Przygody małej małpki Fiki - Miki
Scenariusz przedstawienia na podstawie książki Kornela Makuszyńskiego
„ Awantury i wybryki małej małpki Fiki - Miki”.
Piosenka: „Wyginam śmiało ciało” i układ taneczny
NARRATOR 1: Małp rozliczne są rodzaje, w rozmaitych świata stronach.
Są i takie, co najchętniej kołyszą się na ogonach.
Fiki - Miki się wywodzi właśnie z takich małpek rodu,
co wesoło wśród drzew buja, od poranka do zachodu.
NARRATOR 2: Jest to ród przemyślny wielce, wciąż niezmiernie czymś zajęty,
lecz ni chwili nie usiedzą, takie straszne wiercipięty.
Gdy chcą z drzewa przejść na drzewo, wtedy czynią to po prostu:
za ogony się chwytają i coś tworzą na kształt mostu.
NARRATOR 1: Wtedy wszystkie małpie dzieci, uśmiechnięte, rozbawione,
po ruchomym owym moście pędzą w mig na drugą stronę.
Miły żywot! Lecz niestety, małpa ciągle wzrok natęża,
bo ma wiele w lesie wrogów, strasznie zaś się boi węża.
NARRATOR 2: Skoro małpy go spotkają, wtedy stają, jakby wryte,
bo je wzrokiem swym przeraża to stworzenie jadowite.
Raz, gdy mama Fiki - Miki ręką jej futerko czyści,
wąż ogromny wytknął nagle płaską głowę spośród liści.
NARRATOR 1: Biedna małpa odrętwiała, bojąc się wężowej złości,
a nieszczęsna Fiki - Miki na dół spadła z wysokości.
Potłuczona, obolała, widząc, że jest biedna sama,
płacząc głośno, zawołała:
FIKI - MIKI: Mamo, mamo! Gdzie jest mama?!
NARRATOR 2: Ale mamy już nie było na zielonym, pięknym drzewie,
bo ją pożarł wąż straszliwy w nierozumnym i złym gniewie.
NARRATOR 1: Cicho sobie w trawie płacze biedna, mała Fiki - Miki,
a wtem słyszy niedaleko, głośne i wesołe krzyki.
NARRATOR 2: Mały zjawił się Murzynek, który zwał się Goga - Goga,
ujrzał małpkę i powiada:
GOGA - GOGA: Co tu robisz, moja droga?
FIKI - MIKI: Mama, mama ... Nie ma mamy ...
NARRATOR 1: Gdy mu wszystko powiedziała, on posmutniał z wielkiej troski
i to biedne małe dziecko do murzyńskiej zaniósł wioski.
Piosenka: „Dziki taniec”
NARRATOR 3: Tam się wszyscy ucieszyli i natychmiast rozkazano,
aby zrobić z Fiki - Miki bite zrazy ze śmietaną.
GOGA - GOGA: Uciekajmy Fiki - Miki, łap za rękę Goga - Goga,
bo, niestety, moi bracia chcą gotować cię na obiad.
NARRATOR 4: Dobry chłopak, Goga - Goga, chwycił małpkę, przerażony,
i przez lasy z nią ucieka w mroczne i nieznane strony.
NARRATOR 3: Wędrowali poprzez puszczę pełni trwogi, pełni lęku,
pocieszając się wzajemnie, pomagając bez ustanku.
Piosenka: Wimoweh (In the jungle)
NARRATOR 4: A wtem straszny lew wypada i te słowa rzekł ponure:
LEW: Muszę pożreć jedno z dzieci, a wy mi powiedzcie które?
FIKI - MIKI: Mnie zjedz, mnie zjedz na śniadanie,
ale oszczędź tego chłopca, błagam cię, ryczący panie!
LEW: A to czemu?
FIKI - MIKI: Bo Murzynek dwakroć mi ocalił życie!
LEW: Ach to pięknie, wielce mi się to podoba.
Bardzo dzielne z was pędraki, więc będziecie żyli oba!
Idźcie dalej, miłe dzieci i trzymajcie się wciąż zdrowo.
FIKI - MIKI: Dzięki panie, dzięki panie!
GOGA - GOGA: Dzięki panie z wielką głową!
NARRATOR 4: Poszli dalej, ucieszeni, wciąż wędrując przez las głuchy.
A gdy Goga - Goga usnął, małpka spędza z niego muchy.
NARRATOR 3: Nie wiem, czy na całym świecie, gdzie przyjaciół jest tak wiele,
byli kiedyś bardziej czuli i wierniejsi przyjaciele?
Piosenka: „Znajdź przyjaciela”
NARRATOR 4: Wędrowali przez dwa lata, żyjąc sobie bardzo tanio.
Fiki - Miki szła na przedzie, a Murzynek kroczył za nią.
Nagle małpka usłyszała straszny hałas i okrzyki:
GOGA - GOGA: Krwawi zbójcy mnie napadli,
ratuj się o Fiki - Miki!
NARRATOR 3: Małpka na wysoką palmę jednym się dostała skokiem,
potem patrzy, co się dzieje, bardzo przerażonym wzrokiem.
ZBÓJ 1: Wiązać mi to Murzyniątko!
ZBÓJ 2: Niezły nam się trafił kąsek!
ZBÓJ 3: Zaciągniemy go do miasta i sprzedamy za przekąskę.
NARRATOR 4: Goga - Goga jest związany, widać, że się bardzo stracha
zbójcy zaś pod palmą siedzą, wciąż się śmiejąc:
ZBÓJCY: Ha, ha, ha, ha...!
NARRATOR 3: Ale gdy usnęli w nocy, Fiki - Miki zlazła z palmy,
zdjęła więzy i powiada:
FIKI - MIKI: Prędko my się stąd oddalmy!
GOGA - GOGA: Zaraz, zaraz... Nie tak szybko...
Miałem na ramieniu duszę
i za moją wielką krzywdę teraz ich nastraszyć muszę.
NARRATOR 4: Wleźli znów na wielkie drzewo i trzęśli, że kokosy
jak grad spadły niezliczone na zbójeckie wielkie nosy.
ZBÓJ 4: Gwałtu, rety! Co się dzieje?!
ZBÓJ 5: Chyba nam się niebo wali!
NARRATOR 3: I pantofle pogubili, bo tak szybko uciekali.
NARRATOR 5: A dwaj mali przyjaciele znów ruszyli w długą drogę,
aż ujrzeli białe miasto w daktylowych palm ogrodzie.
Nagle słyszą głośne krzyki:
TRESER: Łapcie mi małpę ludzie!
NARRATOR 6: Chciał jej bronić Goga - Goga, ale upadł odtrącony,
a małpeczkę już porwali i wynieśli w obce strony.
Siadł Murzynek na ulicy i serdecznie za nią płacze:
GOGA - GOGA: O, kochana Fiki - Miki, już cię pewnie nie zobaczę!
NARRATOR 5: Jakiś podły wziął ją człowiek, co mizerne miał zamiary.
Batem świsnął nad jej głową, potem zamknął ją do klatki.
Biedna, mała Fiki - Miki, gdy łzy wszystkie wypłakała,
siadła w kącie i tak siedzi, nieruchoma, osowiała.
TRESER: Wstawaj, wstawaj małpeczko! Czas poćwiczyć tańce, skoki.
Będziesz teraz pracowała i grosz dla mnie zarabiała.
NARRATOR 6: Podły człowiek, co dzień rano batem bijąc ją po bokach,
ćwiczył ją przez wiele godzin w tańcu i uciesznych skokach.
Ten grosz rzucił, ów dwa grosze, że tak małpka tańczyć umie.
Ona zaś Murzynka szuka smutnym wzrokiem w ludzkim tłumie.
Płacze nocą Fiki - Miki:
FIKI - MIKI: Zniknął, zniknął Goga - Goga! Raz mi tylko śnił się w nocy.
Ach, jestem głodna i zmęczona ...
NARRATOR 5: Raz, nim jeszcze słońce wstało,
gołąb nad nią cicho grucha:
GOŁĄB 1: Czemu ciebie, małpie dziecko, tak przykuli do łańcucha?
FIKI - MIKI: Podły człowiek mnie uwięził, skakać tańczyć rozkazuje.
Mój przyjaciel Goga - Goga zgubił się gdzieś w wielkim tłumie.
GOŁĄB 1: Nie płacz mała Fiki - Miki, nie minie ni godzinka,
a ja razem z gołębiami wnet odnajdę ci Murzynka.
NARRATOR 6: Zwołał wielkie zgromadzenie wszystkich ptaków
w całym mieście i zawołał:
GOŁĄB 1: Znajdźcie chłopca i na skrzydłach go przynieście!
GOŁĄB 2: Ale gdzie go szukać mamy?
GOŁĄB 3: W którą świata lecieć stronę?
GOŁĄB 4: Nad pustynię? Czy nad dżunglę?
Gdzie małego szukać chłopca?
NARRATOR 5: Wnet też jeden rzekł marabut, łysa, ale mądra głowa:
MARABUT: Ja wiem, ptaszki miłościwe, gdzie się ten Murzynek chowa!
Sam nie pójdę, bo reumatyzm skręcił moją lewą nogę,
lecz dokładnie wam opiszę, jak należy znaleźć drogę.
NARRATOR 6: Potem nic nie robiąc sobie z gwaru i ptasiego wrzasku,
całą mapę wyrysował wielkim dziobem w mokrym piasku.
NARRATOR 5: Ptaszki szybko poleciały, bo daleka była droga
i wołały wielkim chórem:
PTAKI: Hej! Hej! Panie Goga - Goga!
NARRATOR 6: W swej stajence go przytuli, powitawszy go jak brata,
mały osioł, który zwał się Ali - Baba - Postrach - Świata.
NARRATOR 5: Tam go ptaszki odnalazły i niezmierne czynią krzyki:
GOŁĄB 2: Prędzej, prędzej Goga - Goga,
bo tam czeka Fiki - Miki.
NARRATOR 6: Żegna osła nasz Murzynek i tak mówi, gdy go ściska:
GOGA - GOGA: Wiem, żeś mądry jest i dobry, gdy poznałem ciebie z bliska.
OSIOŁ: Mądrym być to wielka sztuka,
ale dobrym jeszcze większa.
NARRATOR 5: Ptaszki tam Murzynka wiodą, gdzie zły człowiek małpkę więzi
i gdzie drzewo domu sięga ramionami swych gałęzi.
NARRATOR 6: Tędy zręcznie wlazł Murzynek skoro noc nadeszła głucha.
Znalazł biedną Fiki - Miki i uwolnił ją z łańcucha.
GOGA - GOGA : Fiki - Miki ...?
FIKI - MIKI: Goga - Goga?!
GOGA - GOGA: Zaraz, zaraz cię uwolnię!
FIKI - MIKI: Witaj, witaj przyjacielu...
GOGA - GOGA: Wolna droga, uciekamy!
Podkład muzyczny:PATA
NARRATOR 5: Uciekali przez pustynię byle tylko zajść daleko,
aż jednego dnia stanęli nad nieznaną jakąś rzeką.
NARRATOR 6: Na jej brzegu spal krokodyl, więc mu rzekli:
FIKI - MIKI: Krokodylu, gdzie jesteśmy?
KROKODYL: Jak to? Nad brzegami rzeki Nilu!
O kochane, lube dziatki, rzeki tej nie przepłyniecie,
lecz ja chętnie was przeniosę, tylko siądźcie na mym grzbiecie.
NARRATOR 7: Chce już wsiadać Goga - Goga, gdy wtem wielkie słyszą krzyki.
Bieży ku nim bocian biały, co miał nogi jak patyki.
BOCIAN: Stójcie, stójcie! Znam ja tego jegomościa,
zje was, potem będzie płakał, niby z smutku i z żałości.
NARRATOR 8: Wściekły odszedł straszny zbójca, bocian zaś im życzy zdrowia,
potem odszedł, a Murzynek począł łódkę pleść z sitowia.
NARRATOR 7: Coś chlupnęło w wielkiej rzece,
więc Murzynek woła:
GOGA - GOGA: Kto tam?!
HIPOPOTAM: Swój! Władca rzeki - hipopotam!
Nienawidzę krokodyla, bo mi ciągle włazi w drogę,
więc pociągnę was przez wody i w ten sposób wam pomogę.
NARRATOR 8: Gdy przez rzekę przepłynęli, szli przez miesiąc w wielkim głodzie,
aż ujrzeli piramidy, w słońca blasku, na zachodzie.
FIKI - MIKI: Znów miękką idziemy drogą, pełną piasku, pełną żwiru.
GOGA - GOGA: Fiki - Miki! Widzę miasto! Doszliśmy do Kairu.
NARRATOR 7: Wielka tam ich zdjęła trwoga, więc usiedli gdzieś w kąciku,
nigdy, bowiem nie słyszeli tyle wrzawy, tyle krzyku.
Goga - Goga rzekł cichutko:
GOGA - GOGA: Przyjdzie nam tu umrzeć z nędzy,
bo, by dostać trochę chleba,
trzeba wiele mieć pieniędzy.
NARRATOR 8: I Murzynek słaby pada, coś dziwnego z nim się dzieje,
wstać nie może, a gdy wstanie, to się znów na powrót chwieje.
FIKI - MIKI: Goga - Goga! Jesteś chory ...
Pędzę, pędzę po doktora!
NARRATOR 7: I przekupki pyta miłej, gdzie pomocy szukać ma.
Popędziła i po chwili puka do drzwi domu,
w którym mieszka lekarz stary,
co ma dobre, złote serce i złocone okulary.
LEKARZ 1: Murzyniątko bardzo chore, musi iść do szpitala,
gdzie dla biednych, chorych dzieci jest osobna, biała sala.
NARRATOR 8: Dobra pani dała chłopcu bardzo gorącego mleka,
bo był bardzo wyczerpany, idąc długo i z daleka.
Lecz ozdrowiał Goga - Goga, gdy dwa tłuste zjadł obiady,
ananasa, sześć bananów i kilogram czekolady.
NARRATOR 7: Fiki - Miki zaś tymczasem, że nie była wcale chorą,
wciąż przebywa pośród dzieci, których było tam sześcioro.
Wszystkie były bardzo smutne, a więc fika im koziołki,
tańczy i wysoko skacze poprzez łóżka, poprzez stołki.
NARRATOR 8: Śmiech wesoły się rozlega i wesołe brzmią okrzyki:
DZIECKO 1: Jeszcze, jeszcze...
DZIECKO 2: Zatańcz jeszcze, o najmilsza Fiki - Miki!
DZIECKO 3: Co się stało? Co się dzieje?
NARRATOR 7: Wszyscy zbiegli się lekarze, a dzieciska już są zdrowe
i rumiane mają twarze.
LEKARZ 2: Nie ma ponad śmiech lekarstwa!
NARRATOR 8: Rzekł serdecznie lekarz stary
i uściskał Fiki - Miki dając jej koszyk bananów.
NARRATOR 7: Przyjaciele pożegnali lekarzy i dobrą panią,
uściskali małe dzieci i ruszyli w drogę dalszą.
NARRATOR 8: Wędrowali bardzo długo w przyjaźni i wielkiej zgodzie,
pomagając sobie zawsze w trudach i przy niepogodzie.
NARRATOR 7: Co się z nimi działo dalej?
W jakich miejscach ich spotkamy?
My wam za rok (albo wcześniej) z przyjemnością opowiemy.
Piosenka: „W dżungli” Bebe Lilly i układ taneczny
6