Próchno Wacław Berent


WACŁAW BERENT (15.09.1873 - 20.11.1940)-

„Próchno” (wyd.1902)

Część pierwsza

Powieść rozpoczyna cykl wspomnień. Ojca wychowującego samotnie syna. Opisu niespełnionych, niedomówionych jego dążeń oraz miłości do obrazu matki. Potem następuje opis pierwszej kobiety w życiu młodego człowieka i jej odwiedzin u ojca. Wkrótce zostaje ona zdradzona i w rezultacie zabija się. Syn dorasta, jest aktorem, gra nawet lepiej od ojca, robi to bowiem z uczuciem i afektacją. Ojciec jego jest w tym okresie życia mizoginem, przepełnionym niechęcią do płci pięknej. Musi też pożyczać od syna - Władka Borowskiego -pieniądze. Władek jest bardzo popularny, tłum skanduje jego nazwisko. Ojciec zaś trafia na dwa miesiące do więzienia, kiedy wraca, syn jest już żonaty - z Zosią. Stary aktor upija się do nieprzytomności. Tutaj rozumiemy że pierwszy rozdział jest retrospekcją, opowiadaniem Borowskiego na ławce cmentarnej. Powiernikiem opowieści jest doktor Kunicki. Władek upija się absyntem, dochodzi do kłótni. Obaj mówią o miłości do Zochny. Kunicki wyraża swoje zainteresowanie jej osobą. Borowski mówi Kunickiemu, iż kocha go, odchodząc jednak, spogląda nań z nienawiścią. Kunicki pije wino w kawiarni, świątyni modernizmu. Czyni to w towarzystwie Jelsky'ego. Podczas jednej z operacji doktora dochodzi do wypadku - pacjentka umiera, pomimo dramatycznych starań lekarzy. Kunickiemu polecono wówczas wziąć urlop. Ów udaje się do domu i przez roztargnienie myli mieszkania. Trafia do lokum, do którego właśnie sprowadzono księdza, samobójstwo popełnił tam bowiem pewien student. Kunickiemu zdaje się, iż to on leży tam martwy w mieszkaniu. Dopiero wyszedłszy z bramy spostrzega swoją omyłkę. W domu mówią mu o wizycie Zosi Borowskiej i jej zaproszeniu. Władek Borowski zamyka się w swoim pokoju, czyta książki pożyczone od Jelski'ego, pije alkohol, pali papierosy. Maltretuje żonę tyradami o niepokonanym tłumie - motłochu, dla którego pełen jest uwielbienia. Zochna płacze, jest smutna i przestraszona, jednakże wierna i kochająca - jest bowiem całkowicie wytworem męża. Borowski urobił ją na własną modłę, zindoktrynował zupełnie. Borowski, Jelski i Kunicki zdążają dokądś rozmawiając o kobietach. Na ulicy sprzedają gazety reklamując je hasłem o zamachu anarchistów i wysadzeniu w powietrze teatru. W kawiarni urzęduje i bawi się cyganeria. Jelsky robi krótki wywiad z Borowskim. Von Hertenstein wygłasza mowę na cześć Turkuła - autora „Przeznaczenia”, wszyscy piją szampana wiwatując mu. To opis drogi do knajpy - Tyngla, przy akompaniamencie śpiewu Borowskiego. Turkuł proponuje Borowskiemu (na własny koszt) by ten jechał z nim do Warszawy, aby wspólnie występowali tam na deskach teatru wielkiego. Ich rozmowę, w której udział bierze również Hertenstein, przerywa Pawluk- malarz. Mówi on o żonie Borowskiego. Ten sam malarz, na korytarzu, tłucze celowo lustro. W knajpie występuje Yvetta Guilbert przybyła z Paryża. Jej występ wywołuje ogromne wrażenie, ku zadowoleniu dziennikarza-opiniodawcy Jelsky'ego. Borowski ucieka od żony. Pisze do niej kartkę pożegnalną. Ta na wpół we śnie mówi by mąż szedł już. Borowski odchodzi z Turkułem, próbuje jeszcze popełnić samobójstwo, skacząc do rzeki, zostaje jednak powstrzymany.

Część druga

O nieokreślonej porze, gdy kawiarnie są jeszcze zamknięte, czy też dopiero mają je otworzyć Jelsky składa wizytę opuszczonej Zosi Borowskiej. Później przy kawie pisze artykuły na temat pożaru i występu Yvette. Dyskutuje przy tym z Mullerem o pomiotach, słabościach oraz sztuce i etc. Jelsky czyta artykuły Mullera o Zosi i Lili z kawiarni. Są to wspaniałe przemowy zakończone hymnami do szatana. Czyta wciąż paląc i popijając kawę, ma potworny mętlik w głowie, widzi nawet halucynowaną przez jego umysł postać Mullera (wyższego niż w rzeczywistiości) rzuca w nią krzesłem, wizja znika. Potem otwiera okno, z nad miasta słychać dzwony na ave Maria. Jelsky odwiedza Kunickiego, mówi mu o tym, że Borowski porzucił Zosię. Jednak Kunicki jej nie chce, mówi zaś o społeczeństwie i planach zostania artystą, aczkolwiek wrzuca do ognia zeszyt z twórczymi zapiskami. Zosia pisze do Jelsky'ego, ów odwiedza ją na 30 minut po czym wychodzi. Jelsky pije w knajpie i rozmyśla. Rysuje na stole rewolwer, co więcej ma takowy w kieszeni. Pisze i drze papier. Wysyła list do Pawluka z kluczem Zosi. Wypija wino z trucizną i paląc papierosa usypia. Do kawiarni wpadają ludzie i chciwie rzucają się na jego ostatnie w życiu zapiski. Ich przesłaniem jest hasło „eviva la arte”.

Pojawienie się w 1903r. “Próchna” Wacława Berenta spotkało się z dużym zainteresowaniem zwłaszcza, że była to ambitna beletrystyczna synteza epoki modernizmu. Wnioski przedstawione przez W. Berenta w powieści miały dotyczyć całego modernizmu, nie tylko modernizmu polskiego. Jednak trudno tu znaleźć jakieś wspólne myśli przewodnie. Ze względu na walory recenzowanego dzieła warto dokładniej przyjrzeć się jego treści. Stąd w dalszej części spróbuje w telegraficznym skrócie zapoznać z istotną dla niego problematyką.

Powieść ta już w samym tytule zawiera wartościującą aluzję. “Próchno”, czyli coś starego, rozpadającego się, inaczej mówiąc, produkt rozpadu. Zauważyć można głęboki niepokój jaki niosły za sobą przeobrażenia społeczne na przełomie wieków. Akcja utworu rozgrywa się w anonimowym mieście europejskim, prawdopodobnie w Monachium, w środowisku międzynarodowej cyganerii artystycznej.

Powieściopisarz dość wnikliwie przedstawił życie artystów-dekadentów. Portretuje ludzi wyjątkowych, ale zarazem wyobcowanych i bardzo samotnych. Sięga on niejednokrotnie bardzo wnikliwie w głąb ludzkich doświadczeń i przeżyć, a zarazem dokonuje analizy skomplikowanych stanów psychicznych i trudnych problemów moralnych. Często jego bohaterowie schodzą na samo dno życia społecznego, aby pokazać nam wstrząsające obrazy nędzy i upadku moralnego. W utworze tym panuje nastrój rozczarowania, pesymizmu i nihilizmu, wynikający z przeświadczenia o nadchodzącym schyłku cywilizacji, a także uświadamia nam kryzys moralności, kultury obyczajów i stosunku do świata. Możemy zauważyć uzasadnioną apatię i niechęć do wszelkiego działania. Tragizm sytuacji był usprawiedliwieniem i aprobatą dla perswazji: tj. dla zboczeń, wynaturzeń “...wściekłe życie rozpętanych byków”, a także dla narkotyków (opium, morfiny, przede wszystkim ich skutków: halucynacji, obłędu), zamroczenia alkoholowego absyntem. Bohaterowie powieści manifestują przeciwko przesytowi i znudzeniu “...zmora rzeczywistości”. W. Berent nie jest przeciwnikiem ideałów epoki. Hasła mo- dernistyczne wydają mu się słuszne. Jedynie wątpliwości budzą ludzie, którzy je realizują. Pisarz uważa, że nie dorośli oni do wielkości głoszonych ideałów. Rozumieją je opacznie, usiłując wyreżyserować swoje życie. Pisarz krytykuje przenikanie do życia praw, które rządziły fikcją, światem sztuki i nie chce by ją zdominowały. W powieści także możemy zauważyć rozdźwięki między ludzkimi możliwościami,a postulatami programowymi. Tragedia niektórych bohaterów “Próchna” to konflikt między poczuciem własnej miłości z ogromem celów, do których zmierzają.

W utworze występuje precyzyjna konstrukcja oparta na przeciwieństwach; artysta a tłum, sztuka wybitna a sztuka masowa. Mówiąc inaczej, zarysowany jest tu konflikt epoki między sztuką pisaną przez wielkie “S”, a wymaganiami masowego odbiorcy.

Jelsky - dziennikarz zagubiony w wirze wielkiego miasta, ogłuszony jego zgiełkiem, postawiony wobec tłumu żądającego natychmiastowej informacji o najnowszych sensacjach, czyli przez tzw. “... zamiłowanie do brudów”, nie może sprostać pełnemu bezinteresownemu poświęceniu się idei czystego piękna. Autor krytykuje dziennikarstwo, które uniemożliwia kontakt z prawdziwą sztuką.

Müller, autor wierszy publikowanych, ale wtórnych, nie jest sam zdolny tworzyć, z drugiej strony Hertenstein, który nie tworzy, nie komponuje, aby nie powielać innych, stąd jego filozofia nirwany. Borowski, zaś uważa, że małżeństwo uniemożliwia mu uprawianie właściwej sztuki. Nie sposób nie zauważyć u niego typowych cech narcyzmu, co jeszcze bardziej podkreśla jego stosunek do sztuki.

Dyskusje na temat sztuki w “ Próchnie” to walka o prymat i o swoją wyższość. Kunicki poświęcając się życiu społecznemu jest jedynym, który nie ponosi klęski.

Ukazanie tych tragicznych dylematów modernizmu, trafne ich zilustrowanie perypetiami życiowymi bohaterów “Próchna” złożyła się w sumie na to, że ta powieść jest jednym z najbardziej interesujących dokumentów wewnętrznych rozterek i rozrachunków ideowych pokolenia, ukazująca konflikt całej epoki. “Próchno” nie dokonuje oceny, nie podaje recepty na jałowość postaw modernistycznych.

Reasumując można stwierdzić, że pominięcie przy syntezie twórczości W. Berenta, odda obraz literacki epoki z pewnością uproszczony, niepełny. Jednak dobrze się stało, że program szkoły średniej nie uwzględnia tego utworu, gdyż wymaga od odbiorcy odpowiedniego przygotowania merytorycznego i poziomu intelektualnego. “Próchno” jest to powieść trudna, naszpikowana filozofią Nitzsechego, gdzie czytelnik musi skupiać się nad treścią. Dużym utrudnieniem są wtrącenia obcojęzyczne, które swoje tłumaczenia mają na końcu książki.

W języku Berenta widać wyraźnie dbałość o ekspresję. Świadoma stylizacja wyraża się skłonnością do zmieniania szyku zdań i do zaskakiwania różnymi efektami. Uderzającą cechą pisarstwa Berenta jest stosowanie kontrastu, łączenie powagi i humoru, patosu, uroczystego nastroju i groteski. Autor posługuje się symbolami, poprzez które uzyskuje efekt wieloznaczności. Nie stroni także od symboliki barw (biel, czerń i czerwień).

Powieść w odbiorze jest trudna, gdyż warstwa stylistyczna i językowa jest niezwykle kunsztowna.

W. Berent jako artysta jest nieodrodnym synem swej epoki, o czym świadczy ta powieść. Autor wprowadza do świadomości czytelnika nowe myśli, pojęcia, normy, refleksje. Powieść “Próchno należy do książek trudnych. Lekturę tą polecam studentom filologii polskiej i tym wszystkim, którzy traktują książkę jak świętość, a nie “...jak prostytutkę, która ma wszystkim wymaganiom dogodzić...”

Problematyka i bohaterowie

Zredukowana akcja właściwa, usunięta w międzyrozdziały, obfituje w retrospekcje, przybliżające przeszłość bohaterów; w II i III części powieści ma charakter symultaniczny. Toczy się w zasadzie w ciągu kilku dni, wiosną (istotne dla optymistycznego odczytania metafory tytułowej), według autora - "na wielkomiejskich brukach Europy". Tekst wskazuje na nie nazwane duże miasto niemieckie i charakterystyczne miejsca zdarzeń: kawiarnia, gdzie "robi się dziś kultura", tyngiel, odosobniona podmiejska willa.

Typowa dla prozy młodopolskiej problematyka artystowska powieści odzwierciedla dramaty współczesnego artysty (niewiara w znaczenie sztuki, sens tworzenia i własne siły twórcze) oraz jego filozofię (antynomia wartości sztuki i życia), mity estetyczne, role i sytuacje (często archetypiczne i usymbolizowane): kapłana i "nadczłowieka"; ofiary, męczennika i chorego; błazna i psychopaty; Ikara, Narcyza, mieszkańca Wieży z Kości Słoniowej, człowieka o rozdartej duszy albo sięgającego do Świętego

Źródła. Ilustracją są przede wszystkim fragmenty biografii przedstawicieli świata sztuki: aktora Władysława Borowskiego, dziennikarza Jelsky'ego, poety Müllera, kompozytora Henryka von Hertensteina. Uosabiają oni rozmaite postaci improduktywizmu, niemocy fizycznej i zwłaszcza twórczej - "przy wielkiej pełni olbrzymiego ducha". Ta "bolesna tajemnica" życia artystów ujawnia się choćby w nieodróżnianiu świata realnego od świata marzeń, wyjątkowej autorefleksyjności (często obezwładniającej i autodestrukcyjnej), niszczeniu własnych utworów, rozpaczy i rozpaczliwym hedonizmie, wreszcie w ciążeniu ku śmierci. Borowskiemu, który dla sceny porzucił żonę, przepowiada się przed wyprawą po nową rolę, że idzie na śmierć; cyniczny dowcip Jelsky'ego "pachnie" jak lufa rewolweru; Hertenstein zaleca jako lekarstwo malajską truciznę. Są przedelikaceni, zneurotyzowani, chorowici, obdarzeni chorobliwymi uczuciami (np. skłonności kazirodcze). Z reguły kończą życie samobójstwem, które w wypadku poety i kompozytora jest wystylizowane w duchu epoki - jako unicestwienie poprzedzone piciem wina, paleniem tytoniu i opium, refleksją nad sztuką i świętymi księgami Wschodu (zwłaszcza symboliką i doktryną buddyjską), akceptacją nirwany.

Borowski, aktor i syn aktora, pisujący też wiersze, nieskutecznie zabija pustkę w sercu. Ale pierwsza przypadkowa kochanka dała mu tylko "ciało i znużenie", a pierwsze występy nauczyły żyć tylko na scenie. Obdarzony słabą wolą, nie ma sił do prawdziwego życia i oddzielenia "prawdy od urojeń, rzeczywistości od wyobraźni". Włada nim "delirium teatralicum" i błazen odgrywający komedię - a to jedna z ról artysty w nowoczesnym społeczeństwie. Cechuje go kabotynizm i zmysł aktorski, wyrażający się w zatraceniu granicy między sztuką a życiem, w teatralizacji życia, co w konsekwencji określa jego improduktywizm jako nieporadność zarówno w dziedzinie tworzywa wewnętrznego, jak i rzemiosła. Müller, nietzscheanista i schorowany narcystyczny erotoman, reprezentuje typ "wieszczego improduktywa" i "twórczego milczenia", wynikający z niedowładu rzemiosła przy nadmiarze tworzywa wewnętrznego. Próbki jego twórczości wyróżniają się zrytmizowaniem i nastrojowością, ale są - jako kwintesencja stylu dekadenckiego - nieoryginalne, epigońskie (np. wzorowane na pomysłach Baudelaire'a), w czym badacze (J. Paszek) dopatrują się nawet parodyjno-satyrycznego zamiaru twórcy. Hertenstein trafnie zauważa, że w Borowskim i po części w Müllerze zaznacza się "przerost nerwu twórczego, który zwie się aktorstwem". Dodajmy, że również dla innych bohaterów sztuka okazuje się pod tym względem "słówkiem fatalnym". Na pożegnalnej przedśmiertnej kartce Jelsky'ego widnieją słowa mówiące, że sztuka "odbiera duszę, daje rolę". Kosmopolityczny dziennikarz Jelsky, cyniczny dandys, jest znakomitym profesjonalistą - rzemieślnikiem, świadomym pospolitego charakteru swych wytworów. Prezentuje się jako "wzór aktualności, model dziennikarza", zręczny manipulator opinii publicznej, jako mistrz prawdziwy zgryźliwego aforyzmu, paszkwilu, retoryki użytkowej oraz lekkiej i popularnej formy twórczości "mówionej", a także jako umiejętny naśladowca "cudzej mowy" i stylu decadence, gdy pisze o Yvetcie. Improduktywem czyni go brak talentu i tworzywa wewnętrznego - "krwi i bólu", jak się mówi w powieści o cechach prawdziwej sztuki. Hertenstein - buddysta, arystokrata ducha, reprezentuje typ improduktywa z wyboru (na kanwie wypracowanych przekonań) i z dramatu polegającego na niemożliwości połączenia uczucia (miłość do Hildy) ze sztuką. Jest obdarzony wszechstronnymi uzdolnieniami i możliwościami, przez co rozumie się inspiracje biograficzne, majątek, pomysły i wyobraźnię, doskonałą znajomość techniki tworzenia kompozycji muzycznych. Ale nie dba o sławę ani mistrzostwo, w czym wyraża się "samoobłuda improduktywa", według diagnozy Müllera; warto zauważyć tę zdolność pointowania cudzych rysów, daną postaciom powieściowym. Zwątpił w potrzebę służenia sztuce, której zarzucał urynkowienie, obłudę, aktorstwo i niedostojność. Kwestionując wartości współczesnej sztuki europejskiej i sztuki w ogóle (jako przejawu ułudy), znalazł jej idealny wyraz - i dla siebie jakby zbawienie - w nirwanie i śmierci, uzasadnionych przez odwołania do buddyzmu. Na tle wymienionych artystów niespełnionych pojawiają się - jako osoby przydane do zwierzeń i pomocy, powiernicy sumień i przyjaciele, typowi reprezentanci środowisk, kontrapunktowe dopełnienia osobowości itp. - takie postacie i zbiorowości jak Zosia (żona Borowskiego), później kochanka Jelsky'ego oraz obiekt westchnień Kunickiego i Müllera, przejmująca swoim "dziecinnym" językiem spieszczeń; anarchizujący malarz Pawluk, który tworzy imaginacyjnie - jedynie "językiem"; niezróżnicowany "inteligentny motłoch", w tynglu poddany władzy aktorki i Jelsky'ego. Są jeszcze artyści - ludzie sukcesu: młody dramatopisarz Turkuł, typ "nadczłowieka", dionizyjski, egoistyczny i immoralny twórca, dosłownie wyzyskujący doświadczenia życiowe, autor Przeznaczenia nacechowanego duchem przybyszewszczyzny; Yvetta Guilbert, "księżna cynizmu współczesnego", fascynująca czarnymi połyskliwymi rękawiczkami i brzydotą "potężną jak kaprys mistrza"; śpiewaczka Hilda Hertenstein, jakby królewskie uosobienie sztuki. Osobne miejsce zajmuje niedoszły literat, lekarz Kunicki, przedstawiciel "racjonalistycznej hołoty" - z perspektywy Müllera; "zdrów" w świecie "chorym", niechętny "teatralnym efektom" artystów, którzy mu początkowo zaimponowali. Wyzwala się spod uroku sztuki, niszcząc swoje teksty, i chce zostać "człowiekiem pożytecznym". Ciekawe są realia obyczajowo-społeczne powieści. "Zaczyna się próchno" na tle "obmierzłej kultury wielkiego miasta", obdarzonej wartościami ambiwalentnymi - kochanej i znienawidzonej. Jest ona opisywana stylem impresjonistycznym, pełnym ekspresji, np. ewokującym doznania somatyczne - bohaterowie czują "szum i woń miasta". "Zimna, ponura" metropolia powieściowa (może Monachium?) okazuje się siedliskiem "martwych i niemych ludzi", "dotykalnej prawie mgły", "chłodnych księżyców lamp elektrycznych", "potwornych żuków" (automobili) - istnym "młynem" zagłuszającym "najdokuczliwsze myśli, największe bóle". Stan ducha i zainteresowania bohaterów charakteryzuje typowa dla epoki rekwizytornia, leksyka i metaforyka, reprezentowana przez słowa-klucze: absynt, wódka, koniak, kawa, nargile, kawiarnia, tyngel, apatia i pesymizm, nuda i znużenie, Stimmung, Weltschmerz, horror vacui, nirwana, filister, "nadczłowiek", strugglelifer (walczący o byt), kokota, prostytutka. Często łączą się one w wymowne sekwencje, aforystyczne próby diagnoz i ogólnień, np.: "koniak (...) jest napojem mistycznym: nalewką na sumieniach samobójców"; "świat bywa przeraźliwie nudnym tynglem"; "wódka, prostytutka i nastrój" (stylowa dla epoki dekadenckiej parafraza tytułu walca J. Straussa, Wein, Weib und Gesang [wino, kobieta i śpiew]). Zarysowują się ciekawe poboczne kwestie - nam bliskie. W związku z realistyczno-symboliczną wizją metropolii i reminiscencjami z Polski pojawiają się np. motywy opinii publicznej i jej skarykaturowanych form. Ukazana jest zdolność informacyjno-przekaźnikowa oraz siła kreacyjna i zastraszająca plotki wielkomiejskiej. Ma ona udział w legendzie Yvetty Guilbert, zatrważa uwiedzioną Zosię, stuka jak "baba" anonimowa do drzwi Kunickiego, a dzięki portierom odsłania "pańskie" tajemnice. Sugestywnie jest ukazana potęga plotki zorganizowanej, kształtującej się w "warsztatach" opinii (kawiarnia, tyngel) i dziennikarstwie - znikczemniałym, pretensjonalnym i ekspansywnym, np. w "nieomylnym organie tygodniowej opinii". Wśród

Polaków, bojących się jedynie "Kuriera", opinia "robi się (...) łatwo i tanio". Jelsky'emu, niedługo przed samobójstwem, "opinię narodów" zwiastuje przemarsz "łobuzów" pod dyktando "tęgich rytmów wojskowego marsza".

Z warsztatu artysty - "polskiego Flauberta"

Technikę literacką Próchna uznaje się za wynik "współżycia naturalizmu z modernizmem w obrębie prozy narracyjnej" (M. Głowiński). Jednak w stylu silniej uwyraźnia się dominanta modernistyczna - język powieści parodiuje styl i pomysły Przybyszewskiego, przyswaja frazesy dekadentów francuskich i wykazuje wiele analogii z dykcją poezji młodopolskiej (Tetmajer, Kasprowicz i in.). W ujęciach najbardziej zobiektywizowanych i syntetyzujących (np. J. Paszka) za stylowy wyróżnik powieści uważa się przede wszystkim: percepcję impresjonistyczną (w uproszczeniu: styl impresjonistyczny), osobliwości form dialogowych i monologowych (np. pokrewieństwo z techniką strumienia świadomości, zjawisko "cudzej" mowy traktowanej serio i parodystycznie), interferencję mowy pisanej i mówionej w narracji, rozbudowane aluzje literackie, metaforykę i symbolikę. Wzorce powieści polifonicznej i personalnej określają kompozycję i narrację Próchna - wielowątkową, luźną, płynną, opartą na szeregu scen dramatycznych, technice teatralizacji i zasadzie monologizacji, subiektywizującej świat przedstawiony. Zasadniczo, jak zauważa J. Paszek, narratorem jest postać (monolog-retrospekcja) albo narracja jest prowadzona z punktu widzenia postaci (narracja personalna). Narracja personalna wypiera narrację auktorialną. Trzeba podkreślić, że w miejsce tradycyjnej techniki prozatorskiej, charakteryzującej się kreowaniem "wszechwiedzącego" narratora odautorskiego, kompozycją zamkniętą, motywacją przyczynowo-skutkową i indywidualizacją języka, została wprowadzona perspektywa bohaterów, wyposażonych intelektualnie jak Berent-tłumacz i przemawiających jego językiem, przy tym reprezentujących - w ramach określonego podmiotowego spektrum - różne warianty stosunku do życia i sztuki. Ta perspektywa wymaga od czytelnika swoistego współtworzenia, współpracy z autorem. W przypadku Próchna sprzyja wytworzeniu aury zrozumienia i współczucia dla tragedii i niespełnień artysty. Polifoniczność - uzyskana dzięki ograniczeniu funkcji wszechwiedzącego narratora , nieobecności autorskiego komentarza i pozorowaniu istnienia trzecioosobowego narratora epickiego, którego funkcje przyjmuje coraz to inny bohater prowadzący - powoduje trudności w określeniu stosunku pisarza do opisywanych postaw i zjawisk. Pewne sugestie płyną z tytułu i funkcjonowania metafory tytułowej w tekście, z powieściowego motta z Modrzewskiego i z listu Berenta do Miriama ("Chimera" 1901, t.IV), w którym kluczowa symbolika jest w związku z zamiarami pisarza wyjaśniana następująco: "owo próchno, dla którego rozkładowym fermentem jest wyobraźnia i nielitościwie czujna myśl (...) próchno staje się wszak z czasem płodną mierzwą (...) ma próba oświetlenia próchna jego własnym światłem".

Interpretacyjną kwintesencją wielu cech Próchna, łączącą je z innymi dziełami i biografią twórcy, byłoby odnoszone nieraz do Berenta określenie "polski Flaubert". Opublikowany w "Kurierze Czerwonym" (1926, nr 8) wywiad pt. U polskiego Flauberta. Tajemnice niedostępnej wieży marzenia poetyckiego. Wacław Berent o swoich pracach artystycznych przypomniał kanon odpowiednich wyobrażeń. Były w nim: "polski Flaubert", "wyrafinowany analityk psychologiczny i wirtuoz stylu, krytyczny mózg pisarski", "surowy ascetyzm [...] i zamknięcie się w wieży poetyckiego marzenia, najwyższego artyzmu i oddalenia od natrętnego gwaru życia", "religijny wręcz stosunek do sztuki i jej spraw wysokich". Przypominając podstawę paraleli Flaubert-Berent (oryginalny, niemal katorżniczo wypracowany styl) w ujęciach badaczy, J. Paszek wyakcentował znakomitą kompozycję, "nie tyle walory stylistyczne powieści obu twórców, co właśnie dążenie do przemyślanej konstrukcji fabularnej". Uzupełnienie do paraleli wniosła też uwaga W. Boleckiego, podkreślająca stosunek obu twórców do własnej biografi, pomniejszający jej znaczenie kosztem wyniesienia dzieła.

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
MP Izabella Kaluta ONA SZTUKA Funkcje postaci kobiecych w Próchnie Wacława Berenta
Popiel M Retoryka zła w Próchnie Wacława Berenta
Waclaw Berent, opracowanie Prochna
wacław berent próchno cz5
WACŁAW BERENT PRÓCHNO
Waclaw Berent Prochno(1)
wacław berent próchno cz 2
wacław berent próchno częsc 1
Wacław Berent Próchno wstęp BN niedokończony
Waclaw Berent Próchno
Wacław Berent Próchno wstęp BN streszczenie
WACŁAW BERENT próchno bez streszczenia
1 Wacław Berent – Próchno, oprac J Paszek
Waclaw Berent Prochno

więcej podobnych podstron