„Jeszcze nie święta, ale…”
Kiedy Mama weszła do pokoju i zobaczyła jak Magda i Kuba grzebią w stosie starych ubrań z przerażeniem złapała się za głowę.
-Czy wyście powariowali? - jęknęła tuląc do siebie płaczącego Dominika. - Skąd wyście to wszystko przywlekli? I po co?
- Mamo, idziemy na bal! - krzyknęła Magda z szerokim uśmiechem na ustach.
- Na bal? O tej porze roku?
- Ten worek z ciuchami krąży po naszych kolegach i koleżankach. To Pani Jadwiga, ta co ma sklep z używaną odzieżą wypożyczyła go nam z okazji Dnia Wszystkich Świętych!
- Nic nie rozumiem! - Mama przysiadła na kawałku wolnego od ubrań łózka - Wszyscy Święci? Bal? Co to za nowe pomysły?
- A ja się domyślam - Tata pojawił się w pokoju bezszelestnie jak Anioł - zamiast Halloween, które drwi sobie ze śmierci i Pana Boga chcecie cieszyć się ze Świętymi w Niebie.
-Właśnie tak!- ucieszył się Kuba, że Tata zrozumiał ich zamiar - będziemy się modlić i śpiewać i tańczyć, ale na chwałę Pana Boga a nie przywołując jakieś złe moce.
- Uff - odetchnęła z ulgą Mama - tylko czy do tego trzeba się przebierać?
- Może i nie trzeba, ale pani katechetka wpadła na pomysł, żeby każdy z nas przebrał się za swojego Patrona no i stąd tyle zamieszania, bo każdy chciałby wyglądać jak jego święty.
- A chociaż wiecie jak wyglądali wasi patronowie? - zapytał podchwytliwie Tata.
-Wiemy, wiemy! - Kuba wskazał najpierw na leżącą na stole „Księgę Świętych”, a później na część swojego przebrania - Święty Jakub był rybakiem, miał długie włosy, brodę i szatę do ziemi, a kiedy po ukrzyżowaniu Pana Jezusa ruszył do Hiszpanii by tam głosić Dobrą Nowinę, podpierał się kijem a głowę osłaniał od słońca kapeluszem. Był bardzo odważny, waleczny i energiczny, taki Jezusowy żołnierz. Kiedy wrócił do Jerozolimy został biskupem a później Herod Agrypa kazał go ściąć.
- Zginął za wiarę - szepnął Tata a Mamie oczy zaszły łzami.- Dużo się o nim dowiedziałeś !
Kuba wzruszył ramionami. To przecież naturalne, każdy powinien znać życiorys swojego patrona!
- A Święta Magdalena była chyba najpiękniejszą kobietą w tamtych czasach - Magda przymierzała właśnie białą ślubną, suknię. Rozpuszczone włosy pięknie falowały na jej plecach a tiulowa chusta cudownie okalała jej twarz. - I ja jestem do niej bardzo podobna!
- Samochwała ! - parsknął Kuba i Magda zaczerwieniła się jak piwonia.
- Piękna była na pewno - uratowała niezręczną sytuację Mama - ale najpiękniejsze miała serce. Jak ty Magdusiu.
- Właśnie - Magda podziękowała Mamie uśmiechem - kochała Pana Jezusa, chodziła za Nim, słuchała Jego słów i nawet Mu myła nogi i wycierała swoimi włosami. I…
Pewnie Magda by dłużej opowiadała o Świętej Magdalenie ale nagle do mieszkania wpadła jakaś straszna wiedźma z wymalowanymi na czarno oczami i włosami sterczącymi jak miotła. Bliźniaki dali drapaka za Taty plecy, Dominik wtulił się w Mamy ramiona, Kuba osłonił rękoma Magdę.
- Ratujcie mnie, ratujcie - zawołała wiedźma i wtedy Magda rozpoznała w wiedźmie swoją przyjaciółkę.
- Aga co się stało? I dlaczego masz taki strój, przecież umawialiśmy się na bal wszystkich Świętych a nie na Halloween.
- Bo ja, ja, ja - jąkała się Agnieszka a przy tym trzęsła się jak osika - bo ja chciałam być chociaż raz wiedźmą, ale jak szłam do was to napadły mnie jakieś wampiry o wielkich potwornych oczach i zębach i tak krzyczały, tak na mnie patrzyły, że oddychać nie mogłam. I uciekałam, uciekałam, a one mnie goniły i goniły i śmiały się tak potwornie…
- Uspokój się i zrzuć to okropne przebranie z siebie i zmyj te czarne paskudztwo z twarzy. - Magda już prowadziła Agnieszkę do łazienki - a później przeczytamy o Świętej Agnieszce i coś sobie wybierzesz na nowe przebranie. Tylko się pośpiesz, żebyśmy zdążyli na bal.
- I będę taka święta jak wy? - upewniła się Agnieszka
- Jeszcze nie święta - uśmiechnęła się rozbawiona przejęzyczeniem Agnieszki Magda - ale kiedyś… kto wie?