DAJ MI ZNOWU CIAŁO CHRYSTUSA /pielęgnowanie ducha wiary/
Bardzo dziwne zdarzenie ze swojej pracy opowiadał pewnego razu misjonarz. Kiedy wracał późnym wieczorem z odległej wioski, zauważył w ciemnościach u drzwi kościoła migocący płomyk. Co to może być? - zastanawiał się. Kiedy podszedł bliżej, zobaczył chłopca klęczącego na stopniu przed drzwiami. W dłoniach, jak w czółnie, trzymał ogarek grubej ołtarzowej świecy; To był Michał, który przed pięcioma laty przyjął chrzest, a później Pierwszą Komunię Swiętą. W wiosce był obcy, przywędrował nie wiadomo skąd. Dwa lata pracował przy kościele i pomagał w prowadzeniu małego gospodarstwa. - Katechizmu nauczył się bardzo szybko - był zdolny; Nauczył się czytać, żeby móc spełniać funkcję lektora.
Kiedy skończyła się Mszą święta, w czasie której po raz pierwszy przyjął Ciało Pana Jezusa, długo jeszcze klęczał: przed ołtarzem i wpatrywał się w świecę zapaloną przed tabernakulum. Cały był pogrążony w modlitwie - na jego błyszczącej, czarnej twarzy malował się spokój i ogromne skupienie. Misjonarz, zafascynowany tym widokiem, podszedł do tabernakulum, zdjął z lichtarza świecę i podarował ją Michałowi, mówiąc: "Weź, chłopcze, to będzie pamiątka twojej Pierwszej Komunii Świętej". Przyjął dar. Z tą świecą wyszli z kościoła i rozpalili ognisko. Michał zaczął opowiadać historię swojego życia. Po raz pierwszy otworzył swe serce. W pierwszym roku życia stracił rodziców i wychowywał się wśród krewnych, od których doznawał wiele krzywd. Mając pięć lat musiał już służyć szamanowi - czarownikowi szczepu, który był jego stryjem. Ta służba była surowa, nieraz znaczona na plecach kijami. Mając 11 lat, Michał uciekł z wioski. Po wielu tygodniach tułaczki dotarł do misji...
Misjonarz z ciekawością słuchał tej opowieści, kiedy nagle poczuł ostry ból w głowie i stracił przytomność. Gdy ocknął się, miał zakneblowane usta, a ręce przywiązane do pnia palmy. Po długiej szamotaninie udało mu się rozplątać z więzów. Rozejrzał się - Michała nie było, ognisko rozdeptane, połamane krzaki i ślady wielu stóp, jak na pobojowisku. Kiedy przed drzwiami kościoła zobaczył przedmiot o dziwnych kształtach, nie miał już wątpliwości: to był totem szczepu, z którego pochodził Michał. Jego stryj - czarownik odnalazł go i ze zgrają wojowników przyszedł odebrać.
I oto teraz, po pięciu latach, ten sam Michał, już jako osiemnastoletni młodzieniec, klęczy przed drzwiami kościoła z zapalonym ogarkiem świecy, podarowanej mu przy Pierwszej Komunii Świętej. Kiedy zobaczył misjonarza, odezwał się pierwszy: "Daj mi znów Ciało Chrystusa, bo kończy się moje światło".
Jak wielka musiała być wiara Michała, skoro stryj - czarownik przez kilka lat nie zdołał jej zabić w jego sercu! I wielkie też musiało być jego pragnienie przyjęcia Ciała Pana Jezusa, skoro po skończeniu osiemnastu lat, gdy stał się dorosły, opuścił na zawsze wioskę i przybył do ośrodka misyjnego po nowe światło dla duszy.
Misyjne Materiały Liturgiczne (3), 1999
Mały Rycerzyk Niepokalanej 5 - 1999