Stanisław Wyspiański Wesele
Oprac. Jan Nowakowski
WSTĘP
To co z biografii miało pewne nawiązanie do Wesele, to przede wszystkim zawarte w 1900r. małżeństwo artysty z młodą chłopką, byłą służącą u Stankiewiczów (opiekunowie Wyspiańskie po śmierci jego matki), Teodorą Teofilą Pytkówną. Ślub młodej pary obył się bez rozgłosu, było to drugie w Krakowie końca XIX wieku takie małżeństwo „mieszane klasowo”. Niemal współcześnie ze ślubem Wyspiańskiego nastąpiło małżeństwo Lucjana Rydla z siostrą Tetmajerowej, Jadwigą Mikołajczykówną, które zrodziło arcydzieło - Wesele.
Przyjęte 16 III 1901r. do wystawienia w teatrze krakowskim Wesele stało się rewelacją i wysoko wyniosło sławę Wyspiańskiego. Od tego czasu zaczął się on liczyć w opinii polskiej nie tylko jako wybitny dramatopisarz i coraz bardziej fascynujący malarz, ale już również jako „wieszcz narodowy”, kontynuator romantycznych poetów - wieszczów na progu nowego stulecia.
GENEZA DRAMATU. Narodziny Wesela miały źródło nieomal anegdotyczne, jakby przypadkowe. Wyjątkowo wymowny to przykład przeobrażania się faktu z „kroniki towarzyskiej” - dzięki przetworzeniu przez artystę - w temat utworu o treści przekraczającej granice sytuacji jednorazowej, o znaczeniu ogólnym, społecznym i ideowym. Podstawowe informacje o zdarzeniu dali Tadeusz Boy - Żeleński i Stanisław Estreicher. Pierwszy z nich nazwał swą narrację dość przekornie Plotką o „Weselu” Wyspiańskiego, drugi obrał tytuł: Narodziny „Wesela”. Genezę dramatu stanowiło autentyczne wesele, mianowicie wesele w podkrakowskich Bronowicach po ślubie poety Lucjana Rydla z córką tamtejszego gospodarza Jadwigą Mikołajczykówną. Była to młodsza siostra żony Władysława Tetmajera (przyrodni brat Kazimierza), który o 10 lat wcześniej pojął za żonę Annę Mikołajczykówną i sam osiadł na wsi tychże Bronowicach. W ich to, Tetmajerów, domu zabawiano się w noc weselną po ślubie Rydlów, zawartym 20 listopada 1900 roku. Biorąc pod uwagę, że wśród gości „ z miasta” był sam Stanisław Wyspiański, którego jak wiadomo łączyła wieloletnia przyjaźń z Rydlem , i że niektórzy zapamiętali go, jak stał w ową noc oparty o framugę drzwi, obejmując przenikliwym spojrzeniem gości i zabawę - to już znaleźć się można jakby na scenie w I akcie jego utworu dramatycznego. W entuzjastycznych relacjach i opisach poety Lucjana Rydla, niezależnie od szczerej radości z poślubienia pełnej uroku Jadwigi, można dopatrzyć się również urzeczenia „bajecznie kolorowym” folklorem, zachwytu artysty dla barwności i dla pewnej egzotyki tak stroju, jak i obyczaju chłopskiego. Tego rodzaju urzeczenie ludem i wszystkim co ludowe było zresztą znamienne dla czasu - końca XIX wieku - i dla środowiska, mianowicie znacznego odłamu krakowskiej inteligencji twórczej, w szczególności dla artystów - malarzy. Komentatorzy - w szczególności zaś Tadeusz Boy - Żeleński - wskazywali wiele pierwowzorów osób z dramatu. O niektórych już wiemy: łatwo zorientować się, iż Gospodarz z Wesela jest swego rodzaju odpowiednikiem Włodzimierza Tetmajera, a Gospodyni - jego żony Anny; podobnie wyraźne są bezpośrednie związki między postaciami Pana Młodego i Panny Młodej a młodożeńcami z realnego wesela Rydla. Poeta jest bratem Gospodarza - modelem był tu brat przyrodni Włodzimierza, Kazimierz Przerwa Tetmajer. W Radczyni odnajdywano ciotkę Lucjana Rydla, Antoninę Domańską, żonę prof. Uniwersytetu. Także postacie dziewczęce, Zosia i Maryna, miały swe pierwowzory w Zofii i Marii Pareńskich, córkach lekarza, prof. medycyny. Wreszcie - Dziennikarz. Był nim Rudolf Starzewski, redaktor krakowskiego „Czasu”. Autentycznymi, z zachowaniem imion i nazwisk, są postacie chłopskie: Klimina, Czepiec, Nos czyli malarz Tadeusz Noskowski, lub może kombinacja Noskowskiego z malarzem również, Stanisławem Czajkowskim. Nos to postać w dramacie dosyć szczególna. Jest to cała przybyszewszczyzna, której dwuletni okres święcił się w Krakowie bezpośrednio przed Weselem. Rydel wspominał, że część gości bawiła się pierwszego wieczora w karczmie Hirsza Singera, stał się on prototypem Żyda, którego córka Rachela odegrała w zdarzeniu dramatycznym istotną rolę, zapraszając do wnętrza domu Chochoła z ogrodu. Ale postać Racheli była tylko dalekim przetworzeniem autentycznej Pepy Singer. Świadkowie wesela zaznaczają, że nie tylko osoby, ale i niektóre sytuacje, fragmenty dialogów miały swoje pierwowzory w rzeczywistości.
16 marca 1901r. do szło do premiery Wesela. Publiczność opuszczała teatr przy placu Św. Ducha pod silnym wrażeniem, choć przyjęcie i zrozumienie sztuki nie było, naturalnie jednolite.
POLSKA RZECZYWISTOŚĆ. Przyjęcie Wesela przez widzów i czytelników łatwiej pojąć, jeśli się zważy sytuację na ziemiach polskich, znamienną dla czasu, na jaki przypadło powstanie dramatu. Społeczeństwo polskie w ówczesnym Księstwie Poznańskim skupiało swe wysiłki na utrzymaniu ziemi i zachowaniu języka. Twórcy udają się na wędrówki po Niemczech, by ostatecznie osiąść w Galicji, np. Stanisław Przybyszewski, czy Jan Kasprowicz. Na samym przełomie wieków rolę ważnego ośrodka, zwłaszcza życia kulturalnego, a także myśli i działalności „narodowej”, odgrywa Galicja ze Lwowem i Krakowem. Wcześniejsza Teka Stańczyka z roku urodzenia Wyspiańskiego wykreśliła zasadniczy kierunek myślenia i działania tych sfer, które objęły właściwe władanie wewnątrz galicyjskiego organizmu: konserwatywnych ideologów i reprezentantów bezpośrednich wielkiej własności ziemskiej, przeważnie w rękach rodów arystokratycznych i zamożnego ziemiaństwa. Kwestia chłopska i sprawa aktywności mas ludowych to problem ciągle na obszarach Polski podzielonej aktualne, jeden z głównych. Miała ta kwestia od stulecia swoje wyniesione miejsce w problematyce wyzwolenia narodowego jako zagadnienie udziału ludu w walce o niepodległość narodu. Miała ona zarazem miejsce zupełnie własne jako samoistny problem socjalny, przybierający najczęściej drastyczną postać stosunku pomiędzy wsią a dworem, chłopstwem a szlachtą ziemską względnie arystokracją. Niewątpliwe jest jednak to, że w dobie wesela Rydla i Wesela Wyspiańskiego chłopi nie byli elementem biernym i zyskali już poczucie własnej indywidualności socjalnej. W Galicji w 1846r. doszło do krwawej rabacji związanej w tradycji na stałe z nazwiskiem chłopskiego przywódcy Jakuba Szeli.
NA RÓŻNYCH PLANACH KONSTRUKCJI WESELA. REALIZM - „FANTASTYKA". Analogie do rzeczywistości zdarzeń i ludzi zostały istotnie zachowane. Ale, rzecz oczywista - zachowane w pewnym stopniu i do pewnego miejsca, w pewnej proporcji, której przekroczenie gwałtownie przeobraża rzekomy „obraz” czy reportaż w dramat o diametralnie odmiennej ekspresji i charakterze. „Miejsce w tekście”, którego przekroczenie powoduje przejście jak gdyby na inny plan i zdarzeń, i ich sensów, można by wskazać sceny końcowe aktu pierwszego, dokładniej: scenę 36. Akt drugi zaczyna się jako kontynuacja obrazu realistycznego - aż przed oczyma Isi staje właśnie Chochoł. Wraz z nim wkracza element fantastyczny. Migotliwa wymiana dwu planów: realistycznego o nalocie komediowym i tego fantastycznego. Zjawienie się przed dzieckiem o północnej porze słomianej pałuby nie jest tym samym, co pojawienie się Widma, zjawy zmarłego narzeczonego Marysi. Da się ostatecznie obydwie zjawy ogarnąć kategorią baśniowo - balladową. Trochę inaczej rzecz się ma ze Stańczykiem. Zachodzi tu jakieś zjawisko ogromnego poszerzenia perspektywy, nie jest to już sprawa cudownego, baśniowego ożywienia pałuby ani niesamowitej realizacji niedoszłego miłowania, marzeń, smutków jednej młodej kobiety. Z „osobą dramatu”, z którą dialog ostry, dramatyczny toczy Dziennikarz , zjawia się trudna problematyka narodowa, ewokowana jest historia, dokonuje się sąd nad teraźniejszością. Podobna jest konstrukcja „fantastyczności” takich „osób dramatu”, jak Rycerz, stojący naprzeciw Poety, Hetman w obliczu Pana Młodego zjawiający się z całym orszakiem czartowskim, wreszcie Upiór - Szela, którego tak trudno przepędzić Dziadowi. Ale już nieco znów inną sytuację tworzy pojawienie się sugestywnej postaci Wernyhory. Jego odmienny status zaznacza się po pierwsze tym, że nie jest on zjawą ukazującą się jednej osobie w mrocznej izbie, ale Gospodarz dzieli jego widzenie z Kubą i ze Staszkiem. Jego odmienny status dokumentuje to, iż jego „realny byt” potwierdzają pozostałe po nim przedmioty materialne: złota podkowa i złoty róg. I to właśnie wręczenie złotego rogu przez Wernyhorę Gospodarzowi, oddanie go przezeń w ręce „realnego” drużby „ z wiechą z pawich piór” u czapki - krakuski, zatracenie „rzeczywiste” rogu przez Jaśka - w konsekwencji - zgromadzenie się chłopów zbrojnych w kosy, dezorientacja - i wreszcie niezwykły finał dramatu - będąc potwierdzeniem „realności” i stając się zarazem łańcuchem konsekwencji, opasujących ostatecznie wszystkich i wszystko. Kompozycja utworu Wyspiańskiego jest więc kompozycją zasadniczo dwuplanową i dwujakościową, przy czym wzajemny stosunek dwóch planów układa się w sposób skomplikowany. Pewnego rodzaju chwiejności, jakby „kołysania się” tego, co dzieje się na scenie, pomiędzy realizmem a fantastyką, między rzeczywistością a nierzeczywistością, aż po ich zupełną identyfikację w scenach finałowych o charakterze poetyckiej kreacji już zupełnie swoistej, którą by można nazwać wprost symboliczną: to cechy istotne struktury Wesela.
Oryginalność ta i urok polegają na podobnej zmienności, swego rodzaju falowaniu nastrojów, na szybko po sobie - niby w szopce - następujących scenach, jak gdyby zderzających ze sobą odmienne, czasem zupełnie przeciwne, jakości. Cała sytuacja wyjściowa jest konstrukcją na zasadzie konfrontacji dwóch „światów”, dwóch środowisk.
Powszechnie Wesele odczytywano nie jako realistyczną anegdotę ani jako dramat psychologiczno - fantastyczny - choć bywały interpretacje do takich ujęć zbliżone - ale jako dramat narodowy. W dalszej dopiero wykładni różniły interpretatorów sposoby jego rozumienia czy „odczucia”.
Obrazy Matejki w świetlicy bronowickiego dworku są sygnałem przywołującym wyobrażenia tkwiące w świadomości grupy społecznej „oświeconych” - światłej inteligencji głównie szlacheckiej, a później post - szlacheckiej, złączonej z dawnym stanem rodowodem osobistym, ale często wychylającej się w swych wyobrażeniach i planach daleko poza kręgi określone. Chodzi nie tylko o Wernyhorę i Racławice. Ale też właśnie obrazy - znaki stanowiły najbardziej wyrazistą krystalizację mitu, o który idzie. Postać Wernyhory sugerowała mit do racławickiego podobny w swej strukturze - mit bowiem wspólnej sprawy „panów” i „ludu” w najściślejszej funkcji idei „zmartwychwstania” narodu. W ukształtowaniu obrazu - symbolu rolę decydującą przed Matejką odegrała literatura: S. Goszczyński, M. Czajkowski, nade wszystko J. Słowacki Beniowskiego i Snu Srebrnego Salomei. Tam to zarysowana została wizja powrotu Wernyhory jako znaku odrodzenia Polski. W Weselu dokonuje się konfrontacja owych mitów z rzeczywistością Wyspiańskiemu współczesną.
Niejednoznaczną wymowę ma w Weselu konfrontacja mitu malowniczego kosyniera i chłopa - Piasta z rzeczywistością: w każdym razie i na tej płaszczyźnie dokonywa się rozrachunek wartości, bilans idealizujących frazesów jednej strony i rzeczywistości, zarysowanej z realistyczną trzeźwością - z drugiej.
Budowa Wesela stwarza funkcjonalne rusztowanie nośne dla jego idei podstawowej. Od dawna zwracała uwagę odbiorców jego kompozycja szopkowa: na niezmiennej scenie pojawiają się jedna za drugą pary aktów - po dwoje więc - by wypowiedziawszy swoją kwestię ustąpić miejsca następnej. Tekst dramatu wprost sugeruje rozumienie owej statycznej szopkowości, nadając jej swoisty sens zabarwiony satyryczną groteskowością , odpowiadający potocznej metaforze implikującej jakieś „udanie”, jakby mistyfikację. Istotnym symbole jest taniec chocholi: zaczarowany taniec wszystkich par w takt muzyki „słomianego straszydła”, przygrywanej na „patykach” i jego śpiewki. Finalny obraz Wesela w swej niesamowitej ekspresji zrywa dotąd ciągnione wątki zarówno osadzonej w mocnych realiach satyry, jak literackiej i baśniowej fantastyki. Na ich miejscu zostaje skonstruowany pełen wyrazu wielki obraz - symbol, którego waga w budowie utworu tak przemożna, iż zdolny jest narzucić wymowie Wesela to, co nazwano „tragizmem idei”. Do sceny finałowej należy symbolika, ale nie tylko ona stanowi o jej charakterze i o jej „treści”. Obraz końcowy współistnieje ze złożonym zestrojem czynników współdziałających, jest przez nie kształtowany jako synkretyczna forma, pojemna dla bogatych współbrzmień, jako ośrodek promieniowania emocjonalnego, jako nastrój, jako nie posiadający ostrych konturów znak - symbol. Ostatecznie całe Wesele jest rozbudowanym symbolem - ale do najbardziej wyrazistych należą takie, jak złoty róg, Chochoł, błędne koło zaczarowanego tańca. Błędne koło taneczników staje się wielką metaforą dla zamkniętego kręgu społecznej bierności, niesposobnej do wyzwoleńczego czynu. Sam motyw tańca nie dającego się rozerwać ani wstrzymać w obrotach błędnego koła taneczników sięgał wprawdzie pradawnej tradycji folklorystycznej, naznaczającej podobny „taniec zaklęty” piętnem klątwy i kary; bezpośrednio zaś podejmował z nim Wyspiański temat dwóch nieco wcześniejszych obrazów znakomitego malarza - symbolisty Jacka Malczewskiego. Jednakże motywom tym nadał twórca nową treść na tle rozległej panoramy postaw społecznych i przeprowadzonego rozrachunku z ciążącymi na nich mitami.
TREŚĆ
Dekoracja:
Rzecz dzieje się w noc listopadową, w chacie, przyjmującej gości. Przez otwarte drzwi słychać, że odbywa się huczne wesele, goście wesoło tańczą przy muzyce. Cała uwaga osób, które przechodzą przez tę izbę - scenę, jest zwrócona na to wesele, na ich tańce. W świetle kuchennej lampy migoczą liczne barwy, kaftany, wstążki, pawie pióra, nasza wiejska Polska. Przy przeciwległej ścianie stoją lóżka i kołyska, a nad nimi obrazki świętych. Naprzeciwko na ścianie wisi wieniec dożynkowy z kłosów, za oknem krzew otulony w słomę (chochoł). Na środku izby okrągły stół, wokoło niego proste, drewniane stołki kuchenne. W izbie znajduje się też biurko, zasypane mnóstwem papierów, a nad nim obraz „Wernyhory” Matejka i litograficzne odbicie Matejkowskich „Racławic”. W głębi sofa, ponad nią złożone w krzyż szable, flinty i pasy podróżne. Przy drzwiach ogromna, wiejska, malowana skrzynia, w kwiaty i desenie kolorowe. Nad drzwiami weselnymi widnieje obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej, nad drzwiami alkierza obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Rzecz dzieje się w roku 1900.
AKT I
SCENA I
Czepiec (jedna z postaci mających prawzór w rzeczywistości; Błażej Czepiec, wówczas pisarz gminny w Bronowicach) i Dziennikarz rozmawiają na temat sytuacji politycznej w Chinach. Dziennikarz dosyć ma polityków, natomiast Czepiec sugeruje, że to bardzo ciekawe sprawy na co jego rozmówca pyta się, czy ten w ogóle wie, gdzie są Chiny. Czepiec stwierdza, ze pewnie gdzieś daleko, ale chłop polskim rozumem zawsze trafi, a do tego „my tu cytomy gazety i syćko wiemy”, sami się do świata garną, chcą go poznać. Dziennikarz odpowiada mu, że na ich parafii świat jest im już, dostatecznie szeroki. Czepiec zauważa, że to od nich ze wsi chłopi bili się w Japonii, Dziennikarz zaznacza, że tu jest jednak wieś spokojna i zaciszna. Chłop wytyka panu, że boi się rozruchu we wsi, że wyśmiewa ich w duchu, a to przecież z takich jak oni wywodził się Głowacki
SCENA II
Tym razem z Dziennikarzem rozmawia Zosia. Flirtuje z nią, porównuje ją do ślicznie malowanego obrazka, świeżego, naturalnego i prawdziwego.
SCENA III
Haneczka i Zosia, skarżą się cioci - Klimenie, że też chcą tańczyć jak pozostali. Zosia nie chce tańczyć z żadnych z kawalerów, chcą tańczyć z drużbami, co mają pawie pióra.
SCENA IV
Spotyka się Klimina z Radczynią z Krakowa. Kobiety rozmawiają o tym, że chłopcy nie tańczą z dziewczynami, na co Radczyni rzuca znamienne słowa: „Wyście sobie, a my sobie. Każden sobie Rzepkę skrobie”. Klimina bezpośrednio mówi, że chętnie by wyswatała swoje podopieczne z synami Radczyni.
SCENA V
Zosia tańczy z Kasprem, rozmawiają o swatach jego z Kasią, o tym, że Zosia taka wesoła w tańcu.
SCENA VI
Haneczka chce tańczyć z Jaśkiem, zaprasza go do tańca w kółku.
SCENA VII
Klimina i Radczyni rozmawiają o żniwach, Radczyni raczej się nie orientuje w kwestiach chłopskich.
SCENA VIII
Pan Młody i Panna Młoda proszą księdza, by o nich nie zapominał. Ksiądz zaznacza, że są tacy co nim gardzą, bo pochodzi z chłopa, ale jemu jest z tym lekko na sercu, dobrze się czuje na wsi, bo jest wśród swoich. Pan Młody wspomina, że ksiądz może zostanie kanonikiem, włącza się do rozmowy Panna Młoda, która nie wiedziała o czym mowa i lekko się skompromitowała. Ksiądz kwituje to stwierdzeniem: „naiwne to i niewinne”.
SCENA IX
Panna Młoda mówi Panu Młodemu, że ten ciągle „godo” o tym jak to się kochają i jak będą się kochać po ślubie. Pan Młody natomiast prosi o to, by nie tylko go całowała, ale powiedziała też jak bardzo go kocha. Rozmawiają o innych kobietach Pana Młodego, on stwierdza, że teraz chce kochać swoją przyszłą żonę po swojemu. Bo przecież tak bardzo pragnął zboża i słońca…
SCENA X
Poeta marzy na głos, że chciałby aby jakaś panna mu się oświadczyła. Słyszy to Maryna i pyta się czy to ją miał na myśli. On odpowiada, że tak naprawdę to nie miał nikogo konkretnego na myśli, po prostu chciałby pokochać czule czyjeś serce. Jednak serce Maryny jest zimne, bo przez nikogo niezamieszkane. Poeta sugeruje, że przydałby się tam Amor. Dziewczyna mówi, że pójście do ołtarza to jak Amor w klatce. Maryna daje do zrozumienia, że nie jest zainteresowana Poetą i to koniec. Na co Poeta stwierdza, że przecież nawet początku między nimi nie było. Ale chociaż nauka nie poszła w las i jedno od drugiego się czegoś nauczyło z tej rozmowy. Maryna się pyta po co jej ta nauka. Poeta rzuca hasło: „Sztuka dla sztuki”. Na cały wywód poety dziewczyna odpowiada, że jest on po prostu poetą i to wszystko wyjaśnia.
SCENA XI
Do Młodej pary ponownie dołącza Ksiądz. Mówi Młodym, że po pewnym czasie ich uczucie ochłonie, z nie jedną parą tak już było. Pan Młody dziękuje za przestrogę, ale jest pewny, że w ich przypadku będzie inaczej. Ksiądz kwituje osobę dziewczyny jako „kolorową bajecznie” (żartobliwie ironiczny - ze strony autora - wyraz zachwytu estetycznego „barwnością” ludu.
SCENA XII
Pan Młody pyta się, czy żona go kocha. Ta potwierdza, ale zauważa, że ten bez końca o tym gada. Pan Młody mówi, że to przez to, że serce wali mu młotem, huczy ciągle w głowie, to z radości, że Jaguś jest w końcu jego. Zachwyca się jej chłopskim, kolorowym ubiorem, jest zafascynowany tą barwnością i mnogością deseni. Zona zauważa, że jednak cisną jej buty, mąż poleca je ściągnąć i bawić się na boso, ale ona twardo twierdzi, że na weselu trzeba być w butach!
SCENA XIII
Pan Młody mówi Księdzu, że nie musi się o nich martwić. Jak jest szczęście przed nosem to należy je brać.
SCENA XIV
Radczyni dostrzega, że Maryna dobrze się bawi, dziewczyna mówi, że to za sprawą Czepca, który tak ją objął w pół i zakręcił, że aż się jej gwiazdy pokazały (istny taniec z gwiazdami :P). Maryna teraz dostrzega, że co innego złoto, co innego miedź ( nie wiem czy to aluzja do Poety i Czepca?).
SCENA XV
Poeta dostrzega Marynę i ponownie z nią rozmawia. Mówi dziewczynie, że ta marzy o kochaniu. Maryna nazywa poetę Sfinksem - osobą zagadkową, a on ją Meduzą - osoba wzbudzająca lęk (tu żartobliwie). Dziewczyna daje mu nowoczesny styl arbuza - czyli odmowę, odrzuca starającego się.
SCENA XVI
Zosia zwierza się Haneczce, ze chce kochać i to bardzo, ale tak bardzo. Haneczka kładzie to na karb muzyki, która skocznie gra i w jej sercu. Ale zauważa, że jeszcze niejedna łza dzieli Zosię od tej miłości. Przed nią jeszcze koło cierpień, nędza i ból, potem będzie kiedyś radość. Zosia myśli o tym, jakby to było gdyby była Fortuną, wtedy by wszystkim ludziom rozdała tanio szczęście i dostatek. Zosia bardzo pragnie, by ktoś zjawił się, ktoś kto ją pokocha. Uczucia Haneczki gardzą tym, uważa ona, że najpierw trzeba wypróbować, przecierpieć, żeby można było uszanować miłość.
SCENA XVII
Pan młody cieszy się, że Mosiek (Żyd) przyszedł na wesele, choć ten czuje się trochę nieśmiało na weselu. Pan Młody mówi, że są przyjaciółmi i nie ma się co krępować, ale Żyd mówi, że są oni takimi przyjaciółmi, co to się nie lubią. Żyd zauważa, że Pan Młody jest dziś bardzo barwnie ubrany, ma na sobie narodowy chłopski strój, ale przecież jutro i tak go zrzuci, pan się narodowo bałamuci. Żyd podkreśla, że oboje co innego mają na myśli, mają inne poglądy. Mówi Panu Młodemu, że przyjdzie tu jego córka - Rachela, która od snu woli widok panów i wesele, ojciec kwituje jej osobę jako wykształconą, nowoczesną. Dziewczyna ceni poezję Przybyszewskiego, ale nie gardzi chłopami, ich też szanuje. Żyd nie rozumie jednak, dlaczego Pan ożenił się z chłopką, przecież są panny inteligentne. Ten wyjaśnia mu, że te panny są przeciętne.
SCENA XVIII
Do mężczyzn dołącza Rachel, wita się po francusku. Wyraża się poetycko i metaforycznie. Ojciec dziewczyny mówi, że jego się Pan może wstydzić, ale nie jego córki, ją musi uszanować, ona się ojca nie wstydzi.
SCENA XIX
Rachela jest zafascynowana kolorami stroi oraz chatą, w której pobrzmiewa muzyka, ma ona dla niej bajeczny klimat. Pan Młody również docenia uroki wsi, ten spokój, ciszę, sady, łąki, gaje, do tej pory żył w cieśni, pośród murów i pleśni, wszystko tam było szare. A tutaj zupełnie co innego, dominuje młodość, żywotność. Kiedyś wszystko to opisze. Od miesiąca chodzi boso i uważa, że wychodzi mu to na zdrowie.
SCENA XX
Do rozmówców dołącza się Poeta, który przekazuje, że Panna Młoda poszukuje swego męża i prosi go na słowo.
SCENA XXI
Poeta mówi, że Rachela go interesuje, ale ona się miarkuje, jest przesiąknięta poezją. Poeta przyrównuje dziewczynę do Galatei - boginki morskiej. Rachela zawsze marzyła o wolnej miłości. Poeta pisze poezje, ona ją czuje.
SCENA XXII
Dla Pana Młodego ślub to jak skok do źródełka, w którym można ugasić swoje pragnienie i jest pewny, że nie utonie. Na co Radczyni mówi, że topi się ten, kto bierze żonę.
SCENA XXIII
Pan Młody pyta się Poety, jak ten się czuje na weselu. Poeta mówi, że się czuje jakby sam był panem młodym, natomiast Pan Młody czuje, jakby to było szczęście cudze, nie jego.
SCENA XXIV
Poecie snuje się dramat groźny, szumny, marzy przy tym o wielkiej miłości. Bohaterem byłby rycerz w zbroi, przy tym byłaby to historia wesoła, a zarazem smutna. Opisuje bohatera, to postać dawna, rycerz, który niczego się nie boi, no może tylko swoich zbrodni. Stoi on zaklęty nad studnią (obraz poetycki odpowiada obrazowi pędzla Jacka Malczewskiego Rycerz u studni). Gospodarz potwierdza, że to dramatyczna wizja, ale piękna. Poeta wie, że każdego rwie do wielkich rzeczy, a tu wokół tylko pospolitość. Są jak przeklęci, nęci ich mara, wytwór tęsknej wyobraźni. Łudzą się snami, a to co ich otacza zostaje przeinaczone: w ich oczach chłop urasta do rangi Piasta. Gospodarz podkreśla, że przecież chłop ma coś z Piasta, chłop jest potęgą.
SCENA XXV
Gospodarz mówi, o tym jak dużo jest gości z Krakowa. Ojciec stwierdza, że to przez to, że miastowi nie znali do tej pory ich wiary i kultury. Gospodarz jest pewny, że to ich uleczy z ospałości. Czepiec stwierdza, że jeszcze tylko na wsi jest dusza, z miastowymi jest już krucho. Poeta ubolewa nad swoim losem, na co mu Czepiec radzi, by wziął sobie za żonę prostą kobietę, będzie dużo szczęścia i mało kosztów.
SCENA XXVI
Dziad i Ojciec rozmawiają o tym, że Jagusia już została wydana za mąż. Dziad jednak dostrzega, że to różne stany. Ojciec uważa, że to nie jest żaden problem, po prostu spodobała się panu i tyle, wszyscy ludzie są przecież jednakowi. Dziad mówi, że dziś się bawią, a kiedyś były kłótnie i walki (wspomnienie „rzezi tarnowskiej” potem kolejny pomór - cholera). Ojciec nie wie nic na ten temat, uznaje, że jest czysty, wszystko to był na pewno wina czarta. Dziad tłumaczy, że Ojciec był mały, kiedy to się działo i dlatego tego nie pamięta, w jego pamięci jednak te obrazy ciągle widnieją. Ojciec wypomina Dziadowi, że snuje się po weselu jak kruk, przywołujący czarne obrazy przeszłości.
SCENA XXVII
Żyd zauważa, że to wesele to szopka, dziś się panowie z chłopami pobratali, a jutro i tak każdy pójdzie w swoją stronę.
SCENA XXVIII
Żyd rozmawia z Księdzem i wyraża gorzką prawdę, że tak jak zawsze jest niepotrzebny, to w momencie, gdy potrzeba pieniędzy staje się on niezbędny. Nagle dostrzegają, że chłopy biją się przy stole. Ksiądz to bagatelizuje, bo to dawne dzieje, że w składzie: chłop, Żyd i wódka takie rzeczy się dzieją. Potępia jednak Żyda za to, że chce się bogacić na chłopach, ze pobiera podwójny zysk.
SCENA XXIX
Ksiądz rozmawia z jednym z uczestników bijatyki - Czepcem. Dochodzi do kłótni pomiędzy Czepcem, Księdzem i Żydem. Chodzi o jakieś długi co do karczmy. Czepiec uważa, że wyzyskują go i jest to niesprawiedliwe. Ksiądz zmusza go , by spłacił dług. Czepiec się oburza, teraz sam nie wiem czy Żyd czy Ksiądz jest złodziejem jego pieniędzy, dobrodziej stwierdza, że wódka!
SCENA XXX
Pan Młody ubolewa nad tym jak się chłopi kłócą i obrażają. Gospodarz na to, że im pewnie temperament gra i ponosi ich. Tylko dać im broń do ręki, a od razu zapomną o słowie Bożym, tak przecież było w roku 1846 (rabacja). Pan Młody zna tę historię tylko z opowiadań i nie chce sobie tego przypominać, bo truje mu tu obraz polskiej wsi. Gospodarz przypomina, że to się może powtórzyć. A Pan Młody: „myśmy wszystko zapomnieli; mego dziadka piłą rżnęli…myśmy wszystko zapomnieli”. Pan Młody zastanawia się nad ludzką egzystencją, jak to się wszystko dziwnie plecie. Gospodarz mówi, że to natura ich odmienia i wiara w ludzi.
SCENA XXXI
Ksiądz zwierza się Gospodarzowi, że państwo młodzi to ciekawi ludzie, Gospodarz sugeruje dobrodziejowi strzemiennego na odchodne, a ksiądz jak to duchowny, nie odmówił sobie kielicha.
SCENA XXXII
Haneczka dziękuje Jaśkowi za taniec, ale nie wiem czy to tylko za taniec dziękuje, trochę to dwuznaczne było.
SCENA XXXIII
Kasper zwierza się drużbie - Jaśkowi, że te panny to ich chyba chcą i są nimi zainteresowane. Jasiek jednak uważa, że one tylko z nich kpią.
SCENA XXXIV
Jasiek motyw pawich piór dołączył do dawnej piosenki ludowej. Mniej więcej chodziło o to, że zdobył ładne pawie pióra, pawie pióra kradnie ni postawi sobie pański dwór. W drugiej zwrotce tak szło: zdobędzie pański dwór, wywlecze złoty wór: złoty wór wysypie ludziom przed oczy i nakupi sobie znowu pawich piór (wiem, że to beznadziejne, ale tak w tekście jest).
SCENA XXXV
Pan Młody rozmawia z Radczynią, mówi jej, że niech sobie gada kto chce i co chce. Że to niby dziwne, że woli mleko zamiast wody, że nie chodził na konkury do panny i że szybko ożenił się. Jednak zdania Radczyni to nie zmienia. Ale on uważa, że punkt widzenia zależy, od kąta widzenia.
SCENA XXXVI
Poeta pyta się Racheli, kiedy ona się zakocha w chłopie. Ona sugeruje, żeby to on jej wywróżył kiedy to nastąpi, ona ma duży pociąg do chłopów, ale tylko do przystojnych, nazywa to „powrotem do natury”. Poeta mówi jej, że ojciec się już skarżył, że każda jej wypowiedź ma literacki ton. Wszystkie tematy: chłopi i ojciec mieszają się u niej w poezji. Ona sama nigdy nie tworzyła, wstręt ma do lichych form. Poeta ciągle łaje Rachelę, a dla niej po prostu tajemna przyroda, przestała być już ciemna. Przyszła do tej chaty, tak jak ćmy przylatują do światła, ale odejdzie do domu w pokorze. Poeta nazywa ją dosłownie „Poezją” i niech się włóczy od komory do komory. Jak pójdzie dziewczyna do ogrodu i jej szal muśnie jakiś krzew, to jej tęsknota udzieli się słomie (?). Rachela mówi, że ona Pojdzie przez sad, a on ma stać w oknie. On zadowolony będzie się jej przyglądał, pół dziewicy pół aniołowi, pochylonemu nad chochołem. Rachela mówi, że nie trzeba się o nią bać, nie przeziębi róży najgorszy mróz, jeśli będzie owinięta w słomę, a na wiosnę się odwiąże i na wiosnę znów zakwitnie. Rachela pokazuje Poecie chochoła ze słomy, przed nim ma zamiar się poskarżyć poezji i chce go zaprosić na wesele. Dziewczyna mówi, że chce poetyczności dla wszystkich, mają zaprosić wszystkie dziwy, kwiaty, krzewy, śpiewy… Poeta na to: „I chochoła!”. Rachela mówi, że słoma, zwiędła róża, noc to nadprzyrodzona Moc, po czym odchodzi.
SCENA XXXVII
Poeta zwraca się do Panny Młodej, że miłość bije z jej twarzy, w ten dzień wszystko jej wolno i wszystkiego może dokonać. Sugeruje jej, by zaprosił tych wszystkich, którym źle się dzieje, którzy cierpią, których piekło dręczy. Panna Młoda pyta się po co te duchy z Piekła? Poeta nakłania, by przyszli posłuchać muzyki, by zobaczyli Wesele.
SCENA XXXVIII
Dołącza się Pan Młody. Poeta sugeruje teraz, by to mąż zaprosił kolejnych gości. Ten mówi, że jest taki szczęśliwy, że gdyby mógł to sprosiłby cały świat do gospody. Poeta sugeruje mu, by zaprosił chochoła, który stoi w sadzie. Pan Młody bierze to na żarty, ale zaprasza go na wesele do gospody, Panna Młoda dołącza się do zaproszenia, przywołują go. Pan Młody mówi mu, że ma zabrać ze sobą kogo chce i przyjść na gody.
AKT II
SCENA I
Gospodyni mówi, że już późna pora i należy kłaść dzieci spać, ale Isia stwierdza, że jrej się nie chce spać, póki gra muzyka. Zaraz mają być czepiny.
SCENA II
Klimina nawołuje na czepiny. Isia zostaje sama w izbie, a zegar bije północ.
SCENA III
Zjawia się chochoł (symbol odrodzenia) i zapowiada przyjście pozostałych gości. Isia go i nazywa śmieciem, on nakazuje, by przekazała ojcu, że będzie miał gości, o których się tak upominał.
SCENA IV
Wojtek jest zmęczony tańcami, mroczy mu się w głowie, mówi Marysi, że widział jakby cienie koło nich przechodziły. Udają się do alkierza w głębi.
SCENA V
Pojawia się Widmo (motyw romantyczny - kochanek przybywa z zaświatów po ukochaną), mówi, że Marysia miała mu być poślubiona, ona poznaje byłego narzeczonego. W pierwszej chwili nie poznaje, ze jest on trupem (pewnie się dobrze kamuflował ). Widmo zaprasza ją do tańca, ponieważ zaraz będzie musiał odejść. Chce się do niej przytulić i ją pocałować. Ale ona wyczuła „trupi ciąg” i go odpycha od siebie. Widmo znika.
SCENA VI
Roztrzęsioną Marysię zastaje jej mąż - Wojtek. Żona nie chce się przyznać co jej dolega, każe by mąż ją przytulił, mówi, że woli jego.
SCENA VII
Bohaterami tej sceny są Stańczyk i Dziennikarz (konfrontacja mitu z rzeczywistością). Stańczyk objawia się Dziennikarzowi i przedstawia się jako błazen. Porusza sprawę inteligencji. Jego rozmówca zwierza się, że gasną świece narodowe, dzieją się okropne rzeczy, widzi on upadek państwa. Stańczyk zarzuca mu marazm, mimo, że widzi to wszystko, to jednak nic z tym nie robi. Dziennikarz mówi, że jego działalność to usypianie narodu. Stańczyk ironicznie określa postawę Dziennikarza. Dziś jest w stanie płakać rzewnymi łzami, ale jutro już mu się pewnie humor poprawi. Wyśmiewa się z jego chęci brania na siebie winy za innych. Dziennikarz jednak wyraża motyw narodowej odpowiedzialności na winy przodków: „wina ojca idzie w syna”. Ród pamięta kto im pęta założył i najgorsze jest to, że te więzy założył swój. Stańczyk ironizuje jego wypowiedź, demaskuje słabość Dziennikarza. Zarzuca mu pogrążenie narodu w żałobie, zamiast uświadamianie mu siły, potęgi. Stańczyk przywołuje motyw obrazu Matejki, dzwon Zygmunta, który symbolizuje czasy świetności, potęgę Jagiellonów. Dziennikarz jednak widzi dzwon o pękniętym sercu, wyraża pesymizm, widzi szansę dla narodu w nieszczęściu, które wzbudzi sumienie narodu. Dziennikarz nie widzi wartości w społeczeństwie. Nazywa Stańczyka aktorem tragicznym, a Stańczyk Dziennikarza komediantem i wręcz mu błazeńską laskę - kaduceusz: „masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć”. Dziennikarz uznaje swego rozmówce za złego ducha, Szatana. Ten mu na to, że teraz ma laskę przewodnią i nich rządzi, mąci narodową kadź.
SCENA VIII
Dziennikarz mówi o utraconej młodości, którą mu odebrano. Poeta pyta się co tak odmieniło jego towarzysza. Odpowiada, że przeszedł koło niego jakiś cień i pozostawił mu laskę kaduczą. Poeta twierdzi, że to przez muzykę, która go rozżaliła i zdziałała na jego nerwy.
SCENA IX
Dialog odbywa się pomiędzy Poetą a Rycerzem (Zawiszą Czarnym). Rycerz bierze dłoń Poety i nie chce jej puścić. Mówi, że on jest jego, nazywa się Mocą. Rycerz za pośrednictwem Grunwaldu, przywołuje wspomnienia o potędze kraju, ukazuje jej aktywność i chęć do walki. Poetę cechuje niechęć do czynów za przyłbicą Rycerze, Poeta dostrzega śmierć i noc - Poeta pomimo, że tęskni za mocą jest słaby i niezdolny do czynów.
SCENA X
Zdezorientowanego Poetę zastaje Pan Młody. Poeta poddaje się samokrytyce, dostrzega swoje niedołęstwo.
SCENA XI
Pan Młody spotyka się z Hetmanem. Pierwowzorem Hetmana jest Ksawery Branicki - zdrajca, był na usługach Katarzyny II, uczestnik konfederacji targowickiej. Możemy się tu doszukać motywacji kulturowo - literackiej: Rydel był autorem dramatu „Zaczarowane koło” - główny bohater, Wojewoda przypomina Hetmana - sprzedawczyka. Chór w rozmowie z Hetmanem przedstawia nam tę całą sytuację.
SCENA XII
Hetman to postać cierpiąca, szarpana przez czarty, bowiem jest zdrajcą. Pan Młody wypomina Hetmanowi, że przewodził ludowi, a oni są teraz w psiej niewoli. Natomiast Hetman krytykuje chłopomanię Pana Młodego.
SCENA XIII
Hetman ponownie przeżywa katusze, czuje jakby mu ktoś serce wyrywał z wnętrza. Chór przypomina mu, że to kara za sprzedanie kraju.
SCENA XIV
Pan Młody zwierza się Dziadowi, że przewinęło się tej nocy dużo mar. Dziad jednak go nie rozumie,
SCENA XV
Dziada nawiedza Upiór - Jakub Szela (rabacja galicyjska 1846) i tu możemy się doszukać motywacji psychologicznej - obawa przed nadejściem złych czasów. Upiór chce kubeł wody, by się umyć, jest bowiem cały od krwi. Szela nazywa Dziada swoim bratem. Zdrajca pyszni się austriackimi orderami. Szela prezentuje prawdę o polskim chłopie ; trzeba o tym mówić, nie można przemilczeć tego, upomina się o prawo uczestniczenia w weselu.
SCENA XVI
Kasia jest w towarzystwie dwóch chłopaków, Kaspera i Jaśka. Obaj do niej palą cholewki, Kasia wysyła Jaśka po wódkę.
SCENA XVII
Chyba między nimi do czegoś doszło, było napisane, że się jej zsunęła wstążka od spódniczki.
SCENA XVIII
Do Kasi i Kaspra przychodzi z wódką Nos, chce Kasie pocałować to Kasper mu ją daje. Kasia jednak nie pozwala Nosowi na takie zuchwalstwo.
SCENA XIX
Panna Młoda zwierza się mężowi, że jest strasznie zmęczona tańcami, ale nie chce iść odpocząć, by jutro czasem nie żałować, że tak wcześnie poszła spać. Pan Młody obmyśla ich przyszłe życie, planuje jak to będzie. Ma zamiar postawić dwór modrzewiowy, a przed nim posadzić brzozy. Jego żona odznacza się rozsądkiem i mówi, że brzozy na tyle szybko rosną, że wnet ocienią ściany domu.
SCENA XX
Dziennikarz spotyka Zosię, jest ona bardzo zmęczona, bo ciągle tańczyły w kółko (motyw tańczenia w kółko, w kole przewija się praktycznie cały czas i u każdego). Rozmawiają o sprawach sercowych.
SCENA XXI
Rachela przychodzi do Poety, przyszła, bo miała przeczucie, że coś się dzieje. Jest lekko przestraszona, ponieważ idąc na wesele, przeszła jej w poprzek ścieżki jakaś osoba. Poeta patrzy na ogród, mówi, że ktoś wyrwał owinięte różne, gdyż nie ma ich w ogrodzie. Ze słów Racheli opisujących chatę, można wysunąć porównanie bronowickiej chaty do symbolu całej Polski.
SCENA XXII
Kuba przybiega do Gospodarza, by mu przekazać, że jakiś pan zajechał na koniu przed dom. Gospodarz nakazuje, zaopiekować się koniem podróżnego i wysłuchuje opisu przybyłego. Jest to ogromny mężczyzna, w czerwieni, z siwą brodą i przepasaną mirą.
SCENA XXIII
Gospodarz zwierz się żonie, że zajechał do nich jakiś gość. Żona każe mu iść z nim do izby i porozmawiać.
SCENA XXIV
Wernyhora wita się z Gospodarzem, zwraca się do niego po imieniu: Włodzimierz. Mówi, że wybrał to wesele, ponieważ tu są tu ludzie o sercu prostym, a także przedstawiciele obu klas społecznych. Po krótkiej wymianie zdań, Gospodarz pyta się o nazwisko przybysza, tamten jest zdziwiony, że go nie poznał. Gospodarzowi Wernyhora jest skądś znany, jakby dawny znajomy, bajeczna postać, ale nie jest w stanie dokładnie go rozszyfrować. Wernyhora przywołuje tragiczne obrazy z przeszłości. Po bliższych informacjach kołata mu się, że to Pan- Dziad z lirą, Wernyhora! Przybył on z wezwaniem do powstania. Gospodarz mówi, że już dawno są gotowi na to wezwanie. Wernyhora mówi o Przymierzu, ma trzy rozkazy dla Gospodarza. Pierwsze - rozesłanie wieści, powołanie chłopów. Mają jechać w cztery strony świata; drugie - później zgromadzić się przed kościołem; trzecie - na klęczkach, w ciszy wysłuchiwać tętentu koni z Krakowa. Wernyhora wręcza Gospodarzowi złoty róg. Wybiera jego, bo jest osobą wykształconą, pomostem między chłopami a inteligencją i chłopi go szanują.
SCENA XXV
Gospodarz zwierza się żonie, że dziś jest wyjątkowy dzień. Odwiedził ich Wernyhora, a on musi wyruszyć. Żona odebrała to jako pomieszanie zmysłów.
SCENA XXVI
Gospodarz spotyka Jaśka, każe mu osiodłać konie i jechać zwoływać chłopów, w rękę daje mu złoty róg, który otrzymał od Wernyhory. Jasiek ma go sobie powiesić na szyi, nigdzie się nie zatrzymywać tylko gnać, zanim zapieje trzeci kur ma być z powrotem i zadąć w róg. Jasiek, który już wybiega z domu, wraca i schyla się po upuszczoną wcześniej czapkę z pawich piór.
SCENA XXVII
Staszek informuje Gospodarza, że po odjeździe pana wzdął się silny wicher. On i Kuba pilnowali konia Wernyhory. Staszek oddaje Gospodarzowi zgubę jaką znaleźli - złotą podkowę (symbolizuje szczęście narodu).
SCENA XXVIII
Gospodarz pokazuje żonie co znalazł, są zadowolenie, bo podkowa jest złota.
SCENA XXIX
Mąż nakazuje schować podkowę do skrzyni ( zaprzepaszczenie szczęścia, utrata możliwości odrodzenia). Gospodyni uważa, że jej mąż oszalał, nie chce go wypuścić z domu.
SCENA XXX
Goście z miasta pytają co się stało, Gospodyni mówi, że jej mąż oszalał. Gospodarz wyrzuca gościom, że w mieście im mało i na wsi też. Na wsi pozostały tylko lalki, szopki, podłe maski. Kiedyś garnęli się do walki równie mocno jak miski, dziś nie ma już na co czekać.
AKT III
SCENA I
Gospodarz chodzi po izbie tam i z powrotem. W końcu kładzie się na zestawionych krzesłach i drzemie.
SCENA II
Nos upił się i miał różne wizje, wszystko go nudzi i przykrzy mu się, widzi tylko las (Nos to reprezentant przybyszewszczyzny: nudy i dekadentyzmu). Wyraża przekonanie sztuki dla sztuki, jego zachowanie przyjmuje pozę, aktorstwo, wyraża pragnienie indywidualizmu. Nos pije dlatego, by czuć, że żyje, uważa, że gdyby Chopin żył, to też by pił.
SCENA III
Czepiec kłóci się z Muzykantem o to, by grali ciągle i nie przestawali.
SCENA IV
Czepiec kłóci się z żoną, ta wygania go do domu, twierdząc, że jest pijany.
SCENA V
Czepcowa rozmawia z Gospodynią, Gospodarz już śpi. Czepcowa jest zachwycona weselem, uznaje je za udane. Jednak uważa, że miastowi się nudzą, bo tylko patrzą i ziewają.
SCENA VI
Rachel wyznaje, że jest oddana Poecie, choć wciąż jest nieśmiała wobec niego. Zdaje sobie z tego sprawę, że się rozejdą i zapomną o sobie.
SCENA VII
Haneczka dziękuję Panu Młodemu za taniec, dobrze jej tańczyło w kółeczko. Marzy się jej pocałować drużbę, ale Pan Młody jej zabrania, mówiąc, że jest jeszcze dzieckiem.
SCENA VIII
Maryna wyraża opinię o chłopach. Słyszała ich rozmowę na temat Polski, uważa, że ich wypowiedzi były rozsądne i szczere.
SCENA IX
Czepiec przegania Kubę, mówiąc, że tu siedzą starsi. Na to Kuba, że on coś wie…wskazuje na Gospodarza i mówi, że Czepiec ma gdzieś z nim iść, na pytanie gdzie, odpowiada, że na Moskali! Kuba opowiada Czepcowi całą rozmowę Gospodarza z Wernyhorą. Legendarną postać poza Gospodarzem widzieli: Staszek i Kuba, więc Czepiec stwierdza, że to jakieś brednie, ale idzie razem z Kubą.
SCENA X
Dziad powiadamia Czepca, że wśród chłopów panuje wielkie poruszenie, garną się do broni.
SCENA XI
Gospodyni mówi Czepcowi, że jej mąż śpi. Na pytanie czy cos mówił, kobieta odpowiada, że opowiadał jakieś bajki, że się chciał z kimś bić.
SCENA XII
Radczyni mówi Dziennikarzowi, że w jego zawodzie jest tyle absorbujących zadań, a on jednak przybył na wesele. Stwierdza, że jego praca nie jest serio, wszystko jest prowizoryczne.
SCENA XIII
Radczyni powątpiewa co do szczęśliwej przyszłości państwa młodych. Ona niewykształcona, bez szkół, on odwrotnie, o czym będą ze sobą rozmawiać wieczorami.
SCENA XIV
Marysia sugeruje Pannie Młodej (swej siostrze), że jej będzie żal panieństwa, tej swobody, od teh chwili jest już przecież panią.
SCENA XV
Ojciec jest zadowolony z wesela, mówi, że później nic mu do tego co będzie się dziać w małżeństwie młodych.
SCENA XVI
Panna Młoda opowiada Poecie, że miała sen, choć nie spała. Był to sen o Polsce (w złotej ogromnej karocy widziała diabła). Od tańczenia bardzo osłabła i zapadła w niby sen. Widziała siebie w karecie, wiozą ją przez lasy, przez jakieś murowane miasta, więźli ją do Polski, ona się pytała czy wiedzą gdzie ona leży. Poeta mówi, że nawet gdyby jeździć po całym świcie to i tak by jej nie znajdą. Poeta stwierdza, że jest jedno miejsce, gdzie jeszcze można spotkać Polskę - to serce.
SCENA XVII
Pan Młody wyraża swoją opinię, że ceni on sobie gaik spokojny, sad cichy, kwitnące jabłonie i inne uroki natury.
SCENA XVIII
Do rozmówców dołącza Czepiec w kożuchu i z kosą. Kosę ma nastawioną, jakby do ataku, zauważa, że pozostali nie wiedzą co się szykuje. Czepiec jednak nic nie wyjaśnia, bo doskonale widzi, że się nie rozumieją i na nic ta rozmowa.
SCENA XIX
Czepiec w końcu dotarł do Gospodarza i budzi go, namawia, by umył się i ruszył razem z nim, Gospodarz, jednak zdaje się, że nie wie o co chodzi i nie ma zamiaru nigdzie ruszać. Czepiec namawia ich by ruszyli z nim, przed chatą przecież zebrali się już ludzie, trzeba się spieszyć. Czepiec grozi panom, że jeżeli nie pójdą z chłopami, to ich potraktują kosami. Po dłuższych wywodach, zaczyna coś w głowie Gospodarza świtać, przypomina mu się jakby przez mgłę rozmowa z Wernyhorą.
SCENA XX
Pan Młody widzi jaki Czepiec jest zaaferowany i uważa, że coś mu się pomieszało, ten jednak nakazuje Panu Młodemu wyjrzeć.
SCENA XXI
Gospodarz uważa, że i on i Czepiec są pijani i to wszystko tłumaczy.
SCENA XXII
Gospodarz ciągle nie może sobie przypomnieć, kto to u niego był.
SCENA XXIII
Pan Młody mówi, że widział stado białych gołębi, które wyfrunęło tuż przed nim i Jagą.
SCENA XXIV
Kasper nie chce wpuścić Panny Młodej, mówiąc, że dzieją się tu poważne sprawy, nie dla niej. Ona jednak odpycha go i wchodzi.
SCENA XXV
Wbiega Poeta z informacja o tajemniczych znakach. Widział huragan czarnych wron, który się zerwał od strony pól, na chmurach się dziwy stroją. Pan Młody wygląda za okno, nadchodzi świt. Poeta widzi, że z chmur powstaje jakby tron i jakieś zjawiska skrzydeł koło niego.
SCENA XXVI
Przychodzi i Gospodyni powiedzieć, że jakieś wojsko w ogniu stoi i zajmuje całe pole pod Krakowem. Poeta biegnie to zobaczyć.
SCENA XXVII
Przybywa również Panna Młoda, wiedzie za sobą Pana Młodego, chce mu pokazać znaki jakie się pojawiły.
SCENA XXVIII
Poeta mówi, że słyszał w powietrzu wrzawę, jakby jakieś śpiewy, ale wieje dziwny wiatr i to co było przed chwilą znane, zostaje gdzieś odegnane.
SCENA XXIX
Nagle wraca Pan Młody, oznajmia, że ze zorzy zrobiła się krew, która widnieje nad Krakowem.
SCENA XXX
W pośpiechu wpada Panna Młoda. Informuje, że przyleciał ogromny kruk, który usiadł na ganku, nagle wzbił się w powietrze i upadł, łamiąc gałązki brzóz.
SCENA XXXI
Tym razem wpada Gospodyni, każe się ona schować Czepcowi, bo całą noc nie spał.
SCENA XXXII
Przed chatą stoją chłopi wyposażeni w kosy i inną broń, Gospodyni jest tym przerażona. Czepiec prosi ją, by dała spokój, oni muszą wyruszyć w podróż. Nawet Gospodarz doszedł do wniosku, że trzeba im iść, coś mu zaczęło świtać w głowie. Poeta zwraca się do Gospodarza, mówi, że w nocy objawił mu się duch, było to rycerz w czarnej zbroi.
SCENA XXXIII
Haneczka mówi Panu Młodemu, że w niebie dzieją się jakieś wojny, gonitwy po niebie. Haneczka też dostrzegła tajemnicze znaki, ujrzała również ogromnych rycerzy na koniu, co ganiali po niebie. Pan Młody stwierdza, że to graniczy z obłędem, w końcu wydarzyło się tyle dziwów. Gospodarz przypomniał sobie wygląd tego, co go w nocy nawiedził, Staszek to potwierdza. Gospodarz w końcu sobie przypomina, budzi się ze „snu” był to Duch - Wernyhora. Gospodarz nakazuje się nie rozbiegać, zanim nie zapieje trzeci kur. Lud klęka, Gospodarz informuje ich, że Wernyhora przyjedzie z Archaniołem. Wszyscy wysłuchują tętentu koni, w pewnej chwili daje się go słyszeć. Wszyscy oczekują… Nagle wpada Jasiek, zastaje wszystkich w pozie jakby zasnęli, nagle przypomina sobie, że zapomniał zadąć w złoty róg.
SCENA XXXV
Za Jaśkiem podąża Chochoł, przypomina mu, że zgubił róg, gdy mu spadła czapka z piór i się po nią schylał. Jasiek wybiega przed chatę, jest przerażony tym co widzi, wszyscy są jakby w pół - śnie, pół - zachwycie.
SCENA XXXVI
Jasiek ciągle rozmyśla nad swoim zachowaniem, nad tym co się stało.
SCENA XXXVII
Za Jaśkiem wsunął się do wnętrza Chochoł, zwraca się do drużby. To Lęk i Strach tak ich wziął, Jasiek pyta się, jak ich uwolnić z tych póz. Chochoł nakazuje powyjmować im z rąk kosy, poodcinać szable, a zaraz ich minie „Smęt”, ma im zrobić na czołach kółka i podać skrzypce Chochołowi. Kosy mają zostać odłożone w kąt. Chochoł symbolizuje marazm i uśpienie. Jasiek wykonuje polecenia, zakreśla na ziemi krąg, ustawia uśpionych w wyznaczonej pozie, odmawia pacierz wspak, ma również rozśmiać im się w twarz. Zgromadzeni ulegają drugiemu czarowi, zaczynają tańczyć (symbol chocholego tańca). Jasiek podnosi ręce, tak jakby chciał sobie czapkę nasunąć na głowę. Na co Chochoł : „miałeś, chamie, złoty róg, miałeś, chamie, czapkę z piór: czapkę wicher niesie, róg huka po lesie, ostał ci się ino sznur”. W tym momencie pieje kur. Jasiek zachowuje się, jakby oprzytomniał, przypomina sobie, ze pianie koguta to znak. Jasiek nawołuje lud, by chwycili kosy i ruszyli! Dech mu zapiera Rozpacz, a strach i groza obejmują go martwotą. Kogut ponownie pieje, Jasiek jest już prawie nieprzytomny. Chochoł powtarza słowa: „miałeś, chamie, złoty róg…”.