BUDOWA LLOYD S OF LONDON 1


Budowa Lloyd's of London

Lloyd's of London szczyci się, że od momentu powstania - od końca XVII w. - nigdy nie zdarzyło się by nie wypłacił należnego Klientowi odszkodowania. Być może właśnie to sprawiło, że Korporacja przetrwała ponad trzysta lat i obecnie jej imię dla wielu jest synonimem ubezpieczeń.

Ta wielowiekowa, najlepsza z możliwych reputacja powoduje też, że poprzez Lloyd's Room i dziś przepływa ponad połowa składki całego rynku londyńskiego (jednego z największych centrów ubezpieczeniowych świata), około 6% całej składki reasekuracyjnej na świecie, a także znakomita część światowych ubezpieczeń morskich.

Przetrwanie tych trzystu lat - i utrzymanie przez czas zasady, że każda należna szkoda musi być wypłacona - było możliwe najprawdopodobniej nie tylko ze względu na specjalną strukturę zapewniającą bezpieczeństwo ubezpieczonych, ale chyba przede wszystkim dzięki unikalnej - przekazywanej z pokolenia na pokolenie - umiejętności dostosowywania się do zmieniających się warunków otoczenia - do Klientów i ich potrzeb.

W ciągu wieków Lloyd's przewodził w 'przemyśle ubezpieczeniowym'. Na tym rynku powstała m.in. pierwsza polisa samochodowa, satelitarna, przeciwko przestępstwom komputerowym oraz pokrywająca ryzyka fałszywych czeków i kart kredytowych. W świecie ubezpieczeniowym panuje opinia, że Lloyd's jest niekwestionowany specjalistą i królem w podejmowaniu 'dziwnych' ryzyk.

Olbrzymia innowacyjność Korporacji poparta była zawsze pełnymi gwarancjami bezpieczeństwa. Na unikalną strukturę Lloyd's składają się indywidualni underwritterzy akceptujący ryzyko w imieniu syndykatów członków Korporacji. W uproszczeniu można powiedzieć, że zabezpieczeniem każdej polisy są fundusze oraz cały prywatny majątek członków. Sam Lloyd's of London jest faktycznie jedynie organizatorem całego rynku, gdzie zawierane są transakcje pomiędzy Klientami - oddającymi ryzyko, a członkami Korporacji - przyjmującymi je w zamian za składkę. Można porównać więc go do domu aukcyjnego, który organizuje i gwarantuje odpowiednie przeprowadzenie transakcji kupna-sprzedaży np. dzieł sztuki. Jedyna różnica polega na specyfice sprzedawanego w Lloyd's towaru.

Najszerszy zakres polis

Cały rynek Lloyd's - ze względów praktycznych - podzielony jest na cztery części: rynek ubezpieczeń morskich, innych, lotniczych i komunikacyjnych.

Praktycznie każde ryzyko, które można sobie wyobrazić, może być uplasowane w Lloyd's. Zapewnia się wręcz, że na jednym z tych czterech rynków można ubezpieczyć każde - nawet najbardziej wymyślne - ryzyko jedną ze standardowych, sprawdzonych w ciągu wielu lat polis lub też przygotować przy pomocy brokera i underwrittera indywidualne, 'skrojone na miarę' ubezpieczenie. Podobno wszystko jest tylko kwestią ceny...

Co jakiś czas prasę światową obiegają fantastyczne wieści o ubezpieczeniu głosu śpiewaka operowego lub nóg modelki, czy piłkarza. Podobnie wielkie emocje wzbudzają ryzyka największe takie jak ubezpieczenia promów kosmicznych albo wielkich tankowców. O tych ostatnich mówi się nawet więcej nie w chwili podpisywania polisy, ale po wystąpieniu znaczącej szkody związanej najczęściej z jakąś katastrofą.

Jednak podstawą i chlebem powszednim Korporacji są standardowe ubezpieczenia dla milionów ludzi i organizacji z całego świata.

Rynek ubezpieczeń morskich - kolebka Korporacji Lloyd's - zapewnia ubezpieczenie dla każdego typu statków - od małych jachtów po największe, oceaniczne tankowce. Również na tym rynku przeprowadzane są transakcje ubezpieczenia ładunków oraz morskich platform wiertniczych. Wg. badań przeprowadzonych na zlecenie Korporacji uczestnicy tego rynku zwracają szczególną uwagę na szybkość oceny ryzyka i możliwość zawarcia pożądanego ubezpieczenia w ciągu zaledwie kilku minut od chwili jego zgłoszenia nawet, jeśli ma ono dotyczyć ryzyk tak nietypowych, jak zatrzymanie lub uszkodzenie statku w strefie wojny.

Drugi rynek Lloyd's wydzielony został w przeszłości w celu oddzielenia pojawiających się nowych ryzyk od ubezpieczeń morskich i tradycyjnie obejmował wszystkie te ryzyka, które nie były związane z morzem. Później dopiero wydzielono jeszcze ubezpieczenia lotnicze i komunikacyjne. Ubezpieczenia inne obejmują więc bardzo szeroki zakres ryzyk: od ubezpieczeń dzieł sztuki i biżuterii poprzez ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej, przeciw aktom terroryzmu po ubezpieczenia przemysłowe.

Lloyd's jest ceniony za doświadczenie w podejmowaniu szczególnych ryzyk: przy największych projektach technicznych (np. przy budowie i eksploatacji elektrowni atomowych), dla wielkich instytucji finansowych (np. defraudacja lub sprzeniewierzenie pracowników), czy przy transporcie (np. przewozy wielkich urządzeń). Jednym z najbardziej znanych, ostatnich 'dzieł' tego właśnie rynku jest ubezpieczenie tunelu pod kanałem La Manche.

Tutaj podpisywane są też polisy ubezpieczeń osobowych, chorobowych oraz krótkoterminowe ubezpieczenia życiowe. Bardzo często dotyczą one wybitnych osobistości, sportowców, gwiazd filmu i estrady lub kluczowych postaci świata businessu.

Trzecia część rynku obsługuje szeroko rozumiane ubezpieczenia lotnicze. Przygotowywane tam polisy chronią nie tylko statki powietrzne, ale też odpowiedzialność cywilną przewoźników, służb ruchu lotniczego, czy wreszcie producentów samolotów i oprzyrządowania.

Najmłodszy, czwarty rynek Lloyd's obsługuje ubezpieczenia komunikacyjne: zarówno dużych flot jak i pojedynczych pojazdów. Na tym rynku ubezpieczonych jest większość samochodów z Wielkiej Brytanii. Ogólnoświatowe znaczenie tego rynku polega nie tylko na prowadzeniu reasekuracji ubezpieczeń komunikacyjnych z innych krajów, ale też gotowości podjęcia specjalnych ubezpieczeń dla specyficznych pojazdów lub ryzyk.

Jak pracuje rynek Lloyd's?

Tradycyjnie underwritterzy Lloyd's nie mają bezpośredniego kontaktu z Klientami niezależnie od tego, czy są to towarzystwa ubezpieczeniowe, wielkie korporacje transnarodowe, czy osoby fizyczne. Zarówno w wypadku zwykłych ubezpieczeń, jak i w wypadku reasekuracji w Lloyd's Room jedynym reprezentantem Klienta jest broker posiadający uprawnienia do operowania na tym rynku.

Akredytowanymi brokerami Lloyd's mogą być zarówno wielkie międzynarodowe organizacje jak też i małe firmy grupujące kilku wybitnych specjalistów. Zawsze jednak wymaga się od nich najwyższego standardu usług oraz bezwarunkowego reprezentowania interesu swoich Klientów wobec underwritterów. Oczywistym jest, że wszyscy muszą też spełniać bardzo rygorystyczne finansowe warunki stawiane przez brytyjskie regulacje prawne.

Ubezpieczenia są przemysłem o bardzo wysokim stopniu wewnętrznej konkurencji i dlatego brokerzy, których główną powinnością jest utrzymanie bliskiego kontaktu z Klientem, muszą jednocześnie stale doskonalić swoje fachowe umiejętności oraz na bieżąco orientować się w rynku. Rolą brokera jest sugerowanie Klientowi możliwych strategii podejścia do ryzyka, a później przeprowadzenie i uplasowanie na rynku zaproponowanego programu ubezpieczeniowego. Dzieje się tak zarówno w wypadku plasowania ubezpieczeń bezpośrednio na rynku Lloyd's jaki i przy reprezentacja innych podmiotów oferujących usługi ubezpieczeniowe (przy reasekuracji). Niezależnie od miejsca brokera w łańcuchu ubezpieczeniowym jego głównym zadaniem jest możliwie najlepsza prezentacja ryzyk Klienta przed underwritterem oraz negocjacja proponowanych stawek ubezpieczeniowych.

Lloyd's Room jest miejscem, gdzie underwritterzy i brokerzy negocjują stawki na plasowane ryzyka. Podstawą stosunków na rynku jest wzajemne zaufanie. Underwritterzy dzięki swojemu wieloletniemu doświadczeniu mogą dokonać w pełni profesjonalnego osądu niemal błyskawicznie nie tracąc przy tym umiejętności wprowadzania innowacji, jeżeli tylko wymaga tego interes Klienta.

Underwritterzy akceptują ryzyko w imieniu syndykatów, które reprezentują. Drobne ryzyka mogą być akceptowane przez jeden syndykat, jednak wielkie polisy prowadzone są w koasekuracji kilku lub nawet kilkunastu syndykatów. Podpis underwrittera na slipie brokerskim jest absolutnie obowiązujący - broker jest pewien, że od tej chwili działa ochrona, a odszkodowania będą wypłacane, nawet jeśli szkoda zdarzyłaby się przed formalnym potwierdzeniem zawarcia ubezpieczenia polisą.

Oprócz pokrycia swoich ryzyk i pewności otrzymania odszkodowania miliony bezpośrednich i pośrednich Klientów Lloyd's wymagają jednak od Korporacji przede wszystkim możliwie najszybszej obsługi. Z tego powodu od kilku lat działa Centralne Biuro Podpisywania Polis, które w imieniu underwritterów ma prawo akceptować standardowe ryzyka na przyjętych ogólnie warunkach. Komputeryzacja całości procesu przyjmowania i obsługi takich ryzyk pozwoliła na znaczne jego przyspieszenie przy jednoczesnym zwiększeniu pewności i dokładności.

Kluczowym punktem filozofii Lloyd's i podstawą całego rynku jest podział ryzyk. Każde większe ryzyko jest dzielone na kilka syndykatów, a każdy członek Korporacji uczestniczy w kilku różnych syndykatach. Możliwość wypłacenia każdej polisy wiąże się też z jedynym takim w świecie czterostopniowym systemem bezpieczeństwa.

Po pierwsze wszystkie zaakceptowane składki zbierane są w specjalny fundusz, z którego pokrywanych jest bezpośrednio większość szkód. Później - jeżeli pokrycie szkody wprost ze składek jest niemożliwe - likwiduje się ją w oparciu o fundusze, które muszą postawić do dyspozycji Korporacji wszyscy jej członkowie, i których wysokość zależy od akceptowanej przez nich składki.. Dalej szkoda może być pokryta z osobistego majątku indywidualnych członków syndykatu bez ograniczeń. Wreszcie - w razie niewypłacalności syndykatu - odszkodowanie wypłacane jest z centralnego funduszu, który budowany jest z corocznych wpłat wszystkich członków Korporacji.

Każdego roku Korporacja bada poziom wypłacalności każdego swojego członek z osobna, co wraz z bardzo wysokim minimalnym limitem wejścia do businessu (250 tys. funtów dla osób fizycznych i 500 tys. funtów dla firm) daje bardzo dobre gwarancje bezpieczeństwa. Co roku cała Korporacja jest też dokładnie badana przez odpowiednie służby państwowe.

Siła polityki Lloyd's leży w poziomie bezpieczeństwa zapewnianego przez podstawowy kapitał Korporacji - zasoby jej członków. Tradycyjnie członkostwo było ograniczone do bogatych, znanych i cenionych osób fizycznych (Nazwisk), którzy całym swoim prywatnym majątkiem gwarantowali ubezpieczonym wypłatę każdego należnego odszkodowania. Obecnie członkami syndykatów mogą być również firmy, których odpowiedzialność jest jednak limitowana. Wprowadzenie kapitału firm pozwoliło na znaczne podniesienie pojemności ubezpieczeniowej. Wg specjalistów Lloyd's jest ona w tej chwili na tyle wysoka, że na długi czas powinna wystarczyć dla wszystkich potencjalnych Klientów Korporacji.

Lloyd's nigdy nie odmówił wypłacenia należnego odszkodowania i wydawałoby się, że zmiany w tym zakresie działalności nie są konieczne. Jednak sięgnęły one i tego rejonu. Istniejące dotychczas cztery oddzielne systemy likwidacji szkód zostały zastąpione jednolitym systemem likwidacji, który ma zapewnić Klientom przede wszystkim szybkość i pewność należnego im odszkodowania. Zgłoszenia szkód spływają do centralnego rejestru, są możliwie szybko oceniane i natychmiast po dokonaniu akceptacji odszkodowania odpowiednie środki przelewane są na konto brokera reprezentującego interesy danego Klienta. Jednocześnie obciążane jest konto odpowiedniego syndykatu. Nawet jeśli bieżące środki syndykatu nie są wystarczające nie opóźnia to w żaden sposób samej wypłaty. W takim wypadku jedynie agent zarządzający bezpośrednio syndykatem zobowiązany jest do ściągnięcia dodatkowych funduszy od jego członków.

Największe straty Lloyd's of London

Lloyd's of London chwali się obecnie najlepszymi ratingami wystawionymi przez renomowane agencje. A.M.Best ocenia rynek na A, a Standard & Poor's na A+. Lloyd's zbiera rocznie już około 10 miliardów dolarów składki netto i posiada kapitał i rezerwy na poziomie 2 miliardów dolarów. Rynek próbuje odzyskać renomę najbardziej innowacyjnego ubezpieczyciela na świecie i nadrobić dystans stracony na początku lat dziewięćdziesiątych. Oferuje lokację towarzystw wewnętrznych (captives), a także polisy związane z technologiami internetowymi.

Powstaje jednak uzasadnione pytanie, czy te optymistyczne wizje nie są tylko propagandą sukcesu kolosa na glinianych nogach. Wciąż nie mogą doczekać się bowiem zakończenia sprawy roszczeń wniesionych przez inwestorów z lat ubiegłych. Nie ma też cały czas ostatecznego wyjaśnienia kryzysu, który niemal nie doprowadził Lloyd's do bankructwa.

Azbest

Historia jest długa, bo zaczyna się jeszcze w latach trzydziestych. Wtedy to Lloyd's rozpoczął ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej firm produkujących lub używających azbestu. Robił to - co jest nie do pomyślenia dziś, ale było możliwe jeszcze kilkanaście lat temu - bez ograniczenia sumy ubezpieczenia, ani też bez ograniczenia czasu. Najczęściej nie były o zresztą polisy wystawiane przez underwritterów Lloyd's, ale kontrakty reasekuracyjne amerykańskich firm ubezpieczeniowych.

Pod koniec lat pięćdziesiątych pojawiły się pierwsze informacje o szkodliwości azbestu. W latach siedemdziesiątych, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, rozpoczął się kosztowny proces wymiany tego materiału oraz wzrost spraw sądowych o odszkodowanie za utracone - w wyniku pracy z azbestem lub życia w pomieszczeniach, gdzie był wykorzystywany - zdrowie.

Pod koniec lat siedemdziesiątych pierwsze roszczenia tego typu spłynęły do Lloyd's of London. Dobry manager mógł już w tamtym okresie przewidywać katastroficzny wzrost roszczeń związanych z azbestem - wzrost, który mógłby doprowadzić nawet cały rynek do bankructwa. Nie było bowiem w tym czasie rezerw, które mogłyby pokryć możliwe do przewidzenia, przyszłe roszczenia ubezpieczonych i cedentów.

Podstęp

Jednak rozwiązanie kryzysu leżało w zasięgu ręki - wystarczyło namówić nowych inwestorów do wejścia na rynek, by z ich pieniędzy można było pokryć straty z polis wystawionych często ... wcześniej niż się urodzili. Należy bowiem pamiętać, że wtedy jeszcze odpowiedzialność inwestorów - Names - była nieograniczona, ani kwotowo, ani przedmiotowo. Wchodząc w skład jakiegoś syndykatu Lloyd's odpowiadali oni zarówno za jego obecne, jak i przeszłe i przyszłe zobowiązania.

I tak o ile do roku 1976 Lloyd's zdobywał średnio 190 nowych Nazwisk rocznie o tyle w okresie 1976-88 ta średnia przekracza 2 tysiące osób rocznie. Skąd jednak nagle taki wzrost? Przede wszystkim rozpoczęto aktywne wyszukiwanie Nazwisk. By zainwestować w swój "interes stulecia" nie trzeba było już mieć nieposzlakowanej opinii - wystarczyły pieniądze. Inwestorami Lloyd's zostawali ginekolodzy i fryzjerzy (nie ujmując nic tym profesjom), zwłaszcza amerykańscy. Obniżono też minimalne progi kapitałowe pozwalające na zaangażowanie się w ubezpieczenia.

W roku 1988, w chwili, gdy publicznie pojawiły się informacje o olbrzymich roszczeniach Lloyd's miał już ponad 32 tysiące Nazwisk. Był to potencjał, który mógł już uratować Korporację.

Straty

I rzeczywiście straty z lat 1988-92 osiągnęły niebagatelną sumę 8 miliardów funtów. Złożyły się na to zresztą nie tylko szkody związane z azbestem, ale też i inne - już rzeczywiście trudne wcześniej do przewidzenia - katastrofy.

Były to między innymi:

Tak więc w rzeczywistości wyniki Lloyd's nie były jedynie efektem starych, niezamkniętych polis, ale też i znacznego wzrostu szkód katastroficznych w ogóle. Faktycznie według danych Swiss Re (Sigma 2/2000) o ile odszkodowania wypłacone w latach siedemdziesiątych nie przekraczały rocznie 2,5 biliona dolarów z tytułu katastrof naturalnych oraz 2,5 biliona z tytułu szkód wyrządzonych przez człowieka o tyle w latach to około roku 1990 osiągnęły średni roczny poziom odpowiednio 10 i 5 bilionów dolarów.

Oczywiście tak wielkie straty Korporacji musiały zostać przerzucone na inwestorów. Nazwiska, dla których Lloyd's był dotychczas nie tylko źródłem prestiżu, ale też niezłym źródłem dochodu, nagle otrzymały wezwania do uzupełnienia swoich wkładów. Większość nie była na to przygotowana, a dla niektórych oznaczała ruinę.

Oszustwo?

Nic więc dziwnego, że natychmiast padły oskarżenia o oszustwo wszechczasów i defraudację środków tysięcy ludzi. Faktem jest przy tym, iż poza szkodami na fatalne wyniki Lloyd's of London wpłynęły też wzrastające opłaty za zarządzanie, a także wynagrodzenia underwritterów i managerów. Wbrew pierwszym zarzutom do strat Nazwisk nie przyczynili się brokerzy Lloyd's - ich prowizja w stosunku do składki brutto nie zmieniła się.

Wielu podejrzany wydał się też podział szkód. Okazało się bowiem, że syndykaty, których członkami były "nowe" Nazwiska ponosiły znacznie większe straty od tych, gdzie członkami byli "starzy" inwestorzy lub - wprost - establishment Lloyd's. O ile więc zaledwie połowa wśród Nazwisk pracujących w Lloyd's poniosła duże straty, a aż 23% zarobiło to wśród "najgorzej traktowanych" Nazwisk pochodzących z Ameryki aż 84% poniosło duże straty i tylko 7% odnotowało zysk.

Dochodziło do sytuacji, kiedy underwritterzy "nowych" syndykatów reasekurowali stare (jeszcze niezamknięte lub niezgłoszone) szkody "starych" syndykatów. Ponadto część "starych" członków pod koniec lat osiemdziesiątych zawarło też z "nowymi" syndykatami indywidualne polisy pokrywające ich ewentualne przyszłe straty wynikające z inwestycji w Lloyd's.

Tak więc przynajmniej część strat w bilansach Lloyd's występuje podwójnie. Najpierw jako straty "starych" syndykatów pokryte przez "stare" Nazwiska, a za chwilę już jako szkody (i straty) "nowych" syndykatów pokrywane oczywiśccie przez nowych inwestorów.

Na to wszystko trzeba nałożyć olbrzymie kłopoty Nazwisk w dochodzeniu swoich roszczeń przed sądem. Po przyjętym przez Parlament Brytyjski w 1982 Lloyd's Act Korporacja uzyskała niemal całkowitą niezależność - w tym między innymi niezależność sądową. Tym samym odrzucenie roszczenia przez Lloyd's oznaczało jego odrzucenie w ogóle.

Jednocześnie aż 94% Nazwisk przyjęło wprowadzony od 1993 plan restrukturyzacji rynku, który pozwalał im na jego opuszczenie bez dalszych strat. Plan zresztą przewidywał nie tylko ugodę z dotychczasowymi inwestorami (ilość Nazwisk spadła z 32 400 w roku 1988 do około 4 500 w roku 1999), ale też dopuszczenie do Lloyd's kapitału korporacyjnego już na zasadzie ograniczonej odpowiedzialności. Od chwili wprowadzenia takiej możliwości w roku 1994 do roku 1999 liczba członków korporacyjnych (firm) wzrosła już do niemal siedemset.

Co dalej z Lloyd's of London?

W tej chwili najgorsze czasy dla Lloyd's już chyba minęły. Powoli dźwiga on się z kłopotów choć nie można jeszcze wykluczyć jakiegoś gwałtownego zwrotu akcji. W najbliższym czasie rozpoczną się między innymi dwa procesy, po których poszkodowane Nazwiska obiecują sobie bardzo dużo. Po raz pierwszy bowiem sprawy nie zostały odrzucone na wstępnych posiedzeniach sądów.

Trudno przy tym będzie odbudować Korporacji poprzednią pozycję. Jej udział w światowym rynku reasekuracyjnym wynosi obecnie 5% w porównaniu z niemal 8% z końca lat osiemdziesiątych. Nawet dopuszczenie nowego źródła kapitału przy zachowaniu dotychczasowej, bardzo skomplikowanej, budowy rynku nie pozwoli najprawdopodobniej na szybki jego rozwój. W przeciwieństwie też do komercyjnych asekuratorów przed Lloyd's zamknięta jest w znacznym stopniu droga przekształcenia usług ubezpieczeniowych w usługi finansowe. Coraz częściej bowiem brak efektu synergii związanego z takim kompleksowy podejściem może oznaczać wypadanie z kolejnych rynków.

Jak więc trzeba spojrzeć na historię ostatnich 30 lat Lloyd's of London?

Wydaje się, że o ile nawet szefowie Korporacji wiedzieli wcześniej o przyszłych stratach to ich działanie - faktycznie wtedy oszustwo wobec kilkunastu tysięcy nowych inwestorów - uratowało cały rynek i pozwoliło na wypłaty odszkodowań dla wieluset reasekurowanych w Lloyd's towarzystw ubezpieczeniowych i tym samym milionów ubezpieczonych.

Dziwić tu przy tym może beztroska "inwestorów", którzy wchodzili w biznes z nieograniczoną odpowiedzialnością zupełnie go nie znając, zbudowani tylko mirażem prestiżu. Wchodzili w ubezpieczenia, biznes oparty na nieprzewidywanym, a sami oczekiwali, że ich własne przewidywania - oparte na przedstawionej im historii 300 lat zysków - spełnią się w 100%. Mając nawet dostęp do danych finansowych syndykatów, których byli członkami (bo z reguły Nazwisko jest członkiem przynajmniej kilku syndykatów) nie potrafili ich czytać.

Można przy tym oczywiście zrozumieć tragedię ludzi, którzy z wartych wiele milionów dolarów posiadłości musieli się przeprowadzić do przyczep kempingowych, bo i tacy pechowcy się zdarzali.

Podobne, magiczne myślenie prezentowali nasi rodzimi inwestorzy z początku lat dziewięćdziesiątych. Tworzone przez nich firmy - o ile nie uzyskały wsparcia kapitału i know-how z zagranicy - upadały. Niestety w Polsce źródłem kapitału i najbardziej poszkodowanymi po bankructwie są z reguły ubezpieczeni.

Symptomatyczne jest przy tym, iż zarówno w przypadku Lloyd's of London tak również i u nas, a i na innych rynkach instytucje powołane do nadzoru nad rynkiem ubezpieczeniowym nie są w stanie przewidywać kryzysów. Posiadane przez nich uprawnienia są niewystarczające lub nie są wykorzystywane. Czas reakcji - jeśli w ogóle taka reakcja w rozsądnym czasie występuje - jest bardzo opóźniony i następuje kilka miesięcy lub nawet lat po tym jak środowisko zaczyna mówić o kłopotach tej, czy innej firmy.

Podsumowanie

Podsumowując z usług Lloyd's korzysta 10 banków na świecie oraz 10 największych koncernów farmaceutycznych petrochemicznych. Obecnie funkcjonuje 71 syndykatów, oferujących swoje usługi w 120 krajach świata. Łączny przypis składki wszystkich ubezpieczycieli plasuje go na drugim miejscu wśród wszystkich ubezpieczycieli. Jest siódmym największym reasekuratorem obejmującym 5% światowego rynku reasekuracji.

Wynik finansowy Lloyd's of London za rok 2002 to zysk w wysokości 1,343 mld USD. Osiągnięto również zysk z działalności techniczno-ubezpieczeniowej. Wartość majątku pod koniec 2002 roku to 12,089 mld USD i wzrósł o 85% w stosunku do 2001. Podobnie nastąpił także wzrost aktywów o 55%.

Lloyd's of London - Reconstruction and Renewal

 Kiedy mówi się o ubezpieczeniach, bardzo często - szczególnie wśród ludzi, którzy nie są związani bezpośrednio z tym businessem - pojawia się imię Lloyd's of London.

Pobieżne badania przeprowadzone przez autora na grupie znajomych dały bardzo ciekawe rezultaty. Lloyd's był bowiem wśród grupy "badanych" jedynym znanym reasekuratorem i przypisywano mu zwykle ponad 50% światowej składki reasekuracyjnej (w rzeczywistości - 6%). Wszyscy kojarzyli Korporację głównie z ubezpieczeniami morskimi (zgadza się), a jej powstanie było zwykle umieszczane w wieku XVII (w zasadzie poprawnie). Jednocześnie prawie jedna piąta osób wskazała tutaj wiek XIV (wcześniej niż Bitwa pod Grunwaldem!), co jest chyba obrazem przekonania o olbrzymim doświadczeniu i tradycjach Lloyd's. Mało kto słyszał też o jakichkolwiek jego kłopotach, a nikt nie wiedział czy są poważne oraz z czego wynikają.

opoty

A kłopoty Korporacji są bardzo poważne - w latach 1988-92 straciła ona prawie 8 miliardów funtów! Zmusiły ją do poczynienia wielu rewolucyjnych kroków wiodących do odzyskania równowagi oraz nadszarpniętego zaufania Klientów.

Podstawowym problemem początku lat dziewięćdziesiątych stały się - zawarte jeszcze w latach osiemdziesiątych i głównie w Stanach Zjednoczonych - ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej. Ubezpieczyć można było wtedy w Lloyd's wszystko i - jak twierdzą złośliwi - ubezpieczano tam wszystko to, czego nie chciał przyjąć nikt inny. W ten sposób powstała m.in. olbrzymia liczba roszczeń związanych z azbestem używanym w konstrukcjach budynków, a uznanym później za szkodliwy dla ludzi. W bardzo złym świetle stawia Korporację fakt, że ubezpieczenia związane z azbestem były wciąż przyjmowane już po stwierdzeniu jego rakotwórczego charakteru, a nawet po wypłacie pierwszych odszkodowań z tego tytułu.

Szybko okazało się, że ustalony od wieków - oparty na gwarancjach majątkowych osób fizycznych tzw. Nazwisk - system bezpieczeństwa może zostać naruszony. Wynikało to z co najmniej dwu powodów.

Po pierwsze Nazwiska - zmuszone do tego wysokością roszczeń lub niezadowolone z uzyskiwanych wyników finansowych - zaczęły wycofywać się z businessu. Od roku 1988 do 1996 ilość aktywnych Nazwisk spadła z 30 do 20 tysięcy osób, czyli aż o 1/3. Spowodowało to oczywiście natychmiastowy spadek pojemności ubezpieczeniowej całego rynku - z maksymalnych 11,5 do niecałych 9 miliardów funtów w roku 1993.

Po drugie Nazwiska zbuntowały się i zaczęły obciążać reprezentujących ich underwritterów odpowiedzialnością za straty. Naruszało to cały przyjęty w Lloyd's system podważając z jednej strony zaufanie do underwritterów, których słowo było do tej pory święte, a z drugiej podstawowy filar bezpieczeństwa Korporacji tj. nieograniczoną odpowiedzialność - całym majątkiem - Nazwisk wobec zaciągniętych zobowiązań.

R&R

Dla rynku konieczna stała się restrukturyzacja mająca przede wszystkim zwiększyć jego pojemność i margines bezpieczeństwa oraz wprowadzić większy nadzór nad akceptacją polis przez underwritterów.

Całość zawarto w planie R&R (od Reconstruction and Renewal - rekonstukcja i odbudowa), który - w chwili obecnej - jest już realizowanego konsekwentnie przez Korporację od kilku lat.

Od 1 stycznia 1994 roku wprowadzono prawo akceptowania składki nie tylko w imieniu osób fizycznych, ale też w imieniu firm. Natychmiastowym efektem było zatrzymanie spadku pojemności rynku. Już w pierwszym roku firmy zapewniły ponad 30% pojemności całego rynku!

Nie zatrzymało to jednak, a wręcz zwiększyło, odpływ osób fizycznych z Lloyd's. W roku 1996 podpisywano polisy już tylko w imieniu niecałych 13 tys. Nazwisk. Oznacza to, że od końca roku 1993, w ciągu 3 lat, ilość aktywnych Nazwisk spadła o 7 tysięcy!

Wielkość tej zmiany polega nie tylko na wprowadzeniu firm do Korporacji i podniesieniu w ten sposób jej pojemności, ale przede wszystkim na odejściu od bezwzględnej zasady odpowiedzialności całym majątkiem za roszczenia wynikające z polis. Firmy są odpowiedzialne tylko i wyłącznie do określonej wysokości wkładu. Jego minimalna wysokość jest co prawda dwukrotnie wyższa niż dla osób fizycznych i wynosi pół miliona funtów, ale pewien wyłom w tradycyjnym systemie został uczyniony.

Ponadto - w ramach R&R - unowocześniono w ostatnich latach m.in. system przyjmowania części polis oraz system oceny i wypłacania szkód.

Teraz Korporacja stoi jeszcze przed zmianą tradycyjnego, trzyletniego systemu rozliczeń na system rozliczeń rocznych. Powinno to przyspieszyć ocenę wyników poszczególnych syndykatów umożliwiając szybszą reakcję na pojawiające się zagrożenia oraz zmiany na rynku.

Equitas

Jednak podstawowym filarem całego planu R&R jest Equitas Reinsurance Limited - firma reasekuracyjna, która przejmie wszystkie zobowiązania z ubezpieczeń nie-życiowych sprzed roku 1993 uwalniając tym samym wszystkie syndykaty z obciążeń jakie stanowią niezamknięte, stare polisy. 4 sierpnia 1996 roku uzyskała ona koncesję brytyjskiego Ministerstwa Handlu i Przemysłu i obecnie obejmuje swoje zobowiązania.

Przewiduje się, że do Equitas - w związku z przejęciem polis - zostanie przetransferowane około 60% funduszu składek, a także część innych zasobów Korporacji tak, że nowa firma reasekuracyjna będzie rozporządzała funduszami o wartości ponad 18 miliardów funtów. Ma to stanowić gwarancję wypłaty zarówno już uznanych jak i przyszłych świadczeń z przejętych polis.

Bezpieczeństwo

Rysunek 1 pokazuje obecny system odpowiedzialności za wypłatę odszkodowań w Lloyd's.

W pierwszej kolejności obecne szkody likwidowane są - podobnie jak w "normalnych" towarzystwach ubezpieczeniowych - w oparciu o fundusz złożony z wpłacanych przez Klientów składek. Podobnie też może on być inwestowany jedynie w określone papiery, gwarantujące przede wszystkim jego bezpieczeństwo oraz odpowiednią płynność.

Wpłacana składka pozostaje w funduszu bez możliwości wypłacenia dla członków syndykatu - poza ewentualną koniecznością wypłaty odszkodowań, opłatą składki reasekuracyjnej lub pokryciem niektórych kosztów działania syndykatu - przez minimum trzy lata, czyli aż do chwili ostatecznego rozliczenia. W Lloyd's istnieją dwa rodzaje funduszy: dla ubezpieczeń życiowych oraz innych, prowadzone w trzech podstawowych walutach w jakich podpisuje się polisy: funtach brytyjskich, dolarach amerykańskich oraz dolarach kanadyjskich.

Na koniec roku 1995 (a więc jeszcze przed założeniem Equitas i transferem środków) łączna wartość wszystkich funduszy składek w Lloyd's przekraczała 19,5 miliarda funtów.

Drugi stopień bezpieczeństwa wypłaty odszkodowań zapewniają fundusze gwarancyjne oddane do dyspozycji Lloyd's, na które składają się wpłaty wszystkich członków Korporacji. Osoby prywatne zobowiązane są utrzymywać w nich zasoby w wysokości minimum 25% akceptowanej przez nich składki, podczas gdy firmy - minimum 50% akceptowanej składki.

Na koniec roku 1995 łączna wartość funduszy gwarancyjnych - depozytów Lloyd's, specjalnego funduszu rezerwowego, osobistych funduszy rezerwowych - wynosiła około 5,5 miliarda funtów.

Rysunek A Obecny system zabezpieczenia wypłaty odszkodowań w Lloyd's of London

Tradycyjnie trzecim poziomem zabezpieczenia wypłat odszkodowań jest pełna majątkowa odpowiedzialność osób, w imieniu których podpisywano polisy. Poziom ten został utrzymany w odniesieniu do osób fizycznych, ale zniesiony dla firm, które odpowiedzialne są tylko do wysokości wkładów.

Na koniec roku 1995 łączna wartość zadeklarowanego majątku Nazwisk (a muszą one deklarować tylko środki konieczne dla pokrycia minimalnego wkładu) z wyłączeniem środków w funduszach Lloyd's wyniosła niecałe 1,3 miliarda funtów. Jest to suma minimalna - osoby fizyczne odpowiedzialne są za zobowiązania całym swoim majątkiem niezależnie od tego, czy został on zadeklarowany, czy nie.

Wreszcie czwartym, ostatnim ogniwem łańcucha zabezpieczeń jest Fundusz Centralny Lloyd's, z którego wypłacane byłyby odszkodowania niezaspokojone wcześniej. Fundusz ten powstaje z corocznych wpłat wszystkich członków Korporacji - zarówno osób fizycznych, jak i firm i pozostaje w dyspozycji Rady Korporacji Lloyd's.

Na koniec roku 1995 wartość Funduszu Centralnego przekraczała nieznacznie pół miliarda funtów.

Dzień underwrittera u Lloyd's

 Wszyscy underwritterzy Lloyd's są nominalnie zatrudniani przez syndykat. W praktyce jednak zarówno znalezieniem odpowiedniego człowieka jak i negocjacją warunków kontraktu zajmuje się specjalna, pomocnicza agencja - wspólna dla wielu syndykatów. Underwritterzy pracują na kontraktach managerskich.

Dzień dla większości z nich zaczyna się około ósmej rano spotkaniem z innymi underwritterami syndykatu, których z reguły jest kilku. Spotkanie takie prowadzone jest przez starszego underwrittera danego syndykatu (zwanego również underwritterem aktywnym). Odpowiedzialny on jest ponadto za bezpośrednie kontakty z Nazwiskami współtworzącymi dany syndykat.

Zwykle bywa tak, że każdy z uczestników spotkania jest specjalistą w określonej dziedzinie i odpowiada za różne rodzaje ryzyk prowadzonych przez syndykat. Omawia się wszystkie ryzyka, które zostały podpisane poprzedniego dnia lub dla których prowadzone były rozmowy. Dla nowych ryzyk często wspólnie ustala się proponowane przez syndykat warunki polis.

Po spotkaniu, a przed przybyciem na parkiet Lloyd's jest jeszcze czas na ponowne przejrzenie otrzymanych slipów, przygotowanie do nich dodatkowych pytań, opatrzenie ich komentarzami.

Od jedenastej underwritterzy są dostępni dla brokerów. Nie wszystkie rozmowy kończą się podpisaniem polisy lub kwotowaniem ryzyka. Często ustala się jedynie zakres dodatkowych informacji koniecznych do jego oceny. Bywa też tak, że zgłoszenie brokera nie mieści się w zakresie działań syndykatu i jest w ogóle odrzucane. W "boksie" underwritter spędza około pięciu godzin dziennie.

Nie ma ogólnego schematu takich wizyt. Może zdarzyć się tak, że jedno spotkanie zajmuje dwie godziny (dla kompleksowych ryzyk dużego Klienta), ale też i tak, że trwa tylko kilka minut. Wszystko zależny od wielkości i stopnia skomplikowania omawianego ryzyka, ilości dotychczasowych rozmów, a także zażyłości i stopnia zaufania pomiędzy brokerem, a underwritterem.

W "boksie" pracują też ludzie od likwidacji szkód oraz pomocnicy. Ci pierwsi odpowiedzialni są za prezentację sposobów likwidacji ewentualnej szkody, jak również przekazywanie ustaleń dotyczących specjalnych jej warunków do zespołu zajmującego się likwidacją. Pomocnicy wprowadzają dane do komputerów oraz przygotowują raporty dla underwritterów. Wszystkie pytania dotyczące szczegółowej klasyfikacji, czy oceny ryzyk są dostępne natychmiast dla wszystkich, co redukuje bardzo czasochłonną korespondencję między poszczególnymi departamentami. Podobnie dane o Klientach i polisach - raz wprowadzone do systemu - są dostępne dla wszystkich underwritterów syndykatu.

Obiady i kolacje bardzo często połączone są ze spotkaniem z Klientem lub brokerem. Można przyjąć, że starszy underwritter zawsze ma przyjemność posilać się w takim towarzystwie.

Po zakończeniu dnia na parkiecie - około osiemnastej - underwritterzy wracają do agencji dla sporządzenia dziennego raportu o podpisanych polisach lub zgłoszonych szkodach.

Jeżeli nie mają umówionej kolacji to są wolni już około dziewiętnastej. I jest tak oczywiście tylko w normalnych dniach, kiedy nie wydarzy się nic nadzwyczajnego.

Bancassurance we Francji

Strategia bancassurance na całym świecie cieszy się dużą popularnością zarówno wśród banków jak i firm ubezpieczeniowych. O jej rozwoju świadczyć może fakt, że w niektórych krajach większość ubezpieczeń, zwłaszcza na życie sprzedawana jest nie poprzez zakłady ubezpieczeń ale za pośrednictwem banków które utożsamiane są z instytucjami świadczącymi usługi ubezpieczeniowe. Przykładem takiego państwa jest Francja uznawana za kolebkę narodzin idei bancassurance, która należy do liderów w Europie.

Jej rozwój wynikał z konkurencji pomiędzy bankami i towarzystwami ubezpieczeniowymi, wprowadzonymi preferencjami podatkowymi dla posiadaczy polis na życie (np. w 1996 roku przyjęto ustawę Madelin, która pozwoliła także pracownikom nieetatowym na potrącenie od dochodu polegającego opodatkowaniu składki płaconej na dobrowolne ubezpieczenie uzupełniające.), spadającymi stopami procentowymi, wzrastającej świadomości francuskich konsumentów, niepewnej przyszłości państwowych świadczeń, większej odpowiedzialności za własną emeryturę. Już na początku lat 90-tych to banki dominowały w sprzedaży polis. Na koniec 2001 roku zainkasowały aż 61% składek w ubezpieczeniach na życie. Największy sukces w tej dziedzinie odniósł bank Credit Agricol , który utworzył własny zakład ubezpieczeń Predica- będący obecnie liderem w bancassurance z 12% udziałem w rynku. Wykorzystuje on do dystrybucji polis sieć ponad 8 tyś. punktów, kadry, a także własne doświadczenia inwestycyjne. Obecnie 5 największych bankowych firm ubezpieczeniowych zbiera ponad 50% składki brutto, zaś sprzedaż odbywa się głownie za pośrednictwem wysoko wyedukowanych pracowników banków, wspieranych wyspecjalizowanymi doradcami ubezpieczeniowymi. Oferta jest atrakcyjna ze względu na nieskomplikowane produkty, głównie o charakterze emerytalno-oszczędnościowym.

Obecnie koncepcja a jest we Francji na tyle rozwinięta, że praktycznie każdy bank detaliczny może zaoferować swoim klientom określone produkty ubezpieczeniowe.

Zdecydowanie inaczej rozwijała się bankowa dystrybucja produktów ubezpieczeniowych działu II. Początkowo banki w ogóle nie były tym zainteresowane ze względu na zupełnie odmienną dziedzinę działalności, nasycenie rynku. Faktyczny rozwój bancassurance w ubezpieczeniach majątkowych przypada na początki lat 90-tych i od tego czasu sprzedaż za pośrednictwem banków była najbardziej dynamicznie rozwijającym się kanałem dystrybucji.

Na koniec 2001 towarzystwa bancassurance działu II zebrały 8% zbioru składek, co nie było dużo w porównaniu z działem I. Biorąc pod uwagę pozycję towarzystw bancassurance na rynku ubezpieczeń majątkowych to nie odgrywają one jeszcze zbyt dużej roli. Jednak odnotowują one najszybszy rozwój wyrażony m.in. dynamiką przypisu składki brutto.

Bancassurance w Azji

W Azji szybko kończy się dominująca sprzedaż agencyjna. Na znaczeniu zyskują inne kanały dystrybucji, w tym sprzedaż bankowa. Sprzyja temu nie tylko liberalne otoczenie prawne, ale także silna wola współpracy ubezpieczycieli z bankami. Instytucje te dostrzegają na tym polu istotny potencjał korzyści.

Tempo rozwoju sprzedaży bankowej w Azji jest w każdym kraju inne. Dla przykładu, sprzedaż ubezpieczeń życiowych przez banki w Singapurze sięga już 25%, podczas gdy w Japonii stanowi zaledwie ułamek procenta. Nadal jednak dominującym sposobem sprzedaży ubezpieczeń pozostają agenci z ponad 90% udziałem w rynku. Azjaci preferują luźne porozumienia dystrybucyjne między bankami a ubezpieczycielami tzw. Podejście bezkapitałowe. Taki sposób rozwoju idei bancassurance realizuje tam blisko 70% firm ubezpieczeniowych. Co ciekawe , partnerzy ubezpieczeniowi to blisko w 80% kapitał zagraniczny.

Potencjał intensywnej ekspansji działalności bancassurance jest znaczący. Decydują o tym takie elementy jak:

Wpływ tych elementów na charakter i tempo ewolucji azjatyckich związków bankowo-ubezpieczeniowych jest zróżnicowany w poszczególnych krajach jest zróżnicowany i wynika m.in. z gęstości sieci placówek bankowych.

Bancassurance w Polsce

Bancassurance w Polsce prezentuje się dość skromnie. Trzeba jednak zaznaczyć, że rozwija się dynamicznie i prawie wszystkie banki obsługujące klientów indywidualnych zapowiadają podjęcie współpracy z ZU w celu oferowania wspólnych usług.

Konkurencja w sektorze finansowym w Polsce stwarza konieczność współpracy ZU z innymi partnerami. Sprostanie wymogom konkurencyjności wymaga określonych działań w zakresie wzmocnienia kapitałowego, a także rozszerzenia asortymentu produktów, dostosowania oferty do zmieniających się potrzeb klientów, poprawy jakości obsługi, wdrażania najnowszych rozwiązań techniczno-informatycznych, a także konkurowania poprzez obniżanie cen usług. Jednym z rozwiązań na wzrost konkurencyjności na rynku jest korzystanie z zalet bancassurance tj. nowe kanały dystrybucji, zwiększenie prestiżu firmy ubezpieczeniowej przez markę banku, poszerzenie oferty. Popularną formą są porozumienia bezkapitałowe.

Najpopularniejszą usługą bancassurance jest polisa NNW dołanczana do konta osobistego. Możemy spotkać się z nią w PKO BP, gdzie otrzymują ją również posiadacze lokat terminowych, w Invest Banku, w Kredyt Banku. NNW można dostać automatycznie także po założeniu konta osobistego w Pekao S.A., ING Banku Śląskim, Fortis Banku i BPH. Często jednak jest to uwarunkowane miesięcznymi przelewami na konto: w Pekao S.A. 1800, Fortis Banku 3tyś zł, a w BPH, jeśli nie jesteśmy studentami to nawet 10 tyś.

Drugim popularnym produktem bancassurance jest ubezpieczenie kart płatniczych. Zasada działania takiego ubezpieczenia polega głównie na przejęciu odpowiedzialności za transakcje dokonane po kradzieży kart płatniczych, ale jeszcze przed jej zastrzeżeniem. Usługę taką spotkamy np. Fortis Banku czy Citibanku.

Do bancassurance zaliczyć można także bardzo popularne i praktyczne ubezpieczenie kredytu mieszkaniowego jako jego zabezpieczenie. Obecnie oferuje go większość banków udzielający kredyty mieszkaniowe. Natomiast warunkiem otrzymania kredytu na dużą kwotę jest wykup polisy na życie przez kredytobiorcę. Gwarantuje to jego spłatę także w przypadku zajścia nieoczekiwanych zdarzeń losowych

Pewną nowością jest oferowanie przez banki terminowych lokat, połączonych z ochroną ubezpieczeniową.

W Polsce można zaobserwować stopniowo przybierające na sile procesy integracyjne ZU i banków. Jednak ich natężenie i efekty są jedynie namiastką tego co można zaobserwować w Europie Zachodniej. Zapewne jest to spowodowane tym, iż bancassurance w Polsce posiada bariery rozwoju, do których zaliczyć można:

Z drugiej jednak strony widoczne są także czynniki wzrostu popularności sojuszy w Polsce, wśród których wymienia się:

Bardziej szczegółowe oferty współpracy przedstawione są poniżej.

Propozycje Allianz w ramach współpracy z Bankiem Pekao SA:

Program inwestycyjno-ubezpieczeniowy „Prosperita” - nowoczesny instrument długoterminowego inwestowania typu unit-linked z możliwością lokowania środków w strategie inwestycyjne Allianz.

Program ubezpieczeniowo-kapitałowy „EuroOpieka” - ubezpieczenie na życie i dożycie z gwarantowaną stopą zwrotu.

Ubezpieczenie z częściowymi wypłatami kapitału „Mieszkać Lepiej” przygotowane z myślą o klientach starających się o przyznanie kredytu hipotecznego.

Grupowe ubezpieczenie na życie kredytobiorców kredytu hipotecznego wraz z ubezpieczeniem należności kredytowych do czasu ustanowienia hipoteki.

Ubezpieczenie kart płatniczych i kredytowych. Allianz ubezpiecza ryzyko nadużycia przez osoby trzecie, ryzyko drogi pocztowej i ryzyko fałszerstwa.

Bogaty program ubezpieczeniowy typu assistance dla klientów Pekao SA posiadaczy rachunku osobistego Eurokonto, przygotowany przy udziale szwajcarskiej firmy Elvia, członka Mondial Assistance Group będącej także częścią Grupy Allianz. W skład pakietu wchodzą trzy typy usług: „Pomoc w domu”, „Pomoc w podróży samochodem” oraz „Pomoc w podróży za granicą”.

Ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej dla posiadaczy pakietu „Firma i ja”.

WSPÓŁPRACA GRUPY PZU

Ubezpieczenia PZU SA oraz PZU Życie oferowane są w sieciach banku Millennium S.A. Do dyspozycji klientów są m. in. Następujące produkty z grupy majątkowych i innych osobowych: •zbiorowe ubezpieczenie mieszkań w zakresie standardowym dla osób biorących kredyt hipoteczny•zbiorowe ubezpieczenie biznesu dla posiadaczy rachunków w Banku Millennium SA •grupowe ubezpieczenie następstw nieszczęśliwych wypadków oraz bagażu podróżnego - dla klientów indywidualnych, posiadaczy rachunków bankowych „Podróż".

Z segmentu życiowego warto wymienić grupowe ubezpieczenie na życie kredytobiorcy (obligatoryjne dla klientów indywidualnych Millenium, stanowiące zabezpieczenie udzielonego kredytu) oraz grupowe ubezpieczenie na życie Biznes Menedżer, przeznaczone dla osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą i ich pracowników. Do najbardziej popularnych wśród klientów Banku Millennium należą grupowe ubezpieczenie na życie kredytobiorcy oraz grupowe ubezpieczenie na życie kredytobiorcy, grupowe ubezpieczenie na życie Biznes Menager, grupowe ubezpieczenie emerytalne Pogodna Jesień.

Wszystkie formalności związane z zawarciem ubezpieczenia są załatwiane w banku. Dodatkową zaletą są atrakcyjne stawki taryfowe oraz wygodny sposób płatności składki.

Oprócz tego produkty grupy PZU można nabyć w placówkach PKO Banku Polskiego S.A. W bankowym okienku można teraz zawrzeć umowę ubezpieczenia mieszkania, OC w życiu prywatnym i ubezpieczenia na życie.

 

Kiedy mówi się o ubezpieczeniach, bardzo często - szczególnie wśród ludzi, którzy nie są związani bezpośrednio z tym businessem - pojawia się imię Lloyd's of London.

Pobieżne badania przeprowadzone przez autora na grupie znajomych dały bardzo ciekawe rezultaty. Lloyd's był bowiem wśród grupy "badanych" jedynym znanym reasekuratorem i przypisywano mu zwykle ponad 50% światowej składki reasekuracyjnej (w rzeczywistości - 6%). Wszyscy kojarzyli Korporację głównie z ubezpieczeniami morskimi (zgadza się), a jej powstanie było zwykle umieszczane w wieku XVII (w zasadzie poprawnie). Jednocześnie prawie jedna piąta osób wskazała tutaj wiek XIV (wcześniej niż Bitwa pod Grunwaldem!), co jest chyba obrazem przekonania o olbrzymim doświadczeniu i tradycjach Lloyd's. Mało kto słyszał też o jakichkolwiek jego kłopotach, a nikt nie wiedział czy są poważne oraz z czego wynikają.

Kłopoty

A kłopoty Korporacji są bardzo poważne - w latach 1988-92 straciła ona prawie 8 miliardów funtów! Zmusiły ją do poczynienia wielu rewolucyjnych kroków wiodących do odzyskania równowagi oraz nadszarpniętego zaufania Klientów.

Podstawowym problemem początku lat dziewięćdziesiątych stały się - zawarte jeszcze w latach osiemdziesiątych i głównie w Stanach Zjednoczonych - ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej. Ubezpieczyć można było wtedy w Lloyd's wszystko i - jak twierdzą złośliwi - ubezpieczano tam wszystko to, czego nie chciał przyjąć nikt inny. W ten sposób powstała m.in. olbrzymia liczba roszczeń związanych z azbestem używanym w konstrukcjach budynków, a uznanym później za szkodliwy dla ludzi. W bardzo złym świetle stawia Korporację fakt, że ubezpieczenia związane z azbestem były wciąż przyjmowane już po stwierdzeniu jego rakotwórczego charakteru, a nawet po wypłacie pierwszych odszkodowań z tego tytułu.

Szybko okazało się, że ustalony od wieków - oparty na gwarancjach majątkowych osób fizycznych tzw. Nazwisk - system bezpieczeństwa może zostać naruszony. Wynikało to z co najmniej dwu powodów.

Po pierwsze Nazwiska - zmuszone do tego wysokością roszczeń lub niezadowolone z uzyskiwanych wyników finansowych - zaczęły wycofywać się z businessu. Od roku 1988 do 1996 ilość aktywnych Nazwisk spadła z 30 do 20 tysięcy osób, czyli aż o 1/3. Spowodowało to oczywiście natychmiastowy spadek pojemności ubezpieczeniowej całego rynku - z maksymalnych 11,5 do niecałych 9 miliardów funtów w roku 1993.

Po drugie Nazwiska zbuntowały się i zaczęły obciążać reprezentujących ich underwritterów odpowiedzialnością za straty. Naruszało to cały przyjęty w Lloyd's system podważając z jednej strony zaufanie do underwritterów, których słowo było do tej pory święte, a z drugiej podstawowy filar bezpieczeństwa Korporacji tj. nieograniczoną odpowiedzialność - całym majątkiem - Nazwisk wobec zaciągniętych zobowiązań.

R&R

Dla rynku konieczna stała się restrukturyzacja mająca przede wszystkim zwiększyć jego pojemność i margines bezpieczeństwa oraz wprowadzić większy nadzór nad akceptacją polis przez underwritterów.

Całość zawarto w planie R&R (od Reconstruction and Renewal - rekonstukcja i odbudowa), który - w chwili obecnej - jest już realizowanego konsekwentnie przez Korporację od kilku lat.

Od 1 stycznia 1994 roku wprowadzono prawo akceptowania składki nie tylko w imieniu osób fizycznych, ale też w imieniu firm. Natychmiastowym efektem było zatrzymanie spadku pojemności rynku. Już w pierwszym roku firmy zapewniły ponad 30% pojemności całego rynku!

Nie zatrzymało to jednak, a wręcz zwiększyło, odpływ osób fizycznych z Lloyd's. W roku 1996 podpisywano polisy już tylko w imieniu niecałych 13 tys. Nazwisk. Oznacza to, że od końca roku 1993, w ciągu 3 lat, ilość aktywnych Nazwisk spadła o 7 tysięcy!

Wielkość tej zmiany polega nie tylko na wprowadzeniu firm do Korporacji i podniesieniu w ten sposób jej pojemności, ale przede wszystkim na odejściu od bezwzględnej zasady odpowiedzialności całym majątkiem za roszczenia wynikające z polis. Firmy są odpowiedzialne tylko i wyłącznie do określonej wysokości wkładu. Jego minimalna wysokość jest co prawda dwukrotnie wyższa niż dla osób fizycznych i wynosi pół miliona funtów, ale pewien wyłom w tradycyjnym systemie został uczyniony.

Ponadto - w ramach R&R - unowocześniono w ostatnich latach m.in. system przyjmowania części polis oraz system oceny i wypłacania szkód.

Teraz Korporacja stoi jeszcze przed zmianą tradycyjnego, trzyletniego systemu rozliczeń na system rozliczeń rocznych. Powinno to przyspieszyć ocenę wyników poszczególnych syndykatów umożliwiając szybszą reakcję na pojawiające się zagrożenia oraz zmiany na rynku.

Equitas

Jednak podstawowym filarem całego planu R&R jest Equitas Reinsurance Limited - firma reasekuracyjna, która przejmie wszystkie zobowiązania z ubezpieczeń nie-życiowych sprzed roku 1993 uwalniając tym samym wszystkie syndykaty z obciążeń jakie stanowią niezamknięte, stare polisy. 4 sierpnia 1996 roku uzyskała ona koncesję brytyjskiego Ministerstwa Handlu i Przemysłu i obecnie obejmuje swoje zobowiązania.

Przewiduje się, że do Equitas - w związku z przejęciem polis - zostanie przetransferowane około 60% funduszu składek, a także część innych zasobów Korporacji tak, że nowa firma reasekuracyjna będzie rozporządzała funduszami o wartości ponad 18 miliardów funtów. Ma to stanowić gwarancję wypłaty zarówno już uznanych jak i przyszłych świadczeń z przejętych polis.

Bezpieczeństwo

Rysunek 1 pokazuje obecny system odpowiedzialności za wypłatę odszkodowań w Lloyd's.

W pierwszej kolejności obecne szkody likwidowane są - podobnie jak w "normalnych" towarzystwach ubezpieczeniowych - w oparciu o fundusz złożony z wpłacanych przez Klientów składek. Podobnie też może on być inwestowany jedynie w określone papiery, gwarantujące przede wszystkim jego bezpieczeństwo oraz odpowiednią płynność.

Wpłacana składka pozostaje w funduszu bez możliwości wypłacenia dla członków syndykatu - poza ewentualną koniecznością wypłaty odszkodowań, opłatą składki reasekuracyjnej lub pokryciem niektórych kosztów działania syndykatu - przez minimum trzy lata, czyli aż do chwili ostatecznego rozliczenia. W Lloyd's istnieją dwa rodzaje funduszy: dla ubezpieczeń życiowych oraz innych, prowadzone w trzech podstawowych walutach w jakich podpisuje się polisy: funtach brytyjskich, dolarach amerykańskich oraz dolarach kanadyjskich.

Na koniec roku 1995 (a więc jeszcze przed założeniem Equitas i transferem środków) łączna wartość wszystkich funduszy składek w Lloyd's przekraczała 19,5 miliarda funtów.

Drugi stopień bezpieczeństwa wypłaty odszkodowań zapewniają fundusze gwarancyjne oddane do dyspozycji Lloyd's, na które składają się wpłaty wszystkich członków Korporacji. Osoby prywatne zobowiązane są utrzymywać w nich zasoby w wysokości minimum 25% akceptowanej przez nich składki, podczas gdy firmy - minimum 50% akceptowanej składki.

Na koniec roku 1995 łączna wartość funduszy gwarancyjnych - depozytów Lloyd's, specjalnego funduszu rezerwowego, osobistych funduszy rezerwowych - wynosiła około 5,5 miliarda funtów.

0x08 graphic
Rysunek A Obecny system zabezpieczenia wypłaty odszkodowań w Lloyd's of London

Tradycyjnie trzecim poziomem zabezpieczenia wypłat odszkodowań jest pełna majątkowa odpowiedzialność osób, w imieniu których podpisywano polisy. Poziom ten został utrzymany w odniesieniu do osób fizycznych, ale zniesiony dla firm, które odpowiedzialne są tylko do wysokości wkładów.

Na koniec roku 1995 łączna wartość zadeklarowanego majątku Nazwisk (a muszą one deklarować tylko środki konieczne dla pokrycia minimalnego wkładu) z wyłączeniem środków w funduszach Lloyd's wyniosła niecałe 1,3 miliarda funtów. Jest to suma minimalna - osoby fizyczne odpowiedzialne są za zobowiązania całym swoim majątkiem niezależnie od tego, czy został on zadeklarowany, czy nie.

Wreszcie czwartym, ostatnim ogniwem łańcucha zabezpieczeń jest Fundusz Centralny Lloyd's, z którego wypłacane byłyby odszkodowania niezaspokojone wcześniej. Fundusz ten powstaje z corocznych wpłat wszystkich członków Korporacji - zarówno osób fizycznych, jak i firm i pozostaje w dyspozycji Rady Korporacji Lloyd's.

Na koniec roku 1995 wartość Funduszu Centralnego przekraczała nieznacznie pół miliarda funtów.

Dzień underwrittera u Lloyd's

 Wszyscy underwritterzy Lloyd's są nominalnie zatrudniani przez syndykat. W praktyce jednak zarówno znalezieniem odpowiedniego człowieka jak i negocjacją warunków kontraktu zajmuje się specjalna, pomocnicza agencja - wspólna dla wielu syndykatów. Underwritterzy pracują na kontraktach managerskich.

Dzień dla większości z nich zaczyna się około ósmej rano spotkaniem z innymi underwritterami syndykatu, których z reguły jest kilku. Spotkanie takie prowadzone jest przez starszego underwrittera danego syndykatu (zwanego również underwritterem aktywnym). Odpowiedzialny on jest ponadto za bezpośrednie kontakty z Nazwiskami współtworzącymi dany syndykat.

Zwykle bywa tak, że każdy z uczestników spotkania jest specjalistą w określonej dziedzinie i odpowiada za różne rodzaje ryzyk prowadzonych przez syndykat. Omawia się wszystkie ryzyka, które zostały podpisane poprzedniego dnia lub dla których prowadzone były rozmowy. Dla nowych ryzyk często wspólnie ustala się proponowane przez syndykat warunki polis.

Po spotkaniu, a przed przybyciem na parkiet Lloyd's jest jeszcze czas na ponowne przejrzenie otrzymanych slipów, przygotowanie do nich dodatkowych pytań, opatrzenie ich komentarzami.

Od jedenastej underwritterzy są dostępni dla brokerów. Nie wszystkie rozmowy kończą się podpisaniem polisy lub kwotowaniem ryzyka. Często ustala się jedynie zakres dodatkowych informacji koniecznych do jego oceny. Bywa też tak, że zgłoszenie brokera nie mieści się w zakresie działań syndykatu i jest w ogóle odrzucane. W "boksie" underwritter spędza około pięciu godzin dziennie.

Nie ma ogólnego schematu takich wizyt. Może zdarzyć się tak, że jedno spotkanie zajmuje dwie godziny (dla kompleksowych ryzyk dużego Klienta), ale też i tak, że trwa tylko kilka minut. Wszystko zależny od wielkości i stopnia skomplikowania omawianego ryzyka, ilości dotychczasowych rozmów, a także zażyłości i stopnia zaufania pomiędzy brokerem, a underwritterem.

W "boksie" pracują też ludzie od likwidacji szkód oraz pomocnicy. Ci pierwsi odpowiedzialni są za prezentację sposobów likwidacji ewentualnej szkody, jak również przekazywanie ustaleń dotyczących specjalnych jej warunków do zespołu zajmującego się likwidacją. Pomocnicy wprowadzają dane do komputerów oraz przygotowują raporty dla underwritterów. Wszystkie pytania dotyczące szczegółowej klasyfikacji, czy oceny ryzyk są dostępne natychmiast dla wszystkich, co redukuje bardzo czasochłonną korespondencję między poszczególnymi departamentami. Podobnie dane o Klientach i polisach - raz wprowadzone do systemu - są dostępne dla wszystkich underwritterów syndykatu.

Obiady i kolacje bardzo często połączone są ze spotkaniem z Klientem lub brokerem. Można przyjąć, że starszy underwritter zawsze ma przyjemność posilać się w takim towarzystwie.

Po zakończeniu dnia na parkiecie - około osiemnastej - underwritterzy wracają do agencji dla sporządzenia dziennego raportu o podpisanych polisach lub zgłoszonych szkodach.

Jeżeli nie mają umówionej kolacji to są wolni już około dziewiętnastej. I jest tak oczywiście tylko w normalnych dniach, kiedy nie wydarzy się nic nadzwyczajnego.

Największy przekręt w historii?

 Jak więc trzeba spojrzeć na historię ostatnich 30 lat Lloyd's of London?

Lloyd's of London chwali się obecnie najlepszymi ratingami wystawionymi przez renomowane agencje. A.M.Best ocenia rynek na A (Excellent), a Standard & Poor's na A+ (Strong). Lloyd's zbiera rocznie już około 10 miliardów dolarów składki netto i posiada kapitał i rezerwy na poziomie 2 miliardów dolarów. Zysk za 1996 rok (ostatni, dla którego dokonano już pełnego bilansu) 748 milionów funtów.

Rynek próbuje odzyskać renomę najbardziej innowacyjnego ubezpieczyciela na świecie i nadrobić dystans stracony na początku lat dziewięćdziesiątych. Oferuje lokację towarzystw wewnętrznych (captives), a także - będące ostatnio hitem - polisy związane z technologiami internetowymi (dochody z internetu i działalności sieciowej, bezpieczeństwo, aktywa informacyjne, postrzeganie przez użytkowników i inwestorów).

Powstaje jednak uzasadnione pytanie, czy te optymistyczne wizje nie są tylko propagandą sukcesu kolosa na glinianych nogach. Wciąż nie mogą doczekać się, bowiem zakończenia sprawy roszczeń wniesionych przez inwestorów z lat ubiegłych. Nie ma też cały czas ostatecznego wyjaśnienia kryzysu, który niemal nie doprowadził Lloyd's do bankructwa.

Azbest

Historia jest długa, bo zaczyna się jeszcze w latach trzydziestych. Wtedy to Lloyd's rozpoczął ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej firm produkujących lub używających azbestu. Robił to - co jest nie do pomyślenia dziś, ale było możliwe jeszcze kilkanaście lat temu - bez ograniczenia sumy ubezpieczenia, ani też bez ograniczenia czasu. Najczęściej nie były o zresztą polisy wystawiane przez underwritterów Lloyd's, ale kontrakty reasekuracyjne amerykańskich firm ubezpieczeniowych.

Pod koniec lat pięćdziesiątych pojawiły się pierwsze informacje o szkodliwości azbestu. W latach siedemdziesiątych, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, rozpoczął się kosztowny proces wymiany tego materiału oraz wzrost spraw sądowych o odszkodowanie za utracone - w wyniku pracy z azbestem lub życia w pomieszczeniach, gdzie był wykorzystywany - zdrowie.

Pod koniec lat siedemdziesiątych pierwsze roszczenia tego typu spłynęły do Lloyd's of London. Dobry manager mógł już w tamtym okresie przewidywać katastroficzny wzrost roszczeń związanych z azbestem - wzrost, który mógłby doprowadzić nawet cały rynek do bankructwa. Nie było bowiem w tym czasie rezerw, które mogłyby pokryć możliwe do przewidzenia, przyszłe roszczenia ubezpieczonych i cedentów.

Podstęp

Jednak rozwiązanie kryzysu leżało w zasięgu ręki - wystarczyło namówić nowych inwestorów do wejścia na rynek, by z ich pieniędzy można było pokryć straty z polis wystawionych często ... wcześniej niż się urodzili. Należy bowiem pamiętać, że wtedy jeszcze odpowiedzialność inwestorów - Names - była nieograniczona, ani kwotowo, ani przedmiotowo. Wchodząc w skład jakiegoś syndykatu Lloyd's odpowiadali oni zarówno za jego obecne, jak i przeszłe i przyszłe zobowiązania.

I tak o ile do roku 1976 Lloyd's zdobywał średnio 190 nowych Nazwisk rocznie o tyle w okresie 1976-88 ta średnia przekracza 2 tysiące osób rocznie. Skąd jednak nagle taki wzrost? Przede wszystkim rozpoczęto aktywne wyszukiwanie Nazwisk. By zainwestować w swój "interes stulecia" nie trzeba było już mieć nieposzlakowanej opinii - wystarczyły pieniądze. Inwestorami Lloyd's zostawali ginekolodzy i fryzjerzy (nie ujmując nic tym profesjom), zwłaszcza amerykańscy. Obniżono też minimalne progi kapitałowe pozwalające na zaangażowanie się w ubezpieczenia.

W roku 1988, w chwili, gdy publicznie pojawiły się informacje o olbrzymich roszczeniach Lloyd's miał już ponad 32 tysiące Nazwisk. Był to potencjał, który mógł już uratować Korporację.

Straty

I rzeczywiście straty z lat 1988-92 osiągnęły niebagatelną sumę 8 miliardów funtów. Złożyły się na to zresztą nie tylko szkody związane z azbestem, ale też i inne - już rzeczywiście trudne wcześniej do przewidzenia - katastrofy.

Były to między innymi:

Tak więc w rzeczywistości wyniki Lloyd's nie były jedynie efektem starych, niezamkniętych polis, ale też i znacznego wzrostu szkód katastroficznych w ogóle. Faktycznie według danych Swiss Re (Sigma 2/2000) o ile odszkodowania wypłacone w latach siedemdziesiątych nie przekraczały rocznie 2,5 biliona dolarów z tytułu katastrof naturalnych oraz 2,5 biliona z tytułu szkód wyrządzonych przez człowieka o tyle w latach to około roku 1990 osiągnęły średni roczny poziom odpowiednio 10 i 5 bilionów dolarów.

Oczywiście tak wielkie straty Korporacji musiały zostać przerzucone na inwestorów. Nazwiska, dla których Lloyd's był dotychczas nie tylko źródłem prestiżu, ale też niezłym źródłem dochodu, nagle otrzymały wezwania do uzupełnienia swoich wkładów. Większość nie była na to przygotowana, a dla niektórych oznaczała ruinę.

Oszustwo?

Nic więc dziwnego, że natychmiast padły oskarżenia o oszustwo wszechczasów i defraudację środków tysięcy ludzi. Faktem jest przy tym, iż poza szkodami na fatalne wyniki Lloyd's of London wpłynęły też wzrastające opłaty za zarządzanie, a także wynagrodzenia underwritterów i managerów. Wbrew pierwszym zarzutom do strat Nazwisk nie przyczynili się brokerzy Lloyd's - ich prowizja w stosunku do składki brutto nie zmieniła się.

Wielu podejrzany wydał się też podział szkód. Okazało się bowiem, że syndykaty, których członkami były "nowe" Nazwiska ponosiły znacznie większe straty od tych, gdzie członkami byli "starzy" inwestorzy lub - wprost - establishment Lloyd's. O ile więc zaledwie połowa wśród Nazwisk pracujących w Lloyd's poniosła duże straty, a aż 23% zarobiło to wśród "najgorzej traktowanych" Nazwisk pochodzących z Ameryki aż 84% poniosło duże straty i tylko 7% odnotowało zysk.

Dochodziło do sytuacji, kiedy underwritterzy "nowych" syndykatów reasekurowali stare (jeszcze niezamknięte lub niezgłoszone) szkody "starych" syndykatów. Ponadto część "starych" członków pod koniec lat osiemdziesiątych zawarło też z "nowymi" syndykatami indywidualne polisy pokrywające ich ewentualne przyszłe straty wynikające z inwestycji w Lloyd's.

Tak więc przynajmniej część strat w bilansach Lloyd's występuje podwójnie. Najpierw jako straty "starych" syndykatów pokryte przez "stare" Nazwiska, a za chwilę już jako szkody (i straty) "nowych" syndykatów pokrywane oczywiśccie przez nowych inwestorów.

Na to wszystko trzeba nałożyć olbrzymie kłopoty Nazwisk w dochodzeniu swoich roszczeń przed sądem. Po przyjętym przez Parlament Brytyjski w 1982 Lloyd's Act Korporacja uzyskała niemal całkowitą niezależność - w tym między innymi niezależność sądową. Tym samym odrzucenie roszczenia przez Lloyd's oznaczało jego odrzucenie w ogóle.

Jednocześnie aż 94% Nazwisk przyjęło wprowadzony od 1993 plan restrukturyzacji rynku, który pozwalał im na jego opuszczenie bez dalszych strat. Plan zresztą przewidywał nie tylko ugodę z dotychczasowymi inwestorami (ilość Nazwisk spadła z 32 400 w roku 1988 do około 4 500 w roku 1999), ale też dopuszczenie do Lloyd's kapitału korporacyjnego już na zasadzie ograniczonej odpowiedzialności. Od chwili wprowadzenia takiej możliwości w roku 1994 do roku 1999 liczba członków korporacyjnych (firm) wzrosła już do niemal siedemset.

Co dalej z Lloyd's of London?

W tej chwili najgorsze czasy dla Lloyd's już chyba minęły. Powoli dźwiga on się z kłopotów choć nie można jeszcze wykluczyć jakiegoś gwałtownego zwrotu akcji. W najbliższym czasie rozpoczną się między innymi dwa procesy, po których poszkodowane Nazwiska obiecują sobie bardzo dużo. Po raz pierwszy bowiem sprawy nie zostały odrzucone na wstępnych posiedzeniach sądów.

Trudno przy tym będzie odbudować Korporacji poprzednią pozycję. Jej udział w światowym rynku reasekuracyjnym wynosi obecnie 3,5% w porównaniu z niemal 8% z końca lat osiemdziesiątych. Nawet dopuszczenie nowego źródła kapitału przy zachowaniu dotychczasowej, bardzo skomplikowanej, budowy rynku nie pozwoli najprawdopodobniej na szybki jego rozwój. W przeciwieństwie też do komercyjnych asekuratorów przed Lloyd's zamknięta jest w znacznym stopniu droga przekształcenia usług ubezpieczeniowych w usługi finansowe. Coraz częściej bowiem brak efektu synergii związanego z takim kompleksowy podejściem może oznaczać wypadanie z kolejnych rynków.

Jak więc trzeba spojrzeć na historię ostatnich 30 lat Lloyd's of London?

Wydaje się, że o ile nawet szefowie Korporacji wiedzieli wcześniej o przyszłych stratach to ich działanie - faktycznie wtedy oszustwo wobec kilkunastu tysięcy nowych inwestorów - uratowało cały rynek i pozwoliło na wypłaty odszkodowań dla wieluset reasekurowanych w Lloyd's towarzystw ubezpieczeniowych i tym samym milionów ubezpieczonych.

Dziwić tu przy tym może beztroska "inwestorów", którzy wchodzili w biznes z nieograniczoną odpowiedzialnością zupełnie go nie znając, zbudowani tylko mirażem prestiżu. Wchodzili w ubezpieczenia, biznes oparty na nieprzewidywanym, a sami oczekiwali, że ich własne przewidywania - oparte na przedstawionej im historii 300 lat zysków - spełnią się w 100%. Mając nawet dostęp do danych finansowych syndykatów, których byli członkami (bo z reguły Nazwisko jest członkiem przynajmniej kilku syndykatów) nie potrafili ich czytać.

Można przy tym oczywiście zrozumieć tragedię ludzi, którzy z wartych wiele milionów dolarów posiadłości musieli się przeprowadzić do przyczep kempingowych, bo i tacy pechowcy się zdarzali.

Podobne, magiczne myślenie prezentowali nasi rodzimi inwestorzy z początku lat dziewięćdziesiątych. Tworzone przez nich firmy - o ile nie uzyskały wsparcia kapitału i know-how z zagranicy - upadały. Niestety w Polsce źródłem kapitału i najbardziej poszkodowanymi po bankructwie są z reguły ubezpieczeni.

Symptomatyczne jest przy tym, iż zarówno w przypadku Lloyd's of London tak również i u nas, a i na innych rynkach instytucje powołane do nadzoru nad rynkiem ubezpieczeniowym nie są w stanie przewidywać kryzysów. Posiadane przez nich uprawnienia są niewystarczające lub nie są wykorzystywane. Czas reakcji - jeśli w ogóle taka reakcja w rozsądnym czasie występuje - jest bardzo opóźniony i następuje kilka miesięcy lub nawet lat po tym jak środowisko zaczyna mówić o kłopotach tej, czy innej firmy.

15



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
A Few Glimpses of London
Ronda Thompson Wulfs of London 01 The Dark One (v1 0)
The Demotic Magical Papyrus of London and Leiden
Ronda Thompson Wulfs of London 02 5 The Forgotten One (v1 0)
City of London Corporation
Corona Temple City of London Cooperation Co to jest J Jaśkowski
Ronda Thompson Wulfs of London 03 The Cursed One (v1 0)
Ronda Thompson Wulfs of London 02 The Untamed One (v4 0)
The Bishop of London sermon
Ronda Thompson Wulfs of London 0 5 A Wulf s Curse (v1 0)
Alexander, Lloyd Chronicles of Prydain 03 The Castle of Llyr
Alexander, Lloyd Chronicles of Prydain 01 The Book of Three
Alexander, Lloyd Chronicles of Prydain 04 Taran Wanderer
Alexander, Lloyd Chronicles of Prydain 02 The Black Cauldron
Alexander, Lloyd The Chronicles of Prydain 05 The High King 5 0
Lloyd Alexander Chronicles of Prydain 05 The High King
Cost of living London
Chronicles Of Narnia (2005) Harry Gregson Williams Evacuating London [T]
Alexander, Lloyd Chronicles of Prydain 01 The Book of Three

więcej podobnych podstron