszechświata możemy zostać uleczeni raz na zawsze, gdyż posiadać będziemy uniwersalny kompas, za pomocą którego dotrzeć możemy wszędzie, zrobić wszystko, będziemy również w stanie jeść wszystko, na co tylko będziemy mieli ochotę, i to bez żadnych konsekwencji.
Zabraniać picia i jedzenia w nadmiarze jest rzeczą niezwykle prostą. Jest to jednak wyjście dla tych wszystkich, którzy nie mają ochoty zagłębić się w teoretyczne podstawy takiego postępowania, dla tych wszystkich, którzy chcą naśladować innych. Jest to jednak postawa zdecydowanie negatywna, jak moralność czy prawo. To rozwiązanie dla osób ulegających wpływom, leniwych, dla defetystów. Moralność i prawo, nawet doskonałe, zaciemniają ludzki osąd i tworzą człowieka robota. Dla tych, którzy lubią przygodę, dla tych, którzy są chciwi i pyszni, nie lubią naśladownictwa i obce im jest podporządkowywanie się restrykcyjnym prawom, prosta droga nie istnieje. Wcześniej czy później stają się buntownikami albo wrogami publicznymi.
Jedyną Zasadę, koncepcję Wszechświata i praktyczną dialektykę, logikę uniwersalną lub po prostu uniwersalny kompas bez kłopotu można zalecić obu rodzajom ludzi. Pierwszych zachęci się w ten sposób do rezygnacji z niewolnictwa, drugim nada się orientację rewolucyjną.
Wymienione tu etapy tworzenia, uwieńczone kreacją człowieka, nazywać możemy również Niebiosami. Nieskończoność-Jednia tworzy przy ich pomocy człowieka, swe najbardziej perfekcyjne arcydzieło.
Ten, kto zdecydował się żyć w zgodzie z Jedyną Zasadą, trzymając w ręku uniwersalny kompas, tworzy nieskończenie wolne, szczęśliwe i sprawiedliwe życie. Może również bez większego problemu wybrać sobie swą przyszłą reinkarnację, gdyż sam staje się zarazem kontrolerem, jak i pilotem w podróży w Nieskończoność, staje się księciem reinkarnacji.
Postawcie sobie lub Waszym przyjaciołom następujące pytanie:
• Czy miałbyś ochotę bez żadnych zmian raz jeszcze przeżyć swoje życie?
Jeżeli odpowiedź jest pozytywna, oznacza to, że osoba, która jej udzieliła, jest wolnym obywatelem siódmego nieba, Nieskończoności.
Jeżeli odpowiedź jest negatywna lub jeśli wchodzą w grę niewielkie nawet zmiany, oznacza to, że osoba odpowiadająca nie musi iść do piekła po śmierci, jest lub będzie w nim już za życia. (Wśród osób, które odpowiedziały pozytywnie na zadane pytanie, są tacy, którzy nie są kochani przez wszystkich i wszędzie, gdzie się pojawią, tacy którzy nie wyrażają wdzięczności za wszystko, co daje im los, tacy którzy nie chcą spotkać osób, których z jakiś względów nie lubią. Uwaga, to kłamcy.)
W rzeczywistości jednak siedem niebios nie jest obrazem centrycznym. To spirala logarytmiczna, nie istnieje zatem żadna granica między poszczególnymi niebiosami. Rysunek jest tylko rysunkiem, to kwestia konwencji, jaką się przyjmuje. W rzeczywistości nie istnieje żadna granica między Nieskończonością a światem materii. Spirala logarytmiczna ukazuje w sposób dobitny, że koncepcja-konstytucja Wszechświata jest monizmem polaryzującym się.
Źródłem spirali jest Nieskończoność, jej szybkość jest zatem nieskończona. Tworzy ona człowieka-księcia będącego spadkobiercą Królestwa Niebieskiego, króla relatywnego świata materii, niestety, tak często tragicznego.
Ciekawą rzeczą jest fakt, iż dzięki spirali logarytmicznej możemy pokusić się o rozwiązanie każdej kwestii, czy to natury medycznej, czy socjalnej, psychologicznej czy też politycznej, naukowej i filozoficznej. Nazywam ją więc magicznymi okularami lub nową lampą Alladyna. Czy chcecie kilka przykładów na to, o czym tu mówię?
Człowiek nie jest dzieckiem ani swej matki, ani jakiegoś bliżej nieokreślonego drobnoustroju, a tym bardziej małpy. Jak wynika ze spirali logarytmicznej, człowiek jest dzieckiem roślinnego pożywienia i jego produktów. Wszystkie zwierzęta są dziećmi królestwa roślin. Tymczasem znaczna ilość istot znajduje się w połowie drogi między królestwem roślin a królestwem zwierząt: wszystkie drobnoustroje, wszystkie najmniejsze składniki komórki, nawet włosy i paznokcie. Przejście z jednego królestwa do drugiego trwa biliony lat. Postaramy się przestudiować tę kwestię nieco później. To niesłychanie ciekawe.
Słynny filozof Henri Bergson uznał to pytanie za absurdalne i stwierdził, że może ono jedynie pozostać bez odpowiedzi. Stosując spiralę logarytmiczną, odpowiedź wydaje się całkiem prosta. Żadne z nich nie mogło być pierwsze. I kura, i jajko zostały stworzone w tym samym momencie przy czynnym współudziale sześciu niebios.
Odpowiedź przy zastosowaniu spirali logarytmicznej jest bardzo prosta. Epiktet mówił: Jeżeli ktoś nie jest szczęśliwy - to tylko z własnej winy. Jest jednak wiele osób, które nie czują się szczęśliwe i nie zgadzają się ze słowami Epikteta. Ci, którzy ewentualnie zgadzają się z tym stwierdzeniem, nie do końca zdają sobie jednak sprawę z tego, gdzie leży tak na prawdę przyczyna ich nieszczęścia. Ja powiedziałbym raczej: Jeśli człowiek jest nieszczęśliwy to dlatego, że świadomie lub nieświadomie pogwałcił prawa przyrody, porządek Wszechświata i swą wyższą zdolność osądu. Często zaciemnienie wyższego osądu spowodowane jest błędną edukacją embriologiczną, rodzinną, szkolną lub socjalną. Dlaczego jednak wszechwiedząca Nieskończoność zgotowała człowiekowi tak wypaczoną zdolność osądu? Dlatego, że człowiek przeznaczony jest do życia w świecie względnym, w którym działa zasada inwersji: wszystko, co ma swój początek, ma również swój koniec. To jedynie choroba zaprowadzić nas może ku zdrowiu. Jeżeli mylimy się w doborze terapii, stosując na przykład medycynę symptomatyczną, to będzie to początek nieuchronnie zmierzający ku końcowi i swemu przeciwieństwu, taka jest zasada zachowania zdrowia, która nie jest niczym innym, jak koncepcją życia i Wszechświata.
Choroba jest naszym przewodnikiem na drodze zrozumienia koncepcji Wszechświata. To Nieskończoność. Dlatego też nie powinniśmy jej niszczyć w sposób brutalny: przy pomocy okrutnych i krwawych operacji czy sztucznych, chemicznych substancji.
Akceptujcie wszystko z największą przyjemnością i wdzięcznością!
Akceptujcie szczęście i nieszczęście, chorobę i zdrowie, wojnę i pokój, nieprzyjaciół i przyjaciół, życie i śmierć, biedę i bogactwo... Jeśli przychodzi Wam to z trudnością, skonsultujcie uniwersalny kompas - koncepcję-konstytucję Wszechświata, dzięki niemu znajdziecie najlepszą drogę. Wszystko, co się Wam przydarza, jest tym, czego Wam brak. Wszystko, czego nie możecie znieść, co zdaje się być wobec Was antagonistyczne, jest Waszym dopełnieniem. Ten, kto nie ma żadnego antagonisty, jest najszczęśliwszy.
Ofiarowujcie wszystko z największą przyjemnością.
Dawajcie, dawajcie, dawajcie i dawajcie, bez najmniejszej ukrytej intencji. Ofiarowywać to, co posiadamy w nadmiarze lub to, co możemy sobie w jakiś sposób skompensować, nie jest prawdziwym darem. Ofiarowywać prawdziwie, to pozbywać się tego, co jest nam najdroższe, niezbędne lub dla nas najważniejsze: nasze życie. Czy jest to poświęcenie? Poświęcenie jest koncepcją, którą wszyscy podziwiają, ale nie tłumaczy się jej w sposób praktyczny. To bardzo piękne słowo, jednak bardzo często niesie ono za sobą wielkie rozczarowania. Nie jestem jednak zwolennikiem poświęcania się. Doradzałbym ofiarowywanie życia, Nieskończoności i koncepcji Wszechświata, czyli tego, co jest najdroższe. I to nie jedynie w słowach, ale przede wszystkim w czynach! Stańcie się ludźmi nieskończenie wolnymi, obdarzonymi wiecznym szczęściem, posiadającymi wyższą zdolność osądu!
Akceptowanie wszystkiego i ofiarowywanie wszystkiego może stać się barometrem wykazującym stan zdrowia lub choroby.
Lecząc chorych od 40 lat, nie spotkałem ani jednej osoby, która jadłaby w sposób właściwy.
Jemy, aby żyć. Żyjemy, aby dawać, tak jak wyjaśnia nam to spirala logarytmiczna. Wszystkie istoty żyją, aby dawać, i dzięki temu stawać się istotami wyższymi. Wiele osób nie wie, że jedyną drogą, aby dostać się do wiecznego królestwa, jest życie w zgodzie z zasadą vivere parvo. To ludzie egocentryczni i ekskluzywni.
Nie spotkałem do tej pory ani jednego chorego, który cierpiałby z powodu braku pożywienia. Ludzie jedzą wszystko, co ich kusi, po to, aby zaspokoić apetyt i dla przyjemności. Zawsze jedzą zbyt dużo, tak długo jak to tylko możliwe, czyli do momentu pojawienia się choroby. Zdecydowanie i z całej mocy chcę podkreślić, że wszystkie choroby spowodowane są przez nadmiar pożywienia. Przypadki złej diety są wyjątkowe. Nawet, jeśli jecie posiłki w dobrej proporcji, możecie mimo wszystko zachorować, jeśli tylko jecie zbyt dużo. Ilość zmienia jakość. Ludzie nie znają prawa najwyższej, absolutnej niezbędności - koncepcji życia. Jedzą i piją, kierując się smakiem i zmysłową przyjemnością. Człowiek skonstruowany jest właśnie tak. Dobry apetyt jest niezmiernie ważny w naszym życiu. To dobry apetyt nas żywi. Niech będzie prawdziwy! Dobry apetyt to szczęście, zdrowie i wolność. Apetyt jest trochę tym, czym olej dla motoru. Bez niego maszyna nie będzie funkcjonować. Oliwienie powinno jednak pozostawać pod kontrolą. Kontrolerem jest tu Najwyższy Osąd; nie jest nim osąd najniższy, zmysłowy, sentymentalny, intelektualny, socjalny czy ideologiczny.
Z całego serca podziwiam apetyt nawet największy. Wszyscy wielcy ludzie go posiadali, bardzo często byli wielkimi łakomczuchami. Mimo to nie polecam łakomstwa. Panujcie nad apetytem. To bar-
dzo trudne, wręcz niemożliwe - taka moralna rekomendacja jest negatywna. Dobry apetyt to szczęście. Jeżeli chcecie go uwiecznić, zaopatrzcie się w uniwersalny kompas - koncepcję-konstytucję Wszechświata. Albo przeżuwajcie co najmniej 30 razy każdy kęs. Przeżuwając dokładnie każdy kęs, robicie ich coraz mniej z powodu bólu szczęki i w ten sposób nigdy nie jecie zbyt dużo, a jedynie tyle, ile trzeba, tylko tyle, ile jest niezbędne.
W pożywieniu istnieje sprawiedliwość. Jeśli kraj, w którym mieszkam, posiadałby milion obywateli i produkowałby milion jabłek rocznie, w ciągu jednego roku miałby prawo do zjedzenia jednego jabłka. Jeżeli jednak zjadłbym np. dwa jabłka rocznie, oznaczałoby to, że gwałcę w ten sposób prawo jednego z sąsiadów. Nawet, jeśli zapłaciłbym za dwa jabłka, byłby to kamuflaż kradzieży, do którego doszłoby dzięki przemocy sankcjonowanej przez pieniądze.
Dlatego też tak łatwo leczę wszelkie choroby dzięki zwykłym wskazówkom dietetycznym, które opierają się na syntezie podstaw fizjologii i filozofii medycyny sino-indo-japońskiej oraz fundamentalnej zasadzie wszystkich wielkich religii ludzkości (zaliczam tu również współczesną naukę, która twierdząc, że opiera się na zasadzie ochrony ludzkiego życia, pretenduje do miana nowej religii).
Niedawno skończyłem 63 lata. Medycynę wschodnią studiowałem od dzieciństwa, medycynę zachodnią od 30 roku życia. Jednak po kilku latach praktykowania medycyny zachodniej porzuciłem ją, było to przed 20 laty, zrozumiałem bowiem, że jest ona terapią całkowicie symptomatyczną i nieporównywalnie mniej skuteczną niż medycyna wschodnia. W tej chwili, praktycznie z dnia na dzień, rośnie w Japonii liczba lekarzy porzucających medycynę zachodnią na rzecz medycyny tradycyjnej. Niestety, żyje coraz mniej jej prawdziwych mistrzów. Niektórzy lekarze odwiedzają mnie w moim ośrodku, aby zapoznać się bliżej z metodą, którą stosuje. Po opuszczeniu ośrodka powracają do zawodu, zmieniając oblicza szpitali, klinik i sanatoriów. Uczę ich niewiele, jeśli chodzi o metody symptomatyczne, takie jak akupunktura czy moxy, mimo że są to terapie niezwykle skuteczne.
Przed 35 laty, na początku lat dwudziestych, sprowadziłem do Europy akupunkturę, byłem pierwszą osobą, która ją tu stosowała. Od tamtego czasu akupunktura stała się niezwykle modna, zwłaszcza w takich krajach, jak Francja czy Niemcy. W jej promocji pomógł mi Soulié de Morant, który po moim powrocie do Japonii stał się jej głównym zwolennikiem i propagatorem w Europie. Akupunktura pozostaje jednak metodą symptomatyczną, tak jak lekarstwa. Dzięki stosowaniu akupunktury bardzo często dochodzi do cudownych uzdrowień. Mimo to nie polecam jej szczególnie. Jeśli sprowadziłem ją do Europy, to dlatego, że było dużo łatwiej przekonać chorych do tej właśnie metody niż do dietetycznej metody makrobiotycznej. Zrobiłem to również z powodów finansowych.
Byłem również pierwszym propagatorem w Europie japońskiej sztuki układania kwiatów - kado1 i judo. Obie te dyscypliny są dziś na Zachodzie bardzo popularne. Niestety dużo mniejszym powodzeniem cieszy się filozofia (Do) zarówno judo, jak i kado. Do (chińskie Tao) oznacza Jedyną Zasadę, judo i kado są więc edukacyjną, kulturową lub fizjologiczną interpretacją Jedynej Zasady - koncepcji życia i świata. Dawni mistrzowie Chin, Indii i Japonii pragnęli nauczać Jedynej Zasady we wszystkich dziedzinach edukacji w jej aspekcie praktycznym i teoretycznym. Z biegiem czasu zapomniano jednak o głębokich wartościach i znaczeniu Jedynej Zasady w tych dziedzinach. Zapomniano z tej prostej przyczyny, że jest to strefa tego, co niewidoczne. To, co kiedyś się zaczyna, kiedyś kończy się. Jest tak zawsze i bez wyjątku. Już przy pierwszym spotkaniu z nową cywilizacją koncepcja Jedynej Zasady została w brutalny sposób skolonizowana. To w ten sposób w latach 80-tych XIX wieku Japonia nieco się zagubiła. Większość Japończyków jest wykorzenionych. Nawet w Kodokan, najważniejszej szkole judo w Japonii, nie ma ani jednego wykładu na temat Do, mimo że nazwa Kodokan oznacza Szkoła Do.
W Stanach Zjednoczonych co roku czterysta tysięcy chorych umiera na choroby serca, osiemset tysięcy na całym świecie, a 1/3 osób przychodzących na zwykłe konsultacje lekarskie jest już mniej lub bardziej chora.
Choroba serca jest największą tajemnicą od czasu Faraonów - i to pomimo nieustannych wysiłków lekarzy i specjalistów z całego świata, zmierzających do zapanowania nad nią. Według statystyk, ponad 15 milionów Amerykanów jest w rękach tego Wielkiego Zabójcy. Jeżeli każdy z tych chorych zapłaciłby tysiąc dolarów, dałoby to kwotę piętnastu miliardów dolarów.
Dlatego też The American Heart Association wydaje pięć milionów dolarów każdego roku na badania związane z chorobami serca. Odkryto jednak niewiele, na przykład Rauwolfia Serpentina, dobrze znane i stosowane od pięciu tysięcy lat w indyjskiej Ajurwedzie lekarstwo.
W salach operacyjnych lekarze zajęci są zabiegiem zwanym sympatektomią, polegającym na przecięciu wszystkich pacierzowych nerwów sympatycznych. Nie ma to nic wspólnego z leczeniem, to zwykła destrukcja, jak zresztą wszystkie operacje. Niedługo będzie można zaopatrzyć się we wszystkie sztuczne organy: serca, nerki, oczy, ręce, nogi. Być może w nieodległej przyszłości stworzony zostanie całkiem sztuczny człowiek? Istnieją już banki krwi i oczu. Niedługo powstaną banki serc, nerek, żołądków itp. Spotkać zresztą można coraz częściej ludzi, którzy nie mają własnej głowy, a raczej głowę pożyczoną lub kupioną. Są oni jak adaptery, jak roboty.
Rzecz ciekawa, a zarazem śmieszna i absurdalna: istnieją Amerykanie, którzy przyjmują hormony żeńskie, aby zmniejszyć twardnienie arterii, godząc się równocześnie na ryzyko utraty cech męskich.
W gruncie rzeczy okazuje się, że choroby serca są niezwykle tajemnicze. Zabójca jest niepokonany.
Rzeczą, której nie mogę pojąć, jest to, dlaczego nie ma ani jednego wielkiego myśliciela we współczesnej medycynie, dlaczego atakuje się z taką zaciętością jedynie objawy chorób? Dlaczego badania nie idą w kierunku choroby i jej znaczenia oraz przyczyn? Zamiast regeneracji całego organizmu niszczy się jedynie miejscowe ogniska choroby.
Medycyna zachodnia szuka za wszelką cenę środków, instrumentów i broni masowej zagłady objawów, które nie są niczym innym, jak ostatecznymi mechanizmami obrony żywego organizmu.
Ten, kto potrzebuje broni i narzędzi, aby się bronić, boi się. Ten, kto się boi, posiada prymitywną, infantylną lub okrutną mentalność. To mentalność despotyczna, alogiczna i absolutnie nienaukowa. To wyraz totalnego zaciemnienia zdolności wyższego osądu. To nieuchronny skutek stosowania medycyny symptomatyczno-magicznej. Mentalność ta jest wspólna wszystkim dzisiejszym lekarzom. Największe tajemnice medycznej terapii edukacyjnej, fizjologicznej, biologicznej, dialektycznej i socjomedycznej odnajdziemy bez większych kłopotów w dwóch wielkich księgach medycyny Dalekiego Wschodu, w liczącej pięć tysięcy lat indyjskiej Charak Samchita i w Nei Cing Cesarza Huang - chińskim kanonie medycznym sprzed czterech tysięcy lat. Medycyna ta nie jest niczym innym, jak zastosowaniem koncepcji życia i Wszechświata. W dziełach tych znajdziemy remedia nie tylko przeciwko chorobom serca, ale wszystkim chorobom fizycznym, psychicznym i duchowym. Co więcej, nie tylko obecnym, ale i przyszłym.
Medycyna ta gwarantuje nieskończoną wolność, wieczne szczęście i nieograniczoną sprawiedliwość. To medycyna, która pomaga odsłonić nasz Najwyższy Osąd. Dla medycyny Dalekiego Wschodu chwała medycyny symptomatycznej jest powodem największego wstydu.
Według medycyny Dalekiego Wschodu, całkowite i definitywne wyleczenie chorób serca jest niezwykle proste. Można je osiągnąć w kilka tygodni, i to bez względu na to, jak długo już trwają.
Stosuje się odpowiednią dietę bez żadnych zewnętrznych interwencji, zabiegów i lekarstw. To metoda uspakajająca i bardzo ekonomiczna. Jeżeli dokładnie zastosuje się moje wskazówki2 opierające się na Jedynej Zasadzie, choroba serca zniknie automatycznie i natychmiastowo. Ten, kto cierpi na chorobę serca, jest ekskluzywny, łakomy i często brutalny. Choroba serca jest skutkiem luksusowego życia i jedzenia. W porównaniu z chorymi na trąd czy epilepsję, których charakteryzuje ignorancja, chorych na serce dużo trudniej wyleczyć. Biedni epileptycy i trędowaci są ignorantami, tymczasem chorzy na serce są łakomi i aroganccy.
Jeśli idzie o moje wskazówki, odsyłam do rozdziału V.
Nie istnieje żadne lekarstwo ani zabieg mogące wyleczyć cukrzycę. Jedyny lek paliatywny to insulina. W 25 rocznicę swego pojawienia się ogłoszono, że nie jest on jednak całkowicie skuteczny. Tymczasem bez kłopotów można wyleczyć cukrzycę w ciągu kilku tygodni. Dynia, fasolka azuki i pory są specyfikami tej kuracji (zobacz: rozdział V).
Zastanawiając się nad pochodzeniem człowieka, doszliśmy do wniosku, że naszą matrycą jest świat królestwa roślin, naszą babką jest przed-atom, energia, JIN i JANG i w końcu Nieskończoność.
Nieskończoność nie może być niczym innym, jak sferą duchowości, natomiast sześć pierwszych etapów zaliczyć możemy do świata materialnego. Chcąc nie chcąc, doszliśmy do kwestii podobieństw i różnic między tym, co fizyczne, a tym, co duchowe, tym, co względne, a tym, co uniwersalne, wszechobecne, wszechmocne i wszechwiedzące, równocześnie zachowujące kontinuum.
Świat względnej fizyczności jest jedynie geometrycznym punktem we Wszechświecie, świat pozostaje w wiecznym ruchu (zmienność), przez co wszystko, co poznajemy dzięki zmysłom, jest tak bardzo ulotne, efemeryczne. To iluzja. Ale odczuwamy przecież świat jako realny. To trochę tak, jak z naszą świadomością. Wiemy, że nasze życie ma swój początek i koniec. Ale mimo to ufamy, że byliśmy i będziemy od początku bez początku i do końca bez końca. Jak przedstawia to spirala logarytmiczna, jesteśmy nieskończoną duchowością w ciągłym rozwoju i zarazem śmiertelną, ulotną i skończoną istotą fizyczną. W związku z tym, że łączność między tymi dwoma stanami jest niewidoczna i nienamacalna, już bardzo dawno temu popełniliśmy zasadniczy błąd. Zwłaszcza jednak od czasu pojawienia się dualizmu Kartezjusza. Od tej bowiem chwili żyjemy w przeświadczeniu, że istnieją dwa całkowicie oddzielone od siebie i heterogeniczne światy. To nasze największe nieszczęście i źródło wszystkich naszych problemów.
Dzięki spirali logarytmicznej możemy uwolnić się od dualizmu.
Choroba może stać się naszym szczerym sprzymierzeńcem i przewodnikiem. Dzięki medycynie symptomatycznej, która uwielbia całkowitą destrukcję symptomów, choroba staje się wrogiem ludzkości i tego, co duchowe.
Pewnego razu był sobie mały statek płynący na wschód wśród straszliwych burz Oceanu Indyjskiego. Działo się to przed czterystu laty. Na pokładzie tego niewielkiego statku, leżąc na twardej podłodze, w gorączce, konwulsjach i samotności, umierał młody człowiek. Do dziś słyszę jego głos: Panie, obdarz mnie jeszcze większym cierpieniem...
Kilka miesięcy później człowieka tego odnaleźć było można w Nagasaki, głosił naukę Jezusa... Był to pierwszy chrześcijanin w Japonii. Umarł po trzydziestoletniej pracy misyjnej. Nazywał się Franciszek-Ksawery.
Ów stan umysłu i absolutne zaufanie zawsze mogą wybawić nas z największych opresji, chorób, nieszczęść. To wiara. Ja nazywam to poznaniem Jedynej Zasady.
Medycyna symptomatyczna, być może całkowicie nieświadomie, chcę pozbawić nas cierpienia, które jest absolutnie niezbędnym elementem konsolidacji wiary i zaufania. Pragnie dokonać tego za wszelką cenę dzięki coraz to nowym broniom, ale na razie całkowicie bezskutecznie.