Link do oryginału: http://www.fanfiction.net/s/4247164/1/His_Voice
Tłumaczenie: moniq: `'To opowiadanie składa się z bardzo wielu części, nie wszystkie przeczytałam, ale postanowiłam przetłumaczyć pierwszy rozdział. Zapewne nikomu się nie spodoba, bo Edward jest w nim zupełnie do siebie niepodobny - zaborczy, czasem nawet przerażający. Aha i szczególnie w dalszych częściach jest trochę erotyki, więc lojalnie ostrzegam.''
Korekta: Karolcia955
Jego głos
Rozdział pierwszy
Przedzierałam się przez ciemny las, biegnąc tak szybko jak potrafiłam. Edward podążał za mną. Mogłam poczuć jego zimny oddech na swoich plecach, tak jakby już deptał mi po piętach. Moje serce pulsowało jak szalone w moich uszach, krew niespokojnie krążyła po moim ciele. Kiedy biegłam wydawało mi się, że obijam się o każdy wystający konar. Prawie tak jakby cały las był przeciwko mnie, próbując opóźnić mój bieg tak bardzo, jak było to możliwe.
„Złapię Cię Bello, należysz do mnie.”
Usłyszałam echo jego krzyku rozchodzące się po lesie.
„Nie!” Krzyknęłam.
Łzy popłynęły mi po policzkach. Zmusiłam swoje ciało do jeszcze większego wysiłku i zaczęłam biec szybciej. Byłam wyczerpana. Biegłam dopiero od kilku minut, ale wydawało mi się, że biegnę całą wieczność. Czułam jak w mojej głowie wszystko wiruje, moje nogi z każdym krokiem sprawiały wrażenie jakby miały rozpaść się na miliony kawałeczków. Mój oddech stał się płytki, moja twarz pomazana słonymi łzami, które płynęły po niej nieustającym potokiem.
„Dlaczego uciekasz Bello? Powiedz mi, co dobrego Ci to przyniesie? Wiesz tak samo dobrze jak ja, że i tak Cię znajdę. „
Jego głos zdawał się być wszędzie, niezależnie od tego jak daleko uciekałam. Odbijał się od każdego drzewa.
„Proszę, zostaw mnie w spokoju.” Krzyknęłam najgłośniej jak umiałam.
„Wiesz, że nie mogę tego zrobić.”
Poczułam jak moje stopy zwalniają, powoli dawały za wygraną. Nie mogłam oddychać. Czułam jakby słoń siedział na mojej klatce piersiowej, kiedy starałam się chwycić tyle powietrza ile tylko mogłam. Moje nogi zaczęły drętwieć, ale mimo to zmusiłam je do kolejnego wysiłku.
Wtedy właśnie zaczęłam żałować, że uciekłam. Jak mogłam być tak głupia i wyobrażać sobie, że mam jakiekolwiek szanse, żeby uciec przed Edwardem? Tym razem z pewnością każe mi drogo za to zapłacić. Poprzednim razem był bardzo wyrozumiały, kiedy odmówił mi jedzenia i kąpieli przez tydzień, ale jestem pewna, że tym razem jego cierpliwość mocno się skurczyła. Tym bardziej, że tym razem musiał mnie tropić. Mogłam sobie tylko wyobrazić, co zrobi, kiedy to się skończy.
„AAAHHH” - krzyknęłam, kiedy w końcu moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Moja stopa zawadziła o wystający konar i runęłam na zimną, błotnistą ziemię. Czułam jak moja biała nocna koszula nasiąka wodą z poszycia. Leżałam tam starając się odzyskać kontrolę nad swoim nierównym oddechem. W lesie było cicho, nawet świerszcze zdawały się milczeć. Teraz poczułam prawdziwy strach. Tym razem mnie zabije.
„Bella?” - Szatan wzywał mnie do piekła. To był Edward. Zamknęłam oczy powtarzając sobie, ze za chwilę obudzę się z tego koszmaru. Milczałam.
„Belllllaaaaa!!!!”. Był coraz bliżej. „Czuję twój zapach Bella”
Nie mogłam się teraz poddać. Zaczęłam czołgać się na łokciach w stronę bagna, w którym mogłam się ukryć. Byłam zdziwiona, ze mogę się jeszcze poruszać. Moja wola i nadzieja rosły, kiedy zbliżałam się do jeziora. „To jest to, jestem coraz bliżej, dam radę” myślałam.
Zastygłam, kiedy moje ramię zostało unieruchomione przez parę czarnych butów. Nie musiałam się zastanawiać, do kogo należą, wiedziałam, że to Edward. Cudownie, taka nagroda za taki wysiłek.
„Szczerze Bella, lubię zabawę, lubię polować, ale to jest absolutnym marnotrawstwem mojego czasu.”
Jego głos nie był przesiąknięty wściekłością, raczej rozbawiony i lekko wstrząśnięty.
Uklęknął nade mną.
„Zobacz jak ty wyglądasz, umazana błotem. Wyglądasz śmiesznie. I pomyśleć, że mogłaś uniknąć wszystkich tych problemów, gdybyś została w domu.”
Wpatrywał się we mnie intensywnie.
„Co ja mam z Tobą zrobić Bella?”
Wszystkie słowa wyleciały mi z głowy. Nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć. Bałam się, że powiem ze strachu coś, co naprawdę go rozwścieczy. I wtedy zrobiłam najgłupszą rzecz, jaką mogłam zrobić kiedykolwiek. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam, albo jak znalazłam w sobie odwagę, ale odsunęłam się od Edwarda stanęłam na nogi i zaczęłam biec. Nie biegłam nawet sekundę, kiedy poczułam jak Edward łapie mnie za nadgarstek i pociąga razem z sobą na ziemię. Jak rodzice, którzy biorą na ręce szamoczące się dziecko, podniósł mnie i posadził na swoich kolanach. Miał skrzyżowane nogi. Walczyłam z jego uściskiem, ale trzymał mnie mocno, co sprawiło, że naprawdę poczułam się jak dwuletnie dziecko. Jedną ręką trzymał mnie za nadgarstek, drugą ciągle miał wolną.
Chwyciłam się ostatniej możliwości, jaką miałam i zaczęłam go kopać po udach. Z pokerowym wyrazem twarzy uwolnił jedną swoją nogę i przyblokował nią dwie moje.
„Mam nadzieję, że teraz możemy porozmawiać jak cywilizowanie ludzie?” Jego głos brzmiał jak aksamit lekko zabarwiony rozbawieniem.
„To nazywasz cywilizowanym?” Krzyknęłam starając się jeszcze raz rozluźnić jego dłonie na moich nadgarstkach.
„Spokojnie Bella, wiesz, że nienawidzę traktować cię w ten sposób. Przytrzymywać Cię jak dwuletnie dziecko.”
Słowa Edwarda ociekały sarkazmem. Drań!
„Może gdybyś mnie uwolnił nie musiałbyś się nocą uganiać po lesie?”
„Nigdy tego nie zrobię.” Obnażył swoje zęby, eksponując dwa ostro zakończone kły. Nienawidził, kiedy prosiłam go żeby mnie uwolnił.
„Należysz do mnie i tak już pozostanie.” Nie odpowiedziałam, patrzyłam tylko przed siebie.
„Poza tym, odkryłem, że nasze nocne wyścigi są bardzo orzeźwiające. Wiesz jak bardzo kocham polować, szczególnie, jeśli to ciebie ścigam. Naprawdę polubiłem nasze nocne randko - polowania. Nawet, jeśli są tylko marnotrastem mojego czasu.”
Zamilkł. Mogłabym przysiąc, że moje milczenie zaczyna go naprawdę złościć.
„Powiedz coś do cholery!” Nadal milczałam wpatrując się przed siebie.
„Dobrze, nie musisz nic mówić.” To, co powiedział lekko mnie zaniepokoiło. Edward nigdy nie dawał za wygraną, a już na pewno nie tak łatwo. Popatrzyłam na jego piękną twarz. Na jego cudownie wyrzeźbionych ustach igrał przebiegły uśmiech. Uniósł swoją wolną rękę i zaczął nią powoli błądzić po moim ciele. Wiedział jak bardzo mnie to zirytuje. Przesuwał ją po moim policzku, później szyi, w końcu zjechał na moją klatkę piersiową. Zaczęłam się skręcać. Dotarł do moich piersi i się zatrzymał. Po chwili przesunął swoją dłoń na brzeg dekoltu mojej bluzki i zaczął ją delikatnie i powoli zsuwać w dół. Wiedział jak bardzo mnie to zirytuje. Nie mogłam znieść tego dłużej. Niezależnie od tego jak wspaniałe było to uczucie.
„Przestań to robić!” Wrzasnęłam.
„Co konkretnie mam przestać robić?” Zapytał niewinnym głosem i zaczął pieścić i masować zimnymi palcami moje sutki.
„Przestań! Przestań! Przestań!” Krzyczałam.
„Co mam przestać?” Spojrzał na mnie starając się zachować kamienny wyraz twarzy.
„Przestań robić to, co robisz!”
„Ah, więc jednak potrafisz mówić. To mnie uspokoiło, bo zaczynałem się już martwić. Powiem Ci coś. Co powiesz na to, że ty mnie ładnie poprosisz, a ja wtedy przestanę?” Zapronował kontynuując pieszczoty.
„Czy mógłbyś już przestać? Proszę?” Zapytałam niewinnym głosem. Przestał. Był jednak bardzo zawiedziony, że powiedziałam to tak szybko.
„Wracamy teraz do domu.” Powiedział poważnym tonem. Robił to bardzo często. W jednej chwili był rozbawiony i żartował, by w następnej stać się śmiertelnie poważnym.
Byłam tak strasznie zmęczona, że nie miałam siły oponować, kiedy wziął mnie na ręce i zaniósł z powrotem do swojego domu. Wiedziałam tylko, ze to nie jest ostatni raz. Nie poddam się.