Cóż to jest prawda?
„Wtedy powtórnie wszedł Piłat do pretoriom a przywoławszy Jezusa, rzekł do Niego: Czy Ty jesteś królem żydowskim? Jezus odpowiedział: Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie? Piłat odparł: Czy ja jestem Żydem? Naród twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił? Odpowiedział Jezus: Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd. Piłat, zatem powiedział do Niego: A więc jesteś królem? Odpowiedział Jezus: Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy słucha mojego głosu. Rzekł do Niego Piłat: Cóż to jest prawda?” (J 18,33-38)
Cóż to jest prawda? To pytanie rozbrzmiewa od tysięcy lat. Od momentu pojawienia się na ziemi pierwszego człowieka - istoty myślącej. Zadają je wielcy filozofowie, ale i zwykli ludzie, którzy choć trochę zastanawiają się nad sobą i otaczającą ich rzeczywistością. Czy ty bracie i siostro zadajesz sobie również to pytanie?
Mówią, że był niski i miał pałąkowate nogi. Łysy szczyt czaszki otoczony wieńcem czarnych kręconych włosów. Gęstą brodę, krzywy nos i świetnie przemawiał. Podobno tak dobrze przemawiał, jak był brzydki. A był bardzo brzydki. Żyd, ale urodzony w Tarsie, w Małej Azji, otwarty na kulturę grecko-rzymską, równocześnie fanatycznie przywiązany do tradycji żydowskich. Przyjeżdża do Jerozolimy, aby pogłębić swoją wiedzę religijną. on nie szuka prawdy, bo jest przekonany, że jest w jej posiadaniu. Chce ją tylko pogłębić. Choć zostaje uczniem Gamaliela, mądrego i tolerancyjnego rabbiego, ulega wpływom grupy faryzeuszy - fanatyków. Razem z nimi nie może ścierpieć rybaków mówiących w kółko o swoim Nauczycielu. Doprowadza go do pasji ich sprzeciwianie się zakonowi nauczania w świątyni. Denerwuje go samo zestawienie uczonych w Piśmie, do których przecież i sam siebie zaliczał, z tymi prostakami. Jest przy kamienowaniu Szczepana. Ale wie, że to nie wystarczy. Podejmuje się zniszczyć wyznawców Jezusa z Nazaretu rozproszonych na prowincji. Idzie do najwyższego kapłana i prosi go o listy do Damaszku do synagog, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy wszystkich zwolenników nauki Jezusa z Nazaretu. W drodze do celu olśniła go światłość z nieba. Upadłszy na ziemię usłyszał głos, który mówił do niego: Szawle, Szawle dlaczego mnie prześladujesz? A na pytanie - Kto jesteś Panie? Usłyszał: Jam jest Jezus, którego ty prześladujesz… Określamy ten fakt - nawróceniem św. Pawła - ale to było coś więcej. To nie było jedynie ochrzczenie się, to było oświecenie, dar wiary w Jezusa. Otrzymana w darze prawda będzie odtąd dla niego źródłem niesłychanej siły w jego apostolskiej pracy. Nie ma już odtąd stałego miejsca zamieszkania przemierzając miasta, wioski, kraje i kontynenty. Staje się sługą prawdy, aż do przelania krwi za nią. Za tą prawdą szły odtąd miliony ludzi.
Prowadzili tego czternastoletniego chłopca jak przestępcę. A był przecież wolnym obywatelem rzymskim. W Rzymie jego ojciec miał posiadłości, więc uśmiechał się Pankracy i rozglądał się ciekawie. Idzie do cesarza. Po raz pierwszy widzi tyle wspaniałości. Jeden z żołnierzy rękojeścią miecza trąca go w plecy. „Tak nie postępuje się z wolnymi ludźmi” - zawołał. Żołnierze roześmiali się i prowadzili go dalej. Zdawało się, że pałac nie ma końca: korytarze, komnaty… Staje przed ogromnymi drzwiami. Otworzono je i pchnięto go tak, że upadł na marmurową posadzkę. Zaraz się podniósł i spojrzał na człowieka siedzącego na podwyższeniu. To był Dioklecjan. „Czy tak przyjmujesz gości cesarzu” - zawołał, wywołując salwę śmiechu dworzan. „To ty jesteś Pankracjuszem z Frygii? Masz 14 lat i tak odzywasz się do swego cesarza?” - usłyszał. „Jestem rzymskim obywatelem, wolnym człowiekiem - cesarzu!” - odpowiedział. Wiem chłopcze, że twój ojciec był wiernym obywatelem Romy. Ale o tobie doniesiono mi, żeś uczynił znak krzyża. Przyznaj, że chciałeś w ten sposób zadrwić sobie z chrześcijan. Tracimy ich dzisiaj na Via Aurelia.” Chłopiec spojrzał mu w oczy i odczuł, że cesarz chce go uratować, lecz odpowiedział: „Nie wyśmiewałem krzyża cesarzu. Wyznaję tę wiarę w Jezusa Chrystusa! A uczyniłem znak krzyża, bo się modliłem.” Chłopcze opamiętaj się! Czy nie chcesz zostać dzielnym wojownikiem moich legionów? Przyjmuję cię! Dobrze ci z oczu patrzy. Czy chcesz być wolnym obywatelem Romy, czy jak niewolnik zginąć z tymi, których dzisiaj tracimy?” „Jestem wolnym obywatelem Romy - cesarzu, ale przede wszystkim jestem dzieckiem Bożym. Szczęśliwy będę, jeśli Bóg pozwoli mi życiem i śmiercią dać świadectwo prawdzie.” „Via Aurelia” - zawołał cesarz. „Temu chłopcu już nic nie pomoże”. Wyprowadzono go. Był synem bogatych frygijskich właścicieli ziemskich. We Frygii poznał chrześcijan i nawrócił się. Podróż do Rzymu ułatwili mu chrześcijanie. Ochrzcił go papież Korneliusz. Tu go aresztowano podczas modlitwy i stracono na przedmieściu Rzymu na Via Aurelia. Zdarzyło się to około 304r.
Ładnie się pewnie słucha takich przykładów o bohaterstwie innych, ale nie o to chodzi. Pytanie: „Cóż to jest prawda?” - które zadał Piłat jest też skierowane do nas. Oskarżany dziś przez wielu ludzi Chrystus, najczęściej o to, że ogranicza człowiekowi wolność, pyta się dzisiaj ciebie i mnie: Co jest dla ciebie prawdą?
Tyle jest obecnie zamętu w świecie wokół tego słowa, począwszy od reklam w telewizji, a skończywszy na różnego rodzaju sektach wyrastających jak grzyby po deszczu, że właściwie człowiek czuje się zagubiony. W co wierzyć? Komu wierzyć?
Pytanie: Cóż to jest prawda? - nie jest niestosowne, jeśli nie jest postawione ironicznie, jak to uczynił Piłat i jak to czyni dziś wielu ludzi. Bo w podtekście słychać wtedy odpowiedź: Nic mnie to nie obchodzi!
Wielki święty naszych czasów Maksymilian Kolbe zapisał w swoim dzienniku: „Chociaż nie wszyscy miłują prawdę, to jednak ona jedna tylko może być podstawą trwałego szczęścia. Prawda jest jedna. Znana to nam rzecz, a jednak w życiu praktycznym nieraz postępuje się tak jakoby i „nie” i „tak” w tej samej sprawie mogło być prawdą.”
Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego zdewaluowało się słowo? Dlaczego podpis składany na dokumencie np. o rozejmie, nie ma żadnej wartości? Jest bezwartościowym świstkiem papieru? Dlaczego słowo wypowiedziane przed sądem nawet pod przysięgą nie może być brane poważnie?
Władimir Sołowiow, filozof i poeta rosyjski będąc kiedyś gościem w jakimś klasztorze, zasiedział się na dyspucie z pewnym mnichem do późna w nocy. Potem chciał wrócić do swojej celi, ale na korytarzu w ciemnościach - gdzie wszystkie drzwi są takie same - zagubił się i nie mógł trafić ani do siebie ani do mnicha, partnera rozmowy. Nie chcąc zakłócać zakonnego milczenia, postanowił resztę nocy spędzić na korytarzu klasztornym. Ciche spacerowanie wydało mu się najlepszą metodą dotrwania do rana. Już pierwszy blask zorzy porannej sprawił, że filozof odnalazł bez trudności drzwi swojej celi, koło których tyle razy wcześniej przechodził, nie rozpoznając ich. Na marginesie tego zdarzenia zapisał: „Podobnie jest z tymi, którzy szukają prawdy. W czasie nocnego czuwania przechodzą obok niej, ale jej nie dostrzegają. Aby ją znaleźć, potrzeba promienia światła.”
I oto mamy odpowiedź na postawione pytanie. Jesteśmy dziś podobni do tego błądzącego w ciemnościach filozofa. Przechodzimy tak blisko prawdy, że się o nią ocieramy, ale jej nie widzimy. Chrystus powiedział o sobie: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem.” Ale dla wielu, to już nie jest aktualne. Ludzie chcą dzisiaj zbudować świat bez Boga. Nie na Jego prawdzie, a na swojej. Jeżeli ludzie nie budują świata na prawdzie Bożej, która jest jedna i niezmienna, tylko na swojej - ludzkiej, to nic dziwnego, że jest tych prawd tyle co ludzi. A obowiązujące wszystkich zasady zmieniają się co chwila, w zależności od siły i kaprysu, tych, którzy rządzą innymi lub w ich imieniu. Taka postawa nazywa się mądrze liberalizmem. A do czego prowadzi - to ci spośród nas, którzy obserwują życie powinni już zauważyć. Co gorsza wielu chrześcijan przyłączyło się do takiego budowania świata w imię tzw. nowoczesności. Może i ty bracie? To tak jakbyś dziś, tak jak Piłat dwa tysiące lat temu, rzucił Chrystusowi w twarz ironicznie brzmiące pytanie: -„Cóż to jest prawda?” - i odszedł sobie swoją drogą, realizując świat według zasady „róbta co chceta”.
Powiedział mi kiedyś znajomy prawnik w chwili szczerości: „Czy wie ksiądz jaka jest różnica między prawnikiem a zwykłym człowiekiem? Ten pierwszy zna dobrze prawo i wie jak je bezkarnie może ominąć. A ten drugi nie i dlatego daje się złapać.”
Bracie i siostro, czy chcesz żyć w tak urządzonym świecie? Bo ja nie! Dlatego odpowiedz sobie dziś szczerze: Co dla ciebie jest prawdą? Czy nie jest czasem tak jak pisze poeta?
„Co jest Prawdą? Od Piłata
Świat wciąż pyta - i sąd świata
Wciąż, jak Piłat wbrew jej słowu
Prawdę na krzyż wbija znowu.”(A. Odyniec)
1