Jego głos rozdział 7 [NZ]


Kolejny rozdział ff `Jego głos'
Przypominam, że nie jestem autorką tego ff.

Korekta: Karolcia955

Rozdział 7:

Kiedy się obudziłam, słońce oświetlało całe pomieszczenie. Dzięki temu pokój skąpany był w złotawym odcieniu, które jednocześnie rozgrzewało mnie od środka. Mówiąc o złocie - gdzie jest Edward? Zwyczajowo zawsze był przy mnie, kiedy się budziłam, ale nie dzisiaj. Wysunęłam swoje stopy spod kołdry i dotknęłam zimnej podłogi. Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie na tłum zgromadzony przed hotelem.
I wtedy to się stało. Mike! I Jessica! Nie mogłam w to uwierzyć! Oni naprawdę tam stali! Minęło już tak wiele czasu odkąd widziałam znajomą twarz, nie wliczając w to oczywiście Edwarda. Błyskawicznie otworzyłam okno. Już miałam krzyknąć do Mike, kiedy usłyszałam jak Edward otwiera drzwi.
Nabrałam powietrza i obróciłam się w stronę drzwi, zatrzaskując jednocześnie okno. Uśmiechnęłam się sztucznie i popatrzyłam w jego stronę. Wciąż był ubrany tylko w spodnie. Na jego twarzy malowała się podejrzliwość, którą z całych sił starałam się zignorować.

- Oh, twoja koszula! Pozwól, że ci ją zwrócę. - powiedziałam to starając się jednocześnie trzymać go jak najdalej od okna.

- Dlaczego miałbym jej potrzebować? Nigdzie się nie wybieram. - wiedział już, że coś ukrywam, nie miał jednak jeszcze pojęcia co. Edward stanowczo zabronił mi widywać się z kimkolwiek. Gdyby się dowiedział, że chciałam się przywitać z Mikiem lub Jessicą, albo co gorsza zejść do nich na dół, na pewno wpadłby we wściekłość.
Automatycznie stanęłam pomiędzy nim a oknem, opierając się o niedbale o parapet. Starałam się trzymać go na dystans. Jego oczy gwałtownie się zwęziły, kiedy spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem. Nienawidził, kiedy coś przed nim ukrywałam.

- Co starasz się przede mną ukryć? - zapytał. Każde słowo było przepełnione wściekłością.

- Ukryć? A kto powiedział, że cokolwiek przed tobą ukrywam? Nie, nie, ja po prostu chciałam ci oddać twoja koszulę, nie chcę żebyś czuł się niekomfortowo. - starałam się patrzeć mu w oczy.
Gdybym unikała jego wzroku, byłoby to potwierdzenie tego, że kłamię, a tak miałam jeszcze jakąś szansę. Było mi bardzo ciężko patrzeć w jego złote oczy i nie powiedzieć mu prawdy. Ale prawda mogła dla mnie oznaczać śmierć. Podszedł do mnie i chwycił za ramiona przyciągając jednocześnie do siebie.

- Bello, masz mi w tej chwili powiedzieć o co chodzi. - dzwoniło mi w uszach od siły jego głosu. Spuściłam głowę.

- Ale ja naprawdę nie mam ci nic do powiedzenia - wymamrotałam łapiąc jednocześnie powietrze.

- Ukrywasz coś przede mną. Znam cię za dobrze Bello. Żądam od ciebie odpowiedzi.

- Powiedziałam już, że to nic takiego. - czułam jak narasta w nim gniew. Bez patrzenia wiedziałam, że wpatruje się we mnie rozognionym wzrokiem. I wtedy poczułam jak jego uścisk się rozluźnia. Na jego twarzy wykwitł pół uśmiech, kiedy odsunął mnie z drogi i podszedł do okna.

- Nie - krzyknęłam i chwyciłam go jednocześnie za ramiona. Oczywiście nie miałam siły żeby go zatrzymać. Mój głos był przepełniony strachem. Otworzył okno i wyjrzał na dwór. Jego wzrok bezbłędnie odszukał w tłumie Mika i Jessicę. Odwrócił się do mnie i zatrzasną z furią okno. Przez moment nic nie mówił, wpatrywał się tylko we mnie wzrokiem wyrażającym dezaprobatę.

- Edwardzie, ja…

- Nic nie mów. - przerwał moją przemowę. Oddychał głęboko jakby chciał się szybciej uspokoić. Wiedziałam już, że źle się to wszystko skończy. Mój żołądek skurczył się ze strachu.

- Czy otwierałaś to okno?

- Obudziłam się i …
- To jest tego rodzaju pytanie, na które odpowiedź brzmi: tak albo nie

- Tak. - mój głos drżał i był ledwo słyszalny

- Czy miałaś zamiar przywitać z Mike'iem i Jessicą?

Odwróciłam głowę i spojrzałam na podłogę. Nienawidziłam, kiedy kazał mi odpowiadać na pytania, na które znał już odpowiedź. Szarpnął mnie za ramię i wyszeptał:

- Bello, radzę ci nie bawić się ze mną, a teraz odpowiadaj na pytania!

- Tak. - poczułam jak łzy spływają mi po policzkach. Mój kochany Edward znowu zniknął. Dlaczego? Powinnam się była tego spodziewać. Zazdrość zawsze tak na niego działała. Ale Mike przecież nic nie znaczył, był dla mnie tylko sympatycznym kolegą, z którym lubiłam się czasem spotkać. Nic między nami nie było.

- Nie myślałem, że do tego dojdzie Bello. Ale doszło i myślę, że nie mam już wyboru. - wpatrywałam się w niego z nieskrywanym strachem. Co on zamierzał zrobić?

- Muszę cię jakoś ukarać.

- Nie, nie , nie , nie , nie , nie , nie - zaczęłam krzyczeć jak opętana.

Złapałam go za ramiona w błagalnym geście.

Nienawidziłam, kiedy Edward mnie karał. To było jak czysta tortura. Najgorzej było, kiedy się ze mną zabawiał. Było to śmieszne i zabawne, ale dla niego. Dla mnie było to sadystyczne i okrutne. Zawsze mnie to przerażało.

- Proszę cię nie rób tego, to był błąd. Przecież ja nie miałam pojęcia, że oni tam są dopóki nie otworzyłam okna. Błagam cię Edwardzie, nie rób tego!

- Bella…

- Zrobię wszystko, o co mnie poprosisz, ale błagam, nie karz mnie znowu. - czułam jak łzy spływały mi ciurkiem po policzkach. Edward zaczął się śmiać. Co on znalazł w tym śmiesznego.

- Klękniesz przede mną na kolana? - zapytał rozbawiony moim błaganiem. - Powiedziałaś, że zrobisz wszystko.

- Edwardzie - wyszeptałam. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Żarliwie. Potem zanurzył swoją twarz w moich włosach i gwałtownie wciągnął powietrze. Trzęsłam się ze strachu. Patrzenie na wściekłego Edwarda było straszne, ale strach przed kolejną karą było całkowicie poza wszelkim pojęciem.

- Pomyślę nad tym Bello Będzie to zależało od tego, jak się będziesz zachowywała do końca dnia. - wyszeptał mi to do ucha, sprawiając, że skurczyłam się w sobie. - Od tego będzie też zależała kara, którą ci wymierzę.

Spojrzałam na niego z przerażeniem malującym się na całej mojej twarzy.

- No chyba nie myślałaś, że odpuszczę ci całkowicie Bello prawda? Oczywiście, że nie. Jakaś kara musi być. Jej rodzaj będzie uzależniony tylko od tego, jak wiele chcę mieć z tego zabawy.

- Edwardzie ja naprawdę żałuję - uśmiechnął się patrząc na mnie.

- Jestem przekonany, że żałujesz, a nawet, jeśli nie, bądź pewna, że zaczniesz. Osobiście o to zadbam. - kiedy usłyszałam te słowa, moje ciało zadrżało. Co tym razem dla mnie planował?

- A teraz, - powiedział to jakby się nic nie stało. - Ubierz się i oddaj mi moją koszulę kiedy będziesz gotowa, wracamy do domu. - kiedy powiedział słowo “dom”, uśmiechnął się. Wiedział, że to jest ostatnie miejsce, w którym chciałabym się znaleźć. Ale była jedna rzecz, o która musiałam go zapytać.

- Czy cokolwiek z tego było prawdą? - wyszeptałam

- Słucham?

- Czy było prawdziwe? - wiedziałam, że mnie usłyszał, zawsze słyszał co do niego mówiłam. - To jak mnie traktowałeś, jak na mnie patrzyłeś i kochałeś mnie?

- Kochałem? Bella, ja cały czas cię kocham. Tak i było to bardzo prawdziwe. Szczególnie wczorajszej nocy. Wiem, że to takiego Edwarda kochasz, ale Bello, - uśmiechnął się, a jego oczy wyrażały radość. - wakacje się skończyły. Czas wrócić do normalnego życia w domu. A teraz oddaj mi proszę moja koszulę, jeśli możesz.

Myślałam, że teraz wyjdzie, ale został w pokoju.

- Nie wychodzisz?

- Dlaczego miałbym zrobić tak bezmyślną rzecz? Poza tym, jak zapytałem uprzednio, naprawdę uważasz, że kupiłem ci ta bieliznę bez żadnego powodu? Chcę zobaczyć jak dobrze się spisałem wybierając ją.

Gdybym powiedziała nie, ściągnąłby ze mnie koszulę siłą, a tego nie chciałam. Zamknęłam oczy i ściągnęłam koszulę przez głowę.

- Pięknie - powiedział to wodząc wzrokiem po całym moim ciele. - Obróć się dla mnie Bello. - obróciłam się, pozwalając mu zobaczyć wszystko. - Po prostu zapiera dech. - jego oczy odnalazły moje. Na jego ustach igrał przebiegły uśmiech.

- Czy chciałabyś zostać ukarana teraz? - błyskawicznie pokręciłam przecząco głową, a moje ciało zaczęło się trząść.

- Oh Bello, ranisz moje uczucia. - udawał urażonego. - Dobrze, więc poczekam z tym do powrotu do domu.

"Momencik, czy on właśnie zdecydował, że TO będzie moją karą? Nie, nie ma mowy."

- Czy to jest moja kara? - zapytałam szeptem.

- Może tak, a może nie. Wydaje mi się, że taka możliwość wyraźnie cię przeraża, co prawdopodobnie powstrzyma cię następnym razem przed wyglądaniem przez okno. Jednocześnie sprawi mi to ogromną przyjemność. Więc wygląda na to, że taka kara w pełni odpowiada moim oczekiwaniom. Ale jeszcze nie zdecydowałem. Ubierz się. Poczekam na ciebie na zewnątrz. - odwrócił się i wyszedł z pokoju.

Nie było mowy, żebym to z nim zrobiła. Chciałam tego zeszłej nocy, tak bardzo jak niczego na świecie, ale teraz? Teraz wolałabym umrzeć. Spojrzałam jeszcze raz przez okno. Czy dałabym radę uciec przez okno?
Jeśli udałoby mi się uciec do ludzi, być może nie mógłby mnie złapać tak łatwo. Z drugiej strony, gdybym się poślizgnęła i zabiła, jakie miałoby to dla mnie znaczenie? Powoli zaczęłam się wdrapywać na okno i wysuwać nogi na zewnątrz. Mój wewnętrzny głos przemówił: “Bella, nie rób tego. Uciekniemy mu, ale nie w ten sposób. “
Zawróciłam w kierunku łóżka i ubrałam na siebie czarną sukienkę. Po chwili wahania, wyszłam na zewnątrz.

- Nie potrzebujesz pójść do łazienki, ani nic z tych rzeczy? - zapytał.

- Nie, nie potrzebuję. - "nie to żeby cię to obchodziło"

- Dobrze więc. - powiedział to z rozbawieniem z głosie. Wyciągnął dłoń w moim kierunku, którą musiałam chwycić, bo to było tego, czego on chciał.

- Bardzo dobrze. - zabrzmiało to tak, jakby chwalił mnie za jakąś sztuczkę. Jakbym była jego zwierzątkiem.
Przeszliśmy przez lobby i dotarliśmy do samochodu. Otworzył dla mnie drzwi i wślizgnęłam się do środka. Rozejrzałam się dookoła, ale Mika i Jessici już nie było. Zobaczyłam, że Edward mnie obserwuje, ale nie dbałam o to, i tak miał zamiar mnie ukarać.
Powinnam była wiedzieć, że to jest zbyt piękne. Nie było możliwości żeby Edward zmienił się w jedną noc. To było tak strasznie przykre, kiedy uświadamiałam sobie, że kiedyś moje życie było takie radosne. A ja nawet nie zdawałam sobie z tego wtedy sprawy. Edward zabrał mi wszystko: moich przyjaciół, moja rodzinę, moje życie! A teraz pożądał ostatniej rzeczy, która mi pozostała, mojej niewinności.

Błyskawicznie wróciliśmy do domu. Edward wyskoczył z samochodu cały w skowronkach. Otworzył mi drzwi.

- Jak dobrze być wreszcie w domu, prawda Bello? - powoli wysiadałam z samochodu rozglądając sie po mojej celi więziennej. Nie było mowy żebym wróciła do tego życia. Musiałam odejść od Edwarda, w ten czy w inny sposób. Poczułam łzę tocząca się po policzku. Te słowa bolałby nawet wtedy kiedy były tylko myślami, nie było sposobu, żebym wypowiedziała je na głos. Nie ważne jak okrutny był dla mnie Edward, zostawienie go było dla mnie równoznaczne ze śmiercią.
Weszliśmy do naszego pałacyku i Edward uśmiechnął się do mnie.

- Gotowa? - zapytał?

- Gotowa, na co? - zapytałam z paniką w głosie.

- Na grę, oczywiście. - "o nie! tylko nie gra!" Nie byłam w domu nawet kilku minut, a moje fatum już mnie dopadło. Wyglądało to tak, jakby poranek przeminął mi zbyt szybko. Nie zauważyłam nawet jazdy samochodem. Może to przez te nerwy.

- Proszę Edwardzie, nie rób tego. Obiecuję, że nigdy więcej tego nie zrobię. - Wykrztusiłam to z siebie, czując jak strach wypełnia każdą komórkę mojego ciała. Moje oczy zaszły się łzami.

- Proszę! - powiedziałam osuwając się na podłogę i zasłaniając oczy rękoma. - Edwardzie, ja naprawdę się boję. - Edward odwrócił się do mnie.

- Naprawdę chciałbym tego nie robić Bello, ale nie pozostawiłaś mi żadnego wyboru. Byc może następnym razem pomyślisz zanim zrobisz coś podobnego w przyszłości.

- Proszę! - krzyczałam, a łzy płynęły mi po policzkach. Edward zaklaskał dwa razy. Światła zgasły i wszędzie zapanowała ciemność. Błyskawicznie podniosłam się z podłogi, nie będąc pewną, w którą stronę się zwrócić.

Wiedziałam tylko, że muszę znaleźć jakieś bezpieczne miejsce i muszę zrobić to szybko.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jego głos rozdział 3 [NZ]
Jego głos rozdział 5 [NZ]
Jego głos rozdział 4 [NZ]
Jego głos rozdział 6 [NZ]
Jego głos rozdział 1 [NZ]
Jego głos rozdział 2 [NZ]
Jego głos rozdział 8 i 9 [NZ]
Jego głos rozdział 10 [NZ] 1
Jego głos rozdział I
Powrót - rozdział‚ 1 [NZ], Powrót
powrót - rozdział‚ 2 [NZ], Powrót
Powrót - rozdział‚ 3 [NZ], Powrót
Zmrok rozdział 1 [NZ]
Powrót rozdział‚ 4 [NZ]
Zmrok rozdział 2 [NZ]
Poison of love (prolog rozdział I) [NZ]
Powrót rozdział‚ 8 [NZ]
Powrót rozdział‚ 5 [NZ]
Powrót rozdział‚ 7 [NZ]

więcej podobnych podstron