Green Horn
sł. H. "Szkot" Czekała, D.Gaweł
Sacramento
sł. J. Wadowski
C7 FC FC G7C
CFC CG CFC aG a G
Miałem wtedy, ech, szesnaście lat, CFC
Swoją drogą szedłem przez świat, a G
W sercu zawsze tkwiła uparta myśl, CFCa
By za głosem morza iść. C G
A więc śpiewam: "Żegnaj Carling Ford
I żegnaj nam Green Horn.
Będę myślał o Tobie dzień i noc,
Aby kiedyś wrócić tu, aby kiedyś wrócić znów."
W każde z wielkich siedmiu sztormowych mórz, Wychodziłem, bo zmuszał mnie los. Każdy w porcie ode mnie usłyszeć mógł: "Nigdy więcej morza już!"
Mam dziewczynę, słodką Mary Doyle, Dom swój również ma na Green Horn. Sercem, duszą pragnie zatrzymać mnie, Żebym w morze nie zwiał jej.
Życiem szczur lądowy kieruje sam, Chce - zostanie, lub pójdzie w dal, Ale kiedy morze wejdzie w krew, Gdy zawoła - pójdziesz wnet.
Tam gdzie jest Horn, znów wiedzie kurs, C
z nami razem, z nami razem! a G7 a G7
Tam gdzie jest Horn, przez śnieg i sztorm CFC
z nami razem, razem, hej G7 C
Więc razem! O!
Do Kalifornii! O!
Tam złoty jest piach, bo złote dno,
Gdzie urwiska Sacramento
Tam gdzie jest Horn, gdzie deszcz i mgłą, Tam gdzie jest Horn, gdzie nie ma dna.
Więc razem! O! ...
Raz szedłem tam przez setkę dni, Ze Stanley Port do Frisco Bay.
Więc razem! O! ...
Ostatni raz gdym widział Horn, Modliłem się o szybki zgon.
Więc razem! O! ...
Ten bękart mat wykończył mnie, Alem go zmógł, przeżyło się.
Więc razem! O! ...
A czarnuch Jim to pecha miał, Gdy wiatr go z rei w morze zwiał.
Więc razem! O! ...
I minie rok, nim poprzez Sund Na Bałtyk znów zawiedzie kurs.
Więc razem! O! ...
Hej Mazury
Aj, luli
Już lato więc elegancki porzucam świat
I czuję się jak bym miał znowu naście lat
I lecę tam, gdzie żeglarzy barwny tłok
Bo nie widziałem moich marzeń przecież przez cały rok
A w Mikołajkach mnie czeka wrażeń moc
W tawernie lecą fajne szanty przez całą noc
I każdy znajdzie tu dla siebie ciepły kąt
I nie ma takiej siły, która by mnie przegnała stąd
Hej, hej, hej Mazury fajnie, że Mimo wszelkich przeciwności trzymacie się Hej, hej, hej Mazury kocham was Modre wody, złote piaski, zielony las
A na biwaku też wcale nie jest źle
Jasnym płomieniem już ognisko pali się
W butelce mam na komary dobry lek
No i dla siebie trochę czasu potrzebuje też człek
Ach, jak przyjemnie, gdy księżyc w trzcinach lśni
I ta gitara tam pod lasem tak cudownie brzmi
Nic nie zakłóci tutaj mego snu
Bo tego cholernego telefonu też nie ma tu
Do Węgorzewa - dziś taki zamiar mam
Lecz pewnie stanę gdzieś na Dobskim już ja siebie znam
Do jedenastej w śpiworze lenię się
Choć słonko dawno wstało i już leci wspaniały dzień
Do chłodnej wody na golasa zrobię skok
I wszystkie rybki zawstydzone czmychną w bok
Zutylizyję śmiecie i pagajem machnę raz
I właśnie teraz wyjść na wodę dla mnie nastał czas
Postawię najpierw jeden żagiel, potem dwa I już wiaterek po jeziorku łajbę pcha Noga na rufę, plażowanie, pełny luz Tu nie istnieje przecież dla mnie żaden mus Na tej Omedze, która ze mną ściga się Urocze trzy kobitki opalone śmieją się Chyba zluzuję jeszcze grota wszak mam czas I tak w kanale znowu się spotkamy jeszcze raz
Fajowo jest na Mazurach każdy wie Zapraszam was przekonajcie sami się
Bo ukochane me Mazury to moj drugi dom
D
A
A
A7D
D
D7G
D
A7
GD ADD7
Hen, na dalekich morzach, tam gdzie się kończy świat, Gdzie tęczę rodzi zorza, gdzie się zaczyna wiatr,
Aj luli, aj luli,
Gdzie się zaczyna wiatr.
Maleńka wyspa była pośród lazuru mórz, Sztorm każdy ją omijał, nigdy nie było burz.
Aj luli, aj luli, Nigdy nie było burz.
Rosły tam pomarańcze i płynął słodki miód, Ludek, co ciągle tańczył, radosne życie wiódł. Aż kiedyś obcej łodzi dziób złoty w brzeg się wrył, Żeglarz na ląd wychodził, co drogę zgubił był.
Każdy go sercem witał i prosił gościa, by Z nimi na wyspie został do końca swoich dni. On bardzo był wzruszony i zastanawiał się; Choć to dalekie strony, wcale tu nie jest źle!
I królem go obrali, życie miał jak ze snu,
I bardzo go kochali, i dobrze było mu.
Na Ciebie także czeka wyspa u szczęścia bram,
A więc już nie narzekaj i steruj szybko tam.
DADADADA DADADAD
GADA
G A D (D A D A)
Bo ukochane me Mazury to mój drugi dom
Słoneczko
Gdy gorące słońca promienie Rozpędzają już nocy chłody Wtedy właśnie znudzona otwierasz Swoje oczy barwy nieba i wody Naszym jachtem fala kolebie Wokół słychać ptaków śpiewanie Jesteś dla mnie jak to słońce na niebie Zaraz zrobię ci dobre śniadanie
Mamy puszkę radziecką z rybkami Trochę dżemu i sera żółtego A więc wybierz kochanie co zjemy A co schować do dnia następnego Już się woda w czajniku podgrzewa Powiedz, czy już zdecydowałaś Jakże cudnie słoneczko me ziewa Ach uważaj żółty ser rozdeptałaś
Słońce coraz bardziej wysoko
Ale coś się pogoda psuje
Jakiś paproch wleciał mi w oko
Strasznie długo się ta woda gotuje
Czy nie możesz pozbierać swych rzeczy
I nie siadaj na mojej kanapce
Czemu w trzcinach ta kaczka tak skrzeczy
Czy nie znudzi się to głupiej kaczce
Gaz się skończył - nie będzie herbaty Zresztą w wodzie i tak pełno glonów Wciąż żałujesz, że tu nie ma Beaty Proszę bardzo możesz wracać do domu I znów wieczór i zapach alpagi I nikogo nie ma już przy mnie Na komary też nie zwracam uwagi Znowu marzę o mojej dziewczynie
EH7
EH7
EA
E H7E
EA
EH7
EE7A
EH7E
Wkurzał mnie jego cygar smród, Ograł mnie, no to łajbę spaliłem mu. Może o to taki żal do mnie miał?
Teraz znów jego kumpli dwóch,
Chcą mi oddać to, co ja dałem mu.
W niepewności, w nieufności biegną dni.
Chociaż czasem jest gorzej niż źle,
To na ląd nie zejdę już nigdy, o nie!
Podła zemsta wciąż po piętach depcze mi.
Hej ty, gruby! ...
Gruby
sł. i muz. M. "Lucjusz" Kowalczyk
W pewnym porcie, już sam nie wiem gdzie,
Ta historia wydarzyła się.
W nędznym barze jakiś starzec ścierał kurz.
Nagle cisza zabiła gwar i śmiech,
Kiedy w drzwiach stanęło drabów trzech.
Oniemiałem, bo ich znałem wcześniej już.
Jeden z nich przekrzywiony miał łeb. Mordę jak z cuchnącą rybą sklep. Nic dobrego, biło z niego samo zło. Taki był on, ech, psia jego mać, Ludzi trącał, ciągle chciał się prać. Uciekali, bo się bali wszyscy go.
eh
DA
a G H7 e H7
eh
DA
aGH7eH7
eh
DA
a G H7 e H7
eh
DA
aGH7e
Hej ty, gruby! Nalej jeszcze raz!
Biegną dni jak fale, pędzi z wiatrem czas.
Hej ty, gruby! Powiedz, jak to jest,
Że spokojny człowiek jest ścigany jak pies? ... jak
pies?
Stali tak, rozglądali się w krąg, Z trudem ukrywałem drżenie rąk. Przeczuwałem, już widziałem własny zgon. Na nic to, że spuściłem wzrok, Skierowali jednak do mnie krok. Zrozumiałem, Teraz ja albo on.
Nie zwlekałem, stłukłem kufel o stół, Szklane zęby wbiłem mu w brzucha dół. Odstąpili ci, co byli przy nim tuż. Skręcił się ten portowy gad I jak stał, tak z jękiem padł na blat. Uciekałem, dzień witałem w morzu już.
Hej ty, gruby! ...
Pytasz się, co on do mnie miał,
Że mnie tak zawzięcie dopaść chciał?
Z wielkim fartem kiedyś w karty ze mną grał.
GDH7e GDH7e GDH7e G D H7 H7
Na Mazury
sł. i muz. M. "Lucjusz" Kowalczyk
Sie masz, witam Cię! piękną sprawę mam! Pakuje bety swe i leć ze mną w tam. Rzuć kłopotów stos - no nie wykręcaj się. Całuj wszystko w nos. Osobowym, drugą klasą przejedziemy się!
Na Mazury! Mazury! Mazury! Popływamy tą łajbą z tektury. Na Mazury, gdzie wiatr zimny wieje, Gdzie są ryby i grzyby, i knieje.
Tam gdzie fale nas bujają, Gdzie się ludzie opalają, Wschody słońca piękne są I komary w dupę tną.
Gdzie przy ogniu gra muzyka I gorzała w gardle znika. Pan leśniczy - nie wiadomo skąd -Woła do nas: "poszła won!"
Uszczelniłem dno, lekko chodzi miecz.
Zęzy smrodów sto przewietrzyłem precz.
Ster nie spada już i grot luzuje się,
Więc się ze mną rusz.
Już nie będzie tak jak wtedy, nie denerwuj się!
Na Mazury! ...
Skrzynkę piwa mam, ty otwieracz weź.
Napić Ci się dam tylko mi ją nieś!
Coś rozdziawił dziób i masz głupi wzrok?
No nie stój jak ten słup!
Z Węgorzewa na Ruciane wykonamy skok!
Na Mazury! ...
Na Mazury! Mazury! Mazury!
D AD DAD G DAD GD A
DGD DAD DGD DAD
Czerwony nos
sł. i muz. M. "Lucjusz" Kowalczyk
Ta historia, co wam powiem, jest całkiem prawdziwa, A dotyczy jegomościa, który ze mną pływał, Facet nawet był do rz&ziyi, lecz miał małą wadę: Nochal taki jak pomidor, chociaż lico blade.
Wszyscy tak ubolewali, że go kopnął los, A on po prostu od gorzały miał czerwony nos!
Pewnej nocy o burtowych światłach dyskutował, Że o mało jakiś rybol nas nie staranował, A kapitan, człek wesoły, przy nim się nie ziewa, Od tej pory stać mu kazał tam, gdzie burta lewa.
Pięć lat później spotkałem go na przedmieściu Gdyni, Gdzie przy piwku młodej damie propozycje czynił, Gapiłem się zadziwiony, aż mnie wzięła czkawka, Bo malutki nosek miała, taki jak truskawka.
Mając wzgląd na barwy twarzy, chłop miał wielkie wzięcie, Przy państwowych różnych zlotach albo ważnym święcie, Gdy rocznice nastawały lub też Pierwszy Maja, On się Tdwsze kręcił z przodu... chyba tak dla jaja!
DAGAD DAGAD DAGAD DAGAD
D Fis7 h A DG DAD
John Kanaka
Mój kumpel dziś tak do mnie rzekł,
John Kanaka słuchaj mnie.
Roboty nie ruszę, choćbyś się wściekł
John Kanaka, nak słuchaj mnie.
Słuchaj mnie, och słuchaj mnie John Kanaka, naka słuchaj mnie.
Ech, szlag by trafił ten pieski świat, Do domu jeszcze drogi szmat.
Słuchaj mnie, ...
Jak szliśmy raz do Frisco Bay, Sto dni się ciągnął parszywy rejs.
Słuchaj mnie, ...
Tak szliśmy wokół przylądka Horn, Gdzie diabeł nam powiedział won!
Słuchaj mnie, ...
Ciągnij go bracie, ciągnij go też, Ciągnij go znowu i forsę bierz.
Słuchaj mnie, ...
A ciągnij brachu, będzie lżej, I ciągnij z butli, pełną butlę miej!
Słuchaj mnie, ...
A kupże pierścionek dziewczynie swej, A kiedy pierzesz, to równo lej.
Zubi zu
sł. i muz. M. "Lucjusz" Kowalczyk
Gdy wychodziłem w morze, już nie pamiętam skąd, Dmuchało nienajgorzej i szybko znikał ląd. I ludzie się dobrali, z wyjątkiem tamtych dwóch, Uparcie nam śpiewali te głupie zubi-zu:
Zubi-zu, zubi zubi zu-u-u-u! Zubi-zu, zubi zubi zu!
Gdy tylko ich słyszałem, cholera brała mnie, A nawet raz krzyczałem: "Zamknijcie wreszcie się!" Czy słonko przygrzewało, czy żagle targał szkwał, Tych dwóch ciągle śpiewało, każdy dosyć miał!
Aż kiedyś huknął rozkaz: "na pokład wszyscy won! Zabierać się do żagli, potworny idzie sztorm!" I chociaż morze wyło i pękał każdy zuch, Przez wicher słychać było tych idiotów dwóch.
I morze oszalało, za gromem walił grom, Aż łajbę roztrzaskało - rozleciał się nasz dom. Do wodyśmy wpadali na głowę i na wznak. A tamci dwaj pływali, śpiewając sobie tak:
Minęło parę latek, dał przeżyć dobry Bóg,
Gdy nagle w jakiejś knajpie spotkałem tamtych dwóch,
Z radości tak piliśmy, że mówić o tym grzech,
Do rana śpiewaliśmy tym razem już we trzech!
C G7 C G7 C
C G7 C G7 C
FC
C G7 C G7 C
FCG7C FCG7C
Słuchaj mnie, ...
"Pod Jodłą"
sł. A.Mendygrał
Siedzieliśmy "Pod Jodłą" i dobrze nam się wiodło, C a
Kapitan Farell, stary zgred postawić nie chciał whisky, F C
Trzy razy mu mówiłem, uprzejmie go prosiłem, C a
Lecz pycha rozpierała go a nam już wyschły pyski. F C
Więc dałem jemu w nos, co myśli sobie,
Co myśli wredny typ - postawić nie chciał nam.
Wybrałem się do Mary, chodziłem tam dni cztery, Ekonom Paddy suczy syn, wciąż dawał jej robotę, Trzy razy mu mówiłem, uprzejmie go prosiłem, Lecz nie posłuchał łobuz mnie, do dziś ma Mary cnotę.
Więc dałem jemu w nos, co myśli sobie,
Co myśli wredny typ - pozwolić nie chciał nam.
W Dublinie przy niedzieli pięć funtów nam gwizdnęli, Właściciel pubu, tłusty byk, chciał funta na zapłatę, Trzy razy mu mówiłem, uprzejmie go prosiłem, lecz nerwy ciut poniosły mnie - zepsutą ma facjatę.
Bo dałem jemu w nos, co myśli sobie,
Co myśli wredny typ - odpuścić nie chciał nam.
Na trakcie przez przypadek los też mnie kopnął w zadek, Łapaczy oddział wyrwał mnie tak jak borsuka z dziury, Na okręt mnie zabrali, po zadku fest przylali, A kiedy drzeć zacząłem pysk, padł taki rozkaz z góry :
A dajcie jemu w nos, co myśli sobie,
Co myśli wredny typ - przeszkadzał będzie nam.
GC FCGC
Tańcowanie
sł. J. Zajączkowski
Kiedy forsy nie masz, kiedy głowa cię boli, D
Kiedy żona hetera płynąć w rejs nie pozwoli, A
Kiedy dzieci płaczą i jest bardzo źle D
Tańcz z nami bracie i nie przejmuj się. A D
Tańcz, tańcz, tańcz z nami i ty Tańcz z nami bracie by wióry szły Wypij aż do dna za przygody złe Tańcz z nami bracie i nie przejmuj się.
Kiedy wiatr ucichnie, płynąć nie ma nadziei Wtedy z bracią żeglarską diabeł hula na kei Baczki piwa z knajpy czart wytacza dwie A pijany żeglarz zaraz tańczyć chce.
Tańczą rybki w morzu i dziewuszki na plaży Cała knajpa tańczy z pijaniutkim żeglarzem Patrz na stole tańczą białe myszki dwie Skaczą se wesoło nie przejmując się.
Tańczy Jimmy i Johny i Maggie nieśmiała Skacze sobie wesoło kompanija nasza cała Słodki Kubuś z nami także skakać chce Lecz nóżki poplątał i na keje legł.
Tańczy jedna nóżka frywolna i zgrabna Za nią druga podskoczy wesoła i powabna Na koniec brzuszek wytacza się Tylko główka nie chce, z niąjest bardzo źle
D A D AD
Skiper Jan Rebec |
|
|
sł. J. Rogacki |
|
|
Który z Holendrów najlepiej się bił? |
FC7 |
|
- Skipper Jan Rebec! |
C7F |
|
Kto dla żeglarzy postrachem był? |
FC7 |
|
- Skipper Jan Rebec! |
C7F |
|
Yaw, yaw - precz z hamaków! |
|
u_ |
Yaw, yaw - won na dek! |
|
BC7 |
Yaw, yaw - bo cię dorwie |
|
FB |
Skipper Jan Rebec! |
|
C7F |
Kto pierwszy herbatę przywiózł z Chin I opchnął ją słono w Karolinie?
Yaw, yaw ...
A kiedy zdobył własny ship To nie dorównał mu już nikt.
Yaw, yaw ...
Kto trzy razy w roku się mył A więcej niż ważył piwa pił?
Yaw, yaw ...
A w każdą noc cztery panienki miał: Czerwoną, czarną, żółtą i białą!
Yaw, yaw ...
Pacyfik
sł. S. Klupś
Kiedy szliśmy przez Pacyfik Way hey roluj go Zwiało nam z pokładu skrzynki Taki był cholerny sztorm
Hej znowu zmyło coś Zniknął w morzu jakiś gość Hej policz który tam Jaki znowu zmyło kram
Pełne śledzia i sardynki Kosze krabów, beczkę sera Kalesony oficera Sieć jeżowców jedną żabę Kapitańską zmyło babę Beczki rumu nam nie zwiało Pół załogi ją trzymało
Hej znowu ...
Hej znowu zmyło coś Zniknął w morzu jakiś gość Postawcie wina dzban Opowiemy dalej wam
D |
|
|
A |
|
|
D |
|
|
AD |
|
|
|
D |
G |
|
D |
A |
|
D |
G |
|
D |
AD |
aH7e
Marco Polo
sł. Sł. Klupś
Nasz Marco Polo to dzielny ship
Największe fale brał
W Australii będąc widziałem go
Gdy w porcie przy kei stał
I urzekł mnie tak urodą swą
Że zaciągnąłem się
I powiał wiatr, w dali zniknął ląd
Mój dom i Australii brzeg
Marco Polo w królewskich liniach był Marco Polo tysiące przebył mil
Na jednej z wysp za korali sznur
Tubylec złoto dał
I poszli wszyscy w ten dziki kraj
Bo złoto mieć każdy chciał
I wielkie szczęście spotkało tych
Co wyszli na ten brzeg
Bo pełne złota ładownie są
I każdy bogaczem jest
W powrotnej drodze tak szalał sztorm
Ze drzazgi poszły z rej
A statek wciąż burtą wodę brał
Do dna było coraz mniej
Ładunek cały trza było nam
Do morza wrzucić tu
Do lądu dojść i biedakiem być
Ratować choć żywot swój
eG e eG
CeGD e De
e D C H7 e D e
Przechyły
sł. i muz. P. Orkisz
Pierwszy raz przy pełnym takielunku e D e
Biorę ster i trzymam kurs na wiatr e D e
I jest jak przy pierwszym pocałunku, a H7 e
W ustach sól, gorącej wody smak. a H7 e
O, ho, ho! Przechyły i przechyły!, O, ho, ho! Za falą fala mknie, O, ho, ho! Trzymajcie się dziewczyny, Ale wiatr, ósemka chyba dmie!
Zwrot przez sztag, O.K. zaraz zrobię, Słysząjak kapitan cicho klnie, Gubię wiatr i zamiast w niego dziobem, To on mnie - od tyłu - kumple w śmiech.
Hej! Ty tam, za burtę wychylony, Tu naprawdę się nie ma z czego śmiać, Cicho siedź i lepiej proś Neptuna, Żeby coś nie spadło ci na kark.
Krople mgły w tęczowym kropel pyle, Tańczy jacht, po deskach spływa dzień, Jutro znów wypłynę, bo odkryłem, Morze, noc, żeglarską starą pieśń.
Cztery piwka
sł. i muz. J. Porębski
Ze Świnoujścia do Walvis Bay a
Droga nie była krótka, a
A po dwóch dobach - albo mniej a
Już się skończyła wódka. a
"Do brydża!" - krzyknął Siwy Flak a
I z miejsca rzekł "Dwa piki", a
A ochmistrz w telewizor wlał a
Nie byle jakie siki. E7 a
Cztery piwka na stół, w popielniczkę pet, Jakąś damę roześmianą Król przytuli wnet. Gdzieś między palcami sennie płynie czas, "... czwarta ręka, Króla bije As ..."
A w karcie tylko jeden As
I nic poza tym nie ma,
Ale nie powiem przecież: "pas",
może zagrają Szlema!
"Kontra" - mu rzekłem, taki bluff,
By nieco spuścił z tonu,
A Fred mu na to: "Cztery trefl!"
Przywalił bez pardonu.
A "mój" - w paluchy obtarł nos,
To znaczy: nie ma nic,
I wtedy Flak, podnosząc głos,
Powiedział: "Cztery pik!"
I kiedy jeszcze cztery króle
Pokazał mu "jak trza",
To Fred z renonsem siedem pik -
Powiedział: "Niech gra Flak!"
A ja mu "kontra", on mi "re",
Ja czuję pełen luz,
Bo widzę w moich kartach, że
Jest atutowy tuz.
Więc strzelam! Kiedy karty Fred
Wyłożył mu na blat,
To każdy mógł zobaczyć jak
AD E7A A7D E7a
Siwego Flaka trafia szlag ...
Już nie pamiętam, ile dni W miesiące złożył czas, Morszczuki dosyć dobrze szły I grało się nie raz. Lecz nigdy więcej Siwy Flak, Klnę na jumprowe wszy, Choćbyś go prosił tak czy siak, Nie zasiadł już do gry!
W popielniczkę pet, cztery piwka na stół, Już tej damy roześmianej nie przytuli Król. Gdzieś nam się zapodział atutowy As, Tego Szlema z nami wygrał czas ...
dC dCd d A7d FA7d
Żegluj, żegluj
sł. H. Czekała, D. Gaweł i S. Klupś
Żegluj, żegluj tam, gdzie Nowa Szkocja, Żegluj, żegluj, gdzie wstaje nowy dzień
Głos Nowej Szkocji nam przynosi wiatr,
To zapowiedź nowych dni.
Znowu woła do nas rykiem fal.
Tam znajdziecie nowy świat.
Znów dumny brzeg będzie witał nas,
Majestatem groźnych skał,
Każdy dzień tu świtem przywita nas,
Coraz bliższym stanie się,
Twoim własnym domem stanie się.
Żegluj, żegluj...
Atlantyk bije falą w stromy brzeg,
Wściekle ryczy pośród skał.
W górze dzikich ptaków słychać śpiew,
Głos ich płynie z wiatrem w dal.
Tam bujnej trawy się kołysze łan
I strumyków cichy szept.
W mej pamięci zawsze będzie trwał.
Już niedługo powiem wam,
Już niedługo wszystkim powiem wam...
Żegluj, żegluj...
CEaFG Cea F G C
aGC
FCG
dCGC
dCG
aGC
FCG
dCGC
dCG
dCGC
Szczęśliwy powrót
sł. A.Peszkowska
Walniesz ty, strzelę ja, hej, chlapniemy razem, d
Już jak łajbą kiwa, ech! Knajpa jest pod gazem. A7 d C d
- Sztorm nam przyniósł piekło, ale dziś d A7 d
znowu pijesz zdrowie Matki Ziemi. F A7 d
Pełne szkło złoci się, białą pianą toczy, Tylko nie wiem, czemu Patt buty mi nią toczy.
- Sztorm nam przyniósł piekło, ale dziś
znowu pijesz zdrowie Matki Ziemi.
Hej! Biedny łeb puchnie mi, wielki jest jak dynia, Coś w nim dziwnie huczy, oj, czy to kark wytrzyma.
- Sztorm nam przyniósł...
Hurej, piękny jest ten świat. Możesz grać na banjo, hura hej! Żywy wszak wróciłeś, jesteś chwat. Możesz grać, grać znów na swoim banjo.
Powiedz, czy widzisz psa, popatrz - ma dwa łby, Osiem łap i uszu rząd, chyba to dwa psy.
- Sztorm nam przyniósł...
Whisky, o! Johnny, o! Brat to nasz wędrownik, Bywa jednak, że ten brat pozbawia czasem spodni.
- Sztorm nam przyniósł...
Chłopcze, hej! Jeszcze wlej! Lecz nie depcz po rękach, Palce delikatne mam, wie każda panienka.
- Sztorm nam przyniósł...
Hurej, piękny jest ten świat. Możesz grać na banjo, hura hej! Żywy wszak wróciłeś, jesteś chwat. Możesz grać, grać znów na swoim banjo.
Ludzie, hej! Kocham was właśnie w takim ulu, Lecz wysiadam, koniec, pas! Chyba pójdę lulu.
- Sztorm na przyniósł...
a e a d a e a a e a d a e a
CG7Cd a e a d a e a d a e a
Jejku jejku
sł. i muz. J. Porębski
Jejku, jejku mówię wam
Jaki rejs za sobą mam
Stary zardzewiały, śmierdzący wrak
Na pół roku zastąpił mi świat.
W cuchnącej norze rzuciłem wór, A tu myk mi spod nóg szczur. Kuk w mesie rzekł "oto obiad twój", A na stole karakanów rój. Nawet jeden, co miał biały wąs Tylko za mną chodził wciąż. Wchodził mi do piwa i w szufladzie spał I tam z żoną dzieci miał.
Jejku, jejku ...
W "piwnicy" rzężąc resztką sił
Zlany ropą silnik w zęzach gnił.
Bił tam z rury księżycowy zdrój,
Nawet chief, mechanik podstawiał słój, mówiąc:
"Gdyby nawet pękł mu wał
To ja dalej będę sobie grzał".
Jejku, jejku ...
Stary w porcie kupił kaset sto, Same gołe baby, chłopy no i wiecie co. Potem cichcem to puszczał i czerwony miał łeb I wszyscy mówili, że Stary się wściekł. Nocą gonił bajkoka, by mu czyścił buty, Ale za to miał nasikane do zupy.
Jejku, jejku ...
Już po jakimś czasie, gdzieś po stu trzydziestu dniach
Na środku oceanu zaryliśmy w piach.
Ściągała nas Yellow Submarine,
A była to kubańska Zatoka świń,
I były tam manewry NATO, statków tłok,
A nasz jednemu "łubudu" w bok.
I była nota w ONZ,
Bo Stary znów miał czerwony łeb.
Jejku, jejku ...
W zaniedbanej radiostacji stół zielony stał, A na nim Radzik nic nie robił tylko w karty grał. I nie myty, nie golony no nie lubił pić I ogrywał nas wszystkich do gołej rzyci. A kiedy nazbierał naszych dolców wór, W pewnym porcie zwiał jak szczur.
Jejku, jejku ...
Już w powrotnej drodze przyszła wielka mgła,
A nasz Stary tym kaloszem "cała naprzód" gna.
I kiedy wiatr tę mgłę zwiał
W Hamburgu, przy kei nasz statek stał,
To stary uknuł ten chytry plan
Poleciał ćwiczyć na Repeerbahn,
A ja spokojny, stary dzwon
Koleją wróciłem do rodzinnych stron.
Jejku, jejku ...
D
GC GC DG
a G a
CGC
g A7 d A7 d
aE7a
Dziki włóczęga
Byłem dzikim włóczęgą przez tak wiele dni G C
Przepuściłem pieniądze na dziwki i gin G D7 G
Dzisiaj wracam do domu, pełny złota mam trzos I zapomnieć chcę wreszcie jak podły był los
Już nie wrócę na morze Nigdy więcej, o nie ! Wreszcie koniec włóczęgi Na pewno, to wiem
I poszedłem do baru, gdzie bywałem nie raz Powiedziałem barmance, że forsy mi brak Poprosiłem o kredyt, powiedziała : "Idź precz ! Mogę mieć tu stu takich na skinienie co dzień"
Gdy błysnąłem dziesiątką, podskoczyła jak kot I butelkę najlepszą przysunęła pod nos Powiedziała zalotnie : "Co chcesz, mogę ci dać" Ja jej na to : "Ty flądro, spadaj, znam inny bar"
Gdy stanąłem przed domem, przez otwarte drzwi Zobaczyłem rodziców, czy przebaczą mi ? Matka pierwsza spostrzegła, jak w sieni wciąż tkwię Zobaczyłem ich radość i przyrzekłem że
Gdzie ta keja
sł. i muz. J.Porębski
Gdyby tak ktoś przyszedł i powiedział :"Stary czy masz czas ?a G a
Potrzebuję do załogi jakąś nową twarz C G7 C
Amazonka, Wielka Rafa, oceany trzy C C7 F d
Rejs na całość rok, dwa lata", to powiedziałbym : d a E7 a
Gdzie ta keja, przy niej ten jacht Gdzie ta koja wymarzona w snach Gdzie te wszystkie sznurki od tych szmat Gdzie ta brama na szeroki świat.
Gdzie ta keja, przy niej ten jacht Gdzie ta koja wymarzona w snach W każdej chwili płynę w taki rejs Tylko gdzie to jest, no gdzie to jest?
Gdzieś na dnie wielkiej szafy leży ostry nóż Stare dżinsy wystrzępione impregnuje kurz W kompasie igła zardzewiała, lecz kierunek znam Biorę wór na plecy i przed siebie gnam.
Przeszły lata zapyziałe, rzęsą zarósł staw A na przystani czółno stało - kolorowy paw Zaokrągliły się marzenia, wyjałowiał step Lecz dalej marzy o załodze ten samotny łeb.
G7FC G7
CC7FC G7C
Pożegnanie Liverpoolu
sł. J. Rogacki, K. Kuza
Żegnaj nam dostojny, stary porcie C C7 F C
Rzeko Mersey żegnaj nam. G7
Zaciągnąłem się na rejs do Kalifornii, C C7 F C
Byłem tam już niejeden raz. C G7 C
A wiec żegnaj mi, kochana ma!
Już za chwilę wypłyniemy w długi rejs.
Ile miesięcy cię nie będę widział nie wiem sam,
Lecz pamiętać zawsze będę cię.
Zaciągnąłem się na herbaciany kliper, Dobry statek, choć sławę ma złą. A że kapitanem jest tam stary Burgess, Pływającym piekłem wszyscy go zwą.
A wiec żegnaj...
Z kapitanem tym płynę już nie pierwszy raz, Znamy się od wielu, wielu lat. Jeśliś dobrym żeglarzem, radę sobie dasz, Jeśli nie - toś cholernie wpadł.
A wiec żegnaj...
Żegnaj nam dostojny, stary porcie, Rzeko Mersey żegnaj nam, Wypływamy już na rejs do Kalifornii, Gdy wrócimy - opowiemy wam.
Dziesięć w skali Beauforta
sł. J. Kondratowicz, muz. K. Klenczon
Kołysał nas zachodni wiatr, Brzeg gdzieś za rufą został. I nagle ktoś, jak papier zbladł -Sztorm idzie, panie bosman!
A bosman tylko zapiął płaszcz I zaklął - Ech, do czorta! Nie daję łajbie żadnych szans, Dziesięć w skali Beauforta!
Z zasłony ołowianych chmur Ulewa spadła nagle. Rzucało nami w górę, w dół I fala zmyła żagle.
A bosman tylko ...
0 pokład znów uderzył deszcz
1 padał już od rana.
Diabelnie ciężki to był rejs,
Szczególnie dla bosmana.
A bosman tylko zapiął płaszcz I zaklął - Ech, do czorta! Prawdziwe czasem sny się ma, Dziesięć w skali Beauforta!
ad |
|
|
E7 |
a |
|
da |
|
|
H7 |
E7 |
|
|
F |
CFC |
|
F |
E7a |
|
F |
GaE7a |
|
d |
E7a |
A wiec żegnaj..
Jolly Roger
sł. K. "Symulant" Lebionko, Z. Sieniawski, muz. K. "Koń" Mikiciuk, W. "Kaczor" Krasowski
aFCDE, aFCDEa.
Śmiejesz się do mnie draniu, gdy brew wznoszę swą a F
do góry C d E
aG CG da FE
I kiedy pokład pełen krwi, gdy ginie wróg jak szczury, F C d E Gdy nagiel-zupa szkodzi mi i batem grzbiet pocięty, a G C d E Przedrzeźniasz wtedy moją twarz na płótnie rozciągnięty.
Jolly Roger zmarnował życie mi, Jolly Roger w hiszpańskiej tonie krwi, Jolly Roger otuli was na dnie, Jolly Roger, Roger, ukryjcie lepiej się! Na, na, na...
A on czerwony wkłada płaszcz na chude swe
piszczele.
Nikt jeńców dziś nie będzie brał, ech, co tu gadać
wiele.
I tylko szansę przeżyć ma ten, kto się szybko podda,
Gdy Jolly w czarnych szatach lśni na szczycie w
blasku ognia.
Nad moją głową wisi wciąż ta niepokorna flaga, A pod nią co dzień krew i łzy, tchórzostwo i odwaga, I choć widziałem już nieraz okryty okręt chmurą, Z Jolly'm śmiejemy zawsze się, bo Jolly zawsze górą.
Złoto dla zuchwałych
sł. K. "Symulant" Lebionko
Na morzu szalał wściekły sztorm, na strzępy żagle rwał, d C
Baksztagiem ciągnął statek nasz, przy sterze Johnson stał. d F
W bocianim gnieździe majtek zły, wichura smaga twarz, d
W oddali widać stary bryg - dziś będzie nasz. B d
Jupijaj ej, jupijaj o...
Ze wszystkich luf i jeszcze raz! Dosięgnij go!
Jupijaj ej, jupijaj o...
Ze wszystkich luf i jeszcze raz! Zatopmy go!
Z kubryka ruszył każdy z nas, wprost od cynowych mis, Kulawy bosman dzieli broń, na pokład każe iść, Mocarna ręka chwyta nóż i dłoń zaciska się, Dziś marny, brygu, jest twój los - wzbudziłeś gniew.
Zderzyły burtą statki się, bosaki poszły w ruch, Już na pokładzie bitwa wre, nie trzeba więcej słów. I nie oszczędzał swego, gdy na brata trafił brat,
0 chłopcach, co zginęli tu, zaśpiewa świat.
W ładowniach naszych skarbów moc, przeminął bitwy czas,
1 tylko morze stoi w krwi kolejny jeden raz.
Okrutny los dosięgnął bryg, co wzbudził straszny gniew, A tutaj morze niesie w dal złowieszczy śpiew.
Fd Bd Fd Bd
Jolly Roger!
a d a G FE a A7d a d a d E7 F E
Samotna fregata
sł. J.Kasprowy, muz. J.Tomaszewski
W dalekim porcie, gdzieś na krańcu świata, a d a
Gdzie martwa fala uderza o brzeg, C G F E
Stoi od dawna samotna fregata a A7 d a
I na coś czeka u ujścia dwóch rzek. d a E a
Rzeki wpadają do jednego morza, Ale w dwie strony unosi je prąd. Fregata czeka, choć chciałaby może Podnieść kotwicę i odpłynąć stąd.
W dalekim porcie, gdzieś na krańcu świata, Gdzie martwa fala uderza o brzeg, Mieszka dziewczyna, co przez długie lata Na kogoś czeka u ujścia dwóch rzek.
Rzeki wpadają do jednego morza, Ale w dwie strony unosi je prąd. Smutna dziewczyna pragnęłaby może Porzucić wszystko i odpłynąć stąd.
Ale kotwice trzymają zbyt mocno, Dwie rzeki płyną w dwie strony od lat, Tylko po wodzie o zorzy północnej, Jak list, odpływa śnieżnobiały kwiat.
I tak się jakoś los dziewczyny splata
Z losem fregaty stojącej od lat
W dalekim porcie, gdzieś na krańcu świata,
Tam, gdzie beztrosko śpiewa tylko wiatr.
Dirty Old Town
I found my love 'neath the gasworks croft falls Dreamed a dream by the old canal Kissed my girl by the factory wali Dirty old town, dirty old town
Clouds are drifting across the moon Cats are prowling on their beat Springs a girl in the streets at night Dirty old town, dirty old town
Heard a siren from the dock Saw a train set the night on fire Smelled the spring on the smoky wind Dirty old town, dirty old town
1'm going to take a good sharp ax Shining steel tempered in the fire We'11 chop you down like an old dead tree Dirty old town, dirty old town
Tawerna pod pijaną zgrają
Kiedy niebo do morza przytula się z płaczem, Liche sosny garbate do reszty wykrzywia, Brzegiem nocy wędrują bezdomni tułacze I nikt nie wie, skąd idą, jaki wiatr ich przywiał.
Do tawerny "Pod Pijaną Zgrają",
Do tańczących, rozhukanych ścian
I do dziewczyn, które serca za złamany grosz oddają
Nie pytając, czyś Ty kiep, czy drań.
Kiedy wiatry noc chmurną przegonią za wodę, Gdy pół-słońce pół nieba, pół morza rozpali, Opuszczają wędrowcy uśpioną gospodę, Z pierwszą bryząznikają w pomarszczonej dali.
A w tawernie "Pod Pijaną Zgrają"
Spływa smutek z okopconych ścian,
A dziewczyny z półgrosików amulety układają
Na kochanie, na tęsknotę i na żal.
Kiedy chandra jesienna jak mgła Cię otoczy, Kiedy wszystko postawisz na kartę przegraną, Zamiast siedzieć bezczynnie i płakać, lub psioczyć Weź węzełek na plecy, ruszaj w świat, w nieznane.
Do tawerny "Pod Pijaną Zgrają",
Do tańczących, rozhukanych ścian
I do dziewczyn, które serca za złamany grosz oddają
Nie pytając czyś Ty kiep, czy drań.
CE7a F C gO d G7 CE7aF C F G7 C a
FGCa FGCa FGCa FGC
Wykonawca Autorzy
1. Ty nie jesteś kliprem sławnym
"Cutty Sark" czy "Betty Lou",
W Pacyfiku portach gwarnych
Nie zahuczy w głowie rum
Nie dla Ciebie są cyklony, Hornu także nie opłyniesz, W rejsie sławnym i szalonym, W szancie starej nie zaginiesz.
Ref.: Hej "Samantha", hej "Samantha", Kiedy wiatr Ci gra na wantach, Gdy rysujesz wody taflę, Moje serce masz pod gaflem. Czasem ciężko prujesz wodę I twe żagle już nie nowe. Jesteś łajbą pełną wzruszeń, Jesteś łajbą... co ma duszę.
Ale teraz wyznać pora,
2. Chociaż nie wiem czemu, psiakość,
Gdy Cię nie ma na jeziorach,
Na jeziorach pusto jakoś.
Gdy w wieczornej przyjdzie porze Śpiewać zwrotki piosnki złudnej, Gdy Cię nie ma na jeziorze, To Mazury nie są cudne.
Czasem, kiedyś już zmęczona,
3. W chwili krótkiej przyjemności,
W złotych słońca stu ramionach
Ty wygrzewasz stare kości.
A gdy przyjdzie kres Twych dróg, Nie zapłaczę na pogrzebie, Wiem, że sprawi dobry Bóg, Byś pływała dalej w niebie.
Szklany Jasio
Mewy
Whisky - męska sprawa to Ciągnąć flachę aż po dno
W górę szkło, flacha w dół I tylko wariat pije pół Szklany Jasio to nasz brat Zawojował cały świat Ten szklany Jasio na mózg padł
Whisky z lodu świetna rzecz Wszystkie troski goni precz
Ciepła whisky niczym wróg Trafia w serce , zbija z nóg
I ma w sobie taką moc
Że chcesz śpiewać całą noc
Mewy, białe mewy, kołyszą się wśród fal, e C D e
Skrzydlate, białe muzy okrętów odchodzących w dal.
Kto wam szybować każe za horyzontu kres,
W bezmierne oceany, przez sztormów święty gniew?
Żeglarzom wracającym z morza C D e
Na pamięć przywodzicie dom,
Rozbitkom wasze skrzydła niosą
Nadzieję na zbawienny ląd. C H7 e
Ptaki zapamiętane jeszcze z dziecięcych lat, Drapieżnie spadające ze skał na szary Skagerrak. Wiatr czesał w grzywy morze, po falach skacząc lekko biegł. Pamiętam tamte mewy, przestworzy słonych zew.
Bratnich głosów ryczy chór (Więc) Zarycz z nami niczym tur
Hiszpanka z Callao
Szekla
Przepuściłem znów całą forsę swą Na hiszpańską dziewkę z Callao. Wyciągnęła ze mnie cały szmal I spłukałem na nią się do cna. Więc znikają główki portu, W którym stary został dom. Znów za rufą niknie w dali Ukochany stały ląd.
Dalej chłopcy, rwijmy fały, Niech uderzy w żagle wiatr. W morze znowu wypływamy -Ile tam spędzimy lat?
Już niejeden pokład mym domem był I niejeden kot me plecy bił. Choć robota ciężka i żarcie psie, W Callao po rejsie znajdziesz mnie. Znów znikają główki portu, W którym stary został dom. Znów za rufą niknie w dali Ukochany stały ląd.
Zaprószyłem tam nieraz głowę swą, W barze u Hiszpanki z Callao. Butlę rumu wielką dała mi I ciągnęła ze mną aż po świt. Znów znikają główki portu, W którym stary został dom. Znów za rufą niknie w dali Ukochany stały ląd.
A pod Cape Horn, gdzie nas poniesie wiatr, Popłyniemy z sztormem za pan brat. Przez groźne burze, śnieg i lód Dojdziemy aż do piekła wrót. Choć grabieją z zimna ręce, Zadek mokry dzień i noc, Jedna myśl rozgrzewa serce -O Hiszpance z Callao!
Ge
aG D
Ge
aGD
GD
GD
Ge
aGD
Siedzę sobie tu przy maszcie od stu lat, Już niejeden chciał mnie ruszyć dzielny chwat. Próbowali, oglądali, jednak rady mi nie dali, Klęli mnie na cały głos, a sukces był o włos.
No, bo ja jestem taka mała, Szekla zardzewiała, Chociaż życie mi poświęcisz, To mnie nigdy nie odkręcisz. Choćbyś kręcił razy sto, Nie uda Ci się to!
Widok dobry z tego miejsca wkoło mam, Postukuję w maszt wesoło - co mi tam! Kiedy fala mnie spłukuje, nieco jeszcze skoroduję, Jednak tym nie martwię się, wiatr wysuszy mnie!
Rzekł raz Stary do bosmana: "Słuchaj Zdziś,
Sprawa ma być rozwiązana jeszcze dziś."
Bosman złamał trzy brzeszczoty, łeb mu zlały siódme poty,
A kapitan widząc to, ręką machnął... O!
Raz osiłek z wielkim młotem na mnie wpadł, Tłukł mnie z furią i łoskotem, w końcu zbladł. Taką mi urządził mękę, bo mu roz... ciachałam rękę, Jeszcze mowę do mnie miał, brzydkie słowa znał.
Młody żeglarz, co zębami miażdżył szkło,
Wziął mnie w gębę, jak kleszczami... No i co!?
I z uśmiechu jak marzenie pozostało mu wspomnienie.
Dziś omija mnie jak wesz, mało mówi też.
Okularnik z wielką głową tak, jak dzban,
Chciał mnie zniszczyć naukowo - mówię wam!
Trzy godziny medytował, mierzył, sprawdzał, kalkulował,
Wreszcie splunął na mnie: Tfuu! Danych zabrakło mu.
c |
G7 |
C |
c |
G7 |
C |
F |
CD7G |
|
F |
C D7 G G7 |
|
C |
G7 |
CC7 |
F |
C |
|
F |
C |
|
D7G |
|
|
F |
C |
|
D7G |
C |
Szanta dziewicy
North-West passage
Mam ci-pe...łną marzeń główkę, Morze myśli me rozmarza. Mam prześliczną małą łódkę, Tylko brak mi... marynarza.
W łódce małej i ciaśniutkiej, By poszerzyć krąg podróży, Niech marynarz wetknie w łódkę Jakiś maszt, możliwie duży.
Jestem bardzo młoda jeszcze, Obca morska mi robota. Och, cudowne czuję dreszcze, Gdy mnie uczy trzymać szota.
I nie było wcale smutno, Gdy dokoła wody tafla, A marynarz podniósł płótno Żagla wzwyż, stawiając gafla.
Aż się rozszalało morze, W górę, w dół, ja ptakiem, rybką! Sztorm, och, błagam dobry Boże, Niech się skończy... nie za szybko!
Gdy ucichły w końcu fale, Drżąc zmęczona się rozmarzam. Nie jest takie smutne wcale Ciężkie życie marynarza...
D A h G A7 D fis h G A7 D A h G A7 D fis h G A7 D
Spróbuj chociaż raz north-westowe przejście zdobyć, Znajdź miejsca gdzie zimował Franklin u Beauforta Wrót, Wykuj własny szlak przez kraj dziki i surowy, Przejdź drogą Północ-Zachód poza lód.
Brnę przez kry na zachód od Davisa zimnych wrót, Szlakiem tych, których bogactwa wiodły na Daleki Wschód. Sławę zdobyć chcieli, został po nich tylko proch, Białe kości popłynęły gdzieś na dno.
Trzy wieki przeminęły, na wyprawę ruszam znów Śladami dzielnych chłopców, co walczyli z furią mórz. Miasta z lodu wyrastają, by rozpłynąć za mną się, Jak odkrywcom dawnym wskażą nowy brzeg.
Mile wloką się bez końca, całą noc pcham się na West. Tu McKenzie, David Thompson, cała reszta z nimi też, Wytyczali dla mnie drogę wśród iskrzących lodem gór. W mroźnych wiatrach głos ich słyszę, jak ze snu.
I czymże ja się różnię od pionierów szlaków tych?
Tak, jak oni, porzuciłem życie pośród bliskich mi,
By znów odkryć North-West Passage, dla tak wielu koniec snów,
Ale marzę, bym do domu wrócić mógł.
GCG Fa FCdF GCG Fa FCGC
aFCG aFCGC a F Ca FCGa