10 w skali Beauforta
a d
Kołysał nas zachodni wiatr,
E7 a
Brzeg gdzieś za rufą został
d a
I nagle ktoś jak papier zbladł.
H7 E7
Sztorm idzie panie bosman.
F C F C
A bosman tylko zapiął płaszcz
F E7 a
I zaklął: Ech do czorta!
F G a E7 a
Nie daję łajbie żadnych szans,
F E7 a
Dziesięć w skali Beauforta.
Z zasłony ołowianych chmur
Ulewa spadła nagle,
Rzucało nami w górę, w dół
I fala zmyła żagle.
A bosman tylko zapiął płaszcz…
O pokład znów uderzył deszcz
I padał już do rana;
Diabelnie ciężki był to rejs,
Szczególnie dla bosmana.
A bosman tylko zapiął płaszcz
I zaklął: Ech do czorta!
Przedziwne czasem sny się ma,
Dziesięć w skali Beauforta.
Balena
Dziś każdy wielorybnik wypłynąć chce z Dundee. C d
Na odległe stąd łowiska będą wszyscy gnać co sił. G F G
Na północnym Atlantyku będzie wielki wyścig trwał, C d
A najszybszy z nich, chłopcy wierzcie mi, F C
To „Balena” mówię wam. F G C
Płyniemy pełnym wiatrem, maszyna równo gra,
Cała reszta hen za rufą już nie ma żadnych szans.
Wspaniała jest „Balena”, wszyscy jej dorównać chcą.
Wiele razy tak przetarliśmy szlak
Od Dundee do St. Johns
Zaczęło się we wtorek, w środę piekło było już.
Z naszej wachty nie wróciło dwóch, potem zmyło jedną łódź.
Gruchnęło o nadburcie, szlag trafił wręgi trzy.
Trzeba było to załatać
I sztormować parę dni.
Płyniemy pełnym wiatrem…
Dumny Jackman zmieniał szmaty, potem więcej pary dał.
Na „Erin Boy'u” kapitan Gray z żywiołem walczył sam.
A dzielna „Terra Nova” długo z nami szła łeb w łeb;
Na łowiskach było pewne znów,
Że „Balena” pierwsza jest.
Płyniemy pełnym wiatrem…
Wreszcie sezon się zakończył, ładownie pełne są
A bukszpryt już wskazuje kurs, gdzie został ciepły dom.
Gdy staniemy już na lądzie, beczki rumu będą tam
I starego zdrowie będziem pić.
Znowu się udało nam!
Płyniemy pełnym wiatrem…
Ballada o syrenie okrętowej
Gdy nasz statek szedł na dno, a e
Martwił się tym mało kto. F G a
Co tam jeden statek mniej, jeden więcej. F G C a
Zresztą miał opinię złą, przeznaczony był na złom. F G C a
Już armator go skreślił w swojej księdze, F G a
Gdy wiatr dmuchał, a deszcz siekł,
Tak jak sito kadłub ciekł,
Trzeszczał każdy dyl w nim, każdy gnat.
Krzywy komin sadzą wiał, wodę tak jak gąbka brał
Stara łajba, stare pudło, stary grat.
Pływaliśmy tyle lat,
Zwiedziliśmy cały świat
I trzeba było w końcu zejść z tego statku.
Najpierw Danny, potem Jim, a ja zszedłem razem z nim,
Dalej Billy no i szyper na ostatku.
Odpływała z nami łódź,
Szyper krzyknął wiosła rzuć,
Gwizdkiem mu ostatni salut dajmy.
Poszedł z wiatrem ostry dźwięk, a ze statku nagle jęk
Jęk syreny pełen smutku, pełen żalu.
Nikt nie został przecież tam,
On oddaje salut nam,
On nas żegna też jak zwyczaj każe.
Jeszcze komin w górze tkwi, jeszcze chwila i już znikł
I bez statku zostali marynarze.
Słowem się nie ozwał nikt,
Mechaniczny może trick,
Gdy dociekniesz i tak nic ci nie pomoże.
Jak poszliśmy wtedy pić, tak pijemy aż do dziś -
Dziwne rzeczy czasem dzieją się w morzu.
Blowing in the wind
How many roads must a man walk down C F C a
Before you call him a man C F G
How many seas must the white dove sail
Before she sleeps in the sand
Yes, how many times must the cannonballs fly
Before they're forever banned ?
The answer my friend is blowing in the wind d G7 C a
The answer is blowing in the wind d G7 C (a)
How many times must a man look up
Before he can see the sky
Yes, how many ears must one man have
Before he can hear people cry
Yes, how many deads will it take till he knows
That too many people have died
The answer my friend is blowing in the wind…
How many years can a mountain exist
Before it is washed to the sea
Yes, how many years must some people exist
Before they're allowed to be free
Yes, and how many times can a man turn his head
Pretending he just doesn't see
The answer my friend is blowing in the wind…
Brzeg Nowej Szkocji
Żegnaj Nowa Szkocjo, niech fale biją w brzeg, G h
Tajemnicze twe góry wznoszą szczyty swe. C e
Kiedy będę daleko, hen na oceanie złym, G D
Czy was kiedyś jeszcze ujrzę, czy zostaną mi sny. e D
Słońce już zachodzi, a ptaki skryły się, G h
W liściach drzew odnalazły schronienie swe. C e
Mam wrażenie, że przyroda już zamarła w cichym śnie, G D
Lecz nie dla mnie wolne chwile, praca czeka mnie. e D
Żegnaj Nowa Szkocjo…
Kiedy me najskrytsze marzenia ziszczą się,
Marzę by do przyjaciół swych przyłączyć się.
Wkrótce już opuszczę te rodzinne strony me,
A więc żegnaj ma dziewczyno i wyczekuj mnie.
Żegnaj Nowa Szkocjo…
Ktoś uderzył w bębny i z domu wyrwał mnie,
To kapitan nas woła, więc stawiłem się.
Żegnajcie dziewczyny, wypływamy w długi rejs,
Powrócimy do swych rodzin, znów spotkamy się.
Żegnaj Nowa Szkocjo…
Chłopcy z „Albatrosa”
Na manewry do Saint Marca a
Przypłynęła marynarka, a
Przypłynęła hen z dalekich, obcych mórz. a A7
A że karczma była sławna d
U starego ojca Pawła, a
Więc tam spieszy pięciu chłopców z „Albatrosa”. E E7 a
I ten pierwszy, co był chudy, a
I ten drugi, co był rudy, a
I ten trzeci, co bez przerwy wódkę chlał, a A7
I ten czwarty - ten obdarty - d
Co miał w górę nos zadarty, a
I co z czartem o swą duszę w kości grał! E E7 a
I ten piąty - ten najmłodszy - a
Co w miłości był najsłodszy, a
Co miał oczy jak diamenty czarne dwa! a A7
Jak dziewczynie spojrzał w oczy, d
To od razu zauroczył a
I mógł wtedy robić wszystko to, co chciał! E E7 a A7
Każda jasno-, ciemnowłosa d
Śni o chłopcach z „Albatrosa”, a
Z „Albatrosa”, bo ich statek tak się zwał. E E7 a
A miał stary ojciec Paweł
Córkę wielce niełaskawą,
Piękną Lili, co nie chciała chłopców znać.
Aż pewnego dnia ujrzała,
Strach powiedzieć - pokochała
Wszystkich naraz pięciu chłopców z „Albatrosa”.
I pierwszego, co był chudy…
Odpłynęli chłopcy nagle,
Znikły w dali białe żagle,
Płacze Lili, morze gorzkie od jej łez.
A wtem z dala mkną sygnały,
Że „Albatros” wpadł na skały,
Zatonęło pięciu chłopców z „Albatrosa”.
I ten pierwszy, co był chudy…
Płacze Lili dniem i nocą,
Gwiazdy w niebie jej migocą,
Wielkim falom wciąż przybywa Lili łez.
Lecz… nie mija roczek cały,
Dziadzio Paweł niańczy małych
Pięciu malców - nowy manszaft „Albatrosa”.
A ten pierwszy - to jest chudy,
A ten drugi - to jest rudy,
A ten trzeci - jakby trochę wódki chciał,
A ten czwarty - ten obdarty -
Co ma w górę nos zadarty,
Już by z czartem o swą duszę w kości grał!
A ten piąty - ten najmłodszy -
Tak jak ojciec jest najsłodszy
I ma ślepia jak diamenty czarne dwa!
Jak dziewczynie spojrzy w oczy,
To od razu zauroczy
I mógł będzie robić wszystko, co by chciał!
Nie płacz Lili złotowłosa,
Rośnie manszaft „Albatrosa”,
Taki sam, jak tamten z dzikich skał!
Ciałko
Było to w maju, słońce skwierczało, C
A z podkoszulkiem sklejone ciało C C7
Czegoś mi chciało F
Czegoś by chciało. C
Więc ja mu naprzeciw, no, tak dla ugody,
Na łeb wylałem wiaderko wody,
A ono, mimo że "wychłodniało",
Znów czegoś chciało.
Może za dużo coś wczoraj zjadło, E
Może uwiera je w boku sadło, a
Może by chciało iść do lekarza.? D7
Nie, nie! - powtarza. Nie, nie! - powtarza. G
Poszedłem na dziób, z dala od ludzi
Pytam to cielsko: "No, czemu się nudzi???"
Może do wachty, w dół, do rekina,
Czy odpowiada mu barwa sina?
No - czemu mi robi wstyd przed kumplami,
Oni nie mają takich "trabli" z ciałami,
Może by chciało przejrzeć "Świerszczyka"
Sprawdzić czy jeszcze zegarek cyka?
Na nic sposobów wszystkich próbuję
Cielsku wyraźnie czegoś brakuje;
To się zaziębi, to się zapoci,
To zechce śledzi, to znów łakoci.
Więc myślę sobie, załatwię drania,
Nastawiam budzik pośrodku spania
I ciemną nocą to cielsko budzę
A ono takie jakby cudze.
Wierci się, kręci, coś kryje na dnie,
lecz ja każdym nerwem czuję dokładnie,
Że nie chce wyznać - mnie - byle komu,
Że bardzo chciałoby wrócić do domu.
Ludzie! Ja morze kocham! Ludzie!
Ja morze szanuję
Ja się naprawdę na morzu, no
Bardzo dobrze czuję,
Lecz wożę z sobą tę kupę złomu,
Co nic tylko marzy, żeby wrócić do domu.
Pytam ja ciebie, mój profesorze
Kto w takiej wojnie wygrać może?
Gdy cielsko do powrotu zmusza,
A znów na morze ciągnie dusza
Wygra entropia, hancer wszechświata,
Wojnę co trwa już gwiezdne lata,
A tobie czterdzieści lat przeleciało
Ty i to ciało…
Było to w czerwcu, słońce skwierczało…
Colours of the wind
You think I'm ignorant savage c B
And you've been so many places c
I guess it must be so g
But still I cannot see c g
If the savage one is me c B
How can be there so much that you don't know? c B G
You don't know… g C
(C a)
You think you own whatever land you land on C a
The earth is just a dead think you can claim C a
But I know every rock and tree and creature F'e d
Has a life, has a spirit, has a name d'e a
You think the only people who are people C a
Are the people who look and think like you C'a G
But if you walk the footstep of a stranger F'e d
You'll learn thinks you never knew you never knew d'G C
Have you ever heard the wolf cry a
To the blue con moon e'F
Or asked a grinning bobcat a e
What he grinned? F'G C
Can you sing with all the voices of the mountain? d'F G
Can you paint with all the colours of the wind? d'F G
Can you paint with all the colours of the wind? d'F C
Come run the hidden pine track of the forest
Come taste the sun sweet berries of the earth
Come roll in the riches all around you
And for once, never wonder what they're worth
The rainstorm and the river are my brothers
The heron and the otter are my friends
And we are all connected to each other
In a circle, in a hope that never ends
How high does the sycamore grow? F'e a'
If you cut it down, then you'll never know d G
And you will never hear the wolf cry a
To the blue corn moon e'F
For whether we are white or copper-skinned a e
We need to sing with all the voices of the mountain F'G C
Need to paint with all the colours of the wind d'F G
You can own the earth and still e'F
All you'll own is earth until a
You can paint with all the colours of the wind. e'F d C
Cztery piwka
Ze Świnoujścia do Walvis Bay e lub g
Droga nie była krótka
A po dwóch dobach, albo mniejJuż się skończyła wódka"Do brydża"- krzyknął Siwy Flak
I z miejsca rzekł: "Dwa piki"
A Ochmistrz w telewizor wlał
Nie byle jakie siki H7 D7
Cztery piwka na stół, w popielniczkę pet E A G C
Jakąś damę roześmianą król przytuli wnet H7 E D7 G
Gdzieś między palcami sennie płynie czas E E7 A G G7 C
Czwarta ręka króla bije as H7 e D7 g
A w karcie tylko jeden as
I nic poza tym nie ma
Ale nie powiem przecież "Pas"
Może zagrają szlema
"Kontra"- mu rzekłem, taki bluff
By nieco spuścił z tonu
A Fred mi na to "Cztery trefl"
Przywalił bez pardonu
Cztery piwka na stół…
A mój w dwa palce obtarł nos
To znaczy: nie ma nic
I wtedy Flak, podnosząc głos
Powiedział "Cztery pik!"
I kiedy jeszcze cztery króle
Pokazał mu jak trza
To Fred z renonsem "Siedem pik."
Powiedział: ".niech gra Flak!"
Cztery piwka…
A ja mu: "Kontra", Fred mi: "Re"
Ja czuję pełen luz
Bo widzę w moich kartach, że
To atutowy tuz
Więc strzelam! Kiedy karty Fred
Wyłożył mu na blat
To każdy mógł zobaczyć jak
Siwego Flaka trafia szlag.
Cztery piwka…
Już nie pamiętam ile dni
W miesiące złożył czas
Morszczuki nawet dobrze szły
I grało się nie raz
Lecz nigdy więcej Siwy Flak
Klnę na jumprowe wszy
Choćbyś go prosił, tak czy siak
Nie zasiadł już do gry
W popielniczkę pet, cztery piwka na stół
Już tej damy roześmianej nie przytuli król
Gdzieś nam się zapodział atutowy as
Tego szlema z nami wygrał czas.
Dziewięćset mil
a C
Tyle już minęło dni,
d a
Czas wysuszył w oczach łzy.
F C a
Żaden list nie czeka na mnie już.
F C
Gdyby pociąg szybciej biegł,
d a
Byłbym w domu jeszcze dziś.
C E a
Jeszcze dziewięćset mil tam gdzie mój dom.
Oddam wszystko to co mam,
Oddam wam pierścionek swój
I walizkę swoją oddam też.
Gdyby pociąg szybciej biegł…
Pociąg który wiezie mnie
Ma wagonów chyba sto
Stukot kół już słychać na sto mil
Moja miła czeka mnie
Abym wrócił do niej już
Jeszcze dziewięćset mil tam gdzie mój dom.
Gdy dziewczyna powie nie,
Nie wyruszę więcej znów.
Wrócę do rodzinnych moich stron.
Gdyby pociąg szybciej biegł…
Dziki włóczęga
Byłem dzikim włóczęgą przez tak wiele dni, D A7 D G
Przepuściłem pieniądze na dziwki i dżin. D A7 D
Dzisiaj wracam do domu, pełny grosza mam trzos D A7 D G
I zapomnieć chcę wreszcie jak podły był los. D A7 D
Już nie wrócę na morze, A A7
Nigdy więcej o nie! D G
Wreszcie koniec włóczęgi, D G
Na pewno to wiem. A7 D
I poszedłem do baru, gdzie bywałem nie raz,
Powiedziałem barmance, że forsy mi brak.
Poprosiłem o kredyt, powiedziała - idź precz!
Mogę mieć tu stu takich na skinienie co dzień.
Już nie wrócę na morze…
Gdy błysnąłem dziesiątką, to skoczyła jak kot
I butelkę najlepszą przysunęła pod nos.
Powiedziała zalotnie - co chcesz mogę ci dać.
Ja jej na to - ty flądro, spadaj znam inny bar.
Już nie wrócę na morze…
Gdy stanąłem przed domem, przez otwarte drzwi
Zobaczyłem rodziców - czy przebaczą mi?
Matka pierwsza spostrzegła jak w sieni wciąż tkwię,
Zobaczyłem ich radość i przyrzekłem, że:
Już nie wrócę na morze…
Gdyński port
Gdy nad gdyńskim porem zaświeci nam słońce C G a e
Po długim zimowym śnie F C F G
Rozkwitną znów białe żagle u rei - C G a e
Wietrze, wiej im, o hej! F C
Przytulna keja już męczy nas nudą
Powszechnych lądowych spraw…
Rozgorzał ogień nam w sercach, już czas -
Hej, żeglarze, już czas!
Kotwicę mokrą zawieśmy u burt, F7+ C
Wiatr niech nam melodię gra! F7+ C
Morze poniesie miarowy nasz wtór F7+ C a
Żeglarskiej pieśni przez świat! F G
Już gdzieś za rufą pozostał nasz dom
Pełen ciepłych słów naszych żon,
Lecz nam nie pora spoglądać dziś wstecz -
Wiatr porywa nasz śpiew!
Kotwicę mokrą zawieśmy u burt…
Gdy nad gdyńskim porem zaświeci nam słońce
Po długim zimowym śnie
Rozkwitną znów białe żagle u rei -
Wietrze, wiej im, o hej!
Heave away Santiana
Hej płyńmy z prądem rzeki tam gdzie Liverpool d F C
- Heave away Santiana d C
Dookoła Hornu przez Frisco Bay C a
- Tam gdzie strome zbocza Mexico. d C d C d
Wiêc heave away i w górę, w dół
- Heave away Santiana
Nie minie rok powrócimy znów.
- Tam gdzie strome zbocza Mexico.
Ten kliper dla załogi zawsze piekłem był,
¯elazny Jankes dowodził nim.
Po złoto Kalifornii ciągle gnał nas wiatr,
Bo puste ładownie wypełniać trza nam.
A był to dla nas wszystkich stary dobry czas
W 49 - tym za młodych lat.
I Zachariasz Taylor tam górą był
Gdy wygrał bój pod Monte Rey.
I szybko zwiewał Santy kiedy pomógł Scott
Jak Bonaparte pod Waterloo.
I dla mnie kiedyś nastał dobry dzień
Gdy Sally Brown pokochała mnie.
Heja, Hej, brać na gejtawy
- Heja! Hej, brać na gejtawy! O! E H7 E A lub C G7 C F
Paddy Doyle znowu sprzedał nam pic! E H7 E C G7 C
- Heja! Hej, brać na gejtawy! O!
Paddy zrobił nas w konia jak nikt.
Buty dziurawe Paddy nam dał.
Widać Paddy interes w tym miał.
Buty dziur, bracie mają jak ser.
Przyjdzie czas, Paddy zeżre je, hej!
Za ten stary, dziurawy but
Zwiśnie Paddy, hej, z rei jak drut.
Obok Doyle'a zawiśnie nasz kuk,
Stary złodziej, brudas i mruk.
Kuk się spasł przy nas jak tłusty wieprz
Zdrowo będzie upuścić mu krew.
Bosman znowu na wanty nas gna,
No to pluj z góry na tego psa.
Jutro chief znowu komuś da w pysk
Będzie wała miał z tego nie zysk.
Paddy Doyle sprzedał nam pic
Paddy zrobił nas w konia jak nikt.
Heja, hej, brać na gejtawy! Ooooooooooooooooooo!
Hiszpanka z Callao
Przepuściłem znów całą forsę swą G e
Na hiszpańską dziewkę z Callao C D
Wyciągnęła ze mnie cały szmal G e
I spłukałem na nią się do cna C D
Już znikają główki portu G D
W którym stary został dom G D
Znów za rufą niknie w dali G e
Ukochany stały ląd C D
Dalej chłopcy rwijmy fały G e
Niech uderzy w żagle wiatr C D
W morze znowu wypływamy G e
Ile tam spędzimy lat C D
Już niejeden pokład nam domem był
I niejeden bat nam plecy bił
Choć robota ciężka i żarcie psie
W Callao po rejsie znajdziesz mnie
Już znikają główki portu
W którym stary został dom
Znów za rufą niknie w dali
Ukochany stały ląd
Dalej chłopcy rwijmy fały…
Zaprószyłem tam nie raz głowę swą
W barze u Hiszpanki z Callao
Rumu butelkę dała mi
I ciągnęła ze mną aż po świt
Już znikają główki portu
W którym stary został dom
Znów za rufą niknie w dali
Ukochany stały ląd
Dalej chłopcy rwijmy fały…
A pod Cape Horn gdzie nas poniesie wiatr
Popłyniemy z sztormem za pan brat
Przez groźne burze, grad i lód
Dojdziemy aż do piekła wrót
Choć grabieją z zimna ręce
Zadek mikry dzień i noc
Jedna myśl rozgrzewa serce
O Hiszpance z Callao
Dalej chłopcy rwijmy fały…
Hiszpańskie dziewczyny
Żegnajcie nam dziś hiszpańskie dziewczyny! e C h7
Żegnajcie nam dziś marzenia ze snów! e G D
Ku brzegom angielskim już ruszać nam pora, C D e
Lecz kiedyś na pewno wrócimy tu znów. C h7 e
I smak waszych ust hiszpańskie dziewczyny, e G D
W noc ciemną i złą nam będzie się śnił… e G D
Leniwie popłyną już rejsu godziny, C D e
Wspomnienie ust waszych przysporzy nam sił! C h7 e
Niedługo ujrzymy znów w dali Cap Deadman
I „Głowę Baranią” sterczącą wśród wzgórz.
I statki stojące na redzie przed Plymouth -
Klarować kotwicę najwyższy czas już.
I smak waszych ust hiszpańskie dziewczyny…
Niedługo już żagle na masztach rozkwitną,
Kurs szyper wyznaczy na Portland i Wight.
I znów stara łajba potoczy się ciężko
Prze fale w kierunku na Beachie Fairlie.
I smak waszych ust hiszpańskie dziewczyny…
Zabłysną nam bielą skał zęby pod Dover
I znów noc w kubryku wśród legend i bajd…
Powoli i znojnie tak płynie nam życie
Na wodach i w portach South Foreland Light.
I smak waszych ust hiszpańskie dziewczyny…
Spanish ladies
Farewell and adieu to you fair Spanish ladies, e C h7
Farewell and adieu you ladies of Spain. e G D
We've just received orders for to sail for old England C D e
We'll bid you goodbye till we see you again. C h7 e
We'll rant and we'll roar like true British sailors e G D
We'll rant and we'll roar across the salt sea e G D
Until we strike soundings in the channel of old England C D e
Ushant to Scilly is thirty five leagues. C h7 e
We hove our ship to, with the wind at sou'west, boys,
We hove our ship to, for to take soundings clear,
In fifty-five fathoms with a fine sandy bottom
We filled our main topsl, up Channel to steer
We'll rant and we'll roar…
The first land we made as the point calle the Deadman
Next Ramshead of Plymouth Start Portland and Wight.
We sailed then by Beachie, by Fairlie and Dungerness
The bore straight away for the South Foreland light.
We'll rant and we'll roar…
Now the signal was made for the Grand Fleet to anchor
We clewed up our tops'ls, stuck out tacks an''sheets,
We stood by our stoppers and brailed in our spankers,
And anchored ahead of the noblest of fleets.
We'll rant and we'll roar…
Let every man here drink up his full bumper,
Let every man here drink up fully bowl.
And let up be jolly and drown melancholy
Drink a health to each jovial and true-hearted soul
We'll rant and we'll roar…
Jan Rebec
Który z Holendrów najlepiej się bił? F lub G
- Skiper Jan Rebec C7 F D7 G
Kto dla żeglarzy postrachem był? F G
- Skiper Jan Rebec C7 F D7 G
Yaw, yaw - precz z hamaków! F G
Yaw, yaw - won na dek! C7 D7
Yaw, yaw - bo cię dorwie F B G C
Skiper Jan Rebec C7 F D7 g
Kto pierwszy herbatę przywiózł z Chin
I opchnął ją słono w Karolinie?
Yaw, yaw…
A kiedy zdobył własny ship
To nie dorównał mu już nikt
Yaw, yaw…
Kto trzy razy w roku się mył,
A więcej niż ważył piwa pił?
Yaw, yaw…
W każdą noc cztery panienki miał:
czerwoną, żółtą, czarną i białą!
Yaw, yaw…
Jasnowłosa
Na tańcach ją poznałem długowłosą blond G C G
Dziewczynę moich marzeń, nie wiadomo, skąd G e C D7
Ona się tam wzięła piękna niczym kwiat G e C F D7
Czy jak syrena wyszła z morza czy ją przygnał wiatr G C D7 G
Żegnaj Irlandio, czas w drogę mi już
W porcie gotowa stoi moja łódź
Na wielki ocean przyjdzie mi zaraz wyjść
I pożegnać się z dziewczyną na Lough Sholin
Ująłem ją za rękę delikatną jak
Latem mały motyl albo róży kwiat
Poszedłem z nią na plażę wsłuchać się w szum fal
Pokazałem jasnowłosej wielki morza czar
Żegnaj Irlandio…
Za moment wypływam w długi, trudy rejs
I z piękną dziewczyną przyjdzie rozstać się
Żagle pójdą w górę, wiatr mnie pogna w przód
I przez morza mnie powiedzie, ty zostaniesz tu.
Żegnaj Irlandio…
Jejku, jejku
Jejku, jejku, no mówię wam, a e a d
Jaki rejs za sobą mam. a e a e
Stary zardzewiały śmierdzący wrak a e a d
Na pół roku zastąpił mi świat. a e a e
W cuchnącej norze rzuciłem wór, a e a d
A tu myk mi spod nóg szczur. a e a e
Kuk w mesie rzekł: Oto obiad twój, a e a d
A na stole karakonów rój. a e a e
Nawet jeden taki, co miał biały wąs C G C F
Tylko za mną chodził wciąż. a e a e
Właził mi do piwa i w szufladzie spał, a e a d
I tam z żoną dzieci miał. a e a
Jejku, jejku…
W piwnicy rzężąc ostatkiem sił
Zlany ropą silnik w zęzach gnił.
Bił tam z grubej rury księżycowy zdrój,
Nawet chief mechanik podstawiał słój
Mówiąc: Gdyby nawet pękł tu wał,
To ja dalej będę sobie gnał.
Jejku, jejku…
Stary w porcie kupił kaset sto,
Same gołe baby, chłopy no i wiecie co.
Potem cichcem to puszczał i czerwony miał łeb,
A chłopcy mówili, że stary się wściekł,
Nocą gonił bajkoka by mu czyścił buty
Ale za to miał nasikane do zupy!
Jejku, jejku…
Już po jakimś czasie, gdzieś po stu trzydziestu dniach
Na środku oceanu zaryliśmy w piach.
Ściągała nas Yellow Submarine,
A była to kubańska Zatoka Świń
I były tam manewry NATO, statków tłok,
A nasz jednemu łubudu w bok!
I była nota w ONZ,
Bo stary znów miał czerwony łeb.
Jejku, jejku…
W zaniedbanej radiostacji stół zielony stał,
A na nim Radzik nic nie robił tylko w karty grał.
I nie myty, nie golony, no. nie lubił pić,
Ogrywał nas wszystkich do gołej rzyci.
A kiedy nazbierał naszych dolców wór
W pewnym porcie zwiał jak szczur.
Jejku, jejku…
Już w powrotnej drodze przyszła wielka mgła,
A nasz stary tym kaloszem: Cała naprzód! gna.
I kiedy wiatr tę mgłę zwiał
W Hamburgu przy kei nasz statek stał!
To stary uknuł ten chytry plan,
Poleciał ćwiczyć na Repeerbahn.
A ja spokojny stary dzwon
Koleją wróciłem do rodzinnych stron.
Jejku, jejku…
Jest taki czas
Jest taki czas na chwilę przed zaśnięciem, d C g A7 d
Żaglowców ślad rozpływa się we mgle. d C g A7 d
Jest taki czas, gdy cienie gubi ciemność. F C g A7 d
Jest fali szum i morze w blasku gwiazd. d C g A7 d
Tysiące wacht odeszło w zapomnienie
I pustych miejsc przy stole więcej już.
Minione dni odeszły jak wspomnienie.
Przez sztormy złe prowadzi Anioł Stróż.
Uczynki złe w sumieniach zamieszkały,
Lecz przyjdzie czas na spowiedź wszystkich win.
Okrętu dziób zraniły ostre skały.
Ostatni kurs do nieba wiedzie nas.
Jest taki czas na chwilę przed zaśnięciem,
Żaglowców ślad rozpływa się we mgle.
Jest taki czas, gdy cienie gubi ciemność.
Jest fali szum i morze w blasku gwiazd.
Keja
Gdyby tak ktoś przyszedł i powiedział „Stary, czy masz czas? a G a
Potrzebuję do załogi jakąś nową twarz. C G C
Amazonka, Wielka Rafa, oceany trzy; C7 F d
Rejs na całość: rok, dwa lata” - odpowiedziałbym: a7 E a
Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht? a E7 a
Gdzie ta koja wymarzona w snach? C G C (C7)
Gdzie te wszystkie sznurki od tych szmat, g A7 d A7 d
Gdzie ta brama na szeroki świat?… a E7 a
Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht?
Gdzie ta koja wymarzona w snach?
W każdej chwili płynę w taki rejs,
Tylko gdzie to jest, no gdzie to jest?
Gdzieś na dnie wielkiej szafy leży ostry nóż,
Stare dżinsy wystrzępione impregnuje kurz…
W kompasie igła zardzewiała, lecz kierunek znam -
Biorę wór na plecy i przed siebie gnam…
Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht…
Przyszły lata zapyziałe, rzęsą zarósł staw,
A na przystani czółno stało - kolorowy paw…
Zaokrągliły się marzenia, wyjałowiał step,
Lecz dalej myśli o załodze ten samotny łeb.
Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht…
Kolorowy wiatr
Masz mnie za głupią dzikuskę c B
Lecz choć cały świat zwiedziłeś, c
Zjeździłeś wzdłuż i wszerz. g
I mądry jesteś tak, c g
Że aż słów podziwu brak c B
- Dlaczego, powiedz mi, tak mało wiesz? c B G
Mało wiesz? g C
(C a)
Na lądzie, gdy rozglądasz się lądując, C a
Chcesz wszystko mieć na własność, nawet głaz. C a
A ja wiem, że ten głaz ma także duszę, F'e d
Imię ma i zaklęty w sobie czas. d'e a
Ty myślisz, że są ludźmi tylko ludzie, C a
Których ludźmi nazywać chce twój świat. C'a G
Lecz jeśli pójdziesz tropem moich braci, F'e d
Dowiesz się największych prawd, najświętszych prawd. d'G C
Czy wiesz czemu wilk tak wyje a
W księżycową noc, e'F
I czemu ryś tak zęby szczerzy rad? a e
Czy powtórzysz tę melodię co z gór płynie, F'G C
Barwy, które kolorowy niesie wiatr, d'F G
Barwy, które kolorowy niesie wiatr? d'F C
Pobiegnij za mną leśnych duktów szlakiem,
Spróbujmy jagód w pełne słońca dni.
Zanurzmy się w tych skarbach niezmierzonych
I choć raz o ich cenach nie mów nic.
Ulewa jest mą siostrą, strumień bratem,
A każde z żywych stworzeń to mój druh.
Jesteśmy połączonym z sobą światem,
A natura ten krąg życia wprawia w ruch.
Do chmur każde drzewo się pnie F'e a'
- Skąd to wiedzieć masz, skoro ścinasz je? d G
To nie tobie ptak się zwierza a
W księżycową noc, e'F
Lecz ludziom wszelkich ras i wszelkich wiar. a e
Więc zanućmy tę melodię, co z gór płynie - F'G C
Barwy, które kolorowy niesie wiatr. d'F G
Możesz zdobyć świat, d'G
Lecz to będzie tylko świat, e'F
Tylko świat - a
Nie barwy, które niesie wiatr. e'F d C
Kubański szlak
Przeklęty niech będzie ten kubański szlak a e
Bo szkorbut, bo szczury, bo smród F G a
Czy starczy mi życia by poznać ten świat a e
Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród F G C
Do Amsterdamu zawinąć choć raz d G7 e a
d e a
Jak szczyna parszywa - parszywy mam rum
Bo szkorbut, bo szczury, bo smród
I w kółko z nim pływam - pić nie chcą go tam
Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród
Do Amsterdamu zawinąć choć raz
(b)
A dziwki nie miałem już chyba od świąt h fis
Bo szkorbut, bo szczury, bo smród G A h
Bo tu się zaczyna - tam kończy Golfsztrom h fis
Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród G A D
Do Amsterdamu zawinąć choć raz e A7 fis h
Resztę załatwi czas e fis h
Złe oczy dokoła i tłum w koło zły
Bo szkorbut, bo szczury, bo smród
Tam czyste diamenty się błyszczą jak łzy
Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród
Do Amsterdamu zawinąć choć raz
Resztę załatwi czas
(c)
Spód w łajbie wyrąbię i puszczę na dno cis gis
Bo szkorbut, bo szczury, bo smród A H cis
I gdzie zamustruję - zapyta mnie kto cis gis
Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród A H E
Do Amsterdamu zawinąć choć raz… fis H7 gis cis
Resztę załatwi czas fis gis cis
Przeklęty niech będzie ten kubański szlak
Bo szkorbut, bo szczury, bo smród
Czy starczy nam życia by poznać ten świat
Gdzie forsy, gdzie forsy jest w bród
Do Amsterdamu zawinąć choć raz
Resztę załatwi czas
Małe piwo
Ukrop z nieba leje się a G
Chyba ze 40°C C G
W gardle sucho E
Niech to trafi szlag E a
Słoneczny skwarny dzień
Gdzieś zgubiłem własny cień
W gardle sucho
Niech to trafi szlag
Żeby chociaż jakieś małe piwo a D
Albo wody z sokiem choćby jeden łyk G C E
Na ulicach jakby wymiótł ktoś a D
Wszędzie pusto i upalnie a G
W gardle sucho C
Niech to trafi szlag E a
F E
Słoneczny dzień a G E
Upalny dzień a G E
Piekielny skwar a G E
Głowa mi już pęka w szwach
Wszędzie upał sił mi brak
W gardle sucho
Niech to trafi szlag
Żeby chociaż jakieś małe piwo …
Marian
Leży Marian, leży sobie koło szyny C G
Przyszła już policja gapią się dziewczyny G C
Tramwaj mu przejechał poprzez obie nogi
Ach, cóż cię spotkało mój Marianie drogi
Leży Marian, leży i wije się w bólach
Od jutra na spacer no to już o kulach
Twardy bruk, a jeszcze ludzi coraz więcej
Marian się ogania, wszak ma jeszcze ręce
Idą dwie sąsiadki, mają pełne siatki
Patrzcie jaki młody, przecudnej urody!
Pani, droga pani, czyja to jest wina?
Takiemu młodemu nogi się ucina.
Nogi jak to nogi bez nich też żyć może
Ale wie sąsiadka, jutro ma coś zdrożeć.
W płaszczu z ortalionu stoi Karol z POM-u
Patrzy na tę jatkę i wcina kanapkę.
Tramwaj ruszył dalej, nie zbrudzony prawie
Krwi trochę zostało, ale bardzo mało
Marian jeszcze leży, rozgląda się w tłumie
Nogi leżą obok, on nic nie rozumie
Coraz więcej ludzi i nikt się nie nudzi
Widokiem przybici stoją emeryci
Panie, jak okropnie patrzeć na te rany
Ale dobrze mu tak, pewnie był pijany
Przyszły także dzieci, patrzą bez obawy
Mały Kazio chciałby nóżkę do zabawy
Próżno rzecz tłumaczy babcia Kazia biedna
Widzisz, Kaziu, nóżka może być potrzebna
Obok idzie Heniek, teczkę trzyma w dłoni
Spieszy się do biura, nikt go nie dogoni
Nareszcie ekipa na biało ubrana
Dwóch poniosło nogi, jeden niósł Mariana
Wszyscy się rozchodzą, każdy w swoją stronę.
Znów nic się nie dzieje, znów miny znudzone.
Marynarskie portki
Z obory prosto wzięli ją, niewinny wiejski kwiat. C F C
Nie miała jeszcze chłopa, choć szesnaście miała lat. C G C
W hotelu księcia Jurka - kelnereczką była tam. C F C
Szefowa strzegła cnoty jej - ta najgroźniejsza z dam. C G C
Te marynarskie portki opięte tu i tam, G7 C
A w środku kawał chłopa F C
- To marzenie każdej z dam. C G C
Do miasta w marszu przybył czterdziesty drugi pułk,
Łajdaków i bękartów banda, każdy z nich to zbój.
Burdele zatłoczyli, zapchali każdy bar,
Lecz kelnereczka wywinęła się z plugawych łap.
Te marynarskie portki…
Dragoni księcia Walii przybyli wkrótce też,
Ogiery wygłodzone wśród zimowych leż.
I w całym mieście słychać było kobiet płacz i krzyk.
Lecz hotelowej kelnereczki znów nie dorwał nikt.
Te marynarskie portki…
Aż kiedyś przybył żeglarz, zwyczajny koł i cham,
Z dębowym sercem krzepki, w krzyżu postrach cór i mam.
Przez siedem lat, czy więcej, wędrował gdzieś przez świat
I widać było o czym myślał przez tę parę lat.
Te marynarskie portki…
Poprosił ją o świecę, by drogę znaleźć mógł,
A potem o poduszkę i ciepły koc do nóg.
Zapewnił, że nie dotknie jej, że jej nie przerwie snu,
Lecz gdyby mogła wejść do wyra, cieplej będzie mu.
Te marynarskie portki…
Niewinna kelnereczka bezmyślnie weszła tam,
A on się znalazł na niej w mig, ten brutal drań i cham.
I spożytkował wszystkie różnice obu płci,
Jedyne co mu rzekła: "No, chyba teraz ciepło ci".
Te marynarskie portki…
Gdy wczesnym rankiem żeglarz bezsilny z łóżka wstał,
Za kłopot i siniaki pieniążek srebrny dał.
I rzekł: "Jeżeli córka będzie, w domu trzymaj ją,
A jeśli będzie chłopak - to na morze wyślij go!"
Niech marynarskie portki jak ja na zadku ma,
Jak jego tatko niech na reje, gdy mu każą, gna.
Te marynarskie portki…
Modlitwa do mojej muzyki
Gdzieś na szlaku wydeptany trakt C F C
Pośród gór czasem w deszcz i wiatr e F G
Rodzi się muzyka moja, w której cały świat zamykam C C7 F f
Zaczarowana pięciolinia gra C a D G
Więc graj, więc graj muzyko moich myśli C F C H7 e
Podaruj ludziom taki sekret F C
Który pozwoli im się śmiać D G
Więc graj, więc graj muzyko moich myśli C F C H7 e
Powiedz ludziom dobre słowa F C
Powiedz ludziom dobre słowa. F e
Ale kiedyś zmienię tułaczy los
Pośród połonin stanie drewniany dom
A wieczorem przy kominku będę siadał z moją muzyką
Bo przecież ona zawsze ze mną jest.
Więc graj, więc graj muzyko moich myśli…
Mewy
Mewy, białe mewy wiatrem rzeźbione z pian. e C D e
Skrzydlate białe muzy okrętów odchodzących w dal.
Kto wam szybować każe przez horyzontu kres,
W bezmierne oceany przez sztormu święty gniew?
Żeglarzom wracającym z morza C D e
Na pamięć przywodzicie dom. C H7e
Rozbitkom wasze skrzydła niosą C D e
Nadzieję na zbawienny ląd. C H7e
e D C H7
Ptaki zapamiętane jeszcze z dziecięcych lat,
Drapieżnie spadające ze skał na stary Skagerrak.
Wiatr czesał grzywy morza, po falach skacząc lekko biegł.
Pamiętam tamte mewy, przestworzy słony zew.
Żeglarzom wracającym z morza…
Mona
Był pięćdziesiąty dziewiąty rok. e H7 e lub a G a
Pamiętam ten grudniowy dzień C e H a e
Gdy ośmiu mężczyzn zabrał sztorm e C e G a e
Gdzieś w oceanu wieczny cień. a H7 e d e a
W grudniowy płaszcz okryta śmierć
Spod czarnych nieba zeszła chmur.
Przy brzegu konał smukły bryg
Na pomoc "Mona" poszła mu.
Gdy przyszedł sygnał każdy z nich
Wpół dojedzonej strawy dzban
Porzucił, by na przystań biec,
Wyruszyć w ten dziki z morzem tan!
Był pięćdziesiąty dziewiąty rok…
A fale wściekle biły w brzeg,
Ryk morza tłumił chłopców krzyk,
"Mona" do brygu dzielnie szła
Lecz brygu już nie widział nikt.
Na brzegu kobiet niemy szloch,
W ramiona ich nie wrócą już.
Gdy oceanu twarda pięść
Uderzy w ratowniczą łódź!
Był pięćdziesiąty dziewiąty rok…
I tylko krwawy słońca dysk
Schyliło już po ciężkim dniu,
Mrok okrył morze, niebo, brzeg
Wiecznego całun ścieląc snu.
Wiem dobrze, że synowie ich
Też w morze pójdą, kiedy znów
Do oczu komuś zajrzy śmierć
I wezwie ratowniczą łódź.
Był pięćdziesiąty dziewiąty rok…
Morskie opowieści
Kiedy rum zaszumi w głowie, a
Cały świat nabiera treści, G
Wtedy chętniej słucha człowiek a C
Morskich opowieści. G E7 a
Hej, ha! Kolejkę nalej!
Hej, ha! Kielichy wznieśmy!
To zrobi doskonale
Morskim opowieściom!
Łajba to jest morski statek,
Sztorm to wiatr, co dmucha z gestem.
Cierpi kraj na niedostatek
Morskich opowieści.
Pływał raz marynarz, który
Żywił się wyłącznie pieprzem.
Sypał go do konfitury
I do zupy mlecznej.
Był na Lwowie młodszy majtek,
Czort, Rasputin, bestia taka,
Że sam kręcił kabestanem
I to bez handszpaka.
Jak spod Helu raz dmuchnęło,
Żagle zdarła moc nieludzka,
Patrzę w koję mi przywiało
Gołą babę z Pucka.
Kto chce to niechaj słucha,
Kto nie chce niech nie słucha.
Jak balsam są dla ucha
Morskie opowieści.
Kto chce to niechaj wierzy,
Kto nie chce niech nie wierzy,
Mi na tym nie zależy,
Więc wypijmy jeszcze!
Na Mazury
Się masz, witam cię, piękną sprawę mam! C G C
Pakuje bety swe i leć ze mną w dal. C G C
Rzuć kłopotów stos, no nie wykręcaj się, F C G C
Całuj wszystko w nos, F C
Osobowym drugą klasą przejedziemy się. G
Na Mazury, Mazury, Mazury, C F C
Popływamy tą łajbą z tektury, C G C
Na Mazury, gdzie wiatr zimny wieje, C F C
Gdzie są ryby i grzyby, i knieje. C G C
Tam gdzie fale nas bujają, F C
Gdzie się ludzie opalają, G C
Wschody słońca piękne są F C
I komary w dupę tną, G C
Gdzie przy ogniu gra muzyka F C
I gorzała w gardle znika. G C
Pan leśniczy, nie wiadomo skąd, F C
Woła do nas "OOO!… paszła won!" G C
Uszczelniłem dno, lekko chodzi miecz,
Zęzy smrodów sto przewietrzyłem precz,
Ster nie spada już i grot luzuje się,
Więc się ze mną rusz,
Już nie będzie tak jak wtedy, nie denerwuj się.
Na Mazury, Mazury, Mazury…
Skrzynkę piwa mam, ty otwieracz weź,
Napić ci się dam tylko mi ją nieś!
Coś rozdziawił dziób i masz głupi wzrok,
No nie stój jak ten słup!
Z Węgorzewa na Ruciane wykonamy skok!
Na Mazury, Mazury, Mazury, D G D
Popływamy tą łajbą z tektury, D A D
Na Mazury, gdzie wiatr zimny wieje, D G D
Gdzie są ryby i grzyby, i knieje. D A D
Tam gdzie fale nas bujają, G D
Gdzie się ludzie opalają, A D
Wschody słońca piękne są G D
I komary w dupę tną, A D
Gdzie przy ogniu gra muzyka G D
I gorzała w gardle znika. A D
Pan leśniczy, nie wiadomo skąd, G D
Woła do nas " nas "OOO!… A
Dzień dobry żeglarze!" D
Nie wrócę na morze
Gdy wreszcie dotarłem do Liverpool zabawić trza było się, a G a e a
Dziewczynki i drinki, normalna rzecz, kto liczyłby grosze swe. a C a C a G E7
A zanim w kieszeni ujrzałem dno, przyrzekłem sobie, że a C a C a G E7
Dosyć już tego, już nigdy więcej na morze nie wrócę, o nie! a G a e a
O nie! O nie! Na morze nie wrócę, o nie! C G d F G
Dosyć już tego, już nigdy więcej na morze nie wrócę, o nie! a G a e a
Ruszyłem na miasto, spotkałem ją i dałem namówić się:
„Chodź ze mną mały, wiem czego ci brak, nie będzie ci ze mną źle.”
Gdy świt mnie obudził, nie było jej, zniknęła jak we mgle,
Wściekły i goły wiedziałem już, że znów się znalazłem na dnie.
Na dnie! Na dnie! Znów się znalazłem na dnie.
Wściekły i goły wiedziałem już, że znów się znalazłem na dnie.
Powlokłem się, w końcu port blisko był, nie wiedząc co ześle mi los,
Znajomy werbownik zdziwił się, gdy usłyszał mój głos.
„Niedawno mówiłeś, że skończyć z tym chcesz, takich jak ty mam ze stu,
Dosyć tej gadki, zabieraj manatki i ruszaj na morze znów”.
I znów! I znów! Ruszaj na morze znów.
Dosyć tej gadki, zabieraj manatki i ruszaj na morze znów.
Stał tam wielorybnik, co płynąć miał w stronę arktycznych mórz,
Gdzie wściekłe wichry, ziąb, śnieg i lód i prawie zamarza rum.
Gdybym miał chociaż co wcisnąć na grzbiet, nie byłoby może tak źle,
Prędzej skonam niż dam nabrać się by płynąć kiedyś znów w rejs.
Znów w rejs! Znów w rejs! By płynąć kiedyś znów w rejs.
Prędzej skonam niż dam nabrać się by płynąć kiedyś znów w rejs.
Wiosło mierzy dwadzieścia stóp, a ręce są tylko dwie,
Od piątej rano do zmierzchu co dzień, potem z nóg ścina mnie.
Czasami po prostu nie chce się żyć - czy kiedyś to skończy się?
Znowu przyrzekam sobie, że na morze nie wrócę, o nie!
O nie! O nie! Na morze nie wrócę, o nie!
Znowu przyrzekam sobie, że na morze nie wrócę, o nie!
Gdy wreszcie dotarłem do Liverpool…
Niech zabrzmi pieśń
d C d
Żeglarze wszystkich świata stron
C d
Dziś dla was śpiewać chcę
G d
Niech zabrzmi pieśń, żeglarska pieśń
C d C d
Czy to dzień czy noc, czy to West czy Ost
C d
W znajomym rytmie codziennych prac,
C d
Gdy w żagle dmucha wiatr.
Przed laty stu żaglowiec był
Potęgą morskich dróg
Tam brzmiała pieśń…
Bluźnili chłopcy na swój los
I morza mieli dość.
Tam brzmiała pieśń…
Po trzech dniach w porcie każdy z nich
Na morze wracać chciał.
Znów brzmiała pieśń…
Dziś tylko w strofach starych szant
Żaglowców przetrwał świat.
Niech zabrzmi pieśń…
Więc gdy wyruszysz bracie w rejs,
Zaśpiewaj z całych sił:
Niech zabrzmi pieśń…
Pacyfik
Kiedy szliśmy przez Pacyfik D lub C
Way hay roluj go D A C G
Zwiało nam z pokładu skrzynki D C
Taki był cholerny sztorm A D C G
Hej znowu zmyło coś D G C F
Zniknął w morzu jakiś gość D A C G
Hej policz który tam D G C F
Jaki znowu zmyło kram A D G C
Pełne śledzia i sardynki
Kosze krabów, beczkę sera
Kalesony oficera
Sieć jeżowców, jedną żabę
Kapitańską zmyło babę
Beczki rumu nam nie zwiało
PÓŁ ZAŁOGI JĄ TRZYMAŁO
Hej znowu zmyło coś
Zniknął w morzu jakiś gość
Postawcie wina dzban
Opowiemy dalej Wam
Płyńmy w dół do Starej Maui
a E7 a G a E7 a
Mozolny twardy i trudny jest nasz wielorybniczy znój
a E7 a G a E7 a
Lecz nie przestraszy nas sztormów ryk i nie zlęknie groza burz
C G a E
Dziś powrotnym kursem wracamy znów rejsu chyba to ostatnie dni
a E7 a G a E7 a
I w sercu chyba już każdy ma piękne panny ze Starej Maui
C G
Płyńmy w dół do Starej Maui już czas
a E
Płyńmy w dół do Starej Maui
a E a G
Arktyki blask już pożegnać czas
a E a
Płyńmy w dół do Starej Maui
Z północnym sztormem już płynąć czas wśród lodowych groźnych gór
I dobrze wiemy, że nadszedł czas ujrzeć niebo z tropikalnych chmur
Dziesięć długich miesięcy zostało gdzieś wśród piekielnej kamczackiej mgły
Żegnamy już Arktyki blask i płyniemy do Starej Maui
Płyńmy w dół do Starej Maui…
Za sobą mamy już Diamond Head no i groźne stare Oahu
Tam maszty i pokład na długo skuł wszechobecny, groźny lód
Jak odrażająca i straszna jest biel Arktyki, tego nie wie nikt
Za sobą mamy już setki mil, czas wziąć kurs do Starej Maui
Płyńmy w dół do Starej Maui…
Lody zostały za rufą gdzieś, ciepła bryza w żagle dmie
Że piękne dziewczyny czekają już na nasz powrót, każdy wie
Czarne oczy ich wypatrują nas, chciałby każdy szybko być wśród nich
Więc szybciej łajbo nam się tocz tam do dziewczyn ze Starej Maui
Płyńmy w dół do Starej Maui…
Harpuny już odłożyć czas, starczy, dość już wielorybiej krwi
Już pełne tranu beczki masz, płynne złoto sprzedasz w mig
Za swój żywot psi, za trud i znój kiedyś w niebie dostaniesz złoty tron
O dzięki Ci, Boże, że każdy mógł wrócić do rodzinnych stron
Płyńmy w dół do Starej Maui…
Kotwica mocno trzyma dno, wreszcie ujrzysz ukochany dom
Przed nami główki portów już i kościelny słychać dzwon
A na lądzie uciech nas czeka sto, wnet zobaczysz dziatki swe
Na spacer weźmiesz żonę swą i zapomnisz wszystkie chwile złe
Płyńmy w dół do Starej Maui…
Popłynęli koledzy w rejs
Popłynęli koledzy w rejs, a E a
Fale ich kołyszą gdzieś… a G C A7
Dla nich dobry los lub zły, im się sen na jawie śni. d a
Dla mnie smutne na lądzie sny. F E7 a
Gdzieś na Biskajach z Nordu wieje,
Świat się kołysze, świat się śmieje,
W cieśninie Drake'a lodu kry…
Mijają dni…
Gdzieś tam na wachcie noc bez końca -
Zapragniesz północnego słońca,
Zaszumi w głowie tęgi łyk…
Mijają dni…
Popłynęli koledzy w rejs…
Pozdrów kolego wyspy moje,
Pozdrów te śpiące kotoboje,
Lodem wilgotne, mokre mchy,
Przyrzeknij mi!
Pozdrów też w porcie tę dziewczynę,
Gdy woda winem ci popłynie,
Przywieź nostalgii pełny łyk -
Przyrzeknij mi!
Popłynęli koledzy w rejs…
Lecz coś mi w duszy cicho szepcze,
Że stary pieczęć da w książeczce
I z horyzontu zniknie ląd -
Wypłynę stąd!
I nim mi posiwieją włosy,
Znów ujrzę w słońcu albatrosy,
Przeżyję dobry los lub zły…
Przyjdą dni!
Popłynęli koledzy w rejs…
Pożegnalny ton
Morza i oceany grzmią C G a F
Pieśni pożegnalnej ton. C F G C
Jeszcze nieraz zobaczymy się, C G a F
Czas stawiać żagle i z portu wyruszyć nam w rejs. C G F G C
Chyba dobrze wiesz już jaką z dróg C e
Popłyniesz kiedy serce rośnie ci nadzieją, d F G
Że jeszcze są schowane gdzieś F E7 a d
Nieznane lądy, które serce twe odmienią. C F G C
Morza i oceany grzmią…
Chyba dobrze wiesz już jaką z dróg
Wśród fal i białej piany statek twój popłynie,
A jeśli tak - spotkamy się
Na jakiejś łajbie, którą szczęście swe odkryjesz.
Morza i oceany grzmią…
W kolorowych światłach keja lśni
I główki portu sennie mówią „do widzenia”,
A jutro, gdy nastanie świt,
W rejs wyruszymy, aby odkryć swe marzenia.
Morza i oceany grzmią…
Nim ostatni akord wybrzmi już,
Na pustej scenie nieme staną mikrofony,
Ostatni raz śpiewamy dziś
Na pożegnanie wszystkim morzem urzeczonym.
Morza i oceany grzmią…
Pożegnanie Liverpoolu
Żegnaj nam dostojny stary porcie, C C7 F C
Rzeko Mersey, żegnaj nam! C G7
Zaciągnąłem się na rejs do Kalifornii - C C7 F C
Byłem tam już niejeden raz. C G7 C
A więc żegnaj już kochana ma, G7 F C
Za chwilę wyruszymy w długi rejs. C G7
Ile miesięcy cię nie będę widział - nie wiem sam, C C7 F C
Lecz pamiętać zawsze będę cię! C G7 C
Zaciągnąłem się na herbaciany kliper -
Dobry statek, choć sławę ma złą.
A że kapitanem jest sam stary Burges,
Pływającym piekłem wszyscy go zwą.
A więc żegnaj już kochana ma…
Z Kapitanem tym płynę nie pierwszy raz,
Znamy się już od wielu, wielu lat.
Jeśliś dobrym żeglarzem, radę sobie dasz,
Jeśli nie, toś cholernie wpadł…
A więc żegnaj już kochana ma…
Żegnaj nam dostojny stary porcie,
Rzeko Mersey, żegnaj nam!
Zaciągnąłem się na rejs do Kalifornii -
Gdy wrócimy opowiemy wam.
A więc żegnaj już kochana ma…
Pożegnanie Liverpoolu
Cztery Refy, sł. K.Kuza, J.Rogacki
Żegnaj nam, dostojny, stary porcie C F C C C7 F
Rzeko Mersey, żegnaj nam C G C G7
Zaciągnąłem się na rejs do Kalifornii G C F C C F C
Byłem tam już niejeden raz C G C C G7 C
A więc żegnaj mi, kochana ma G F C
Za chwilę wypłyniemy w długi rejs C G7
Ile miesięcy cię nie będę widział, nie wiem sam G7 C F C
Lecz pamiętać zawsze będę cię C G7 C
Zaciągnąłem się na herbaciany kliper
Dobry statek, choć sławę ma złą
A że kapitanem jest tam stary Burgess
Pływającym piekłem wszyscy go zwą
A więc żegnaj mi...
Z kapitanem tym płynę już nie pierwszy raz
Znamy się od wielu, wielu lat
Jeśliś dobrym żeglarzem, radę sobie dasz
Jeśli nie toś cholernie wpadł
A więc żegnaj mi...
Żegnaj nam, dostojny, stary porcie
Rzeko Mersey, żegnaj nam
Wypływamy już na rejs do Kalifornii
Gdy wrócimy - opowiemy wam
A więc żegnaj mi...
Przechyły
Pierwszy raz przy pełnym takielunku, e D e
Biorę ster i trzymam kurs na wiatr. e D e
I jest jak przy pierwszym pocałunku - a D e
W ustach sól, gorącej wody smak. a H7 e
O-ho, ho! Przechyły i przechyły! a D e
O-ho, ho! Za falą fala mknie! a D e
O-ho, ho! Trzymajcie się dziewczyny! a D e
Ale wiatr, ósemka chyba dmie! a H7 e
Zwrot przez sztag, o'key zaraz zrobię!
Słyszę jak kapitan cicho klnie.
Gubię wiatr i zamiast w niego dziobem,
To on mnie od tyłu, kumple w śmiech.
O-ho, ho! Przechyły i przechyły…
Hej ty tam z burtę wychylony
Tu naprawdę się nie ma z czego śmiać!
Cicho siedź i lepiej proś Neptuna,
Żeby coś nie spadło ci na kark.
O-ho, ho! Przechyły i przechyły…
Krople mgły, w tęczowym kropel pyle
Tańczy jacht, po deskach spływa dzień.
Jutro znów wypłynę, bo odkryłem
Morze, jacht. żeglarską starą pieśń.
O-ho, ho! Przechyły i przechyły…
Sacramento
Tam gdzie jest Horn, znów wiedzie kurs, C
- Z nami razem, z nami razem! G7 C G7
Tam gdzie jest Horn, przez śnieg i sztorm C
- Z nami razem, razem, hej! G7 C
Więc razem! O! C
Do Kalifornii! O! C C7 F
Tam złoty jest piach, bo złote dno, F C F C
Gdzie urwiska Sacramento! a a7 G7 C
Tam gdzie jest Horn, gdzie deszcz i mgła,
Tam gdzie jest Horn, gdzie nie ma dnia.
Raz szedłem tam przez setkę dni
Ze Stanley Port do Frisco Bay.
Ostatni raz, gdym widział Horn,
Modliłem się o szybki zgon.
Ten bękart mat wykończył mnie,
Alem go zmógł, przeżyło się.
A Czarnuch Jim to pecha miał,
Gdy wiatr go z rei w morze zwiał.
I minie rok nim poprzez Sund
Na Bałtyk znów zawiedzie kurs.
Samantha
Ty nie jesteś kliprem sławnym Cutty Stark, czy Betty Low, a G a G a
W Pacyfiku portach gwarnych, nie zahuczy w głowie rum. F G a F G a
Nie dla ciebie są cyklony, Hornu także nie opłyniesz,
W rejsie sławnym i szalonym, z w szancie starej nie zaginiesz.
Hej Samantha, hej Samantha kiedy wiatr ci gra na wantach, F C e a
Ty rysujesz wody tafle, moje serce masz pod gaflem. F G a
Czasem ciężko prujesz wodę i twe żagle już nie nowe. C a
Jesteś łajbą pełną wzruszeń, F G
Jesteś łajbą, co ma duszę. a G a
Ale teraz wyznać pora, chociaż nie wiem czemu psiakość,
Gdy cię nie ma na jeziorach, na jeziorach pusto jakoś.
Gdy w wieczornej przyjdzie porze śpiewać słowa szanty złudnej,
Gdy cię nie ma na jeziorze, to Mazury nie są cudne.
Hej Samantha, hej Samantha…
Czemu ty już zmęczona w chwili krótkiej przyjemności,
W złotych słońcu stu ramionach ty wygrzewasz stare kości.
A gdy przyjdzie kres twych dróg, nie zapłaczę na pogrzebie,
Wiem, że sprawi dobry Bóg, byś pływała dalej w niebie.
Hej Samantha, hej Samantha…
Samotna Fregata
W dalekim porcie, gdzieś na krańcu świata a d a
Gdzie martwa fala uderza o brzeg a G F E
Stoi od dawna samotna fregata a A7 d a
I na coś czeka u ujścia dwóch rzek. d a d E
Rzeki wpadają do jednego morza
Ale w dwie strony unosi je prąd
Fregata czeka, choć chciałaby może
Podnieść kotwicę i odpłynąć stąd.
E7 F E
W dalekim porcie, gdzieś na krańcu świata
Gdzie martwa fala uderza o brzeg
Mieszka dziewczyna, co przez długie lata
Na kogoś czeka u ujścia dwóch rzek
Rzeki wpadają do jednego morza
Ale w dwie strony unosi je prąd
Smutna dziewczyna pragnęłaby może
Porzucić wszystko i odpłynąć stąd.
F Fis
Ale kotwice trzymają zbyt mocno h e h
Dwie rzeki płyną w dwie strony od lat h A G Fis
Tylko po wodzie o zorzy północnej h H7 e h
Jak liść odpływa śnieżnobiały kwiat e h e Fis
I tak się jakoś los dziewczyny splata
Z losem fregaty stojącej od lat
W dalekim porcie, gdzieś na krańcu świata
Tam gdzie beztrosko śpiewa tylko wiatr.
Sound of silence
a2 G
Hello darkness, my old friend,
a C
I've come to talk with you again,
F C
Because a vision softly creeping,
F C
Left its seeds while I was sleeping,
F C
And the vision that was planted in my brain
F C a C
Still remains
G a2
Within the sound of silence.
In restless dreams I walked alone
Narrow streets of cobblestone,
'Neath the halo of a street lamp,
I turned my collar to the cold and damp
When my eyes were stabbed by the flash of a neon light
That split the night
And touched the sound of silence.
And in the naked light I saw
Ten thousand people, maybe more.
People talking without speaking,
People hearing without listening,
People writing songs that voices never share
And no one dare
Disturb the sound of silence.
"Fools" said I, "You do not know
Silence like a cancer grows.
Hear my words that I might teach you,
Take my arms that I might reach you."
But my words like silent raindrops fell,
And echoed
In the wells of silence
And the people bowed and prayed
To the neon god they made.
And the sign flashed out its warning,
In the words that it was forming.
And the sign said, "The words of the prophets
are written on the subway walls
And tenement halls."
And whisper'd in the sounds of silence.
a e Fis h G H
Słodka Jane
Zaśpiewam dołem ty zaśpiewaj górą G C D
- Chwyć ją za kolanko G D
Jak Marco Polo zdobywaj z furią G C D
- Trzymaj ją jak braknę. G D
Patrz jak pupcią kręci zgrabnie G C
Słodka Jane G D
Lecz nie dla mnie dzisiaj skarby skryte na dnie G C D
Jane, Jane, chodź przytul się, śpiewaj ze mną szantę na dwa.
G D G D G
Jane, Jane, szantę na dwa, górą ty, a dołem znów ja. G D G D7 G
Mała Jane to mulatka śliczna
Gdy pije rum ma rumiane liczka
Już faluje z przodu ładnie
Słodka Jane
Lecz nie dla mnie dzisiaj ma skarby skryte na dnie
Jane, Jane chodź przytul się…
Małej Jane tak się oczy świecą
Deszcz nie pada ona mokro ma pod kiecą
Chodź prowadzi się przykładnie
Słodka Jane
Każdy z nas w końcu kiedyś ją dopadnie
Jane, Jane chodź przytul się…
Choć porządna taka cnotka chodzi do kościoła
To dlaczego mały Jimmy za nią mamo woła
Choć jest panną na wydaniu
Słodka Jane
Ciągle jedno w głowie ma, myśli o kochaniu
Jane, Jane chodź przytul się…
Dalej chłopcy razem napierajmy
Już za miesiąc w porcie zaśpiewamy
Z Jane do rana pohulamy
Słodka Jane
A ze starym Davem beczkę whisky w gardła damy
Jane, Jane chodź przytul się…
Stary Dave ma coś takiego
Że dziewczyny w mieście nie chcą żyć bez niego
I kudłate i łaciate
Słodka Jane
Pręgowane i skrzydlate skaczą i fruwają
Na nasz program zapraszają
Staruszek jacht
G e C D
Już dawno od morskiej wody burty ściemniały G D C D
I żagle niejednym wichrem osmagane. G D C D
Staruszek jacht u kresu swoich dni C G C G
W przystani cichej o przygodach śni. D e C D
Hej! Ruszajmy w rejs G C G
Do portów naszych marzeń! D e
Jacht gotów jest, chodźcie więc żeglarze. C D e C D G
Staruszek jacht duma może o pierwszym sztormie,
O rejsach których nie umie wciąż zapomnieć.
Gdy żagli blask na horyzoncie lśni
Wypłynąć chciałby jak za dawnych dni.
Hej! Ruszajmy w rejs…
Nieważne co się wydarzy, nieważne kiedy,
Zabierzcie w podróż staruszka raz jeszcze jeden.
Kto ujrzał raz przed dziobem morza dal
Powracać będzie wciąż do tamtych fal.
Hej! Ruszajmy w rejs…
Stary bryg
Gdy wypływał z portu stary bryg d C d C d
Jego losów nie znał wtedy nikt d C d C d
Nikt nie wiedział o tym, że F C
Statkiem widmem stanie się stary bryg d C d C d
Hej, ho! Na „Umrzyka Skrzyni” d F C d
I butelka rumu. F C d C d
Hej, ho! Resztę czart uczyni d F C d
I butelka rumu. F C d C d
Co z załogą zrobił stary bryg
Tego też nie zgadnie chyba nikt
Czy zostawił w porcie ją
Czy na morza dnie? - nikt nie wie gdzie
Hej, ho! Na „Umrzyka Skrzyni”…
Przepowiednia zła jest, że ho, ho!
Kto go spotka - marny jego los
Ale my nie martwmy się
Hej, nie martwmy się - rum jeszcze jest
Szanta dziewicy
Mam ci pełną marzeń główkę, C G a F
Morze myśli me rozmarza. C G a G
Mam prześliczną małą łódkę, C G a F
Tylko brak w niej marynarza. C G a F C G
W łódce małej i ciaśniutkiej,
By poszerzyć krąg podróży,
Niech marynarz wetknie w łódkę
Jakiś maszt - możliwie duży.
Jestem bardzo młoda jeszcze,
Obca morska mi robota.
Ach, cudowne czuję dreszcze,
Gdy mnie uczy trzymać szota.
I nie było wcale smutno,
Gdy dokoła wody tafla,
A marynarz podniósł płótno
Żagla wzwyż, stawiając gafla.
Aż się rozszalało morze,
W górę, w dół, ja ptakiem rybką.
Sztorm, o błagam dobry Boże,
Niech się skończy - nie za szybko.
Gdy ucichły w końcu fale
Drżę zmęczona, się rozmarzam.
Nie jest takie smutne wcale
Ciężkie życie marynarza.
Sześć błota stóp
Sześć błota stóp sześć błota stóp
Dziewięć sążni wody i sześć błota stóp
Uderz w bęben już bo nadszedł mój czas
Wrzućcie mnie do wody na wieczną wachtę trza
tam gdzie…
Sześć błota stóp…
Ściągnijcie flagę w dół uszyjcie worek mi
Dwie kule przy nogach ostatni ścieg bez krwi
no i…
Sześć błota stóp…
Ostatnia salwa z burt po desce zjadę w mig
Lecz najlepszy mundur nie musi za mną gnić
tam gdzie…
Sześć błota stóp…
Żegnajcie bracia mnie już ostatni raz
Ostatnią modlitwę za mą duszę zmówcie wraz
tam gdzie…
Sześć błota stóp…
Moje wolne miejsce i hamak pusty też
Niech wam przypomina że każdy znajdzie się
tam gdzie…
Sześć błota stóp…
Na wachcie więcej już nie ujrzycie chyba mnie
Kończę ziemską podróż do Hilo dotrę wnet
tam gdzie…
Sześć błota stóp…
Ląd daleko jest przed wami setki mil
A mnie pozostało do lądu kilka chwil
no i…
Sześć błota stóp…
Tańcowanie
Kiedy forsy nie masz, kiedy głowa cię boli, D lub C
Kiedy żona hetera płynąć w rejs nie pozwoli, A G
Kiedy dzieci płaczą i jest bardzo źle, D C
Tańcz z nami bracie i nie przejmuj się! A D G C
Tańcz, tańcz, tańcz z nami i ty! D C
Tańcz z nami bracie aby wióry szły! D A C G
Wypij aż do dna za przygody złe. D C
Tańcz z nami bracie i nie przejmuj się! A D G C
Kiedy wiatr ucichnie płynąć nie ma nadziei,
Wtedy z bracią żeglarską diabeł hula na kei.
Beczki piwa z knajpy czart wytacza dwie,
A pijany żeglarz zaraz tańczyć chce!
Tańcz, tańcz, tańcz z nami i ty…
Tańczą rybki w morzu i dziewuszki na plaży,
Cała knajpa tańczy z pijaniutkim żeglarzem.
Patrz na stole tańczą białe myszki dwie,
Skaczą wesolutko nie przejmując się.
Tańcz, tańcz, tańcz z nami i ty…
Tańczy jedna nóżka frywolna i zgrabna,
Za nią druga podskoczy wesoła i powabna.
Na koniec brzuszek wytacza się,
Tylko główka nie chce, z nią jest bardzo źle.
Tańcz, tańcz, tańcz z nami i ty…
Tańczy Jimmy i Johnny i Mary nieśmiała,
Skacze wesoło kompania nasza cała.
Nawet Kubuś słodki także skakać chce,
Lecz nóżki poplątał i na koję legł!
The drunken sailor
What shall we do with the drunken sailor? e
What shall we do with the drunken sailor? D
What shall we do with the drunken sailor? e
Early in the morning G H7 e
Hooray and up she rises
Hooray and up she rises
Hooray and up she rises
Early in the morning
Put him in the longboat till he's sober.
Keep him there and make 'im bale 'er.
Heave him by the legs in a running bow-lin'.
Pull out the plug and wet him all over.
Put him scuppers with a hospipe on him.
Take 'im and shake 'im and try an' wake 'im.
Give 'im a taste of the bosun's rope-end.
Stick on 'is back a mustard plaster.
Soak 'im in oil till he sprouts a flipper.
Shave his belly with a rusty razor.
Put him in the guardroom till he gets sober.
Put him in the bed with the captain's daughter.
Tańcz, tańcz, tańcz z nami i ty…
The wild paddler
I've been a wild paddler for many a year D A7 D G
And I spent all my money on rivers and beer D A7 D
And now I'm returning with gold in great store D A7 D G
And I never will play the wild paddler no more D A7 D
And it's no, nay, never A A7
No, nay, never, no more D G
Will I play the wild paddler D G
No, never, no more A7 D
I went to a storehouse I used to frequent
And I told the boat salesman my money was spent
I asked him for credit, he answered me "Nay
Such a custom of yours I could have any day"
And it's no, nay, never…
I took from my pocket ten sovereigns bright
And the boat salesman's eyes opened wide with delight
He said "I have drysuits and boats of the best
And the word that I spoke sure were only in jest"
And it's no, nay, never…
I'll go home to my sweetheart, confess what I've done
And I'll ask her to pardon this prodigal one
And if she caress me as oft times before
Sure I never will play the wild paddler no more
And it's no, nay, never…
Tratwa blues
Zbuduję sobie tratwę i popłynę rzeką w dół C G7 C
Zbuduję sobie szałas na prerii pośród ziół F C A7
O! Blues jest wtedy, kiedy człowiekowi jest źle. d G7 C
W fotelu na biegunach bujałem się nie raz
Choć ludzie mi mówili, że mogę skręcić kark
O! Blues jest wtedy, kiedy człowiekowi jest źle.
Zabrałem ją na tańce - tańczyła z nim nie raz
Po ślubie przysięgała: ten ktoś to był jej brat
O! Blues jest wtedy, kiedy człowiekowi jest źle.
Przedwczoraj na mym polu grasował jeden chrząszcz
Dziś trzy tysiące chrząszczy bawełnę zżera mą
O! Blues jest wtedy, kiedy człowiekowi jest źle.
Zbuduję sobie tratwę i popłynę rzeką w dół
Zbuduję sobie szałas na prerii pośród ziół
O! Blues jest wtedy, kiedy człowiekowi jest źle.
Wesoły wiatr
Pociągnijmy z flaszy łyk, e G D
Wesoły wiatr powieje nam w mig. e D e D
Pociągnijmy jeszcze raz, e G D
Wesoły wiatr prowadzi nas. e D e
Gdy na morzu szkwał i sztil, e G D
Gdy nawet mewa w powietrzu śpi, e D e D
Na martwej fali rzyga Jaś, e G D
Jeden na to sposób masz: e D e
Pociągnijmy z flaszy łyk…
Gdy na wachtę nie chce ci się wstać,
W sztormiaku dziury i mokre łachy masz,
Gdy bosman ciągle kwaśną ma twarz,
Jeden na to sposób masz:
Pociągnijmy z flaszy łyk…
Odpłynąć chciałbyś w inny świat.
Kalosze już są, potrzebny jeszcze jacht.
Choć nie ma go, choć zima zła,
Każdy na to sposób ma:
Pociągnijmy z flaszy łyk…
Wielorybnicy
a e a e
Nasz diament prawie gotów już, w cieśninach nie ma kry.
a e d e a
Na kei piękne panny stoją, w oczach błyszczą łzy.
a e a e
Kapitan w niebo wbija wzrok - ruszamy lada dzień,
a e d e a
Płyniemy tam gdzie słońca blask nie zmąci nocy cień.
a e a a e a
A więc krzycz O- ho! Odwagę w sercu miej!
a C G d e a
Wielorybów cielska groźne są, lecz dostaniemy je!
Hej panno powiedz po co łzy, nic nie zatrzyma mnie.
Bo prędzej w morzach kwiat zakwitnie, niż wycofam się.
No nie płacz mała, wrócę tu, nasz los nie taki zły,
Bo da dukatów wór za tran i wieloryba kły.
A więc krzycz O- ho…
Na deku stary wąchał wiatr, lunetę w ręku miał.
Na łodziach, co zwisały już, z harpunem każdy stał.
I dmucha tu i dmucha tam ogromne stado wciąż.
Harpuny, wiosła liny brać i ciągaj brahu ciąg!
A więc krzycz O- ho…
I dla wieloryba już ostatni to dzień,
Gdy śmiały harpunnik uderza weń!
Z pijanym żeglarzem
Z pijanym żeglarzem co zrobimy, e
Z pijanym żeglarzem co zrobimy, D
Z pijanym żeglarzem co zrobimy, e
- Gdy przyjdzie raniutko? G H7 e
Hej, jak się zabawimy,
Hej, jak się zabawimy,
Hej, jak się zabawimy,
- Gdy przyjdzie raniutko!
Złóżmy go do ratowniczej łodzi,
Szpunt wyciągnijmy niech tonie w wodzie,
Falami na nogi go stawiajmy,
W zęzie złożywszy, wężem lejmy,
Trzymajmy go mocno, gdy rzygać będzie,
Wszorujemy go w likszparę,
Obłożymy go na knadze,
Przeciągniemy go przez kipę,
Powiesimy go na rei,
Przeciągniemy go pod kilem,
Zmarglujemy go na bomie,
Zarefujemy go z grotżaglem,
Zasztafujemy go do forpiku,
Parę pagajów mu w dupę damy,
Włożymy go do kapitańskiej koi,
Dziewczyny do koi mu nie damy,
Klina na kaca mu też nie damy,
Zrobimy go sterem, gdy sztywny będzie.
Żegluj
Żegluj, żegluj tam gdzie Nowa Szkocja C e a F G
Żegluj, żegluj gdzie wstaje nowy dzień. C e a F G C
Głos Nowej Szkocji nam przynosi wiatr a G C
To zapowiedz nowych dni. F C G
Znowu woła do nas rykiem fal d C G C
Tam znajdziecie nowy świat. d C G C
Znów dumny brzeg będzie witał was a G C
Majestatem groźnych skał F C G
Każdy dzień znów świtem przywita was d C G C
Coraz bliższym stanie się, d C G
Twoim własnym domem stanie się. d C G C
Żegluj, żegluj…
Atlantyk bije falą w stromy brzeg,
Wściekle ryczy pośród skał.
W górze dzikich ptaków słychać śpiew
Głos ich płynie z wiatrem w dal.
Tam bujnej trawy się kołysze łan
I strumyków cichy szept
W mej pamięci zawsze będzie trwał
Lecz niedługo powiem wam,
Lecz niedługo wszystkim powiem wam.
Żegluj, żegluj…
Żegnaj Ameryko
Z każdą chwilą, z każdym słowem coraz dalej, C G C
Tak na przekór przyszłym wielkim dniom, a F C G
Biegnę naprzód w codzienności zasłuchany C G a F
I żelazną drogą daję rękę snom. C G C C7
Żegnaj Ameryko, trzymaj się. F G C
Spotkamy się w Nowym Orleanie, a F C G
A na razie krótkie słowa dwa: C G a F
Moje uszanowanie. C G C (C7)
Tylko stukot kół natrętnie przypomina
Niepoważne słowa, gesty niepoważne
I życzenie, że gdy podróż swą zaczynasz,
To nie pozwól jej zbyt szybko się zakończyć.
Żegnaj Ameryko…
Cóż, że ciasno jest w wagonie trzeciej klasy
I nie zachęca do rozmowy współpasażer.
Może tak, jak ja, chce wierzyć w lepsze czasy.
Slogan, co reklamą gwiezdną w głowie płonie.
Żegnaj Ameryko…
rozdział VII - SZANTY - rozdział VII
Śpiewnik by Slonik Wrocław ©2000
- 34 -
- 35 -
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
0 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
0 |
2 |
3 |
3 |
3 |
|
0 |
2 |
3 |
3 |
3 |
|
3 |
|
|
|
|
|
3 |
|
|
|
|
|
|