Dni wolne od życia…

Stojąc w tym samym miejscu, szukała wspomnień…

Rozmawiała z zachodzącym słońcem,

Kto zrozumie ją, kto wysłucha…?

Nie wiedząc czy Jego czy samej siebie szuka…

Wciąż podąża drogą rozkopaną, bo jej życie tak się układało…

Co ma zrobić gdy jej niebo nie pomaga…?

Wszystko jest inne tylko ona taka sama

Mieli siłę by być wolni,

Zakochani, zwariowani, nieostrożni…

Żyli kiedyś razem nieprzerwanie,

Kiedy nagle przyszło im rozstanie…

Także On przyszedł w to miejsce,

Gdzie zostawił jej swoje serce…

Musiał odejść… to jedno wiedział,

Wziął parę dni wolnych od życia…

Ona ciągle jednak wraca tam…

Widzi siebie, widzi Jego jak każdego dnia,

Przypomina sobie gwiazdy co spadają,

lecz one już dla niej życzeń nie spełniają…

Wiersz jest mojego autorstwa, więc proszę o uszanowanie tego