Listy miłosne.
Podobno mężczyźni listów miłosnych nie piszą...
Nie słyszę protestów... Panowie, czyżby to była prawda? Słucham?...
Brawa dla pana w drugim rzędzie!
- Pewnie, że piszą! Historia listu miłosnego sięga pisma obrazkowego... A propos... podaję w tłumaczeniu:
"Ja lubić moja maczuga. Ale bardziej lubić Ewa. A już najbardziej lubić mamuta. Adam"
Jak się można domyślić biedaczek dostał od Ewki swoją ulubioną maczugą w główkę. Drugi raz natomiast oberwał za to, iż naiwnie zapytał się:
"za co?".
Filozofując z dwoma ogromniastych rozmiarów guzami, doszedł do następującego wniosku:
"Nie lubić moja maczuga!".
Mądrość tę przekazał swojemu synowi, który z kolei oświadczył to następnemu z rodu, ten natomiast.... a w sumie darujmy sobie. Koniec końców i ten któryś z kolei "spadkobierca" też nie bardzo sobie poradził:
"Żono najukochańsza! Rad jestem przekazać Ci, o Pani, radosną nowinę, iż po raz drugi zostałem ojcem. Telemach ma braciszka! Twój wierny mąż
- Odyseusz"
Cóż się dziwić, że Penelopa pobiegła do pierwszej lepszej świątyni ze słowami na ustach:
"Niech Odyseusza Hades pochłonie!"
"Wiernego męża" oświeciło dopiero gdy uścisnął prawicę Charona. Wtedy to do pierwszego przykazania dopisał:
"Nigdy nie pisz jej, że jest jeszcze ktoś (oprócz jej dzieci), kto mówi do ciebie:
tato!" i już całość, puścił dalej w obieg.
Kolejny "kochaś" wziął sobie obie te myśli głęboko do serca i napisał jedynie:
"Julio moja! Może byśmy jednak z nierozerwalnym więzłem trochę zaczekali. Czas jedynie upewni nas w tym żeśmy dla siebie stworzeni...
Twój, aż po grób - Romeo"
A Julia rzuciła liścik w ogień i wyszła za Parysa. Targany rozpaczą Romeo stwierdził tylko:
"Nawet, gdy nie jesteś pewien, mów, pisz, że pojmiesz ją za żonę choćby dziś".
Niewiele i ta rada pomogła, bo...
"Ukochana Dulcyneo z Toboso! Masz - Najdroższa - szczęście, iż to właśnie ja - Don Kichot z Manczy - noszę Twoją zasmarkana chusteczkę! Gdzież byś znalazła mądrzejszego, odważniejszego, wytrwalszego, o milszym obliczu błędnego rycerza? Któż posiada szybszego wierzchowca, zwinniejszego charta i piękniejszą zbroję? Któż z równą zaciętością walczyłby z potwornie niebezpiecznymi wiatrakami? Nikt przecie.
Don Kichot z Manczy"
Dulcynea obróciła się na pięcie i rzuciła się w ramiona pierwszego lepszego nie - błędnego rycerza. A Kichot (na zdrowie!) z całą swą mądrością rzekł:
"Niezależnie od faktycznego stanu rzeczy to Ona zawsze ma szybszego wierzchowca, zwinniejszego charta i piękniejszą zbroję"
Kolejna ofiara Kupidyna, świadoma niepowodzeń swoich poprzedników, stwierdziła: "im krócej tym lepiej" I ruszyła do ataku...
"Droga Zosiu! Jesteś śliczna niczym Telimena.
Tadeusz"
Nim jednak pojął, iż "Telimena to pani już w latach [bardzo] dojrzała" - niczym przejrzała truskawka" było już za późno - Zośka wstąpiła do zakonu.
"Hm" - zastanowił się kolejny - nie tędy droga!" i skrobnął parę słów do... (Uwaga! Uwaga! List miłosny do ojca ukochanej - tego jeszcze nie było!)
"Szanowny Panie Łęcki! Zwracam się z uprzejmą prośbą o oddanie mi ślicznej rączki Pana córki.
Stanisław Wolulski
Załącznik:
Potwierdzenie aktualnego stanu majątkowego wyżej podpisanego."
Bela widocznie stwierdziła, że nie jest worem mąki, bo Stasiek dostał kosza. A... to chyba też nie ta ścieżynka, prawda, panie Wolulski? Ale nos do góry! Niektórzy zrobili jeszcze gorzej....
"Rózyczko kochana! Nie obchodzi mnie, że jesteś śliczna! Nie interesują mnie Twoje aksamitne płatki! Widziałem setki piękniejszych od Ciebie. Ale serce me bije tylko dla Ciebie. Kocham Cię, bo jesteś wyjątkowa, bo jesteś moją Różą. Mały Książę"
A Róża zadarła swój zgrabny nosek jeszcze wyżej, spakowała manatki Księcia i rzekła tylko:
"skoro tak, wróć do swoich piękności!".
Na odchodnym biedak dał jeszcze jedną radę potomkom męskiego rodu:
"Nieważne czy nazwiesz ją wyjątkową, musi jedynie wiedzieć, iż jest najpiękniejsza".
W długiej historii listu miłosnego byli jeszcze Ci, którzy mając świadomość, iż nic górnolotnego nie wymyślą pisali:
"Agatko! Bo miłość równie jest głęboka
Jak morze, równie jak ono bez końca;
Im więcej ci jej udzielam, tym więcej
Czuję jej w sercu.
Jacek"
Czy kogoś jeszcze dziwi, iż liścik wrócił z adnotacją:
"Romeo i Julia" autorstwa Williama Szekspira, akt drugi, scena druga, kwestia Julii. Wysil się trochę Bałwanie! (przez duże B - bynajmniej nie z grzeczności!)
Uwaga! Wszystkie przywołane tu postacie są fikcyjne. Ewentualna ich zbieżność z osobami rzeczywistymi jest jedynie
przypadkowa.