Wzajemne oczekiwania, czyli kobiecość i męskość w związku
Zaczynając się spotykać kobieta i mężczyzna czegoś od siebie nawzajem oczekują. Z reguły bowiem mamy jakieś swoje wizje i wyobrażenia przyszłego związku. I to jest bardzo pozytywne. Nie wiążemy się przecież z kimkolwiek, tylko poznając się podejmujemy decyzję czy ten ktoś nam odpowiada czy też z jakichś względów nie chcielibyśmy z nim być. Naturalnie czasami nasze oczekiwania są zupełnie nierealne czy mocno wygórowane i bywają przyczyną niemożności znalezienia partnera przez długie lata. Czasem jednak są zbyt małe i nieokreślone, co z kolei grozi wiązaniem się z nieodpowiednimi osobami, byle tylko z kimś być i... narzekaniem, że taki "nieudacznik mi się trafił". W tym artykule spróbujemy odpowiedzieć na pytanie czego nawzajem oczekują od siebie w związku kobieta i mężczyzna, w czym to się przejawia i dlaczego potrzebują oni właśnie tego. Zastanowimy się co jest najważniejsze i bez czego nie można budować wzajemnej relacji. Pokażemy jak oczekiwania jednej strony wpływają na drugą i co zrobić jeśli czegoś nam brakuje. Oczywiście z góry zaznaczamy, że to tylko ogólny zarys potrzeb i oczekiwań obu płci. Każdy człowiek jest bowiem inny. Dlatego poniżej przedstawiamy te oczekiwania i potrzeby, których spełnienie w największym stopniu wpływa na to, by związek był udany.
O kobiecie - czyli czego oczekuje mężczyzna?
Gdy chłopak poznaje dziewczynę, którą jest poważnie zainteresowany (a poważnie to znaczy, że bierze ją pod uwagę jako kandydatkę na żonę, tj. nie zakłada, że na pewno tak będzie ale dopuszcza taką ewentualność i pod tym kątem na nią patrzy) to oczekuje od niej między innymi następujących cech. Tego, że będzie ona miała zasady i szacunek do siebie i niego, że obdarzy go zaufaniem, że będzie go akceptować. Że będzie kobieca, tzn. nie będzie chciała pełnić w związku jego roli tylko wniesie do tego związku ciepło, piękno i dobroć. Że będzie się potrafiła zająć domem. Że będzie mówiła wprost o co jej chodzi a nie kazała mu się domyślać. Także tego, że będzie jego największym doradcą a gdy trzeba zmotywuje go działania.
Mężczyzna oczekuje od kobiety zaufania. Tak jak kobieta oczekuje poczucia bezpieczeństwa tak mężczyzna, aby to poczucie jej zapewnić potrzebuje pewnego kredytu z jej strony, pewnego zawierzenia się jemu i "dania mu szansy". Krótko mówiąc: aby ona mogła dobrze się poczuć musi mu zaufać, np. jeśli jadą samochodem to on chce aby ona mu zaufała, że on bezpiecznie zawiezie ją na miejsce, żeby zaufała jego umiejętnościom i nie dopytywała się (niczym osioł ze "Shreka"): daleko jeszcze?, żeby broń Boże nie pytała czy on wie gdzie jedzie i czy to na pewno ta droga. A już niech jej do głowy nie przyjdzie, żeby ofiarować mu pomoc jeśli on sam o to nie poprosi. Jej pomoc może polegać na zaoferowaniu mu kanapki, odpakowaniu batonika czy rozmasowaniu karku na postoju ale nie pokazywaniu mu na mapie, że którąś drogą byłoby krócej lub lepiej. Oczywiście ten przykład jest może małym uproszczeniem ale chodzi nam o obrazowe pokazanie na czym to polega. To zaufanie ma dotyczyć całokształtu działania mężczyzny: ufności, że on weźmie odpowiedzialność za rodzinę, że wybierze odpowiednią pracę, że tak przeanalizuje warunki kredytu, że będzie on korzystny. Wreszcie, że weźmie on odpowiedzialność za kształt, kierunek związku czy - już w małżeństwie - za poczęte dziecko. No dobrze a co będzie jeśli facet się pomyli? Jeśli faktycznie zabłądzi w drodze albo kurs waluty skoczy i kredyt już nie będzie taki korzystny? Ano wtedy on oczekuje tego, że ona nie będzie robiła mu z tego powodu wymówek. Że przyzna mu prawo do błędu, że nie będzie "a nie mówiłam...". Jeśli ona wie, że on się naprawdę starał to niech mu pozwoli wziąć za skutki sytuacji odpowiedzialność. I to też jest zaufanie. On doskonale wie, że podjął złą decyzję, jemu tego nie trzeba mówić, on bardzo chce to naprawić, ale jeśli od niej usłyszy zrzędzenie a nie słowa wyrozumiałości to mu się odechce i następnym razem faktycznie może jej zostawić decyzję, żeby - w razie niepowodzenia - mieć czyste sumienie. A zatem on oczekuje od niej wyrozumiałości. Oczywiście jeśli takie sytuacje się często powtarzają to należy usiąść i przedyskutować sprawę i być może zmienić taktykę, ale jeśli sporadycznie to należy po prostu "odpuścić", potraktować to z humorem, rozładować napięcie.
Kolejną rzeczą jakiej oczekuje mężczyzna to szacunek. W zasadzie i kobieta i mężczyzna oczekują i powinni darzyć się szacunkiem, u mężczyzny wygląda to jednak trochę inaczej. Dla niego szacunek to pewien rodzaj dumy kobiety, że ma takiego mężczyznę, że on to i to potrafi, że jest taki "męski". Oczekuje akceptacji. Mężczyzna by być z kobietą i by budować zdrowe relacje musi wiedzieć, że się tej kobiecie podoba: zarówno fizycznie nie przeszkadzają jej pewne jego niedoskonałości jak i pod innymi względami. Chodzi o to, by ona była z niego dumna, by nie wstydziła go się, jeśli jest np. niższy od niej lub nie jest tak jak ona wykształcony. On musi czuć się swobodnie, nie może udawać lub żyć w ciągłej obawie, że to co robi może jej się nie spodobać i że zostanie za to skrytykowany. Dlatego oczekuje, że kobieta nie będzie mu zwracała uwagi przy świadkach nawet jak mocno ją czymś zdenerwuje i że nie będzie się "czepiała" drobiazgów. Oczywiście jeśli coś jest denerwujące to można a nawet trzeba porozmawiać, czasem się nawet pokłócić, ale nie wypominać każdego drobiazgu i nie robić problemu z rzeczy nieistotnych. To kolejna kwestia: otwartości i szczerej rozmowy. Jeśli kobietę coś zdenerwuje to mężczyzna oczekuje, że ona z nim otwarcie o tym porozmawia, a nie obrazi się, zamknie w sobie i każe mu się domyślać o co chodzi. Mężczyzna oczekuje, że kobieta nie każe mu się domyślać.
On oczekuje też, że ona go doceni. Jeśli on się napracuje, coś zdobędzie, coś mu wyjdzie i jest tym ucieszony to oczekuje uznania i pochwały. Mężczyznę w ogóle trzeba chwalić: jak dostanie dobrą ocenę, jak coś w pracy osiągnie, jak gola strzeli na meczu, nie mówiąc już o tym gdy kwiatka przyniesie itp. To jest naprawdę ważne - dopinguje go do działania. Jak posprząta w swoim pokoju czy wyniesie śmieci to jak się to zauważy to na drugi raz na pewno to zrobi, inaczej straci motywację. I kolejny punkt - dopingowanie, motywowanie do działania. Chce wiedzieć, że jest komuś potrzebny i potrzebuje bodźca, popchnięcia, a więc kobieta z którą się zwiąże nie może mu "podcinać skrzydeł", wprost przeciwnie - on oczekuje, że kobieta będzie dumna z tego co robi i zmotywuje go do zdobywania coraz wyższych szczytów (oczywiście nie chodzi tu o wpędzanie faceta w pracoholizm czy o stawianie nierealnych wymagań, ale właśnie taki pozytywny doping). Chodzi tu zarówno o podnoszenie kwalifikacji, o zapewnianie, że on da sobie radę z problemem, że potrafi go rozwiązać, że powinien przyjąć awans, bo sobie poradzi jak i drobne rzeczy. Jak powiesz chłopakowi "super, że naprawiłeś ten kontakt" to on będzie dumny i na drugi raz zacznie wymyślać co tu jeszcze usprawnić.
W sferze duchowej mężczyzna oczekuje kobiety o podobnych poglądach. Gdy jest wierzący oczekuje kobiety wierzącej, z zasadami - autentycznymi, a nie w zależności od okoliczności, ale... nie dewotki. Tzn. chodzi o to, żeby była bardziej wierząca niż religijna. Rozumiemy się? Jeśli o zasadach mowa - mężczyzna oczekuje, że kobieta będzie sama siebie szanowała. Że da mu do zrozumienia, że jej zasady, jej czystość ma dla niej znaczenie i nie ugnie się pod żadną presją. To łatwo zauważyć - po sposobie ubierania, mówienia, żartach itp. On się bardzo szybko zorientuje.
Oczekuje wierności. On wiąże się z kobietą i oczekuje od niej - zresztą tak jak ona od niego - wyłączności. Tego, że będzie jego kobietą, później jego żoną i matką wspólnych dzieci. Wiąże się z nią ponieważ ona "szlifuje" jego życie, dopełnia je, wnosi w jego życie ciepło, piękno, ona jest kimś komu on chce zaimponować, dla kogo może walczyć, kogo może bronić i dla kogo być rycerzem. Ona jest tym dzięki komu on się spełni w swojej męskości, przy kim może ukazać i zrealizować swoje talenty i zalety. Oczywiście kobieta według niego nie ma być jedynie "narzędziem" pomagającym mu w realizacji własnej osoby. On oczywiście uznaje a wręcz oczekuje jej odrębności i szanuje ją, oczekuje, że ona będzie miała własne zainteresowania, hobby, własne zdanie, będzie potrafiła zająć się sobą a nie będzie wciąż uczepiona jego ramienia i nie będzie potrafiła żyć samodzielnie. Że zorganizuje sobie weekend, jeśli on pojedzie na zawody, a nie będzie rozpaczała i wydzwaniała do niego co chwilę jak bardzo się nudzi bez niego. Takich kobiet mężczyźni (w większości) nie lubią. Oczekuje więc, że będzie to osoba zaradna, potrafiąca poradzić sobie w codziennych sytuacjach np. że będzie posługiwała się komputerem, kombinowała jak trafić w obcym mieście do jakiegoś miejsca (oczywiście ona, żeby go dowartościować i docenić jego męski umysł może i powinna prosić go o pomoc, ale chodzi o to, żeby nie robiła z siebie "bezradnej słodkiej blondynki"). Godny pochwały jest fakt, że ona chce się rozwijać zawodowo (oczywiście nie kariera kosztem rodziny ale podnoszenie kwalifikacji owszem), on jest z tego dumny.
Oczekuje, że ona będzie się interesowała jego życiem, tym co on robi, jak mu w pracy idzie, żeby wiedziała czym on się interesuje, jakiej muzyki słucha i jakiemu zespołowi sportowemu kibicuje. Nie musi wiedzieć o co w tym sporcie chodzi ani oglądać z nim meczu ale ucieszyć się kiedy jego drużyna wygra - to po prostu dowód na to, że on ją obchodzi.
Oczywiście jeśli chodzi o takie bardziej przyziemne sprawy to oczekuje, że będzie potrafiła zająć się domem, gotować (nie chodzi tu o mistrzostwa kulinarne, ale o to, żeby potrafiła ugotować obiad), oczekuje opieki nad dziećmi - tego, że będzie chciała mieć dzieci i będzie chciała się nimi zajmować. Chłopak obserwuje swoją dziewczynę w sytuacji z dziećmi i tak ją odbiera w wyobrażeniach o wspólnych dzieciach.
Naturalnie on wcale nie oczekuje, że ona będzie go obsługiwać. On chce się włączać w prace domowe, jego to nawet dowartościuje jak kobieta go poprosi, żeby np. sałatkę zrobił, o opiece nad dziećmi nie wspomnę. Tylko - uwaga drogie panie! - nie każcie mu się domyślać, że chodzi Wam o sałatkę jak stoicie w kuchni przy garnkach i nie wiecie w co ręce wsadzić - POWIEDZCIE MĘŻCZYŹNIE CO MA W TEJ CHWILI ZROBIĆ. I to nie ogólnie: zrób sałatkę, tylko: tu są pomidory i cebula, pokrój to i wymieszaj ze śmietaną. I gdy jest zmęczona i chce by on jej herbatę zrobił to niech mu to powie wprost. On to chętnie zrobi, ale nie każcie mu się
tego domyślać.
Mężczyźni niekoniecznie lubią kobiety bardzo "męskie", a to z jednego względu: nie lubią być zdominowani, a takie kobiety mogą podświadomie wywierać na mężczyźnie pewną presję. Taki mężczyzna może czuć, że nie dorówna kobiecie, nie sprosta jej oczekiwaniom, a to dla niego już ogromny dyshonor. On nie może się czuć zdominowany. Nie zniesie jak ona będzie go pouczać w sprawach dotyczących męskich zajęć albo - co już nie daj Boże - wyrwie mu wiertarkę z ręki i sama zacznie dłubać w ścianie. Poczuje się wtedy niepotrzebny a jego poczucie wartości spadnie poniżej zera. Prawdziwy mężczyzna w takiej sytuacji będzie czuł potrzebę dorównania kobiecie, pojawi się rywalizacja. Jego sytuacja w związku będzie zagrożona i pojawi się takie ciśnienie, że albo: nie wytrzyma presji i odejdzie (a później jest zdziwienie, że on przez tyle lat bycia z nią nie mógł się zdecydować na ślub, a nagle poznał inną i po kilku miesiącach się pobrali) albo zostaje rasowym pantoflarzem.
Co więc z "męskimi" kobietami? Jeśli ona potrafi połączyć, wypośrodkować i utrzymać w ryzach wszystkie dziedziny swojego życia, żadnej nie rozwijając kosztem innej i uwaga - nie zatraci swojej kobiecości - to jest szansa na zdrowy związek. Oczywiście on nie będzie zachwycony jak ona zacznie uprawiać boks, ale nie będzie miał nic przeciwko temu (ba, nawet będzie z tego dumny!) jeśli ona będzie dbała o siebie, o swój wygląd, ćwiczyła dla utrzymania sylwetki itp.
No i dochodzimy do wyglądu. Wygląd też jest ważny. Tyle, że nie wygląd plastikowej Barbie - to wbrew pozorom faceta śmieszy - tylko zadbanie. Jak? U każdej kobiety jest inaczej. Chodzi o to, by jej zależało na wyglądzie, by jej zależało, żeby się jemu podobać. Mężczyzna nie szuka piękności, ale sympatycznej dziewczyny, która walczy ze swoimi kompleksami. Facet nie zniesie jak dziewczyna zacznie mu opowiadać, że jest brzydka i gruba w nadziei, że on zaprzeczy. On nie zaprzeczy, on takich rzeczy nie widzi i jeszcze czasem gotów w to uwierzyć. Męski świat jest inny, bardziej dosłowny. Kobieta musi czuć się dobrze sama ze sobą, nawet jak ma kilka kilo więcej albo krzywy zgryz albo jest niska. Jeśli dobrze się czuje we własnej skórze to bije od niej taki wdzięk, że mężczyźnie się spodoba. Ona musi być sobą.
No i jeszczeżeby go nie zagadała na śmierć. Mężczyzna używa słów aby przekazać coś ważnego i nie lubi jak kobieta "paple" bez przerwy, żeby tylko mówić. Byliśmy kiedyś świadkiem takiej scenki. Dziewczyna chciała zrobić wrażenie na chłopaku. Wracali z Wilna do Suwałk, jakieś cztery godziny drogi. Jako, że siedzieli za nami słyszeliśmy piąte przez dziesiąte. Widać było, że dopiero się poznają. I ona całą drogę do Wilna i z powrotem mówiła. Non-stop. Nie dawała mu szansy, by usta otworzył. Nawet my, postronni obserwatorzy wiedzieliśmy w jakie dni jej chomik je żółty ser i w jakiej ilości i co mu jest jak się przeje. Biedny chłopak był coraz bardziej skołowany. Nie wiemy jak potoczyły się ich dalsze losy, ale szczerze mówiąc ja jako kobieta miałam dość jej słowotoku, a co dopiero on.
Dla starszych i "bardziej wtajemniczonych": mężczyzna oczekuje, że kobieta zrozumie jego potrzebę pobycia czasem samemu. Bo mężczyzna jak ma problem to - w przeciwieństwie do kobiety - potrzebuje czasu na samotne znalezienie rozwiązania. Zamyka się wtedy w "jaskini" i chce by kobieta nie dopytywała się dziesięć razy jak mu pomóc i czy na pewno na nią nie jest zły. Nie jest, ale może być jak ona go zacznie z tej jaskini na siłę wyciągać i wymuszać zwierzenia. A zatem on oczekuje, że ona pozwoli mu czasem kilka godzin pobyć samemu i pomyśleć nad czymś.
No i już całkowicie na koniec ważna sprawa odnośnie poznawania się, początków chodzenia. Mężczyzna nie zniesie jak kobieta mu się narzuca, jak pełni "jego rolę" w inicjowaniu znajomości, jak pierwsza proponuje to co on chciał zaproponować, jak pierwsza mówi "kocham". Mężczyzna to zdobywca. To on ma się o dziewczynę starać, on ma zabiegać o jej względy i wcale nie chce by mu to zbyt łatwo przyszło, by ona pchała mu się w ręce. Wręcz przeciwnie: chce trochę o nią powalczyć.
O mężczyźnie - czyli czego oczekuje kobieta?
Mamy wrażenie, że następuje ostatnio kryzys męskości. To, że jest kryzys małżeństwa, rodziny, ojcostwa - to jest wiadome od dawna. Ale pomału zaczyna się nawet kryzys męskości. Część mężczyzn zatraca swoją tożsamość i mimo, iż wydaje im się, że osiągają coraz większe sukcesy tak naprawdę tracą swoje męskie cechy. Nie mówimy tu o mężczyźnie typu "macho" ale o pierwotnych, prawdziwie męskich cechach, takich jak: odpowiedzialność za rodzinę, opiekuńczość, mądrość, pomysłowość, odpowiednie wartościowanie świata, ukazywanie drogi osobom będącym pod jego opieką, przewodniczenie. Tego wszystkiego właśnie świadomie bądź podświadomie oczekuje kobieta. To są bowiem cechy mężczyzny. Prawdziwego.
A tylko taki interesuje kobietę.
W związku kobieta oczekuje przede wszystkim poczucia bezpieczeństwa - w każdym wymiarze. Aby kobieta dobrze czuła się przy mężczyźnie musi czuć się bezpiecznie. Musi czuć, że ten mężczyzna jest silny. Naturalnie nie o muskuły tu chodzi tylko o jego mądrość, rozsądek, zaradność, odpowiedzialność, umiejętność radzenia sobie ze swoim życiem. Kobieta oczekuje, że on będzie miał pracę, z której jest w stanie utrzymać siebie i rodzinę. I nie chodzi tutaj o samo zarabianie. Bo można nieraz dużo zarabiać, ale źle się tym gospodarować, żyć ponad stan, nie myśleć o przyszłości, zapożyczać się i ciągle spłacać długi. Powinien wykonywać swoją pracę uczciwie i sumiennie, a jeśli ją straci to szukać jej intensywnie, umieć znaleźć choć dorywcze zajęcie, jednym słowem: pokazać, że jest przedsiębiorczy i nawet w kryzysowych sytuacjach nie traci głowy, nie jest bierny tylko kombinuje (w pozytywnym znaczeniu tego słowa) i stara się. W ten sposób daje dowód, że nie pozwoli zginąć rodzinie, że "zawsze coś wymyśli", że stanie na wysokości zadania. Musi być samodzielny i zaradny. Kobieta oczekuje, że on będzie się znał na sprawach technicznych i że się nimi zajmie. Że będzie wiedział jak naprawić bezpiecznik, co zrobić gdy zlew się zatka czy dzwonek zepsuje. Że będzie potrafił zmienić koło w samochodzie i - co ważne - że nie będzie to dla niego wielki problem. Mężczyzna, który w takich sytuacjach nie wzywa pomocy technicznej lub nie prosi ojca o pomoc tylko najpierw sam próbuje znaleźć wyjście z sytuacji zyskuje u kobiety mnóstwo punktów: ona czuje, że on wybawi ją z sytuacji kryzysowej i że jest kompetentny. Będzie z niego dumna. Świetnie będzie także, jeśli on potrafi uprasować sobie koszulę czy coś prostego ugotować (nie mówię tu o kulinarnych wyczynach ale o prościutkich daniach) a nie oczekuje bądź wymaga tego wyłącznie od kobiety.
Ona potrzebuje też oparcia. W chwilach gdy traci grunt pod nogami, gdy ma problem musi wiedzieć, że może na niego liczyć. Czasem jest to potrzeba obrony kobiety przed kimś lub przed czymś np. tym, by nie dała się wykorzystywać, by była bardziej asertywna a czasem potrzeba wyżalenia się, wygadania. I wtedy ona oczekuje, że on nie będzie jej przerywał i dawał rad tylko przytuli, obejmie i zapewni, że będzie dobrze, że ona da sobie radę, że on jej zawsze w potrzebie pomoże.
Musi być także psychicznie niezależny od rodziców. Zapewne żadna kobieta nie chciałaby związać się z "syneczkiem mamusi". Oczywiście trzeba kochać rodziców, szanować ich i pomagać im zawsze gdy tego potrzebują, odwiedzać ich i tęsknić, ale nie wolno być od nich uzależnionym. Niedobry to objaw gdy mężczyzna nie protestuje jak jego mama ciągle zaopatruje go w zupę w słoikach i mrożone kotlety. Jak wymaga by codziennie rozmawiał z nią przez telefon szczegółowo opisując co danego dnia robił. Oczywiście może się zdarzyć, że matka jest nadopiekuńcza. Jej się nie zmieni, ale można przyjąć odpowiednią postawę.
Bo potem w małżeństwie to żona ma być na pierwszym miejscu i on już przed ślubem musi być tego świadomy. Dlatego kobieta musi się pod tym względem też czuć bezpiecznie: że on nie będzie ulegał presji matki, że - w razie jakichś problemów - nie wyprowadzi się pod jej "opiekuńcze" skrzydła, że nie pozwoli, by matka wtrącała się w ich sprawy. Nawet jeśli z jakichś względów przed ślubem mężczyzna
mieszka z rodzicami to swoją postawą musi kobiecie udowodnić, że tą niezależność już osiągnął i jest w stanie żyć samodzielnie. Gdy jest inaczej nie ma sensu się wiązać. W związku bowiem decyzje podejmuje się we dwójkę i nikt z zewnątrz nie powinien robić tego "za" lub "wspólnie z" młodymi.
Mężczyzna musi być ambitny. Musi dążyć do rozwoju, a nie zadowalać się tym co ma. Musi mieć plan na przyszłość, pewną wizję, którą stale udoskonala. Nie może osiąść na laurach i zachowywać status quo. Musi stawiać sobie cele i nowe wyzwania, takie jak: rozwój firmy, budowa domu, dokształcanie się. Mężczyzna, który niczego nie chce już osiągnąć lub który uważa że okoliczności zewnętrzne sprzysięgły się przeciw niemu powoduje, że w kobiecie budzi się niepokój. Mężczyzna, który uważa że np. nigdy nie będzie ich stać na własne mieszkanie i będą zmuszeni zawsze mieszkać z rodzicami zamiast zapewniać kobietę, że zrobi wszystko by polepszyć ich warunki napełnia kobietę rozgoryczeniem i lękiem o przyszłość. Ona wtedy nie czuje się pewnie.
Musi być pomysłowy. To się trochę wiąże z przewodniczeniem, o czym piszemy dalej, ale też jest elementem poczucia bezpieczeństwa. Chodzi o to, by planował randki, wymyślał coś ciekawego, był pełen entuzjazmu i chęci do życia. By robił niespodzianki, organizował wycieczki a nie zadowalał się tylko kilkugodzinnym siedzeniem u dziewczyny, ewentualnie oglądaniem telewizji. Kobiecie bardzo imponuje jak mężczyzna ma swoje hobby, jak się czymś pasjonuje i jak jest w czymś dobry. Oczekuje ona, że zaproponuje jej ciekawe spędzanie czasu i że nigdy na randkach nie będą się nudzić. Oczywiście, kobieta wcale nie chce być bierna i tylko czekać na propozycje chłopaka. Jego entuzjazm udziela się jej i ją samą dopinguje do tego, by też planować. Ale ta "iskra" musi wychodzić z jego inicjatywy.
Kobiety wymagają szacunku. Szacunku przejawiającego się w rzeczach banalnych, takich jak przepuszczanie ich w drzwiach, podawanie płaszcza czy niesienie jej ciężkiej torby aż po rzeczy zasadnicze: szacunek do jej ciała, zasad, poszanowanie godności jako kobiety. W zasadzie jest to tak oczywiste, że nie powinniśmy o tym pisać. A jednak dziewczynom często się wydaje, że muszą pozwolić chłopakowi na wszystko, bo "on taki jest". Stąd jemu wolno wszystko, jest tak jak on chce, a dziewczyna nie ma nic do gadania. I on się panoszy, pozwala sobie na coraz więcej, a dziewczynę traktuje jak służącą, jak kogoś kto nie ma głosu. A jak mu się buntuje to znajduje sobie inną, która myśli, że ma być uległa. Dziewczyny drogie! Z takiej postawy rodzą się zmęczone, sfrustrowane i rozgoryczone kobiety, które uważają, że są brzydkie, do niczego i nic im się w życiu nie należy. Z takich postaw wyrastają despoci domowi, nie szanujący swoich żon i wyładowujący złość na dzieciach, sprowadzający rolę małżonki do obsługi. Czy tak musi być? Co to oznacza, że chłopak "taki jest"? Skąd się wzięło w naszym społeczeństwie takie podejście, że dziewczyna ma być uległa, skąd nadinterpretacja jakże chętnie dokonywana przez mężczyzn biblijnego zdania: "żony bądźcie posłuszne swoim mężom"?
A potem zdziwienie, że mąż bije żonę, że jest tyranem. Skąd przekonanie, że chłopak nic nie musi w domu robić, a dziewczyna musi wszystko?
Dziewczyny drogie! Wymagajcie. Musicie, jesteście zobowiązane do tego, by wymagać od swoich chłopaków. Wymagać: szacunku, opieki i odpowiedzialności. Jeśli nie będziecie wymagać, jeśli dacie się zwieść tym, że on odejdzie, jeśli nie będziecie spełniać jego wszystkich zachcianek (czasem łącznie z wykorzystywaniem seksualnym, niestety....) to nie dziwcie się, że chłopak będzie sobie pozwalał na więcej, a Was będzie traktował przedmiotowo. Jeśli grozi odejściem - niech odchodzi. Miłość nie szantażuje. Jeśli on szantażuje odejściem - niech odchodzi. Lepiej dla was i dla niego. Uwolnicie się od przyszłego tyrana, nie potrafiącego docenić kobiety. Dziewczyny! Chłopak ma być dla Was oparciem, ma Wam zapewniać poczucie bezpieczeństwa i ma Was szanować. Jeśli tak nie jest to nie wierzcie mu, że kocha. Może jest zafascynowany, a może zakochał "się", ale to nie to samo co miłość. No, na logikę: jeśli kogoś kochamy, naprawdę kochamy to chcemy dla niego dobrze, chcemy mu pomagać, chcemy, żeby dojrzewał, wzrastał w mądrości. Czy taka postawą jest wykorzystywanie? Czy taką postawą jest traktowanie przedmiotowo, egoistyczne zaspakajanie swoich zachcianek, nie ustępowanie w żadnej sprawie, pomiatanie kimś?
Tak jak mężczyzna akceptacji tak kobieta oczekuje podziwu. Tego, że mężczyzna powie jej, że jest piękna, że jest dobra i mądra. Oczekuje zapewnień o miłości. Czasem mężczyźni nie potrafią zrozumieć dlaczego kobieta chce to słyszeć kilka razy na dzień. Oni przecież kochają, powiedzieli jej to kiedyś, a ona ciągle się dopytuje. Ona nie pyta dlatego, że wątpi. Ona po prostu chce to słyszeć. Właśnie po to, żeby zaspokoić swoja potrzebę bycia docenianą i podziwianą. Panowie, nie żałujcie tego swoim kobietom. Jeśli Was o to proszą - dajcie im to, bo tego potrzebują. Może nie co pół godziny, ale na pewno nie raz na rok czy pięć lat - w jakąś rocznicę (bo i z takimi pomysłami się spotkaliśmy). Komplementy i zapewnienia o miłości wzmacniają ich poczucie wartości jako kobiety.
Kobieta oczekuje, że mężczyzna będzie pełnił swoją rolę, to znaczy że będzie przewodnikiem w związku. Nie władcą, tylko przewodnikiem. Że zapewni kobiecie oparcie, poczucie bezpieczeństwa i delikatnie nakieruje związek na właściwe tory, jeśli coś jest nie tak. Kobieta ma inną, złożoną psychikę i czasami może się pogubić. Natomiast mężczyznę natura wyposażyła tak, że potrafi nie kierując się emocjami podjąć właściwą, przemyślaną decyzję. To on powinien kobiecie, kierującej się sercem wskazać czasem właściwy kierunek i konsekwencje działania pod wpływem emocji.
Tymczasem mężczyźni czasem robią pewien błąd. Pozwalają kobiecie decydować o wszystkim, myśląc, że w ten sposób okazują jej szacunek. Są potulni, mili i wydaje im się, że jak kobiecie na wszystko pozwolą to ona będzie szczęśliwa. Spełniają wszystkie jej zachcianki sądząc, że ona będzie tym zachwycona.
Panowie, to nie tak!
Kobieta wcale nie oczekuje, że mężczyzna spełni wszystkie jej zachcianki. Kobieta pragnie, by on wziął ster w swoje ręce i poprowadził ją w swojej mądrości przez skomplikowane ścieżki życia. Żeby był jej podporą - doradził, przeanalizował, przemyślał i wspólnie z nią podjął właściwą decyzję. To jego natura wyposażyła w analityczny, trzeźwo myślący umysł i nie pozwoliła (jak kobiecie) kierować się emocjami i podejmować decyzji w przypływie euforii czy rozpaczy. Kobieta, której mężczyzna pozwala o wszystkim decydować jest w głębi duszy sfrustrowana i podenerwowana faktem, że UWAGA - ONA TAK MYŚLI! - wszystko musi robić sama. Jeśli nawet na początku znajomości będzie jej to imponowało to nie dalej jak za trzy miesiące zacznie być tym zmęczona, a później przerażona perspektywą posiadania faceta o idealnych zadatkach na pantoflarza. Ona zatem chce mężczyznę, który będzie sobą. To dlatego napisaliśmy, że on ma być przewodnikiem. Nie władcą, tylko przewodnikiem - żeby nam się te pojęcia nie pomyliły.
Nie chcemy tu powiedzieć, że kobieta nie ma w związku nic do powiedzenia. Owszem, ma bardzo dużo (nie na darmo przysłowie mówi, że mężczyzna jest głową, a kobieta szyją) ale nie może być tak, że to ona na swych barkach niesie ciężar decydowania o wszystkim: od tego na jaki film pójść aż po czystość przedmałżeńską. A mężczyzna na wszystko się zgadza, no bo on tak ją kocha. A ona nie wiedząc o co chodzi i musząc decydować za dwoje wścieka się, robi mu awantury, a po jakimś czasie stwierdzają, że nie są dla siebie.
Przewodniczenie w związku dotyczy wielu sfer. Nie ma sensu opisywanie ich wszystkich, natomiast chcielibyśmy wspomnieć o dwóch z nich, które często bywają uznawane za domenę kobiety. Chodzi o czystość i wiarę. O czystości pisaliśmy już sporo w poprzednim artykule, więc teraz tylko dwa słowa. Chłopak ma strzec czystości, gdyż to on jest silny i to on potrafi podejmować decyzje kierując się rozsądkiem, bez emocji. I tak jak potrafi znaleźć argumenty "za" przedślubnym współżyciem tak samo znając jego skutki powinien potrafić ochronić przed nimi dziewczynę i siebie. A wielkość i prawdziwość mężczyzny nie mierzy się ilością podbojów seksualnych ale umiejętnością zachowania czystości i wzięciem odpowiedzialności za kobietę, którą kocha - w każdym wymiarze.
Tak samo jest z wiarą. To nie jest tak, że dziewczyna ma "pilnować" chłopaka, gonić do kościoła i spowiedzi dwa razy w roku, tylko on jako przyszła głowa rodziny powinien czuć się odpowiedzialny za ducha wiary w rodzinie, w związku. Ma to też znaczenie praktyczne: jeśli chłopak będzie w stanie łaski uświęcającej prawdopodobnie jego dziewczyna też zawsze będzie. Dlaczego? Kobiety z natury swojej są bardziej drobiazgowe i bardziej wszystko rozpamiętują, częściej też się spowiadają, uważając więcej rzeczy za grzech. Mężczyzna zaś zajmuje się rzeczami tylko - w jego odczuciu - ważnymi i konkretnymi. Skoro zatem mężczyzna żyje wiarą to znaczy, że jest ona dla niego ważna. Kobieta widząc jego postawę sama tę ważność uznaje i czuje się bardziej zmotywowana. Jest przekonana, że skoro jej mężczyzna jako ten, który ukierunkowuje związek wybrał taką drogę to jest ona słuszna. Wówczas oboje wzajemnie motywują się do wzrostu w wierze.
Kobieta w związku potrzebuje wyłączności, wierności i perspektywy na przyszłość. I to wcale nie oznacza, że trzeba się jej od razu oświadczyć albo co najmniej przyobiecać ożenek po jakimś tam czasie, tylko o to, by czuła, miała pewność, że chłopak traktuje ją poważnie. Że jest z nią nie dlatego, by miał towarzystwo, miał z kim się pokazać, tylko dlatego, że ją kocha, że mu na niej zależy i że liczy się z jej uczuciami. By nie była tylko osobą, z która można pożartować czy iść do kina, ewentualnie "przytulić od czasu do czasu", by nie była traktowana jak ktoś do przyjemnego spędzenia wolnego czasu. Chodzi jej zatem o określenie charakteru relacji i posiadanie jakiejś pewności, że chłopak ją traktuje poważnie, a nie jak zabawkę, którą może zostawić, kiedy mu się znudzi. Będąc w związku mężczyzna powinien patrzeć na swoją dziewczynę jak na ewentualną przyszłą żonę. I znowu - nie musi robić założenia, że na pewno się z nią ożeni, ale zaczynając z nią chodzić powinien brać pod uwagę ewentualność, że może tak być. I pod tym kątem rozpatrywać ewentualne kandydatki "do chodzenia". Gdyby tak było, gdyby chłopcy (i dziewczyny oczywiście też!) zaczynając się z kimś spotykać brali pod uwagę ewentualność przyszłego małżeństwa z tą osobą to o wiele mniej byłoby bolesnych rozstań, pomyłek i rozczarowań. Nie chcemy powiedzieć, że na pierwszej czy drugiej randce należy się określić, że należy o tym mówić. Nie! Żebyśmy się dobrze zrozumieli: chodzi nam o to, żeby nie zaczynać spotykać się dla rozrywki, z nudów, tylko dlatego, że ktoś jest przystojny, a z innych względów nam nie odpowiada, no ale z nim jestem "bo jest zabawny", "bo inne na niego lecą", bo "mam z kim iść na imprezę", "bo inne mają chłopaka", "bo już wypada" itd. Żeby nie egoistyczne pobudki posiadania kogoś kierowały naszą chęcią bycia z kimś tylko pragnienie dobra dla tego człowieka.
Tu też nie chodzi o to - co zarzuca dziewczynom część chłopaków - że kobieta chce mężczyznę zaraz zaciągnąć przed ołtarz. Choć owszem, nie można zaprzeczyć, że są pewne osoby, którym się przed ten ołtarz spieszy, z różnych powodów, głównie daleko już posuniętego (ich prywatnym zdaniem) staropanieństwa; no, starokawalerstwa też, ale częściej to dotyczy chyba pań. Generalnie jednak to co część mężczyzn bierze za "ciągnięcie przed ołtarz" jest po prostu wspomnianą przez nas wyżej potrzebą poczucia poważnego traktowania, no i tej perspektywy na przyszłość. Bo kobieta generalnie nie uznaje spotykania się dla samego spotykania.
Kobieta zasadniczo nie patrzy na urodę. Może to banalne, ale to najszczersza prawda, a nieliczne wyjątki potwierdzają regułę. Nie oznacza to, że dziewczynie wszystko jedno jak chłopak wygląda, nie. Ważne zatem jest to czy o siebie dba. Nie przesadnie, ale zupełnie normalnie: jeśli nie zapomina o fryzjerze, umie sobie uprasować koszulę, ma obcięte paznokcie i nie chodzi zarośnięty. Oczywiście czasem trzeba chłopaka zdopingować, żeby o siebie zadbał, ale to inna kwestia. Kobieta rozumuje tak: uroda to rzecz natury, od nikogo niezależna i nigdy za jej brak nie odejmuje punktów. Wygląd natomiast to inna kwestia i jeśli swoimi siłami można tu coś poprawić to należy. Czasem trzeba więc pójść do dermatologa czy schudnąć. Ale żadnych cudów kobieta nie wymaga a jej uroda nie ma tu nic do rzeczy. Prawdziwe piękno jest w duszy. Ważne też jest jak chłopak traktuje sam siebie, czy jest przewrażliwiony na punkcie swoich kompleksów. Dużo bardziej zaimponuje dziewczynie jeśli potrafi się śmiać z siebie i jeśli zachowuje się tak jakby one mu nie przeszkadzały. Wtedy pokazuje siłę i pewność siebie i żeby był największym brzydalem kobieta będzie z niego dumna i będzie się przy nim dobrze czuła. On bowiem udowodni jej, że potrafi zapanować nad sobą, swoimi wadami, jednym słowem, że jest silnym, mądrym mężczyzną, który oddziela rzeczy ważne od mniej istotnych.
I dlatego najbrzydszy facet, który jest konkretny, mądry, silny i zdecydowany będzie budził podziw w kobiecie, a największy przystojniak, który jest tylko miły odpadnie w przedbiegach.
Kasia i Tomek
Redakcja portalu