12 Niedziela
Nie bójcie się ludzi...”
-Jezus wiedział, co czeka Jego uczniów
-Tylko św. Jan spośród Apostołów zmarł śmiercią naturalną
-Początki chrześcijaństwa, to czas męczenników. Znaczna część z nich zginęła śmiercią męczeńską, często bardzo okrutną. Pamiętamy „Quo Vadis”, ani książka, ani film nie są przesadzone.
-Co dawało chrześcijanom siłę do znoszenia męczeństwa?
Pewnie ta świadomość, że są na świecie większe wartości od życia. Że zbawienie duszy jest warte każdej ceny nawet najwyższej.
2.Człowiek często cierpi z powodu innych ludzi. Nie tylko za swoją wiarę.
-często za to, że jest uczciwy, sprawiedliwy, że nie chce zgodzić się na zło.
-Że nie chce udawać, że tego zła nie widzi, że się z nim nie zgadza.
-Taki człowiek jest dla wielu niewygodny, niebezpieczny, czy jest dla wielu jakimś wyrzutem sumienia.
-Pewnie wielu z nas doświadczyło na własnej skórze, jak taki człowiek jest traktowany przez innych.
3.Jezus przypomina także i tym osobom, aby nie bały się ludzi, ale Boga.
-my wszyscy chrześcijanie powinniśmy ciągle o tym pamiętać, że „trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” i trzeba bardziej bać się Boga niż ludzi.
-Niestety nasze życie codzienne bardzo często pokazuje coś wręcz przeciwnego. Często z zupełnie ludzkich względów zdradzamy Pana Boga, tylko po to, by nie narazić się ludziom.
4.Przypomnijmy słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: „Do każdego więc, który się przyzna do mnie przed ludźmi, przyznam się i ja przed moim Ojcem, Który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, Który jest w niebie.”
5. Dziś żyjemy w innych warunkach niż ci, którzy słuchali Jezusa. Ale jedno się nie zmieniło: żeby żyć Ewangelią trzeba odwagi i trzeba być przygotowanym na znoszenie przeciwności.
W ilu domach ludzie, którzy się modlą są wyśmiewani, przezywani, ośmieszani. W ilu środowiskach człowiek, który stara się być uczciwy uważany jest za odmieńca, wariata w najlepszym razie dziwaka.
6. Prośmy o siłę, odwagę i chęć życia wiarą na co dzień.
Jezu, ufam Tobie!
Prawda jest w Bogu
Nie bójcie się ludzi! Nie ma bowiem nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć. Jezus zachęca nas do ufności - nie do beztroski, nie do naiwności, tym mniej do bezmyślnej łatwowierności, a do ufności. Komu możemy ufać i zaufać? Bogu? Tak. Jezus nazywa Go Ojcem, mówi: Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za jeden pieniążek? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. Boża opieka zawsze nam towarzyszy - zapewnia Jezus. Wiem, mocnej wiary trzeba i ufności wielkiej, bo nie zawsze to, czego oczekujemy, spełni się. Przeciwnie - nieraz spotykają nas różne doświadczenia, cierpienie jest nieuniknione, a i katastrofy się zdarzają. Wróbel nie spadnie na ziemię bez woli Boga? A tu cały samolot, w nim dwustu ludzi spadło. I co z naszą ufnością?
Inny wątek ufności wskazanej przez Jezusa to ufność w trudnych sytuacjach narzuconych nam przez ludzi. Uderzają w nas oskarżenia, często wyolbrzymione, nieraz fałszywe, a bywa, że śmiertelnie godzące w nas lub naszych bliskich. Czasem pomówienia czy nieprawdziwe i niszczące zarzuty spotykają nas za to, że jesteśmy dobrzy, sprawiedliwi, pracowici, pobożni. Prawda zdaje się wtedy być bardzo daleko. A jednak ufność w nas budzi Jezusowe zapewnienie, że nie ma nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć. Bo prawda, pełna prawda, prawda o nas i o innych ludziach jest w Bogu. Można usiłować ją wykrzywić, zatuszować, niszczyć kłamstwem - ale Jezus zapewnia, że prawda tak czy owak zostanie ujawniona, wyjdzie na jaw, zwycięży.
Ufność zagrożona
Problemów widzę tu kilka. Po pierwsze - może i kiedyś prawda wyjdzie na jaw, mówisz, może jeszcze za mojego życia, może dopiero na Bożym sądzie. Ale ja teraz zostałem skrzywdzony, moje życie niszczone jest tu i teraz. Mam czekać aż do Bożego sądu? Po drugie - bywa i tak, że wolelibyśmy, by całej prawdy o nas nikt nie poznał, a niejedną sprawę naszego życia wolelibyśmy okryć cieniem. Takie sytuacje nie należą do rzadkości. Więcej powiem - każdy z nas ma takie zakamarki w życiu, o których lepiej nie mówić i zasłonę na nie opuścić. Wtedy boimy się prawdy. Sięgamy po broń milczenia i pilnie strzeżonego sekretu, a przymuszeni do mówienia, kłamiemy. Bywa i tak, że aby uprzedzić niewygodne, krępujące, zawstydzające pytania zawczasu kłamstwem przygotowujemy otoczenie.
Doświadczenie pokoleń zamieniło się w przysłowie. „Kłamstwo ma krótkie nogi” - powiadamy. A przecież po tarczę i broń kłamstwa sięgamy. Duże to niebezpieczeństwo - i nawet nie dlatego, że prawda prędzej czy później na jaw wyjdzie, a dlatego, że sięgając po kłamstwo, oddalamy się od Boga, odcinamy się od prawdy, która jest w Nim. Najgorszą formą takiego rozminięcia się z prawdą jest fałszywa przysięga. Tradycja i zasady każdej religii uważają krzywoprzysięstwo za wielką winę, za ciężki grzech. Oczywiście, jeśli posługujemy się kłamstwem, nie mamy prawa uspokajać się ufnością wobec Boga. Zostajemy wtedy sami ze swoim problemem i o własnych siłach musimy się zmierzyć z wywołaną przez siebie sytuacją. Byle wtedy nie brnąć w dalsze rozmijanie się z prawdą.
Jeszcze inny problem i trudność w sytuacjach wymagających ufności widzę. Potrzebne jest mianowicie zdecydowane trwanie przy wierze, przy przekonaniach zarówno religijnych, jak i obyczajowych. A jest to dziś problem częsty, bo napór zła, napastliwości w sprawach moralnych jest za naszych dni silny i bezpardonowy. Nie bez powodu Jezus mówi: Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Ten problem zresztą istniał zawsze, tyle, że natężenie ataków i narzędzia po które sięga zło są niejednakowe. Nie dziwię się, i ty nie dziw się ludziom, których ufność zgaśnie. Ważne, by sobie wzajemnie pomagać.
Żyć prawdą
Człowiekiem bardzo doświadczonym przez życie był prorok Jeremiasz - dosięgały go oszczerstwa, spisek, zamachy na jego życie. Trwoga dookoła - pisze. A w tym wszystkim prorok był wciąż wierny swemu posłannictwu - na tyle religijnemu, co i ludzkiemu, narodowemu. Trzeba było przetrwać niespokojny czas, gdy ludzie tracili głowę. Trwał Jeremiasz, trwać będziemy także. Ważne, by wtedy żyć prawdą. Prawdą najpierw o samym sobie. Tego nam dziś brakuje. Zbyt łatwo pozwalamy sobie narzucać kłamstwa - także o sobie. Kłamstwa o tym, kim jesteśmy jako ludzie, jako Polacy, jako wierzący chrześcijanie. Kłamstwa o naszej sytuacji gospodarczej, społecznej, politycznej. Wierzymy w kłamstwa propagandy, reklamy, filmu - i tracimy poczucie rzeczywistości. Zbyt łatwo nastawiamy ucha na kłamstwa i manipulacje różnej maści dziennikarzy - i z tych wszystkich powodów gaśnie w nas ufność. A jeśli jeszcze zaczynamy okłamywać samych siebie i swoich bliskich - katastrofa rozpaczy wisi nad nami jak gradowa chmura.
Ważne, by sobie wzajemnie pomagać - powiedziałem. Tak, ważne, by jak Jeremiasz, mimo wszystkich trudności i zagrożeń trwać przy prawdzie, prawdę ukazywać, o niej mówić. I żyć prawdą. A to znaczy postępować w zgodzie ze swymi przekonaniami - z wiarą, z poczuciem przynależności do narodu, sąsiedztwa, rodziny. Także w wierności przyjętym zobowiązaniom, funkcjom zawodowym i społecznym. Jeśli sami utwierdzeni w prawdzie będziemy wokół siebie mieli podobnych sobie, wtedy łatwiej dostrzeżemy Boga na naszych drogach, wtedy łatwiej obudzi się i żywą będzie nasza ufność.
Ważne, by sobie wzajemnie pomagać - powtarzam te słowa jak refren. Dodawać otuchy, ukazywać dobro - a dobra jest wciąż więcej niż zła, budzić w sobie i otoczeniu optymizm. Czasem trzeba będzie kogoś na ziemię sprowadzić, by nie bujał w obłokach i nie żył fantazjami, by nie poddawał się propagandzie ani złudzeniom. To znów trzeba będzie komuś powiedzieć prawdę o nim samym - nie żeby go wepchnąć do dołka. Przeciwnie, by pomóc mu zobaczyć prawdę o sobie, choćby niemiłą, przypomnieć o okrzyku ufności, jakiego uczyła nas św. Siostra Faustyna: Jezu, ufam Tobie! I samemu każdego dnia te słowa powtarzając, nigdy nie dać się zepchnąć w zwątpienie.