RANDKA W CIEMNO
[impreza prześmiewczo - kabaretowa z elementami gwarowymi]
PERSONY: 1. Jacek Zakalec - prowadzący 2. Balbina - wybierająca KANDYDACI: 3. Maciej, rolnik z kieleckiego 4. Elvis, piosenkarz rockowy z zawodu czołgista 5. Helmut, synek z Rybnika górnik 6. p. Zosia, tłumaczka (ze śląskiego na polski) randkowicze opowiadający o swojej randce w Chebziu 7. Hubert 8. Gizela
|
|
PROPS:
- głos Edyty
- przegroda oddzielająca uczestników
- 6 krzeseł
- ramka w kształcie serca
2 koperty (z wycieczkami)
- notesik z pytaniami
SYGNAŁ "RANDKI W CIEMNO" (np. odśpiewany lub odnucony przez kilka osób zza kotary)
Przebieg imprezy:
(na scenę wskakuje Jacek Zakalec)
JACEK:
Witam serdecznie na kolejnym wydaniu waszego ulubionego programu "RANDKA W CIEMNO".
"Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty" - śpiewał kiedyś Grechuta Marek. Wiosna nadeszła jak to ktoś trafnie ujął: "do zakochania jeden krok". A wtedy można już na całe gardło śpiewać: "Umówiłem się z nią na dziewiątą". Już za chwilę będziemy mogli przekonać się kto umówi się z nią niekoniecznie na dziewiątą. A na randkę będą starali się umówić: MACIEJ, ELVIS I HELMUT !!
(oklaski)
(wchodzą:
MACIEJ- chłop małorolny z kieleckiego przyodziany w kufaję i gumiaki; dzierży koński bat; z gumiaków wyłazi słoma; typ namolny o nieco spóźnionej reakcji na bodźce zewnętrzne
ELVIS- chłopak z gitarą na której wydaje mu się, że umie grać; niegustownie ubrany "idol"- na zewnątrz pretensjonalny blichtr; beztalencie kompletne; lekko walnięty
HELMUT- wkurzony synek z Rybnika- Zamysłów; nie wiadomo jak znalazł się w teleturnieju; ubrany "na siłę" elegancko, lecz zalatuje brakiem gustu; posługuje się gwarą śląską ciężkiego kalibru)
JACEK, MACIEJ
JACEK: Nasz pierwszy kandydat: Maciej! Macieju przedstaw się.
MACIEJ: Maciej.
J : No to już wiemy; ale może coś więcej.
M : Co?
J : Gdzie mieszkasz, czym się interesujesz?
M : Ściniawka Mała, sportem.
J : No super! Sportem. Uprawiasz może coś?
M : Uprawiam.
J : Co?
M : Pole, pole, pole...
J : Ale ja pytam o sport. czy uprawiasz jakąś DYSCYPLINĘ SPORTOWĄ?
M : DYS - co?
J : No dyscyplinę sportową: grasz może w piłkę, siatkówkę, koszykówkę, jeździsz konno..?
M : No.
J : Co : no?
M : Konno.
J : A! Uprawiasz jeździectwo, znaczy się jeździsz konno.
M : (ożywia się) A panie, co mam robić jak mi traktór zabrali. Som pługa nie beden ciągnąć! A to wszystko przez tego sołtysa! Ale jo się jeszcze tymu sołtysowi do skóry dobierem! Mie popamiynto! A bo to, panie było tak: tu jest miedza, tu je pole sołtysa, a tu moje...
J : Dobrze Macieju, może innym razem opowiesz tą historię. Na razie ci dziękujemy. Proszę państwa to był Maciej! - rolnik ze Ściniawki!
(oklaski)
JACEK, ELVIS
JACEK : Naszym drugim kandydatem jest Elvis. Elvis, jesteś z zawodu czołgistą, a w wolnych chwilach także piosenkarzem rockowym i idolem młodzieży, czy tak?
ELVIS : Pozwolisz Jacku, że odpowiem słowami piosenki (śpiewa i rzępoli na gitarze ):
"Ja się wcale nie chwalę
Ja po prostu mam talent".
A tak na poważnie , to rzeczywiście jestem najbardziej znanym piosenkarzem rockowym.
J : A skąd do nas przyjechałeś?
E : Pozwolisz, że odpowiem słowami piosenki:
"Jestem z miasta, to widać
Jestem z miasta, to słychać"
A tak poważnie to jestem ze wsi pod Rzeszowem.
J : Jak długo już śpiewasz ?
E : Pozwolisz, że odpowiem na to nieoczekiwane pytanie słowami piosenki:
"40 lat minęło jak jeden dzień
40 lat, a może nawet nie".
A tak na poważnie to nie wiem.
J : A może powiesz nam jeszcze kto jest głównym słuchaczem twoich piosenek.
E : Może udzielę odpowiedzi słowami zaskakującej piosenki:
"Brunetki, blondynki
łysawe i szatynki - słuchają mnie"
A tak na poważnie to śpiewam głównie dla emerytowanych czołgistów i kosmonautów. Głównie na pogrzebach.
J : Życzymy ci więc muzycznych sukcesów. To był Elvis!
(oklaski)
JACEK, HELMUT
JACEK : Pora przedstawić naszego trzeciego kandydata. Jest nim Helmut. Helmut przyjechał do nas ...?
HELMUT : (cicho) : Z Rybnika.
J : Może głośniej.
H : No godóm , że z Rybnika! Rybnik - Zamysłów.
J : A co robisz w Rybniku?
H : No jako co ? No miszkóm.
J : Nie, nie. Pytam o zawód.
H : A, że niby jaki je mój fach ?
J : Proszę ?
H : No pytosz się kaj robia?
J : Pytam się o zawód. ZA - WÓD.
H : No tóż gadóm - fach! Fedruja na grubie.
J : Mówi się na GROBIE; jesteś więc grabarzem ?
H : Co Na GRUBIE robia!
J : A. na grubie mówisz. No nieważne. A jakieś hobby, zainteresowania?
H : Kopia w bala.
J : Możesz powtórzyć?
H : No rżna w fusball z kumplami.
J : Widzę, że bez tłumacza się nie obejdzie.
ZOSIA, JACEK, HELMUT
J: Pani Zosiu!
(wchodzi p. Zosia)
J: Pani się zna na językach. Pani potłumaczy.
P. ZOSIA : Do you speah English? Parles vous francais? Sprechen Sie Deutsch? Gowaritie po ruskij? Nic z tego. A skąd on jest ?
J : Rybnik - Zamysłów.
Z : A to zaraz tak trzeba było mówić!
J : To może zaczniemy od początku, tak szybciutko: Zawód?
H : No robia na grubie, już ech godoł.
Z : Już mówiłem, że pracuję na kopalni.
J : Zainteresowania?
H : No kopia w bala ...
Z : Gram w piłkę nożną.
H : ... znaczy się rżna w fusball
Z : Gram w piłkę nożną bardzo mocno.
J : A gdzież wy to gracie? Macie jakieś boisko?
H : Mómy taki kónsek placa za hasiokami u starzika.
Z : Posiadamy kawałek terenu, który znajduje się za śmietnikiem u dziadka.
H ; I to nóm styknie.
Z : I to nam wystarczy.
J : Nam też wystarczy. Dziękujemy Ci. Helmut!
(oklaski)
(do pani Zosi) - A panią prosimy, żeby z nami pozostała.
BALBINA, JACEK
A WYBIERAĆ BĘDZIE ...BALBINA !!!
(wchodzi Balbina)
Balbina występowała już w naszym programie, niestety nie została wybrana. Dziś będziesz się mogła zrewanżować i nie wybrać 2 kandydatów. Natomiast jednego, niestety, musisz wybrać.
B : No, trudno...
J : No ale pamiętamy, że to tylko zabawa. Balbino, czy coś zmieniło się w twoim życiu od ostatniego razu? O ile dobrze pamiętam pracowałaś jako fizyk jądrowy, a w wolnych chwilach sprzedawałaś jajka na targu. Czy tak jest nadal?
B : Nie, teraz jest odwrotnie: zawodowo sprzedaję jajka na targu a w wolnych chwilach jestem fizykiem jądrowym.
J : I mieszkasz w Warszawie?
B : No prawie.
J : Czyli gdzie ?
B : W Gdańsku.
J : Wspaniale! Teraz kiedy wszystko już wiemy, pora rozpocząć zabawę.
BALBINA, JACEK, MACIEJ, ELVIS, HELMUT
BALBINA: Cześć chłopaki! Może się przedstawicie?
MACIEJ : Maciej
ELVIS : Elvis
(Helmut się nie odzywa)
JACEK : Trzecim kandydatem jest Helmut.
B : Przygotowałam dla was trzy interesujące pytania. Czy jesteście gotowi?
M i E : No...
B : Czy macie chłopaki tremę?
M, E : Tak trochę... raczej nie...
B : Mam nadzieję, że będziemy się dobrze bawić? Co Wy na to?
HELMUT : (wkurzony) : Kurde dziołcha! Zadowej te pytania bo ni ma czasu!
B : O, Jacku. Widzę, że wśród uczestników jest nerwusek.
J : To wszystko trema. Ale może rzeczywiście zaczniesz zadawać pytania, zanim Helmut rozniesie studio.
BALBINA, MACIEJ, JACEK, ELVIS
B : A więc przechodzę niezwłocznie do pierwszego pytania: wyobraź sobie, idziemy razem polną drogą, gdy nagle przed nami staje potężny byk. Co w takiej sytuacji byś zrobił? O odpowiedź proszę kandydata nr 1.
M : Można prosić o powtórzenie pytania?
B : No: polna droga, ja, ty i na przeciwko byk.
M : A... że niby byczek; a to zależy czy to byczek, dajmy na to podolski, czy może byczek małopolski. Jo pamiętom, roz mie gonił byczek małopolski... ALE JO WIM KTO MI GO NA POLE NASŁOŁ - SOŁTYS !!! Ale jo jeszcze temu sołtysowi pokażem!! A bo to jest tak: tu je moje pole, tu sołtysowe, a tu miedza...
B : Dziękuję bardzo, to mi wystarczy, może teraz kandydat numer 2.
ELVIS : Pozwolisz, że zaskoczę cię słowami piosenki:
"Zabiłem byka, cóż to był za byk!
Krew z niego sika, siku, siku, sik!
A tak poważnie, to czy mogłabyś powtórzyć pytanie?
B : Znowu?
E : Maciejowi to powtórzyłaś....
J : (do Balbiny): No cóż Balbinko, dziś mamy trochę namolnych kandydatów, ale to przecież tylko zabawa.
B : No to powtarzam jeszcze raz: polna droga, my dwoje i byk. Co robisz?
E : (ciężko myśli, ok. 10 sek.)
Czy to pytanie jest podchwytliwe?
B : (zirytowana)
Ojejku, masz tylko odpowiedzieć.
Obojętnie co.
E : No, to odpowiem obojętnie co i miliard przejdzie mi koło nosa.
B : Jaki znów miliard?
E : No miliard w rozumie.
B : Coś ci się chyba Elvis pochrzaniło. To "Randka w ciemno" a nie "Miliard w rozumie" .
J : Ach, zapomniałem powiedzieć, że Elvis bierze udział we wszystkich możliwych teleturniejach w kraju i za granicą. To jego 164 - ty występ, stąd trochę mu się pomieszało. Elvis, to "Randka w ciemno".
E : Naprawdę?... Byłem przekonany, że to "Miliard w rozumie" (załamuje się). Co za wstyd! Tak się pomylić! Co powiedzą rodzice, gdy się dowiedzą... a co koledzy i koleżanki...
J : Może podczas gdy Elvis będzie się psychicznie załamywał, poprosimy trzeciego kandydata o odpowiedź.
BALBINA, HELMUT, ZOSIA, JACEK, ELVIS
B : Może na wszelki wypadek zadam pytanie jeszcze raz: co byś zrobił gdyby przed nami nagle pojawił się byk?
H : Jako co? Bych citnył.
B : Co byś zrobił??
H : No godóm- bych citnył; równo bych dżył zole.
J : Pani Zosiu?
Z : On mówi, że uciekałby, uciekałby bardzo szybko.
B : Widzę, że nie jesteś dżentelmenem?
H : Toć niy. Jo je Helmut, a nie jakiś dżyntylmen.
J : Nieśmiało sugeruję abyś może przeszła do drugiego pytania.
B : Sądzę Jacku, że tak właśnie zrobię. A oto ono: Gdybyś na jeden dzień mógł zmienić się w jakieś zwierzę, jakie zwierzę by to było? Może tym razem zacznie kandydat nr 2; Elvis.
E : Czyli to nie jest "Miliard w rozumie"?
B : Nie.
E : W takim razie, pozwolisz, że odpowiem w sposób zaskakujący słowami piosenki:
"Dzik jest dziki, dzik jest zły
dzik ma bardzo ostre kły
kto spotyka w lesie dzika
ten na drzewo szybko zmyka."
A tak na poważnie to chciałabym być eugleną zieloną.
B : Myślałam, że dzikiem. Śpiewałeś o dziku.
E : Niestety, nie znam piosenki o euglenie zielonej.
B : Rozumiem. To może teraz kandydat nr 3. Kim ty chciałbyś być?
H : Downo jedno, może być kamela
Z : Wszystko jedno, może być wielbłąd.
B : Dlaczego akurat wielbłąd?
H : Nie wiym.. Mo taki fajny pukel.
Z : Nie wiem, ma taki ładny grzbiet.
B : A chciałbyś mieć 1 czy 2 garby?
H : Pierzina, dziołcha, byś się już zmierzła. Ni ma to jedno? Kamela je kamela i fertig.
Z : O jejku dziewczyno. Zaczynasz mnie z wolna irytować. Wielbłąd jest wielbłądem i nie ma sensu zastanawiać się nad szczegółami.
J : Balbina, lepiej nie denerwujmy już Helmuta.
BALBINA, MACIEJ, JACEK
B : W takim razie o odpowiedź proszę Macieja.
M : ... że niby jakim zwierzęciem bym mioł niby być?
B : Dokładnie.
M : No to chyba kobyłą. Bym se przeoroł pole w jedyn dziń... a potym to bym tak przybrał ździebko sołtysowe pole, i bym mu przeoroł buraki i jeszcze bym mu w kapuste wlazł. By mie sołtys popamintoł. A bo to wszystko przez ta miedza. To jest tak: tu jest moje pole...
B : Dziękuję, dziękuję... Bardzo interesujące odpowiedzi. Pora przejść do ostatniego pytania. A brzmi ono tak: czy masz jakieś lekarstwo na chandrę, jeśli tak, to jakie? O odpowiedź proszę Helmuta.
BALBINA, HELMUT, ZOSIA, JACEK
H : Lekarstwo na co?
B : Na chandrę.
H : A tak bardziej po polsku?
B : No gdy ci jest smutno i źle na tym świecie, to co robisz?
H : Biera koło i jada do freli.
Z : Biorę rower i udaję się do narzeczonej.
B : A więc masz już dziewczynę?
H : No niby ja... godo że mie kocho...(że mi przaje ?) Ale jakoś zabruczało się zrobiła.
Z : Ostatnio narzeczona się trochę dąsa.
H : Ale coś czuja, że ona kogoś mo. Jak się okoże, że mie cygani i że rychtyk nawijo do jakigoś boroka to jak go chyca to ściepna keta z koła i mu wyklupia kicha.
Z : A więc: sądzę, że narzeczona przyprawia mi rogi. Jeśli okaże się, że dopuszcza się kłamstwa i że naprawdę zaleca się do innego chłopaka, to... To co?
H : No godóm: jak go chyca ściepna keta z koła i mu wyklepia kicha.
Z : ... to jeśli dostanę go w swoje ręce, zrzucę łańcuch z roweru i... zbiję go bardzo mocno.
B : A więc leczysz chandrę przy pomocy łańcucha z roweru. To nawet oryginalnie. A czy kandydat nr 1 ma równie oryginalny sposób na chandrę?
MACIEJ, BALBINA, JACEK
M : A czy mogłabyś jeszcze raz wyjaśnić to słówko?
B : Chandra?
M : No właśnie.
B : Chandra, czyli złe samopoczucie. Co robisz, kiedy jesteś w dołku psychicznym.
M : Gdzie?
B : No w dołku psychicznym. (załamuje się). Jacku, ja już nie mogę.
J : Macieju, wyobraź sobie, że miałeś zebrać 2 tony kapusty z kwintala, a zebrałeś tylko 1 tonę...
M : Jakbych mioł traktór to bych zebroł 2. Ale jo tymu sołtysowi pokożem.
J : Macieju, to był tylko taki przykład... no może inny... powiedzmy, że zdechły ci wszystkie kury, i co, cieszysz się?
M : No nie bardzo...
J : No widzisz! I to jest właśnie chandra, czyli dołek psychiczny.
M : Aaaa... (zaczyna jarzyć)
J : No i co wtedy robisz?
M : Zaroz, zaroz... (myśli intensywnie). Już wiym!
J : No...
M : Przeca jo nie mom kur!
J : (irytacja zupełna): Dziękujemy bardzo kandydatowi nr 1, od razu przechodzimy do kandydata nr 2.
BALBINA, ELVIS, JACEK
E : T o na pewno nie jest "Miliard w rozumie"?
J : Śpiewaj już Elvis, bo nie ma czasu!
E : Pozwolisz, Jacku, że zaśpiewam...Tylko zaraz... jakie było pytanie?
B : No lekarstwo na chandrę, ty Ćwoku!!!!!! (Balbina wychodzi z nerwów).
J : Balbinko, wytrzymaj jeszcze trochę - to już ostatnie pytanie i zaraz pojedziesz na wycieczkę. (Ostro do Elvisa): Elvis! W tej chwili proszę odpowiedzieć na pytanie, bo jak nie to ci roztrzaskam tę gitarę.
E : No, już dobrze, dobrze. Odpowiem....
J : I od razu "TAK NA POWAŻNIE".
E : A więc tak na poważnie... (myśli) lekarstwo na chandrę.....(myśli intensywnie, ok. 10 sek.). No trudno, będę strzelał: PENICYLINA?
EDYTA, BALBINA, JACEK, MACIEJ, HELMUT, ELVIS
J : I tak oto dotarliśmy wreszcie do końca. Ja wiem Balbinko, że nie chcesz, ale musisz dokonać wyboru.
E : Wybór będzie trudny. Edyto pomóż!
(z magnetofonu rozlega się głos zza kotary)
Pierwszy kandydat Maciej jest miły, sympatyczny i w ogóle...
Drugi kandydat Elvis jest właściwie też sympatyczny, miły....
A trzeci kandydat Helmut w zasadzie jest miły, sympatyczny i w ogóle....
A decyzja należy do ciebie!
B : Jacku, naprawdę nie wiem...
J : Może taka mała podpowiedź (pokazuje jej przygotowaną wcześniej ściągawkę).
B : (czyta na jednym wydechu)
Oj- oj- - jaki- trudny- wybór- kandydat- numer - dwa.
J : A więc wybrałaś Elvisa! BRAWO!! Nie wybrałaś natomiast kandydata nr 1 - był nim Maciej. Macieju!
(cisza)
Macieju! Prosimy!
M : A można powtórzyć pytanie?
J : Nie, nie Macieju. To już koniec. Prosimy cię do nas.
(Maciej wstaje i staje obok Balbiny).
Macieju, dziękujemy Ci już...
M : Ale jeszcze losowanie wycieczki...
J : Macieju... Balbina wybrała Elvisa, nie ciebie...
M : To znaczy, że przegrałem?
J : No, nie traktuj tego tak poważnie, przecież to tylko zabawa.
MACIEJ, BALBINA, JACEK,HELMUT, ELVIS
M : Może dla ciebie. Ja potrzebuję żony! Gospodarstwo się sypie, nie ma kto krów pilnować bo ja muszę miedzy pilnować. ALE JO WIYM CZYJA TO ROBOTA ŻEM PRZEGRAŁ ! Jo jeszcze tymu sołtysowi pokażem, mie popamiynto.
(wychodzi)
J : Dziękujemy Maciejowi. Nie wybrałaś też niestety kandydata numer 3. Był nim Helmut. Helmut prosimy cię do nas.
(Helmut wychodzi nawet się nie żegnając).
To był Helmut.... A ty wybrałaś....
(Wraca Helmut, bo zostawił taszkę)
H : Tasza żech zapomnioł.
J : Ponownie Helmut, proszę państwa.... Ty natomiast wybrałaś Elvisa. Proszę stańcie obok "wachlarza".
(powoli wachlarz rozsuwa się; Balbina i Elvis nie wiedzą co robić, śmiać się, czy płakać, może się pocałować?)
Podejdźcie tu do mnie proszę. Pora dowiedzieć się dokąd pojedziecie na swoją randkę. Kto losuje?
B : Ja już wybrałam, teraz twoja kolej.
E : (namyśla się, którą kopertę wybrać)
To może ta.
J : Zobaczymy (otwiera kopertę)
"Niezapomniane widoki, niepowtarzalna kultura, ekskluzywne sklepy, świeże powietrze i bezpośredni kontakt z mieszkańcami - to wszystko będziecie mogli zobaczyć w holu dworca głównego w Katowicach dokąd zaprasza was właściciel stoiska z kasetami pan Kubik Jan".
Balbina i Elvis: (nienaturalnie)
Hura! Hura!
Oj! Jak bardzo się cieszymy.
J : Ale to jeszcze nie koniec atrakcji: w programie wycieczki przewidziana jest także porcja zupy pomidorowej z ryżem dla jednej osoby oraz herbata expresowa bez cytryny dla 2 osób. Nocleg zapewnia świetlica dworcowa, `gdzie czekają na was dwie specjalnie zarezerwowane ławki drewniane ufundowane przez NSZZ Solidarność Kolejarzy. Będziecie też mogli wypożyczyć sobie grube koce. Wszystko na koszt sponsora.
Serdeczne gratulacje!
Proszę państwa: Balbina i Elvis!!!!
JACEK, GIZELA, HUBERT
J : A z niezapomnianej randki wrócili Hubert i Gizela. Oklaski!
(wchodzą H. i G. - gdzieniegdzie na twarzy jakiś plaster, gdzie indziej bandaż etc. Siadają wszyscy troje).
J : Może przypomnimy dokąd pojechaliście na randkę.
H : Spędziliśmy niezapomniane chwile w gabinecie odnowy biologicznej w Rudzie Śląskiej Chebziu. Chciałbym też przypomnieć, że to Gizela losowała.
G : Teraz wszystko na mnie! Trzeba było mnie nie wybierać. a skąd wiesz, że w drugiej kopercie było coś lepszego?
H : Na pewno była Algieria albo Hiszpania.
G : No jasne! Madagaskar!
J : Widzę, że obydwoje macie nam dużo do opowiedzenia; ale może najpierw posłuchamy co mówiliście o sobie po wycieczce.
G : Hubert zaskoczył mnie już pierwszego dnia. Na przystanku tramwajowym skąd odlatywaliśmy do Chebzia, Hubert wręczył mi wyblakłego sztucznego goździka bez przybrania. Chciałam wracać do mamy.
H : Gizela zaimponowała mi swoją znajomością opery włoskiej. Kiedy wręczyłem jej goździka odstawiła "Toscę".
G : Hubert zaskoczył mnie również i drugiego dnia. Podczas zajęć na siłowni 9 razy symulował przepuklinę a pięć razy migotanie przedsionków serca. Udało mu się dopiero trzeciego dnia.
H : Gizela, kolejny raz zaimponowała mi na dyskotece, podczas której łapiąc mnie oburącz za nadgarstki i wprowadzając w ruch jednostajny obrotowy dostarczyła mi niezapomnianych wrażeń, a także gospodarzowi dyskoteki, któremu jest winna BRUTTO 25 mln starych złotych za poniesione szkody.
G : Hubert to fajny gość z zaburzeniami emocjonalnymi.
H : Gizela zaimponowała mi jeszcze trzeci raz ale już nie pamiętam czym.
JACEK, GIZELA, HUBERT
J : Sądząc po waszych wypowiedziach randka była bardzo udana. Czy chcielibyście się jeszcze raz gdzieś spotkać na jakiejś randce?
G : Nie.
H : Nie.
J : Może przypomnijmy kto był waszym sponsorem.
G : Sponsorem była wytwórnia Musztardy i Płynów Żrących z Koniakowa oraz ludzie dobrej woli, którzy zrzucili się na nocleg dla nas w hotelu robotniczym.
J : Czy chcielibyście jeszcze coś dodać?
H : Może korzystając z okazji... chciałbym pozdrowić rodziców, szczególnie mamę i tatę, brata Ziutka, siostry własne i przyszywane, których imion niestety nie pamiętam; ponadto kolegów i koleżanki z Zakładu Karnego w Suwałkach, szczególnie Perszinga, Dziada i Zapalniczkę.
G : Ja natomiast chciałabym wszystkich przestrzec przed Hubertem. Za jego słodkimi oczami czai się człowiek o pseudonimie Bonanza.