Rosyjski ekspert: stenogram mógł zostać sfałszowany
Bronisław Wildstein 11-09-2010, ostatnia aktualizacja 11-09-2010 13:47
Według Andrieja Iłłarionowa, rosyjskiego eksperta, byłego doradcy Władimira Putina, stenogram z rozmów na pokładzie Tu-154 mógł zostać sfałszowany
autor: Kuba Kamiński
źródło: Fotorzepa
„W najważniejszym momencie, kiedy samolot zmniejszał wysokość i podchodził do lądowania, wieża w Smoleńsku milczała przez długi czas. Milczała, kiedy samolot podchodził do lądowania i tracił wysokość dużo szybciej - przynajmniej według tych danych - niż powinien" - mówi w rozmowie z Bronisławem Wildsteinem.
„Dla lądowań normalny kąt, pod którym samoloty zmniejszają wysokość to 2,5-3 stopnie. Zgodnie z tym samym stenogramem i zgodnie z informacją, na jakiej wysokości znajdował się samolot i jak daleko od pasa startowego, można sądzić, że kąt na pewno nie miał 3 stopni, a możliwe, że 7 albo 8 stopni, a może nawet więcej. Czyli można sądzić, że samolot pikował w dół, a jeśli tak było, to takie zniżanie się nie mogło pozostać niezauważone i przez samych pilotów, i przez kontrolerów. Ale żadnego wskazania na to, że albo piloci, albo kontrolerzy w jakiś sposób reagowali na to, nie ma. Także inaczej mówiąc, kiedy samolot tracił wysokość z tak niewiarygodną szybkością zgodnie z tym stenogramem, który czytaliśmy, kontroler powtarza tylko „wszystko w porządku, znajdujecie się na pasie".
Niejednokrotnie rosyjskie środki masowego przekazu, powołując się na oficjalne źródła, przekazywały informację o tym, że wieża kontroli lotów w Smoleńsku kilka razy dawała polecenie polskiemu samolotowi, że ma odlecieć i nie lądować w Smoleńsku, a odlecieć albo do Witebska, albo do Moskwy albo do Mińska. Opublikowany stenogram nie dał ani jednego potwierdzenia tego. Tam nie ma ani jednego zakazu ani polecenia, żeby nie ładować w Smoleńsku” - opowiada Rosjanin.
„To, że takiej sytuacji dyspozytorzy staraliby się ukryć swój błąd, to nie dziwi. To zrozumiałe psychologicznie zachowanie człowieka. Ale żaden kontroler lotów, na żadnym lotnisku nie jest w stanie spowodować, żeby nie tylko oni, ale rosyjscy ministrowie, MAK, środki masowej informacji, rosyjska państwowa agencja RIA Novosti, przekazywali nieprawdziwe informacje. I przedstawiali stenogram z informacjami w sposób ewidentny sfałszowanymi. Żaden kontroler ani dowódca lotniska, żaden dowódca sił powietrznych nie ma takiej władzy, żeby zmanipulować taką ilość informacji” - tłumaczy Iłłarionow.
Cała rozmowa z Iłłarionowem w najbliższym programie Bronisław Wildstein Przedstawia. Niedziela, 12.09.2010, godz. 11.20, TVP1
Andriej Iłłarionow
Urodził się w 1961 roku w Leningradzie (obecnie Petersburg). Jest jednym z najbardziej znanych na świecie rosyjskich ekonomistów i krytyków polityki Kremla. W latach 2000 - 2005 był doradcą gospodarczym ówczesnego prezydenta Rosji Władimira Putina. Do dymisji podał się na znak protestu przeciwko prowadzonej przez niego polityce. Publicznie oznajmił wówczas, że Rosja przestaje być krajem demokratycznym i że dochodzi w niej do nagminnego ograniczania swobód politycznych.
Twierdził, że kraj jest rządzony przez wielkie korporacje kierujące się własnymi interesami. Krytykował też między innymi decyzję o uwięzieniu i skazaniu Michaiła Chodorkowskiego oraz faktycznej "nacjonalizacji" należącego do oligarchy koncernu naftowego Jukos. Był jednym z 34 sygnatariuszy opublikowanego 10 marca 2010 roku w Internecie manifestu "Putin musi odejść". Obecnie pracuje w waszyngtońskim liberalnym think tanku - instytucie CATO.